Nasz komentarz do konferencji minister Kluzik

Transkrypt

Nasz komentarz do konferencji minister Kluzik
Ratuj Maluchy, sześciolatki do szkół, likwidacja zerówek, protest
Nasz komentarz do konferencji minister Kluzik-Rostkowskiej o sześciolatkach
Minister edukacji Joanna Kluzik-Rostkowska podała na konferencji 11 grudnia br. nowe pomysły na reformę.
Niestety są one mało konkretne i nie uwzględniają wielu realnych problemów z jakimi dzieci, rodzice i nauczyciele
spotykają się w szkole. Co gorsza pani minister koncentruje się na problemach infrastruktury a zdaje się nie mieć
żadnej wiedzy na takie tematy jak ,,gotowość szkolna'' dziecka i twierdzi autorytatywnie (mimo braku wykształcenia i
zerowego doświadczenia pedagogicznego), że sześciolatki są gotowe na szkołę. Na ,,gotowość szkolną'', która jest
badana przez specjalistów składa się tymczasem nie tylko gotowość intelektualna ale również np. emocjonalna,
społeczna, oraz inne czynniki, takie jak odpowiednia kordynacja wzrokowo-ruchowa, słuch fonemowy, gotowość
nadgarstka i wiele innych. Profesjonalne diagnozy wykazują gotowość szkolną tylko u małej części sześciolatków.
Zaklinanie rzeczywistości
- Pomysł na poprawę sytuacji w szkołach to infolinia MEN pod którą można zgłaszać problemy w swoich
placówkach. Problem w tym, że infolinia działa od dawna i nie sprawdziła się. Rodzice zgłaszający się z konkretnymi
problemami dostawali w odpowiedzi statystyki i odpowiedź, że statystycznie problem nie istnieje. Przykładowa
korespondencja z MEN Tutaj.
Co gorsza sami kuratorzy mówią, że nie ma specjalnych przepisów o przygotowaniu szkół na sześciolatki, więc nie
mają czego sprawdzać. Kurator oświaty w Szczecinie
- Minister Kluzik-Rostkowska na pytanie jak chce przygotować szkoły powiedziała, że według niej ,,szkoły są
przygotowane'' i ,,jest ciekawa jak przygotowanie szkół widzą rodzice''. To znaczy, że nie ma obiektywnych kryteriów
przygotowania szkół na przyjęcie sześciolatków do 1 klas i MEN nie ma zamiaru ich stworzyć. Pani ministrer nie
dostrzega również, że zdecydownana większość rodziców (ponad 80%) już wyraziła swoją ocenę stanu przygotowania
szkół, nie wysyłając 6latków do 1 klasy.
- Minister zaapelowała (!) na konferencji o odejście od 45 min. lekcji czym potwierdziła, że MEN będzie nadal
zaklinać rzeczywistość, ale nie ma zamiaru jej zmieniać za pomocą narzędzi, które ma w ręku.
- Podobny poziom życzeniowości prezentuje zapowiedź ,,indywidualnego podejścia do uczniów'' i opinia pani
minister, że ,,w 1 klasie może być tak samo jak w zerówce''.
Uprawnienia rodziców
Rodzice mają uzyskać dodatkowe uprawnienia:
- podejmować decyzję o odroczeniu obowiązku szkolnego po uzyskaniu opinii poradni psych-pedagogicznej
- mieć prawo złożyć wniosek (!) o cofnięcie dziecka z 1 klasy do zerówki
- wystąpić w dowolnym momencie roku szkolnego o edukację domową.
To na razie tylko pomysły i nawet jeśli wejdą w życie nie poprawią sytuacji.
- Część rodziców będzie miało problem z dostaniem się z dzieckiem do poradni (bo jest daleko lub są odległe terminy
przyjęć).
Mamy też niestety coraz więcej sygnałów, że na poradnie są wywierane naciski przez samorząd, żeby nie wydawały
takich zaświadczeń. Więcej dzieci w 1 klasach to większe pieniądze dla samorządu z subwencji oświatowej.
- Zupełnie nierealne z tej samej racji wydaje się przychylne rozpatrzenie podań o cofnięcie dziecka z 1 klasy. Jest to
nieopłacalne dla szkoły i zawikłane prawnie. Zresztą możliwość złożenia wniosku, w dowolnej sprawie w dowolnej
instytucji ma każdy obywatel RP, nie trzeba do tego ustawy ani rozporządzeń.
- Przepis o edukacji domowej, jeśli wszedłby w życie ułatwiłby wielu rodzicom sprawę (dziś trzeba zdążyć przed 31
maja z wnioskiem na następny rok), ale to rozwiązanie na które może sobie pozwolić zdecydowana mniejszość
strona 1 / 2
Ratuj Maluchy, sześciolatki do szkół, likwidacja zerówek, protest
Nasz komentarz do konferencji minister Kluzik-Rostkowskiej o sześciolatkach
rodziców. Tym bardziej, że pieniądze na edukację domową rząd przekazuje nie rodzicom, ale szkole w której dziecko
będzie miało tylko egzaminy.
Nowe pomysły
Do nielicznych konkretów można zaliczyć propozycje:
- wrócenie do oceniania u dziecka ,,wymaganych efektów kształcenia'' dopiero po 3 klasie. Oznacza to mniejszą
sztywność w realizacji programu z sześciolatkiem w 1 klasie. Ale bez zmiany całej podstawy programowej nauczyciel
itak nie będzie mógł się dostosować do tempa rozwoju dziecka. A w 4 klasie, kiedy wejdzie nauczanie przedmiotowe
dziecko o rok młodsze będzie tak samo jak obecnie zagrożone porażką.
- Zapowiedź przeznaczenia w 2014 r. 90 mln na poprawę jakości i dostępności świetlic i zmniejszenie
liczebności klas.
To dobrze, że ministerstwo dostrzega, że bez pieniędzy poprawa standardów odbędzie się tylko na papierze (Tak jak
się stało np. z szafkami na książki dla uczniów, których w wielu szkołach nadal nie ma.) Niestety zaproponowane przez
MEN sumy nie wystarczyłyby nawet na jedno województwo.
Ograniczenie liczebności klas bez szerszych zmian infrastruktury będą w wielu szkołach oznaczały lekcje nawet na 3
zmiany. Bardzo niepokoi fakt, że rząd nawet dziś nie jest wstanie przeznaczyć naprawdę poważnych pieniędzy na
reformę, która jest już tak krytykowana i dotyczy najmłodszych dzieci. Pani minister mówiąc o nauczycielach
wspomagających poradziła, żeby rekrutować ich wśród stażystów w urzędach pracy, za pieniądze z tych urzędów. To
mówi najwięcej o pomysłach rządu na finansowanie zmiany i o powadze podejścia do problemu.
strona 2 / 2