List Eweliny Caban

Transkrypt

List Eweliny Caban
Dnia 11 października br. ukazał się artykuł odnoszący się do mojej osoby. Sam artykuł jest
dla mnie krzywdzący, ponieważ świadczy nieprawdę, którą głosi Prezes Fundacji „Ad Rem”
Kamil Czerwiński.
Od samego początku współpraca z Fundacją wyglądała dziwnie. Byłam traktowana
przedmiotowo, jak jakiś towar, dzięki któremu można wypracować sobie markę. Brak mojej
obecności na akacji, zawsze kończył się atakiem Prezesa na moją osobę i groźbą, że zerwie ze
mną umowę, nie pytając nawet o powód mojej nieobecności. Choć tak naprawdę największe
problemy pojawiły się, gdy poinformowałam Fundację o mojej ciąży. 6 listopada 2013r.
zostałam osobiście poinformowana przez Kamila Czerwińskiego , że złożył wniosek do
Zarządu Fundacji o wstrzymanie działań na moją rzecz, ponieważ jestem w ciąży i uważa, że
będzie to działać na szkodę wizerunkową Fundacji. Niestety mimo wielu moich próśb nie
dostałam wtedy tego na piśmie, a cała sprawa ucichła. W styczniu zostałam poproszona o
spotkanie i przedstawienie aktualnych badań i zaświadczeń lekarskich. Ja zwróciłam się z
prośbą o przedstawienie mi wyciągów z utworzonego subkonta. 27 stycznia odbyło się owe
spotkanie. Ku mojemu zaskoczeniu głównym tematem nie był mój stan zdrowia, a atak ze
strony Prezesa oraz próba zmuszenia mnie do podpisania Aneksu do umowy, który mówił, że
Fundacja po konsultacji z lekarzem (którego danych nigdy nie udało mi się poznać oraz
któremu bezprawnie udostępniono moją dokumentację medyczną) stwierdził, że nie
wymagam leczenia, zawiesza działania do odwołania oraz dawał możliwość
natychmiastowego zerwania umowy poprzez uchwałę zarządu, i przejęcie pieniędzy przez
Fundację. Na tym samym spotkaniu niestety pomimo wielu próśb nie udało mi się uzyskać
wglądu do subkonta, a przedstawione zaświadczenia, że nadal jestem pod ścisłą opieką
lekarską kliniki neurologicznej w Szczecinie, były lekceważone, tak jak zapytania o
możliwość uruchomienia środków na bieżące wydatki w leczeniu. Pomimo mojego sprzeciwu
i niepodpisania aneksu dnia 4 lutego br. otrzymałam pismo od Kamila Czerwińskiego, że
uchwała i tak weszła w życie, wszystkie akcje zostają wstrzymane, a środki zgromadzone na
koncie będą oczekiwać do czasu operacji, lecz nie dłużej niż do dnia 25 listopada 2016r.
Pojawiło się w nim także, mnóstwo oskarżeń pod moim adresem, o działanie na szkodę
Fundacji, o próbę podmiany puszek stacjonarnych, co było tylko wymysłami Prezesa,
ponieważ właściciele punktów nigdy nie zgłaszali takich sytuacji i mogą to poświadczyć.
Kolejne pisemne prośby o przesłanie mi wyciągów z subkonta, abym mogła się z nimi
zapoznać, co było mi zagwarantowane przez Fundację w umowie, kończyły się fiaskiem lub
wyznaczaniem terminu spotkania na dzień porodu, o którym informowałam Kamila
Czerwińskiego na styczniowym spotkaniu, co skrupulatnie zapisywał w notesie. Pomimo
wielu prób polubownego załatwienia sprawy, nic nie udało mi się wyjaśnić. Ze względu na
zaawansowaną ciąże oraz moją chorobę, które wykluczają udział w sytuacjach stresowych,
nie był w stanie potraktować mnie normalnie. Nasilające się ataki na moją osobę,
spowodowały, że wycofałam się z dalszej wymiany pism i spotkań z Prezesem i
postanowiłam poczekać, do samej operacji i uruchomienia wtedy środków, tak jak
gwarantowała mi nowa uchwała. Ku mojemu zaskoczeniu dnia 11 października, ukazała się
informacja w mediach, że Prezes przekazał sprawę do prawników, co dalej zrobić z
pieniędzmi, tym samym łamiąc kolejną uchwałę, którą sam ustalał. Nie próbując od lutego
nawiązać ze mną jakiegokolwiek kontaktu.
Chciałabym także wspomnieć, że pomimo zapewnień Fundacji i woli rodziców, nigdy nie
zostały mi przekazane pieniądze po zmarłej Idze Andres.
Nie otrzymałam także od początku akcji do dnia dzisiejszego, ani złotówki z subkonta
Fundacji „Ad Rem” na moje leczenie.
Ze względu na zaistniałą sytuację musiałam przerwać moje milczenie i napisać prawdę o
działaniu Fundacji oraz zachowaniu względem mojej osoby. Obecnie przygotowuję się do
operacji w Szczecinie, ponieważ, nigdy nie udało się zebrać wystarczającej kwoty na
wykonanie zabiegu w USA i można tylko dziękować Bogu, że znalazł się prof., który kilka lat
operował to w Stanach, a od roku zajmuje się tym u nas w Polsce, i dał mi możliwość, na
normalnie życie, wizje cieszenia się mężem i dorastającą córką, po prostu faktem posiadania
własnej rodziny. Tym bardziej ubolewam, że w trudnym okresie przygotowań i pobytów w
szpitalu, nie mogę skupić się na własnym zdrowiu i rodzinie, tylko znowu zostaję atakowana
przez Fundację „Ad Rem”, która podejmuje dziwne działania i próby odebrania pieniędzy,
które nie są nawet moje tylko ludzi dobrej woli, chcących mi pomóc. Z przykrością
stwierdzam, że tacy ludzie jak Prezes Czerwiński mają styczność z osobami chorymi, bo
zamiast myśleć o ich dobrze, zajmują się tylko „promowaniem fundacji i jej dobrem’, a gdzie
jest dobro podopiecznych? Zamiast tracić czas i energię, na pisma i wymyślanie
nieprawdziwych oskarżeń, lepiej byłoby skupić się na pracy na rzecz ludzi potrzebujących, bo
chyba takie powinno być prawdziwe założenia działania Fundacji.
Ewelina Zbudniewek (Caban)