Zabrakło kropki nad "i"... Środowa sesja mogła zakończyć się

Transkrypt

Zabrakło kropki nad "i"... Środowa sesja mogła zakończyć się
Zabrakło kropki nad "i"...
Środowa sesja mogła zakończyć się spokojnie i bez znaczenia, ponieważ całe przedpołudnie
WIG20 spędził pod kreską w spokojnej konsolidacji. Co prawda rynek przez cały poranek dzielnie
bronił się przed większą przeceną, która miała miejsce na zachodnich parkietach, ale to za mało by
dzień uznać za wyjątkowy. Dopiero ostatnia godzina zmieniła całkowicie obraz dnia, bo byki
doprowadziły do wybicia, które sprawiło, że rynek zakończył dzień na jednoprocentowych
wzrostach.
Wybicie było konsekwencją tylko i wyłącznie amerykańskiego optymizmu. Po rozpoczęciu notowań
S&P500 szybował w okolicach 1100 pkt., co spowodowało, że wszystkie europejskie rynki rzuciły
się do odrabiania porannych strat. Najlepiej radził sobie krajowy parkiet, dzięki czemu zbliżyliśmy się
do poziomu 2400 pkt. , a WIG20 jest najwyżej od 1 października 2008 roku. Niezwykle ciekawe jest,
że liderami wzrostów wynoszącymi indeks na szczyty zostały spółki powszechnie uznawane za
defensywne. TPSA zyskała 3,3 proc., a PGNIG niemal 4 proc. Wszystko przy obrotach znacznie
powyżej miliarda, a więc z dość wiarygodnym sygnałem technicznym.
Wczorajszy optymizm w Stanach był dość zagadkowy. Nie miał źródła w danych makro, bo tych
praktycznie nie było, a raporty finansowe spółek nie były aż tak pro-wzrostowe. Najpierw graczy
rozczarował wynik Boeinga, ponieważ ten amerykański producent samolotów ma ciągle problemy
ze swoim flagowym produktem 787 i przez niego notuje coraz większe straty. Z drugiej strony były
też pozytywne informacje. Największy pożyczkodawca hipoteczny w Stanach, Wells Fargo, zarobił
więcej niż przewidywano i po odliczeniu preferencyjnych akcji posiadanych przez amerykański rząd
łączny zysk wyniósł ponad 2,6 mld dolarów, czyli dwukrotnie więcej niż przed rokiem.
Podobnie jak na GPW, końcówka handlu w Stanach też przyniosła duże zmiany tyle, że tam
ostatnie 60 minut to intensywna przecena ostatecznie zakończona jednoprocentowym spadkiem.
Nie jest to jeszcze tragedia, ale przez to krajowy popyt może poczuć się dziś dość niekomfortowo.
Wczorajsza sesja potwierdziła, że mamy potencjał i chęci do nadrobienia wzrostów, które przez
ostatni miesiąc dotyczyły tylko zagranicznych rynków. Jednocześnie nadal problemem pozostaje
szerokość wzrostów.
Całe zainteresowanie skupione jest na WIG20. Małe i średnie walory są całkowicie zapomniane.
Przyczyny takiego zachowania mogą być dwojakie. Albo zagraniczni inwestorzy doważają się w
Polsce, albo część graczy po otrzymaniu technicznych sygnałów kupna zdecydowała się
zainwestować, ale chcąc ograniczyć ryzyko płynności skierowała swoją gotówkę na największe
spółki.
Ta strategia może być skuteczna tylko na krótką metę, ale dziś nie powinna mieć zastosowania,
ponieważ zielone światło do wzrostów w postaci rosnących zachodnich rynków zmieniło się
chwilowo w żółte. Jednocześnie należy uważać, że trwałe przebicie przez S&P500 poziomu 1100
pkt. spowodowałoby kolejną falę wzrostową na naszym parkiecie.
Paweł Cymcyk Analityk A-Z Finanse

Podobne dokumenty