na sieradzkich szlakach 4/116/2014/xxix
Transkrypt
na sieradzkich szlakach 4/116/2014/xxix
SPIS TREŚCI „Słowo” dyr. mgr. inż. Edwarda Janusza .... 2 Od Redakcji ............................................ 2 DYDAKTYKA 4/116/2014/XXIX WYDAWCA Oddział PTTK w Sieradzu. [email protected] ADRES REDAKCJI 98-200 Sieradz ul. Żwirki i Wigury 4 tel. (043) 827 16 41 [email protected] www.unibel.nazwa.pl/nasieradzkichszlakach/index.htm Archiwalne numery kwartalnika można obejrzeć na stronie Cyfrowej Ziemi Sieradzkiej www.cyfrowa.pbp.sieradz.pl REDAKCJA: Andrzej Ruszkowski - przewodniczący nr tel 507 110 834 Bożenna Antoszczyk Rafał Bogusławski Jakub Jurek Elżbieta Nejman Wiesława Sujecka Józef Szubzda Zdzisław Włodarczyk STALE WSPÓŁPRACUJĄ: Krystyna Brodowska Jadwiga Brożyńska Marta Cichecka Maciej Ignasiak Zygmunt Kamiński Jerzy Kowalski Artur Musiał Jerzy Paszkowski Jarosław Stulczewski Janusz Ziarnik Redakcja nie wypłaca honorariów oraz zastrzega sobie prawo skracania tekstów przyjętych do druku. DRUK Zakład Graficzny „Rysik” Kilińskiego 70 98-200 Zduńska Wola [email protected] Tel. kom. 501565592 Prof. dr hab. Andrzej Grzywacz Kulturotwórcza rola lasu ..................... 3 Maksymilian Mazur Stowarzyszenie Inżynierów i Techników Leśnictwa i Drzewnictwa - Koło przy Nadleśnictwie Wieluń uczciło 75 rocznicę wybuchu II Wojny Światowej .............................................. 9 Mirosław Bednarek Edukacja leśno – ekologiczna w Nadleśnictwie Wieluń z perspektywy czasu ............................. 10 WSPÓŁCZESNOŚĆ Hanna Kolasińska O Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Łodzi ........................ 11 Józef Szubzda Dąb „Teodor” ...................................... 12 GEOGRAFIA I OCHRONA PRZYRODY Mariusz Milewski Nadleśnictwo Kolumna ...................... 14 Sylwester Lisek Leśnym językiem o Nadleśnictwie Poddębice ............................................ 15 Przemysław Wysocki Nadleśnictwo w Wieluniu .................. 16 Ireneusz Szczepaniak Nadleśnictwo Złoczew ....................... 17 Jacek Wójtowicz Czy w Kolumnie przetrwa las? ......... 19 Jacek Wójtowicz Las nie obroni się sam ........................ 20 Jacek Wójtowicz Dlaczego przebudowujemy drzewostany? ...................................... 21 Jacek Wójtowicz Kolumna bez sosen – ponura wizja czy realna prognoza? ............... 22 HISTORIA Jarosław Stulczewski Wykaz leśników konspiracji ZWZ-AK Obwodu Sieradz w latach 1939-1945 ............................. 23 Mirosław Bednarek Historia grobu z okresu II wojny światowej na terenie rezerwatu „Węże” ................................................. 25 Jakub Jurek O lasach rządowych i prywatnych w województwie kaliskim Królestwa Polskiego ............................. 26 Ryszard Wróbel Historia i współczesność Kolumny ...... 32 ARCHEOLOGIA Maciej Ignasiak Stanowiska kurhanowe w lasach na terenie Ziemi Wieluńskiej ............. 34 ZABYTKI KSIĘGARNIA ,,RÓŻA” ZAPRASZA Sieradz Aleja Pokoju 11 tel. 043 822 57 37 Mirosław Bednarek Wiatrak w Kocilewie po rekonstrukcji.. 38 ETNOGRAFIA Bożenna Antoszczyk Las w życiu rodzin ziemiańskich w Kaliskiem i Sieradzkiem ................ 39 Na Sieradzkich Szlakach STĄD ICH RÓD Jan Ejzert Pierwszy dyrektor Dyrekcji Lasów Państwowych w Łodzi – Gabriel Głowacki .............................................. 45 Jan Ejzert Nadleśniczowie w Nadleśnictwie Złoczew ................................................ 46 Artur Musiał Nadleśniczy Edward Polak ................ 57 Zdzisław Włodarczyk Franciszek Jarzyński – Nadleśniczy wieluński ...................... 58 POZNAJEMY WŁASNY REGION Sylwester Lisek Walory krajoznawcze Nadleśnictwa Poddębice ..................... 59 Józef Szubzda Lasy barczewskie ................................ 66 Daniel Palma Bartnictwo – „leśne pszczelarzenie” ..... 67 Andrzej Pychyński Jubileusz 40 – lecia Nadleśnictwa Wieluń .................................................. 69 Jarosław Stulczewski Przekleństwo lasu wrońskiego ........... 71 LEGENDY, OPOWIEŚCI Jerzy Stobnicki Darma .................................................. 72 Andrzej Ruszkowski Legenda o kapliczce powstańczej ...... 72 Marek Dominiak TOPIELE” to mit czy historia prawdziwa? ......................................... 73 ODESZLI OD NAS Maria Fabisiewicz Jadwiga (Iga) Starowicz ..................... 77 Józef Szubzda Stanisław Bakowicz ............................ 77 RECENZJE Andrzej Ruszkowski „Chojne. Wieś Ziemi Sieradzkiej” - Franciszka Karkoli i Ireneusza Wolmana, Chojne 2014, stron 424 ... 78 Grzegorz Brodacki Opowieści dobrońskie, Dobroń, 2014, stron-68 ...................................... 79 Z MINIONYCH LAT - PRZEDRUKI Teodor Goździkiewicz Opowieść o sieradzkiej buguwoli ...... 80 Jarosław Stulczewski Przerwana miłość do lasu. Przedwczesna śmierć Jana Franckiego - leśniczego Leśnictwa Piaski w Nadleśnictwie Szadek .......... 81 LISTY Jakub Jurek Notatki o sieradzkiej służbie zdrowia .. 82 Kazimierz Grobelny „Niechaj Polska zna jakich synów ma...” (w Gruszczycach) ..................... 83 Z ŻYCIA PTTK Wiesława Sujecka Konkurs Krasomówczy: eliminacje wojewódzkie w Sieradzu .................... 84 1 Szanowni Państwo Państwowe Gospodarstwo Leśne Lasy Państwowe od 90 lat zarządza wspólnym majątkiem Polaków – lasami. Gospodarujemy w większości polskich lasów, które zajmują niemal jedną trzecią powierzchni kraju. Jesteśmy największą w Unii Europejskiej organizacją sprawującą zarząd nad lasami skarbu państwa. Zachowanie równowagi pomiędzy potrzebami człowieka i przyrody to zadanie, któremu na co dzień staramy się sprostać. Pracę opieramy na trzech filarach zrównoważonej gospodarki leśnej: człowieku, przyrodzie i gospodarce. Jednym z naszych głównych zadań jest udostępnianie lasów społeczeństwu. Pamiętając o różnych potrzebach ludzi odwiedzających lasy, budujemy obiekty turystyczne, ścieżki edukacyjne oraz infrastrukturę udogadniającą pobyt w lesie. Wszystkich szukających wytchnienia zachęcamy do odwiedzania naszych lasów i korzystania z atrakcyjnej oferty turystycznej. Lasy Państwowe są ponadto głównym dostawcą drewna na polski rynek. W ostatnich 20 latach zwiększyliśmy jego podaż o 100 %, bez szkody dla przyrody. Polska znajduje się w gronie kilkunastu największych producentów drewna na świecie, a meble wytwarzane z polskiego drewna cieszą się ogromną popularnością w Europie. Pozyskujemy jednak tylko około połowy przyrastającego drewna, dzięki czemu jego zasoby stale rosną. Zrównoważona gospodarka leśna zaspokaja potrzeby społeczne i gospodarcze bez szkody dla przyrody. Dzięki temu polskie lasy są ostoją wielu gatunków roślin i zwierząt. Więcej niż 80% polskich rezerwatów znajduje się na terenach zarządzanych przez Lasy Państwowe. Aż 40 % lasów PGL LP wchodzi w skład Europejskiej sieci Natura 2000. Aby pokazać Państwu jak piękne i atrakcyjne turystycznie są nasze lasy, polecam Państwa lekturze właśnie ten numer kwartalnika „Na Sieradzkich Szlakach”, poświęcony czterem lokalnym Nadleśnictwom z terenu działania Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Łodzi. Znajdziecie w nim Państwo wiele aspektów działalności lasów Państwowych. Piszemy w nim bowiem o działalności edukacyjnej, którą realizujemy z zaangażowaniem mając świadomość, że wiedza, którą przekazujemy podczas zajęć z dziećmi i młodzieżą zaprocentuje w przyszłości. Liczymy na świadome i dbające o środowisko pokolenie. Prezentujemy nietuzinkowe miejsca związane z historią regionu i kraju. Przybliżamy sylwetki leśników, którzy niemal całe życie poświęcili pracy w lasach. Prezentujemy obiekty ciekawe pod względem turystycznym, architektonicznym, sakralnym i przyrodnicze perełki. W końcu piszemy o lesie, jego walorach i ciekawostkach. Zapraszam do studiowania wydawnictwa i czerpania inspiracji do wędrówek po naszych łódzkich lasach. Edward Janusz - Dyrektor Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Łodzi. OD REDAKCJI Numer 4/116/2014 kwartalnika jest poświęcony prawie w całości lasom. Był to pomysł zaprzyjaźnionego z sieradzkim Oddziałem PTTK i współpracującego z naszą redakcją leśniczego szkółkarza z Budzicznej Artura Musiała, człowieka nie tylko oddanego pracy zawodowej, ale także społecznika, chętnie włączającego się w akcje służące wspólnemu dobru, np. upamiętnieniu śmierci polskiej załogi PZL. 23 Karaś w dniu 3 IX 1939 r. na polach przysiółka Kozy k. Dąbrowy Wielkiej czy odbudowie zrujnowanej kapliczki w Dąbrówce Sieradzkiej, stojącej na miejscu śmierci żołnierzy Napoleona. Redakcja nasza poświęciła już numer NSS (2/78/2005/ XX) lasom Nadleśnictwa Złoczew z okazji 60-lecia powstania tego nadleśnictwa. W numerze tym obecny nadleśniczy mgr inż. Andrzej Kuchczyński zapoznał Czytelników z historią 2 nadleśnictwa. Opisano tam też metody edukacji leśnej, rezerwaty przyrody, metody gospodarki leśnej i szkółkę leśną „Dąbrowa”. Obecny numer NSS ukazuje się w 90. rocznicę utworzenia w niepodległej Polsce wyodrębnionej administracji leśnej, a to na podstawie Rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej z 30 XII 1924 r. o organizacji administracji lasów państwowych (Dz. U nr 119, poz. 1079). Ukazanie się tego numeru jest możliwe dzięki przychylności mgr. inż. Edwarda Janusza – dyrektora Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Łodzi i pokryciu kosztów przez nadleśnictwa w Kolumnie, Wieluniu, Poddębicach i Złoczewie. Numer powstał dzięki wspólnym wysiłkom pracowników wymienionych nadleśnictw oraz autorom współpracujących z redakcją. Na Sieradzkich Szlakach DYDAKTYKA Kulturotwórcza rola lasu Prof. dr hab. Andrzej Grzywacz Słowo kultura (łac. cultura) dawniej odnosiła się do uprawy roli. Pokrewne słowo kult (łac. cultus) oznacza pielęgnację, troskę a wywodzi się od terminu „colere” – odwracać ziemię pługiem. Współcześnie mówimy „kultura rolna”, „kultura fizyczna”, „kultura materialna”, „kultura języka itd. a w pracowniach mikrobiologicznych „ kultury bakteryjne”, „czyste kultury grzybów”. Najmłodsze pokolenie drzew, powstałe z siewu lub sadzenia nazywamy uprawą leśną, niekiedy regionalnie nazywane jest również kulturą. Autor artykułu w Górecku Kościelnym, 2014 r. Fot. A. Ruszkowski Dość wcześnie jednak termin „kultura” zaczęto używać w innych znaczeniach, np. Cyceron (106 – 43 p.n.e.) pisał o „kulturze duszy”, użył sformułowania „uprawa umysłu” (cultura animi), przez co rozumiał starania ludzi prowadzące do ulepszenia stanu wyjściowego, dbałość o rozwój charakteru, własnej osobowości. Od tamtego czasu zaczęto „kulturę” wiązać z działaniami ludzi, które służyły doskonaleniu, pielęgnowaniu, kształceniu. Termin „kultura” jest wieloznaczny i bardzo różnie definiowany. Platon (427 – 347 p.n.e.) łączył kulturę z wiedzą, św. Tomasz z Akwinu (1224 – 1274) uważał, że „rodzaj ludzki żyje sztuką i rozumiem”. Samuel von Pufendorf (1688) przez kulturę rozumiał wszelkie wynalazki wprowadzone przez człowieka (instytucje, moralność, obyczaje, ubrania, język, udoskonalenia życia codziennego). Spore różnice występują w pojmowaniu i znaczeniu terminu „kultura” wśród reprezentantów poszczególnych nauk: antropologii, archeologii, etnografii, filozofii, psychologii, kulturoznawstwa, socjologii, religioznawstwa, i innych. Na ogół kulturą określa się wytworów ludzi, całokształt duchowego i materialnego dorobku społeczeństwa. Często kultura utożsamiana bywa z cywilizacją (Kłoskowska 1991). Jednostka ludzka nie jest w stanie samodzielnie wytworzyć kultury, potrzebna jest zbiorowość, społeczeństwo przekazujące swoje doświadczenie z pokolenia na pokolenie. Nawet bardzo inteligentny człowiek pozbawiony kontaktów z dotychczasowym dziedzictwem danej zbiorowości ludzkiej, nie jest w stanie wytworzyć kultury, jedynie w oparciu o własne umiejętności i dostępne mu zasoby przyrodnicze. Na temat związku kultury z naturą powstało wiele teorii. Uważa się, że kultura wynika z natury, a zarazem kultura jest przeciwstawna naturze. Lepiej zilustrować to na przykładzie dawnego człowieka, mieszkańca pierwotnych lasów i kulturotwórczej roli lasu. Człowiek w swoim rozwoju cywilizacyjnym uzyskał znaczący postęp w tworzeniu kultury, po opuszczeniu obszarów leśnych jako pierwotnej przestrzeni bytowania. Wyszedł z lasu, gdy nauczył się uprawiania roli i hodować zwierzęta. Uniezależnił się od efektów polowania i zbieractwa pożywienia. Z drugiej zaś strony ogromnie znaczącą rolę kulturoznawczą stanowiły i stanowią lasy, leśnictwo, zasoby leśnej przyrody. Część badaczy traktuje kulturę i cywilizację zamiennie. Inni jednak podają różnice, uważają że cywilizacja to efekt dążenia do racjonalizacji życie ludzkiego i adaptacji do zewnętrznych warunków, zaś inni dowodzą, że kultura sytuuje się poza sferą wymogów adaptacyjnych, tam, gdzie zaczyna się kształtowanie naszego życia przez, wyznaczanie mu celów, których nie da się wyprowadzić z potrzeby dalszej egzystencji lub lepszego zaspokajania naturalnych potrzeb życiowych (Kłoskowska 1991). W przypadku relacji lasu i leśnictwa, a kultury i sztuki widzimy bardzo wyraźne mechanizmy sprzężeń zwrotnych. Kultura rozwijała się i rozwija, biorąc takie wzorce i inspiracje z lasu jako zjawiska przyrodniczego, z drugiej zaś strony jest wyraźny wpływ szeroko rozumianej kultury na poziom gospodarstwa leśnego, sposoby zagospodarowania lasów, społeczne otoczenie leśnictwa. Bardzo mało zmienne w ramach czasowych naszej cywilizacji są prawa przyrody, którymi kierują się ekosystemy leśne, ale leśnictwo i ludzie lasu zmieniają się znacząco pod wpływem rozwoju kultury, postępów cywilizacyjnych, techniki i technologii, nauki. Człowiek jest wytworem środowiska i bez niego nie może żyć. Wiadomo nawet, po jakim czasie umiera bez powietrza, wody, pożywienia, jak na organizm człowieka wpływają czynniki pogodowe (meteorologiczne), a w jakim stopniuje jego samopoczucie zależy od kontaktu z przyrodą, w szczególności z lasem. Środowiska ewolucyjne uległo i ulega zmianom, a wraz z nim przyroda, zasoby leśne i człowiek. Jest to proces bardzo powolny, a objawy zmian i przekształceń trudno dostrzec w czasie trwania życia człowieka, czy nawet wielu pokoleń. Natomiast zmiany zachodzące obecnie w przyrodzie, w tym w ekosystemach leśnych pod wpływem działalności człowieka mogą być - gwałtowne i degradacyjne - tak, że naturalne procesy ewolucji nie nadążają za nimi – to powoduje bardzo poważne zagrożenia cywilizacyjne a nawet może być przyczynaą katastrofy ekologicznej. Ochrona i kształtowanie środowiska Na Sieradzkich Szlakach 3 przyrodniczego jest jednym z najważniejszych problemów współczesnego świata. Jak wpływa to na relację natury i kultury oraz kultury i natury, jak na lokalne i regionalne, a także na globalne relacje lasów i cywilizacji – tego w pełni jeszcze nie wiemy (Grzywacz 1993). Jan Paweł II na 109 sesji Rady Wykonawczej UNESCO, w Paryżu w 1980 r. mówił Człowiek żyje prawdziwie ludzkim życiem dzięki kulturze. Jego życie jest kulturą również i w tym znaczeniu, że poprzez nią człowiek odznacza i odróżnia się od całej reszty istnień wchodzących w skład widzialnego świata: człowiek nie może obejść się bez kultury […] Naród istnieje „z kultury” i „dla kultury”. I dlatego właśnie jest ona tym wielkim wychowawcą ludzi do tego, aby „bardziej być” we wspólnocie, która ma dłuższą historię niż każdy człowiek i własna rodzina. Dąb papieski - strzelnica Pyszków. Fot. J. Ejzert Wiele osób „użytkowuje” las, przebywając w nim i znajdując inspiracje twórczą. Tę mniej dostrzegalną funkcję lasu bardzo wszechstronnie przedstawiono w znakomitym dziele Wiśniewskiego i Kiełczewskiego „Kulturotwórcza rola lasu”(2004). Wpływ lasu, motywy i tematy leśne oraz myśliwskie znajdujemy w mitologii greckiej i rzymskiej, starosłowiańskiej i słowiańskiej, architekturze, rzeźbie, malarstwie, fotografii, filmie, performance, ceramice, szkle artystycznym, tkaninie artystycznej. W sztuce ludowej i nieprofesjonalnej (amatorskiej): wycinanki, pisanki, tkaniny, haft , koronki, kowalstwo, ciesielstwo, korzenioplastyka bardzo różnorodne techniki twórcze przy wykorzystaniu zróżnicowanych materiałów i surowców. Motywy leśne widzimy na przedmiotach kultu religijnego, na broni i akcesoriach myśliwskich, naczyniach, plakatach i nalepkach, w reklamach, graffiti, ekslibrisach, na pocztówkach, znaczkach pocztowych, etykietach zapałczanych, kartach telefonicznych, sztuce heraldycznej, sztuce medalierskiej, na odznaczeniach i odznakach, monetach, banknotach, szatach i ubiorach, sztandarach, biżuterii, zegarach, w meblarstwie i stolarstwie, na kartach do gry, zabawkach, upominkach i pamiątkach, itd. Duże wpływy inspiracji lasem i leśna przyrodą można znaleźć w muzyce, literaturze pięknej, a także w żartach, karykaturze, przysłowiach i mądrości ludowej, aforyzmach, przesądach, itd. Można powiedzieć, że „las tętni życiem” także poza jego obszarem, również bardzo bogato w życiu społecznym, w kulturze i sztuce. Wiele ciekawych rozważań o kulturotwórczej roli lasu i leśnictwa zawiera zeszyt artykułów pod redakcją Grzywacza (2006) „Las na styku trzech kultur”, wydany przez Polskie Towarzystwo 4 Leśne (PTL). Niezwykle interesujące są również w tym względzie rozważania Rykowskiego (2013), w bogato ilustrowanej książce autorskimi dziełami plastycznymi „Między nauką a sztuką czyli jak być leśnikiem”. Bogaty wybór dzieł literackich i plastycznych związanych z lasem znajduje się w dziele „W głąb lasu” (1985), wydanym z okazji stulecia PTL. Nie zawsze pamiętamy, że bez lasów i drewna z nich pochodzących nie byłoby wspaniałych obiektów, arcydzieł sztuki i budownictwa. Warto wymienić przykładowo: 6 polskich drewnianych kościołów wpisanych na listę Światowego Dziedzictwa Kulturowego i Przyrodniczego UNESCO i 3 dalsze zgłoszone kościoły do wpisania na tę listę; ołtarz Wita Stwosza w Kościele Mariackim w Krakowie; rewolucyjne dzieło Mikołaja Kopernika drukowane w Norymberdze na papierze wykonanym ze ścieru drzewnego, czcionkami wykonanymi z drewna; światowej klasy ale również polskie obrazy malowane na deskach; drzeworyty wykonywane dawniej do ilustrowania książek i prasy; współczesny papier produkowany z celulozy z drewna i jego rola w propagowaniu wiedzy, przekazywanie informacji, komunikacji społecznej, funkcjonowaniu bardzo wielu biur, urzędów i instytucji. Nawet ten artykuł jak i cały numer „Na Sieradzkich Szlakach” nie mógłby się ukazać bez papieru, a co za tym idzie bez lasu i drzew. Jedną z mniej znanych funkcji leśnictwa jest troska o zachowanie pamiątek dziedzictwa kulturowego, znajdujących się w zarządzie Lasów Państwowych. Na podstawie wykonanej w 2008 r. inwentaryzacji wiemy, że pod opieką i szczególną ochroną na terenach administrowanych przez LP znajduje się ok. 2 tys. różnych obiektów dziedzictwa kulturowego, wpisanych do ewidencji wojewódzkich konserwatorów zabytków lub umieszczonych w miejscowych planach zagospodarowania przestrzennego, nie licząc bardzo wielu tzw. obiektów nie rejestrowych. Są to dzieła architektury, budownictwa i obiekty techniki (pałace, budynki, dworki, kaplice, kapliczki, mosty, wiadukty, zabytkowe wyłuszczarnie nasion, leśne kolejki wąskotorowe), dzieła budownictwa obronnego (zamki lub ruiny zamków, fortyfikacje i inne konstrukcje wojskowe oraz obronne), miejsca pamięci narodowej (cmentarze, groby, pomniki, miejsca wydarzeń historycznych lub upamiętniające wybitne postacie, instytucje, itp.), obiekty archeologiczne (grodziska, cmentarzyska, osady, kurhany), obiekty architektury zieleni (arboreta, ogrody, parki wiejskie, aleje drzew), zabytki ruchome (parowozy i wagony leśnych kolejek wąskotorowych, rzeźby architektury ogrodowej i parkowej, ruchome wyposażenie oficyn, itp.). Spośród wymienionych tu 6 grup obiektów najliczniejsze w lasach są zabytki archeologiczne, stanowiące 57% wszystkich zinwentaryzowanych pozycji rejestru. Na drugim miejscu pod tym względem są dzieła architektury, budownictwa i obiekty techniki. Najwięcej zabytków dziedzictwa kulturowego znajduje się na terenie Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Szczecinku (aż 21 % wszystkich, w tym najwięcej zabytków archeologicznych), a w dalszej kolejności na gruntach RDLP Wrocław, Szczecin, Gdańsk, Katowice, Olsztyn i Białystok. Najmniej zabytkowych obiektów zinwentaryzowano w RDLP Łódź i Warszawa (Kozarski 2008). Według dokonanych szacunków, na podstawie stosunkowo nielicznych danych, obiektów zabytkowych nierejestrowych w lasach, może być ponad 5 Na Sieradzkich Szlakach tys. - kaplice, krzyże, cmentarze, pojedyncze mogiły, miejsca walki i męczeństwa narodu polskiego, leśne obiekty i ślady wiary, itd. Wymagają one nie tylko inwentaryzacji ale także opisu, oceny stanu zachowania, ustalenia czyją są własnością, wskazania instytucji odpowiedzialnych za ich konserwację i ochronę, kto ma ponosić koszty takich prac oraz opieki. Do tej pory na terenach leśnych zinwentaryzowano ponad 50 tys. obiektów archelogicznych: kurhany, cmentarzyska, pozostałości osad obronnych, ślady pradziejowego górnictwa, dawne smolarnie i mielerze; bardzo różnorodną infrastrukturę militarną. Niewyobrażalny postęp w tym zakresie nastąpił w ostatnich latach dzięki zastosowaniu nowej technologii – lotniczego skanowania laserowego (ALS, LiDAR). Szacuje się, że obiektów i śladów prehistorycznej działalności człowieka tylko na terenach leśnych w Polsce może być nawet kilkaset tysięcy, czekają na odkrycie i zlokalizowanie (Budziszewski, Wysocki 2012). Obok kulturotwórczej roli lasu, duża była i jest jego rola religiotwórcza, bowiem stosunek człowieka do przyrody jest jednym z podstawowych czynników kształtowania się religii, w jak najszerszym znaczeniu tego obszaru pojęciowego, a także związanej z nią obrzędowości. Ponieważ lasy były najliczniejszym, główny w naszej szerokości geograficznej ekosystemem przyrodniczym, w którym rodziła się i powstawała nasza cywilizacja, to nic dziwnego, że lasy stanowiły matecznik przeżyć religijnych naszych przodków. Obecnie nadal spełniają taką rolę, stąd tak liczne w polskich lasach sanktuaria i różnorodne obiekty i ślady wiary. Sanktuarium z łaciny oznacza miejsce święte, teren lub obiekt o znaczeniu kulturowym, miejsce objawień, cel pielgrzymek religijnych, masowych obrzędów, celebracji liturgicznych, nabożeństw. Termin „sanktuarium” odnosimy również do każdego miejsca szczególnie cennego i świętego. Mamy dwa zasadnicze rodzaje sanktuariów: świątynie o bardzo rożnych formach, stylach, wielkości, wznoszonych dla upamiętnienia jakiegoś objawienia, cudu lub w celu oddania czci relikwiom, obrazom i rzeźbą, przedmiotom sakralnym oraz środowisko naturalne- święte lasy, groty, źródła, wodospady, góry, wyspy lub inne elementy przyrody, które z jakichś względów są czczone, odwiedzane, szanowane i chronione. Sanktuaria można dzielić ze względu na władzę, która je erygowała: diecezjalne (przez biskupa diecezjalnego), narodowe (prze Konferencje Episkopatu), międzynarodowe (przez Stolicę Apostolską). Możemy również mówić o sanktuariach osobistych, chwilowych, czyli miejscu doznania głębokiego zjednoczenia z Bogiem, poczucia Jego bliskości przez poszczególne osoby, iluminacje. Zdarza się to zwłaszcza podczas pobytu w wysokich górach, w głębi kompleksu leśnego, na środku morza lub oceanu, nad brzegiem jeziora, niekiedy na otwartej przestrzeni podczas wchodu lub zachodu słońca, podczas obserwacji przyrody. Nie ma na razie wśród sanktuariów ku czci świętych patronów, leśników i myśliwych. Istnieją także sanktuaria prawosławne np. Góra Grabarka, Jabłeczna, Supraśl, Turkowice oraz sanktuarium unickie w Kostomłotach. Wśród sanktuariów istnieją takie, które są poświęcone przyrodzie, regionom geograficzno- przyrodniczym, np. Leśne Sanktuarium Matki Bożej Królowej Zdrojów Krynickich – Uzdrowienia Chorych, Sanktuarium Matki Bożej (MB) Radosnej Opiekunki Przyrody w Secyminie Nowinach (przy Puszczy Kampinoskiej), Sanktuarium MB Opiekunki Środowiska Naturalnego w Mikołowie (Bujaków), Sanktuarium MB Jaworzyńskiej Królowej Tatr w Zakopanym, Sanktuarium MB na Puszczy w Ostrowach Tuszowskich, Sanktuarium MB Królowej Polskiego Morza w Swarzewie, Sanktuarium MB Księżnej Ziemi Sieradzkiej w miejscowości Charłupia Mała i wiele innych (s. M. Grażyna, s. M. Gizela, Szymczak 1996, Grzywacz 2013). Drzewa od wieków są symbolami w krajobrazie kulturowym np. drzewo wszechświata, życia, pokoju, wolności, przyjaźni, pamięci, republiki, genealogiczne, drzewo w terminach medycznych, drzewa święte. W szczególności do drzew świętych zaliczano następujące gatunki: krzew winny, cedr, cyprys, oliwka, palma, akacja, figowiec, dąb, laur, jabłoń, cis, buk, jesion, a w Azji także miłorząb i szydlica (Michałowski 1991). Niekiedy szczególna wartość przyrodnicza i historyczna drzew powoduje, że staramy się je zachować jak najdłużej, nawet po ich zamarciu. Najczęściej, przykładowo dokonuje się to poprzez: wymianę posadzenie w sąsiedztwie młodego drzewa („Bartuś” posadzony opodal dębu „Bartka” w Zagnańsku, wyrosły z żołędzi rodzica), konserwację kikutów drzew (wiąz sprzed Muzeum „Pawiak” w Warszawie, po zamarciu zachowano kikut, a następnie odlano z brązu pomnik dla którego formą był ścięty kikut drzewa), wykorzystanie części wypróchniałego pnia, dziupli (kapliczki, bożemęki, małe muzea, rzeźby), pozostawienie, ochrona lub rekonstrukcja szczególnych rozmiarów pniaka („gruba jodła” w Babiogórskim PN), pozostawienie stojącego martwego drzewa (dąb „Car” w Nadleśnictwie Hajnówka, dąb „Kościuszko” pod Maciejowicami, „Wilcza Sosna” spod Jagiełły, sosna bartna w Nadleśnictwie Parciaki), pozostawienie leżącego drzewa (sosna o bardzo silnym skręcie włókien w Nadleśnictwie Supraśl, dąb „Jagiełło” w Białowieskim PN, platan przed Muzeum w Krokowej na Kaszubach), ochrona szczątków ex situ (przenoszenie fragmentów pni, wyżynków do muzeum, izb leśnych, ośrodków edukacyjnych, zwykle z zaznaczonymi datami wydarzeń historycznych na przekroju poprzecznym) (Grzywacz, Pietrzak 2013) Niektóre, konkretne egzemplarze drzew są związane z kultem religijnym. Na drzewach dokonywały się objawienia Matki Boskiej (uznane lub nie uznane oficjalnie przez władze kościelne). Drzewa te stawały się początkiem kultu maryjnego, w miejsce w których stawiano kapliczkę, kaplicę lub okazała świątynie, która z czasem stawała się sanktuarium. Najczęściej w koronie drzew ukazywała się różnym osobom jednokrotnie lub wielokrotnie matka Boska przekazując prośby, życzenia lub różnorakie informacje (wiemy o tym z przekazów legendarnych lub historycznych), czasami był to obraz lub figura Matki Bożej, które w cudowny, niewytłumaczalny sposób były znajdowane na drzewie. Można przytoczyć co najmniej kilkanaście tego typu przykładów, według rodzajów drzew. Na dębach ukazała się: Matka Boża Kochawińska (Żydaczów k. Stryja), matka Boża Królowa Pokoju (Stoczek Warmiński), Bolesna Pani Hałcnowska (Hałcnów, dzielnica Bielsko Białej); na lipach: matka Boża Świętojańska ( Święta Lipka), Matka Boża Lipska z Lubawy, Matka Boża Ostrożańska (Ostrożany); na dzikiej gruszy: Wniebowzięta Maryja Panna (Leśna Podlaska), Matka Boska Żyrowicka (Żyrowice k. Słonina); na kwitnącej wiśni: Matka Boża Nauczycielka Młodzieży w Warszawie na Siekierkach; na topoli: Matka Boska Niepokalana (Tuligłowy); na sośnie stojącej na brzegu wzgórza nad stawem: Matka Boska z Janowa Lubelskiego; na drzewach u których nie znamy konkretnego gatunku (nie zachowała się nazwa w przekazach), Matka Boża Pocieszenia Na Sieradzkich Szlakach 5 (Leżajsk), Królowa Mazowsza i Pani Skępska (Skępe k. Lipna), Matka Boska Bolesna z Jarosławia, Matka Boża Gidelska, Krasnobrodzka Szafarka Łask – Pocieszycielka Zamojszczyzny, Dolnośląska Strażniczka Wiary (Bardo Śląskie), Matka Boża Sianowska – Królowa Kaszub, Matka Boska Pocieszycielka (Jodłówka), Matka Boża – Pani Kujaw (Ostrowąs), Matka Boża Studzieniczna (Przewięź k. Augustowa) i szereg innych (Grzywacz 2013). Objawienia na przykład w Gietrzwałdzie, to nie tylko udział przyrody i drzew w kulcie religijnym, ale również w historii kraju. Miały one miejsce w zaborze pruskim w 1877 r. Wezwania Matki Bożej do przemiany życia zostały wypowiedziane po polsku, do dwóch polskich dziewczynek, co bardzo poruszyło Polaków we wszystkich zaborach. Mimo stosowanych przez władze utrudnień w ruchu pielgrzymkowym, prześladowań, karania mandatami, otoczenia obiektu przez pruską żandarmerię, miejsce to na długo stało się ośrodkiem polskiego odrodzenia i nadziei na odzyskanie niepodległości, miejscem szczególnie ważnym dla Warmiaków (szczegółowe informacje z tego zakresu znam z przekazów mojej rodziny). Dąb Dziadek w leśnictwie Klonowa. Fot. J. Ejzert Do znanych drzew symboli należą „Lipy Sobieskiego” (rzadziej dęby lub buki) sadzone np. na Górnym Śląsku dla upamiętnienia zwycięstwa króla Jana Sobieskiego pod Wiedniem. Po podobną symbolikę sięgali w latach 1789 – 1792 Amerykanie, sadząc 60000 drzew dla upamiętnienia zdobycia niepodległości przez Stany Zjednoczone. Podobnie Belgowie, akcentując wyzwolenie zasadzili w 1830r. Drzewa Niepodległości. Drzew – świadków nie mogło zabraknąć po odzyskaniu niepodległości przez Polskę w 1918r. w wielu miejscowościach w kraju sadzono drzewa, do dziś znane jako Lipy Wolności (rzadziej Dęby Wolności). Sadziliśmy 6 bardzo liczne drzewa na 1000- lecie państwa polskiego, na rocznicę chrztu Polski. Po dramatycznych wydarzeniach z 11 IX 2001r. w Nowym Jorku, na całym świecie sadzono drzewa upamiętniające ofiary ataku na World Trade Center. Podobnie po zamachu terrorystycznym w madryckim metrze założono w Hiszpanii „Gaj Pamięci” złożony z cyprysów wiecznie zielonych, z których każdy upamiętnia jedną z ofiar zamachu. W podobny sposób powstaje gaj cyprysowy w Instytucie Yad Vaschem w Jerozolimie. Każda osoba odznaczona medalem „Sprawiedliwy Wśród Narodów Świata”, sadzi tam uroczyście swoje drzewo (Grzywacz, Pietrzak 2013). Współcześnie nie brak także licznych akcji sadzenia drzew, jako drzew pamięci w krajobrazie kulturowym. Biorą w tych akcjach bardzo aktywny udział leśnicy. Pierwszy etap nasadzeń „drzew papieskich” miał miejsce w kwietniu 2004r. Podczas ogólnopolskiej Pielgrzymki Leśników w Watykanie, z okazji 80. utworzenia administracji Lasów Państwowych, gdzie papież Jan Paweł II pobłogosławił żołędzie zebrane z dębu szypułkowego „Chrobry”, rosnącego w miejscowości Piotrowice (Nadleśnictwo Szprotawa). Z tych żołędzi wyhodowano w szkółce Nadleśnictwa Rudy Raciborskie sadzonki, w ilości 514 sztuk, które w 2006r. w uroczysty sposób posadzono w wybranych miejscach (nadleśnictwa, szkoły i uczelnie leśne oraz inne ważne miejsca dla leśnictwa) na terenie całego kraju. Drugi etap nasadzeń drzew papieskich - to sadzonki „benedyktynki”: sosna piska (Nadleśnictwo Maskulińskie), sosna taborska (Nadleśnictwo Miłomłyn), sosna limba (Tatrzański Park Narodowy), świerk istebniański (Nadleśnictwo Wisła), dąb szypułkowy z pomnika „Adam” (Nadleśnictwo Jamy), buk z Puszczy Bukowej (Nadleśnictwo Goleniów), jodła z Leśnego Zakładu Doświadczalnego w Krynicy, cis z Borów Tucholskich (Nadleśnictwo Zamrzenica), wyhodowanych w szkółkach Lasów Państwowych (Nadleśnictwo Jabłonna i Syców), z nasion pobłogosławionych przez Benedykta XVI w trakcie pielgrzymki do Polski (maj 2006r.), przed mszą świętą w Warszawie (ponad 40 tys. sadzonek). „Benedyktynki” reprezentują najbardziej znane ekotypy głównych gatunków drzew leśnych Polski. Trzeci etap nasadzeń drzew papieskich obejmował cisy dla upamiętnienia beatyfikacji Jana Pawła II w 2011r. Czwarty etap nasadzeń będzie dotyczył także cisów, które maja upamiętnić kanonizację Jana Pawła II w 2014r. Ostatnio powstały nasadzenia dla upamiętnienia leśników zamordowanych w 1940r. w Katyniu, w Charkowie i Miednoje np. w Nadleśnictwie Celestynów, Oleszyce, Zamrzenica i innych oraz ofiar tragicznej katastrofy samolotu prezydenckiego w dniu 10 IV 2010r. pod Smoleńskiem (np. w Nadleśnictwie Oleszyce, Nadleśnictwie Gostynin i innych). Dęby posadzono również jesienią 2011r. na terenie Nadleśnictwa Celestynów, jako element symbolicznego założenia martyrologicznego „Golgota Wschodu Leśników Polskich”. Tego typu „drzew pamięci” w naszym kraju jest znacznie więcej. W przyszłości, z niektórych drzew pamięci wyrosną okazałe, sędziwe pomniki przyrody, świadczące na długo o naszej tradycji i historii, wierze, przyrodzie ii kulturze. W 2014 r. planuje się posadzić „Dęby Wolności” dla upamiętnienia 25-lecia uzyskania przez nasz kraj pełnej suwerenności i zmian ustroju społeczno – politycznego. Osadnicy leśni w dawnej Polsce, zwani również budnikami, nazwa od zamieszkiwania w prymitywnych budach, szałasach leśnych, karczowali las pod grunty orne i pastwiska, zajmowali się eksploatacją lasów – węglarze Na Sieradzkich Szlakach wypalający węgiel drzewny, maziarze wyrabiający maź, smolarze pędzący smołę, potaśnicy wydobywający potaż z popiołu drzewnego, dziegciarze destylujący dziegieć z brzeziny, drwale, wozacy, producenci klepek i gontów, tracze wykonujący tarcicę z okrągłego surowca drzewnego, bartnicy hodujący dzikie pszczoły dla miodu i wosku, plecionkarze, zielarze, itd. – mieli dość często daleko do najbliższej świątyni, wobec tego stawiali w swoich małych osiedlach krzyże, kapliczki i inne obiekty swojej wiary. Obiekty te często nie przetrwały do naszych czasów. Niekiedy w tych samych miejscach, XIX i XX – wieczni leśnicy, drwale, furmani i inni robotnicy leśni, mieszkańcy pobliskich wsi stanowili nowe „leśne obiekty wiary”. Jest ich wiele współcześnie w Polskich lasach. Są to krzyże przydrożne lub upamiętniające jakieś wydarzenie, szczególnie sytuacje dla lokalnej społeczności, kapliczki bardzo różnych rodzajów – słupowe, naziemne, nadrzewne, figury przydrożne, bożemęki, święte dziuple. Dość często były one dowodem wotum, podziękowania za uratowanie życia, zdrowia. W bardzo pięknie wydanym, bogato ilustrowanym opracowaniu „Leśne ślady wiary,” Marszałek (2010r.) przedstawiono ciekawe historie powstania i opisy 37 kapliczek, wybranych spośród 235 zinwentaryzowanych w lasach Krośnieńskiej Dyrekcji Lasów Państwowych. W innym opracowaniu „Historia zapisana w lesie” Cywiński (2007r.) przedstawia aż 551 obiektów znajdujących się w lasach na terenie Katowickiej Dyrekcji Lasów Państwowych (województwo śląskie i opolskie), są wśród nich: kapliczki, krzyże, głazy i tablice pamiątkowe, cmentarzyki i pojedyncze groby z bitew i powstań narodowych, pamiątki po leśnikach zabitych przez kłusowników, miejsca tragicznych skutków polowań i samobójstw, bunkry, miejsca martyrologii i hitlerowskiego terroru itd. Wiele z tych obiektów to leśne obiekty wiary ludu śląskiego. Ośrodek Kultury Leśnej w Gołuchowie koło Kalisza, wielce zasłużona dla leśnictwa placówka naukowo edukacyjna, wydał album „Świętemu Hubertowi cześć. Kapliczki: tradycja, pamięć, intencje, akt komunikacyjny” (2012 – wyd.II). to fotograficzna dokumentacja 133 dziel sztuki ludowej, rzemiosła artystycznego i wybitnej sztuki profesjonalnej, poświęcone świętemu Hubertowi i jego kultowi w tradycji łowieckiej, obiektów znajdujących się na terenie nadleśnictw w całym kraju. Różnego rodzaju kapliczki z drewna, murowane, metalowe, w pniach martwych już drzew, bardzo bogate i skromne, wyszukane artystycznie i proste w środkach wyrazu – stanowią element krajobrazu kulturowego, łączność świata przyrody z działalnością leśników i myśliwych. Miejsca, gdzie są posadowione stanowią swoiste, małe, leśne sanktuaria, punkt spotkania człowieka z Bogiem. Często były stawiane wotywnie, dla upamiętnienia ważnych zdarzeń lub zamysłów fundatorów – nadleśnictw, kół łowieckich, poszczególnych leśników, myśliwych, czy tez innych prywatnych osób. Spełniają kapliczki poświęcone św. Hubertowi funkcje religijne, artystyczne, kultowe, ale także punktu orientacyjnego w przestrzeni. Ten piękny album zaskakuje prezentacja ogromnej różnorodności form uczczenia świętego patrona. Podobnych opracowań pokazujących mnogość i różnorodność pamiątek, obiektów i miejsc kultu religijnego w polskich lasach, jest wiele. Trudno tu przytoczyć wszystkie, podano tylko przykłady. Wielość tego typu obiektów świadczy o religijności „ludzi lasu”, przywiązaniu do wiary i kościoła, ale z drugiej strony ukazuje fakt, że w ciszy leśnej, na łonie leśnej przyrody częściej doznajemy przeżyć religijnych, niż w zgiełku miast, w tłumie ludzi, w codziennym zabieganiu (Grzywacz 2013). Stefan Żeromski w zakończeniu „Puszczy jodłowej” (1924) pisał „Puszcza jest niczyja, nie moja ani twoja, ani nasza, jeno boża, święta”. Kapliczka św. Huberta Kliczków Mały - Borowizna. Fot. J. Ejzert Nazwy nadawane niektórym drzewom – pomnikom przyrody są bardzo zróżnicowane. Najczęściej są to imiona męskie i żeńskie, nazwy związane z postaciami i wydarzeniami historycznymi, postaciami literackimi, osobami ze świata nauki, kultury i sztuki, a także postaciami świętych np. Agnieszka, Anna, Jadwiga, Maria, Urszula, Weronika oraz Andrzej, Antoni, Cyryl, Franciszek, Jan, Wojciech (Grzywacz, Pietrzak 2013). Środowisko zawodowe związane pracą, zamiłowaniem i działalnością społeczną z ekosystemami leśnymi ma od dawna swoich patronów. Do świętych szczególnie związanych z leśnikami, leśnictwem, łowiectwem, ochroną przyrody, należy zaliczyć: św. Huberta, św. Gwalberta, św. Wincentego z Saragossy, św. Franciszka z Asyżu i św. Eustachego Rzymskiego (Ojrzyński 2005). Lasy powszechnie traktowane są jako miejsce pozbawione hałasu, zgiełku, pośpiechu, nadmiernej krzątaniny, dlatego współcześnie na ich łonie szukamy ciszy, harmonii, wypoczynku, odprężenia, „naładowania akumulatorów”, natchnienia dla twórczości w zakresie kultury i sztuki, inspiracji duchowej i religijnej, naturalności. Ale to nieprawda, że lasy lubimy i szanujemy z powodu ich martwoty, bezgłośności i pozornego spokoju. Las żyje, rośnie i rozmnaża się, stale dokonuje się przyrost biomasy, głównie nowego drewna, żyją w nim dziesiątki tysięcy różnych organizmów – „las tętni życiem”, odbywa się codzienna walka o byt, konkurencja o wodę, światło, pożywienie, przestrzeń życiową. W lesie pracują leśnicy, drwale, pełno w nim amatorów grzybobrania, zbieraczy runa leśnego, turystów, spacerowiczów, uczestników kolonii letnich, obozów harcerskich, itd. Las lubimy, bo się w nim dobrze czujemy, jak u siebie, gdyż jest otwarty i dostępny dla wszystkich, bezpłatny, pełen świeżego powietrza, dóbr i pożytków, bogactwa otaczającej przyrody, piękna, harmonii, ponieważ jest naturalny. Przeżycia psychiczne w lasach są przenoszone do naszego życia codziennego, kultury i sztuki. Las jest powszechnie „użytkowany” materialnie i duchowo – las jest w nas (Grzywacz 2009). Powierzchnia lasów w Polsce wynosi 9,1 mln ha z czego na lasy publiczne przypada 81,3%, a na Lasy Na Sieradzkich Szlakach 7 Państwowe 77,4% (tabela 1). Sumaryczną szacunkową wartość zasobów leśnych Polski wyliczono wg stanu na koniec 2008 r. Wyniosła ona ok. 190 mld zł (Gołos 2013), z czego ponad 95 % przypada na zasoby drzewne dostępne do pozyskania. Około 15 % stanowi wartość gruntów leśnych, a 85 % wartość masy drewna na pniu (tabela 2). Bardzo trudno oszacować wartość kulturową lasu. Według danych szwajcarskich, gdzie wyliczono wartości gospodarcze, ekologiczne i część funkcji społecznych, tylko ok. 5 % stanowił surowiec drzewny. Największą wartość miały funkcje ochronne (glebochronne, wodochronne, przeciwlawinowe, filtrujące powietrze itd.), co jest zrozumiałe w warunkach tego górzystego kraju. Funkcje ochronne wyceniono na 46,5 % zasoby różnorodności biologicznej na 29,6% a funkcje wypoczynkowe i turystyczne na 19,0% (tabela 3). Niestety nie wyliczono szacunkowo kulturowych wartości tych lasów (Kissling – Näf 1999). Przyjmuje się, że gdy wartość materialną przeciętnego ha lasu (tylko grunt i drzewostan) ocenić na 1 jednostkę to według danych pochodzących z różnych krajów (głównie z Niemiec), wartość funkcji publicznych i ochronnych tego ha lasu będzie wynosić 5-11 razy więcej. To tak jak z malowniczym jeziorem w lesie nad którym wypoczywa wiele osób (ośrodki wczasowe, kolonie, obozy harcerskie, domki kempingowe, pola namiotowe), to jego wartość, to nie tylko kilka milionów m3 wody i kilkanaście ton ryb – to znacznie, znacznie więcej (Grzywacz 2013). Według Costazy i innych (1997) wartość dóbr i usług lasów w USA , wynosi szacunkowo 969 dolarów amerykańskich z hektara rocznie, w tym drewno, inne surowce i żywność (płody runa leśnego) tylko 18,7%. Wartości kulturowe wyceniono tylko na 2$ rocznie z ha lasu. Osobiście uważam, że wartość ta nie została wyceniona należycie, wydaje się zbyt nisko (tabela 4). Gdyby przyjąć szacunkowo, że wartość zasobów leśnych Polski (grunt + drzewostan) wynosi około 190 mld zł i to jest równowartość 1 jednostki w wartości rzeczywistej lasów, to łącznie z funkcjami ochronnymi i społecznymi, które można przyjąć łącznie jako 5 jednostek, oznaczałoby to, że lasy w naszym kraju maja wartość około 950 mld złotych, co oznacza wartość majątkową około 25 tys. na 1 statystycznego obywatela, przy powierzchni lasów 0,24 ha przypadającej na 1 mieszkańca. Intuicyjnie, bez podejścia metodycznego, należałoby przyjąć, że wartości kulturowe polskich lasów, w szerokim znaczeniu tego pojęcia warte byłoby około 15-20% od tej globalnej wartości, to znaczy 140-190 mld złotych. To tylko „zgrubszy” rząd wielkości, nawet szacunkowo trudno podać wielkości rzeczywiste, gdyż są to w znacznej mierze wartości niewymierne, nierynkowe, niewyliczalne. Lasy to gigantyczny majątek, rozlokowany na ponad 30,5 % powierzchni lądowej kraju. Wymaga on troski, poszanowania, ochrony, mądrego i oszczędnego użytkowania, dla obecnych i przyszłych pokoleń. Leśnicy mają tego pełną świadomość. Bibliografia: 1. Adamczewski J. (red.) 2012. Świętemu Hubertowi cześć. Kapliczki: tradycja, pamięć, intencje, akt komunikacyjny. Ośrodek Kultury Leśnej, Gołuchów. 2. Budziszewski J., Wysocki J. 2012. Nowe możliwości detekcji materialnych śladów historii terenów leśnych – lotnicze skanowanie laserowe (LiDAR) [w:] Kobylański Z., Wysocki J. (red.) Archeaologica Hereditas. I. Konserwacja zapobiegawcza środowiska, Warszawa – Zielona Góra, Instytut Archeologii Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego. 3. Constaza R., D’Arge R., de Groot R., Farber S., Grasso M., Hannon B., Limburg K., Naeem S., O’Neill R. V., Paruelo J., Raskin R., G., Sutton P., van den Belt M. 1997. The volue of the world’s ecosystem services and natural capital. Nature, 387. 4. Cywiński K.W. 2007. Historie zapisane w lesie. RDLP Katowice, wyd. II 5. Gołos P. 2013. Wartość zasobów leśnych Polski. Sylwan, 1. 6. Grzywacz A. 1993. Poradnik ekologiczny. Wydawnictwo KUL, Lublin. 7. Grzywacz A. (red.) 2006. Kulturotwórcza rola lasu i leśnictwa. Las na styku trzech kultur. Wydawnictwo PTL, Lublin. 8. Grzywacz A. 2009. Żywot lasu. CILP, Warszawa. 9. Grzywacz A. 2013. Leśne sanktuaria oraz obiekty i ślady wiary w lasach. [w:] Las jak świątynia. Wydawnictwo Stowarzyszenia Rodzin Katolickich Archidiecezji Częstochowskiej. 10. Grzywacz A., Pietrzak J. 2013. Drzewa – pomniki przyrody. Wydawnictwo PTL, Warszawa. 11. Kissling-Näf I. 1998. Grosser Wert oder wenig Geld? Über die Honorierung von Waldleistungen. J. Enviromental Law and Policy, 3. 12. Kłoskowska A. 1991. Encyklopedia kultury polskiej XX wieku. Wydawnictwo „Wiedza o Kulturze”, Wrocław. 13. Kozarski P. 2008. Raport z inwentaryzacji zabytkowego dziedzictwa kulturowego będącego w zarządzie Lasów Państwowych. CILP, Warszawa. 14. Marszałek E. 2010. Leśne ślady wiary. Wydawnictwo Ruthenus, Krosno. 15. Michałowski A. 1991. Drzewa w krajobrazie kulturowym. Studia i Materiały Zarządu Ochrony i Konserwacji Zespołów Pałacowo – Ogrodowych, Warszawa. 16. Ojrzyński W. 2005. Modlitewnik Leśników. CILP Warszawa. 17. Rykowski K. 2013. Między nauką a sztuką czyli jak być leśnikiem. Ośrodek Kultury Leśnej, Gołuchów. 18. s. M. Grażyna, s. M. Gizela, Szymczak R. 1996. Z dawna Polski tyś Królową. Przewodnik po Sanktuariach Maryjnych. Niepokalanki, Szymanów, wyd. IV 19. W głąb lasu. Las w polskiej literaturze i sztuce. 1985. Opracowanie zbiorowe przygotowane z okazji 100-lecia Polskiego Towarzystwa Leśnego 1882-1982. Wydawnictwo „Sport i Turystyka”, Warszawa. 20. Wiśniewski J. , Kiełczewski B. 2012. Kulturotwórcza rola lasu. Ośrodek Kultury Leśnej, Gołuchów, wyd. V. 21. Żeromski S. 1924. Puszcza jodłowa. Wydawnictwo „Dom Książki”, Kielce 1989 Tabela 1. Powierzchnia lasów w Polsce według własności wyszczególnienie Lasy publiczne Lasy Państwowe Parki narodowe Zasoby Własności Rolnej Skarbu Państwa Lasy podległe różnym resortom Własność gmin Lasy prywatne Osób fizycznych Wspólnot gruntowych Innych właścicieli Spółdzielni razem Weterani Instruktorskiej Drużyny Akademickiej ZHP z Torunia na Roztoczu. 2014. Fot. A. Ruszkowski 8 Powierzchnia tys. ha 7439 7079 185 32 59 84 % 81,2 77,3 2,0 0,3 0,6 1,0 1725 1623 67 30 5 18,8 17,7 0,7 0,3 <0,1 9164 100,00 Tabela 2. Sumaryczna szacunkowa wartość zasobów leśnych Polski (wg stanu na 31 grudnia 2008 r., za Gołosem 2013) Na Sieradzkich Szlakach kategorie Lasy dostępne zasoby drewna grunt leśny Razem 151,8 28,4 180,2 Lasy niedostępne dla pozyskania 8,2 1,0 9,2 Razem w mld zł Średnio w zł/ha 160,0 29,4 189,4 17606 3233 20839 Tabela 3. Wartość funkcji i pożytków lasów szwajcarskich (za Kissling – Näf 1998) Wartość roczna Rodzaje i funkcje pożytków funkcje ochronne (ekologiczne) zasoby różnorodności biologicznej funkcje wypoczynkowe i turystyczne surowiec drzewny płody runa leśnego Razem Mld franków 4,4 % 46,5 2,8 29,6 1,8 0,45 0,01 9,46 19,0 4,8 0,1 100,0 Rodzaje dóbr i usług Recykling (rozkład i obieg) materii Regulacja klimatu Surowce (głównie drewno) Ochrona przed emisją Oczyszczanie środowiska Rekreacja i wypoczynek Produkcja żywności Zasoby genowe Funkcje glebotwórcze Dostawa wody Pozostałe (regulacja zakłóceń, obieg wody, ochrona biologiczna, wartość kulturowa itd.) Razem Wartość roczna USD/ha 361 141 138 96 87 66 43 16 10 3 8 969 (za Costanzy i inni, Nature1997) Tabela 4. Wartość dóbr i usług lasów w USA (za Costanzy i in.1997) Stowarzyszenie Inżynierów i Techników Leśnictwa i Drzewnictwa - Koło przy Nadleśnictwie Wieluń uczciło 75 rocznicę wybuchu II Wojny Światowej Maksymilian Mazur W bieżącym roku obchodzimy 75. rocznicę wybuchu II wojny światowej. Ziemia Wieluńska była świadkiem pierwszych godzin napaści hitlerowskich Niemiec na Polskę. Miasto Wieluń stało się jedną z pierwszych ofiar tych działań. Uroczystości upamiętniające wydarzenia z roku 1939. W dniu 31 VIII 1939 r. w Załęczu Wielkim III pluton z 82 Syberyjskiego Pułku Piechoty im. Tadeusza Kościuszki utworzył punkt oporu mający zabezpieczyć przeprawę przez drewniany most na rzece Warcie. W przypadku zagrożenia przejęcia mostu przez agresora, żołnierze mieli rozkaz wysadzić go. Dowódcą plutonu był ppor. rez. Konrad Sesenka. Podczas pierwszego dnia walk saperzy wysadzili jedno przęsło mostu uniemożliwiając Niemcom przedostanie się na drugi brzeg. Także desant Wermachtu przez rzekę na pontonach nie powiódł się. Skuteczny ogień z karabinów polskich obrońców spowodował liczne straty nacierających wojskach III Rzeszy. Rano 2 września Niemcy ponownie przystąpili do ataku na zniszczony częściowo most i przedostali się na drugi brzeg rzeki. W obronie mostu poległo 11 polskich żołnierzy razem ze swoim dowódcą. Wielu z nich zostało rannych. Pochowano ich w okolicach mostu, a w 1948 r. ekshumowano i przeniesiono na cmentarz w Wieluniu jako bezimiennych bohaterów wraz ze swoim dowódcą. W miejscu walk w 1961 roku postawiono metalowy krzyż. Kamień z wyrytym napisem odsłoniono 27 VI 2004 r. W miejscu, gdzie 1-2 września trwały walki żołnierzy polskich z wojskami III Rzeszy leśnicy wraz z dziećmi ze Szkoły Podstawowej w Załęczu Małym, Muzeum Ziemi Wieluńskiej, Stowarzyszeniem Historycznym Batalionów Obrony Narodowej zorganizowali uroczystość mającą na celu upamiętnić tamte wydarzenia. Zaproszonymi gośćmi byli: z-ca Dyrektora RDLP w Łodzi – Pan Tadeusz Baryła, ksiądz kapelan leśników - Marek Izydorczyk, dyrektor Muzeum Ziemi Wieluńskiej- Jan Książek, przewodnicząca Zarządu Okręgowego SITLiD przy RDLP w Łodzi Bożena Bednarek, koledzy leśnicy z Nadleśnictwa Kolumna i Złoczew. Norwid napisał Ojczyzna to ziemia i groby. Narody, tracąc pamięć, tracą życie. Celem spotkania było oddanie hołdu wszystkim tym, którzy zginęli w obronie ojczyzny podczas II wojny światowej właśnie tutaj. Mijają lata, ale pamięć o tamtych wydarzeniach musi być żywa. Zaproszono na uroczystość młodych ludzi, uczniów szkoły podstawowej, bo to na nich będzie spoczywał obowiązek przekazywania historii potomnym. Może wraz ze swoimi rodzicami, znajomymi będą przychodzić, aby pokazać miejsce, w którym sami sadzili las i opowiedzą o okolicznościach jego powstania. Uroczystość Na Sieradzkich Szlakach 9 ta była doskonałą okazją do oddania czci także leśnikom, zwłaszcza tym, którzy urodzili się na Ziemi Wieluńskiej, pracowali w tutejszych lasach, byli uczestnikami walk II wojny światowej. Wielu z nich zapłaciło najwyższą cenę – oddali życie, wielu więziono i represjonowano. Lasy były najlepszym schronieniem dla żołnierzy, a leśnicy najlepszymi przewodnikami po ich terenie. Warto pamiętać o tym nie tylko przy okazji obchodów kolejnych rocznic. Adam Asnyka napisał: Ale nie depczcie przeszłości ołtarzy, choć macie sami doskonalsze wznieść. Na nich się jeszcze święty ogień żarzy I wy winniście im cześć. Oto testament, który pozostawili nam nasi przodkowie, a my zobowiązani jesteśmy dopilnować jego wypełnienia! W pierwszej części uroczystości zgromadzeni gości oddali hołd żołnierzom, przy pomniku mieszczącym się na brzegiem rzeki Warty, przy moście w Załęczu Wielkim. Wysłuchano historii związanej z walkami w okresie kampanii wrześniowej na terenie ziemi wieluńskiej jak i historię walk w miejscu gdzie dzisiaj stoi pomnik. Uczniowie przedstawili wiersze i piosenki patriotyczne. Pamięć żołnierzy uczczono minutą ciszy, modlitwą poprowadzoną przez księdza kapelana, złożono kwiaty i znicze przy pomniku. Edukacja leśno – ekologiczna w Nadleśnictwie Wieluń z perspektywy czasu Mirosław Bednarek Lasy Nadleśnictwa Wieluń wchodzą w skład Załęczańskiego Parku Krajobrazowego (3856 ha) i Parku Krajobrazowego Warty i Widawki (20 ha). Na terenie nadleśnictwa znajdują się 4 rezerwaty przyrody o łącznej powierzchni 160,56 ha. Bardzo atrakcyjnym turystycznie obszarem jest południowo – wschodnia część nadleśnictwa, położona na terenie Załęczańskiego Parku Krajobrazowego, gdzie rozmieszczonych jest wiele szlaków turystycznych, parkingów oraz Ośrodek Szkoleniowo – Wypoczynkowy ZHP „Nadwarciański Gród” . W tej części nadleśnictwa przepływa również największa rzeka tego regionu - Warta. Położone są w sąsiedztwie takich miast jak: Wieluń, Działoszyn, Pajęczno, Praszka, gdzie jest rozmieszczona większość szkół i placówek oświatowych. Ludność tych miast i innych mniejszych miejscowości chętnie wyjeżdża w okoliczne lasy na wypoczynek sobotnio – niedzielny zwłaszcza w okresie wiosenno – letnim. Wobec tego wszystkie drogi leśne udostępniane są dla ruchu turystycznego pieszego i rowerowego. W tej sytuacji stwarza to konieczność prowadzenia edukacji leśno – ekologicznej społeczeństwa. W tym celu funkcjonuje leśna ścieżka edukacyjna, wiata do celów edukacyjnych oraz punkt edukacyjny w Leśnictwie Mierzyce, punkt edukacyjny w Leśnictwie Niżankowice, punkt edukacyjny w Leśnictwie Radoszewice oraz punkt edukacyjny w Lasku Miejskim w Wieluniu. Pierwsze kroki w zorganizowanej działalności 10 W drugiej części uroczystości wszyscy zgromadzeni udali się do pobliskiego lasu, gdzie wspólnie sadzono las. Powierzchnia wydzielenia, po wyciętym zrębie wynosiła 75 arów. Na przygotowanej wcześniej powierzchni brzozę posadzono w formie cyfry 75, mającej upamiętniać 75 rocznicę wybuchu II wojny światowej. Miejsce to symboliczne będzie upamiętniać tamte wydarzenia, za kilka lat będzie widoczne na mapach satelitarnych. Uroczystość została przygotowana przez Koło SITLiD przy Nadleśnictwie Wieluń. Okolicznościowe sadzenie lasu. edukacyjnej nadleśnictwa sięgają 1998 roku kiedy to powstaje ścieżka edukacyjna Mierzyce, aż po dzień dzisiejszy kiedy powstał punkt edukacyjny Radoszewice. Można powiedzieć, że przez okres ćwierćwiecza udało się w edukacji prowadzonej w Nadleśnictwie Wieluń zbudować niezbędną infrastrukturę, podnieść kwalifikacje pracowników na co dzień uczestniczących w jej realizacji, oraz zachęcić placówki oświatowe, administrację publiczną oraz przeciętnego Kowalskiego do korzystania z oferty edukacji leśno – ekologicznej przygotowanej przez nadleśnictwo. Wiata edukacyjna w Nadleśnictwie Wieluń. Przeciętnie w Nadleśnictwie Wieluń wykorzystując własne obiekty edukacyjne jak i podmiotów współpracujących udział bierze w ciągu roku kalendarzowego około 2000 dzieci , młodzieży jak i dorosłych. Pytanie czy jest to dużo czy mało? Odpowiedź jest prosta nigdy za dużo, zawsze za mało jeśli chodzi o widzę społeczeństwa z zakresu przyrody, lasu czy postaw pro ekologicznych. Jest to bardzo dobra zasada. Sprawdziła się ona w naszym nadleśnictwie potwierdzają to Na Sieradzkich Szlakach generalnie odbiorcy jak i sami leśnicy. W tej sytuacji należy sobie postawić kolejne pytania: co zrobić by zachęcić jeszcze większa grupę dzieci młodzieży czy dorosłych w jej odbiorze, jak polepszyć jakość przekazywanej wiedzy przez leśników? Oczywistym jest, że edukacja leśna ma dotyczyć lasu. Jednak pojęcie lasu nie dla wszystkich oznacza to samo. Czym innym jest dla dzieci udających się na wycieczkę, czym innym dla nauczycieli, a czym innym dla przyrodników i ekologów. Myślę, że jednym z najważniejszych celów w naszym nadleśnictwie jeśli chodzi o przyszłość edukacji będzie przekonanie wszystkich jej uczestników, że las to nie tylko zwykłe, może przypadkowe miejsce pracy leśnika? WSPÓŁCZESNOŚĆ O Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Łodzi Hanna Kolasińska Zasięg terytorialny RDLP w Łodzi wynosi ponad 22 230 km² i charakteryzuje się najmniejszą lesistością, która wynosi 21% przy lesistości Polski 29,2%. Pod względem administracyjnym obszar obejmuje teren 6 województw. Największa powierzchnia zasięgu działania, jest na terenie województw łódzkiego i mazowieckiego. W obszarze działania znajduje się duża łódzka aglomeracja miejska, ośrodki przemysłowe: płocki, bełchatowski, piotrkowski, wieluński. Jest to rejon dużych inwestycji infrastruktury drogowej oraz największej w Polsce odkrywkowej kopalni węgla brunatnego BełchatówSzczerców, co ma bezpośredni wpływ na prowadzenie gospodarki leśnej w tym rejonie. Powierzchnia wszystkich lasów w zasięgu działania wynosi 444,3 tysięcy hektarów z tego, Lasy Państwowe nadzorowane przez RDLP w Łodzi zajmują powierzchnię 296 591 ha. Lasy na terenie RDLP w Łodzi należą do 19 nadleśnictw i 227 leśnictw, przeciętna powierzchnia lasów w nadleśnictwie wynosi 15,7 tys. ha, średnia powierzchnia leśnictwa 1 306 ha. Na terenie dyrekcji przeważają siedliska borowe z dominacją sosny. Średni wiek lasów na naszym terenie to 64 lata, a przeciętna zasobność to 246 m sześc./ha. Udział siedlisk leśnych •57,9 proc. – borowe, czyli drzewostany z przewagą gatunków iglastych, najczęściej sosny i świerku •39,9 proc. – lasowe, czyli drzewostany z przewagą gatunków liściastych •2,2 proc. – olsy, czyli lasy porastające żyzne, bagienne tereny Udział gatunków lasotwórczych •83,8 proc. – sosna, modrzew •0,3 proc. – świerk •6,7 proc. – dąb, klon, jawor, wiąz, jesion •4,0 proc. – brzoza, •0,7 proc. – buk, grab •0,4 proc. – jodła, daglezja •3,9 proc. – olsza •0,2 proc. – topola, osika, wierzba, lipa W północnej części dyrekcji lasów jest niewiele i są bardzo rozproszone, a lesistość tego terenu jest bardzo niska, bo zaledwie od 5 do 10%, w południowej części lesistość jest wysoka i dochodzi do 45%. Na terenach leśnych tej części kraju, zidentyfikowano około 1 100 gatunków flory naczyniowej, 134 gatunków mszaków, 166 gatunków porostów i około 1 000 gatunków grzybów. Harmonijnie ukształtowane krajobrazy polno-leśne wraz z reliktami naturalnych ekosystemów leśnych i łąkowotorfowiskowych są cenną wartością Polski Środkowej - obszaru pokrywającego się z zasięgiem terytorialnym Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Łodzi. Biegną tutaj zasięgi ważnych gatunków drzew lasotwórczych: buka, jodły, świerka oraz lipy drobnolistnej i jawora. Leśne zbiorowiska roślinne to na północy - krainy z przewagą borów sosnowych, zwłaszcza boru świeżego, w środkowej części z przewagą grądu subkontynentalnego, zaś na południu częstsze są lasy bukowe i jodłowe. Fauna jest nieco uboższa w porównaniu z obszarami sąsiednimi z powodu małej ilości zbiorników wodnych i rozdrobnionej powierzchni leśnej. Zaewidencjonowano tu 779 gatunków bezkręgowców i 210 kręgowców, przy czym 40 gatunków to ssaki. Na terenie RDLP w Łodzi ok. 2% powierzchni (6013,73 ha) to lasy 91 rezerwatów przyrody. Najmniejszy, największy, najstarszy, najmłodszy •najmniejszy rezerwat przyrody znajduje się w nadleśnictwie Smardzewice – Czarny Ług – pow. 2,46 ha; otulina – 6,01 ha; utworzony w 1996 r. przedmiot ochrony – torfowisko wysokie typu atlantyckiego ze stanowiskiem bagnicy torfowej; •największy rezerwat zobaczymy w nadleśnictwie Łąck – Jastrząbek – pow. 463,20 ha; utworzony w 1988; przedmiot ochrony – drzewostany grabowo-dębowe z domieszką sosny •najstarsze rezerwaty znajdują się: - w nadleśnictwie Złoczew - rezerwat Nowa Wieś (1957/1984/2007) – 117,65 ha – ols i grąd wilgotny z jodłą i bukiem przy granicy zasięgu; - w nadleśnictwie Brzeziny - rezerwat Gałków (1958/2010) – 57,85 ha – las bukowy z udziałem jodły na granicy zasięgu obu gatunków; - w nadleśnictwie Brzeziny - rezerwat Wiączyń (1958/1965/2010) – 8,40 ha– las liściasty o cechach grądu subkontynentalnego na granicy zasięgu buka i jodły; - w nadleśnictwie Piotrków - rezerwat Lubaszów Na Sieradzkich Szlakach 11 (1958/1984/2007) – 202,49 ha – grąd z jodłą na północnej granicy zasięgu + stanowiska rzadkich roślin chronionych + liczne drzewa pomnikowe; - w nadleśnictwie Skierniewice - rezerwat Babsk (1958/2010) – 10,97 ha – grąd z udziałem lipy drobnolistnej; - w nadleśnictwie Skierniewice - rezerwat Trębaczew (1958/2007) – 173,66 ha – świetlista dąbrowa z modrzewiem polskim i bogatą florą; - w nadleśnictwie Spała - rezerwat Spała (1958/2001) – 102,70 ha – grądy z 200 letnimi dębami i sosnami oraz jodłą na granicy zasięgu •najmłodszy rezerwat Gać Spalska znajduje się na terenie nadleśnictwa Spała (2006/2010) – 85,89 ha – naturalnie wykształcone zespoły roślinne, głównie łęg jesionowy i ols porzeczkowy, związane ze śródleśną rzeką nizinną oraz stanowiska rzadkich i chronionych roślin i zwierząt. Siedziba Dyrekcji Lasów Państwowych w Łodzi. Od 1979 r. w celu prowadzenia monitoringu fenologicznego, edukacji ekologicznej i uzupełniania przyrodniczej bazy danych utworzono 10 parków krajobrazowych: trzy nad Pilicą (Sulejowski, Spalski i Przedborski), dwa nad Wartą (Załęczański i Międzyrzecza Warty i Widawki), jeden na Wzniesieniach Łódzkich, jeden w Puszczy Bolimowskiej, jeden nad Gopłem oraz dwa nad Wisłą (Gostynińsko-Włocławski i Brudzeński). Zajmują one około 22% powierzchni lasów Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Łodzi. Ponad 63 tys. ha terenów leśnych tut. RDLP wchodzi w skład 23 Obszarów Chronionego Krajobrazu, terenów chronionych o zróżnicowanych Dąb „Teodor” Józef Szubzda W wrześniowe południe las pod Budziczną przypominał gotycką katedrę. Wysoko wznosiły się filary strzelistych sosen. Kopułę nieboskłonu podpierał potężny dąb. Złote promienie słońca przenikały przez misterne witraże liści i igliwia, oświetlały kemowe pagórki pokryte kobiercem leśnego runa. Uroczyste obchody 90-lecia Lasów 12 ekosystemach, pełniących funkcję korytarzy ekologicznych, ważnych dla turystyki i wypoczynku. Na terenie naszej dyrekcji występuje 375 pomników przyrody, tym: pojedyncze drzewa, grupy drzew, aleje, głazy narzutowe, skałki, groty, jaskinie, pomniki powierzchniowe. Sieć Natura 2000 tworzą dwa typy obszarów: •obszary specjalnej ochrony ptaków (OSO), wyznaczone do ochrony populacji dziko występujących ptaków, •specjalne obszary ochrony siedlisk (SOO), chroniące siedliska przyrodnicze i gatunki roślin i zwierząt. Podstawą wyznaczania obszarów Natury 2000 są kryteria naukowe. W ramach projektu europejskiej sieci Natura 2000, mimo niesprzyjających geograficznych, ekologicznych i historycznych uwarunkowań Polski Środkowej (niska lesistość, mała ilość zbiorników wodnych, wysoka gęstość zaludnienia, urbanizacja i sieć drogowa) udało się wyróżnić 6 Obszarów Specjalnej Ochrony Ptaków oraz 34 Specjalne Obszary Ochrony Siedlisk. Na terenie naszej dyrekcji znajduje się również ponad 1200 użytków ekologicznych, zajmujących w sumie ca 1500 ha. Jednym z priorytetów nowoczesnego i wielofunkcyjnego leśnictwa jest edukacja leśna społeczeństwa, która daje gruntowną wiedzę i uwrażliwia ludzi na piękno przyrody. Dlatego też na terenie nadleśnictw leśnicy przygotowali różnorodne obiekty przeznaczone do realizacji zadań z zakresu tej edukacji, a także przyrodniczych programów szkolnych. Udostępniliśmy dla Państwa leśne ścieżki edukacyjne, pozwalające realizować różnorodne tematy przyrodnicze i leśne. Część z nich przygotowały nadleśnictwa, niektóre z nich powstały dzięki współpracy leśników z pracownikami parków krajobrazowych. Każda ścieżka liczy kilka bądź kilkanaście oznakowanych przystanków z tematycznymi tablicami poglądowymi. Wiele nadleśnictw oferuje zajęcia prowadzone przez leśników. Oprócz ścieżek, funkcjonują także punkty edukacyjne, wyposażone m.in. w eksponaty związane z gospodarką leśną, sprzęt audiowizualny i gry edukacyjne. Przygotowane są w taki sposób, by spełniały najistotniejsze potrzeby i oczekiwania odwiedzających. Na terenie RDLP w Łodzi znajdują się dwa Leśne Kompleksy Promocyjne – „Lasy Gostynińsko-Włocławskie” oraz „Lasy Spalsko-Rogowskie”. Państwowych i 111 rocznicę urodzin Teodora Goździkiewicza Nadleśnictwo Złoczew zorganizowało 18 IX 2014 r. w lesie pod Budziczną. Pomysłodawcą i realizatorem leśnej uroczystości był Artur Musiał, leśniczy – szkółkarz w tej miejscowości bezgranicznie oddany przyrodzie, który od lat zabiegał o uhonorowanie pisarza. Centralnym miejscem imprezy stał się dąb rosnący w pobliżu ścieżki przyrodniczo – leśnej „Dąbrowa”, który na wniosek Edwarda Polaka, nadleśniczego w Złoczewie, 17 VI 2013 r. uchwałą rady Gminy Sieradz uzyskał status pomnika przyrody. Na polance pod dębem zgromadziła się rodzina Teodora Goździkiewicza: Tomasz Teodor Goździkiewicz z żoną Anną i wnuczką Oliwią, Paweł Ludwik Goździkiewicz Na Sieradzkich Szlakach z wnukiem Michałem, Piotr Goździkiewicz z synem Kacprem i siostrą Dorotą Bošnowič. Najstarsi z nich byli wnukami Teodora. Synowie nie dożyli tych chwil, zmarli kilka miesięcy wcześniej. Ludomir 10 marca, a Bogdan 28 lipca, obaj w 2014 roku. Zaszczytną funkcję gospodarzy imprezy pełnili: Andrzej Kuchczyński, nadleśniczy w Złoczewie, Zdzisław Świątek, leśniczy leśnictwa Dąbrowa, Artur Musiał, leśniczy szkółkarz w Budzicznej, Edward Polak, emerytowany nadleśniczy i Jan Ejzert, emerytowany zastępca nadleśniczego. W uroczystości uczestniczyli liczni goście, m. in. Jan Hankiewicz, wiceprzewodniczący Rady Powiatu, Jarosław Kaźmierczak, wójt gminy sieradzkiej, Jan Jarząb, przewodniczący Rady Gminy, proboszcz parafii w Dąbrowie W. - Sławomir Grabiszewski, Wiesława Sujecka – prezes O/ PTTK w Sieradzu i wielu innych. W niecodziennej scenerii odbyła się podniosła uroczystość nadania imienia dębowi rówieśnikowi Teodora Goździkiewicza, piewcy sieradzkich krajobrazów. Rozpoczęła ją melodia „Powitanie” odegrana przez sygnalistów: Michalinę Prusińską, Daniela Palmę i Konrada Grygowskiego. Pisarza do lasu pod Budziczną przywołała Krystyna Brodowska, długoletnia prezes O/PTTK w Sieradzu. Przedstawiła go jako niestrudzonego wędrowcę, inspiratora rajdu Śladami Łuki Bakowicza. Pierwszy rajd odbył się w 1975 r. na trasie Barczew – Pyszków – Złoczew. Liczne grono uczniów sieradzkich szkół, w towarzystwie autora opowieści powstańczej, brnęło przez śnieg do Złoczewa. Rajdem uczczono bitwę, którą stoczyła partia Makarego Drohomireckiego z Moskalami. Odbyło się już 39 rajdów upamiętniających styczniowych bohaterów. Rajdy rozrosły się w wielką imprezę. Corocznie uczestniczy w nich ponad 400 turystów, głównie uczniów okolicznych szkół. Prelegentka z zaangażowaniem mówiła o umiłowaniu Ziemi Sieradzkiej przez Teodora Goździkiewicza, który zachwycał się lasem i polem, złotym łanem żyta i zieloną łąką. Chodził polnymi drogami, był blisko przyrody i opisywał ją w swych książkach. Tablicę upamiętniającą pisarza i opisującą dąb jego imienia odsłonili: wnuczek i wnuczka pisarza – Tomasz Teodor Goździkiewicz i Dorota Bošnowič, Edward Polak i Jarosław Kaźmierczak. W bezpośrednim sąsiedztwie tablicy ustawiono symboliczną wartę, która ubiorem służby leśnej stanowiła odniesienie do przeszłości. Jedna figura została ubrana w strój leśnika z czasów Księstwa Warszawskiego, a druga w mundur z okresu międzywojennego. Kostiumy wypożyczono z Ośrodka Kultury Leśnej w Gołuchowie. Tablica została zaprojektowana i wykonana przez Artura Musiała. Był to ulubiony zakątek pisarza, o którym mówił: …nie byłbym sobą, gdybym nie złożył pokłonu swojemu ulubionemu lasowi położonemu obok wioski, a raczej przysiółka Budziczna… Tablica w sposób lapidarny informuje o twórczości pisarza, dla którego …Źródłem fascynacji stała się Ziemia Sieradzka, a tematy czerpał pisarz ze swojego dzieciństwa, gdy jako młody chłopiec towarzyszył swojemu ojcu Nikodemowi – gajowemu… Swoje doświadczenie z Sieradzczyzną zawarł w utworach: „W lesie i pod lasem”, „Kniejówka”, „Okruchy przyrody”, „Cienie lasu”, „Zapisane ptasią łapką”, „Kronika zielonych zdarzeń”, „Buraski, czarnuchy”, „Gniade, kare, kasztanki”, „Znajomą ścieżką”, „Loty nad porębą”, „Trop w trop”… Trafną charakterystykę Teodora Goździkiewicza zawiera zdanie: Las ustawił mu kołyskę między drzewami. Pisarz naznaczony znamieniem lasu, nigdy spod jego „magicznych” wpływów się nie uwolnił. W czasach, kiedy okalająca człowieka zieleń ustawicznie się kurczy, Goździkiewicz ocala dla nas najpiękniejsze jej obrazy… Z informacją o pisarzu sąsiaduje charakterystyka leśnego imiennika: Dąb „Teodor” to dąb szypułkowy o obwodzie pnia 292 cm, w wieku około 135 lat, rosnący w oddziale 86a, w obrębie leśnictwa Dabrowa na działce 763 stanowiącej własność Skarbu Państwa, będący w Zarządzie Nadleśnictwa Złoczew. Swój leśny żywot rozpoczął po powstaniu styczniowym. Był świadkiem narodzin niepodległej Polski, przeżył czas agresji niemieckiej oraz bogaty w wydarzenia schyłek XX wieku, w którym imię Polski rozsławił Jan Paweł II. Rodzina Teodora Goździkiewicza. Fot. P. Gołąb Po doniosłej ceremonii odsłonięcia tablicy zabrał głos Andrzej Ruszkowski, który wraz z Wiesławą Sujecką podziękował kierownictwu Nadleśnictwa Złoczew za organizację uroczystości i kultywowanie pamięci o wybitnym twórcy. Podzielił się wspomnieniami z kontaktów z pisarzem. Wędrował z nim po sieradzkiej ziemi, prowadził nie kończące się rozmowy przy ognisku i w zaciszu własnego domu. Kolejny mówca Tomasz Teodor Goździkiewicz sięgnął pamięcią do dzieciństwa, które upływało w stałej łączności z pisarzem. Dziadek wprowadzał go w świat roślin i zwierząt, w świat lasów i pól, deszczu i słońca. Odbywali wspólne wędrówki. Pisarz wrzucał do plecaka bochenek chleba, kilogram boczku, sporo owoców, zarzucał plecak na barki i razem wyruszali przed siebie, zaszywali się w zagajniki, cieszyli się błękitem nieba i zielenią traw. Po całodziennej wędrówce wracali pełni wrażeń do domu. Wnuczek ze zmęczenia padał z nóg, a dziadek sprawiał wrażenie niezmęczonego drogą. O częstych spotkaniach z pisarzem opowiadał również mieszkaniec Dąbrowy Jan Krzysztof Szczęsny. Dyrektor SP nr 4 w Sieradzu podziękował Nadleśniczemu Złoczew za wieloletnią opiekę nad szkołą i za eksponaty ułatwiające prowadzenie lekcji. Uroczystość zakończył występ uczniów SP im. Teodora Goździkiewicza w Dąbrowie Wielkiej, kierowanej przez dyr. Zdzisławę Kałuziak. Młodzież odśpiewała hymn szkoły pt. „Pan Teodor”1 . Rolę konferansjera pełniła Julita Gołąb. Brawami nagrodzono Magdalenę Wawrzyniak, która Na Sieradzkich Szlakach 13 płynnie wyrecytowała długi fragment powieści Teodora Goździkiewicza „Znajomą ścieżką”. Z uznaniem słuchaczy spotkały się utwory poświęcone pisarzowi i przyrodzie napisane przez uczniów: Martynę Łukomską, Michała Idziaszczyka i Wiktorię Kopacką. Piękne recytacje i pieśni śpiewane przez uczniów kl. V: Darię Bąk, Martynę Domańską, Michała Galusa, Wiktora Toriasza, Kingę Gocek, Julitę Gołąb, Kornelię Knop, Klaudię Kobierską, Darię Lejman, Dawida Ławniczaka, Olę Płachtę, Kacpra Rosiaka, Dawida Rzepkę, Dawida Walczaka, Magdalenę Wawrzyniak cechował emocjonalny stosunek do pisarza, który rozsławił ich wieś. Występom dzieci akompaniował dąb „Teodor” delikatnym akordem szumiących liści. Urealniało się zalecenie Aleksandra von Humbolta: Miejcie szacunek dla drzewa, które jest jednym wielkim cudem i które dla naszych przodków było rzeczą świętą. Młodzież do występów przygotowała polonistka Justyna Słodowa, a oprawę muzyczną – Izabela Pietrasik. Na podziękowanie zasługują pracownicy szkółki leśnej, którzy poza swymi obowiązkami wzięli udział w przygotowaniu imprezy. Są to: Tadeusz Grzesiak, Małgorzata Ptaszyńska, Mariola Gotkowicz, Maryla Białek, Irena Klinska, Urszula Ławniczak, oraz stażyści Marcin Kupis i Damian Złoty. Po posiłku na Polanie marzeń podziwiano stary sprzęt leśny zgromadzony przez Józefa Przybyłka i eksponaty wypożyczone z Ośrodka Kultury Leśnej w Gołuchowie. Goście zostali obdarowani albumami o tematyce przyrodniczej, materiałami edukacyjnymi o Nadleśnictwie Złoczew i sadzonkami dębów – „Teodorkami”. Przypisy: 1 Skąd przychodził, kto go znał/ Kto mu rękę podał kiedy/ Nad rowem siadał, wyjmował chleb/ Serem przekładał i dzielił się z psem/ Pan Teodor; Czapkę z głowy ściągał, gdy/ Wiatr gałęzie chylił drzewom/ Śmiał się do słońca i śpiewał do gwiazd/ Drogę bez końca co przed nim szła/ Znał jak pięć palców, jak szeląg zły/ Pan Teodor; Nikt nie pytał, skąd się wziął/ Gdy do ognia się przysiadał,/ Wtulał się w krąg ciepła jak w kożuch,/ Zmęczony drogą wędrowiec boży,/ zasypiał długo gapiąc się w noc/ pan Teodor; Aż nastąpił taki rok,/ Smutny rok, tak widać trzeba,/ Nie przyszedł Teodor zieloną wiosną./ Miejsce, gdzie siedział, zielskiem zarosło./ I choć niejeden wytężał wzrok/ Choć lato pustym gościńcem przeszło/ Z suchymi liśćmi, jesienną schedą/ Wiatrem niesiony popłynął w przeszłość/ Pan Teodor. GEOGRAFIA I OCHRONA PRZYRODY Nadleśnictwo Kolumna Mariusz Milewski Lasy Nadleśnictwa Kolumna znajdują się w bezpośrednim sąsiedztwie aglomeracji łódzkiej oraz dużych miast: Pabianic, Łasku, Sieradza i Zduńskiej Woli co wpływa na dużą penetracje lasów przez ludność. Charakterystycznym elementem Nadleśnictwa Kolumna jest to, że w obrębie Rydzyny występują różnorodne drzewostany z dużym udziałem gatunków liściastych, zaś w obrębach Kolumna i Zduńska Wola występują uboższe siedliska - drzewostany sosnowe z niewielkim udziałem gatunków liściastych. Lesistość czyli stosunek powierzchni zajmowanej przez lasy do powierzchni ogólnej w Nadleśnictwie Kolumna wynosi 21,29%. Największą lesistością charakteryzuje się powiat sieradzki (w granicach zasięgu terytorialnego Nadleśnictwa), gdzie wynosi 30,24% i powiat pabianicki z 29,92%., natomiast 14 najmniejsza lesistością występuje w powiecie piotrkowskim i przyjmuje ona wartość 8,69%. Oprócz dużych kompleksów leśnych takich jak: lasy w okolicy Tuszyna, Rydzyn, Dłutowa, Dobronia, Sędziejowic i Sieradza, znaczną część powierzchni leśnej nadleśnictwa stanowią drobne kompleksy leśne położone wśród lasów prywatnych lub terenów rolnych. Lasy Nadleśnictwa Kolumna położone są w VI Krainie Małopolskiej, w środkowej części dzielnicy Sieradzko-Opoczyńskiej, w mezoregionie SieradzkoŁódzkim. Teren mezoregionu znajduje się w naturalnym zasięgu występowania głównych lasotwórczych gatunków drzew takich jak: sosny pospolitej, świerka pospolitego, jodły pospolitej, buka zwyczajnego. Teren Nadleśnictwa Kolumna stanowią rozległe równiny peryglacjalne z rozsianymi wyspowo obszarami wydmowymi, gdzie rozpiętość wzniesień ponad poziom morza kształtuje się na poziomie 130-280m. Lasy Nadleśnictwa Kolumna znajdują się w bezpośrednim sąsiedztwie aglomeracji łódzkiej oraz dużych miast takich jak: Pabianice, Łask, Sieradz i Zduńska Wola. Specyfiką lasów w zasięgu terytorialnym Nadleśnictwa Kolumna (podzielonego na trzy obręby jest to, że obręb Na Sieradzkich Szlakach Rydzyny charakteryzuje się różnorodnością drzewostanów - z dużym udziałem gatunków liściastych, kiedy zaś w obrębach Kolumna i Zduńska Wola występują uboższe siedliska - głównie drzewostany sosnowe z niewielkim udziałem gatunków liściastych. Nadleśnictwo Kolumna w podziale administracyjnie kraju usytuowane jest w granicach województwa łódzkiego w pobliskim sąsiedztwie aglomeracji łódzkiej. Obejmuje swoim zasięgiem teren powiatu: bełchatowskiego, łaskiego, łódzkiego – wschodniego, pabianickiego, piotrkowskiego, sieradzkiego i zduńsko – wolskiego oraz na terenie 17 gmin tj. Buczek, Czarnocin, Dłutów, Dobroń, Drużbice, Grabica, Łask, Moszczenica, Pabianice, Rzgów, Sędziejowice, Sieradz, Tuszyn, Wodzierady, Zapolice, Zduńska Wola i Zelów. W podziale administracyjnym Lasów Państwowych Nadleśnictwo Kolumna znajduje się w centralnej części RDLP w Łodzi bezpośrednio sąsiadując z Nadleśnictwem Grotniki i Poddębice (od północy), Nadleśnictwem Złoczew (od południowego - zachodu), Nadleśnictwem Bełchatów i Piotrków (od południa) i Nadleśnictwem Brzeziny (od północnego – wschodu). Leśnym językiem o Nadleśnictwie Poddębice Sylwester Lisek W skład Nadleśnictwa Poddębice wchodzą głównie dawne lasy wielkiej własności ziemskiej upaństwowione po II wojnie światowej oraz w mniejszej ilości dawne lasy państwowe, uzupełnione przejętymi na rzecz Skarbu Państwa lasami drobnej indywidualnej własności. Obecne Nadleśnictwo Poddębice składa się z 3 obrębów: • Obręb Bogdańce jako nadleśnictwo powstało w 1945 r. wyłącznie z lasów prywatnych upaństwowionych, • Obręb Poddębice jako nadleśnictwo zostało utworzone w 1945 r. z lasów dawnego Nadleśnictwa Państwowego Chrośno, z tzw. lasów pomajorackich oraz Uroczyska Niewiesz i Wilczków, które stanowiły własność banku, • Obręb Sieradz powstał w 2002 r. z przejętych terenów trzech leśnictw po byłym Nadleśnictwie Sieradz, zlikwidowanym w ramach restrukturyzacji. Nadleśnictwo Poddębice położone jest na terenie województwa łódzkiego. Obejmuje swym zasięgiem obszar 6 powiatów, w skład których wchodzi teren 13 gmin: • powiat poddębicki: gmina i miasto Poddębice, gmina Wartkowice, Pęczniew, Dalików, Zadzim; • powiat pabianicki: gmina Lutomiersk, Pabianice; • powiat zduńskowolski: gmina i miasto Szadek, gmina Zduńska Wola; • powiat łaski: gmina Wodzierady; • powiat łęczycki: gmina Łęczyca; • powiat sieradzki: gmina Warta, gmina Sieradz. Zasięg terytorialny Nadleśnictwa Poddębice określają współrzędne: 18045’ do 19005’ długości geograficznej wschodniej i 51040’ do 52002’szerokości geograficznej północnej. Wysokości bezwzględne nie przekraczają 200 m n.p.m. Pod względem geograficznym omawiany teren należy do makroregionów – Niziny Południowowielkopolskiej i Niziny Środkowomazowieckiej, mezoregionów – Wysoczyzny Łaskiej, Kotliny Kolskiej i Równiny Łowicko – Błońskiej. W zasięgu terytorialnym nadleśnictwa, którego powierzchnia wynosi 121625 ha, lasy zajmują ponad 25 tysięcy ha, co daje lesistość rzędu 21,1%. Jest to wskaźnik niższy niż lesistość dla Polski (29,3%) i porównywalny z lesistością RDLP Łódź (19,7%). Z uwagi na żyzność siedlisk na obszarze nadleśnictwa stwierdzono 15 panujących gatunków drzew. Gatunkami o największym udziale są: sosna, dąb, brzoza i olsza. Udział drzewostanów z panującą sosną wynosi pod względem powierzchniowym 85,4%. Drzewostany z panującym dębem (wszystkie gatunki łącznie) stanowią 6,9% powierzchni zalesionej. Brzoza jest gatunkiem panującym na 3,4% powierzchni zalesionej. Udział drzewostanów z panującą olszą wynosi pod względem powierzchniowym 2,9%. Drzewostany Na Sieradzkich Szlakach 15 z panującą jodłą pod względem powierzchniowym stanowią 0,6%. Udział pozostałych drzewostanów jest nieznaczny i nie przekracza 0,8%. Przeciętny wiek, obliczony dla drzewostanów nadleśnictwa wynosi 65 lat, a przeciętna zasobność 246 m3/ha. W zależności od spełnianych funkcji (ochronne, dydaktyczne, rekreacyjno – turystyczne, historyczne, ekologiczne, krajobrazowe, kulturowe) wyodrębnia się trzy zasadnicze grupy lasu, tj.: rezerwaty, lasy ochronne i lasy gospodarcze. Rezerwaty o powierzchni 173,83 ha występują w Obrębie Bogdańce i Poddębice stanowią 1,0% powierzchni leśnej nadleśnictwa. Lasy ochronne o powierzchni 11 573,76 ha obejmują 67,6% powierzchni leśnej nadleśnictwa. Procentowy udział lasów gospodarczych (5 373,34 ha) wynosi 31,4%. W nadleśnictwie we wszystkich obrębach leśnych przeważają świeże siedliska (borowe i lasowe), zajmujące łącznie w N-ctwie 86,3%, (w Obrębie Bogdańce 87,3%, w Obrębie Poddębice 86,0%, w Obrębie Sieradz 85,5%). Ogółem siedliska lasowe (świeże, wilgotne i bagienne), zajmują w N-ctwie 37,5% (w Obrębie Bogdańce 46,1%, w Obrębie Poddębice 44,4%, w Obrębie Sieradz 13,3%). Siedliska borowe zajmują w N-ctwie 62,0%, (w Obrębie Bogdańce 53,2%, w Obrębie Poddębice 55,2%, w Obrębie Sieradz 86,2%), i lasy łęgowe (OlJ) 0,5% (w Obrębie Bogdańce 0,7%, w Obrębie Poddębice 0,4%, w Obrębie Sieradz 0,5%). Siedliska wilgotne zajmują łącznie 12,0% (w Obrębie Bogdańce 11,2%, w Obrębie Poddębice 11,8%, w Obrębie Sieradz 13,1%), siedliska bagienne 1,6% (w Obrębie Bogdańce 1,5%, w Obrębie Poddębice 2,2%, w Obrębie Sieradz 1,2%) a siedliska suche 0,1% (w Obrębie Sieradz 0,2%). Spośród wszystkich typów siedliskowych lasu, największe powierzchnie w nadleśnictwie zajmuje Bśw (30,8%) oraz BMśw (25,9%); trzecie miejsce zajmuje LMśw (19,6%), a czwarte Lśw (10,0%). Na pozostałe dziesięć typów siedliskowych lasu (suchych, wilgotnych i bagiennych), przypada 13,7%. Nadleśnictwo w Wieluniu1 Przemysław Wysocki Charakterystyka ogólna. Nadleśnictwo Wieluń wchodzi w skład Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Łodzi. Zostało utworzone w roku 1974 z połączenia trzech nadleśnictw: Cisowa, Czarnożyły, Kraszkowice. Położone jest na terenie województw: łódzkiego i opolskiego. Powierzchnia ogólna wynosi 17 726 ha, podzielone jest na trzy obręby leśne, 13 leśnictw i szkółkę leśną. Swym zasięgiem obejmuje obszar 1463,50 km2. Ogólna powierzchnia lasów na omawianym terenie wynosi 34 008 ha co daje lesistość rzędu 23,2 %. Lasy Nadleśnictwa Wieluń według regionalizacji przyrodniczo-leśnej kraju położone są w większości w VI Krainie Małopolskiej, dzielnicy 1-ej Łódzko – Opoczyńskiej, Lasy gospodarcze obejmują 73 % ogólnej powierzchni drzewostanów, lasy ochronne ok. 20%, a rezerwaty 1 %. Procentowy udział typów siedliskowych lasu: Bśw - 35 %, BMśw - 31 %, LMśw - 12 %, BMw - 11 %, LMw - 5 %, pozostałe siedliska - 6 %. Gatunkiem panującym jest sosna , która zajmuje 92 % powierzchni wszystkich lasów, brzoza - 3 %, dąb i olsza po 2 %, inne gatunki 3%. Przeciętna zasobność na 1 ha - 255 m3, przeciętny wiek drzewostanów - 57 lat. Hodowla Lasu. W ramach nowego Planu Urządzania Lasu obowiązującego na lata 2007-2016 przyjęto do wykonania średniorocznie zadania w wysokości: zalesienia i odnowienia na pow. otwartej - 93 ha, odnowienia pod osłoną - 80 ha, pielęgnacja gleby - 190 ha, czyszczenia wczesne – 236 ha, czyszczenia późne - 97 ha. Pozyskanie drewna. Wielkość użytkowania rębnego przyjęta w ramach nowego Planu Urządzania Lasu wynosi - 82 ha rębni zupełnych i 185 ha rębni złożonych rocznie. Powierzchnia użytkowania przedrębnego wynosi 1203 ha 16 rocznie (w tym trzebieże wczesne 255 ha). Udział użytków rębnych i przedrębnych wynosi po 50 % planowanej do pozyskania masy grubizny. Ochrona lasu. Zagrożenia środowiska można podzielić na trzy zasadnicze grupy: biotyczne, abiotyczne i antropogeniczne. Spośród czynników biotycznych do najpoważniejszych zagrożeń dla lasów nadleśnictwa należy zaliczyć zagrożenie ze strony szkodników pierwotnych, jak: boreczniki, brudnica, zwójki oraz szeliniak. W skład Nadleśnictwa wchodzi 3575 ha drzewostanów rosnących na gruntach porolnych dlatego tak ważnym zadaniem gwarantującym trwałość lasów jest profilaktyka zabezpieczająca drzewostany przed chorobami wywołanymi przez patogeny grzybowe: opieńkę miodową i hubę korzeniową. Z grupy czynników abiotycznych największe zagrożenie mają: silne wiatry i okiść, oraz stany suszy fizjologicznej spowodowane obniżeniem poziomu wód gruntowych. Do grupy czynników antropogenicznych (związanych z każdą formą pośredniego lub bezpośredniego wpływu człowieka na środowisko i bytujące w nim rośliny) możemy zaliczyć niewłaściwą gospodarkę odpadami, jak Na Sieradzkich Szlakach dzikie wysypiska śmieci w lesie oraz zagrożenie pożarowe terenów leśnych. Łowiectwo. Gospodarka łowiecka na terenie nadleśnictwa prowadzona jest przez 16 kół łowieckich na wydzierżawionych przez nich obwodach łowieckich. Ponadto nadleśnictwo prowadzi Ośrodek Hodowli Zwierzyny, na którym znajdują się liczne paśniki, lizawki oraz inne urządzenia do dokarmiania zwierzyny. Posiada także w zagospodarowaniu około 15 ha poletek łowieckich. Według danych z inwentaryzacji stwierdzono, że na terenie wszystkich obwodów łowieckich przebywało łącznie około 400 jeleni, 4200 saren, 350 dzików. Formy ochrony przyrody i edukacja. Lasy Nadleśnictwa Wieluń wchodzą w skład Załęczańskiego Parku Krajobrazowego (3840 ha) i Parku Krajobrazowego Warty i Widawki (20 ha). Na terenie nadleśnictwa znajdują się 4 rezerwaty przyrody o łącznej powierzchni 160,56 ha. Położone są w sąsiedztwie takich miast jak: Wieluń, Działoszyn i Pajęczno. Ludność tych miast i innych mniejszych miejscowości chętnie wyjeżdża w okoliczne lasy na wypoczynek sobotnio – niedzielny zwłaszcza w okresie wiosenno – letnim. Wobec tego wszystkie drogi leśne udostępniane są dla ruchu turystycznego pieszego i rowerowego. W tej sytuacji stwarza Nadleśnictwo Złoczew Ireneusz Szczepaniak Charakterystyka ogólna. Nadleśnictwo Złoczew zarządza lasami stanowiącymi własność Skarbu Państwa o powierzchni prawie 16 tys. ha położonymi w południowozachodniej części województwa łódzkiego. Nadleśnictwo utworzone zostało 1 lutego 1945 r. z rozparcelowanych w ramach reformy rolnej majątków ziemskich oraz dawnych lasów państwowych Nadleśnictw Brąszewice i Szadek. Na uwagę zasługuje fakt, iż przedwojenne Nadleśnictwo Brąszewice powstało w 1918 r. na bazie dóbr rządowych i obejmowało 4503 ha lasów. W wyniku wielokrotnych reorganizacji powierzchnia i zasięg Nadleśnictwa ulegały poważnym zmianom. Aktualnie Nadleśnictwo podzielone jest na dwa obręby leśne: Brąszewice i Złoczew obejmujące 14 leśnictw: Brąszewice, Orły, Błota, Klonowa, Grzyb, Oraczew, Dąbrowa, Pyszków, Potok, Sokołów, Korzeń, Rychłocice, Stolec i Leśnictwo Szkółkarsko – Selekcyjne Dąbrowa – Edmundów. Warunki przyrodnicze. Przeważająca część terenu Nadleśnictwa położona jest w Małopolskiej Krainie przyrodniczo-leśnej, Dzielnicy Łódzko-Opoczyńskiej, Mezoregion Sieradzko-Łódzki. W obu obrębach leśnych dominują siedliska borowe, co wiąże się z określonym składem gatunkowym drzewostanów. Podstawowym gatunkiem jest sosna, której udział wynosi 88% powierzchni. Występuje ona głównie w formie drzewostanów sosnowych z niewielką domieszką innych gatunków. Pozostałe to konieczność prowadzenia edukacji leśnej społeczeństwa. W tym celu funkcjonuje „Baza Edukacyjna Mierzyce”, w której skład wchodzi: leśna ścieżka edukacyjna, wiata do celów edukacyjnych i rekreacyjnych i inne obiekty. Funkcjonuje również „Punkt Edukacyjny Niżankowice” położony w leśnictwie Niżankowice. Bardzo atrakcyjnym turystycznie obszarem jest południowo – wschodnia część nadleśnictwa, położona na terenie Załęczańskiego Parku Krajobrazowego, gdzie rozmieszczonych jest wiele szlaków turystycznych, parkingów oraz Ośrodek Szkoleniowo – Wypoczynkowy ZHP „Nadwarciański Gród”. W tej części nadleśnictwa przepływa również największa rzeka tego regionu Warta. W lasach nadleśnictwa znajduje się siedem Pomników Przyrody. Łącznie w obszarze zasięgu terytorialnego Nadleśnictwa Wieluń znajduje się 12 obiektów, które posiadają status prawny pomników przyrody. W zamian za swoje starania oczekujemy od gości lasu kultury i poszanowania jego lokatorów – roślin i zwierząt. Przypisy: 1 Ul. Żeromskiego 5, 98-300 Wieluń, Tel./Fax (0-43) 843-81-91 lub 92; e-mail: [email protected] gatunki to: dąb, brzoza, olsza, które zajmują łącznie 10% powierzchni. Ponadto w drzewostanach występuje w mniejszym udziale: świerk, modrzew, jesion, grab, jodła i buk. Przemysłowe zanieczyszczenia powietrza oraz anomalie klimatyczne wpływają ujemnie na zdrowotność drzewostanów położonych głównie na słabych glebach piaszczystych często silnie zdegradowanych. Celem zwiększania naturalnej odporności lasu, Nadleśnictwo prowadzi wielokierunkowe działania gospodarcze takie jak: przebudowa drzewostanów, urozmaicenie składu gatunkowego upraw, odbudowa zbiorników wodnych, prognozowanie i zwalczanie szkodników, zabezpieczenie upraw przed zwierzyną. Znacznym utrudnieniem dla prowadzenia racjonalnej gospodarki leśnej jest również silne rozdrobnienie kompleksów leśnych rozrzuconych na terenie 15 gmin położonych w 5 powiatach województwa łódzkiego. Pomimo występujących zagrożeń następuje korzystny rozwój drzewostanów a ich zasobność systematycznie wzrasta. Gospodarka leśna. Zadaniem lasów wielofunkcyjnych jest spełnianie zarówno funkcji produkcyjnych jak również funkcji ochronnych i społecznych. Gospodarka leśna Nadleśnictwa prowadzona jest na podstawach ekologicznych i ma na celu zachowanie biologicznej różnorodności lasów poprzez: - powiększanie zasobów leśnych, - ograniczanie powierzchni zrębów zupełnych, - ochronę naturalnych formacji przyrodniczych, - zakładanie upraw wielogatunkowych, - wykorzystywanie odnowień naturalnych, - ograniczanie stosowania zabiegów chemicznych. Przeciętny roczny rozmiar zadań gospodarczych w Nadleśnictwie wynosi: Na Sieradzkich Szlakach 17 - odnowienia i zalesienia - ok. 130 ha, - czyszczenia wczesne i późne - ok. 250 ha, - pozyskanie drewna - ok. 60 tys.m3. Szkółka leśna w Dąbrowie Wielkiej produkuje rocznie ok. 2 mln sadzonek na potrzeby Nadleśnictwa oraz lasów prywatnych. Produkcja sadzonek drzew leśnych bazuje głównie na własnym materiale nasiennym pozyskiwanym z wyselekcjonowanych drzewostanów nasiennych. Całość prac z zakresu pozyskania drewna i zagospodarowania lasu wykonują prywatne zakłady usług leśnych. Teren Nadleśnictwa podzielony został na 29 obwodów łowieckich, w których gospodarkę prowadzą samodzielnie koła łowieckie. Walory przyrodnicze i turystyczne. Lasy Nadleśnictwa Złoczew, pomimo niewielkiego zróżnicowania gatunkowego i dominacji ubogich siedlisk borowych, posiadają wiele cennych obiektów przyrodniczych i turystycznych. Najcenniejsze przyrodniczo zbiorowiska roślinności o charakterze zbliżonym do lasów naturalnych objęte zostały ochroną w 6 rezerwatach przyrody: „Jaźwiny”, „Nowa Wieś”, „Paza”, „Hołda”, „Korzeń” i „Wrząca”. Łączna powierzchnia objęta ochroną rezerwatową wynosi 313 ha. Leśniczówki Pyszków. Oprócz obiektów własnych przez teren Nadleśnictwa przechodzi kilka szlaków turystyki pieszej, trasy rowerowe oraz trasa konna. Wszystkich zainteresowanych serdecznie zapraszamy do odwiedzania naszych lasów. Leśna edukacja. Fot I. Szczepaniak Na terenie Nadleśnictwa występują również liczne pomniki przyrody i stanowiska roślin chronionych takich jak: rosiczka, długosz królewski, wawrzynek wilczełyko, widłaki, storczyki oraz okazałe egzemplarze kwitnącego bluszczu. Wędrując po lesie można spotkać: sarny, jelenie, dziki, lisy, jenoty, borsuki a sporadycznie nawet łosie. W bardziej niedostępnych ostępach osiedliły się bociany czarne i żurawie. Część obszaru Nadleśnictwa o pow. 2533 ha położona jest w zasięgu Parku Krajobrazowego Międzyrzecza Warty i Widawki. Ponadto ochroną objęto 56 śródleśnych bagien, uznanych za użytki ekologiczne. Jednym ze szczególnych zadań realizowanych przez Nadleśnictwo jest edukacja leśna umożliwiająca przybliżenie społeczeństwu zagadnień ekologicznych, przyrodniczych oraz gospodarki leśnej i pracy leśnika. Dla realizacji tych zadań stworzono i odpowiednio wyposażono 5 punktów edukacyjnych, w których młodzież szkolna zdobywa wiedzę na tematy przyrodnicze przy aktywnym udziale doświadczonych pracowników Nadleśnictwa. Miłośnicy strzelectwa myśliwskiego mogą doskonalić swoje umiejętności na strzelnicy myśliwskiej zlokalizowanej obok 18 Na Sieradzkich Szlakach Królewsto Ptaków W wysokim locie ociężałe głuszce Skrzydłami niebo nad lasami krają I gołąb wraca w napowietrzną puszczę, I kruk połyska jak samolot stalą. Czym dla nich ziemia? Ciemności jeziorem, Noc ją połknęła na zawsze, a one Mają nad mrokiem jak nad czarną falą Domy i wyspy światłem ocalone. Jeżeli gładząc dziobem długie pióra Upuszczą jedno - pióro długo spada, Zanim jezior głębokich dosięgnie. I policzek trąca - wieść ze świata, Gdzie jasno, ciepło, swobodnie i pięknie Czesław Miłosz Czy w Kolumnie przetrwa las? Jacek Wójtowicz Dzisiejsza Kolumna zawdzięcza swe powstanie i swój charakter lasom, wśród których jest położona. Dawna, niewielka osada młyńska, ulokowana nad Grabią przy ówczesnej, omijającej bagna, drodze z Łasku do Pabianic, otoczona była rozległymi kompleksami leśnymi stanowiącymi część potężnej do połowy XIX w. Puszczy Łódzkiej. Dynamiczny rozwój przemysłu łódzkiego oraz samego miasta Łódź spowodował nadmierną eksploatację okolicznych lasów i w rezultacie zniszczenie Puszczy, z której do czasów współczesnych przetrwały tylko niewielkie, izolowane fragmenty. W pierwszej połowie XX w. gdy Łódź była już dużym, przemysłowym miastem, wśród zamożniejszej części jej mieszkańców rosło zapotrzebowanie na tworzenie położonych pośród lasów, osiedli letniskowych. W latach dwudziestych XX w. ówczesny właściciel dóbr łaskich Janusz Szweycer dokonał parcelacji części należących do niego uroczysk Pałusznica i Kolumna z przeznaczeniem pod budowę osiedla letniskowo-wypoczynkowego, nawiązującego do modnej wówczas koncepcji miast-ogrodów. Nastąpił szybki rozwój osiedla, powstawały liczne wille letniskowe, pensjonaty oraz towarzysząca im inna zabudowa. Nie objęta zabudową pozostała tylko część lasów o powierzchni ok. 123 ha położonych w zachodniej i północno-zachodniej części osiedla. W okresie powojennym nastąpił dalszy rozwój budownictwa, Kolumna z biegiem lat coraz bardziej zmieniała swój letniskowo-wypoczynkowy charakter stając się osiedlem mieszkaniowym. Postępująca zabudowa nie mogła pozostać bez wpływu na istniejący drzewostan, który w przeważającej części zatracił już pierwotny, leśny charakter. Lasy Kolumny położone są na ubogich, piaszczystych glebach, tworzących siedliska borowe, właściwe dla drzewostanów sosnowych z domieszką brzozy i pojedynczym udziałem innych gatunków. Rosnące dziś na tym terenie sosny mają w większości ok. 130-150 lat, czyli osiągnęły już wiek biologicznej starości. Przerzedzone, pozbawione podszytów, stare drzewostany są bardzo narażone na atak licznych szkodników owadzich (np. przypłaszczka granatka czy cetynców), grzybów (np. huby sosnowej) oraz szkody powodowane przez wiatr. Nie bez znaczenia pozostaje stały konflikt pomiędzy zabudową a rosnącymi drzewami stwarzającymi różne zagrożenia. Powoduje to nacisk na usuwanie coraz większej ilości drzew, głównie najstarszych sosen. W 1993 r. uchwałą Rady Miejskiej w Łasku utworzono na terenie Kolumny Zespół Przyrodniczo Krajobrazowy chroniący całość walorów przyrodniczych i kulturowych osiedla, jednak najważniejszym celem ustanowienia tej formy ochrony przyrody było zachowanie starodrzewu sosnowego. Kilkanaście lat funkcjonowania Zespołu na pewno przyczyniło się do częściowego powstrzymania zaniku drzewostanu, jednak sama bierna jego ochrona nie jest wystarczająca, potrzebne są działania zmierzające do odnawiania i umożliwiające wzrost młodego pokolenia sosny. Sosna jest gatunkiem rosnącym dobrze nawet na ubogich i suchych glebach, jednak wymagającym dużej ilości światła, dlatego też trudno ją odnawiać pod okapem drzewostanu i w miejscach ocienionych. Sadzenie pojedynczych drzew, rozproszonych na poszczególnych działkach, również nie da spodziewanych rezultatów, gdyż sosna rosnąca samotnie lub w zbyt luźnym zwarciu, nie wytwarza w naszym klimacie tak charakterystycznych dla lasu, gonnych, wysokich pni, a jedynie silnie ugałęzione, niskie, wręcz krzaczaste formy. Jedną z możliwości zachowania leśnego charakteru Kolumny jest sadzenie w miejscach otwartych i nasłonecznionych lub pod bardzo przerzedzonym drzewostanem, w miarę zwartych grup sosny (o powierzchni co najmniej kilku arów), które właściwie pielęgnowane, mogą w przyszłości stworzyć fragmenty nowego drzewostanu. W tym celu należałoby podjąć próbę zachęcenia mieszkańców osiedla do zakładania nasadzeń sosnowych na swoich działkach, poprzez np. sprzedaż lub nieodpłatne przekazywanie sadzonek, fachowe doradztwo a nawet obniżkę czy umarzanie podatków od powierzchni pokrytych wartościowymi uprawami lub młodnikami. Najważniejsze jednak dla zachowania leśnego krajobrazu Kolumny jest utrzymanie i właściwe zagospodarowanie pozostałych jeszcze na jej terenie resztek lasów. Pod żadnym pozorem nie można przekształcać ich na tereny pod zabudowę. W szczególności dotyczy to dużego, ponad 60 hektarowego uroczyska Doliwa położonego w południowo - zachodniej części osiedla. Kompleks ten jest bardzo cenny nie tylko ze względu na stary, posiadający wspaniałe walory krajobrazowe i turystyczno-wypoczynkowe drzewostan ale przede wszystkim z uwagi na jego funkcje ochronne. Położenie uroczyska na stoku doliny rzecznej u zbiegu Grabi i Pałusznicy, chroni wody tych cieków przed napływem zanieczyszczeń, powstrzymuje erozję, a także wpływa na specyficzny mikroklimat osiedla tworząc osłonę od zachodnich wiatrów. Las ten stanowi fragment tzw. korytarza ekologicznego tworzonego przez dolinę rzeczną oraz miejsce bytowania cennych gatunków flory i fauny. Pomimo, że kompleks ten zarządzeniem Ministra w 1996 r. został uznany za ochronny (oznacza to, że wszelkie działania gospodarcze muszą uwzględniać funkcje ochronne lasu) to jednak bez prowadzenia w nim odpowiednich zabiegów hodowlanych i ochronnych będzie on również z biegiem lat stopniowo zamierał. Od chwili powstania osiedla Las-Kolumna na jego specyficzny charakter i swoiste piękno, na jego walory wypoczynkowe i turystyczne, urok zabudowy oraz jakość życia mieszkańców zawsze decydujący wpływ miał las. Dziś jego przyszłość jest zagrożona, o tym czy przetrwa może zdecydować podjęcie jak najszybciej planowych i skoordynowanych działań zarówno władz samorządowych, organizacji społecznych jak i samych mieszkańców Kolumny. Kolumna. Fot. J. Wótowicz Na Sieradzkich Szlakach 19 Las nie obroni się sam Jacek Wójtowicz We współczesnym świecie, szczególnie w krajach o wysoko rozwiniętej gospodarce coraz większe znacznie przywiązuje się do stanu środowiska przyrodniczego, w którym bardzo znaczącą rolę pełnią lasy. Las przestał już być postrzegany wyłącznie jako źródło surowca drzewnego, a znacząco wzrosły jego funkcje pozaprodukcyjne. Las to miejsce bytowania wielu dziko żyjących gatunków roślin i zwierząt, to tereny dla uprawiania turystyki i wypoczynku oraz miejsca pracy dla wielu ludzi. Las kształtuje korzystnie klimat, pełni funkcje glebochronne, wodochronne i krajobrazowe. Nowoczesne leśnictwo to leśnictwo wielofunkcyjne, umiejętnie godzące produkcje drewna – najbardziej ekologicznego surowca z pozostałymi funkcjami lasu. Las w sąsiedztwie Kolumny. Fot. J. Wójtowicz Wszystkie współczesne problemy lasów dotyczą również naszej okolicy. Gmina Łask, jak większość środkowej Polski to tereny o niskiej leśistości (ok 18,6%). Sąsiedztwo aglomeracji łódzkiej wywiera na nasze lasy ogromną presję. Emisje przemysłowe, choć w ostatnich latach uległy znacznej redukcji, wpływają w dalszym ciągu niekorzystnie na drzewostany. Większość z 2617 ha lasów w naszej gminie to bory sosnowe rosnące przeważnie na słabych, piaszczystych glebach. Brak jest większych, zwartych kompleksów leśnych. Znaczna część, bo 1118 ha to lasy prywatne należące do dużej ilości właścicieli, co bardzo utrudnia prowadzenie racjonalnej gospodarki. Właściciele tych lasów często nie wykonują we właściwym czasie i w odpowiedni sposób zabiegów hodowlanych i ochronnych. Zdarzają się przypadki nadmiernego pozyskania drewna, cięć dewastacyjnych oraz nieterminowego i niewłaściwego odnawiania zrębów. Wszystko to prowadzi do obniżenia jakości drzewostanu, osłabia ich zasobność, produkcyjność i zdrowotność. Dużym problemem naszych lasów jest masowy, trudny do opanowania ruch turystyczny prowadzący często do degradacji gleby i runa leśnego oraz do zaśmiecania terenów leśnych. Szczególnie uciążliwy jest duży ruch 20 pojazdów, których właściciele ignorując zakazy wjeżdżają do lasu. Liczne samochody i inne pojazdy terenowe zachęcają do jazdy po leśnych bezdrożach, nie wyłączając upraw leśnych i obszarów podlegających ochronie. Zagrożeniem dla lasów są pożary, będące wynikiem nieostrożności i beztroski turystów, a bardzo często bezmyślnego podpalania suchych traw na łąkach i nieużytkach. Pożary powodują nie tylko znaczne straty materialne, ale przede wszystkim degraduje na wiele lat życie biologiczne ekosystemów leśnych. Prowadzone w przeszłości, jednokierunkowe, wyłącznie odwadniające prace melioracyjne, regulacja rzek i cieków wodnych, osuszanie bagien i torfowisk, doprowadziły do znacznego obniżenia poziomu wód gruntowych i odwodnienia siedlisk leśnych. Skutkuje to dziś zamieraniem starszych drzew oraz zmniejszeniem przyrostu i zdrowotności całych drzewostanów, często na znacznych obszarach. Osłabione drzewostany są bardzo podatne na atak chorób i szkodników, głównie ze świata owadów i grzybów. W naszych okolicach groźne dla lasów są szczególnie szkodniki sosny np. przypłaszczek granatek, cetyńce, boreczniki i osnuja gwiaździsta. Drzewostany powstałe na gruntach porolnych, których u nas jest znaczna ilośc, są często niszczone przez grzyb- hubę korzeniową, a kilkuletnim uprawom zagrażaja opieńki. Zaatakowane drzewostany wymagają stałej kontroli oraz systematycznego wykonywania zabiegów ochronnych np. usuwania drzew opanowanych przez szkodniki. W sytuacji gdy zagrożone jest istnienie drzewostanu na dużych powierzchniach, wykonuje się zabiegi chemiczne, często przy użyciu specjalnych samolotów. Jednak ze względu na trudne do przewidzenia niekorzystne oddziaływanie na naturalne środowisko oraz bardzo wysokie koszty tych zabiegów, decyzje takie podejmuje się niezbyt często i po bardzo dokładnym rozpoznaniu ich skutków. Aby przeciwdziałać wszystkim niekorzystnym dla lasów czynnikom należy podejmować wielostronne działania. Konieczne jest systematyczne zwiększanie powierzchni leśnej poprzez zalesianie gruntów nieprzydatnych dla rolnictwa. Zalesianie powinno być jednak prowadzone bardzo rozważnie i planowo, tak by powstające uprawy tworzyły zwarte powierzchnie i powiększały już istniejące kompleksy leśne. uprawy powinny być zakładane przy użyciu odpowiednich dla siedliska gatunków drzew i krzewów. Należy unikać zalesiania gruntów tworzących cenne przyrodniczo siedliska np. większości łąk, pastwisk i torfowisk. Właściwe planowanie przestrzenne powinno ograniczać zabudowę terenów przylegających do kompleksów leśnych, gdyż niekontrolowana zabudowa i grodzenie działek położonych w lasach i na ich obrzeżach, prowadzi do niekorzystnego dzielenia i izolowania kompleksów i likwidowania tzw. korytarzy ekologicznych, umożliwiających przemieszczanie się dzikim zwierzętom. Istotnym dla lasów działaniem jest prowadzenie odpowiedniej gospodarki wodnej, przeciwdziałającej nadmiernemu odwadnianiu, sprzyjającej tworzeniu zbiorników małej retencji, ochronie istniejących oczek wodnych, starorzeczy, bagien i torfowisk. Stabilny rozwój naszej cywilizacji nie może obejść się bez lasów, ale nie może też odbywać się ich kosztem. Dbałość o lasy to zadanie nie tylko dla leśników i przyrodników, to zadanie dla nas wszystkich. Wszyscy musimy nauczyć się umiejętnie korzystać z lasów, je chronić i prowadzić w nich trwale zrównoważoną gospodarkę. Las nie obroni się sam. Na Sieradzkich Szlakach Dlaczego przebudowujemy drzewostany? Jacek Wójtowicz Pierwotna puszcza przez setki lat pokrywała niemal w całości obszar dzisiejszej Polski. Były to lasy o bardzo zróżnicowanym składzie gatunkowym i wiekowym, w których jedynym gospodarzem była przyroda. Z biegiem lat, coraz intensywniej eksploatowane przez człowieka lasy szybko zmniejszały swoją powierzchnię oraz pierwotny skład gatunkowy i strukturę wiekową. Lasy rosnące na żyznych glebach były karczowane i zamieniane na pola uprawne, a w pozostałych prowadzono plądrowniczą gospodarkę pozyskując najbardziej przydatne dla człowieka drzewa i pozostawiając wycięte powierzchnie bez odnowienia. Stan taki na ziemiach polskich trwał do drugiej połowy XVIII wieku, kiedy to zauważono, że dewastowane nadmiernym użytkowaniem i nie odnawiane lasy, nie są w stanie zaspokoić rosnącego zapotrzebowania na drewno. Wprowadzono wówczas, bardzo postępową na owe czasy, zasadę gospodarowania zrębami zupełnymi, odnawianymi po wycięciu na nizinach sosną a w górach świerkiem. Tak zagospodarowane lasy zaczęły dostarczać dużych ilości wartościowego drewna i przynosić zysk właścicielom, a jednocześnie były chronione przed dewastacją. W ten sposób w ciągu XIX i XX stulecia na dużych obszarach powstały monokultury sosnowe i świerkowe, wprawdzie bardzo produktywne, jednak (co uświadomiono sobie w pełni dopiero po upływie prawie dwóch stuleci) niezwykle podatne na destrukcyjne działanie szkodników owadzich i grzybów, a także niszczycielski wpływ wiatru, okiści lub pożarów. W drugiej połowie XX wieku dołączyły do tego jeszcze imisje przemysłowe, na które drzewostany iglaste są szczególnie wrażliwe. Jednogatunkowe drzewostany sosnowe lub świerkowe rosnące na niewłaściwych dla siebie siedliskach, na dużych obszarach przez kilka pokoleń, wywierały również niekorzystny wpływ na glebę leśną prowadząc do jej zubożenia i zakwaszenia. W drugiej połowie XX wieku by zmienić ten niekorzystny charakter wielu drzewostanów, przystąpiono do ich przebudowy na drzewostany o bardziej zróżnicowanym składzie gatunkowym i wiekowym, bardziej dostosowanym do siedlisk, na których występowały. Lasy mieszane, poza większa odpornością na szkodliwe czynniki zewnętrzne lepiej również pełnią funkcje pozaprodukcyjne (środowiskowe, ochronne i społeczne), których znaczenie bardzo wzrosło w ostatnich latach. Przebudową należałoby również objąć znaczne obszary lasów sadzonych na gruntach porolnych, mocno przekształconych przez wieloletnie użytkowanie rolnicze, powodujące, że założone na nich drzewostany ulegają licznym chorobom i często zamierają. Przebudowując drzewostany można zastosować dwa podstawowe sposoby (przedstawiając oczywiście ten problem w znacznym uproszczeniu): wykorzystując zręby zupełne lub tak zwane rębnie złożone. Przebudowa na zrębach zupełnych jest najprostszym sposobem, stosowanym przy bardzo silnym uszkodzeniu drzewostanu lub na najsłabszych siedliskach leśnych, a polegającym na jednorazowym uprzątnięciu powierzchni i wprowadzeniu właściwych dla siedliska gatunków drzew. Trudniejszym lecz dającym lepsze efekty ekologiczne i gospodarcze sposobem przebudowy jest zastosowanie rębni złożonych. W uproszczeniu polega on na stopniowym wprowadzaniu do przebudowywanego drzewostanu gatunków domieszkowych, w pierwszej kolejności dobrze znoszących ocienienie i wolniej rosnących na przykład jodły, a w miarę usuwania starego drzewostanu, dębu, buka i innych gatunków liściastych. Po całkowitym uprzątnięciu przebudowywanego drzewostanu wprowadza się gatunki wymagające pełnego dostępu do światła jak sosnę, modrzewia czy brzozę. Do młodego pokolenia włącza się oczywiście również pojawiające się samorzutnie, z naturalnego obsiewu, pożądane ze względu na siedlisko gatunki. Proces przebudowy ma w tym przypadku charakter wieloletni i może trwać w zależności od siedliska, docelowego składu drzewostanu oraz stopnia uszkodzenia drzewostanu przeznaczonego do przebudowy od 10 do 50 a nawet więcej lat. W wyniku tak przeprowadzonej przebudowy powstają drzewostany o złożonej budowie pionowej (wielopiętrowe), zróżnicowane wiekowo i gatunkowo, właściwe zarówno z przyrodniczego jak i gospodarczego punktu widzenia. Mówiąc o przebudowie, pamiętać należy jednak, że nie wszystkie jednogatunkowe drzewostany do niej się kwalifikują. Dotyczy to szczególnie sosny, która na ubogich glebach większości terenów nizinnych w Polsce, jest najlepszym, najbardziej dostosowanym do tych warunków siedliskowych gatunkiem, tworzącym zarówno cenne przyrodniczo i krajobrazowo drzewostany jak i dającym dobrą produkcję drewna. Realizowana przez leśników przebudowa drzewostanów nie zawsze jest właściwie rozumiana, czasem działania te są krytykowane, gdyż wiążą się z cięciami w starszych monokulturach. Niekiedy pojawia się pogląd (szczególnie gdy dotyczy to terenów chronionych), że przyroda w tym przypadku poradzi sobie sama i monokultury na drodze naturalnych procesów zmienią się w lasy mieszane. Oczywiście procesy takie w przyrodzie zachodzą, jednak są one bardzo powolne, trwające setki lat i brak jest gwarancji, że w tak bardzo zmienionym przez człowieka środowisku mogą prowadzić we właściwym kierunku. Dlatego też realizowana obecnie na dość szeroką skalę przebudowa drzewostanów jest elementem wielofunkcyjnej, proekologicznej gospodarki w lasach, jest też działaniem służącym ochronie przyrody i środowiska naturalnego. Kolumna. Las zimą. Fot. J. Wójtowicz Na Sieradzkich Szlakach 21 Kolumna bez sosen – ponura wizja czy realna prognoza? Jacek Wójtowicz Kolumna zawdzięczająca swe początki położeniu nad rzeką Grabią i przy drodze z Łasku do Pabianic, była przez XIX i początki XX stulecia tylko niewielką, składającą się z kilku domów, osadą młyńską położoną wśród bagien i rozległych lasów ówczesnej Puszczy Łódzkiej. Rozwój Łodzi i okolicznych miast doprowadził do bardzo intensywnych wylesień i w efekcie do zaniku Puszczy Łódzkiej, z której do początku XX w. dotrwały tylko niewielkie, oddzielone od siebie kompleksy leśne. Zabytkowa willa w Kolumnie. Fot. J. Wójtowicz W latach dwudziestych XX w. właściciel dóbr łaskich, Janusz Szweycer postanowił zgodnie z obowiązującą wówczas, modną koncepcją miast-ogrodów, dokonać parcelacji należącego do niego lasu i stworzyć osiedle LasKolumna. W założeniu twórców osiedla miało ono zachować leśno-parkowy charakter, a budownictwo letniskowe miało tworzyć wraz wysokopiennym lasem sosnowym kompozycję architektoniczno-krajobrazową, służącą wypoczynkowi zamożniejszych mieszkańców Łodzi. Rozwój Kolumny, wzrost liczby mieszkańców, postępująca zabudowa oraz zmiana, szczególnie w ostatnich latach, funkcji osiedla z wypoczynkowego na typowo mieszkaniowe, powodowały zanik pierwotnie przyjętego leśno- parkowego charakteru ze specyficzną zabudową i dominującymi w krajobrazie drzewostanami sosnowymi. Udział terenów zadrzewionych (szczególnie z udziałem sosny) systematycznie maleje, co nie wynika tylko z wycinki drzew w związku z rozwojem zabudowy ale ma też naturalne przyczyny. Dominujące w drzewostanie Kolumny sosny mają w większości około 150 lat czyli osiągnęły wiek biologicznej starości i są w szczególny sposób narażone na niszczące działanie wiatru (złomy i wywroty) i atak ze strony szkodników owadzich oraz pasożytniczych grzybów.W lasach gospodarczych osiągające dojrzałość drzewa (dla sosny ok. 120 lat) są usuwane w cięciach rębnych i zastępowane nowymi nasadzeniami lub sterowanymi przez leśnika samosiewami, w pierwotnych lasach naturalnych spotykanych dziś w rezerwatach i parkach narodowych, 22 człowieka zastępuje przyroda i w miejsce obumierających starych drzew wyrastają młode, powstające z naturalnego obsiewu. Na terenie Kolumny na zabudowanych, systematycznie pielęgnowanych działkach, koszonych trawnikach, sosna obsiewać się nie może, nie jest też sadzona, gdyż mieszkańcy wolą wokół swych domów utrzymywać bardziej efektownie wyglądające gatunki i odmiany drzew i krzewów najczęściej obcego pochodzenia, a sporadycznie sadzona sosna jeżeli nie ma właściwych warunków najczęściej ginie. Te nasadzenia, choć efektowne nie zawsze tworzą właściwe kompozycje z otaczającym krajobrazem i systematycznie zmieniają pierwotnie założony charakter osiedla. Aby ten niepowtarzalny, chroniony przecież specjalnie utworzonym przez Gminę, Zespołem Przyrodniczo Krajobrazowym, wyróżniający osiedle wśród innych miast naszego regionu, urok i charakter Kolumny zachować, należy przede wszystkim w jej krajobrazie utrzymać sosnę. Nie jest to jednak zadanie łatwe, gdyż nowych nasadzeń brak a stare, 150 letnie drzewa będą systematycznie zamierać i nawet prowadzenie odpowiednich działań (systematyczne i terminowe usuwanie drzew zasiedlonych przez szkodniki, ograniczanie wycinki na cele inwestycyjne) może ten proces tylko nieco opóźniać. Sosna jest gatunkiem rosnącym dobrze nawet na słabych, piaszczystych i suchych glebach jednak do prawidłowego wzrostu wymaga dostępu do światła. Nie jest możliwe wyhodowanie dobrze rosnących sosen w ocienieniu, dlatego też nie należy ich sadzić pod okapem drzewostanu (szczególnie gatunków liściastych) lub pod ocieniającym wpływem budynków. Aby w przyszłości w Kolumnie zachować sosnowe drzewostany powinno się już teraz rozpocząć zakładanie nasadzeń w miejscach otwartych, na nasłonecznionych częściach działek lub w słabo zwartych zadrzewieniach starych sosen. Nasadzenia te powinny mieć formę grup lub kęp o powierzchni nie mniejszej niż 2-3 ary. Sosny sadzone pojedynczo lub w nie tworzących zwarcia koron grupach zwykle nie tworzą wysokich, gonnych pni, są niskie, silnie ugałęzione, często o krzaczastym pokroju. Nasadzeń sosnowych nie można pozostawić bez pielęgnacji, nadmiernie zwarte kępy powinno się przerzedzać, początkowo co kilka a w starszym wieku co kilkanaście lat, usuwając drzewa przygłuszone, chore lub niewłaściwie ukształtowane. Pamiętać należy jednak, że zgodnie z obowiązującymi przepisami wycięcie drzew z zadrzewień w wieku powyżej 5 lat wymaga decyzji władz samorządowych. Zadrzewieniem sosnowym może towarzyszyć szereg innych gatunków drzew i krzewów, zarówno rodzimych, występujących dziko w naszych lasach jak i niektórych gatunków obcego pochodzenia. W większych drzewostanach o typowo leśnym charakterze mogą to być brzozy a drugie piętro może tworzyć dąb, buk, świerk, jarzębina, bez koralowy i inne gatunki krzewów leśnych. Na mniejszych, zabudowanych działkach pod okapem sosny wprowadzać można wiele gatunków znoszących umiarkowane ocienienie i tworzących z nią dobrze wkomponowane w leśno-parkowy charakter osiedla zadrzewienia na przykład cisy, rożne odmiany różaneczników, jałowców i szereg innych. Zdecydowana większość terenów w Kolumnie jest jednak własnością prywatną i możliwość bezpośredniego ingerowania w zakładane na nich zadrzewienia jest bardzo Na Sieradzkich Szlakach ograniczona. Konieczne jest zatem podjęcie wszelkich działań zarówno ze strony władz samorządowych, leśników, stowarzyszeń ekologicznych, szkół, i innych instytucji, prowadzących do popularyzacji wiedzy o zakładaniu i pielęgnacji terenów zieleni, promujących sadzenie właściwych dla charakteru Kolumny gatunków (szczególnie sosny), umożliwiających pozyskanie odpowiednich sadzonek i dostęp do fachowego doradztwa. Zachętą do tworzenia nasadzeń kształtujących pożądany, leśno-parkowy charakter osiedla mogłyby być konkursy na najlepiej zagospodarowaną działkę lub też konkursy na koncepcje tworzenia nasadzeń na prywatnych działkach, których laureaci nagradzani byliby sadzonkami właściwych gatunków drzew i krzewów. Rozważyć należy również możliwość stosowania przez władze samorządowe obniżki lub zwolnienia z podatków gruntowych tych części działek, na których założono wartościowe odnowienia sosnowe. Trudno wyobrazić sobie przyszłość Kolumny bez charakterystycznych dla jej krajobrazu i kształtujących jej specyficzne piękno sosen, jednak bez podjęcia już teraz stosownych działań, wizja ta może stać się rzeczywistością. Kolumna. Współczesna zabudowa. Fot. J. Wótowicz HISTORIA Wykaz leśników konspiracji ZWZ -AK Obwodu Sieradz w latach 1939-1945 Jarosław Stulczewski Wykaz leśników konspiracji okresu II wojny światowej, działających na terenie Obwodu Sieradz Okręgu Łódź AK to rejestr nie pełny z braku bezpośrednich dokumentów źródłowych i relacji świadków wydarzeń (nie żyją). To również główna przyczyna uniemożliwiająca stworzenie wyczerpującego zestawienia wszystkich osób działających w konspiracji na terenie lasów w Sieradzkiem. Wykaz zawiera nazwiska leśniczych, gajowych, drzewiarzy oraz ich rodzin z pominięciem osób, które w czasie okupacji hitlerowskiej były robotnikami leśnymi. Rys. 1. Stan zaprzysiężonych leśników ZWZ-AK Obwodu Sieradz oprac. własne Siedziba Leśnictwa Klonowa. Fot. J. Ejzert Bednarek Mieczysław – ps. „Domejko”, członek VI Rejonu Szadek ZWZ-AK, leśniczy Leśniczówki Jamno (N-ctwo Szadek), dowódca sekcji we wsi Jamno. Bielawski Eugeniusz – ps. „Lawa”, członek III Rejonu Brąszewice ZWZ-AK, gajowy, kpr., dowódca II plutonu w gminie Brąszewice, aresztowany i zamordowany w 1943 r. w Sieradzu. Bielawski Józef – ps. „Krupa”, członek III Rejonu Brąszewice ZWZ-AK, gajowy Gajówki Kurpie (N-ctwo Brąszewice) w rejonie Kuźnicy Błońskiej. We wrześniu 1944 r. ukrywał przy gajówce siedmiu skoczków radzieckich pod dowództwem mjr Timoszenki, ps. „Tim”. Aresztowany 23 XII 1944 r. wraz z synem Władysławem na terenie młyna wodnego w Kuźnicy Błońskiej, zamordowani w styczniu 1945 r. na Radogoszczu w Łodzi. Na Sieradzkich Szlakach 23 Ceglarek (imię nie ustalone) – członek ZWZ-AK, zamordowany w 1942 r. Chrystek Władysław – ps. „Borsuk”, członek I Rejonu Zduńska Wola ZWZ-AK, leśniczy Leśniczówki Moczelniki (N-ctwo Szadek), komendant na teren gminy Wojsławice, aresztowany w październiku 1943 r. Dyszy Mikołaj – członek III Rejonu Brąszewice ZWZAK, aresztowany jesienią 1941 r. w biurze Nadleśnictwa Brąszewice, przewieziony do Sieradza, gdzie w wyniku torturowania kilka dni później zmarł w sieradzkim szpitalu więziennym. Fabjańczyk Piotr – ps. „Dąb”, członek III Rejonu Brąszewice ZWZ-AK, leśniczy w Nadleśnictwie Brąszewice, dowódca III plutonu w gminie Brąszewice, zmarł na atak serca w 1943 r. Gaszyński Jan – ps. „Wilga”, członek V Rejonu Męka ZWZAK, dowódca patrolu dywersyjnego, kierował akcją spalenia stogów zboża na terenie majątku Męcka Wola we wrześniu 1941 r.. Grabiasz Antoni – ps. „Rogacz”, „Anton”, członek VII Rejonu tzw. „teren poligonu” ZWZ-AK, gajowy w Gajówce Tyczyn. Wraz z synem Franciszkiem ps. „Grab”, „Siarka” był odpowiedzialny za opiekę nad magazynem z bronią na terenie gajówki. W czerwcu 1941 r. wysiedlony do Gajówki Dunaj (N-ctwo Szadek), w 1942 r. aresztowany i wysłany do obozu koncentracyjnego Oświęcim. Hakemer Zbigniew – ps. „Smyk”, członek III Brąszewice Rejonu ZWZ-AK, syn leśniczego, ppor. rez., dowódca I plutonu na terenie gminy Gruszczyce, aresztowany 24 IV 1943 r. w Wojkowie, wysłany do obozu w Oświęcimiu. Zamordowany w czasie ewakuacji KL Buchenwald w maju 1945 r. Jankowski Marian – ps. „Świrk” „Maria”, członek III Rejonu Brąszewice ZWZ-AK, leśniczy Leśnictwa Grójec Wielki (N-ctwo Złoczew), od stycznia 1940 r. komendant na teren miasta i gminy Złoczew, aresztowany w grudniu 1940 r. Żona Wincentyna ps. „Cis”, „Janka”, członek WSK. Jeziorski Stanisław – ps. „Gaj”, członek V Rejonu Męka ZWZ-AK, gajowy z Kamionacza. Konieczny Józef – członek ZWZ-AK, zastępca dowódcy plutonu. Konieczny Wacław – członek ZWZ-AK, dowódca plutonu. Lar Józef – ps. „Moczar”, członek III Rejonu Brąszewice ZWZ-AK, gajowy ze wsi Błota (N-ctwo Brąszewice), dowódca I plutonu w gminie Brąszewice. Łacina Jan – ps. „Rak”, członek ZWZ-AK. Łacina Marcin – ps. „Włoch”, członek ZWZ-AK. Łacina (imię nie ustalone) – członek ZWZ-AK. Ławiński Stanisław – ps. „Sowa”, członek VI Rejonu Szadek ZWZ-AK, gajowy Leśniczówki Karczówek (N-ctwo Szadek), zastępca dowódcy sekcji we wsi Karczówek. Matuszewski German – ps. „Mateusz”, członek NOW, współpracował z AK. Michalski Stefan – ps. „Leszczyński”, „Mucha”, komendant III Rejonu Brąszewice ZWZ-AK, ppor. rez., leśniczy Leśnictwa Kosatka (N-ctwo Brąszewice), po wojnie aresztowany przez UB. Zwolniony po pół roku, następnie pracował w Leśnictwie Pyszków, gdzie ponownie był aresztowany, zmarł 7 I 1951 r. Żona Helena, ps. „Hela”, organizatorka i komendantka WSK w Rejonie Brąszewic, włączając do niej wiele żon leśników. Morawski Bronisław Adam – ps. „Korab”, od 1 II 1941 r. komendant na teren miasta i gminy Złoczew w III Rejonie Brąszewice ZWZ-AK, sierż. rez., leśniczy w Leśnictwie Złoczew, aresztowany w lutym 1945 r. przez UB i osadzony w tymczasowym obozie w Zielonej Górze. Żona Wanda, 24 ps. „Nałęcz”, komendantka WSK na teren miasta i gminy Złoczew. Muciński Stefan – członek ZWZ-AK, komendant gminny. Neugebauer (imię nie ustalone) – ps. „Cal”, członek III Rejonu Brąszewice ZWZ-AK, drzewiarz, pracownik tartaku w Złoczewie. Niewiadomski Stanisław – członek ZWZ-AK, dowódca plutonu. Palma (imię nie ustalone) – członek I Rejonu Zduńska Wola ZWZ-AK. Pędziwiatr Józef – ps. „Brzoza”, członek VI Rejonu Szadek ZWZ-AK, gajowy, dowódca sekcji we Wielkiej Wsi (N-ctwo Szadek). Pędziwiatr Klemens – ps. „Burza”, członek ZWZ-AK. Pilarczyk Bronisław – ps. „Drwal”, członek ZWZ-AK, dowódca drużyny. Piskorczyk Henryk – ps. „Kos”, członek III Rejonu Brąszewice ZWZ-AK, leśniczy Leśnictwa Dworek (N-ctwo Brąszewice). Porwaśny (imię nie ustalone) – ps. „Pióro”, członek I Rejonu Zduńska Wola ZWZ-AK. Pustelnik Stefan – ps. „Puszczyk”, członek III Rejonu Brąszewice ZWZ-AK, syn leśniczego, łącznik, aresztowany przez żandarmerię w Brąszewicach w czasie rozwożenia meldunków, popełnił samobójstwo, wieszając się na kracie okiennej miejscowego aresztu 15 VIII 1944 r. W odwet bezradności, żandarmi znęcali się nad jego ciałem i aresztowali matkę Marię, brata Józefa (lat 17) i stryja Antoniego Pustelnika, poddając ich okrutnemu śledztwu. Na szczęście wszyscy przeżyli. Respondek Bolesław – członek ZWZ-AK. Respondek Stanisław – ps. „Zadra”, członek III Rejonu Brąszewice ZWZ-AK, sierż., komendant WSOP na teren miasta i gminy Złoczew. Sikorski Ludwik – członek III Rejonu Brąszewice ZWZAK, leśniczy Leśnictwa Klonowa (N-ctwo Brąszewice), aresztowany, został przewieziony do Aresztu Śledczego w Poznaniu, stracony 11 VII 1942 r. Szerszeń Władysław – członek ZWZ-AK, gajowy ze wsi Dębiniec (N-ctwo Brąszewice). 24 XI 1947 r. skazany przez Wojskowy Sąd Rejonowy w Łodzi za posiadanie nielegalnie broni na 5 lat więzienia. Karę na mocy amnestii w całości darowano. Szlawski Igancy – ps. „Szlem”, członek III Rejonu Brąszewice ZWZ-AK, gajowy obchodów Zwierzyniec i Nowa Wieś (N-ctwo Złoczew), łącznik I plutonu w gminie Złoczew. Szremski (Śremski?) Józef – członek III Rejonu Brąszewice ZWZ-AK, gajowy, członek III plutonu na terenie gminy Złoczew w Stolcu. Szremski (Śremski?) Władysław – ps. „Szron”, członek III Rejonu Brąszewice ZWZ-AK, kpr., leśniczy w gminie Klonowa (N-ctwo Złoczew). Świerk Ludwik – ps. „Puszczyk”, członek III Rejonu Brąszewice ZWZ-AK, gajowy Gajówki Przerwa (N-ctwo Złoczew), zastępca dowódcy IV plutonu w gminie Złoczew, łącznik z III plutonem, zginął na początku 1945 r. podczas naprowadzania oddziału MO ze Złoczewa na ukrywających się czterech Niemców w lesie. Tomczyk Bolesław – ps. „Kruszewski”, członek ZWZ-AK, gajowy, komendant placówki. Syn Kazimierz również członek AK. Tomczyk Walenty – ps. „Czajka”, członek III Rejonu Brąszewice ZWZ-AK, gajowy Gajówki Smok (N-ctwo Złoczew), łącznik I plutonu w gminie Złoczew, aresztowany Na Sieradzkich Szlakach 9 XI 1944 r. wraz z synem Marianem ps. „Maryś”. Syn zginął stracony na Radogoszczu w Łodzi. Tomicki Wincenty – ps. „Cis”, członek ZWZ-AK, dowódca plutonu. Waszczyński Henryk – ps. „Ruda”, członek V Rejonu Męka ZWZ-AK, leśniczy Leśnictwa Woźniki (N-ctwo Szadek), komendant placówki. Wierzbicki Władysław – członek III Rejonu Brąszewice ZWZ-AK, gajowy, członek III plutonu na terenie gminy Złoczew w Stolcu. Bibliografia: Almanach Leśny: rocznik personalny administracji lasów państwowych Cz.1 Imienny wykaz personelu Administracji Lasów Państwowych: według stanu na dzień 1 lipca 1933 r., Warszawa 1933. Gniewnie szumiał las: Wspomnienia leśników polskich 1939-1945, Warszawa 1982. Instytut Pamięci Narodowej Oddział w Łodzi, sygn. IPN Ld pf 10/433. Jaskulski W., Z działalności ZWZ-AK na Ziemi Sieradzkiej 1939-1945, Łódź 2000. Kałuziak S., Ruch Oporu Związek Walki Zbrojnej – Armia Krajowa na terenie Chojnego i w Regionie Sieradzkim, Chojne 2010, mps. L. Pręcikowski, Nadleśnictwo Wieluń – przeszłość i teraźniejszość, Wieluń 2014. ZWZ AK na Ziemi Szadkowskiej 1939-1945, Szadek 1992. Historia grobu z okresu II wojny światowej na terenie rezerwatu „Węże” W dniu 1 IX 1939 roku kawaleria dywizyjna nie odegrała żadnej znaczącej roli. Ustąpiła bez walki przed nieprzyjacielem, przeszła w późnych godzinach popołudniowych do miejscowości Draby i odeszła w kierunku Patrzykowa.1 Poniosła jednak straty: w okolicach Węży poległo dwóch ułanów, Julian Pucyk i Edward Gruszko. W chwili obecnej spoczywają oni na cmentarzu parafialnym w Mierzycach. Na obecnym terenie Rezerwatu Węże administrowanym przez Nadleśnictwo Wieluń pozostała z tego okresu symboliczna mogiła ułana Juliana Pucyka, którą opiekowali się lokalni mieszkańcy próbując nie zapomnieć o dawnych bohaterach i obrońcach przed hitlerowskim barbarzyńcą. Mirosław Bednarek Najdalej na pd.-wsch. wysuniętą jednostką organizacyjną powiatu wieluńskiego w 1939 r. była gmina Działoszyn, a jej siedzibą – osada miejska Działoszyn. We wrześniu 1939 r. w rejonie Działoszyna działała 30 Poleska Dywizja Piechoty, która przygotowywała wysuniętą linię oporu na Warcie na odcinku od Krzeczowa przez Kamion, Ogroble, Bobrowniki, Działoszyn, do Gradów Łazów. W tym celu, 5 VII 1939 r. w Trębaczowie zakwaterowano II batalion 84 Pułku Strzelców Poleskich wraz z plutonem działek przeciwpancernych, kompanią zwiadowców, baterią armat i plutonem saperów, jako oddział wydzielony dywizji. 31 sierpnia w dniu poprzedzającym wybuch II wojny światowej nastąpiła ostatnia dyslokacja jednostek 30 Poleskiej DP. Między innymi Kawaleria Dywizyjna dowodzona przez rtm. Tadeusza Schollenbergera, stanęła na postoju ubezpieczonym we wsi Węże i stąd o północy udała się na rozpoznanie linii Cieciurów – Żytniów – Praszka. Symboliczna mogiła poległego 2 września ułana Juliana Pucyka znajdująca się w Rezerwacie ”Węże” – Nadleśnictwo Wieluń. By zachować pamięć o bohaterskich żołnierzach 1939 roku leśnicy stowarzyszeni w Kole Stowarzyszenie Inżynierów i Techników Leśnictwa i Drzewnictwa przy Nadleśnictwie Wieluń postanowili odnowić z własnych środków tą symboliczną mogiłę. Zostanie odnowiony krzyż oraz ogrodzenie mogiły wraz płytą z napisem kogo dotyczy. Bibliografia: 1 Narcyz Klatka, Wieluński Wrzesień 1939, Wieluń – Gdynia 2006, s. 129134 Pomnik nagrobny na zbiorowej mogile Żołnierzy Września na cmentarzu parafialnym w Mierzycach. W mogile pochowano ułana Juliana Pucyka poległego 2 IX 1939 r. w Wężach. Na Sieradzkich Szlakach 25 O lasach rządowych i prywatnych w województwie kaliskim Królestwa Polskiego Jakub Jurek Województwo kaliskie w okresie Królestwa Polskiego stało na 5. miejscu w kraju pod względem lesistości, będąc nieco powyżej średniej. Tereny leśne stanowiły u nas wówczas prawie 30 % powierzchni województwa. Rosły tu przede wszystkim lasy sosnowe, ale także świerkowe, dębowe, bukowe i olchowe. Spotkać można było także m.in. brzozy, graby, jawory, lipy, topole, wierzby, grusze oraz jarzęby pospolite. Z czasem drzewostan iglasty zdobywał coraz większą przewagę, co wiązało się w dużej mierze z ogólnym ubytkiem zalesienia. Do 1911 r. ubyło ok. 20 % lasów1. Dawną świetność naszych lasów w ten sposób opisywał Józef Kobierzycki na łamach Wsi Ilustrowanej: Gdyby dziadom i ojcom naszym wstać przyszło z mogiły i puścić się znowu znajomemi szlaki, zapytaliby, gdzieżto jesteśmy? gdzie nasze knieje poważne starością i ciszą, którą jeno ptak leśny przerywał?(...) Znikły już te obszary leśne, co się milami ciągnęły, zaczynając u Warty przez dobra Majaczewice, Witów, Burzenin, Strzałki, Lipno, Pyszków, Nową Wieś i Złoczew, a bliżej Sieradza przez Bogumiłów, Tyczyn, Sokołów, Dąbrowę-Wielką, Barczew, Dębołękę, Charłupię-Wielką, Kliczków, aż w dal, ku pruskiej granicy2. coroczne objeżdżanie lasów jednego województwa. Do dyrektora jeneralnego należało również nadzorowanie działalności Szkoły Szczególnej Leśnictwa, której był wykładowcą (i prezesem Rady Szkolnej). Zasiadał w Komisji Rządowej Przychodów i Skarbu, gdzie reprezentował interesy leśnictwa. Decydował o sposobie urządzenia gospodarstwa leśnego. Niżej stał nadleśny naczelny, będący głównym pomocnikiem dyrektora. Dyrektor jeneralny wraz z nadleśnym naczelnym i pozostałą kadrą Wydziału Lasów zaliczani byli do pionu tzw. urzędników sterujących. Mianowanie i odwołanie ich leżało w kompetencjach namiestnika królewskiego, a zakres obowiązków i przywilejów regulowała Organizacya Dyrekcyi Jeneralney Dóbr i Lasów rządowych z 1818 r. Nadleśni jeneralni stali na czele leśnictw i dzierżyli w nich pełną władzę. Nadleśny jeneralny pełnił dozór nad leśnictwami jednego województwa. Nadleśny jeneralny był zobowiązany do objeżdżania swoich leśnictw dwa razy do roku: wiosną i jesienią. Celem objazdu wiosennego było naznaczenie rębów i zabezpieczenie gospodarstwa w oddziałach wysokopiennych, naznaczenie porębów w oddziałach niskopiennych, lustracja zeszłoletnich zrębów, dozór aktualnych prac zrębowych, kontrola granic oraz gospodarki finansowej leśnictw. Jesienią zaś nadleśny jeneralny dokonywał przeglądu bieżących cięć, kontroli finansowej i kontroli archiwum oraz stanu sprzętu i budynków danego leśnictwa. Mundury leśników wg Sylwana. W Królestwie Polskim (od 1815 r.) kwestię lasów państwowych uregulowała Instrukcya dla Korpusu Leśnego Królestwa Polskiego z 1823 r. Sam Korpus Leśny powstał w 1819 r. Car Aleksander I podniósł dotychczasową administrację lasów do rangi Korpusu, który miał obok kilku innych grup stać się podporą tronu. Korpus Leśny posiadał 8 klas służbowych, posiadających własne wzory mundurów. Lasy wg Instrukcyi podzielone były na leśnictwa, te na straże, a straże na obręby. Na czele leśnictwa stał nadleśniczy, straży – podleśny strażowy, a obręb powierzony był dozorowi strażników i strzelców. Istniały jeszcze inne szczeble administracji. Czołowym zwierzchnikiem wszystkich lasów był dyrektor jeneralny. Do jego obowiązków należało m.in. 26 Niżej w hierarchii stali asesorowie nadleśni i sekretarze leśni. Byli to niżsi urzędnicy zwierzchniego dozoru. Służyli pomocą nadleśnym jeneralnym, a powoływani byli w tych województwach, gdzie było szczególnie dużo lasów. Dopiero w tym momencie na scenę wkraczają wspomniani nadleśniczowie, podleśni i strażnicy. Te trzy grupy stanowiły administrację terenową. Nadleśniczy iest właściwie gospodarzem swego Leśnictwa. Powinien takowe przynaymniey raz w miesiąc zupełnie obieżdżać, cięcia Na Sieradzkich Szlakach roczne szacować, uskuteczniania owych doglądać, uprawy nadzwyczaine zakładać, licytacye na sprzedarz drzewa odbywać i w ogólności dopełniać sprzedaż wszelkich płodów leśnych (...). W rzeczywistości urzędnik ten posiadał bardzo skromne uprawnienia, bo szereg decyzji podejmowała centrala w Warszawie oraz władze województwa. Nadleśniczemu pozostawała jedynie administracja swoim terenem, co było zjawiskiem niekorzystnym, choć rekompensowała to sprawność kadry. Podleśni opiekowali się swoją strażą zgodnie z zaleceniem: Podleśny powinien tak często straż swoią obieżdżać, aby przynaymniey raz w tydzień każdy obręb był przez niego zrewidowany. Najniżej stali strażnicy i strzelcy. Ci pierwsi również byli strzelcami, którzy jednak czymś się wyróżniali. Mieli oni strzec granic leśnictwa: Straż dopełniaią Strażnicy obowiązani obchodzić bezustannie poruczone im Obręby i przestrzegać defraudacyów i szkód wszelkiego rodzaiu. Byli oni mianowani i uwalniani przez Komisje Wojewódzkie na wniosek urzędów leśnych. Kolejna reforma przyszła dopiero w 1836 r., jednak znaczącą zmianę podejścia do kwestii lasów datuje się od 1869 r. Wzmianka o strzelcu w dokumencie st. cyw. z 1842. Siedzibą leśnictwa był urząd leśny. W województwie kaliskim w 1828 r. było ich 11: Leśnictwo Konin (4 straże: Młodojewo, Ciążeń, Patrzyków, Głowiew) • Leśnictwo Koło (4 straże: Bylice, Kościelec, Turek, Smutko) • Leśnictwo Szadek (4 straże: Szadek, Polków, Glinno, Niemysłów) • Leśnictwo Pabianice (4 straże: Dłutów, Prawda, Róża, Wola Rakowa) • Leśnictwo Grabica (3 straże: Parzno, Chrząstowa, Jutroszew) • Leśnictwo Piotrków (4 straże: Wiaderno, Koło, Łęczno, Stobnica) • Leśnictwo Pajęczno (3 straże: Kiełczygłów, Wiewiec, Łuszczanowice) • Leśnictwo Gidle (4 straże: Cykarzew, Orzechów, Sieraków, Poczesna) • Leśnictwo Krzepice (4 straże: Mokra, Dąbrowa, Bieżeń, Konopiska) • Leśnictwo Wieluń (3 straże: Jodłowiec, Długie, Drobiki) • Leśnictwo Sokolniki (4 straże: Salamony, Klonowa, Pichlice, Bolesławice) Liczba leśnictw nie była stała, a często było to wynikiem nadawania dóbr, np. w okresie popowstaniowym. Urzędy leśne podlegały nadzorowi wydziałów leśnych w komisjach wojewódzkich. Wg Franciszka Salezego Jezierskiego leśniczy to jest urząd nie już u Dworu, ale u lasu królewskiego, a jako zwierzyny są smaczniejsze nad domowe mięsiwa, tak leśny urząd leśniczego bywa zyskowniejszy od innych. Ubiegano się po leśnictwa z najpierwszych domów, bogate dochody z obszernych włości składały zapłatę Leśnictwa, to zaś obfite opatrzenie urzędu leśniczych jest pamiątką przywiązania królów polskich do myśliwstwa. Jest to opis z Encyklopedii Staropolskiej Glogera i dotyczy czasów stanisławowskich. Wiemy już jak uregulowano kwestie leśnictw państwowych w XIX w. Jednakowoż równolegle kontynuowały swój byt leśne urzędy dworskie. W XIX w. tzw. borowi rekrutowani byli zazwyczaj z ludności chłopskiej. Te prywatne leśniczówki spełniały czasem funkcje reprezentacyjne, jak udowadnia przytoczony niżej fragment, a ich gospodarze mieli poważanie u dziedziców. Tak pisze Kobierzycki o leśniczówce i leśniczym w Lipnie (między Burzeninem a Złoczewem): Był piękny dzień zimowy, mróz i sanna wyśmienita, toteż wkrótce znalazłem się w Lipnowskiej starej leśniczówce, gdzie w Sali jadalnej ubranej zielenią i wielu rogami sarn i jeleni, ogrzanej hucznie płonącym ogniem na kominku, zasiadłem pierwszy, by rozgrzać się szklanką herbaty, wspominając sobie owe odległe czasy, gdy dziad Łukasz, marszałek Sieradzki, przyjmował tutaj generała Vondame (Dominik Vandamme, generał armii napoleońskiej, 17701830) z licznym sztabem i późniejsze, gdy ojciec przyjmował w tejże Sali po r. 1863 sztab moskiewski z gen. na czele zmuszony wyraźnym rozkazem i jak się dziwił generał jego swobodnemu zachowaniu i usłyszał odpowiedź: sala ta widziała marszałków Francji – nie nowość dla niej wojskowi, a tam opodal umierał niezapomniany stary leśniczy Kania – tyle dla nas zasłużony (Ów leśniczy żył naprawdę – był to Wojciech Kaniewski, zmarły w wieku 88 lat w 1863 r. w Lipnie, jak dowodzą księgi metrykalne). • Borowy był stróżem lasów dworskich i strzegł zasad w nich panujących. Trudno odnaleźć szczegółowe informacje na temat pracy borowych. Zapewne mianowani byli przez właścicieli dóbr na zasadach kontraktu. Zmieniali się dosyć często. Zdarzało się, że przenoszeni byli z innych funkcji dworskich na urząd borowego. Nie sposób określić czy mianowanie borowym było awansem, czy degradacją. Borowi mieszkali w zabudowaniach dworskich. W Wągłczewie, jak czytamy w opisie z 1813 r., stała chałupa pod borem Wygoda nazwana, dwojaki z komorami, w której mieszka Jackowski borowy i szynkuje pański trunek, a na drugiej Na Sieradzkich Szlakach 27 stronie dopiero ma siedzieć drugi borowy. Ten fragment pokazuje, że borowych mogło być kilku jednocześnie, co zapewne zależało od rozległości lasów. Widzimy też, że borowy z Wygody sprzedawał wódkę, pełnił więc zarazem obowiązki karczmarza (ta karczma zwała się chyba później Moskal3). Przykład Stoczek w pierwszych dekadach XIX stulecia pokazuje, że borowy mieszkał w tamtejszym folwarku, zwanym też dworem, wraz z innymi pracownikami dworskimi – włodarzem i owczarzem. Obecnie jednym z niewielu źródeł, które mogą dostraczyć danych osobowych nt. borowych i zarazem informacji, w których dobrach znajdowały się obszary leśne, są księgi metrykalne, gdzie borowi podobnie jak inni mieszkańcy zgłaszali narodziny swych dzieci, zdradzając przy tym swój zawód. Na podstawie tego obszernego źródła prezentujemy spis borowych (fragmentaryczny z natury) w pewnej części dawnych powiatów sieradzkiego i szadkowskiego. Należy przy tym omówić jeszcze samą nazwę borowego. Otóż nie KLICZKÓW MAŁY Borowizna: Józef Myśliwiec 1864, 1867 Bukowiec: Jan Zdzieszek 1843 Ludwik Szałapski 1849, 1851 Jakub Szydłoski 1864 pustkowie Świerczyna do Bukowca: Stanisław Stankiewicz 1823 (leśniczy) Chajew: Jan Obała 1824, 1827 Antoni Skroński 1830, 1832 Idzi Pieszyk 1852 Tomasz Wrzosek 1853 Gęsina: Kacper Galiasz 1844, 1847 Stefan Czajkowski 1847 Marcin Sikała 1865 Walenty Janicki 1866 Folwark Gęsiński: Filip Sokołowski 1821, 1824, 1830 Filip Kalczeński 1831 Roch Lipiński 1835 Kliczków Mały: Filip Sokołowski 1827 Roch Rudnicki 1823, 1825, 1828, 1829 Karol Piorkowski 1830 Jan Nowakowski/Nowak 1834, 1837 Marcin Myśliwiec 1841, 1845 Franciszek Gloszczyński/Klosczyński 1841, 1845 Augustyn Kuczyński 1848 Mikołaj Brzostowski 1852 Szymon Myśliwiec 1858, 1860, 1862, 1864 Kliczków Wielki: Franciszek Woźniak 1847 Meksina: Roch? Lipiński 1837 Józef Wypych 1860 Święte: Szczepan Biernacki 1834, 1836, 1838 Wygoda: Piotr Juźwiak 1845 ZŁOCZEW Oleśnica: Łukasz Michalski 1812 Andrzej Rybak 1828 Syberia: Andrzej Rybak 1826 Wieś Złoczewska: Błażej Moryciński 1821 (leśniczy), 1825 (leśniczy) Tomasz Bocion 1829 lasów złoczewskich Złoczew:?? Tomasz Berłoski 1809 (borowy w dominium złoczewskim, zap. w Brzeźniu) 28 zawsze pracownik ten tytułował się borowym. Dużo rzadziej, ale faktycznie, występują określenia leśniczy, gajowy. Z reguły ciężko określić, jaka funkcja rzeczywiście kryła się za podanym określeniem. Niekiedy pojawiają się dodatkowe informacje nt. prywatności/państwowości lasów. Gdy jednak w jednym roku i jednej miejscowości pojawiają się dwie osoby określane jedna jako borowy, a druga jako leśniczy, można się zastanawiać, czym różniły się ich funkcje. Dlatego w poniższym spisie przyjęto wymienić wszystkie osoby związane z lasami, zaznaczając uwagi w odpowiednich miejscach. Tam gdzie nie zamieszczono uwag, dana osoba występuje jako borowy. Daty przy nazwiskach oznaczają czas wzmianki. Miejscowości podzielone są wg ówczesnej przynależności parafialnej. Spis jest również dostępny i uaktualniany na stronie internetowej http://terrasiradiensis. jimdo.com/oficjaliści-dworscy-1/borowi/ DĄBROWA WIELKA Budziczna: Roch Lipa 1829 Kacper Królewicz 1834 Jakub Grzesiak 1865 Bukowiec: Franciszek Zakrzewski 1820 Wincenty Skowroński 1822 Tomasz Rumowicz 1823 Dąbrowa Wielka: Franciszek Palczeski 1811 (leśniczy) Antoni Kociszewski 1815 Stanisław Ratkiewicz 1831 Adam Domański 1832 Roch Lipiński 1834 Kacper Krolewicz 1835 Balcer Dziuk 1836 Władysław Wojciechowski 1838 Jakub Grzesiak 1863 Dębina Sokołowska: Leopold Czarnecki 1863 Faustynów: Tomasz Rumowicz 1825 Józef Dymalski 1828 Jakub Woźniak 1831 Kuśnie: Tomasz Żurkiewicz 1821-1823, 1826 Filip Kaliciński 1829 (leśniczy) Józef Stokowski 1834 (były leśniczy) Zemel Hasman 1851 (gajowy) Okręglica: Józef Zakrzewski 1821 Tomasz Wojciechowski 1861 Sokołów: Andrzej Wojciechowski 1810 Franciszek Szymański 1819 (leśniczy) Jan Maciejowski 1824 Bonawentura Dąbrowski 1825 Stanisław Danielewski 1826 Józef Wroński 1828, 1830 Feliks Krzyżanowski 1830 Adam Domański 1832 Roch Lipiński 1834 Balcer Dziuk 1836 Jochan Nerger 1843 Paweł Bernacki 1845 Tomasz Cieślak 1851 Jan Bąk 1853, 1855 Tomasz Wojciechowski 1856, 1858, 1860, 1864 KORCZEW Annopole: Paweł Małecki 1820 Młyn Koza: Na Sieradzkich Szlakach Andrzej Szmitka 1818 (leśniczy), 1820 Janiszewice: Mikołaj Chojnacki 1815 (leśniczy) Wiktorów: Szymon Zakrzeski 1810 Kazimierz Pietrowski 1813 (leśniczy) Idzi Turski 1820 Wojsławice: Józef Zieleński 1809 (leśniczy u Siemiątkowskiego) Wojciech Sikorski 1816 (leśniczy) Wólka Wojsławska: Maciej Pietrzykowski 1818 (leśniczy) MĘKA Czartki: Józef Piotrowski 1821 (oberleśniczy-Holendry Zborowskie) Michał Kozłowski 1827 (Zborowskie czyli Czartki), 1836(lasów prywatnych) Bartłomiej Lewandowicz 1829 Karol Józef Dawid Peltz 1833 (leśniczy), 1834(leśniczy), 1836 (leśniczy) Feliks Piasecki 1843 (lasów pryw.) Wincenty Polawski 1847, 1851 Stanisław Pachulski 1852 Dąbrowa: Paweł Kanicki 1850 (strzelec lasów rządowych) Holendry Zborowskie: Andrzej Fejchnerowicz 1809 (podleśniczy) Ludwik Neydorf 1810 (z Rządu zeszłego podleśniczy) Karol Szymayda 1816 (podleśniczy) Józef Piotrowski 1820 (nadleśniczy w borach Siemiątkowskiego) Małoprzecznia?: Piotr Trojanowski 1839 (strażnik lasów rządowych), 1842 (strzelec l. rząd. obrędu Ruda) Męcka Wola: Franciszek Rudkowski 1810 (leśniczy) Wojciech Domański 1811 (strzelec i borowy) Jan Hildebrand 1811 (leśniczego) Szymon Suwald 1813 (leśniczy) Wojciech Sikorski 1813 (leśniczy), 1814 (leśniczy), 1817 (w służbie leśnej), 1820 (podleśniczy) Paweł Małecki 1826-1828 (1826, 1828) Michał Kozłowski 1830 (wcześniej Czartki), 1833 Marcin Łukasiewicz/Łukuszewski 1845, 1849 Męka: Mateusz Fajkowski 1817 (gajowy do borów narodowych) Michał Gąsiorowski 1817 (w obowiązku gajowego w borach narodowych) Mokre: Mateusz Fajkowski 1819 (leśniczy), 1820 (podleśniczy) Jerzy Turski 1822 (gajowy borów Siemiątkowskiego) Walenty Janicki 1826 Piotr Badowski 1833 Paweł Przezdziecki 1838 (podleśny lasów pryw.) Karol Dąbrowski 1840 (lasów prywatnych) Gabriel Bielawski 1846, 1849 Podłężyce: Józef Piotrowski 1814 (leśniczy), 1818 (leśniczy) Kazimierz Nowakowski 1827 Tomasz Michalski 1835 Kazimierz Dybowski 1836 Jan Michalski 1841 Wojciech Andrzejewski 1846, 1848, 1850, 1852 Andrzej Majewski? 1849 Oberża Podłęzka: Andrzej Majewski 1852 Podrudzie: Teodor Białecki 1849 (strażnik objazdowy leśnictwa Pabianice) Polków: Józef Aleksandrowicz czyli Kolasiandrowicz 1833 (lasów rządowych polkowskich), 1834 (lasów dóbr rządowych) Ruda: Teodor Białecki 1844 (strażnik lasów rządowych obrębu Ruda), 1846 (strażnik objazdowy w lasach rządowych Pabianice) Woźniki: Ignacy Ziomecki 1817 (gajowy w borach narodowych) Zborowskie: Walenty Silnicki 1823 Józef Piotrowski 1824 (nadleśniczy), 1826 (nadleśniczy borów Siemiątkowskiego) Bogusław Wolgiensteń 1826 Tomasz Rumowicz 1827 (wcześniej Faustynów, par Dąbrowa Wielka) Michał Kozłowski 1839, 1841 BURZENIN Bagna (do Wielkiej Wsi): Teodor Kurek 1826 Marcin Biiak 1828, 1830 Grzegorz Koralewski 1835 Będków: Andrzej Korek?/Kosecki 1825, 1828 Józef Grzesiak 1850 Grabówka: Wawrzyniec Lewicki 1819 Ligota: Wincenty Karbowiak 1830 Franciszek Rachwalak/Rachala 1830, 1835 Prażmów: Bartłomiej Baranowski 1830 Franciszek Hakuziewski 1850 Ręszew: Stanisław Kaczmarek 1816 Andrzej Błaszczyk 1818, 1820, 1826, 1829 Rudolf Hierse 1850 (leśniczy) Aleksander Rumowicz 1850 Strumiany Korzeń (pustk. do Wielkiej Wsi) Franciszek Domagała 1827 Strzałki: Szymon Budziński 1826 Szczawno: Wojciech Miszczak 1817 Wojciech Miechciński 1819 Waszkowskie: Jan Walczak 1850 Wielka Wieś: Teodor Korczewski 1817 Jan Kuźnik 1817, 1819 Teodor Kurczeski 1819, 1821 Andrzej Okoński 1821 Wola Będkowska: Walenty Stokowski 1828 Wola Szczawińska: Marcin Hybdziński 1828 BRZEŹNIO Antoniówka: Michał Bogusławiak/Bogusławski 1831, 1833 Barczew: Krzysztof Heldebrant 1809 (leśniczy) Józef Wegner/Wisner/Wygner/Wigner 1817 (leśniczy), 1819 (leśnik), 1820 (leśnik), 1821 (leśniczy) Jan Glączyński/Gliszczeński/Gliciński 1812, 1815, 1817, 1821 Jan Szyperski/Siperski 1824 (leśniczy), 1826 (leśniczy), 1828 (leśniczy), 1832 (leśniczy) Franciszek Rudawski 1839 Michał Strychalski 1849 Apolinary Pawlikoski 1855, 1858, 1860, 1862, 1864 Brzeźnio: Wojciech Krawczyk 1834 Jakub Dwornik 1838 Maciej Grafiński 1841 Stanisław Kempiński 1846 Jan Langner 1864 Melchior Łuczak 1866 Jan Stępień 1866 Jan Pustelnik 1860 Dębołęka: Urban Łubiński 1818 Łukasz Szczelczyk 1819 Piotr Maychrzak 1822 Grzegorz Szczygielski 1825 Jan Zygulski 1831 Józef Bykoski 1845 Walenty Kokociński 1849 Mateusz Pawełczyk 1845, 1849 Stanisław Zwieżycki 1851 Hipolit Malczewski 1852 (pisarz lasów) Jan Kłos 1853 Józef Dudek 1857, 1859, 1860 Andrzej Jamroziak 1865 Dury: Mateusz Istelski 1836 Gozdy: Jakub Kowalski 1824 Szymon Maros 1828, 1829 Stanisław Gonera 1862 Krzaki: Antoni Krzymiński/Krzemiński 1825, 1826, 1829 Wojciech Kubisiak/Kubiś 1830, 1835 Stanisław Krzemiński 1831 Wojciech Kupienski 1837 Lipno: Daniel Krzycholski? 1812 (leśniczy) Maciej Wróbleski 1817 Adam Berent 1821 (leśniczy), 1823 (leśniczy), 1828(leśniczy) Wincenty Skowroński/Skowron 1826, 1828, 1829 Wojciech Kowalewski 1833 Jan Wojciechoski 1835, 1836 Tomasz Kałuziński/Kałuzieński 1836, 1838, 1844, 1847 Wojciech Błaszczyk 1838, 1840 Izydor Pietrasik 1839 Antoni Tomczyk 1846 Marcin Cichowicz 1848 Antoni Sanderski/Żandarski 1851, 1853 Karol Janczak 1855 Kazimierz Bocian 1858 Kacper Buczek 1859 Franciszek Sałata 1859 Tomasz Jadwiszczak 1861, 1863 Szymon Nowicki 1864 (leśniczy) Wojciech Karwacki 1865 Lorek: Józef Greber 1865 Nowa Wieś: Szymon Marasz 1818 Piotr Ośrodek 1822, 1824, 1827, 1829, 1831 Jan Nowak 1837 Paweł Ośrodek 1844, 1848, 1851, 1856 Ostrów: Piotr Ostki 1809 (leśniczy) Ludwik Rudkowski 1817 (leśniczy) Stanisław Radkiewicz 1822 Bartłomiej Pilarski 1829 Na Sieradzkich Szlakach Marcin Masiński 1837 Ludwik Nowiński 1851 Franciszek Hesse 1864 (leśniczy) Przedgórcze: Grzegorz Rawicki? 1847 Paweł Gliwny 1853 Franciszek Wlazłowicz 1854 Piotr Kępski 1857 Pyszków: Józef Glinski 1821 Tomasz Jadwiszczak 1865, 1866 Rybnik: Stanisław Rutkiewicz 1820 Józef Wiedonski? 1844 Andrzej Michalski 1845 Jan Krzywizniak 1848 Józef Kamiński 1855 Bartłomiej Fikus 1858 Stanisław Gonera 1864 Stanisławów: Maciej Janiak 1808 Bartłomiej Musialski 1843 Piotr Kowaleski 1854, 1856 Walenty Kuźnik 1860, 1861 Sudajew: Bartłomiej Włodarczyk 1827 Piotr Lisiewicz 1839 Antoni Saniecki? 1844 Bartłomiej Fikus 1855 Tumidaj: Bonawentura Dąbrowski 1824 Jacenty Kurpetowski 1827 Jakub Wozniak 1829 Ruszków: Józef Stokowski 1829, 1831 Maciej Michalski/Michalak 1834, 1839, 1843, 1847 Franciszek Bocian 1848, 1850 Wincenty Słaby 1852, 1857 Florian Mikołajczyk 1853 Ludwik Piaskoski 1857 Michał Kasprzak 1858 Zapole: Piotr Suchorski 1825, 1827, 1830 WIDAWA Chrusty: Wawrzyniec Mrozowicz 1821 (gajowy) Dąbrowa: Stanisław Cędroski 1819 (leśniczy) Maciej Staszczykowski 1833 (leśniczy lasów dóbr widawskich) Wojciech Grześkiewicz 1846 Kąty: Adrian Kusiak 1820 Kobylarnia: Jacenty Stępień 1823, 1824 (gajowy) Jakub Majkowski/Wojkowski 1835, 1837 Kurówek (do Ochel): Józef Rośczak 1853, 1855 Kurówek: Piotr Szulmierski 1828 Stanisław Lichnowski 1834 Franciszek Owczarek 1838 Ochle: Bartłomiej Kuczmerzyński/Kaczmarzyński 1808, 1811 (leśniczy), 1812 (leśniczy), 1813 (leśniczy), 1819 Józef Raszewski 1838 Jan Medliński 1839 Jan Smorawski 1841 Łukasz Jerzykowski 1853 (na Kurówku) Rogóźno: Jacenty Mikołajczyk 1819, 1821 (gajowy) Wojciech Dźbik 1851 Jan Stanowski 1856 (leśniczy) Świerczów: Jan Michałowski 1843 Staw (pustkowie): Stanisław Janik 1832, 1833, 1835 Zawady: Andrzej Koperski 1809 Kazimierz Klimczak 1823 (gajowy) 29 Tomasz Chodak 1827 Stanisław Janiczak 1829 (oganiacz lasów) Wojciech Dźbik 1849 (stróż lasów) Zborów: Szymon Rudkowski 1811 (leśniczy) Feliks Gerard 1826 (leśniczy) Stanisław Raszewski 1828 Piotr Dobiński 1832 Jan Mielcarek 1849 WOJKÓW Biała: Jan Woźniak 1870 Bochor: Józef Bochor 1810 Borek: Jakub Frankowski 1816 Kazimierz Stodolski 1819 Wawrzyniec Nowakowski 1827, 1829, 1832 Wincenty Barczewski 1839 Buda: Łukasz Buda 1810 Jan Brzezowski 1833 (strażnik leśny) , 1836 (strażnik borów rządowych) Feliks Rowiński 1840 (podleśny lasów rządowych), 1842 (podleśny lasów rządowych) Brąszewice: Tomasz Krogulewski 1820, 1826 Michał Wiśniewski 1829 (strażnik leśny), 1842 Antoni Kraft 1846, 1849 Łukasz Kierzkowski 1852 (strażnik lasów rządowych), 1854 (strażnik lasów rządowych), 1856 (strażnik lasów rządowych), 1858 (strażnik objazdowy lasów rządowych), 1861 (strażnik lasów rządowych) Checwoda: Jakub Stożek/Stoszkowski 1820, 1821 (leśniczy), 1824, 1826 (leśniczy), 1829 (leśniczy), 1832 (leśniczy), 1834 (leśniczy) Leon Ludwicki 1851 Chudoba: Wojciech Janiszewski 1851 Czempisz: Jan Gajdziński 1827 Mikołaj Skrzypczyński 1850-1852 (1850, 1852) Dębieniec: Piotr Wyrębski 1827 Stanisław Domagalski 1849 Józef Gajewski 1853-1856 (1853, 1856) Dworek: Leon Ludwicki 1860 (wcześniej Checwoda) Dzięcioły: Roch Knop 1830 Wincenty Balcerzewski 1837 Hieronim Makowski 1838 Józef Żurawski 1847 Jacek Wilkowski 1847 Jan Pietrzak 1860, 1863, 1865 Jan Woźniak 1868 Wojciech Sib 1868 Dzikie: (bory królewskie?) Józef Rosza 1821, 1823 Jan Kowalski 1829 Augustyn Fyszer 1837 Szymon Piechota 1838 Hieronim Makowski 1840, 1841 (wcześniej Dzięcioły) Makary Wolski 1841 Roch Knop 1842 (wcześniej Dzięcioły) Józef Woźniakowski 1854 Sylwester Sobrzyński 1857 Jan Woźniak 1857 (później Dzięcioły) Stanisław Krążyński 1858 Szymon Broniecki 1860 Jakub Kowalski 1861 Tomasz Kociszewski?/Kazmiński/Kocwiński 1863, 1865, 1869 Fajum: Jan Szymański 1835 Grabostaw: Jan Dąbrowski 1816 (leśniczy), 1836 (nadleśny honorowy lasów rządowych) 30 Grobelka: Ignacy Motyczyński/Matuszewski 1862, 1865 Feliks Staniszewski 1866 Grzymaczew: Józef Wlaźlak 1862 Holendry Stockie: Augustyn Marczyński 1830 Jamnice: Jan Stołowy 1827 (leśniczy) Leon Ludwiczak/Ludwicki 1854, 1857 Włocin: Błażej Gąsiorowski 1830, 1833, 1835 Andrzej Neyman 1839, 1840 Jan Fajkowski 1867 Wróbel: Alojzy Adamczeski 1850 Wrząca: Daniel Jankowski 1834 Antoni Wolski 1846 (leśniczy) Jasionna: Jan Godyński 1854 (leśniczy), 1855 Walenty Kuklewski/Kuklejewski 1825, 1827, 1829, Franciszek Palusiński 1859 1832 Józef Wojciechowski 1861, 1864, 1867 Jan Tafliński 1836 Żydzidół: Ignacy Ropolski/Rogulski 1839 (leśniczy), Paweł Liszek 1822, 1824 1840(leśniczy) Józef Mecwaldowski 1829 Marcin Bajenka 1843 Michał Piechota 1861 CHOJNE Kamiennik: Chojne: Wojciech Janiszewski 1824, 1826, 1828 Antoni Nowicki 1811 (3ci rok za kontraktem), 1813 Kije: (5ty rok) Wincenty Stodulski 1844 Tomasz Uznański 1815 (1szy rok), 1816 (3ci rok) Mikołaj Iżykowski 1857, 1859 Ludwik Piaskowski 1818 (2gi rok), 1820 Kopacz: Franciszek Michalski 1823 (1szy rok za kontrakKazimierz Koprowski 1863 tem) Jan Walczak 1866 Kazimierz Dubowski 1829 Leszczyński: Wincenty Karbowiak 1833 Stanisław Leszczyński 1827 Kacper Jędrzejewski 1840, 1842, 1844 Mostek (‘posada’): Stoczki: Tomasz Krogulecki 1829, 1838, 1842 (wcześniej Józef Rudnicki 1816 (1szy rok) Brąszewice) Bogumił Kamien Mroczny? 1818 (1szy rok), 1821 Łukasz Kierzkowski 1853 (strażnik objazdowy (4ty rok) lasów rządowych) Karol Lepszy/Bejser? Besser 1823 (1szy rok), 1824 Narty: (2gi rok za kontraktem) Stanisław Szabłowski 1842 (strażnik borów Franciszek Michalski 1825, 1828 (5ty rok), 1830 rządowych) Ludwik Piaskowski/Piasecki 1830, 1832, 1834, Niwa: 1836, 1838, 1839 Błażej Gąsiorowski 1838, 1844 Maciej Twardowski 1845 Orłowskie: Paweł Kobza 1849 (leśniczy borów chojeńskich) Łukasz Orłowski 1818, 1820 Mateusz Wacinek 1856 Pęczek: Andrzej Maros 1856 Hieronim Makowski 1848 (wcześniej Dzikie) Franciszek Sałata 1857 Piegonisko: Andrzej Maros 1858 Wojciech Grabowski 1834, 1837 Mateusz Błasinek 1859 Przybyłki: Jan Łakomy 1863 Roch Knop 1832 Rosowskie: ROSSOSZYCA Wojciech Kopriński 1826 (wcześniej Rożenno) Boczki: Rożenno: Jan Kardecki 1823 Kazimierz Topolski/Kopolski 1818 (leśniczy), Antoni Produliński 1824 1822 (leśniczy borów Godzieskich), 1823 (leśniczy Kobyla Chmielowa: borów królewskich) Jan Kardecki 1825 Bogumił Frydrych 1824 (nadleśniczy borów JO Felicjan Kaczmarek 1827 Księcia Namiestnika Królewskiego) Lipiny: Wojciech Korpiński 1824 Bartłomiej Majewski 1808, 1814 Andrzej Soyka 1829 (leśniczy) Adam Chęciński 1820, 1822 (borów rososkich), Augustyn Mierzejowski 1830, 1832 1825 Walenty Hoffman 1833 Miedźno: Chryzostom Karwat 1836 Walenty Silnicki 1821 Feliks Zaręba 1838 (leśniczy) Marcin Worczyński 1825 Józef Żurawski 1845, 1848 Franciszek Troszczyński 1828 Ignacy Rybacki 1849 Pierzchnia Góra: Józef Trzeciak 1860 Szymon Wajlasienski? 1825 Sylwester Sobczyński 1863, 1865, 1866 Rossoszyca: Salamony: Szczepan Piekielny 1814 Wojciech Janiszewski 1830 Maciej Pietrzykoski 1820 Sowizdrzał: Rożdżały: Michał Wieczorek 1832 Adam Gruszczyński 1808 (borowy rososzycki) Stok: Jan Karasiński 1824 Franciszek Pietrzykowski 1839 Mateusz Fulkoski 1825 Antoni Jarzębowski 1842 Skęczno pustkowie: Jan Zygmanowski 1856 Jan Karasieński 1822 (borowy lasów rososkich) Świątkowizna: Ulesie: Błażej Zagata 1856 Ignacy Chrzanowski 1832 Świętek: Andrzej Majewski 1832 Augustyn Mierzejewski 1828 Trzcinka: GODYNICE Józef Orłowski 1810 Łagiewniki: Wcisłe: Mikołaj Konieczny 1815 Karol Fokt/Focht 1821, 1822, 1826 Piotr Pianka 1831 Wiercinia: Karsznie: Wawrzyniec Chalabiś 1845 Wojciech Krogulecki 1830, 1832, 1836 Na Sieradzkich Szlakach Robaszew: Michał Owczarek 1833 Jan Szymański 1833 Włyń: Andrzej Kania 1809 Tomasz Walencki 1857 (leśniczy) Piotr Welman 1859 (leśnik) Józef Twardowski 1862 Szymon Pluciński/Płociński 1824, 1825 Gęsówka: Antoni Szubert 1867 Izabella: KAMIONACZ Franciszek Nawrocki 1853 Grądy: Jakub Walczak 1858 Jan Pietrzykowski 1832 SIERADZ Oraczew: Kamionacz: Bogumiłów: Kacper Sadowski 1814, 1817 Walenty Ptasiński 1822 Franciszek Michalski 1843 Ludwik Grobelny 1834 Wojciech Kozłowski 1833 Stanisław Paszkowski 1846 Serafin Intrys? 1836 Wojciech Drużbicki 1835 Dąbrówka: Ignacy Faustrych 1866 (strzelec lasów rządowych) Sylwester Łakomiak 1839 Paweł Kołoch 1853 Rowy: Idzi Bartosiński 1843 Ignacy Nowakoski 1816 (leśniczy) Benedykt Klimaszewski 1844 STROŃSKO Adam Kononowicz 1820 (leśniczy) Andrzej Ochocki 1849, 1850 Jelno: Wojciech Krogulecki 1823 Michał Szczesniewski 1853 Szymon Bażański 1825 (leśniczy na folwarku) Jan Smiegielski 1825 Walenty Kluszczyński/Kluska 1859 (leśnik), 1862 Ptaszkowice: Andrzej Eliński 1826 (leśniczy) Walenty Feliksiak 1863 Stanisław Domagalski 1808 (w obowiązkach Jan Kozakiewicz 1826 Walenty Kluszczyński 1864 leśniczego Kopanina) Paweł Szymański 1830, 1832 (leśny), 1834 Walenty Feliksiak 1865 Zagórzyce: Franciszek Spikoski 1832 (leśniczy) Walenty Pawłowski 1866 Franciszek Śpiewaczyk 1825 Felicjan Grzeliński 1836 Jan Janiak 1867 Franciszek Grobelny 1841, 1844 Kolasa: CHARŁUPIA WIELKA Filip Rogala 1844 Wojciech Gołęboski 1817 Buczek: Jan Szwanberg? 1844 Kazimierz Żerkowski 1820 Michał Filipski 1847 Antoni Kozłoski 1845, 1848 Paweł Małecki 1821, 1824 Antoni Kozłoski 1843 Jakub Motyl 1851 Walenty Ptasiński 1825 Jakub Walczak 1863 Franciszek Piekarski 1853 Tadeusz Ryfiński/Rofiński 1830, 1833 Marceli Linke 1864 Wojciech Piasecki 1858, 1860, 1862, 1863 Jan Maciejewski 1834 Józef Dworakoski 1866 Złotowizna: Jakub Małecki 1837 Charłupia Wielka: Tomasz Tworek 1842, 1844, 1846, 1850, 1852, Edmund Dąbrowski 1845 Piotr Szymański 1814 1855, 1858 Szymon Waliwoda/Paliwoda 1845, 1848, 1850, Ignacy Nowakowski 1815 (leśniczy) Jakub Karski 1862, 1863, 1865 1853, 1857 Mikołaj Skałecki 1819 Antoni Kulesza 1867 Ossowa: Augustyn Walęcki 1819 (Rowy?) Dominik Śliwiński 1841 Wojciech Krogulewski 1821 UNIKÓW Ulesie (/Ulesie Włyńskie): Drzązna: Pieczyska: Wincenty Janisławski 1826 Marcin Kaniewski 1816 Henryk Sztabernak 1835(strażnik lasów Bartłomiej Szarafiński/Serafiński 1837, 1838, 1840, Jan Rybaczyk 1817 rządowych) 1842 Spis sporządzono na podstawie akt chrztów z następujących zespołów Archiwum Państwowego w Łodzi: Akta stanu cywilnego par. rzymskokatolickiej w Sieradzu 1826, 1837-1863 Akta stanu cywilnego par. rzymskokatolickiej w Kamionaczu 1808-1811, 1817-1818, 1820-1835, 1837-1867 Akta stanu cywilnego par. rzymskokatolickiej w Męce 18081852 Akta stanu cywilnego par. rzymskokatolickiej w Chojnem 1808-1867 Akta stanu cywilnego par. rzymskokatolickiej w Dąbrowie Wielkiej 1808-1817, 1819-1867 Akta stanu cywilnego par. rzymskokatolickiej w Brzeźniu 1808-1867 Akta stanu cywilnego par. rzymskokatolickiej w Kliczkowie Małym 1826-1867 Akta stanu cywilnego par. rzymskokatolickiej w Rossoszycy 1808-1809, 1814-1817, 1819-1832 Akta stanu cywilnego par. rzymskokatolickiej w Korczewie 1808-1809, 1812-1820 Akta stanu cywilnego par. rzymskokatolickiej w Zduńskiej Woli 1808-1819 Akta stanu cywilnego par. rzymskokatolickiej w Strońsku 1808-1809, 1825 Akta stanu cywilnego par. rzymskokatolickiej w Burzeninie 1815-1822, 1825-1830, 1835, 1850 Akta stanu cywilnego par. rzymskokatolickiej w Widawie 1808-1816, 1818-1859 Akta stanu cywilnego par. rzymskokatolickiej w Złoczewie 1812, 1822, 1825-1829 Akta stanu cywilnego par. rzymskokatolickiej w Godynicach 1815-1816, 1820, 1830-1836, 1840, 1867 Akta stanu cywilnego par. rzymskokatolickiej w Wojkowie 1808, 1810, 1812-1867 Akta stanu cywilnego par. rzymskokatolickiej w Unikowie 1835 Akta stanu cywilnego par. rzymskokatolickiej w Charłupii Wielkiej 1808-1867 Przypisy: 1 http://www.lesnymundur.zafriko.pl/kat/lasy_ziemi_lOdzkie, strona autorstwa Leszka S. Pręcikowskiego. Dostęp 31.08.2014 2 Wieś Illustrowana, kwiecień 1911 r. 3 a przynajmniej takie imię nosi karczma pod lasem w okolicy Wągłczewa oznaczona na Mapie Kwatermistrzostwa z 1839 r. Wyprawa do lasu Drzewa ogromne, że nie widać szczytu, Słońce zachodząc różowo się pali Na każdym drzewie jakby na świeczniku, A ludzie idą ścieżką, tacy mali. Zadrzyjmy głowy, weźmy się za ręce, Żeby nie zgubić się w trawkach jak w borze. Noc już na kwiaty nakłada pieczęcie I z góry spływa kolor po kolorze. A tam nad nami uczta. Dzbany złota, Czerwone wina w osinowej miedzi. I wiezie dary powietrzna karoca Dla niewidzialnych królów czy niedźwiedzi. Na Sieradzkich Szlakach Czesław Miłosz 31 Historia i współczesność Kolumny Ryszard Wróbel Historia Kolumny, obecnej dzielnicy Łasku, sięga XVII w., przy czym w latach dwudziestych ubiegłego wieku była to mała osada składająca się z kilku domów. Rozwój nastąpił, gdy właściciel dóbr łaskich Janusz Szweycer zapoznał się z koncepcją miast-ogrodów lansowaną przez E. Howarda i uznał, że stworzenie tego typu miejscowości w niewielkiej odległości od Łodzi i Pabianic, wywoła popyt na działki rekreacyjne, a grunt przeznaczy na to przedsięwzięcie osiągnie wyższą cenę. Współdziałali z nim plenipotent Wacław Dąbrowski i nadleśniczy Piotr Suski. Ustalono wstępną koncepcję lokalizacji miasta-ogrodu i 18 IX 1925 r. Janusz Szweycer zwrócił się do Wojewódzkiej Komisji Ochrony Lasów w Łodzi o wydzielenie 112 ha obszaru leśnego dla utworzenia kolonii letniskowej. Szczegółowy plan terenu leśnego opracował w 1927 r. architekt Antoni Jawornicki - twórca takich planów dla innych miast-ogrodów, m.in. Podkowy Leśnej. Delegacja Nadleśnictwa Kolumna na czele z p. Jackiem Wójtowiczem składa kwiaty pod krzyżem. Z prawej strony Nadleśniczy Adam Pewniak. Fot. K. Hejneman. 16 XII 2013 r Działki nabywano chętnie, stawiając na nich domy letniskowe, w większości drewniane. W sezonie wypoczywało w Kolumnie około 7 tys. osób, głównie z Pabianic i Łodzi. Dziś jest tu zaledwie kilkaset osób i w znacznym stopniu zanikła zabudowa drewniana. Wczasowiczom już nie wystarcza do wypoczynku tylko czyste „sosnowe powietrze”. Nie ma tu publicznego parku - co może świadczyć o zerwaniu z koncepcją miasta-ogrodu. Brak jest również dużego zbiornika wodnego właściwie zagospodarowanego. Zalew istniał jeszcze w latach dwudziestych ub. wieku. To po nim pływał na żaglówce po powrocie z wojnę polsko-bolszewickiej do rodziny w Łasku pisarz Stanisław Rembek, opisujący walki Polaków podczas Powstania Styczniowego i wojny, której był uczestnikiem. Obecnie rozważa się przywrócenie zbiornika w niecce Grabi na wysokości byłego zajazdu „Jamboł”. Nie ma ścieżek rowerowych i na znacznej przestrzeni brak chodnika wzdłuż drogi krajowej nr14, która łączy Kolumnę z centrum Łasku. Mieszkańcy związani ze Stowarzyszeniem „Las-Kolumna”, widząc potrzebę powstania terenu wypoczynkowo- 32 rekreacyjnego o charakterze parkowym, zwrócili się do burmistrza Łasku pismem z 31 V 2007 r. o możliwość udostępnienia na ten cel enklawy leśnej z niewielkim stawem w obrębie ulic: Brzeźnej, Błękitnej, Brackiej i Bocznej. W uzasadnieniu m.in. napisano: Jest to jeden z ostatnich fragmentów Kolumny nawiązujących do pierwotnych założeń miasta-ogrodu. Teren ten o powierzchni 1,98 ha, z czego 0,35 ha stanowi tzw. „Mały staw”, jest własnością Skarbu Państwa, a zarządza nim od 2007 r. Nadleśnictwo Kolumna. W odpowiedzi Burmistrza Łasku z 25 VI 2007 r . Stowarzyszenie otrzymało zapewnienie: Aktualizowany „Plan rewitalizacji miasta” zawiera propozycję odnowy m.in. tego terenu. 17 XII 2008 r. Rada Miejska podjęła po raz drugi uchwałę w sprawie zawarcia umowy użyczenia działki nr 16 o pow. 1,9783 ha, obręb 02, stanowiącej własność Skarbu Państwa będącej w Zarządzie Lasów Państwowych Nadleśnictwa Kolumna, z przeznaczeniem na urządzenie terenów rekreacyjnych. Mimo, że to Burmistrz jest organem wykonawczym Rady Miejskiej, to zasłaniając się brakiem środków, żądał od Stowarzyszenia Las-Kolumna w piśmie z dnia 2 I 2009 r.: uczestnictwa we właściwym zagospodarowaniu i późniejszym utrzymaniu przedmiotowej nieruchomości, tak aby zaspokoić oczekiwania mieszkańców Kolumny i radnych podejmujących uchwałę. Ostatecznie 2 II 2009 r. umowę o przekazaniu nieruchomości w użytkowanie na czas nieoznaczony podpisał Burmistrz Łasku Gabriel Szkudlarek oraz Nadleśniczy Nadleśnictwa Kolumna Edward Janusz. Wydział Ochrony Środowiska i Rozwoju Wsi został zobowiązany do opiekowania się terenem użyczonym przez Nadleśnictwo Kolumna i prowadzenia na nim gospodarki leśnej. Z nastaniem wiosny lokalni społecznicy przystąpili do czyszczenia stawu i terenu wokół niego. Teren wypiękniał, lecz użytkownik nie wzbogacił go w jakikolwiek element służący wypoczynkowi i rekreacji. Sprzątanie terenu spoczywa na barkach społeczników, co ostatnio czyni Stowarzyszenie „Zielona Kolumna”. Z powodu urzędowego „pata”, obecnie trudno wyrokować, jak długo jeszcze teren ten będzie służył mieszkańcom. *** Szczególnym elementem stwarzającym poczucie dumy są lokalne miejsca pamięci narodowej przypominające osoby i wydarzenia z przeszłości. Jedno z takich miejsc powstało pod koniec ubiegłego roku za sprawą Nadleśnictwa Kolumna w obszarze leśnym opisywanym powyżej. 16 XII 2013 r. w tej enklawie leśnej odbyła się uroczystość rocznicowa związana z Powstaniem Styczniowym, podczas której nastąpiło poświęcenie krzyża oraz tablicy z opisem potyczki łódzkiego oddziału powstańców pod Wronowicami oraz obozowiska powstańczego w lesie poleszyńskim. Zgromadzona młodzież oraz osoby starsze wysłuchali krótkiej prelekcji na temat przebiegu powstania w kraju i okolicy. Ponieważ wydarzenia lokalne są mało znane, poniżej przedstawiam ich opis. Potyczka pod Wronowicami. Późnym popołudniem 1 II 1863 r. w Łasku pojawił się około 220-osobowy oddział powstańczy zorganizowany w Łodzi pod dowództwem ks. Józefa Czajkowskiego wikarego z parafii Niebowzięcia NMP i Teodora Rybickiego byłego wachmistrza huzarów pruskich. Składał się on z dwóch kompanii: kosynierskiej i strzeleckiej. Powstańcy dotrzeć mieli do lasów rossoszyckich, by połączyć się z oddziałem Józefa Oxińskiego operującego w Sieradzkiem. W Łasku powstańcy otrzymali informację Na Sieradzkich Szlakach o rosyjskiej kolumnie wojskowej zbliżającej się do miasta od strony Sieradza. Informacja ta nie pozwoliła oddziałowi zregenerować sił. Kolumną Moskali dowodził mjr Esman, składała się ona z dwóch kompanii 15 szlisserburgskiego pułku oraz pół sotni kozaków. Powstańcy przejęli rosyjską pocztę oraz wzięli od łaskowian pięć wozów z końmi w celu szybszej ucieczki. Podwód nie starczyło dla wszystkich i część oddziału (przypuszczalnie większość kosynierów) musiała iść pieszo. Tempicki, który szkolił powstańców, udał się do magistratu, gdzie wyciągnąwszy dwa rewolwery, wymógł na burmistrzu Łasku Grużewskim wydanie paszportu na nazwisko łaskiego aptekarza Śniegowskiego. Z powstańcami łódzkimi w Łasku współdziałał także naczelnik powstańczy miasta ks. Ildefons Dębicki oraz aplikant pocztowy Julian Gierlitz, który później zmarł z ran po potyczce koło Szadku. Podobnie jak miało to miejsce w innych przypadkach dla uniknięcia spotkania z wojskiem, oddział powstańczy próbował schronić się w większym lesie. Najkrótszą więc drogą, skierował się na Wronowice przyległe do lasu poleszyńskiego. Rosjanie jednak wkrótce dogonili ariergardę oddziału pod Wronowicami. Zmęczeni, z lichym uzbrojeniem (skonfiskowane sztucery były niesprawne) oraz przy znacznej przewadze wroga, powstańcy nie mieli szans. Oddział ks. Czajkowskiego został rozbity, a on sam ranny. Nie dostał się jednak do niewoli i wkrótce uczestniczył w innych potyczkach i bitwach powstańczych. Nieznana jest pełna wielkość strat oddziału powstańczego pod Wronowicami. Potyczka zakończyła się wprawdzie małą stratą ludzi i wielu rozbitków powróciło do Łodzi – odnotował naczelnik powstańczy Łodzi Józef Zajączkowski - to jednak Moskale zdobyli większość broni oraz rzeczy obozowe. Wzięli również kilkunastu jeńców. Prawdopodobnie od większych strat uchronił powstańców szybko zapadający zmrok. Do oddziału Oxińskiego, którego podjazd kilka dni po potyczce spotkał w Borszewicach (8 km od Łasku) resztki oddziału łódzkiego, dotarło 36 ludzi. W lesie poleszyńskim – przed ostatnią wojną znajdowała się mogiła powstańcza, która do obecnego czasu nie dotrwała. O istnieniu obozowiska powstańczego w tym lesie wspominali Roch Ochman powstaniec z Łasku na łamach Gazety Pabianickiej z 1927 r., jak również prof. Alfons Parczewski pisząc o powstaniu. W obozowisku tym ćwiczono musztrę i walkę wręcz. Powstańców wspierały okoliczne folwarki, szczególnie folwark Wierzchy. Przetrzymywano tam część koni i otrzymywano żywność. Należał on do Majerowiczów, których syn uczestniczył w partii Taczanowskiego i zginął pod Kruszyną. Miejsce Pamięci w 150. rocznicę Powstania Styczniowego zostało utworzone staraniem pracowników Nadleśnictwo Kolumna. Z historii dworku, siedziby Nadleśnictwa Kolumna. W Kolumnie znajduje kilkanaście ciekawych budynków. Wśród nich na czołowym miejscu jest dworek przy ulicy Armii Krajowej 1c zajmowany przez Nadleśnictwo Kolumna. Obiekt ten ukryty wśród drzew jest mało widoczny od strony ulicy. Jest on siedzibą nadleśnictwa od lutego 1945 roku. W samym nadleśnictwie nieznana jest historia jego powstania. Dworek - powstał jak wskazuje na to data na chorągiewce dachowej - w 1928 roku. W internetowej publikacji Konrada Hejnemana „Miasto Las Kolumna i jego historia” znajduje się zapis: Po drugiej stronie szosy mieli swoją posiadłość ze stawami rybnymi państwo Bogdańscy. Dalej po ulicę Zakopiańską i cmentarz wszystko należało do Fuldego, Niemca. Miał dom, w którym mieszkał cały rok. Obecnie ten dworek z 1928 r. należy do Nadleśnictwa Kolumna. Do pracy dojeżdżał do Pabianic. Dziś przeszukując strony internetowe oraz dostępne publikacje można się dowiedzieć, że osoby o tym nazwisku wyznania ewangelickiego związane były z Kaliszem, Łodzią, a także Pabianicami. W tym ostatnim mieście jedna z gałęzi tego rodu spokrewniona była z rodziną Krusche. Świadczy o tym wspólny grób Lotty Krusche i rodziny Fulde z 1911 r. znajdujący na cmentarzu ewangelickim, niedawno odrestaurowany ze składek pabianiczan. Można więc przypuszczać, że nikt z tej rodziny nie mieszka w Pabianicach lub w innych miastach w rejonie łódzkim. Ponieważ rodzina Krusche była jedną z najbogatszych rodzin fabrykanckich w Pabianicach, Fulde jako inwestor nie był jej ubogim krewnym i stać go było, aby jego rezydencja rodzinna była zaprojektowana przez dobrego architekta i odpowiednio wkomponowana w otoczenie. Dworek Nadleśnictwa Kolumna z 1928 r. Fot. K. Hejneman, 2007 r Artur Fulde, o którym tu mowa był współwłaścicielem fabryki włókienniczej „Dobrzynka”. Drugim współwłaścicielem „Dobrzynki” był Leszek Sokołowski. Wykazywał się posiadaniem nieruchomości fabrycznej i wiejskiej znajdującej się na pograniczu dóbr łaskich i wsi Orpelów. Od 1922 r., tj. od powstania Banku Ludowego w Pabianicach wchodził w skład jego rady nadzorczej. Musiał się cieszyć dużym zaufaniem członków tego banku, gdyż w 1927 r. został wybrany na walnym zgromadzeniu na kolejną kadencję w radzie nadzorczej. Dworek ten pobudował mając około 50. lat. W pamięci mieszkańców wsi Orpelów Artur Fulde zapisał się jako ofiarodawca w 1930 r. dla lokalnej straży używanego czterokołowego beczkowozu. Nie wiadomo, kto wykonał projekt tego obiektu. Bibliografia: Druk okolicznościowy z okazji 25-lecia Banku Ludowego w Pabianicach, Pabianice 1927. „Gazeta Pabianicka” z 1927 r. w numerach 8-12. K. Hejneman „Miasto Las Kolumna i jego historia” pozycja w internecie „Łask. Dzieje miasta”, red. J. Śmiałowski, Łask 1998. J.Oksiński „Wspomnienia z powstania polskiego 1863/1864 r.”, „Rocznik Łódzki” t. 3, Łódź1939. A Parczewski „Powstanie styczniowe w okolicach Łodzi. Wspomnienia z lat chłopięcych”, Łódź 1930. M. Pawliszczew „Tygodnie polskiego buntu” w opr. A Zawilskiego t. 1 i 2, Bellona, Warszawa 2003. Urząd Miejski w Łasku – teczka działki nr 16 obręb 02 w Łasku-Kolumnie użyczonej przez Nadleśnictwo Kolumna. Na Sieradzkich Szlakach 33 ARCHEOLOGIA Stanowiska kurhanowe w lasach na terenie Ziemi Wieluńskiej Maciej Ignasiak Lasy Ziemi Wieluńskiej kryją w sobie wiele ciekawych stanowisk archeologicznych. Wśród nich najlepiej uchwytne są pozostałości dawnych cmentarzy z okazałymi mogiłami – kurhanami. Chociaż w przeszłości często były one przedmiotem rabunku, to jednak przez ogół ludności były chronione z powodu swojej wyjątkowej funkcji. Tabu powodowało, że miejsca te omijano pozostawiając je nietkniętymi, opisując legendami i otaczając zabobonami. Pozostawione same sobie cmentarzyska kurhanowe zamieniały się w leśne uroczyska, a wśród pól kryły się w kępach drzew stanowiąc ostoje zwierząt i… duchów. Sytuacja uległa zmianie w XIX i XX wieku, kiedy to narzucenie obcych wartości spowodowało oderwanie od przeszłości i pogardę dla jej śladów. Grobowce zaczęto niwelować, zaorywać, rozkopywać, bezcześcić wysypiskami śmieci itd. To co udało się zachować, możemy dziś obejrzeć w terenie karmiąc wyobraźnię podsuwającą dawne obrazy. Wśród leśnych stanowisk kurhanowych wymienić należy reprezentacyjne cmentarzyska w Okalewie gm. Nietuszyna, Przywozie, gm. Wierszchlas i Krzętlach, gm. Osjaków. Listę tą uzupełnia kilka pomniejszych odkryć. Ryc. 1. Plan stanowiska kurhanowego w Okalewie według lokalnie rozpowszechnianych informacji. Oznaczenia: a. cmentarz współczesny, b. kurhany istniejące do 1938 r., c. kurhany zarejestrowane współczesnie, C. kurhany przebadane archeologicznie - numeracja zgodna z tekstem. Stanowisko w Okalewie, gm. Nietuszyna jest najstarszą odkrytą nekropolią kurhanową na terenie Ziemi Wieluńskiej. Znajduje się na skraju lasu przy polnej drodze prowadzącej od skrzyżowania Okalew – Chojny – Ostrówek do współczesnego cmentarza w Chojnach przy polnej drodze Chojny – Czarnożyły (ryc. 1 i 2). Rozłożone jest na skłonie niewielkiego wyniesienia opadającego ku podmokłemu terenowi. Jest to cmentarzysko tzw. grupy łubieńskiej kultury trzcinieckiej datowane na XV – XIII w p.n.e.1 Stanowisko to znajduje się na terenie leśnym, i było dość mocno 34 dewastowane w XIX i XX w. Do naszych czasów zachowało się 17 rozpoznawalnych grobowców. Wśród nich w latach 1966 – 1969 muzeum wieluńskie przebadało 10 kopców.2 Według rekonstrukcji opartej na relacjach mieszkańców pierwotnie mogło być ich nawet ponad 40, jednak w latach 30. XX w. dużą część stanowiska objęły pola, na których przeprowadzono niwelacje kopców, a zniszczenia dopełniło współczesne pozyskiwanie piasku. Ryc. 2. Jedna z mogił w Okalewie - stan po rekonstrukcji. Badane kopce miały zróżnicowane wymiary. Największy obiekt – kurhan nr 10 – miał zachowaną średnicę 25 m i wysokość ok. 1,2 m. Następny co do wielkości obiekt to grób nr 6. Miał on średnicę 16 m i wysokość ok. 0,8 m. Wymiary kolejnych (nr 1, 3, 4, 5, 7 i 8) wahały się od 12 do 8 m średnicy przy wysokościach do 0,5 m. Najmniejszy kurhan – obiekt nr 9 – miał 7 m średnicy i wysokość ok. 0,3 m. Poza wymiarami konstrukcje poszczególnych grobowców niewiele odbiegały się od siebie. Wyróżniał się kurhanie nr 1, w którym pod nasypem ziemnym znaleziono krąg o średnicy 8 m wykonany z kamieni narzutowych. W niektórych kulturach w ten sposób wyraźnie rozgraniczano strefę sacrum od profanum, do której wkraczało się na specjalnych warunkach.3 We wszystkich kurhanach, poza obiektem nr 9, znaleziono pozostałości jam grobowych. Ich wymiary i zawartość świadczą o stosowaniu obrządku szkieletowego. Większość jam grobowych miała kształt wydłużonych prostokątów wkopanych w poziom próchnicy pierwotnej. W jednym przypadku – kurhan 4 – pochówek na pewno ułożono na powierzchni terenu i przysypano ziemią. W drugim co do wielkości nasypie grobowym oznaczonym numerem 16 prostokątna jama grobowa obstawiona była kręgiem kamieni polnych. Ślady pochówków zachowały się bardzo słabo. Przeważnie były to zaciemnienia po rozłożonych ciałach lub pojedyncze fragmenty kości. W kurhanie nr 1 znaleziono np. zarys świadczący o tym, że zmarłego zawinięto w matę z materiałów organicznych (ryc. 3). W kurhanie nr 8 i 10 znaleziono po 2 jamy grobowe. Odkryte w tych obiektach zarysy ciał świadczyły o tym, że zmarłych ułożono na boku z podkurczonymi nogami. Podwójne pochówki, jeśli wykluczymy zdarzenia losowe związane z wojną lub z wpadkami, mogą być echem jakiś makabrycznych praktyk, o które często podejrzewa się ludność kultury trzcinieckiej. Być może obok osoby żywej do grobu składano uśmierconego towarzysza, np. oddaną kobietę. Nie można wykluczyć też, że do rodzinnego kurhanu po czasie dołożono kolejnego zmarłego a ślad nowego wkopu Na Sieradzkich Szlakach wykonanego w piasku, i zasypanego piaskiem, umknął uwadze współczesnych obserwatorów. Ryc. 3. Ślady zwłok odkryte w grobach w Okalewie. Oznaczenia: a. kurhan nr 1, b. kurhan nr 8 (za. P. Piotrowska, Obrzędowośc funeralna ludności kultury trzcinieckiej..., s.112). W każdym badanym na cmentarzysku olewińskim obiekcie znaleziono jakiś ruchomy materiał zabytkowy. Ułamki naczyń obecne były we wszystkich kurhanach w jamach grobowych, na poziomie pochówków, lub w samych nasypach. Możemy się domyślać, że część pochodziła z wyposażenia grobów. Jako takie mamy prawo interpretować nieliczne formy całe lub większe zrekonstruowane fragmenty. Część ceramiki mogła dostać się do ziemi podczas bliżej nieokreślonego rytuału pogrzebowego. Być może w czasie stypy pogrzebowej po ucztowaniu, lub składaniu ofiar rozbite naczynia trafiły na sąsiadujący z grobami poziom użytkowy, a potem do nasypu. Nie można także wykluczyć, że część ułamków była wcześniejszymi odpadami pobytowymi wniesionymi do kurhanów z okoliczną próchnicą. Liczba ceramiki była zróżnicowana. Najwięcej znaleziono jej w dużych obiektach, najmniej w małych. Przykładowo w kurhanie nr 10 było ponad 1000 ułamków, a w kurhanie 9 tylko kilka. Kolejną grupą znajdowanych zabytków były przedmioty kamienne. Wystąpiły one tylko w niektórych obiektach. Podobnie jak w przypadku ceramiki najwięcej wyrobów krzemiennych znaleziono w największym kurhanie nr 10. Było ich tam ok. 80 sztuk. W drugim co do wielkości obiekcie nr 6 znaleziono także 2 fragmenty gładzonych toporków kamiennych. W obiekcie nr 6 natrafiono na żarna, a w kurhanach nr 3 i nr 7 na pojedyncze wydłużone kamienie o nieokreślonym przeznaczeniu. Najrzadszymi znaleziskami na terenie cmentarzyska w Okalewie były przedmioty brązowe. Nie powinno to dziwić, ponieważ metal ten w początkach epoki brązu był zbyt cenny. Zabytki tej grupy to szpile brązowe. Znaleziono je w obrębie jam grobowych w kurhanach nr 10, 6 i 8. Były to największe kurhany. Szpil użyto zapewne do spięcia szat lub organicznych opakowań zwłok. Odprawianie jakiś rytuałów przy grobach mogą sugerować odkryte paleniska w kurhanach nr 2, 3 i 10, oraz węgielki w innych. Nie da się już dziś ustalić czy to pozostałości stypy czy innych czynności. Ciekawym znaleziskiem są odkryte ślady orki pod kurhanem nr 2. Mogą to być pozostałości pierwotnej uprawy, ale nie można wykluczyć, że jest to ślad jakiegoś rytuału pogrzebowego. Niestety badacze nie pokusili się o zbadanie większego tła dla omówionych kurhanów. Opisane cmentarzysko zostało założone przez ludność kultury trzcinieckiej zajmującą się głównie hodowlą. Jej osadnictwo rozproszone było na sąsiadującym terenie. Według prowadzonych obserwacji składało się z większych, trwalszych osiedli i doraźnych siedlisk rozrzucony w trawiastych dolinach rzecznych służących za pastwiska. W najbliższej okolicy nie natrafiono na dużą osadę, natomiast rejestrowano ślady osadnictwa związanego z gospodarką pasterską.4 Możemy sądzić, że cmentarzysko to było wspólnym miejscem pochówku dla różnych grup, i odzwierciedla pewną wspólnotę terytorialną powiązaną dodatkowo tradycją i kultem. Ponieważ źródła archeologiczne milczą na temat religii, którą ówcześni ludzie wyznawali, możemy jedynie spekulować na temat symbolicznego znaczenia odkrywanych struktur i przedmiotów. Według niektórych badaczy kurhany miały spełniać rolę domów nieżyjących przodków, a cały cmentarz stanowiłoby osiedle umarłych. Być może kurhan z kręgiem jest więc odpowiednikiem świątyni a drobne różnice w wyglądzie innych są wyrazem innych funkcji, których atrybuty przeniesiono do świata zmarłych? Dwa inne kurhany związane z kulturą trzciniecką znaleziono na skraju lasu w Strugach, gm. Wierzchlas.5 Prace prowadziła ekspedycja prof. K. Jażdżewskiego z Uniwersytetu Łódzkiego. Oba grobowce miały średnice ok. 15 m, a lepiej zachowany miał wysokość ok. 1,2 m. Jeden z obiektów okazał się być zniszczonym przez wkop nowożytny i prace niwelacyjne. W drugim odkryto pochówki 3 osób. W grobowcu tym znaleziono ponadto 4 naczynia gliniane i grocik brązowy. Kolejne interesujące stanowisko kurhanowe tworzą obiekty odkryte w Przywozie, gm. Wierzchlas. Można tam dojechać drogą polną biegnącą wzdłuż brzegu wysokiej terasy pradoliny Warty z Przywozu do Łaszewa Rządowego. W Przywozie Natrafimy na dwie rekonstrukcje mogił z okresu wpływów rzymskich z II/III w n.e. związanych z germańskim osadnictwem ludności kultury przeworskiej (ryc. 4). Kopce położone są na granicy pola i lasu, na krawędzi wspomnianej wysokiej terasy, oddalone od siebie o ok. 165 m, i rozdzielone jarem. Poniżej nich, w obrębie doliny rzecznej znaleziono ślady osady ludności kultury przeworskiej. Oba stanowiska badane były przez Muzeum Archeologiczne i Etnograficzne w Łodzi pod kierunkiem Konrada Jażdżewskiego w latach 1964 – 1974.6 Ryc. 4. Lokalizacja „grobów książęcych” w Przywozie. Oznaczenia 1. kurhan nr 1, 2. kurhan nr 2. Kurhan nr 1 był lepiej zachowany (ryc. 5). Miał średnicę 24 m i wysokość 4 m. Kopiec składał się z kilku warstw. Górny płaszcz stanowiła warstwa margla przyniesiona z odległości kilkuset metrów. Najwidoczniej żałobnicy uznali, że okoliczny piasek nie zapewni trwałości i stabilności konstrukcji, a lokalizacja była na tyle ważna, żeby wykonać Na Sieradzkich Szlakach 35 tak ciężką pracę. Poniżej wspomnianego płaszcza znajdował się kopiec usypany z kamieni polnych. Miał on średnicę ok. 6,5 m i wysokość ok. 1,7 m. Pod nim znajdowała się warstwa spalenizny o nieregularnym i mniejszym niż zasięg kopca zarysie, złożona ze zwęglonego drewna, popiołu, prochów ludzkich, oraz drobnych, przepalonych i połamanych przedmiotów. Obserwowane ślady świadczyły o tym, że kremacji dokonano na miejscu, a następnie wzniesiono kopiec. Ryc. 5. Kurhan nr 2 w Przywozie - stan współczesny. Warstwa kremacyjna kryła w centralnej części główną jamę grobową o głębokości 1,15 m i średnicy 0,75 m. W niej znaleziono 2 urny (ryc. 6) z przepalonymi kośćmi, z bryłkami brązu i ułamkami terra sigillaty. Jedno z naczyń było czernione, zaopatrzone w 3 uszka i pustą nóżkę. Ozdobione je nad załomem brzuśca ornamentem meandrowym i grupą trójkątów. Drugie naczynie przypominało typową formę przeworską na wyodrębnionym płaskim dnie, z ostrym załomem brzuśca na wysokości 2/3 naczynia, i lekko wychylonym wylewem. Poniżej załomu posiadało grupy skośnych żłobków. Ryc. 6. Urny znalezione w kurhanie nr 1 w Przywozie (za: http://m.turystyka.wielun.pl). Urny obsypane były resztkami stosu pogrzebowego m.in. z pojedynczymi niedopalonymi kośćmi, ułamkami lokalnych naczyń ręcznie lepionych i toczonych pochodzenia rzymskiego, srebrnymi pozłacanymi płytkami, granulkami stopionego złota i szkła, brązowymi zakończeniami pasa i okuciami skrzynki. Pod warstwą kremacyjną pojawił się humus pierwotny na calcu. Na obszarze nieco mniejszym niż zasięg kopca w piasku calca zaobserwowano ślady orki „na krzyż”. Jej ograniczona przestrzeń sugeruje rytualny charakter tego zabiegu i bezpośredni związek z obiektem. Pod kopcem nr 1 natrafiono również na pochówek psa z bryłą żużla. Być może w zamyśle żałobników miał on pilnować grobu lub służyć w nowym życiu swojemu właścicielowi lub właścicielom (?). Pod warstwą kremacyjną znaleziono także ciężarki tkackie. Kurhan nr 2 został prawie całkowicie zniszczony. Pierwotnie otoczony był dokolnym rowem o szerokości 1 m 36 i głębokości 0,5 m. Średnica wewnętrzna tego kręgu wynosiła 22 m. Wśród przebadanych resztek nawarstwień również rozpoznano płaszcz usypany z margla, wewnętrzny kopiec z kamieni polnych, brył rudy darniowej i żużli z ułamkami ceramicznymi, oraz humus pierwotny na calcu ze śladami orki „na krzyż”. Jamy grobowej niestety nie znaleziono. Przypuszczalnie została zniszczona, ale mogło jej też w ogóle tam nie być. Pod kopcem na jego skraju znaleziono natomiast małe naczynie prawdopodobnie pochodzenia prowincjonalnorzymskiego. Kurhany przeworskie nazywane są często „grobami książęcymi” lub mniej sugestywnie „grobami okazałymi”. Cechuje je monumentalność formy, pracochłonność wykonania, przepych wyposażenia i często odosobnienie, co wyróżnia je wśród zwykłych pochówków z epoki, i jednoznacznie wskazuje na szczególna pozycję zmarłych za życia. Nie można mieć jednak pewności, że mamy tu do czynienia z przywódcami wojskowymi, głowami rodów, lokalną lub obcą arystokracją, kapłanami lub kapłankami, czy po prostu zdolniejszymi i zamożniejszymi jednostkami.7 W kurhanie nr 1 uderza obecność atrybutów uznawanych za kobiece tj. ciężarków tkackich i skrzynki. Poza tym kurhan nr 2 mógł mieć charakter symboliczny poświęcony np. pamięci kogoś, kto nie powrócił z dalekiej wyprawy. Leżąca u stóp kurhanów w Przywozie osada bywa określana jako pozostałość lokalnego ośrodka władzy, ale poza wspomniany mogiłami o niejasnej zawartości nie ma szczególnych wyróżników podkreślających taki jej charakter. Przy okazji wspomnianego stanowiska trzeba wspomnieć o innych trzech kurhanach kultury przeworskiej istniejących niegdyś w Konopnicy położonej na drugim krańcu Ziemi Wieluńskiej. Groby te wystąpiły w obrębie ciałopalnego cmentarzyska kultury przeworskiej odkrytego przy drodze z Konopnicy do Bębnowa. Dwa ze wspomnianych kurhanów rozkopano dla pozyskania kamieni podczas karczowania lasu w 1939 r., ocalały trzeci wraz z sąsiadującym cmentarzy-skiem przebadało muzeum wieluńskie w latach 1973 – 1975.8 Kurhan z Konopnicy miał średnicę 21 m i wysokość 1,2 m. Usypano go z lokalnego materiału na naturalnie pofałdowanym, nie przygotowanym terenie. Pod powierzchnią kopca, w jego centralnej części natrafiono na nasyp kamieni polnych o średnicy ok. 7 m. Pod nimi, nieco poza środkiem obiektu, znaleziono 3 jamy grobów ciałopalnych ze spalonymi kośćmi, węgielkami i drobnymi zabytkami, oraz palenisko. W nasypie kurhanu znaleziono 15 ułamków naczyń ręcznie lepionych, kawałki blachy żelaznej i fragment żaren. Jama grobowa nr 1 dostarczyła 33 ułamki ręcznie lepione i toczone, oraz fragmenty blachy brązowej i okucia żelaznego. W grobie nr 2 znaleziono imacz tarczy i kilka niezidentyfikowanych okuć, kolistą sprzączkę i kolejne fragmenty naczyń. Grób 3 zawierał 3 ułamki naczyń i fragmenty blachy żelaznej. Całość znalezisk wydatowano ogólnie na II w n.e. Najmłodszym z cmentarzysk kurhanowych jest cmentarzysko w Krzętlach, gm. Osjaków.9 Położone jest w lesie Nadleśnictwa Kraszkowice, nad brzegiem rzeczki Wiercicy, znanej też jako Wężnica lub Wierznica. Dotrzeć tam można drogą leśną prowadzącą w kierunku wschodnim od przystanku autobusowego w miejscowości Lesisko położonego przy drodze Osjaków – Konopnica. Omawiane stanowisko to grupa pięciu nasypów grobowych o średnicach ok. 10 – 14 m i wysokościach ok. 0,8 m, oddalonych wzajemnie o 5 – 10 m. Wspólną cechą wszystkich kurhanów jest obecność śladów orki pod ich nasypami, niewielka ilość szczątków ludzkich, w zasadzie brak wyposażenia i odgórne wkopy zinterpretowane jako rabunkowe. Ślady orki były rozpoznane pod wszystkimi obiektami, lepiej widoczne pod kurhanami nr 1 (ryc. 7) i 3, oraz fragmentarycznie pod kurhanami nr 2, 4 i 5. Na Sieradzkich Szlakach Dowodem na to, że orka była związana z budową kurhanów jest jej forma: bruzdy w większości układały się w kształt spirali zamkniętej w kole pokrywającym się z obwodem nasypu. W kilku przypadkach zaobserwowano dodatkowe cięcia poprzeczne. Poza orką w omawianych obiektach zadokumentowano dodatkowe struktury. W kurhanie nr 2 na zaoranej powierzchni znaleziono 4 kamienie tworzące układ prostokątny, natomiast w kurhanie nr 3 zarejestrowano na zaoranej powierzchni 7 kamieni ułożonych w trójkąt równoramienny z bokami o długości 3 m. W kurhanie nr 1 na zaoranej powierzchni odkryto prostokątne palenisko o wymiarach 1,4 na 1 m z resztkami stosu poziomych szczap, ustabilizowanego na krawędzi palikami. Ryc. 7. Plan i przekrój kurhanu nr 1 w Krzętlach. Oznaczenia: 1-humus, 2-żółty piasek, 3-szary piasek, 4-piasek szarożółty, 5-wkop, 6-palenisko, 7-kamienie, 8-węgle drzewne, 9-ślady orki, 10-pierwotna próchnica, 11-piasek calcowy (za: http://m.turystyka.wielun.pl). Jak już wspomniano, na cmentarzysku w Krzętlach znaleziono bardzo niewielką ilość szczątków ludzkich. W kurhanie nr 1, w zasypisku centralnego wkopu, pomiędzy kamieniami znaleziono czaszkę dziecka i kilka fragmentów kości długich. Nie ma pewności czy jest pochówek pierwotny czy wtórny. W kurhanie nr 3 znaleziono jedną przepaloną kość położoną po środku wspominanego już trójkąta ułożonego z kamieni. W kurhanie nr 5 natrafiono natomiast na grób ciałopalny wkopany w płaszcz kurhanu. Źródła ruchome znalezione na cmentarzysku w Krzętlach reprezentowane były tylko przez 4 ułamki naczyń nowożytnych ze stropu kurhanów nr 1 i nr 3, 2 ułamki ceramiki kultury łużyckiej z nasypu kurhanu nr 5, 1 ułamek naczynia wczesnośredniowiecznego znaleziony pod nasypem kurhanu nr 5 i brązową zawieszkę w kształcie trójlistnej koniczyny z uszkiem typu awarskiego. Takie zawieszki spotyka się najbliżej w wczesnośredniowiecznych pochówkach z terenu Słowacji datowanych na VII – IX w n.e. Jak się można zorientować na podstawie powyższego opisu, w przypadku cmentarzyska w Krzętlach jest więcej wątpliwości niż pewników. Nieprecyzyjne jest datowanie, bo oparte tylko na 1 ułamku średniowiecznego naczynia, 1 ozdobie brązowej typu awarskiego i mało wyrazistym obrządku grzebalnym. Całość pozwala ogólnie odnieść kurhany do wczesnego średniowiecza, przy czym nie ma nawet podstaw, aby rozciągać jego powstanie w czasie, a nie np. wiązać z jednorazowym pochówkiem związanym np. z potyczką wojenną. Może jest ziarnko prawdy w lokalnej, oczywiście zniekształconej przez czas, opowieści o rycerzach królowej Jadwigi, którzy przeprawiając się przez rzekę stoczyli krwawy bój. Niepewny jest też związek obiektów z określonym etnosem. Stanowisko może się wiązać z napływającą w tym czasie na tereny opuszczone przez większość ludów germańskich ludnością słowiańską, ale również z przypadkowym zagonem jakiś koczowników. Niezwykle zagadkowo przedstawia się obrządek pogrzebowy. Najciekawszym aspektem jest orka pod kurhanami. W wielu kulturach miała ona wymiar magiczny: był to symboliczny akt zapładniania Ziemi, tak jakby w ten sposób chciano przyczynić się do odrodzenie zmarłego.10 Dodatkowo orkę wykonano po linii spiralnej w kierunku przeciwnym do wędrówki słońca. Spirala w wielu kulturach była symbolem życia, płodności, poruszania się słońca i przebiegu czasu. Odwrotny kierunek byłby zatem zabiegiem mającym odwrócić los pochowanego.11 Najbardziej tajemniczo przedstawia się stan szczątków zmarłych. Kości dziecka mogą być wtórnie pogrzebane, ale także pochodzić z epoki. W tej drugiej sytuacji możemy interpretować to jako danie szansy pochowanemu na powrót do świata żywych, w przeciwieństwie do kremowanych osób dorosłych. Był to zwyczaj dość popularny w różnych kulturach.12 Pod kurhanem z kośćmi dziecka natrafiono na regularne palenisko, które zinterpretowano jako pozostałość symbolicznego stosu kremacyjnego. Brak większej ilości popiołów ludzkich na cmentarzysku w Krzętlach można wytłumaczyć zwyczajem ustawiania prochów na podwyższeniach13, brak ceramiki natomiast zastosowaniem pojemników z materiałów organicznych. Być może resztki uległy rozkładowi lub zostały zabrane, a w przypadku kurhanu nr 5 ktoś zakopał prochy pod powierzchnią kopca. Jak wynika z powyższej, krótkiej prezentacji opisane „kupki ziemi” to nie tylko źródła wątpliwej wartości skarbów materialnych, ale przede wszystkim miejsca, które kryją wiele tajemnic. Świadczą o bogactwie kulturowym naszego regionu, o różnorodności, i w końcu skłaniają do refleksji nad przemijaniem wszystkiego. Przypisy: 1 M. Gąsior, Kultura trzciniecka na obszarze Polski środkowej, Prace i Materiały Muzeum Archeologicznego i Etnograficznego w Łodzi, Seria Archeologiczna nr 22: 1975; s. 101 – 121; W. Blayer, Kultura trzciniecka, [w:] Pradzieje ziem polskich, red. J. Kmieciński, Warszawa – Łódź 1988, t. I, część 2, s. 441 – 455; P. Piotrowska, Obrzędowość funeralna ludności kultury trzcinieckiej na ziemiach polskich, [w:] Hic mortui vivunt, red. S. Czopek, Rzeszów 2012, s. 85 – 148. 2 Dokumentacja i zabytki w Muzeum Ziemi Wieluńskiej w Wieluniu 3 M. Eliade, Traktat o historii religii, Warszawa 2000, s. 389 i n. 4 Por. np. M. Ignasiak, Wyniki badań archeologicznych na stanowisku Prusak B, gm. Sokolniki, pow. Wieruszów, woj. Łódzkie, Wieluń 2012, s. 16 – 40, 130 – 132 – mpis GDDKiA Łódź. 5 E. Wójcikowa E., T. Makiewicz, Sprawozdanie z badań kurhanów kultury trzcinieckiej w Strugach, pow. Wieluń, Sprawozdania Archeologiczne, t. XX, 1969, s. 77–80. 6 K. Jażdzewski, The ‘Princes’ Graves’ and Associated Industrial Settlement of the Second and Third Centuries AD at Przywóz, Central Poland, [w:] To illustrate the Monuments. Essays in Honour of Prof. Piggott, London 1976, s. 210 - 228 7 Por. K. Czarnecka, Groby okazałe a kontakty między imperium rzymskim i Barbaricum w III wieku, Archeologia XXXI, 1980, s. 186 – 191. 8 Dokumentacja i zabytki w Muzeum Ziemi Wieluńskiej w Wieluniu. 9 H. Wiklak, Cmentarzysko kurhanowe w Krzętlach w pow. Wieluńskim, Prace i Materiały Muzeum Archeologicznego i Etnograficznego w Łodzi, Seria Archeologiczna nr 19: 1972, s. 249 – 269. 10 M. Eliade, Traktat o historii…, s. 275 i n. 11 S. Wasilewski, Symbolika ruchu obrotowego i rytualnej inwersji, Etnografia Polska, t. XXII, z. 1, s. 81 – 108. 12 M. Eliade, Traktat o historii…, s. 267 i n. Na Sieradzkich Szlakach 37 ZABYTKI Wiatrak w Kocilewie po rekonstrukcji Mirosław Bednarek Wiatrak w Kocilewie niedaleko Ożarowa wybudowany został przez rodzinę Kowalskich w roku 1914. Niemniej historia wiatraka na wzgórzu kocilewskim jest znacznie dłuższa. Według przekazów ustnych stał tam już w połowie XIX wieku bo poświadczają to dokumenty zgromadzone przez rodzinę Kowalskich w Muzeum Wnętrz Dworskich w Ożarowie. Wśród tych dokumentów najważniejszy wydaje się odpis aktu notarialnego z 1911 roku gdzie Roman Kowalski staje się właścicielem wieczysto czynszowym osady młynarskiej w Kocilewie, po przepisaniu mu jej przez ojca Marcina, który z kolei odziedziczył go po swoim ojcu Felicjanie Kowalskim. Majątek Ożarowski w tym okresie był w posiadaniu niemieckiej rodziny Meske, na rzecz której Kowalscy mieli opłacać dzierżawę. Jak wynika z dokumentów za zaległości w czynszu Meske z determinacją dążył do przejęcia osady młynarskiej w Kocilewie. Aby to zrealizować rozpoczął istną batalię w Sądzie w Kaliszu chcąc doprowadzić do licytacji osady. Rodzina Kowalskich jednak umiejętnie się broniła w czym wydatnie pomagał jej fakt, że i władza polska chroniła ich w pewien sposób raz po raz wydając decyzję o zakazie licytacji osady znajdującej się w pasie przygranicznym. Stan ten utrzymał się do roku 1939 przy czym i w czasie II wojny światowej dziwnym zrządzeniem losu i okupanta rodzina Kowalskich ciągle prowadziła wiatrak. załamanie się konstrukcji dachu, oberwanie się wału wraz z kołem palecznym oraz zniszczenie konstrukcji ścian. Stan taki trwał do roku 1996, kiedy to wiatrak skazany na śmierć techniczną i zniknięcie z krajobrazu z inicjatywy Muzeum w Ożarowie oraz działającego przy nim Towarzystwa Przyjaciół Muzeum Wnętrz Dworskich w Ożarowie, a szczególności dwóch osób: ówczesnego kierownika ożarowskiej placówki Bogusławy Wiluś oraz prezesa towarzystwa Wacława Witkowskiego rozpoczęto działania mające na celu uratowanie wiatraka. Inicjatywa ta spotkała się ze zrozumieniem w Urzędzie Miasta i Gminy Wieluń. Udało się zgromadzić środki na wykupienie terenu wokół wiatraka, a sam wiatrak został przekazany społecznie przez Witolda Kowalskiego z jednym zastrzeżeniem: że wiatrak nie może być przeniesiony w inne miejsce oraz że po rekonstrukcji ma być udostępniony do zwiedzania oraz że ma spełniać funkcje edukacyjne. Wiatrak w Kocilewie widok we wnętrzu. Przez członków Towarzystwa opracowana została dokumentacja techniczna pod nadzorem merytorycznym dr hab. Jana Święcha z Uniwersytetu Jagiellońskiego. W efekcie wiatrak został rozebrany i opisany, a od 1999 roku rozpoczęły się podstawowe prace rekonstrukcyjne, które to ukończono w roku 2001. Niestety z dawnego wiatraka pozostało niewiele oryginalnych elementów niemniej jednak trzon wiatraka pozostał: tzn. sztomer czyli pionowy słup dębowy będący podstawą konstrukcji oraz podtrzymujący go kozioł, jako że wiatrak ożarowski jest wiatrakiem typu koźlak. Wiatraki tego typu były na naszym terenie zdecydowanie najpopularniejsze i jeszcze kilka lat temu spotkać można je było w Mokrsku czy Chotowie.1 Wiatrak w Kocilewie widok z zewnątrz. Przypisy: 1 Paweł Gwałt, Kwartalnik Siódma prowincja, Nr 1-4/00, s. 25-26. Po roku 1945 już w Polsce Ludowej wiatrak prowadzi Henryk Kowalski syn Romana jednak wiatrak będący przedsiębiorstwem prywatnym staje się solą w oku miejscowej władzy, która skutecznie utrudniała życie Henrykowi Kowalskiemu, zakazując mu w 1960 roku decyzją Rady Narodowej w Łodzi przemiału zboża na mąkę. Nieużywany młyn popadł w ruinę, najpierw zdjęto mu skrzydła z uwagi na zagrożenie jakie mogły powodować. Lata następne przyniosły 38 Na Sieradzkich Szlakach ETNOGRAFIA Las w życiu rodzin ziemiańskich w Kaliskiem i Sieradzkiem Bożenna Antoszczyk Mało kogo bór przypuści do tajemnych swych czeluści, gdzie się kryją jego dziwy świat jak z bajki – a prawdziwy! /.../ Nikt Wam tego nie opowie Moje panie i panowie Jakie tam ogromne drzewa Ile ptaszyn na nich śpiewa, Jakie kwiatków cudne rody Jakie modre w strugach wody, Jak dąb w szumach z wichrem gada, Jakie bajki opowiada. Maria Konopnicka „Na jagody” 1 Nieprzypadkowo przywołałam we wstępie fragment poematu Marii Konopnickiej, który jest swego rodzaju hymnem na cześć lasu. Tu, na Ziemi Sieradzkiej, a dokładnie w jej północnej części, między Wartą a Nerem przebywała poetka w latach 1862-1872. Bujna przyroda wokół dworku w Bronowie wywarła duży wpływ na jej twórczość. Obrazy lasu, opisy przygód małego Janka w tym borowym świecie są tak barwne i plastyczne, że przez dziesiątki lat budziły zachwyt i wywoływały wzruszenia młodziutkich czytelników. W ulubionej baśni polskich dzieci „O krasnoludkach i sierotce Marysi” osierocona dziewczynka wędruje boso leśną drożyną: Marceli Drohojowski, kuzyn Ewy z hr. Drohojowskich Radoszewskiej, właścicielki Krępy pow. poddębicki pisał: Smutne były te boje polskie, lasy były ich jedyną fortecą, gdzie biedna młodzież się poświęcająca, na mrozie, na śniegu koczując a głodem mrąc /;/ musiała tylko z lasu do lasu uciekać, a i tu nie miała bezpiecznego spoczynku ... 4 * Z wielkim wzruszeniem wspomina w pamiętniku lasy swego dzieciństwa Maria z Radoszewskich Łaszczyńska ur. w 1883 roku w majątku Psary k/ Poddębic: A był tam blisko, duży, piękny las gostkowski mieszany, do którego chodziło się na spacer i na jagody, choć i tak obowiązkiem „borowych” było dostarczanie ich w sezonie do dworu. W lasku było bardzo przyjemnie. Miałam tam ulubione rozłożyste sosny na które się wdrapywałam. Jesienią więcej zajmowało mnie szukanie grzybów, których było bardzo dużo, zwłaszcza maślaków, z radością przynoszonych na kolację. Była to dla mnie wielka uciecha, zwłaszcza gdy jeździliśmy z dziadkiem do lasu wstępując do leśniczego Okońskiego tam mieszkającego obok dworskiego tartaku. Z tych wycieczek wczesna wiosną przywoziłam z leśnych polanek całe kosze obrośniętych jasnym puszkiem liliowych sasanek. Nieraz spotykaliśmy rogacza lub sarnę z małymi, często mignęła kita lisa, a niekiedy widywało się dziki, które uciekały w las przed nami ... wiodły ją te brzozy drużki mchy zielone spod jej nóżki, wiodły ci ją te kaliny, leśne gąszcze i drożyny, wiodły ci ją dęby, sosny szum głęboki, szum żałosny wiódł ci ją bór przez swe wrota bo sierota ... 2 Polskie lasy były także od wieków świadkami wielkich wydarzeń historycznych. W czasach wielkich zrywów powstańczych przeciw zaborcom, kolejnych wojen światowych - w obozowiskach leśnych szukali schronienia zarówno ci, którzy uniknęli niewoli, jak i ci, którzy z szablą czy karabinem w garści tworzyli nowe oddziały powstańcze przeciw najeźdźcy. Sieradzkie dworki znalazły się w sercu tamtych wydarzeń, np. w Bronowie stacjonowali w początkach marca 1863 roku Moskale, którzy tropili powstańców w okolicznych lasach, a w dwudzieste pierwsze urodziny M. Konopnickiej (23.V.1863 r.) z trwogą nasłuchiwano odgłosów krwawej bitwy pod pobliskim Niewieszem. Kilkadziesiąt lat później, w czasach hitlerowskiej okupacji leśni chłopcy – partyzanci grzejąc przy ognisku skostniałe z zimna ręce śpiewali znaną piosenkę: Lesie, polski lesie ty leśne pustkowie wiatr od ciebie niesie wiatr od ciebie niesie wolnej Polski powiew. 3 Konna przejażdżka (z dworu w Kościerzynie k/ Sieradza). Jerzy Skrzyński (ur. 1930 r.) spędził swoje wczesne dzieciństwo w majątku Gostków pow. poddębicki. Chętnie opowiada o wyprawach rodzinnych do lasu: Ja i moje rodzeństwo chodziliśmy latem do lasu na jagody i poziomki. Zanosiliśmy je po powrocie do kuchni, gdzie gotowano później smakowite pierogi. Jesienią, gdy gostkowski las mienił się żółcią i czerwienią jesiennych liści wyruszaliśmy na grzyby. Zbierało się tylko grzyby szlachetne. Część przeznaczano na kolację a resztę suszono... W spacerach do lasu na grzybobranie brali udział zwykle wszyscy domownicy, rezydenci i także goście. Jeśli do lasu było daleko damy przyjeżdżały powozami a młodzież dla fantazji wozami drabiniastymi. Służba przygotowywała zwykle podwieczorek na leśnej polanie – kanapki z wędliną, ciasta, owoce, kawę, herbatę. Grzybiarze mało troszczyli się o ilość zebranych grzybów. To była raczej jesienna rozrywka ... Na Sieradzkich Szlakach 39 trzy strony do „osadzonych”, już wytropionych głuszców na sosnę. Teść mój zabił zaraz pierwszego, ja również, spadł podrywając się jeszcze z czubka sosny, ponieważ flintę miałem 20-kę mojej Teściowej może słabiej bijącą, czy nie był tak trafiony jak u mego teścia, któremu spadł jak czapka, z głuchym jękiem, bo duży był jak indor. Daliśmy je oba do wypchania. Ale najlepiej udało się wujowi Telesforowi, gdyż zabił aż dwa głuszce. Jednego wyprawionego dał do muzeum kaliskiego, drugiego wspaniałego koguta miał nad biurkiem. * Z dworu do boru ... A kiedy myśliwy cały dzień poluje i nic nie zabije Mocno się frasuje cóż to jest, mój Boże bym był bez zwierzyny to być nie może. Gońcie pieski, gońcie ochoczo szukajcie a jak co najdziecie prędki odgłos dajcie Ochoczo pieski szukają i w jakiejś tam kniei mocno szczekają ... Oskar Kolberg. Kaliskie, Sieradzkie 5 Ważne miejsce w wizji ziemiańskiego świata zajmowały polowania. Był to ulubiony temat dzieł literackich i malarskich, m.in. „Myślistwo z ogary” J. Ostroroga (1618), pamiętników J.Ch.Paska, utworów A.Mickiewicza, H.Sienkiewicza, obrazów Juliusza i Wojciecha Kossaków, Juliana Fałata i in. Polowania były dla ziemian rozrywką, urozmaiceniem życia towarzyskiego, rodzajem sportu a przede wszystkim sposobem zaopatrywania dworskiej spiżarni. Wspomnienia właścicieli majątków w dawnej Ziemi Sieradzkiej i Kaliskiej przynoszą opisy przebiegu polowań i emocji im towarzyszących. W skład większości majątków ziemskich wchodziły mniejsze lub większe tereny leśne, zasobne w zwierzynę. Otwarcie sezonu polowań następowało w dniu Św. Huberta (3 listopada). Janusz Szweycer, właściciel Ostrowa k/Łasku wspominał w 1896 roku: skuzynowany z nami przez ojca dom był w Rychłocicach, u państwa Arturostwa Trepków – Nekandów. Artur Trepka lubił polować, przyjmować gości ... Dalsi sąsiedzi Murzynowscy Stanisław i Witold, przyrodni brat Feliks ze Stolca byli najsławniejszymi myśliwymi w wieluńskim i sieradzkim. Dwaj bracia Myszkowscy z Zapolic, Zygmunt i Kazimierz, trochę starsi od nas, synowie pana Marcelego, przyjaciela ojca jeszcze z czasów powstania, jednakowo się ubierali i strzelali doskonale z jednakowych fuzji Teschnerek. Zające zawsze w ogniu się im wywracały. Takie dwudniowe polowanie na którym byłem z Bronkiem na długo nam się upamiętniło. Bronek postrzelił lekko naganiacza. Dał mu suto na piwo /.../ Drugie takie polowanie pamiętam w Zielemicach, Woli Marzeńskiej, Dobrej i Kamostku – folwarkach państwa Sulimierskich, gdzie było ze 20 panów. Królowali zawsze pan Witold lub Stanisław z wielką blond brodą Murzynowscy. W radomskowskim, kutnowskim, a głównie kaliskim /.../ bito po kilkaset zajęcy /.../ Z Teściem mym, jego bratem Telesforem, adwokatem przysięgłym z Kalisza, a zamiłowanym myśliwym zrobiliśmy w tym czasie ciekawą wycieczkę we trzech na głuszce, na toki. Wybieramy się pierwszego dnia na te toki, odległe dwadzieścia wiorstw prawie, więc wyjazd o pierwszej w nocy. Zapowiadają nam, żeby się słuchać strzelca gajowego i nie ruszać się tylko dwa trzy, kroki, kiedy głuszec gra – tokuje na drzewie, wydaje dźwięk: tak, tak, tak, jakby kto stukał, a potem szlifowanie „czyszutrzyszu”, wtedy trzeba podskoczyć trzy kroki i stać jak mur aż do następnej pieśni – szlifowania, co sprawia całą emocję, bo można wtedy podejść bardzo blisko, prawie pod sosnę, na której siedzi kogut i tokuje w ten sposób. Grunt, żeby nie rezonować a ślepo się słuchać gajowego. Nadzwyczajnie się nam udało: rozeszliśmy się w 40 Na polowaniu. (majątek Kościerzyn k/ Sieradza). Przedwojenne polowania w majątku Kamień /Kaliskie/ wspominał M. Jałowiecki: Jesienne polowanie jest niczym żniwo, do którego gospodarz przygotowuje się cały rok. Plan polowania układał się na kilka tygodni przed oznaczonym terminem. Na początku sierpnia wysyła się zaproszenie na polowanie, mające nastąpić w końcu października do początku grudnia. Gajowy Dobkiewicz na dzień polowania wkładał uroczysty strój łowczego, a więc ciemnozielony uniform strzelecki, kordelas u pasa i ciemnozielony kapelusz z piórkiem. Reszta leśnej służby miała czapki z zielonymi „obszlygami” z mitrą należną memu herbowi. Dzień polowania zaczynał się wcześnie. Śniadanie musiało być gotowe o wczesnym szarym jeszcze ranku, a o godz. 12.00 zawożono kotły z gorącym bigosem. Myśliwi wracali z lasu o zmroku, tak że kolacja była podana późnym wieczorem, by panowie mogli przebrać się we fraki, a panie w stroje wieczorowe. Sztuka kulinarna stała w Kaliskiem bardzo wysoko i trzeba było ułożyć takie menu, by niebacznie nie powtórzyć tego, co myśliwi mieli lub mogli mieć u sąsiadów. Trzeba było zakupić chleb, kiełbasę, wódkę dla nagonki /.../ Cichy, spokojny las w majestatycznych barwach jesieni, zmienił się dla ludzi niewtajemniczonych w jakąś straszną rzeź /.../ przed nimi migają tylko zające: to z prawa, to z lewa, to z przodu, to z tyłu. Strzelcom dążącym za nimi ręce mdleją od przerzucania broni. Kilka czterokonnych fornalek z trudem nadążało cwałem dojechać do dworu i po wyładowaniu zwierzyny wrócić do kniei po następną do skraju zagajnika. Bażanty zrywają się barwnymi, złotymi bukietami. Numerowi ledwie mają czas podbierać ptactwo u siebie i sąsiada. Koło każdego z myśliwych piętrzy się sterta tych pięknych ptaków /.../ Mrok wieczorny zapada nad ziemią /.../ Zabłysły światełka w oknach chat. Dobkiewicz bierze za trąbkę i misternie oznajmia powrót do domu. Wszyscy są zmęczeni ale radośni /.../ polowanie się udało. Ogólna liczba zabitej zwierzyny 1600 sztuk, nie licząc królików /.../ Panowie Radoński i Pułaski maja po równo, dobrze, będzie dwóch króli i mało zawiści” 6 Na Sieradzkich Szlakach Polowania wigilijne ... Polowania w wigilię Bożego Narodzenia mają swój specjalny urok. Andrzej Laudowicz wspomina ostatnie przedwojenne polowanie w Wigilię 1938 roku w rodzinnym majątku Tuwalczew w Kaliskiem. W Tuwalczewie, tak jak w tysiącach innych siedzib ziemiańskich rozsianych po całej Rzeczypospolitej trwała niezwykła krzątanina /.../ Wstał bardzo krótki dzień wigilijny roku 1938. Około 10.00 ojciec wraz ze stryjem Wacławem witali przed domem przybyłych trzech najbliższych sąsiadów i nawet nie wchodząc do dworu ruszyli prosto na pole długimi saniami na tradycyjne wigilijne polowanie. Trwało ono krótko może do 12.00 i było raczej symboliczne, miało przynieść szczęście w przyszłych łowach. Wrócili z kilkoma zającami i złocistymi kogutami bażantów, wypłoszonymi z remizy obsadzonej specjalnie dla zwierzyny topinamburem. W małym pokoju jadalnym myśliwych stały panie częstując gorącym barszczykiem z obwarzankami. Po złożeniu życzeń sąsiedzi wyszli do oczekujących zaprzęgów. 7 Jerzy Skrzyński (ur. W 1930 r.) z majątku Gostków k/ Poddębic wspomina dziś: Zapalonym myśliwym był stryj Ludwik Skrzyński (18851945), właściciel majątku Nowa Wieś k/ Gostkowa ożeniony z Adrianną z Langevi’nów. Polował w lasach gostkowskich i często był królem polowania. Pamiętam, że upolowane zające miały przyczepione karteczki z nazwiskami strzelców. W wigilijnych polowaniach brała udział także moja matka Antonina z Górskich Skrzyńska, która nauczyła się strzelać. Panie miały wówczas małe damskie pistolety. się w dworze uroczyste przyjęcie. Wróćmy do wspomnienia M. Jałowieckiego z majątku Kamień w Kaliskiem. polowanie skończone /.../ podjeżdżamy pod boczny zajazd dworu /.../ sień napełnia się myśliwymi. W holu pachnie aromatyczna mocną herbatą, którą Zosia nalewa ze srebrnych czajników. Na stołach wypieki i owoce. Po podwieczorku jedni zasiadają do brydża w bibliotece, inni zmęczeni idą się przespać do swoich pokoi. Zbliża się dziewiąta, już we fraku obchodzą pokoje gościnne przypominając, że jest pora na przebieranie się. Zajeżdżają samochody z gośćmi zaproszonymi. Salon zapełnia się. Dwór zajaśniał dziesiątkami świateł, które grają ogniami na kryształach kandelabrów i brylantach pań. Służba tymczasem wtacza do salonu stoliki z półmiskami małych kanapek z kawiorem i różnymi innymi dodatkami. Ja krzątam się koło wódek i nalewek. Służba sprząta stoliki z tacek i naczyń. Drzwi do sali jadalnej otwierają się na rozcież. W drzwiach staje stary Marcin w odświętnym fraku liberyjnym – Proszę jaśnie państwa do stołu! Goście siadają na oznaczonych miejscach. Ja zrywam się od stołu by sprawdzić temperaturę burgunda, czy szampan jest dobrze zamrożony. Podają zupę, ja nalewam rudesheima. Nadchodzi drugie danie. Co to może być? Takie niezrównane? Dania następują jedne po drugim. Marcin nalewa do szerokich kieliszków perlisty szampan. Wstaję i wznoszę zdrowie królów polowania. Po deserze wszyscy przechodzą do salonu. Część gości zasiada do brydża. Podają czarną kawę, koniak, likiery i modną ostatnio whisky & soda. Zabawa zaciąga do północy.9 Po polowaniu. (majątek Kobylniki 1930 r.) Pierwszy z prawej gospodarz Andrzej Potworowski. (zdjęcie z Wiadomości Ziemianskich). Myśliwskie menu ... Z lasu do kuchni dworskiej. Menu śniadania myśliwskiego w lesie było zazwyczaj niezbyt wyszukane, ale niezwykła atmosfera, szczególna sceneria i zmęczenie zaostrzały apetyt myśliwych. Zwykle dowożono do lasu bigos w kotłach przykrytych obrusem i skórami. Niekiedy przygrzewano go na leśnej polanie. Podawano również gorące kiełbaski, wędlinę, chleb. Rozgrzewano się mocnymi i krzepiącymi trunkami. Zdarzało się, że do menu myśliwskiego trafiało danie ze świeżo upolowanej zwierzyny. „Tę potrawę niezmiernie smaczną, tylko myśliwi mieć mogą, bo ja trzeba robić, kiedy sarna jeszcze ciepła, rozbierając ją, znajdzie się wiele krwi wewnątrz, która jeszcze nie skrzepła, a to się zbiera ostrożnie i cedzi, aby włos żaden w niej nie został. Kawałek słoniny drobno się sieka wraz z dwoma cebulami i trochę pietruszki albo tymianku, dodaje się pieprzu i bardzo mało soli, potem bije razem z dostateczną ilością jaj świeżych. W patelni rozpuszcza się kawałek masła a gdy się gotować będzie leje się w niego ta mieszanina. Gdy się ten rodzaj jajecznicy na jednej stronie ugotuje, na drugą się przewraca, smaży i gorąco wydaje” – pisała K. Nakwaska w poradniku „Dwór wiejski”. 8 Jeżeli polowanie trwało dłużej, to po jego zakończeniu odbywało Reklamy menu myśliwskiego. (Okruchy Wielkich Łowów P. Załęskiego) Najbardziej cenionym mięsem na pańskich stołach była dziczyzna. Żadna biesiada nie mogła się bez niej obejść. Kucharze prześcigali się aby urozmaicić ucztę jakąś niespodzianką kulinarną. Zofia Skąpska wspomina kuchnię w swoim rodzinnym dworze: Jedzenie w dworze w Stolcu /k Sieradza było znakomite, można powiedzieć wykwintne /.../ Kucharz Antoni przygotowywał na wielkie przyjęcia potrawy wspaniale dekorowane – bażanty w piórach, którym w dziobach palił się spirytus. 10 Tuszkę bażanta upieczoną na rumiano kładziono wówczas na dużej chlebowej grzance a na drucikach przymocowywano głowę, ogon i „rozcapierzone Na Sieradzkich Szlakach 41 jakby do lotu” skrzydła (obcięte wcześniej z piórkami i przechowywane w chłodzie) – podają staropolskie przepisy. W dziełku „Spiżarnia Wiejska Obywatelska” czytamy: Mięso z łosiów i saren konserwuje się sposobem następującym: zdejmij z nich skórę i odłącz kości od mięsa. Z kości wygotuj bulon suchy, a mięso ułóż do kadzi przesypując po trochę liściem bobkowym i bazyliką, dodaj nieco rozmarynu i nalej octem zbożowym niedystylizowanym i postaw w lodowni. Tym sposobem przez kilka miesięcy może stać bez zepsucia się. 11 Wielkim przysmakiem w kuchni dworskiej były kwiczoły, gdyż ptaki te karmią się owockami jałowca. Oczyszczano je bez wyjmowania wnętrzności (usuwano tylko żółć). Okładano je słoninką i pieczono na małych rożenkach przymocowanych do żelaznego rożna polewając masłem. Drobne ptaszki leśne i polne okładano w garnku uprzednio owinięte ciastem (jak na makaron), przekładano słoninką i pieczono pod pokrywą w gorącym piecu. Po upieczeniu były tak kruche, że można je było jeść z kosteczkami ... Chociaż zając jest najpospolitszą zwierzyną na ziemiach polskich – wspomina M. Jałowiecki z majątku Kamień (Kaliskie) – to jednak comber zajęczy z buraczkami a dodatku w sosie śmietanowym jest zawsze mile widziany na stole jadalnym każdego przyjęcia. 12 W dworze Nieżychowskich w Chlewie (Kaliskie) podawano zająca w śmietanie, przyprawianego ziarnami jałowca z ziemniakami i modrą kapustą. Ulubionymi dodatkami do dziczyzny były też konfitury z czerwonej borówki, sos głogowy, czy wiśniowy i rozmaite przyprawy, które podnosiły aromat i dyskretnie utrwalały smak ... Nowej Wsi w ogrodzie na łańcuchu między innymi lis, kuny, łasica, a nawet wilczek. Gdy w lesie złapano wiewiórkę, gdy schwytano w sidła sępa, jastrzębia, sokoła, wielką sowę czy puchacza, zaraz mu przynoszono do dworu, a on je kupował, ptakom drapieżnym dawał drążki z daszkiem wiążąc je na długich łańcuszkach aby mogły fruwać /.../ Lubiłam też zaglądać do bażantarni, gdzie hodowano młode bażanty, które potem wypuszczano do lasu ... Warto także wspomnieć o polowaniach konnych z psami gończymi zwanymi par force. Tego typu łowy odbywały się w okresie jesiennozimowym zazwyczaj na terenach olbrzymich włości na Kresach Wschodnich ale również w innych rejonach kraju. W okresie międzywojennym w święto patrona myśliwych Św. Huberta urządzano biegi myśliwskie i konkursy strzeleckie, w których brała udział ówczesna elita towarzyska. Jadalnia w dworze w Siemkowicach 1942 r. (ze zbiorów rodziny Karśnickich) Myśliwskie trofea, menażerie i psiarnie ... Przy dziedzińcu dom chędogi. półtoraczne ławy w ganku, sień obszerna, a przy wianku, wiszą strzelby, smycze, rogi, kordy, rzędy, drożne burki i wyprawne pękiem skórki. Wincenty Pol „Pieśń o ziemi naszej” 13 Niemal w każdej siedzibie ziemiańskiej można było podziwiać trofea myśliwskie. Ozdabiano nimi sień dworu, salon czy gabinet pana domu. Krzepiły one serca gospodarzy i fascynowały przybyłych. Myśliwski ton nadawały również wnętrzom figurki zwierząt, malowidła i porcelana ze scenami myśliwskimi, broń a także różnego rodzaju bibeloty. Ludwika Fundament Karśnicka z Kobylnik (ciotka Heleny z Walewskich Siemiątkowskiej z majątku Wojsławice w swym pamiętniku z dn. 6.III.1888 r. pisała: Tadziowi zapisał wuj cały zbiór rogów od zwierzyny po częściprzez niego ubitej i przybory myśliwskie tj. 8 flint. Rogi umieściliśmy wszystkie jako dekorację naszej sieni”. Tomasz Szweycer, syn Janusza – właściciela majątku Ostrów k/Łasku wspominał: W sieni /.../ rozbierano się z futer, które lokowano w dębowych szafach ukrytych w boazerii, w dwóch innych chowano broń myśliwską. Ponad boazerią były półki /.../ a nad nimi trofea myśliwskie – poroża jeleni, łosi, głowy jeleni, szable dzików i wypchane głuszce. 14 Lubowano się też w hodowli dzikich zwierząt i ptactwa, które stanowiły atrakcję. Maria z Radoszewskich Łaszczyńska pisała w swym pamiętniku: W Nowej Wsi blisko Gostkowa pow. poddębicki chowano bardzo dużo różnego rodzaju gatunku psów: były psy do polowania zwykłe i niemieckie wyżły, ogary, charty, jamniki, wszystko rasowe i dobierane /.../ Wuj Gabriel był wielkim miłośnikiem zwierząt, które hodował con amore /.../ Śmiano się z niego, że była u niego cała menażeria. Były w 42 Maria z Radoszewskich Łaszczyńska z wnuczętami w lesie (autorka pamiętnika). Odzienie myśliwego, moda dla Amazonek ... Wybór stroju myśliwskiego był zwykle sprawą osobistą. Zależał od możliwości finansowych myśliwego, regionu, pory roku i rodzaju polowania. W sezonie letnim myśliwi nosili ubrania lekkie, sportowe, wszelkiego rodzaju kurtki i bluzy w kolorze wtapiającym się w krajobraz. Spodnie tzw. pumpy sięgały do kolan. Na stopy zakładano długie wełniane skarpety. Buty, zazwyczaj sznurowane posiadały grubą podeszwę. Podczas polowań na błotach i moczarach używano butów nieprzemakalnych, złożonych z dwóch warstw skóry przedzielonych rybim pęcherzem. Na głowach noszono czapki myśliwskie lub różnego rodzaju kapelusze, często wzorowane na tyrolskich, panamy ze słomy meloniki. Zimą myśliwi wdziewali popularne od czasów Batorego bekiesze (płaszcze wełniane podbite Na Sieradzkich Szlakach futrem), lekkie kożuchy, burki (peleryny z kapturem). Buty chroniące przed mrozem wykonane były z filcu tzw. berlacze lub z juchtu (skóry bydlęcej wyprawionej przez garbowanie roślinne lub roślinno-chromowe). W myśliwskich rozrywkach brały udział kobiety. Dawniej na zimowe polowania wyjeżdżały na saniach, opatulone błamami futer i wilczura. W okresie międzywojennym panie występowały w biegach myśliwskich. Ubierały się wg obowiązującej mody i ówczesnych przepisów. Kostium składał się z czerwonego rajtroka z czarnym aksamitnym kołnierzem, białej koszuli, bryczesów i wysokich butów do kolan. Na głowę wdziewały aksamitną dżokejkę. W dawnych czasopismach reklamowano również czarne kostiumy, cylinderki, czarne meloniki, szale i obuwie dla pań ... Po reformie rolnej zamiłowania myśliwskie nie wygasły wśród potomków ziemian, a pasję łowiecką odziedziczyli przedstawiciele całego społeczeństwa. Andrzej Michał Boxa Radoszewski, mgr inż. budownictwa lądowego urodził się w 1938 roku. Jest synem Anny z Prądzyńskich i Jerzego Boxa Radoszewskich, właścicieli dóbr Krempa /k. Poddębic. Dziś mieszka w podwarszawskim Nadarzynie, należy do Towarzystw pielęgnujących przeszłość ziemiańską. Dom i rodzina nawiązuje również do ziemiańskich tradycji; wśród nich myślistwa. Swą pasję łowiecką realizuje w Kole Łowieckim „Przepiórka” w Rawie Mazowieckiej. Isia Zieleniewska z majątku Smolice k/ Łęczycy – 1 miejsce w konnych biegach konkursowych 1939 r. Do lasu ... na majówkę i kulig ... Gdy na dworskich polach szumiało wiosną gęste zielone jeszcze żyto a w lasach pachniały konwalie – w pogodne dnie wyruszano z dworu na majówkę. Często młodzież dla fantazji wyjeżdżała wozami drabiniastymi. Kosze pełne były smakołyków: kanapki z szynką kotlety, jajka, różnego rodzaju ciasta, owoce, lody ... Młodzież bawiła się znakomicie. Janusz Szweycer właściciel majątku Ostrów k/Łasku wspominał: W lecie 1902 roku w sąsiedztwie Mniewa na balu – majówce w lesie u p.p. Michałów Orzechowskich, na posadzce z desek heblowanych zrobionej tańczono zapamiętale do rana. Poznałem tam, widząc ją pierwszy raz, moją przyszłą żonę, pannę Marię Kożuchowską /.../ przywiózł mnie na ten bal majówkę szykownym swym amerykanem Tadeusz Szołowski, sąsiad dalszy Łasku z Sarnowa /.../ Zapraszano małe zgrane kapele, złożone z dwóch skrzypiec, trąbki i basetli, czasem klarnetu i fletu. Co te Żydy nawygrywały na polowaniach, balikach, kuligach, zawsze najnowsze kujawiaki, walce no i obowiązkowy kontredans i ze dwa mazury, a biały mazur nad ranem, na zakończenie. Kuligi to ulubiona zimowa rozrywka rodzin ziemiańskich zwano je także szlichtadami lub sannami. O. Kolberg w tomie Kaliskie pisał: „przyjeżdżano ze zmrokiem, w towarzystwie hucznej muzyki, głuszonej przecież śmiechem, przy świetle kagańców i pochodni, od których lśniły się drzewa i lasy, nastrzępione śniegiem lub srebrem szronu oblane”. 15 Uprząż do sanek miała dzwonki w kształcie kuleczek, zwane janczarami, podzwaniały one w takt kłusa koni. Orszak mógł liczyć od kilku do kilkudziesięciu sań. Jechano wcześniej ustalona trasą robiąc przerwy w mijanych majątkach, gdzie się znakomicie bawiono. Te porywające piękne sanny przez otulony białym puchem las był niesamowitym dla wszystkich przeżyciem. Często kończyły się mariażami. Z dworu do lasu ... po zioła, drwa ... i świąteczne drzewko. W różnych porach roku zbierano w lesie dużo rozmaitych ziół leczniczych, leśnych owoców, korzeni i pędów drzew, które później stosowano mniej lub więcej skutecznie w leczeniu różnych chorób i dolegliwości. Czyniły to zwykle kobiety, przeważnie panny a także starsze panie – rezydentki. Suszono m.in. kwiat wrzosu, żarnowca, dziewanny. W papierowych torebkach gromadzono młode pędy sosen, gałązki dębu, brzozy, bagna. W słojach trzymano suszone owocki żurawin, jarzębiny, borówki ... Trudno wyliczyć całe bogactwo płodów leśnych wykorzystywanych w ziemiańskim domu. O. Kolberg pisał: tam stała okowita a w niej macerowały się żmije żywcem wpuszczone, ówdzie spirytusy bocianowe, mrówczane, jałowcowe /.../ sadła wilcze, lisie, jaźwiowe (borsuk), bocianie, skrom (tłuszcz zajęczy) /.../ powidełka bzowe, jałowcowe. 16 Drzewo na opał dla dworu gromadziła służba leśna. W poradniku „Dwór wiejski” czytamy: najlepsza jest buczyna, po niej dębina, z tej jednak nie dobry popiół na ług do prania /.../ Drzewo suche dobre jest do pieców /.../ każde drzewo iglaste, a osobliwie sosnowe, wesoło się pali, lecz nadzwyczajnie wiele daje tłustej sadzy. Gorsze jest jeszcze olszowe. U nas zwykle używa się drzewa twardego do pieców a smolnego na komin /.../ spodziewam iż się tak urządzisz, abyś miała drzewo suche /.../ drwalnia jest to budynek osobny lub miejsce w budynku nieodzowne i potrzebne. 17 Na wszelkie święta doroczne mieszkańcy dworów czerpali z lasu podstawowe materiały dekoracyjne. Przed wigilią Bożego Narodzenia przywożono saniami dużą gęstą i zieloną choinkę. Ustawiano ją w salonie, przyozdabiano ciasteczkami, jabłkami oraz ozdobami z papieru i słomy, wykonanymi przez domowników w długie adwentowe wieczory. W całym dworze pachniało jedliną, korzeniami i wanilia. Na Wielkanoc przynoszono z lasu, gałązki borówek, pędy widłaka tzw. zajęcze wąsy, którymi przybierano Święcone, robiono girlandy ozdabiające świąteczne obrusy, a także przystrajano wielkanocne palemki. W Zielone Świątki królowała zieleń brzeziny i zapach tataraku. Z dworu do leśniczówki ... W większych skupiskach leśnych, właściciele dóbr posiadali domy leśniczówki stanowiące mieszkanie i biuro zarządzającego obszarem leśnym. Bywało, że zamieszkiwali tam członkowie rodziny. Zazwyczaj mieli też pieczę nad działającym tam tartakiem. Janusz Szweycer z majątku Ostrów k/Łasku wspomina: Jędruś /.../ mając już posadę na Kolumnie nadleśniczego i dyrektora tartaku (bo podzielił się władzą z Antonim Radziszewskim w Łasku) zaczął przebudowywać gwałtownie swoją leśniczówkę, przystawiwszy w literę „el” Na Sieradzkich Szlakach 43 odwrócone przystawkę na kuchnię, pokój służbowy, a pod spodem mały garaż na swój „posagowy” samochód, także wyszła ładna leśna rezydencja nadleśnego z widokiem rozległym na były staw – jezioro, Kolumnę, zamienione na łąkę obecnie, z tarasami po byłej winnicy. Leśniczówka w Andrzejowie k/ Zduńskiej Woli była własnością Antoniego Siemiątkowskiego z Wojsławic k/ Zdunskiej Woli. Znajdował się tu również tartak. Czasowo zamieszkiwał tu syn Antoniego Józef ze swą żoną Cwetaną. Zachowało się wiele fotografii z pobytu młodziutkiego małżeństwa w tym ładnym domku położonym w sercu lasów. drzewostanu znikną – pisała wspomniana już autorka pamiętnika z majątku Psary /k Poddębic (ur. 1883 r.). Ten smutek podzielała również M. Konopnicka mieszkająca w niedalekim Bronowie. A w boru, a w lesie tam drwal siedzi stary i rąbie siekierą sosny na galary. Co którą zarąbie to krzyk słychać z drzewa i płacze bór cały i jęczy i śpiewa. – Maria Konopnicka „Na jagody” 20 Dwory ziemiańskie odeszły w przeszłość bezpowrotnie, ale pozostał las i myśliwski etos ... na przekór temu co wróżył nestor wielkopolskiego łowiectwa Aleksander Janta – Połczyński: „Razem z kurzem, który łby wypchane i poroża przysypie z czasem , zgubi się i te wrażenia w mgle niepamięci, zatracą się w wielu innych, aby nie wrócić już nigdy”. 21 Przed leśniczówką w Andrzejowie od lewej: Wasyl Walew, Cwetana i Józef Siemiątkowscy. 1935 r. * „Kto sieje lasy pożyteczny w długie czasy”. Wśród właścicieli ziemiańskich było wielu, którzy swą energię, pieniądze wkładali w pracę dla dobra przyrody, w odnowę i hodowlę zwierzyny. Maria z Radoszewskich Łaszczyńska ur. 1883 r. w majątku Psary k/ Poddębic wspominała: u mojego dziadka /.../ kilkadziesiąt lat był bardzo zacny i pilny leśniczy, niejaki Józef Okoński, który o lasy chylińskie bardzo dbał i trzymał je w porządku przy pomocy kilku „borowych” mających swoje rewiry i ludzi najmowanych wiosną do sadzenia lasu a jesienią do trzebieży, wycinki i racjonalnego wyrębu na potrzeby dworu i służby. Podobną troskę o lasy wykazywali m.in. właściciele Krempy /k Poddębic. W 1914 roku podróżująca do tego majątku S. Korczak pisała w czasopiśmie „Wieś Ilustrowana”: melancholię rozwiało zbliżenie się do pięknego krempskiego lasu. Mijamy starannie hodowane zagajniki i wjeżdżamy w stary bór wyniosłych sosen, wiekowych dębów, z rzadka w nim rozsiadłych sędziwych wiązów z obrośniętymi u dołu pniam18. W czasopiśmie „Ziemianin” (od 1850 r.) właściciele majątków wymieniali doświadczenia i pomysły w zakresie prowadzenia m.in. gospodarki leśnej. Oto jedna z porad: słańsko leśne są to opadłe z drzew liście, iglice, bedłki, mech i z rzadka rosnące zioła, wszystko pokrywa grunt leśny i konieczne jest do dobrego drzew wzrostu. Toteż właściciele borów na sprzedaż słańska zezwalać nie powinni. 19 Zapotrzebowanie na drzewo, rozwój gospodarki towarowej i produkcji rzemieślniczej, brak troski o drzewostan doprowadzały stopniowo do zmniejszania się powierzchni leśnej. U wielu ziemian rodziła się smutna w związku z tym refleksja. Wyniszczanie lasów, na które patrzyłam w mojej młodości wywoływało u mnie zawsze smutek i głębokie oburzenie, tak żywe i taką miłość do drzew, że jeszcze dziś gotowa byłabym w starości własnoręcznie sadzić i pielęgnować drzewa, co czyniłam później, póki tylko mogłam /.../ Nikt nie myślał wtedy jak prędko te połacie 44 Serdecznie dziękuję Rodzinom Radoszewskich, Siemiątkowskich, Szweycerów, Skrzyńskich oraz Pani Annie Kulińskiej za udostępnienie materiałów dokumentalnych oraz dawnych fotografii, które zostały wykorzystane w tym artykule. Przypisy: 1 Maria Konopnicka. Utwory dla dzieci. Wybór i opr. J. Białek. Warszawa 1988. s. 107 2 tamże ... s. 143 3 T. Szewera. Niech ją wiatr poniesie. Antologia pieśni z lat 1939-1945. Łódź 1975. s. 318 4 Dwór polski w XIX w. Pod red. J. Baranowskiego. Warszawa 1992. s. 253 5 Oskar Kolberg. Kaliskie i Sieradzkie. Tom 46. PTL. Kraków 1967. s. 29 6 Mieczysław Jałowiecki. Requiem dla ziemiaństwa. Warszawa 2003. s. 83 7 Andrzej Laudowicz. Wiadomości Ziemiańskie nr 12 z 18 grudnia 2002 r. s. 2 8 Karolina Nakwaska. Dwór wiejski. 1858. s. 110 9 Mieczysław Jałowiecki. Requiem dla ziemiaństwa. Warszawa 2003. s. 84 10 W. Baraniewki. Kuchnia i stół w polskim dworze. ISBN 83 – 7337 – 550 –3. s. 93 11 Spiżarnia Wiejska Obywatelska. Wilno 1938. s. 19 12 Mieczysław Jałowiecki. Requiem dla ziemiaństwa. Warszawa 2003. s. 69 13 Stanisław Markowski. Dwór polski. Warszawa 1996. s. 131 14 Leszek Kajzer. Pałace i dwory w dawnym województwie sieradzkim. T. 2 Warszawa 1994 s. 92 15 Oskar Kolberg. Kaliskie. Kraków 1890. s. 263 16 tamże s. 163 17 Karolina Nakwaska. Dwór wiejski. 1858. s. 119 18 S. Korczak. Krempa [w:] Wieś Ilustrowana. Sierpień 1914. s. 18 19 „Ziemianin” (czasopismo). Poznań 1850. Tom I. s. 157 20 Maria Konopnicka. Utwory dla dzieci. Wybór i opr. J. Białek. Warszawa 1988. s. 30 21 Piotr Załęski. Okruchy Wielkich Łowów. Warszawa 2005. s. 4 Bibliografia: 1. Piotr Załęski. Okruchy Wielkich Łowów. Warszawa 2005. 2. W. Baraniewki. Kuchnia i stół w polskim dworze. ISBN 83 – 7337 – 550 –3. 3. J. Nieżychowski. Kuchnia ziemiańska. Twój styl. ISBN 83-7163-169-3 4. Tomasz Adam Pruszak. O ziemiańskim świętowaniu. Warszawa 2011 5. Karolina Nakwaska. Dwór wiejski. Lipsk 1858 Na Sieradzkich Szlakach STĄD ICH RÓD Pierwszy dyrektor Dyrekcji Lasów Państwowych w Łodzi – Gabriel Głowacki Jan Ejzert Gabriel Głowacki urodził się 25 III 1901 r. w Studziance, gm. Lubenka, guberni siedleckiej. Był synem Józefa i Apolonii z d. Wortolec. Rodzice prowadzili niewielkie gospodarstwo rolne w Studziance. Naukę w carskiej szkole elementarnej rozpoczął w Łomazach gdzie językiem wykładowym był j. rosyjski. Następnie uczęszczał do gimnazjum im. Hetmana Stanisława Żółkiewskiego w Siedlcach, jednak wybuch I wojny światowej przerwał jego dalszą edukację. W okresie tej wojny wstąpił do utworzonej w Studziance komórki Polskiej Organizacji Wojskowej (POW) pod komendą Bogdana Ulatowskiego. W dniu 11 XI 1918 r. brał udział w rozbrojeniu posterunku niemieckiego w Studziance. Po wybuchu wojny polsko-rosyjskiej (19181919 r.) zgłosił się na ochotnika do Wojska Polskiego służąc w 20 Pułku Artylerii Polowej. Po zakończeniu działań wojennych kontynuował naukę w gimnazjum, które kończy w 1921 r., zdając maturę z wynikiem bardzo dobrym. Bezpośrednio po maturze rozpoczyna studia na Wydziale Budownictwa Lądowego Politechniki Warszawskiej. Po zaliczeniu 3 semestrów, rezygnuje z dalszych studiów na Politechnice. Przyczynił się do tego wakacyjny pobyt w Nadleśnictwie Radzyń, gdzie poznał pracę terenową leśników i często obcował z przyrodą. Wywarło to na nim tak silne wrażenie, że postanowił zmienić kierunek studiów. Zgodnie ze swym zamierzeniem rozpoczyna studia na Wydziale Leśnym Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie (SGGW). W trakcie studiów (w marcu 1927 r.) zostaje powołany do odbycia służby wojskowej w Szkole Podchorążych Rezerwy Artylerii w Gródku Jagiellońskim. Uzyskuje stopień podporucznika artylerii w 27 Pułku Artylerii Lekkiej. W okresie studiów utrzymuje się ze stypendium i udzielania korepetycji, osiągając równocześnie bardzo dobre wyniki w nauce. Pracę inżynierską napisał w Zakładzie Użytkowania Lasu, utworzonym i kierowanym przez prof. inż. Adama Schwarza (1878 r. - 1934 r.), autora nowatorskich badań z zakresu żywicowania sosny. Dnia 14 grudnia 1929 r. z wynikiem dobrym, zdobył upragniony dyplom magistra inżyniera leśnictwa - specjalność użytkowanie lasu. Tematem jego pracy dyplomowej była: Wydajność materiałów tartych nieobrzynanych w zależności od różnych średnic drewna okrągłego i różnych grubości wycieranych sortymentów, przy stałej długości i zbieżności oraz stałym rozstawieniu pił. Bezpośrednio po ukończeniu studiów podjął pracę w Biurze Urządzania Lasu Dyrekcji Lasów Państwowych w Warszawie na stanowisku taksatora. Następnie awansuje na kierownika drużyny urządzania lasu. Po przeniesieniu do Dyrekcji LP w Łucku, w listopadzie 1931 r. uzyskuje kolejny awans, na kierownika Wydziału Urządzania Lasu tejże dyrekcji. Po krótkim czasie powraca do Dyrekcji Naczelnej LP w Warszawie, gdzie powierzona mu zostaje funkcja inspektora, a następnie kierownika Biura Urządzania Lasu. Na tym stanowisku pracuje do września 1939 r., wdrażając nowe metody urządzania lasu oparte na podstawach siedliskowo - drzewostanowych. Kierując Biurem Urządzania Lasu, dał się poznać jako ceniony i znakomity fachowiec. Był bardzo pracowity, sumienny oraz wymagający, zarówno od siebie, jak i podwładnych mu pracowników. Po wybuchu II wojny światowej, w dniu 7 IX 1939 r. pracownicy Naczelnej Dyrekcji LP, razem z jej dyrektorem – Adamem Loretem, są ewakuowani na tereny Litwy. Na początku 1940 r. Gabriel Głowacki powraca w rodzinne strony, na Lubelszczyznę. W okresie okupacji przez jakiś czas pracuje w niemieckiej inspekcji leśnej w Lublinie, równocześnie współdziałając z ruchem oporu. W 1945 roku, w miarę postępującego wyzwalania kraju spod okupacji hitlerowskiej, niezwłocznie organizowano administrację lasów państwowych. Łódź została wyzwolona 19 I 1945 r., a już 8 lutego Gabriel Głowacki został delegowany przez PKWN w Lublinie do Łodzi, celem utworzenia i zorganizowania tam Dyrekcji Lasów Państwowych. Henryk Baksalerski pisze o tym okresie, cyt.: Jak wielka była to praca niech świadczy fakt, że trzeba było zorganizować sam urząd DLP, 56 nadleśnictw, 30 tartaków, 3 fabryki mebli, destylarnię żywicy w Zagórzu, fabrykę beczek, itp. Trzeba było ten wielki majątek zabezpieczyć, przejąć na własność Skarbu Państwa i zorganizować administrację. Gabriel Głowacki - Lesie nasz. 50 lat Lasów Państwowych w środkowej Polsce, pr. zb., RDLP w Łodzi, 1998. Dyrekcja Lasów Państwowych w Łodzi utworzona w lutym 1945 r., pierwotnie miała siedzibę przy ulicy Piramowicza 6. Była jedną z 16 dyrekcji powstałych w powojennej Polsce. Równocześnie w Łodzi, do jesieni 1946 r., funkcjonowała także Dyrekcja Naczelna Lasów Państwowych, przekształcona później w Ministerstwo Leśnictwa. W ciągu niecałego roku, dyr. G. Głowacki przeprowadził kapitalny remont budynku przy ul. Zachodniej 105, przeznaczonego na nową siedzibę dyrekcji. Zakres pracy był ogromny i dyrektor pracował bardzo dużo. Dał się poznać jako sprawny i aktywny administrator, a przy tym człowiek lubiany i życzliwy dla podwładnych. Kluczowe stanowiska obsadzał fachowcami z wyższym wykształceniem Na Sieradzkich Szlakach 45 i często długoletnią praktyką zawodową, co przy braku kadr było niezwykle trudne, i nie zawsze mile widziane. W początkowym okresie działania dyrekcji, funkcje organizacyjno – kontrolne pełnili inspektorzy lasów. Mieli oni za zadanie zorganizowanie nadleśnictw gospodarczo i kadrowo. W tym celu otrzymali „in blanco” dekrety na stanowiska nadleśniczych, podpisane przez dyrektora, mgr inż. Gabriela Głowackiego. Inspektorzy pełnili równocześnie funkcje kontrolne na terenie swoich obwodów inspekcyjnych, przejmowali lasy z rozparcelowanych majątków ziemskich, tartaki, składnice i inne zakłady związane z produkcją leśnodrzewną. Obwody inspekcyjne sprawowały tylko kontrolę techniczną, kontrolę finansową przejął Wydział Finansowy DLP. Powierzchnia leśna, podlegająca Dyrekcji w 1945 roku wynosiła 306660 ha. Jednym z większych sukcesów dyrektora Głowackiego w tym okresie, było zalesienie ponad 10 tys. hektarów powierzchni nieleśnych i słabych gruntów porolnych, na podległym mu terenie. W pierwszych latach powojennych piastował wiele funkcji. Był m.in. pełnomocnikiem zarządu, łódzkiego oddziału spółdzielni „Las”. W latach 1945-1949 był przewodniczącym Wojewódzkiej Rady Łowieckiej, a do 1948 r. członkiem Wojewódzkiej Rady Narodowej. Z jego inicjatywy utworzono również sklep „Jedność Łowiecka” w Łodzi. W 1949 r. wstępuje do Zjednoczonego Stronnictwa Ludowego. Mgr inż. Gabriel Głowacki obowiązki dyrektora DLP w Łodzi pełnił od 8 II 1945 r. do 15 V 1948 r. Po zakończeniu pracy w dyrekcji lasów, objął kierownictwo pracowni geodezji w Biurze Projektów Leśnictwa w Łodzi. W tym okresie powraca do przerwanych w młodości studiów i wstępuje na Wydział Budownictwa Lądowego Politechniki Łódzkiej. Kończy je w 1952 roku, uzyskując dyplom inżyniera budownictwa. W biurze projektów pracuje do 1961 r., po czym zatrudniony zostaje jako rzeczoznawca w dziedzinie budownictwa, leśnictwa i biur projektowych, w Narodowym Banku Polskim w Łodzi. W 1966 r. przeszedł na emeryturę. Jako ceniony fachowiec nadal pełnił funkcję rzeczoznawcy. Warto nadmienić, że biegle posługiwał się kilkoma językami obcymi, m.in.: francuskim, niemieckim, litewskim i rosyjskim. Będąc już na emeryturze dokonywał tłumaczeń artykułów z prasy zagranicznej. Do końca aktywnie działał na rzecz leśnictwa i łowiectwa. Przez wiele lat był zapalonym i etycznym myśliwym. Uczestniczył również w terenowych konferencjach nadleśniczych, dyskusjach hodowlanych, zjazdach terenowych Polskiego Towarzystwa Leśnego, itp. Gabriel Głowacki zmarł 21 II 1980 r. w Łodzi i pochowany został na Cmentarzu Doły. Z małżeństwa z Anną Romanowską dochowali się dwójki dzieci: córki Marii Jadwigi oraz syna Jerzego Antoniego. Odznaczony był m.in. Srebrnym i Złotym Krzyżem Zasługi, Złotym Medalem Zasługi Łowieckiej oraz najwyższym odznaczeniem łowieckim „Złom” w 1979 r. Nadleśniczowie w Nadleśnictwie Złoczew służbę wojskową w 26 Pułku Artylerii Lekkiej, uzyskując stopień kaprala. W 1929 roku ukończył Szkołę dla Leśniczych w Zagórzu, a roczną praktykę leśną, tzw. służbę przygotowawczą, odbywał w nadleśnictwach: Brzeziny, Rzeniszów i Skierniewice. Po zakończeniu służby wojskowej kontynuował praktykę w Nadleśnictwie Łobodno. W dniu 24 X 1935 r. zdał z wynikiem bardzo dobrym egzamin przed komisją egzaminacyjną w Dyrekcji Lasów Państwowych w Warszawie dla kandydatów na stanowiska Służby Leśnej ochronnej i technicznej w Dyrekcji Lasów Państwowych i nadleśnictwach. W dniu 27 XI 1935 r. mianowany został podleśniczym Nadleśnictwa Łobodno, gdzie pracował do 14 IX 1936 r. W okresie od 15 IX 1936 r. - 30 I 1938 r. był podleśniczym w Nadleśnictwie Nagórzyce. Z dniem 1 II 1938 r. Juliusz Macherski mianowany został leśniczym Leśnictwa Zgoń, następnie Leśnictwa Czarków w Nadleśnictwie Kobiór, koło Pszczyny. Czas ten wspominał jako ciekawe doświadczenie – zetknął się tam ze stałymi robotnikami leśnymi zrzeszonymi w Związku Zawodowym Górników, świadomymi swoich praw pracowniczych. Stali robotnicy leśni w tamtych czasach to była rzadkość. Tereny leśne Nadleśnictwa Kobiór bogate były w zwierzynę płową, występowały w nim także żubry hodowane w kompleksie leśnym ogrodzonym drewnianą Jan Ejzert Juliusz Macherski (1909 - 1981) Nadleśniczy Nadleśnictwa Brąszewice w latach 1951 – 1971 *** Poniższy tekst powstał na podstawie opracowanej przez Pana Mirosława Macherskiego - Nadleśniczego Nadleśnictwa Koło, biografii jego ojca na potrzeby publikacji w kwartalniku „Na Sieradzkich Szlakach”. *** Juliusz Macherski urodził się 16 II 1909 r. w Skierniewicach. Był synem Ignacego i Franciszki z domu Nemethy. Ojciec Juliusza, Ignacy Macherski był urzędnikiem skierniewickiego powiatu, a następnie burmistrzem Skierniewic dwóch kadencji, natomiast matka zajmowała się wychowaniem dzieci i prowadzeniem domu. W Skierniewicach, Juliusz ukończył sześcioklasowe gimnazjum humanistyczne im. Bolesława Prusa oraz odbył 46 Bibliografia: 1. Akta personalne – archiwum Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Łodzi 2. Baksalerski Henryk., „Wspomnienie o mgr inż. Gabrielu Głowackim” „Sylwan” 11 z 1980 r., s. 81 – 83. 3. H. B., Gabriel Głowacki – „Las Polski”, nr 19 Z 1980 r., s. 21. 4. „Księga Pamiątkowa ku uczczeniu potrójnej rocznicy zaczątków założenia i utrwalenia Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie (19061911-1916-1936)”, pod redakcją Profesora Dra Franciszka Staffa, Warszawa 1937, s. 618. 5. 5. „Lesie nasz. 50 lat Lasów Państwowych w środkowej Polsce”, praca zbiorowa, RDLP w Łodzi, 1998. 6. Pręcikowski Leszek Sławomir, Nadleśnictwo Wieluń – Przeszłość i teraźniejszość, Wieluń 2014. 7. Strona internetowa http://www.studzianka.pl/echo16.pdf Na Sieradzkich Szlakach palisadą. Pracując w terenie przygranicznym, w coraz bardziej napiętej sytuacji politycznej 1939 roku, spotykał się z różnymi postawami miejscowej ludności, podzielonej na część proniemiecką i polską. W lutym 1938 r. Juliusz zawarł związek małżeński z Janiną Mendyk, a w listopadzie tegoż roku urodziła się ich córka Barbara. W sierpniu 1939 r. rodzice zdecydowali, że młoda mama wraz z córką Basią wyjedzie do Skierniewic do dziadków Macherskich gdzie oczekiwać będzie na dalszy rozwój sytuacji i przyjazd męża. Całość dobytku młodego małżeństwa pozostała w Czarkowie i nigdy nie została odzyskana. Nadleśniczy Juliusz Macherski Fot. Archiwum rodziny Macherskich W dniu 1 IX 1939 r., we wczesnych godzinach rannych, leśniczowie Nadleśnictwa Kobiór przyjechali do biura Nadleśnictwa na sesję miesięczną i po instrukcje co do dalszego postępowania w nowej rzeczywistości. Około godziny 10-ej, na drodze prowadzącej do nadleśnictwa pojawił się kilkuosobowy, konny patrol niemiecki. Jeden z leśniczych, mając ze sobą sztucer oddał strzał w kierunku nadjeżdżających Niemców, raniąc jednego z nich. Patrol wycofał się, a nadleśniczy zarządził niezwłoczną ewakuację biura nadleśnictwa w kierunku wschodnim. Pracownikom wypłacono 3-miesięczne pobory, załadowano skrzynię z operatami, mapami i innymi dokumentami poufnymi oraz kasą do samochodu nadleśniczego i opuszczono budynek nadleśnictwa. Dworek z 1927 r. - mieszkanie nadleśniczego. Fot. Archiwum rodziny Macherskich Juliusz wrócił do swej leśniczówki, zamknął dom na klucz i wspólnie z drugim kolegą leśniczym, rowerami rozpoczęli wędrówkę na wschód. Po kilku dniach jazdy wstąpił ochotniczo do napotkanego oddziału wojska (pomimo, że był zwolniony z obowiązku mobilizacji). Oddział ten, prowadząc potyczki z Niemcami, cofał się w kierunku wschodnich terenów kraju, do momentu kiedy w okolicach Kamionki Strumiłowej i Uchnowa znalazł się pomiędzy oddziałami Wermachtu i Armii Czerwonej. Skończyła się realna możliwość walki. Dowódca polskiego oddziału zdecydował o poddaniu Niemcom, tym samym Juliusz Macherski znalazł się w niewoli, z której w Rawie Ruskiej, udało mu się uciec. Po trzech tygodniach tułaczki, tj. 13 X 1939 roku dotarł do Skierniewic, do domu swych rodziców, gdzie przebywała żona z córką. Tam przetrwał okres okupacji. Od 1 V 1940 r. do 30 IV 1947 r. pracował w Spółdzielni Rolniczo-Handlowej „Rolnik” w Skierniewicach jako kierownik magazynu, a po wyzwoleniu jako rachmistrz-buchalter. Jesienią 1947 r. podjął pracę w Nadleśnictwie Radziwiłłów na stanowisku leśniczego Leśnictwa Staropol a w 1950 r. ukończył kurs dla nadleśniczych, we Wrocławiu. Na początku 1951 r. otrzymał do wyboru, propozycję objęcia Nadleśnictwa Brąszewice lub Pajęczno; zdecydował się na Brąszewice, które utworzone było w okresie międzywojennym, z dniem 1 II 1925 r., na mocy Rozporządzenia Prezydenta RP ze stycznia 1925 r. Po wyzwoleniu spod okupacji hitlerowskiej, już w lutym 1945 roku, nastąpiła reaktywacja Nadleśnictwa Brąszewice. Jego zasięg terytorialny został znacznie zmieniony, a w skład nadleśnictwa włączono lasy po przejętych, na mocy Dekretu PKWN z 12 XII 1944 r., majątkach ziemskich. Nadleśnictwo posiadało wówczas powierzchnię 6728,14 ha i podzielone było na 7 leśnictw. W okresie powojennym nadleśniczymi w Brąszewicach byli kolejno: 1. Marian Masłowski w okresie: od lutego 1945 r., do grudnia 1947 r. 2. inż. Antoni Baka od stycznia 1948 r., do 31.03.1951 r. 3. Juliusz Macherski od 1.04.1951 r., do 31.12.1971 r. W związku z utworzeniem Rejonów Lasów Państwowych, od 1 I 1950 r. Nadleśnictwo Brąszewice należy do Sieradzkiego RLP, z siedzibą w Męckiej Woli. Ta reorganizacja spowodowała znaczne ograniczenie samodzielności nadleśnictw. Rejony Lasów zlikwidowano w 1958 r. i nadleśnictwa podlegały już bezpośrednio pod Okręgowy Zarząd Lasów Państwowych w Łodzi oraz przeszły na wewnętrzny rozrachunek gospodarczy. Z dniem 1 IV 1951 r. Juliusz Macherski został powołany na stanowisko nadleśniczego Nadleśnictwa Brąszewice. Osadą mieszkalną nadleśniczego był urokliwy, murowany dworek z 1927 r., o dachu mansardowym oraz budynki zaplecza gospodarczego, a całość położona w otoczeniu sadów i rolnych gruntów deputatowych. Drewniany budynek biura nadleśnictwa, pochodził z czasów carskich, prawdopodobnie z 1890 roku i jego część zajmował lokal mieszkalny kierownika biura, a na piętrze urządzony został pokój gościnny. Budynek ten został rozebrany w kwietniu 2003 roku. W biurze Nadleśnictwa zatrudnieni byli wówczas, kolejno: - adiunkci: inż. Wilczyński, inż. Marian Król, inż. Stefan Biel; kierownik biura (gł. Księgowy): Marian Kołodziejczyk, Jan Lar; sekretarz: Henryk Tomczyk, Jan Tarnowski, Jan Wróbel; rachmistrz: Józef Wrzosek, Jan Gałka, Duda; kasjer: Jan Smolnik i Tadeusz Mikołajczyk (późniejszy komendant Straży Leśnej w Złoczewie). Obsadę personalną leśnictw w różnych okresach, Na Sieradzkich Szlakach 47 tworzyli: 1.L-ctwo Kurek – leśniczowie: Wacław Karsznia, później Henryk Skrzypczyński i Bogumił Szumla; gajowi: Teofil Zwierzak, Wacław Salamon. 2.L-ctwo Dworek – leśniczowie: Henryk Piskorczyk, Kazimierz Tomczyk, Józef Jeziorski, następnie Cieśliński, Kazimierz Grabowski i Andrzej Wiora; gajowi: Władysław Szerszeń, Tadeusz Bednarek, Pędziwiatr, Grzelak i Zdzisław Leszczyński. 3.L-ctwo Orły – leśniczowie: Józef Wierzbicki, następnie Jerzy Kujawiński; gajowi Wacław Salamon, Brzózka, Józef Żurawski. 4.L-ctwo Jaźwiny – leśniczy Eugeniusz Kluba; gajowi: Jan Nitecki, Józef Gałka, Mirosław Miedziński, Jerzy Mokrosiński, Marian Leszczyński. 5.L-ctwo Kosatka – leśniczowie: Jan Księżniak, Feliks Michalski, Bogdan Kolasiński, krótko Jerzy Palma, Zenon Bardelski; gaj: Zygmunt Pietralik. 6.L-ctwo Klonowa – leśniczowie: Zdzisław Wolański, później Kazimierz Mańka i Zygmunt Fiszkal; gajowi: Stanisław Banach, Zygmunt Pietralik, Władysław Tułaza, Józef Gołdyn. 7.L-ctwo Leliwa – leśniczowie: Stefan Krześlak, po nim Stanisław Dobrowolski, Gajowi: Jan Nitecki, Feliks Niciejewski, Władysław Tułaza. Nadzór nad lasami niepaństwowymi pełnili: Wincenty Topolski, Andrzej Stanioch, Piotr Bisztyga, Szczepan Woźniakowski. Taki podział na leśnictwa był niezmienny i utrzymywał się do likwidacji nadleśnictwa, z końcem 1971 r. Nadleśnictwo Brąszewice było w tym czasie jednym z największych i najbardziej towarowych nadleśnictw w Zarządzie Lasów Państwowych w Łodzi. Według „Karty Ewidencyjnej Nadleśnictwa Brąszewice”, rozmiar zadań wyglądał następująco: przeciętny rozmiar pozyskania grubizny wynosił najpierw ok. 12000 m3, a po 1969 roku, ok. 17000 m3; roczny rozmiar zalesień - 50 ha; rozmiar pozyskania żywicy – 65000 kg. Nadleśnictwo miało na wyposażeniu jednego konia służbowego oraz dwa wozy drewniane na okutych kołach, a w połowie lat 60 pojawił się samochód Warszawa pickup, który początkowo mógł być używany wyłącznie do przewozu towarów, co sprawiało niemały kłopot w jego zagospodarowaniu. Kierowcą samochodu był Stanisław Kulik następnie Jan Sowijak, a mechanikiem w warsztacie nadleśnictwa Stanisław Pipia, późniejszy komendant Straży Leśnej w Nadleśnictwie Sieradz. Dopiero pod koniec lat 60tych nadleśnictwo otrzymało ciągnik C-325 z przyczepą. Niedobory pracowników zarówno administracyjnych jak i robotników, spowodowane niskimi płacami w leśnictwie, utrudniały wykonywanie zadań. Często do lasów trafiali wówczas ludzie bez odpowiedniego przygotowania zawodowego. Mimo to nadleśniczy umiejętnie kierował nadleśnictwem i dobrze sobie radził z prowadzeniem gospodarki leśnej w tych trudnych czasach. W latach 60-ych nastąpił duży postęp w zakresie mechanizacji pozyskania surowca drzewnego. Wprowadzanie pilarek spalinowych w miejsce pił ręcznych, usprawniło proces ścinki i wyróbki drewna. Pierwszą polską pilarką była: „BK-3a”, oparta na pile „Partner R-11”. Praktycznie do każdego leśnictwa trafiła co najmniej jedna taka pilarka. Nadleśnictwo kilkakrotnie nawiedziły gradacje 48 szkodliwego owada - brudnicy mniszki. Dzięki ofiarności i konsekwencji w działaniach leśników, nie dopuszczono do rozprzestrzenienia się tego szkodnika. Pierwotnie zwalczanie prowadzono przez rozpalanie w nocy ognisk (ćmy ginęły lecąc do ognia), a w późniejszych latach stosowano opylanie z samolotów. Przy aktywnym zaangażowaniu leśniczego Leśnictwa Jaźwiny, pana Eugeniusza Kluby, wytypowane zostały fragmenty lasu w celu utworzenia jodłowego rezerwatu przyrody. W miarę możliwości finansowych, zadbano również o remonty istniejących osad oraz wybudowano nowe osady leśne, które zasiedlili: - Leśniczówka lasów niepaństwowych Jasionna w 1964 r. - leśniczy Wincenty Topolski, przedwojenny gajowy w lasach spalskich; - Osada w Brąszewicach w 1968 r. - strażnik leśny Zdzisław Leszczyński; - Leśniczówka Orły w 1968 r. – leśniczy Jerzy Kujawiński; - Gajówka Kosatka w 1972 r. - gajowy Gałka. Juliusz Macherski pełnił funkcję nadleśniczego Nadleśnictwa Brąszewice, od 1 IV 1951 r. do chwili jego likwidacji, która nastąpiła z dniem 31 XII 1971 r. Od 1 I 1972 r . Zarządzeniem Nr 41 Naczelnego Dyrektora LP z dn. 17 XII 1971 r., zlikwidowane Nadleśnictwa Brąszewice i Czarnożyły włączone zostały w całości do Nadleśnictwa Złoczew, a nadleśniczowie tych jednostek, uzyskali stanowiska zastępców nadleśniczego w połączonym nadleśnictwie. Na stanowisku zastępcy nadleśniczego, Juliusz Macherski pracował do czasu przejścia na emeryturę z końcem 1974 r. Nadleśniczym połączonych nadleśnictw został inż. Jerzy Stobnicki, dotychczasowy inspektor obwodowy na tym terenie. Nadleśniczy Juliusz Macherski, gospodarkę w nadleśnictwie prowadził na wysokim poziomie, uzyskując uznanie przełożonych. Za pracę w lasach otrzymał następujące odznaczenia: Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski, Medal Dziesięciolecia Odzyskania Niepodległości, Srebrny Krzyż Zasługi (z okazji XX Polski Ludowej). Juliusz Macherski dał się poznać jako dobry praktyk, pracowity i sumienny, wymagający od podległego personelu rzetelnej pracy. Był człowiekiem spokojnym i zrównoważonym o ciepłym, ojcowskim podejściu do podwładnych. Nadleśniczy Mirosław Macherski, syn Juliusza, w przesłanym opracowaniu dla celów niniejszego artykułu, tak opisuje dzieje swego leśnego rodu, cyt.: Protoplastą leśnikiem w naszej rodzinie był Karol Nemethy - ojciec Franciszki, który przez 45 lat prowadził carską bażantarnię koło Makowa pod Skierniewicami. Bracia Karola również pracowali w zawodzie leśnika lecz na terenie cesarstwa Austro-Węgierskiego. Żona Karola Maria Niedermeyer była Austriaczką. Karol Nemethy przywędrował do Polski z Moraw wraz z Józefem Newerly, późniejszym łowczym carskim w Puszczy Białowieskiej i Spale. Józef Newerly i Karol Nemethy byli kuzynami. Ponadto Józef Newerly był ojcem chrzestnym Franciszki córki Karola Nemethy’ego czyli matki Juliusza, a mojej babci. Pradziadek Karol miał ośmioro dzieci, z których córka Franciszka wyszła za Ignacego Macherskiego. Z tego małżeństwa urodziło się 5 dzieci: 3 synów i 2 córki. Dwaj synowie Tadeusz i Juliusz zostali leśnikami. Starszy z nich Tadeusz Macherski ukończył Na Sieradzkich Szlakach w roku 1938 r. SGGW uzyskując tytuł inżyniera leśnika. Pracę w Lasach Państwowych rozpoczął w 1930 r. w Nadleśnictwie Nagórzyce, w latach 1933-1936 pracował w naczelnej dyrekcji Lasów Państwowych w Warszawie, po czym w 1937 r. objął stanowisko nadleśniczego Nadleśnictwa Łobodno (obecnie Kłobuck) i pełnił tę funkcję do roku 1940, kiedy w wyniku zmian wprowadzonych przez okupanta trafił na stanowisko leśniczego w Nadleśnictwie Grójec, gdzie pracował do 1945r., działając jednocześnie w AK. W 1945r. Powrócił do Nadleśnictwa Łobodno jako nadleśniczy. W okresie 19521957 pełnił funkcję Zastępcy Dyrektora i Głównego Inżyniera w Rejonie Lasów Państwowych Częstochowa. W roku 1957 powrócił do Nadleśnictwa Łobodno i do roku 1968 był adiunktem, czyli do przejścia na emeryturę. Juliusz Macherski ma swoich następców w zawodzie leśnika. Syn Mirosław ukończył Wydział Leśny AR w Poznaniu i od 25 lat pełni funkcję Nadleśniczego Nadleśnictwa Koło, a córka Mirosława - Anna także ukończyła tę uczelnię i pracuje w nadleśnictwie Grodzisk w RDLP Poznań. Mirosław urodził się i wychował w Brąszewicach i tam nabywał pierwsze doświadczenia i czynił obserwacje w zakresie zawodu leśnika i funkcjonowania nadleśnictwa. W latach 19791983 pracował w Nadleśnictwie Złoczew jako Nadleśniczy Terenowy obrębu Brąszewice. W tym okresie zmarli Juliusz (1981r.) i Janina (1983r.) Macherscy, rodzice Mirosława i Barbary. Oboje zostali pochowani na cmentarzu parafialnym w Brąszewicach. Ponadto bratanek Juliusza, Marek Macherski także jest leśnikiem – pracuje jako leśniczy w Henryk Piskorczyk (1909 – 1991) Nadleśniczy Nadleśnictwa Złoczew, w latach 1952 – 1971 Henryk Piskorczyk urodził się 21 VIII 1909 r. w Będzinie na Śląsku, w rodzinie robotniczej. Niewiele wiemy o jego dzieciństwie, jednak przypadło ono na trudny okres I wojny światowej, podczas której miasto i przemysł Będzina zostały mocno zniszczone. Henryk Piskorczyk Fot. Akta osobowe w Archiwum RDLP w Łodzi Po skończeniu szkoły powszechnej i gimnazjum, odbywa praktykę przedszkolną i od 1 IX 1929 roku uczy się w Państwowej Szkole dla Leśniczych w Zagórzu-Kłobucku. Szkołę, która trwała 11 miesięcy, kończy 31 VII 1920 Nadleśnictwie Kłobuck. Z kolei wnuk Juliusza, a syn Barbary, pracuje w zawodzie pokrewnym lasom, jest absolwentem Wydziału Technologii Drewna AR w Poznaniu i obecnie pełni funkcję Prezesa Zarządu i Dyrektora Generalnego Mondi Świecie S.A. Dla dzieci i wnuków Juliusza i Janiny Macherskich osada nadleśniczego w Brąszewicach - piękny dworek polski otoczony sadem, alejami świerkowymi i jesionowymi - to raj dzieciństwa, który już nigdy nie wróci, ale żyje w ich pamięci i sercach. To ciepło tworzyła i ta osada i nasi ukochani rodzice i dziadkowie. Mirosław urodził się w kuchni nadleśniczówki bo tam było najcieplej, do dzisiaj w snach wracam do Brąszewic. Po opuszczeniu Brąszewic przez rodzinę Macherskich, nadleśniczówkę przydzielono dwóm rodzinom robotników leśnych, a następnie sprzedano. My zawsze będziemy pamiętać ją z tamtych lat”. Nadleśniczy Juliusz Macherski zmarł w Brąszewicach 16 XI 1981r., a jego żona Janina 1 III 1983 r. Pochowani zostali w wspólnej mogile na cmentarzu parafialnym w Brąszewicach. Bibliografia: 1. Akta personalne – archiwum Nadleśnictwa Złoczew. 2. Almanach Leśny: rocznik personalny Administracji Lasów Państwowych według stanu na dzień 1 lipca 1933 r. 3. Archiwum rodziny Macherskich. 4. Kuchczyński Andrzej, Nadleśnictwo Złoczew 1945 – 1995, Złoczew 1995. 5. „Lesie nasz. 50 lat Lasów Państwowych w środkowej Polsce”, praca zbiorowa, RDLP w Łodzi, 1998. 6. Pręcikowski Leszek Sławomir, Nadleśnictwo Wieluń – Przeszłość i teraźniejszość, Wieluń 2014. roku, a po zdaniu egzaminów, przechodzi obowiązkową roczną praktykę w Nadleśnictwie Pułtusk. Z dniem 1 I 1933 roku awansowany został na leśniczego prowizorycznego i zatrudniony w Nadleśnictwie Maków Mazowiecki, w Dyrekcji Lasów Państwowych w Warszawie, gdzie pracuje do sierpnia 1937 r. W sierpniu 1937 r. przechodzi na stanowisko leśniczego Leśnictwa Dworek w Nadleśnictwie Brąszewice. Na tym stanowisku pozostaje przez okres okupacji hitlerowskiej, działając równocześnie w ZWZ-AK III Rejonu Brąszewice. Po wojnie, pracuje nadal, do 31 VII 1946 r., w Nadleśnictwie Brąszewice, a od 1 VIII 1946 roku przenosi się do Nadleśnictwa Złoczew na stanowisku leśniczego Leśnictwa Grójec. W piśmie do Dyrekcji Lasów Państwowych w Łodzi opisany jest jako sumienny i obowiązkowy pracownik; jednak życie prywatne Henryka nie układa się dobrze. W tym czasie na świat przychodzi jego córka Halina, urodzona 9 I 1949 roku. Ciężka atmosfera w stosunkach rodzinnych, powoduje że wszczyna kroki rozwodowe i prosi o przeniesienie - od 1 IX 1949 r., do sąsiedniego Leśnictwa Złoczew. Z dniem 8 VIII 1951 roku, Henryk Piskorczyk wyznaczony jest stałym zastępcą nadleśniczego inż. Mieczysława Jaskulskiego, a po jego odejściu, powołany od 2 IV 1952 r. na nadleśniczego Nadleśnictwa Złoczew, w Sieradzkim Rejonie Lasów Państwowych w Męckiej Woli. Powierzchnia przejętego nadleśnictwa wynosi wówczas 5101,82 ha. Henryk Piskorczyk w dniu 29 VIII 1953 r., zawarł związek małżeński z Stefanią Grzesiak, urodzoną 16 VI 1923 r. i pracująca w Urzędzie Poczt i Telegrafów w Złoczewie. W 1957 roku, po wybudowaniu budynku mieszkalnego przy ulicy Parkowej, małżonkowie przenoszą się do nowej osady. Na Sieradzkich Szlakach 49 Za działalność w Armii Krajowej, w okresie II wojny światowej, Henryk Piskorczyk w dniu 8 III 1970 r. odznaczony został Krzyżem Partyzanckim. Szkoła dla Leśniczych w Zagórzu. Fot. http://klobuck.fotopolska.eu393266/foto.htmlo=b42301&p=1 Nadleśnictwo Złoczew utworzone zostało zaraz po wyzwoleniu terenów spod okupacji hitlerowskiej - z dniem 1II 1945 r. Powstało z przedwojennych lasów państwowych - 1826,02 ha oraz przejętych na Skarb Państwa, w wyniku reformy rolnej, lasów pomajątkowych – 3228,85 ha. Łączna powierzchnia nadleśnictwa wynosiła wówczas 5054,87 ha i podzielona została na 5 leśnictw: Chojne, Grójec, Oraczew, Pyszków, Złoczew. W 1957 roku nastąpiły zmiany terytorialne: z części leśnictw Chojne i Oraczew utworzono nowe leśnictwo - Dąbrowa Wielka, a z części leśnictw Grójec i Złoczew leśnictwo Stolec. W okresie powojennym nadleśniczymi Nadleśnictwa Złoczew byli kolejno: 1.inż. Antoni Bijak - luty 1945 r. – 31 XII 1949 r. 2.Józef Anioł (p.o. nadleśniczego) – 1 I 1950 r. – 31 VI 1950 r. 3.Roman Chudzik (p.o. nadleśniczego) – 1 VII 1950 r. – 31 VIII 1950 r. 4.inż. Mieczysław Jaskulski – 1 IX 1950 r. – 1 IV1952 r. 5.Henryk Piskorczyk – 2 IV 1952 r. – 31 XII 1971 r. W biurze nadleśnictwa pracowali w tamtych latach, na stanowiskach: głównego księgowego: Bogusław Lewandowski, po nim Bronisław Brzozowski; sekretarza: Stanisław Żaliński, następnie Krystyna Antosik; księgowego: Stanisław Podwysocki, później Zenona Paroń; ponadto pracowały panie: Marianna Brzozowska i Wiesława Wierzbicka; oraz Stanisław Rył. Woźnym był Ludwik Bocian. Mechanikiem w warsztacie nadleśnictwa – Jan Gliński, kierowcą samochodu – Stanisław Bednarek, a kierowcą ciągnika – najpierw Zygmunt Wyrwas, następnie Bogdan Tomczyński. Na przełomie lat 1945/1946 praktykę w nadleśnictwie odbywała Natalia Wrońska, która w maju 1946, przeszła do Nadleśnictwa Czarnożyły. Obsadę personalną leśnictw, w różnych okresach, tworzyli: 1.Leśnictwo Oraczew – leśniczowie: Stanisław Palma, później Walenty Tomczyk; gajowi: Ignacy Lewandowski, Stanisław Ostopinka, Wacław Łużyński. 2.Leśnictwo Chojne – leśniczy Antoni Grzelewski; gajowi: Jan Ostopinko, Władysław Konik, Marian Urzyński. 3.Leśnictwo Dąbrowa Wielka – leśniczy Franciszek Milczarek, gajowi: Ignacy Lewandowski, Wacław Łużyński, Władysław Konik. 4.Leśnictwo Pyszków – leśniczowie: Czesław Czyż, Włodzimierz Bogaciński, Ireneusz Kubacki; gajowi: Feliks Niciejewski, Wincenty Powroźnik, Kazimierz Tomczyk i 50 Józef Bąk. 5.Leśnictwo Złoczew – leśniczowie: Bronisław Morawski, Henryk Piskorczyk, Stanisław Siwecki i Kazimierz Pychyński; gajowi: Walenty Tomczyk, Kazimierz Tomczyk, 6.Leśnictwo Grójec – leśniczowie: Marian Jankowski, Henryk Piskorczyk, Stanisław Siwecki, Zygmunt Fiszkal; gajowi: Ludwik Świerk, Józef Potomski, Antoni Sobczak, Józef Tomczyk, Edward Dwornik, Bolesław Półtorak, Piotr Patelski. 7.Leśnictwo Stolec – leśniczowie: Banasiak, Jan Szadkowski, Stanisław Siwecki, Edward Gabara; gajowi: Marian Drożdżyński, Piotr Patelski. Leśnictwo Stolec zostało zlikwidowane w 1968 roku i przekazane do Nadleśnictwa Czarnożyły, gdzie włączono je do leśnictwa Ostrówek; poza kompleksem Wielki Las, który pozostał w Nadleśnictwie Złoczew - włączony do leśnictwa Grójec. Ze względu na częste reorganizacje, następowały też przeniesienia pracowników terenowych i w powyższym wykazie nazwiska dublują się w różnych leśnictwach i w różnych latach. W lasach niepaństwowych nadzór pełnili: Jan Maj i Władysław Grabiasz. Przez pewien czas istniało też stanowisko: „Dozorca Małego Obchodu”, taką funkcję pełnili zaufani pracownicy: Walenty Szwed, Wiśniewski, Jerzy Głuszczyński. Biuro Nadleśnictwa Złoczew. Fot. Ryszard Obałka W 1957 roku utworzono na terenie nadleśnictwa rezerwat częściowy „Nowa Wieś”, o powierzchni 44,32 ha, a w 1959 r. w bliskim sąsiedztwie, kolejny rezerwat „Komasówka” – 21,44 ha. W późniejszych latach oba te rezerwaty połączono ze sobą. Rozmiar pozyskania drewna oraz żywicy sosnowej był niewielki. Żywicy pozyskiwano w granicach 5300 kg rocznie. Poważnym natomiast problemem w latach 1964 - 1966 jest gradacja kornika drukarza, na terenie leśnictw: Pyszków, Grójec i Złoczew, który wyniszczył drzewostany świerkowe. W wyniku masowego zamierania drzew, pozyskano ok. 10 tys. m3 drewna posuszowego. Kornik drukarz okazał się szkodnikiem nękającym lasy świerkowe również w latach następnych. Aby nie przekraczać limitów pozyskania drewna, wstrzymywano wtedy planowe cięcia rębne. Nadleśnictwo prowadziło również gospodarkę rybacką na czterech stawach, o powierzchni łącznej 38,83 ha, położonych w leśnictwie Pyszków. Stawy te miały własne nazwy: Będków, Stawisko, Kąt i Niebadów. Były one jednak płytkie i zarośnięte więc efekty gospodarki rybackiej nie były zadowalające. W latach 50-tych zapanowała, odgórnie narzucona, moda na zakładanie plantacji topolowych. Takich plantacji powstało w nadleśnictwie kilkanaście hektarów, na Na Sieradzkich Szlakach żyźniejszych gruntach rolnych. Z dniem 1 IV 1959 r. nadleśnictwo przejęło z PGR Dębołęka gospodarstwo rolne po byłym majątku Edmundów, o powierzchni 56,06 ha, z przeznaczeniem na szkółkę zadrzewieniową. Jednak, już 20 X 1960 r., gospodarstwo Edmundów przekazano do Szkółki Zadrzewieniowej w Chrośnie, pow. Kutno. Według opinii podwładnych, nadleśniczy Henryk Piskorczyk miał trudny charakter; był bardzo wymagającym i upartym przełożonym. Musiał mieć jakiegoś pracownika, tzw. „kozła ofiarnego”, którego dręczył i prześladował; najpierw podpadł leśniczy Antoni Grzelewski, później gajowy Kazimierz Tomczyk i Ireneusz Kubacki. Miał również swoich „ulubieńców”, należeli do nich: Franciszek Milczarek, Edward Gabara i Walenty Tomczyk, z którym razem pracowali w okresie okupacji w Nadleśnictwie Brąszewice i wspólnie działali w Armii Krajowej. Walenty Tomczyk, gajowy i leśniczy w Nadleśnictwie Złoczew, został uznany za jednego z najbardziej zasłużonych pracowników dla administracji lasów Ziemi CzęstochowskoWieluńskiej w latach 1945-1984. Z kolei Franciszek Milczarek został wpisany do księgi pamiątkowej ”Pracowników najbardziej zasłużonych dla OZLP w Łodzi”. Urodzony 16 lipca 1908 r., w Lasach Państwowych pracował 39 lat, w tym w Okręgowym Zarządzie LP – 28 lat, na stanowiskach: gajowego w Nadleśnictwie Lubochnia i leśniczego w Nadleśnictwie Złoczew. Na emeryturę przeszedł w 1973 r. W czasie okupacji był więźniem obozów Oświęcim i Dachau. Leśnikom, którzy po zakończeniu działań wojennych rozpoczęli odbudowę gospodarki leśnej i administracji, przyszło pracować w bardzo trudnych i niebezpiecznych warunkach. Na przykład; pierwszy leśniczy w Leśnictwie Pyszków, zginął zastrzelony w 1946 roku przez AK, za sympatie do nowych władz, a pierwszy leśniczy w Leśnictwie Oraczew został w 1946 roku wychłostany; zabrano mu broń, mundury, motocykl i pieniądze, za rzekomą współpracę z Niemcami podczas wojny. W początkowym okresie swego istnienia, Inż. Jerzy Stobnicki (1914 – 2002) Nadleśniczy Nadleśnictwa Złoczew, w latach 1972 – 1979 Jerzy Stobnicki urodził się 23 II 1914 r. w Zdołbunowie na Wołyniu. Był synem Ewarysta i Moniki z d. Zgirskiej. Ewaryst Stobnicki, w pierwszych dniach I wojny światowej, został ranny z kulomiotu i zawieziony do Wiednia na operację. Następnie wysłano go do Norwegii, która była wtedy państwem neutralnym. Szybko opanował język norweski i zatrudniony został na uniwersytecie w Oslo, gdzie prowadził wykłady z matematyki i fizyki. Żona, z synem Jerzym mieszkała w tym czasie w Rzeczycy, portowym miasteczku nad Dnieprem. W tamtych okolicach znajdowały się majątki ziemskie ich rodzin. Po powrocie z Norwegii, Ewaryst pracował jako nauczyciel w rosyjskim gimnazjum. W 1918 r., jeszcze przed wybuchem rewolucji, rodzina Stobnickich osiedliła się w Łodzi, gdzie Ewaryst podjął pracę w zakładach włókienniczych Scheiblera. Po odzyskaniu niepodległości zostaje skierowany do Chełma Lubelskiego, nadleśnictwo nie posiadało własnej siedziby i mieściło się w wynajętym prywatnym budynku przy ulicy Szerokiej. Dopiero w 1957 roku oddano do użytku dwa nowe budynki, przy ulicy Parkowej, z przeznaczeniem na biuro nadleśnictwa i budynek mieszkalny dla nadleśniczego. Powstały one na przejętej resztówce z majątku Złoczew. W 1971 roku wybudowano kolejne dwa budynki przy ul. Parkowej: budynek cztero-rodzinny dla pracowników biura i mieszkalny dla nadleśniczego połączonych nadleśnictw. Po reorganizacji nadleśnictw, na mocy Zarządzenia Nr 41 Naczelnego Zarządu Lasów Państwowych z 17 XII 1971 r., trzy byłe nadleśnictwa: Brąszewice, Czarnożyły i Złoczew zostały połączone, z dniem 1 I1972 r., w jedno Nadleśnictwo Złoczew, którego nadleśniczym został inż. Jerzy Stobnicki, dotychczasowy inspektor obwodowy na tym terenie. Henryk Piskorczyk, z dniem 1 I 1972 roku, awansowany został na stanowisko inspektora obwodowego. Na tym stanowisku pracował do końca 1974 roku, kiedy to przeszedł na emeryturę. Po zakończeniu pracy, państwo Piskorczykowie wyprowadzają się do Sieradza. Nadleśniczy Henryk Piskorczyk zmarł śmiercią tragiczną w Sieradzu 6 VIII 1991 r., a jego żona Stefania, zmarła 4 XI 1988 r. Pochowani zostali w wspólnej mogile na cmentarzu parafialnym w Unikowie. Bibliografia: 1. Akta personalne – archiwum Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Łodzi. 2. Akta personalne – archiwum Nadleśnictwa Złoczew. 3. Almanach Leśny: rocznik personalny Administracji Lasów Państwowych według stanu na dzień 1 lipca 1933 r. 4. Kuchczyński Andrzej, Nadleśnictwo Złoczew 1945 – 1995, Złoczew 1995. 5. „Lesie nasz. 50 lat Lasów Państwowych w środkowej Polsce”, praca zbiorowa, RDLP w Łodzi, 1998. 6. Pręcikowski Leszek Sławomir, Nadleśnictwo Wieluń – Przeszłość i teraźniejszość, Wieluń 2014. 7. Stulczewski Jarosław, - Antoni Bartosik ps. „Bar”, „Bokser”, „Szary” (1915-1992) – wróg władzy ludowej., Na Sieradzkich Szlakach Nr 3/111/2013/XXVIII. gdzie angażuje się w założenie Szkoły Rzemieślniczej, której w 1930 roku został dyrektorem. Był doskonałym fachowcem i wychowawcą młodzieży. Zespół Szkół Mechanicznych w Chełmie, otrzymał w 1990 r., imię Ewarysta Stobnickiego. W 1921 r. urodził się Jan, brat Jerzego, a w 1923 r. jego siostra, Helena. Oboje w okresie powojennym ukończyli studia w Szkole Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie. Jerzy Stobnicki uczęszcza do gimnazjum w Chełmie. Uczy się bardzo dobrze, ale zmartwieniem rodziców jest jego niski wzrost. Za poradą lekarza szkolnego został wysłany na wieś do majątku dziadka Kazimierza, aby przez okres jednego roku odżywiać się zdrowym, wiejskim jedzeniem i zażywać dużo ruchu. Pod koniec pobytu dużo jeździ konno, a miłość do koni towarzyszy mu przez całe życie. Kuracja okazała się bardzo skuteczna; wyrósł i zmężniał tak, że po powrocie do gimnazjum koledzy go nie poznawali. Po ukończeniu gimnazjum w 1933 roku, rozpoczyna studia na Wydziale Leśnym w SGGW w Warszawie. Praktyki odbywał w lasach dóbr żywieckich rodziny Habsburgów. W 1938 r. został powołany do Szkoły Podchorążych Na Sieradzkich Szlakach 51 Rezerwy Artylerii, w Włodzimierzu Wołyńskim, którą ukończył w stopniu plutonowego podchorążego. W dniu wybuchu wojny, 1 IX 1939 r., znajduje się w I Dywizjonie Artylerii Ciężkiej, w Wesołej pod Warszawą. W okolicy Lublina i Tomaszowa Lubelskiego biorą udział w walkach z Niemcami. Dostał się do niewoli sowieckiej, z której jednak udaje mu się uciec. Zmienia mundur na ubranie cywilne i pieszo wraca do domu rodziców. Po krótkim odpoczynku przedostaje się do Warszawy, gdzie przebywa jego narzeczona - Regina Pieńkowska. Zgłasza się do organizowanego przez Niemców Ministerstwa Leśnictwa, aby znaleźć jakieś zatrudnienie. Dostaje skierowanie do Inspekcji Leśnej w Chełmie Lubelskim. Wracają wraz z Renią do Chełma i tam pod koniec 1939 r. biorą skromny ślub kościelny. W 1941 roku urodziła się ich pierwsza córka Anna, a rok później Maria, zwana Maryną. Nadleśniczy Jerzy Stobnicki Fot. Akta osobowe RDLP W Łodzi Pracując w niemieckiej inspekcji leśnej, Jerzy Stobnicki zajmuje się sprawami łowiectwa i użytkowania ubocznego, głównie żywicowania. W czasie pracy w inspekcji, w miarę możliwości współdziała z miejscowym ruchem oporu. Pod koniec 1944 r. Urząd Inspektorii Leśnej jest ewakuowany do Tomaszowa Maz., tam Stobnicki podejmuje pracę na stanowisku adiunkta, w Nadleśnictwie Brudzewice. Mieszka wraz z rodziną w Spale w dworku myśliwskim Prezydenta Ignacego Mościckiego. Zaraz po przejściu frontu, z dniem 15 II 1945 r. Jerzy Stobnicki mianowany został nadleśniczym Nadleśnictwa Kutno z siedzibą w Ostrowach, które organizuje od podstaw. Pierwszy okres po wyzwoleniu jest bardzo trudny, brakuje wszystkiego: wykwalifikowanych pracowników, osad służbowych, środków transportu. Nadleśnictwo ma bardzo rozległy zasięg, a lasy rozrzucone są na znacznym obszarze. Dużą jego część stanowią lasy przejęte z majątku rodziny hrabiów Rembielińskich. W tym początkowym okresie, podział na leśnictwa i ich personel przedstawia się następująco: Sobótka - Michał Falkowski; Turzynów – Jan Felicjaniak; Ostrowy: Czesław Cytowski i Lech Łuszczak; Ktery – Józefiak; Perna: Stefan Klażak, Wróblewski; Raciborów: Edward Zrobek, Klażak, Antoni Pewniak; Smardzew: Antoni Pewniak, Franciszek Graczyk, Adam Wypych; Strzelce: Jan Szpakiewicz, Tadeusz Skiermański, Witold Mikołajczyk. Współpraca z personelem terenowym układała się bardzo dobrze, nadleśniczy był lubiany i ceniony za swą cierpliwość, kompetencję i stanowczość. W 1945 roku urodziła się Stobnickim, trzecia córka - Małgorzata, a w 1949 r. syn Krzysztof. 52 Dyrektor Dyrekcji Lasów Państwowych w Łodzi - Gabriel Głowacki, ma do Jerzego pełne zaufanie, znają się przecież jeszcze z okresu okupacji i są zaprzyjaźnieni. Dyrektor często przyjeżdża do gościnnego domu Stobnickich, często też przysyła na polowania różnych notabli: wysokiej rangi oficerów, urzędników państwowych i partyjnych, ministrów, i innych dygnitarzy. Tereny nadleśnictwa posiadają bogate w zwierzynę łowiska więc dyrektor jest spokojny, że polowania będą udane, a goście wyjadą zadowoleni. W tym okresie zaczęła się w lasach państwowych moda na zakładanie plantacji topolowych. Sadzono je ze sztobrów, czyli uciętych kawałków gałęzi. Takich plantacji założono w Kutnie sporo, chociaż leśnicy terenowi nie byli do tych nowości przekonani. Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie działania Urzędu Bezpieczeństwa. Prawie od samego początku nadleśniczy jest nękany przez częste przesłuchania, rewizje, a później nawet zatrzymania; nie pomaga mu zapisanie się do partii -Zjednoczonego Stronnictwa Ludowego (ZSL). Systematyczne, nękające działania Urzędu Bezpieczeństwa doprowadzają do tego, że decyduje się na zmianę miejsca pracy. Tak opisuje ten okres w swoich wspomnieniach, cyt.: Żal mi było opuszczać nadleśnictwo w Ostrowach, ale działania ubowców były wystarczająco czytelne. Mógłbym je porównać do nagonki podczas polowania na grubego zwierza, pędzonego wprost na myśliwego. A ja czułem się jak góral, który dla chleba opuszczał strony ojczyste, z tą różnicą, że ja musiałem uczynić to samo nie dla chleba, tylko dla świętego spokoju. Wprawdzie kutnowskie moimi ojczystymi stronami nie było, gdyż urodziłem się nad Dnieprem, a dzieciństwo spędziłem na Wołyniu, dalsze zaś lata w Chełmie, jednak Ostrowy były dla mnie taką „małą ojczyzną”. Nic dziwnego. Tu zacząłem żyć na nowo po koszmarze okupacji. Paradoks polegał na tym, że życie w kutnowskim stało się również koszmarem. We wrześniu 1949 r., Jerzy Stobnicki mianowany został na stanowisko nadleśniczego Nadleśnictwa Bralin o powierzchni 5566,27 ha. Lasy są tu już zorganizowane, bardziej zwarte, z przewagą siedlisk borowych więc i nadzór nad nimi jest łatwiejszy. W latach 1947 – 1949 na terenie nadleśnictwa zanotowano masowe wystąpienie szkodliwego owada - kornika drukarza, który opanował wszystkie świerczyny w leśnictwach: Bałdowice i Marcinki. W tym czasie wystąpił na terenie nadleśnictwa bardzo wysoki stan dzików, powodujących zniszczenia na powierzchni setek hektarów upraw rolnych. Interwencje rolników w tej sprawie dotarły aż do Ministerstwa Leśnictwa, w efekcie tych działań dziki sukcesywnie redukowano przez częste polowania. W Bralinie pracuje się dobrze; spokojniej i w lepszym klimacie, w czym duży udział miała Renia - żona nadleśniczego, która potrafiła stworzyć ciepłą, rodzinną atmosferę i zintegrować rodziny leśników. Ta sielanka nie trwa jednak długo. Gdy dzieci weszły w wiek szkolny, rodzina się buntuje żądając przeniesienia do pobliskiego Kępna. Jerzy ugina się pod tymi żądaniami i od stycznia 1965 roku znajduje zatrudnienie w Zakładzie Drzewnym na stanowisku kierownika działu technicznego. Zakład zajmuje się produkcją skrzynek przeznaczonych dla wojsk sojuszniczych walczących w Wietnamie. W Kępnie mieszkało im się dobrze, mieli domek z ogródkiem kwiatowym i warzywnym, ale czuł się jak przysłowiowy „ptak w klatce”, tęsknił za kontaktami z lasem i zwierzyną. Po ustawieniu produkcji, nudzi się w zakładzie; jednostajna i monotonna praca nie leżą w jego charakterze; tak wspomina ten okres życia, cyt.: Na Sieradzkich Szlakach Jednak osobiście – w znaczeniu upodobania – praca ta była beznadziejna i nudna. Kiedy bowiem ustawiłem proces technologiczny, wykonując uprzednio plany i dokonując obliczeń kosztów, nie miałem co robić poza doglądaniem i to wyrywkowym, gdyż majster czuwał bezustannie nad całą produkcją. Zabijałem więc czas malowaniem widoczków lasu, zwierzyny leśnej, krajobrazów leśnych, przenosząc się w ten sposób w świat, który pozostał we mnie. Postanawia wrócić do pracy w lasach i od 1 I 1968 r. rozpoczyna pracę w Okręgowym Zarządzie Lasów Państwowych w Łodzi, na stanowisku inspektora obwodowego. Przeprowadzają się z Kępna do miejscowości Grójec w pobliżu Złoczewa, gdzie zamieszkali w drewnianej gajówce, położonej w enklawie lasów sosnowych i otoczonej starym sadem. W roku 1972 rozpoczęto w lasach państwowych reorganizację na szczeblu nadleśnictw, mającą na celu ich wzmocnieniu przez łączenie po kilka nadleśnictw w większe jednostki gospodarcze. Dla wielu leśników była to dramatyczna decyzja; część z nich została zdegradowana i przeniesiona na niższe stanowiska pracy. Jedną z pierwszych takich połączonych jednostek było Nadleśnictwo Złoczew, które z dniem 1 I 1972 r. objęło trzy byłe, samodzielne nadleśnictwa: Brąszewice, Czarnożyły i Złoczew, które weszły jako obręby leśne w skład nowego nadleśnictwa. Na stanowisko nadleśniczego powołano, z dniem połączenia, inż. Jerzego Stobnickiego, ustanawiając go równocześnie pełnomocnikiem ds. związanych z likwidacją i łączeniem Nadleśnictwa Złoczew. Byli nadleśniczowie zlikwidowanych jednostek: Brąszewice – Juliusz Macherski i Czarnożyły mgr inż. Henryk Szczepaniak, zostali mianowani zastępcami nadleśniczego, a nadleśniczy byłego Nadleśnictwa Złoczew - Henryk Piskorczyk, przeniesiony na stanowisko inspektora obwodowego. Głównym Księgowym został Bronisław Brzozowski. W biurze połączonego nadleśnictwa zatrudnieni byli w początkowym okresie: Stefan Biel, Marianna Brzozowska, Tadeusz Mikołajczyk, Jan Wróbel, Kazimiera Giełzak, Teresa Bąkowska, Renata Grzelak (Świerczyńska), Zenona Paroń, Józef i Krystyna Przybyłkowie, Andrzej Konieczny, Krystyna Antosik, Barbara Grygowska (Kałuziak), Piotr Maślanka, Stanisław Rył, Jerzy Pietrzykowski, Andrzej Zasina, Antoni Koźma i Wiesława Wierzbicka. W tym okresie budowane są nowe osady przy nadleśnictwie: najpierw, w 1971 r., powstaje budynek mieszkalny dla nadleśniczego, następnie w 1972 r. budynek 4-rodzinny dla pracowników biurowych, z kolei w 1973 roku wybudowano magazyn z prowizoryczną salą narad, a w 1976 r. warsztat mechaniczny z zapleczem socjalnym. Powierzchnia połączonego Nadleśnictwa Złoczew wynosiła 16522,34 ha, podzielone na 18 leśnictw i posiadała następująca obsadę personalną: 1. Obręb Brąszewice - 7055,81 ha; • Leśnictwo Dworek – leśniczy Andrzej Wiora, • Leśnictwo Kurek – leśniczy Bogumił Szumla, • Leśnictwo Orły – leśniczy Jerzy Kujawiński, • Leśnictwo Jaźwiny – leśniczy Eugeniusz Kluba, • Leśnictwo Kosatka – leśniczy Zenon Bardelski, • Leśnictwo Klonowa – leśniczy Kazimierz Mańka, • Leśnictwo Leliwa – leśniczy Stanisław Dobrowolski. 2. Obręb Czarnożyły - 4750,69 ha; • Leśnictwo Czarnożyły – leśniczy Mieczysław Tkaczyński, • Leśnictwo Ostrówek – leśniczy inż. Teodor Kostrzewski, • Leśnictwo Rychłocice – leśniczy Kazimierz Pychyński, • Leśnictwo Sieniec – leśniczy Bronisław Raducki, • Leśnictwo Szynkielów – leśniczy Hieronim Błaszczak, • Leśnictwo Świątkowice – leśniczy Henryk Tabaka. 3. Obręb Złoczew – 4715,84 ha; • Leśnictwo Chojne – leśniczy Antoni Grzelewski, • Leśnictwo Dąbrowa Wielka – leśniczy Franciszek Milczarek, • Leśnictwo Grójec Wielki – leśniczy Zygmunt Fiszkal, • Leśnictwo Oraczew – leśniczy Walenty Tomczyk. • Leśnictwo Pyszków – leśniczy Ireneusz Kubacki, • Leśnictwo Złoczew – leśniczy Kazimierz Pychyński (junior). Nadzór nad lasami niepaństwowymi prowadzili wówczas leśniczowie: Edward Gabara, Władysław Grabiasz, Hieronim Błaszczak, Wincenty Topolski, Andrzej Stanioch, Szczepan Woźniakowski, Jan Maj, Zenon Bardelski, Ryszard Łęski. W warsztacie nadleśnictwa pracowali: Jan Gliński, Władysław Kręcik i Stanisław Pipia, kierowcami samochodów są: Stanisław Bednarek i Marek Grobelny, a ciągnika Zygmunt Wyrwas, następnie Bogdan Tomczyński. Nadleśniczy Jerzy Stobnicki na zrębie. Fot. A. Konieczny W nadleśnictwie trwają ciągłe reorganizacje i zmiany stanowisk. Po odejściu Juliusza Macherskiego na emeryturę, a Henryka Szczepaniaka do Nadleśnictwa Sokolniki, zastępcą nadleśniczego Nadleśnictwa Złoczew zostaje inż. Teodor Kostrzewski. Kolejna poważna zmiana następuje od 1 I 1976 roku, kiedy to w wyniku likwidacji Nadleśnictwa Pieczyska, cztery leśnictwa o powierzchni 5588,82 ha dołączone zostają do Złoczewa. Są to leśnictwa: Brzeziny Kaliskie - leśniczy Aleksander Sułek, Wilcze Ługi – leśniczy Stanisław Sip, Wróbel – leśniczy Andrzej Plichta i Zajączki – Romuald Na Sieradzkich Szlakach 53 Kowalski. Nadleśniczy zlikwidowanego Nadleśnictwa Pieczyska, mgr inż. Marian Michalak i adiunkt, inż. Adam Sip, zostają nadleśniczymi terenowymi w Nadleśnictwie Złoczew. W tym samym czasie, po zlikwidowaniu Nadleśnictwa Sokolniki, do Złoczewa dołączono kolejny obręb: Węglewice, o powierzchni 5590,61 ha, obejmujący cztery leśnictwa: Brzeziny Węglewickie – leśniczy Krzysztof Łakomiak, Foluszczyki – leśniczy Leopold Ławny, Galewice – leśniczy Marian Szymański i Kuźnica Grabowska – leśniczy Józef Krzak. Równocześnie, z dniem 1 I 1976 r. odchodzi obręb Czarnożyły, który zostaje przekazany Nadleśnictwu Wieluń. Po tych zmianach powierzchnia Nadleśnictwa Złoczew wynosi 23203, 08 ha. Następna duża reorganizacja nadleśnictw jest już po 3 latach, kiedy to z dniem 31 XII 1978 r. obręb Węglewice zostaje przekazany do Nadleśnictwa Przedborów, a obręb Pieczyska do Nadleśnictwa Turek. Po tych zmianach w Nadleśnictwie Złoczew zostają tylko dwa obręby: Brąszewice i Złoczew o łącznej powierzchni 11974,80 ha. W związku z osiągnięciem wieku emerytalnego, nadleśniczy Jerzy Stobnicki, z dniem 31 III 1979 r., odwołany został ze stanowiska nadleśniczego Nadleśnictwa Złoczew. Po jego odejściu, kadra kierownicza Nadleśnictwa Złoczew, w 1979 roku przedstawiała się następująco: Nadleśniczy – mgr inż. Edward Polak; Główny Księgowy – Józef Przybyłek; Nadleśniczy terenowy Obr. Brąszewice – mgr inż. Mirosław Macherski; Nadleśniczy terenowy Obr. Złoczew – mgr inż. Jan Ejzert. Jerzy Stobnicki w okresie pracy zawodowej, a także po jej zakończeniu aktywnie uczestniczy w życiu społecznym regionu, przez szereg lat pełniąc funkcje: Przewodniczącego Komitetu Gromadzkiego Zjednoczonego Stronnictwa Ludowego, Radnego Wojewódzkiej Rady Narodowej w Sieradzu, Przewodniczącego Rady Gminy w Złoczewie. Równocześnie aktywnie działa w Wojewódzkiej Radzie Łowieckiej w Sieradzu uczestnicząc w jej obradach oraz prowadząc wykłady na kursach przygotowawczych dla myśliwych. Za zasługi w pracy zawodowej i społecznej otrzymał liczne odznaczenia, medale państwowe, resortowe, łowieckie i regionalne m.in.: •Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski, •Srebrny i Złoty Krzyż Zasługi, •Medal XXX–lecia PRL, •Honorową Odznakę Województwa Łódzkiego, •Zasłużony dla Województwa Sieradzkiego, •Odznakę „Zasłużony dla leśnictwa i Przemysłu Drzewnego, a także najwyższe odznaczenia łowieckie. Jerzy Stobnicki posiadał liczne zainteresowania i pasje pozazawodowe. Płynnie posługiwał się językiem francuskim, niemieckim i rosyjskim. Swe spotkania z lasem i zwierzyną utrwalał w realistycznych obrazach olejnych i kredką kreślonych pastelach. Jeszcze w czasie pracy zawodowej zajął się hodowlą i kolekcjonowaniem kaktusów i innych sukulentów. Z cierpliwością i zaangażowaniem gromadził ich zbiory, z których część podarował Szkole Podstawowej w Złoczewie. Jako wspaniały mówca i niezrównany gawędziarz potrafił bez przygotowania prowadzić rzeczowe dyskusje na dowolny temat oraz snuć barwne, pełne humoru, opowieści o tematyce przyrodniczej i łowieckiej. Pan Nadleśniczy był człowiekiem prawym i szlachetnym, pod jego czujną opieką uzyskało szlify zawodowe wielu młodych leśników. Ze względu na swą wiedzę i doświadczenie cieszył się ogromnym autorytetem w środowisku leśników i myśliwych. Jego postawa życiowa pełna godności, pogody ducha i życzliwości dla innych, zjednywała Mu szacunek i uznanie. Pozostanie w naszej pamięci jako człowiek pracowity, o wysokiej kulturze osobistej, szerokich horyzontach i wszechstronnej wiedzy. Przez pewien czas po przejściu na emeryturę, państwo Stobniccy mieszkali w Złoczewie, a w 1990 roku przeprowadzili się do Olsztyna. Tu są blisko córki Maryny i syna Krzysztofa. W 1999 roku umiera żona, Regina Stobnicka, a 16 VI 2002 r. Jerzy Stobnicki. Pochowani zostali na cmentarzu w Olsztynie – Dywity. Mgr inż. Henryk Szczepaniak (1930 - 2013) Nadleśniczy Nadleśnictwa Czarnożyły w latach 1958 - 1971 w Radomsku, które kończy w 1950 r. Po maturze kształci się dalej na Wydziale Leśnym Uniwersytetu Poznańskiego - Wyższej Szkoły Rolniczej w Poznaniu, gdzie w wyniku dwustopniowych studiów, 8 XI 1955 r. uzyskuje dyplom ukończenia studiów wyższych stopnia drugiego z tytułem magistra inżyniera leśnictwa. Pracę dyplomową pisze w Katedrze Hodowli Lasu pod kierunkiem Prof. Leona Mroczkiewicza. Przebieg pracy zawodowej. Po zakończeniu studiów, już od 1XI 1955 r., zgodnie z nakazem pracy, jest skierowany do Nadleśnictwa Bogdańce w Zarządzie Lasów Państwowych w Łodzi, gdzie obejmuje stanowisko leśniczego Leśnictwa Bełdów. Po sześciu miesiącach uzyskuje awans na adiunkta, pracując kolejno w nadleśnictwach: Kutno, Kamieńsk i Skierniewice. Następnie przeszedł dalsze szczeble kariery zawodowej, pełniąc od 1 II do 31 V 1958 r. obowiązki Henryk Szczepaniak urodził się 19 I 1930 r. w miejscowości Wygoda gminy Gidle, pow. Radomsko, w rodzinie leśników. Ojciec, Józef Szczepaniak ur. w 1884 r. w Parzymiechach, w okresie międzywojennym pracował jako gajowy w Nadleśnictwie Gidle. Matka, Helena z d. Mędrzecka zajmowała się prowadzeniem domu i wychowywaniem 5 dzieci. Rodzeństwo Henryka to: Roman, Romuald, Elżbieta i Zyta. W okresie okupacji, w 1943 r. Henryk kończy 7 klasową szkołę podstawową i przez pewien czas pracuje jako robotnik leśny. Z tego okresu pozostaje mu dobra znajomość języka niemieckiego. Następnie rozpoczyna naukę w liceum ogólnokształcącym o profilu matematyczno-fizycznym 54 Bibliografia: 1.Akta personalne – archiwum Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Łodzi. 2.Akta personalne – archiwum Nadleśnictwa Złoczew. 3.Archiwum rodziny Ziółkowskich w Warszawie. 4.„Lesie nasz. 50 lat Lasów Państwowych w środkowej Polsce”, praca zbiorowa, RDLP w Łodzi, 1998. 5.Kuchczyński Andrzej, Nadleśnictwo Złoczew 1945 – 1995, Złoczew 1995. 6.Pręcikowski Leszek Sławomir, Nadleśnictwo Wieluń – Przeszłość i teraźniejszość, Wieluń 2014. Na Sieradzkich Szlakach nadleśniczego w nadleśnictwach: Bogdańce i Czarnożyły. Już 1 VI 1958 r. zostaje powołany na stanowisko nadleśniczego Nadleśnictwa Czarnożyły z siedzibą w Ostrówku, będąc jednym z najmłodszych nadleśniczych w kraju. Funkcję nadleśniczego sprawuje przez ponad 13 lat, do końca grudnia 1971 roku, kiedy to po reorganizacji terytorialnej w Lasach Państwowych, Nadleśnictwo Czarnożyły zostaje zlikwidowane jako samodzielna jednostka i przyłączone do Nadleśnictwa Złoczew. W nowym miejscu pracy otrzymuje stanowisko zastępcy nadleśniczego. W tym okresie, na przełomie lat 1972 - 1973 jest oddelegowany do pełnienia obowiązków nadleśniczego Nadleśnictwa Sieradz z siedzibą w Rossoszycy. Od 14 II 1974 r. pracuje na stanowisku zastępcy nadleśniczego w Nadleśnictwie Sokolniki, a po kolejnej reorganizacji nadleśnictw, od 1 I 1976 do 30 VI 1982 r., jako nadleśniczy terenowy w Nadleśnictwie Wieluń. Henryk Szczepaniak 1999 r. Fot. Archiwum Rodziny Szczepaniaków W okresie stanu wojennego jest szykanowany, a w konsekwencji zwolniony z pracy. Od 1 VII 1982 do 31 X 1983 pozostaje bez pracy, utrzymując się z gospodarki rolnej i pensji żony. Zwolnienie to przeżył boleśnie; tak pisał do Nadleśniczego Nadleśnictwa Złoczew, w piśmie z dnia 14 XI 1990 r., prosząc o zaliczenie okresu bezrobocia do wysługi lat, cyt.: Zgnojono mnie zawodowo i materialnie, wykorzystując bezprawie stanu wojennego. Niestety, krzywda ta nie została nigdy naprawiona. Nie mogąc pogodzić się z decyzją o zwolnieniu, śle liczne monity do Dyrekcji Okręgowego Zarządu Lasów Państwowych Łodzi, o przywrócenie go do pracy. W efekcie tych zabiegów, zaproponowano mu pracę na podrzędnych stanowiskach w administracji LP, poniżej jego kwalifikacji. Nie mając innych możliwości zatrudnienia i zarobkowania, decyduje się z dniem 2 XI 1983 r. podjąć pracę w Nadleśnictwie Złoczew na stanowisku starszego instruktora. Od 1 VII 1991 do 6 VII 1994 r., korzysta z urlopu bezpłatnego w celu sprawowania funkcji wójta gminy Ostrówek. Po tym okresie ponownie wraca do pracy w nadleśnictwie. W związku z osiągnięciem wieku emerytalnego z dniem 1 II 1995 roku przechodzi na emeryturę. Organizacja Nadleśnictwa Czarnożyły. Nadleśnictwo Czarnożyły utworzone zostało zaraz po wyzwoleniu, w lutym 1945 roku. Organizacją nadleśnictwa kierował inspektor Dyrekcji LP w Łodzi, mgr inż. Stanisław Ojrzyński, pełniący równocześnie obowiązki nadleśniczego w Nadleśnictwie Kraszkowice. Był to świetny przedwojenny fachowiec, po studiach w Szkole Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie, które ukończył w 1931 roku. Równocześnie był on upoważniony do przejmowania lasów pochodzących z rozparcelowanych majątków ziemskich. W skład Nadleśnictwa Czarnożyły weszły w znacznej większości lasy majątków prywatnych, upaństwowione na mocy Dekretu PKWN z dn. 6 IX 1944 r., o przeprowadzeniu reformy rolnej oraz Dekretu PKWN z 12 XII 1944 r., o przejęciu niektórych lasów na własność Skarbu Państwa. Z ogólnej powierzchni nowo utworzonego nadleśnictwa wynoszącej 4833,67 ha, przedwojenne lasy państwowe stanowiły jedynie 1255,46 ha (26%). Do powierzchni nadleśnictwa włączone zostały lasy z prywatnych majątków: Rychłocice, Wielgie, Masłowice, Starzenice, Czarnożyły i Świątkowice. Siedzibę Nadleśnictwa, inspektor S. Ojrzyński wyznaczył pierwotnie we wsi Skrzynno, a następnie we wsi Ostrówek - w pomajątkowym dworze położonym na terenie parku. Załoga Nadleśnictwa Czarnożyły w 1960 r Stoją od lewej: Tomasz Biel, Aleksy Kazieka, Inspektor Ludwik Makulski, Nadleśniczy Henryk Szczepaniak, Henryk Tabaka, Kazimierz Pychyński. Siedzą od lewej gajowi: Franciszek Łacina, Hieronim Błaszczak, Stefan Rabenda, Jan Alasiński. Pierwszym nadleśniczym Nadleśnictwa Czarnożyły został inż. Stanisław Roguski pochodzący z Białowieży. Sekretarzem biura była najpierw Natalia Wrońska, a po niej Antoni Koźma; rachmistrzem Jan Wróbel, przybyły już w lutym 1945 roku, a kasjerem Teresa Kowalczyk. W następnych latach personel biura systematycznie uzupełniano. W tym trudnym powojennym czasie brak było fachowych kadr na stanowiskach terenowych: leśniczych i gajowych. Jednym z leśniczych był blisko 80-letni mgr Ryszard Haladin, wcześniej organizator i nadleśniczy Nadl. Sokolniki, z którego musiał odejść ze względów politycznych. Brakowało również osad dla personelu terenowego; część pracowników mieszkała we własnych lub wynajętych u okolicznej ludności lokalach. Dodatkowym utrudnieniem, w pracy leśników w tym okresie, były liczne zbrojne oddziały podziemia, ścigane przez grupy operacyjne Urzędu Bezpieczeństwa i siły wojsk Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego, działające na rozległym terenie nadleśnictwa. Według stanu na 1 X 1946 r., nadleśnictwo składało się z 4 leśnictw obejmujących 30 kompleksów leśnych, rozrzuconych na znacznym obszarze: 1. Leśn. Czarnożyły – leśniczy Ryszard Haladin, następnie Gustaw Telecki; 2. Leśn. Rychłocice – leśniczy Kazimierz Na Sieradzkich Szlakach 55 Pychyński; 3. Leśn. Ryś – brak leśniczego (obowiązki pełni nadleśniczy S. Roguski); 4. Leśn. Skrzynno – Władysław Brusznicki. Gajowymi byli m.in.: Józef Pawlak – przedwojenny gajowy w lasach majątkowych, Józef Półtorak, Józef Łyszczarz, Walczak, Michał Władyko. Kolejnymi nadleśniczymi w Nadleśnictwie Czarnożyły byli: inż. Emanuel Tarka od 1952 do 1957 r., a w latach 1957-58 inż. Jan Józefczyk, były dyrektor Wieluńskiego Rejonu Lasów Państwowych w Ożarowie. W następnych latach liczba leśnictw i ich załoga zmieniała się wielokrotnie, np.: Leśnictwo Ryś – leśniczym jest Marian Jankowski, a po jego aresztowaniu przez UB, Henryk Ruśkiewicz przeniesiony z Nadleśnictwa Brąszewice. Leśnictwo to zostaje z kolei włączone do Nadl. Sokolniki. Z dniem 1VI 1958 r. na stanowisko nadleśniczego Nadleśnictwa Czarnożyły został powołany mgr inż. Henryk Szczepaniak. Za jego urzędowania, w biurze nadleśnictwa, w różnych latach pracowali: główny księgowy – Jan Wróbel, następie Piotr Maślanka; sekretarz – Antoni Koźma; księgowa – Czesława Niepiekło i Teresa Bąkowska; kasjer – Zofia Krzak, następnie Kazimiera Giełzak; referenci: Renata Grzelak (Świerczyńska), Władysław Osmelak (magazynier). W 1964 roku w Ostrówku, Henryk Szczepaniak zawarł związek małżeński z pracującą w biurze Nadleśnictwa Czesławą Niepiekło. W 1964 r. urodziła im się pierwsza córka Alicja, a w 1970 roku następna, Izabela. W 1960 r. Nadleśnictwo dzieliło się na 6 leśnictw, a ich obsadę w różnych okresach tworzyli: 1. Leśnictwo Czarnożyły – leśniczowie: Mieczyslaw Tkaczyński, następnie Żarkiewicz, a później Henryk Tabaka, podleśniczy Edward Bakalarczyk, gajowi: Konstanty Pychyński, Jan Alasiński, a po nim Edward Pacholik; 2. Leśnictwo Masłowice – w późniejszym okresie przemianowane na Sieniec - leśniczy Bronisław Raducki, gajowi: Józef Pawlak i Sylwester Graczyk, a do celów łowieckich Franciszek Łacina; 3. Leśnictwo Ostrówek – kolejno leśniczowie: Aleksy Kazieka, Stefan Biel, Zdzisław Różycki, Teodor Kostrzewski, gajowi: Edward Pacholik, po nim Kazimierz Nowak, a po przyłączeniu leśnictwa Stolec, jako drugi gajowy – Marian Drożdżyński; 4. Leśnictwo Rychłocice – leśniczy Kazimierz Pychyński, gajowi: Stefan Juzala, Władysław Teodorczyk, Stefan Walencki; 5. Leśnictwo Świątkowice – leśniczy Henryk Tabaka, gajowi: Franciszek Łacina, Stefan Rabenda, Hieronim Błaszczak; 6. Leśnictwo Szynkielów – leśniczowie: Tomasz Biel i Hieronim Błaszczak po awansie ze stanowiska gajowego, gajowy Stefan Walencki; W lasach niepaństwowych nadzór pełnili: Aleksy Kazieka, Hieronim Błaszczak, a po przyłączeniu leśnictwa Stolec, Edward Gabara. Jak widać z powyższego zestawienia, zasięgi leśnictw i ich obsada personalna ulegały ciągłym zmianom. Na szersze omówienie zasługuje leśny ród Pychyńskich. Oprócz Kazimierza Pychyńskiego, który był leśniczym w Rychłocicach od 1945 roku, jego dwaj bracia byli również leśnikami: starszy Piotr, przedwojenny leśniczy lasów wileńskich - od 1923 roku, pracował po wojnie 56 w Nadleśnictwie Cisowa jako leśniczy Leśnictwa Marki. Drugi brat - Stanisław, w okresie przedwojennym pracował w Nadleśnictwie Łysa Góra na Kielecczyźnie, po wojnie był nadleśniczym Nadleśnictw: Cisowa i Grotniki w Łódzkiej Dyrekcji LP. W następnym pokoleniu, syn Kazimierza Pychyńskiego, również Kazimierz, po ukończeniu Technikum Leśnego w Goraju, pracuje na różnych stanowiskach w Nadleśnictwie Złoczew, następnie jako zastępca nadleśniczego w Nadleśnictwie Sieradz, a po likwidacji nadleśnictwa jako inżynier nadzoru w Nadleśnictwie Poddębice. Siostra Kazimierza (młodszego), Anna Pychyńska wyszła za mąż za leśniczego Mirosława Patelskiego, a syn Kazimierza, Zbigniew Pychyński jest aktualnie zastępcą nadleśniczego w Nadleśnictwie Złoczew. Nadleśnictwo Czarnożyły w Ostrówku. Fot. J. Ejzert Henryk Szczepaniak kieruje Nadleśnictwem Czarnożyły do chwili jego likwidacji. Nadleśnictwo Czarnożyły zostaje zlikwidowane z dniem 31.12.1971r., na mocy Zarządzenia Nr 41 Naczelnego Zarządu Lasów Państwowych z dn. 17.12.1971 r. i od 1 stycznia 1972 r. włączone jako Obręb Leśny Czarnożyły do Nadleśnictwa Złoczew. Działalność społeczno – polityczna i odznaczenia. Henryk Szczepaniak zawsze był pracownikiem mocno zaangażowanym w wykonywaną pracę, umiejętnie wykorzystując zdobytą wiedzę i doświadczenie, przyczynił się do poprawy jakości drzewostanów i zalesienia znacznych terenów nieużytków. Będąc nadleśniczym, profesjonalnie kierował zarządzaną jednostką i podległym personelem, osiągając dobre wyniki gospodarcze. Dzięki jego zaangażowaniu i konsekwencji, na terenie Nadleśnictwa Czarnożyły powstało wiele nowych osad leśnych, polepszając warunki bytowe pracowników. Cenił w ludziach cechy, które sam posiadał rozwinięte w najwyższym stopniu: pracowitość, rzetelność i sumienność. Równocześnie był czuły na krzywdę i niedolę ludzką. Ze względu na swą wiedzę i wieloletnie doświadczenie zawodowe cieszył się autorytetem i szacunkiem w środowisku leśników i myśliwych, a pod jego nadzorem szlify zawodowe zdobywali kolejni pracownicy leśni: leśniczowie, podleśniczowie i gajowi. Był człowiekiem niezłomnego ducha, niepokornym i nie uwikłanym w układy. Niestety, te zalety charakteru nie zjednywały mu jednak uznania u przełożonych, w związku z czym nie był przedstawiany do odznaczeń, wyróżnień i awansów. Od najmłodszych lat był zaangażowany w różnorodnych organizacjach młodzieżowych i społecznopolitycznych. Już w 1947 roku, mając 17 lat wstąpił do Organizacji Młodzieży Towarzystwa Uniwersytetu Na Sieradzkich Szlakach Robotniczego (OMTUR), która lipcu 1948 r. została wcielona do Związku Młodzieży Polskiej (ZMP). W 1949 roku, w wieku 19 lat pełnił funkcję radnego Miejskiej Rady Narodowej w Radomsku. W młodzieńczym okresie ukończył również kurs pracy morskiej zorganizowany przez Państwowe Centrum Wychowana Morskiego w Dziwnowie (PCWM). W okresie studiów należał do Zrzeszenia Studentów Polskich (ZSP) i Akademickiego Związku Sportowego (AZS). Działał aktywnie w Miejskim Komitecie Zwalczania Analfabetyzmu, był członkiem Towarzystwa Budownictwa Społecznego (TBS) i innych organizacji. W 1959 roku wstępuje do Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej (PZPR), gdzie później zostaje sekretarzem Komitetu Gminnego. Będąc nadleśniczym, już od 1961 roku zostaje radnym gromadzkiej, a następnie gminnej Rady Narodowej w Ostrówku, przewodniczącym Komisji Rolnictwa i Zaopatrzenia Ludności oraz zastępcą przewodniczącego Gminnej Rady Narodowej. Równocześnie pełni funkcję przewodniczącego Gminnego Komitetu Kontroli Społecznej, a od 1963 r. jest komendantem Terenowego Oddziału Obrony Cywilnej. Działa na rzecz rozwoju i poprawy warunków życia mieszkańców gminy i powiatu wieluńskiego. W latach 80-tych jest członkiem Komitetu Wojewódzkiego PZPR Sieradzu i członkiem Komisji Rolnej KW. W latach 19911994 pełni obowiązki Wójta Gminy Ostrówek. Jest członkiem miejscowego koła łowieckiego „Odyniec”. Przez długi czas prowadzi wzorową hodowlę owiec, należąc do Zrzeszenia Związków Hodowców Owiec w Polsce. Pomimo tak dużego zaangażowania społecznego i prowadzenia gospodarstwa, znajdował czas na rozwijanie zainteresowań pozazawodowych. Interesował się historią i polityką współczesną, korespondował z Archiwami Państwowymi celem uzupełnienia dokumentów genealogicznych swej rodziny. Jego aktywne zaangażowanie w różnych organizacjach skutkuje wieloma odznaczeniami, najważniejsze z nich, to: - Srebrny w 1976 r., a następnie Złoty Krzyż Zasługi Nadleśniczy Edward Polak Artur Musiał w 1983 r.; - Brązowy i Srebrny Medal za Zasługi dla Pożarnictwa w 1994 r.; - Brązowy Medal za Zasługi Dla Obronności Kraju w 1990 r.; - Brązowa Odznaka Za Zasługi dla Obrony Cywilnej w 1990 r.; - Za Zasługi dla Województwa Sieradzkiego w 1993r.; - Zasłużony dla Ziemi Wieluńskiej w 2012 r.; - Zasłużony Pracownik Rolnictwa w 1980 r.; - Medal Za Zasługi dla Gminy Ostrówek w 2007 r.; - Medal Za Zasługi dla Łowiectwa Ziemi Sieradzkiej w 1993 r.; - Srebrny Medal Zasługi Łowieckiej w 2001 r. Henryk Szczepaniak, poza krótkim okresem, w którym sprawował funkcję wójta, całe swoje życie zawodowe związał z lasami. Za pracę w Lasach Państwowych odznaczeń nie otrzymał. Zmarł po krótkiej chorobie, dnia 7 X 2013 r., w szpitalu w Wieluniu. Pochowany został na cmentarzu parafialnym w Ostrówku. _________________________ Autor biografii składa serdeczne podziękowanie pani Czesławie Szczepaniak, wdowie po Św. pamięci Henryku, za udostępnienie dokumentów i zdjęć z zasobów prywatnego archiwum rodzinnego. Bibliografia: 1. Akta personalne – archiwum Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Łodzi. 2. Akta personalne – archiwum Nadleśnictwa Złoczew. 3. Archiwum rodziny Szczepaniaków, w Ostrówku. 4. Kuchczyński Andrzej, Nadleśnictwo Złoczew 1945 – 1995, Złoczew 1995. 5. „Lesie nasz. 50 lat Lasów Państwowych w środkowej Polsce”, praca zbiorowa, RDLP w Łodzi, 1998. 6. Pręcikowski Leszek Sławomir, Nadleśnictwo Wieluń – Przeszłość i teraźniejszość, Wieluń 2014. Nadleśniczego Nadleśnictwa Złoczew z dniem 1 IX 1979 roku, które sprawował nieprzerwanie przez 35 lat - do 31 I 2014 roku. Podwyższając kwalifikacje ukończył Studia Podyplomowe „Organizacja Gospodarstwa Łowieckiego” na Wydziale Leśnym Akademii Rolniczej w Poznaniu (1983 r.). „Z każdym dniem las mię większym otacza urokiem I staje się piękniejszym, droższym w każdej dobie. Zachwyca ciszą, szumem, gęstwiny swej urokiem… Lesie! Jam duszą całą rozkochał się w tobie!” - Włodzimierz Wysocki Po ukończeniu Studiów na Wydziale Leśnym w Wyższej Szkole Rolniczej w Krakowie (1966-1971), rozpoczął pracę zawodową w Lasach Państwowych w 1972 roku, jako stażysta w Nadleśnictwie Sędziejowice. W kolejnych latach pracował w Nadleśnictwie Kutno i Wieluń, zajmując stanowisko adiunkta. Z dniem 1 XII 1977 r. przeszedł do Nadleśnictwa Złoczew obejmując stanowisko Zastępcy Nadleśniczego. Został powołany na stanowisko Na Sieradzkich Szlakach Edward Polak 57 W czasie pracy zawodowej dał się poznać jako bardzo dobry fachowiec i specjalista w dziedzinie gospodarki leśnej. Dobry organizator pracy i procesów produkcyjnych w leśnictwie. Ambitny, wykazujący w pracy dużo inicjatywy i rozwagi w podejmowaniu ważnych decyzji. Doprowadził do wybudowania nowoczesnej, uzyskującej bardzo wysokie wyniki w wydajności i jakości sadzonek Szkółki Leśnej Dąbrowa, wielu osad leśnych, strzelnicy myśliwskiej i licznych obiektów infrastruktury leśnej. Przy minimalnych nakładach spowodował utworzenie zbiorników małej retencji wodnej w Leśnictwie Biała, Grzyb, Oraczew i Potok. Propagował nowatorskie, różnorodne sposoby odnawiania lasu. Zainicjował utworzenie Rezerwatów Przyrody: „Wrząca”, „Paza” oraz połączenie Rezerwatów „Nowa Wieś” i „Komasówka”, a także współpracę ze szkołami w zakresie edukacji leśnej. Był inicjatorem utworzenia ścieżek przyrodniczo - leśnych w Leśnictwie Potok, Klonowa, Pyszków i Dąbrowa, „Zielonej Szkoły” w Leśnictwie Pyszków oraz trzech punktów edukacyjnych dla młodzieży szkolnej. Wśród pracowników i w miejscu zamieszkania cieszył się zaufaniem i autorytetem. Współpracował z Ochotniczymi Strażami Pożarnymi, a także Policją. Do 1998 roku był członkiem Komisji Rewizyjnej w Urzędzie Miasta Złoczew. Do 2000 roku Zastępcą Przewodniczącego Zarządu Wojewódzkiego a następnie Okręgowego Polskiego Związku Łowieckiego w Sieradzu, jak również członkiem Okręgowej Rady Łowieckiej. Posiadane odznaczenia państwowe i inne: Złoty Krzyż Zasługi (2004 r.), Zasłużony dla Leśnictwa i Przemysłu Drzewnego (1987 r.), Srebrny Medal za Zasługi dla Obronności Kraju (1989 r.), Brązowy Medal za zasługi dla Ligi Ochrony Kraju (1990 r.), Złoty Medal Zasługi Łowieckiej (1995 r.), Złoty Medal za Zasługi dla Pożarnictwa (1995 r.), Złota Odznaka za Zasługi dla Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej (2000 r.), Kordelas Leśnika Polskiego (2000 r.), Odznaczenie Polskiego Związku Łowieckiego „ZŁOM” (2007 r.), Złota Odznaka Honorowa Polskiego Towarzystwa Leśnego (2012 r.), Złota Odznaka Honorowa Stowarzyszenia Inżynierów i Techników Leśnictwa i Drzewnictwa (2012 r.), Złoty Znak Związku Leśników Polskich w Rzeczypospolitej Polskiej (2013 r.). Franciszek Jarzyński – Nadleśniczy wieluński nich przybyło na ziemię wieluńską. Przykładem może być pochodzący z Wołynia Kazimierz Jarmund (1790–1862), oficer armii Księstwa Warszawskiego, nadleśniczy leśnictwa w Pajęcznie, dzierżawca ekonomii rządowej Mierzyce (pow. Wieluń). Takich przykładów można przytoczyć wiele, choćby Maciej Żubr – ten wprawdzie bardziej znany jako mąż swej żony Joanny. To samo dotyczy wspomnianego na początku Franciszka Jarzyńskiego. Urodził się 3 XI 1789 r. w Warszawie jako syn Józefa i Magdaleny z Oczkowskich. Nie wiadomo kiedy rodzice przenieśli się do Wielkopolski, nastąpiło to po 1794 r. Edukacja Jarzyńskiego związana była z Poznaniem. W tym mieście ukończył cztery klasy w szkole pijarskiej (1800 r.), następnie uczęszczał do miejscowego liceum, gdzie uzyskał świadectwo maturalne (1804). Na uniwersytecie w Frankfurcie nad Odrą studiował prawo i administrację. Nauki nie ukończył albowiem „po wejściu wojsk francuskich odwołany zostałem do Warszawy”. Dnia 27 XII 1806 wstąpił jako szeregowy do 2 pułku jazdy. Po kilku miesiącach 22 VI 1807 awansowany na kaprala, następnie „translokowany” do 15 pp. (1 VII 1809), a niedługo potem „postąpił” na stopień sierżanta, wkrótce też awansował na stanowisko podoficera adiutanta. Szlify oficerskie otrzymał 20 VII 1811 (podporucznik). 12 IX 1812 awansował na drugi stopień oficerski. Niedługo potem – 12 X – przeniesiony do 20 pp. Nie uzyskał zatwierdzenia stopnia kapitana: wniosek z 1 XII na skutek sytuacji militarnej – władze i armia opuściły teren księstwa. Sam zaś Jarzyński przez 10 miesięcy brał udział w obronie twierdzy Modlin. Stąd też „wyszedł” z wojska w stopniu porucznika. W sumie odbył pięć kampanii wojennych podczas których był trzykrotnie ranny. Z wojska wystąpił na własne żądanie. W okresie czerwiec 1815 – wrzesień 1816 zatrudniony jako kalkulator w wydziale żywności dla wojska prefektury płockiej. Przeszedł do służby leśnej – 18 X 1816 r. uzyskał nominację na leśniczego, zaś 27 XII na nadleśniczego (instalacja 1 I 1820). 17 I 1820 złożył egzamin Zdzisław Włodarczyk „Sylwan. Dziennik nauk leśnych i myśliwych” z 1822 (t. 1) przynosi informacje dotyczące obsady służby leśnej w poszczególnych województwach Królestwa Polskiego. W tym czasie funkcję nadleśniczego w Wieluniu pełnił Franciszek Jarzyński. Stanowisko podleśnego nie było obsadzone. Podległy Jarzyńskiemu teren podzielony był na sześć tzw. straży. Były to następujące jednostki: – Szynkielów – strażnik Franciszek Kassek; – Radoszyce – strażnik Jan Brożyński; – Sinice (Sieniec?) – Bogusław Szyrmer; – Wierzbie – Tomasz Moraczyński; – Wróblew – Tomasz Karczewski; – Dzierznik (Dzietrzniki?) – Szymon Żmudowski. Dodatkowo zatrudnionych było 8 strzelców. Nadleśniczy Jarzyński był typowym przedstawicielem swojego pokolenia. Polaków urodzonych krótko przed upadkiem Rzeczypospolitej, którzy swoją aktywność zawodową, (należałoby raczej powiedzieć militarną), rozpoczęli w okresie wojen napoleońskich. Upadek cesarza to zarazem koniec marzeń o własnym państwie (niezależnie od stopnia zależności od Francji). Twór polityczny, który nazwano Księstwem Warszawskim przestał istnieć. Oficerowie i żołnierze, którzy przeżyli krwawe zmagania z lat 1812–1814 zmuszeni byli dokonać wyboru. Jedni pozostali w tworzonej przez wielkiego ks. Konstantego armii, inni szukali zajęć w służbie cywilnej. Jednym z działów administracji krajowej, gdzie znaleźli zatrudnienie przedstawiciele drugiej grupy było leśnictwo. Wielu z 58 Na Sieradzkich Szlakach kwalifikacyjny W aktach personalnych zaznaczono, że nie posiadał świadectw szkolnych – miały one zaginąć podczas kampanii 1812 r. Tam również znajdujemy potwierdzenie, że był pochodzenia szlacheckiego – niewylegitymowany. Nadleśniczy Jarzyński zmarł 6 IV 1836 r. w Mierzycach (ob. gm. Wierzchlas). Brak informacji o ślubie z Alojzą Dąbrowską. Nie wiadomo kiedy owdowiał. Z tego związku nieletnia córka. W imieniu Magdaleny Alojzy Stanisławy Jarzyńskiej z prośbą o przyznanie „pensji emerytalnej” wystąpił przedstawiciel „rady familijnej”. Przy okazji omawiania życiorysu nadleśniczego Franciszka Jarzyńskiego nasuwa się jeszcze jedna refleksja. W czasach Księstwa Warszawskiego nadleśnictwem wieluńskim kierował Józef Jarzyński. Pozostaje kwestią dalszych badań jakie związki łączyły go z Franciszkiem, być może to tylko przypadkowa zbieżność nazwisk. Zainteresowanym polecam m. in. Wieluński słownik biograficzny, t.1 i 2, red. Z Szczerbik, Z. Włodarczyk, Wieluń 2014 oraz Monografię Gminy Wierzchlas, red. Z. Włodarczyk, Wierzchlas 2014. POZNAJEMY WŁASNY REGION Walory krajoznawcze Nadleśnictwa Poddębice Sylwester Lisek 1. Dąb papieski po latach. W pierwszą rocznicę śmierci Jana Pawła II, w dniu 2 IV 2006 r. w parku miejskim w Poddębicach posadzono dąb szypułkowy. Nie było to zwykłe drzewo. Zostało wyhodowane z nasion zebranych z najstarszego dębu w Polsce „Chrobry”. Nasiona te zostały następnie poświęcone przez Ojca Świętego podczas pielgrzymki leśników do Watykanu w 2004 r. W uroczystościach, oprócz pracowników nadleśnictwa, przedstawicieli samorządu terytorialnego, wzięło udział liczne grono mieszkańców miasta Poddębice. W parku miejskim w specjalnie do tego celu przygotowanym miejscu, przy dźwiękach Zespołu Trębaczy Myśliwskich Nadleśnictwa Poddębice, dokonano posadzenia sadzonki Dębu Jana Pawła II. Po ośmiu latach od posadzenia dąb prezentuje się okazale, co dobrze rokuje mu na przyszłość. 2. Obiekty sakralne „zagubione” w lesie. Czasy średniowiecza oraz kolejnych epok z dziejów Polski obejmujących także dwie wojny światowe nie pozostały bez wpływu na obiekty sakralne naszego regionu. Dzieła tworzenia i niszczenia przeplatały się na przestrzeni wieków wpływając na funkcje, wygląd i znaczenie tych obiektów. Powstawały cmentarze, kapliczki i mogiły. Lasy, pola i zagajniki skrywają przed wędrowcem mogiły poległych, cmentarze czy kapliczki wzniesione w różnorakich intencjach. Jedne z nich zostały odnowione, inne podpadły w niepamięć ale każde z takich miejsc posiada swój urok, swoisty „mikroklimat”. Zaznaczyć należy, że wspomniane zabytki to tylko część z bogatej listy pamiątek sakralnych leżących na terenie Nadleśnictwa Poddębice. Zapraszamy do ich odwiedzenia. Cmentarze po I wojnie światowej. Na terenach leśnych naszego regionu zachowały się liczne pamiątki związane z I wojną światową. Są to głównie cmentarze i obeliski upamiętniające poległych żołnierzy armii niemieckiej i rosyjskiej. Pamiętać należy o tym, że w obu armiach walczyły również inne narodowości, w tym Polacy. Np. na cmentarzu położonym w oddziale 156 b, k. miejscowości Wodzierady na zniszczonych nagrobkach można doszukiwać się polsko brzmiących nazwisk. Cmentarz zlokalizowano w odległości ok. 80 m od drogi Wodzierady – Dobruchów. Całość położona jest na dwóch kopcach, z których każdy zwieńczony jest metalowym krzyżem z napisem „1914”. Kolejny cmentarz, położony jest w oddziale 176 d w pobliżu wsi Tarnówka, we wschodniej części Lasu Szadkowskiego, około 1,5 km na pn. od drogi Szadek – Lutomiersk. Założony został zgodnie z niemieckimi zasadami zakładania tego typu obiektów. Mianowicie, czworobok o wymiarach 20×20 m otoczono wałem ziemnym. W centralnym miejscu ustawiono pomnik z napisem „1914”, do którego prowadziła furtka osadzona na dwóch słupkach murowanych z kamieni polnych. Teren podzielono na trzy kwatery, z których dwie mniejsze ułożone są symetrycznie po obu stronach pomnika, trzecia – największa, zajmuje całą szerokość tylnej części cmentarza. Pierwotnie na kwaterach umieszczone były płyty nagrobne z informacjami o poległych. Pochowanych jest tu ok. 157 żołnierzy (w 1938 r. cmentarz został powiększony wyniku komasacji mogił m.in. z Rzepiszewa). Zachowały się szczątki rozbitych płyt nagrobnych, w tym jedna z mało czytelną inskrypcją. Mogiła wojenna na skraju lasu w Szadkowicach. Fot. M.Pietras Kapliczki. Można je spotkać wszędzie: w lesie, na polu, ale najczęściej przy drodze. Upamiętniają ważne wydarzenia, Na Sieradzkich Szlakach 59 rocznice, nieszczęśliwe wypadki. Mają charakter dziękczynny bądź pamiątkowy. Jedna z takich drewnianych kapliczek znajduje się na granicy lasu przy drodze z Kałowa do Mianowa. Nikt z mieszkańców pobliskiej wsi już nie pamięta z jakiego powodu została ona umieszczona na drzewie. W pobliżu leśniczówki w Niemysłowie, w starym założeniu parkowym, znajduje się murowana kapliczka zwieńczona krzyżem. Kapliczka powstała prawdopodobnie pod koniec XIX w. Świadczą o tym nietypowe, większych rozmiarów cegły, z których jest zbudowana. Ok. 200 m od Poddębic i ok. 300 m na pn. od drogi do Kałowa odnajdziemy wiekową sosnę otoczoną młodym borem sosnowym. Drzewo wraz z najbliższym otoczeniem pobliscy mieszkańcy traktują jako miejsce pochówku powstańca styczniowego. Stąd też kapliczka oraz odpowiednie przybranie drzewa. Na uwagę zasługują także ustawione w lasach dwa drewniane krzyże. Pierwszy z nich upamiętnia rozstrzelanie k. wsi Mrówna gajowego Morawca przez żołnierzy radzieckich w 1946 r. Znajduje się w leśnictwie Biernacice w oddz. 34 j. Drugi z krzyży, z napisem GLORIA VICTIS 1864 poświęcona jest rozstrzelanemu przez kozaków w pobliżu wsi Rudniki dziedzicowi dóbr siedlątkowskich, Jabłkowskiemu. Udzielił on pomocy powstańcom styczniowym. Znajduje się w leśnictwie Księże Młyny w oddz. 263 l. Mogiła. W oddziale 82d leśnictwa Kamionacz znajduje się zbiorowa mogiła pacjentów szpitala psychiatrycznego we Warcie. W kwietniu 1940 r. hitlerowcy zagazowali 499 chorych. Ich pamięć upamiętniają tablice z nazwiskami ofiar oraz obelisk z murowanych kamieni polnych. Mogiła w lesie (oddział 82d) leśnictwa Kamionacz. Fot. P. Poter 3. Walory przyrodnicze nadleśnictwa Szata roślinna. Dla wytrawnego wędrowca poddębickie lasy skrywają ok. 100 rzadkich i chronionych gatunków roślin. Są wśród nich kosaciec syberyjski, lilia złotogłów, naparstnica zwyczajna, 8 gatunków storczyków, 3 gatunki widłaków czy paproć – podrzeń żebrowiec. Rosną tu także: bagno zwyczajne, rosiczka okrągłolistna, wawrzynek wilczełyko, grzybienie białe, marzanka wonna. Gatunki te często związane są z siedliskami, których występowanie ma 60 ograniczony lub punktowy zasięg. Podczas inwentaryzacji siedlisk przyrodniczych przeprowadzonej w 2007 r. na obszarze nadleśnictwa zlokalizowano 8 cennych siedlisk leśnych i nieleśnych. Zajmują one powierzchnię ok. 1,5 tysiąca ha. Najpowszechniejszym typem rzadkich siedlisk jest grąd subkontynentalny. Grąd to typ lasu z grabem, dębem, bukiem, lipą, klonem, jesionem czy leszczyną. Zajmuje ponad 1300 ha i występuje w każdym większym kompleksie leśnym. Jednym z najcenniejszych siedlisk jest dąbrowa świetlista rosnąca na pow. 56 ha. Jej lokalizacja ogranicza się do rez. Napoleonów oraz lasów na krawędzi doliny rzeki Warty w okolicach Sieradza. Wzdłuż rzek i mniejszych cieków wodnych rosną łęgowe lasy olszowe. Są one okresowo, nie zawsze corocznie, zalewane wodą przepływową. Zajmują ok. 80 ha. Suche bory chrobotkowe, bory bagienne, bór jodłowy występują punktowo i zajmują niewielką powierzchnię. Wśród siedlisk nieleśnych odszukano torfowisko wysokie oraz nie porośniętą lasem wydmę. Przez teren nadleśnictwa przebiega północna granica zasięgu jodły, co oznacza, że na północ od tej strefy ten górski i podgórski gatunek już nie występuje w sposób naturalny. Ma to swoje przełożenie praktyczne, albowiem w miejscach, gdzie gatunek ten rośnie najlepiej powołano trzy rezerwaty przyrody: • Rez. Wojsławice – największy rezerwat w nadleśnictwie, o pow. 96,69 ha, powołany w 1978 r. Znajduje się w leśnictwie Szadek w południowej części uroczyska Wojsławice. Znajdują się tu żyzne siedliska lasowe z jodłą, która rośnie w grądzie, łęgu oraz tworzy bór jodłowy. Znaczną powierzchnię zajmują tereny wilgotne i podmokłe. Flora rezerwatu jest bardzo bogata w gatunki chronione, rzadkie i nieliczne co przy dużej powierzchni rezerwatu zapewnia im bezpieczny wzrost i rozwój. • Rez. Jamno – rezerwat o powierzchni 22,35 ha jest najstarszym na naszym terenie, powołany został w 1959 r. Znajduje się w leśnictwie Jamno w pobliżu wsi o tej samej nazwie. Posiada dogodne udostępnienie w postaci ścieżki przyrodniczej oraz szlaku konnego. W rezerwacie opisano 152 gatunki roślin naczyniowych i 32 gatunki mszaków. Zaobserwowano występowanie paprotki zwyczajnej. • Rez. Jodły Oleśnickie – niewielki, o powierzchni 11,70 ha, utworzony w 1962 r. Znajduje się w leśnictwie Mianów w uroczysku Oleśnica w oddz. 28 f, 29 b, c, d. Rosną tu okazałych rozmiarów jodły w wieku do 120 lat oraz liczne młode pokolenie zapewniające przetrwanie tego gatunku. Udokumentowano tu występowanie 145 gatunków roślin naczyniowych i 32 gatunków mszaków. Do szczególnie interesujących gatunków zalicza się gatunki rzadkie i chronione: przytulię okrągłolistną, gwiazdnicę długolistną, zachyłkę trójkątną, widłak goździsty i paprotkę zwyczajną. Oprócz wymienionych rezerwatów „jodłowych” znajdują się tu dwa kolejne, w których cel ochrony jest odmienny: •Rez. Napoleonów – o powierzchni 38,63 ha, utworzony w 1995 r., aby zachować siedlisko tzw. świetlistej dąbrowy. Świetlistej, czyli światłolubnej (ciepłolubnej), w której dużo światła dociera do dna lasu. Dzięki temu powstają siedliska o znacznym bogactwie roślin, dochodzącym do 150 gatunków. W omawianym rezerwacie stwierdzono 136 gatunków roślin zielnych i 8 gat. mszaków. Z roślin objętych ochroną ścisłą występuje tu lilia złotogłów naparstnica zwyczajna. Rośliny częściowo chronione reprezentowane są Na Sieradzkich Szlakach przez: kalinę koralową, konwalię majową, kruszynę pospolitą oraz pierwiosnkę lekarską. Na terenie rezerwatu występuje wiele gatunków roślin rzadko występujących jak: dąbrówka kosmata, dziurawiec skąpolistny, dzwonek brzoskwiniolistny, gorysz siny, jaskier wielokwiatowy, koniczyna dwukłosowa oraz turzyca pagórkowa. Zlokalizowany jest na wprost parkingu leśnego Zakrzew przy trasie Poddębice – Uniejów. Rez. Mianów – najmłodszy, powołany w 2000 r. w celu ochrony kompleksu bagien, torfowisk niskich i podmokłych lasów olszowych. Powierzchnia wynosi 5,87 ha. Obiekt ten jest interesujący ze względu o wybitne walory krajobrazowe i naukowe. Zajmuje on wilgotne, zabagnione zagłębienie na skrzydle doliny Neru na skraju uroczyska Mianów. Wyraźnie widoczne są tam wszystkie fazy przejściowe pomiędzy zbiornikami wodnymi a lasami łęgowymi porastającymi zabagnienia. W zasięgu terytorialnym nadleśnictwa około 200 drzew, krzewów lub pnączy uznano za pomniki przyrody. Są to najczęściej pojedyncze egzemplarze ale także grupy drzew i aleje oraz powierzchniowe stanowisko bluszczu pospolitego. Do mniej typowych pomników przyrody, a przez to wartych zobaczenia należy porośnięty poduchą z mchu głaz narzutowy o obwodzie 792 cm. Znaleźć go można w leśnictwie Niemysłów 150 m na zachód od drogi Porczyny – Krępa. Głaz narzutowy. Na terenie Nadleśnictwa Poddębice w leśnictwie Niemysłów znajduje się zespół przyrodniczo – krajobrazowy „Niemysłów” o powierzchni 4,52 ha. Ochroną objęte jest wydzielenie w oddz. 213 g ze starym drzewostanem sosnowo – dębowym. Teren jest wyłączony z użytkowania gospodarczego i przypomina rezerwat ścisły. Fauna Poddębickie lasy sprzyjają dużym ptakom. Szacuje się, że lęgnie się tutaj kilka par bociana czarnego, a także rzadki w naszym województwie orzeł bielik. W 2014 roku wykryto drugą parę tego dostojnego ptaka. W 2007 roku miała miejsce ciekawa próba lęgu przez bociany czarne na ambonie myśliwskiej. Prawdopodobnie były to młode, niedoświadczone ptaki. Próba zakończyła się niepowodzeniem na etapie zakładania gniazda. Pomimo dużego rozczłonkowania kompleksów leśnych występują tu duże ssaki kopytne jak jelenie, daniele, sarny i dziki, które obserwuje się w lasach oraz na terenach przyległych. Stale bytuje tu także łoś, którego kilka osobników spotyka się w różnych rejonach omawianego obszaru. W 2013 r. łosie z okolic Rossoszycy doczekały się pierwszego, „miejscowego” potomka. Mniejsze i większe rzeki, kanały i rowy są siedliskami popularnych bobra i wydry. Nadleśnictwo Poddębice. Fot. A. Grad W zachodniej części obszaru, poza gruntami nadleśnictwa znajduje się rez. Jeziorsko. Jest to jedna z najważniejszych ptasich ostoi w Polsce środkowej. Na obszarze rezerwatu stwierdzono blisko 250 gatunków ptaków. W czasie słabszych zim na zbiorniku notuje się ponad 30 tysięcy ptaków wodno – błotnych. Zbiornik wraz z przylegającymi od wschodu podmokłymi terenami uroczyska Glinno uznano za obszar Natura 2000. Na wschodnim brzegu zbiornika k. wsi Siedlątków ciągnie się klif podmywany przez spiętrzone wody zbiornika. Skarpa ta o długości ok. 1 km, przedstawiająca profil geologiczny uznana została za stanowisko dokumentacyjne. 86 wersów 4. Zwiedzaj, poznawaj, ucz się. Zapraszamy do udziału w zajęciach z leśnikiem Nadleśnictwo prowadzi aktywną działalność w sferze edukacji przyrodniczo – leśnej. Dość powiedzieć, że w 2006 r. w 20 spotkaniach, których nadleśnictwo było organizatorem lub współorganizatorem wzięło udział ok. 2200 uczestników, w 2007 r. w 24 spotkaniach – ok. 1800, w 2008 roku w 44 spotkaniach ok. – 3850 osób. W latach 2009 - 2011 średnio w 34 spotkaniach uczestniczyło ok. 2,5 tysiąca osób. W 2012 i 2013 roku średnio w 27 zajęciach i pogadankach uczestniczyło 2300 osób. Są to znaczące liczby świadczące o zapotrzebowaniu na tego typu działalność. Jest to więc dziedzina ważna, na którą zwraca się coraz większą uwagę. Z pewnością dla obu stron są to spotkania pouczające i pożyteczne, i mamy nadzieję, że odbiorcy wydarzeń w sposób właściwy spożytkują przekazaną przez nas wiedzę. Na zajęciach zwracamy uwagę na łączenie teoretycznej wiedzy biologicznej wyniesionej ze szkoły, z praktyczną wiedzą o lesie, jego życiu i mieszkańcach. W tym celu pracownicy nadleśnictwa biorą udział w prelekcjach wygłaszanych zarówno w salach szkolnych, jak i w terenie leśnym. Na spotkaniach poruszamy następujące tematy: •Ochrona przyrody (informacje ogólne, ciekawostki, także terenowe rozpoznawanie ptaków, owadów, roślin, tropów zwierząt), •Ochrona lasów przed zagrożeniami •Gospodarka leśna (od wyhodowania siewek do pozyskania drzew). Nadleśnictwo inwestuje także we własną infrastrukturę. Posiadamy trzy ścieżki leśne, dwie sale edukacyjne i dwa punkty z tablicami przy leśniczówkach: Sala edukacyjna Rodrysin wraz z pobliskimi Na Sieradzkich Szlakach 61 tablicami o tematyce łowieckiej oraz zadaszoną wiatą na ok. 100 osób z miejscem na ognisko. W 2013 roku w osadzie zbudowano także ogródek dydaktyczny z 13 przyrządami edukacyjnymi. Są to drewniane totemy, konstrukcje z obracanymi tabliczkami lub z zainstalowanymi częściami drewna. Przyrządy obejmują tematykę rozpoznawania roślin, zwierząt, poszczególnych gatunków drzew i krzewów, powiązań troficznych i siedliskowych, ochronę przyrody i środowiska. Obiekty te bazują na przekazywaniu wiedzy poprzez zabawę wykorzystując zagadki, słuch, dotyk, umiejętności logicznego myślenia. •Ścieżka przyrodnicza Gostków złożona z 13 tablic, długości ok. 2 km, czas przejścia ok. 1,5 h, z zadaszoną wiatą z miejscem na ognisko w pobliżu szkółki leśnej. Na szkółce znajduje się druga sala edukacyjna. •Ścieżka przyrodnicza Reduchów o długości 7,2 km. Położona jest w uroczysku Miedźno w niedalekiej odległości od Sieradza. Przebiega przez starodrzew dębowy, w pobliżu okazałego pomnika przyrody, zbiornika wodnego oraz stanowisk rzadkich i chronionych gatunków roślin. Wzdłuż trasy umieszczono 15 tablic edukacyjnych. •Ścieżka przyrodnicza Jamno przebiegająca także przez rezerwat o tej samej nazwie w pobliżu Szadku. Zaplanowano trzy trasy przemarszu o długości: 3,5 i 7,5 km. Rozmieszczono tu 14 tablic opisujących różnorodne zagadnienia leśne. Wzdłuż trasy podziwiać można jodły, jedne z najokazalszych w województwie. Również tutaj po wędrówce odpocząć można pod wiatą. Ogródek dydaktyczny Rodrysin. W celu uatrakcyjnienia zajęć sale edukacyjne dysponują sprzętem audiowizualnym, materiałami dydaktycznymi (m.in.: mikroskopy, lornetki, pudełka do chwytania owadów, tablice tematyczne) oraz biblioteczką. Znaleźć tu można przewodniki terenowe, pozycje albumowe jak również zeszyty ćwiczeń, które wykorzystuje się do samodzielnych prac uczestników zajęć. Pracownicy nadleśnictwa biorą czynny udział w różnorodnych akcjach i przedsięwzięciach o charakterze edukacyjnym. Są to m.in.: „Święto drzewa”, konkursy, jarmarki, dni otwarte, rajdy i biegi przełajowe dla dzieci i młodzieży szkolnej oraz dorosłych, prenumerata czasopism dla szkół, konkursy, wywiady i artykuły w mediach, itp. Turystyka Opisane wcześniej trzy ścieżki przyrodnicze służą nie tylko edukacji ale również wykorzystywane są jako obiekty turystyczne. Usytuowane w pobliżu miast sprzyjają wędrówkom czy chociażby niedzielnym spacerom. Turyście 62 zmechanizowanemu polecamy osiem miejsc postoju i leśnych parkingów, gdzie znajdzie ławki i, często zadaszone, stoły. Pieszy turysta ma do wyboru także cztery szlaki turystyczne. Są one rzadko wykorzystywane (głównie w trakcie imprez okolicznościowych) a szkoda, gdyż prowadzą przez bogate przyrodniczo i ciekawe kulturowo tereny: •Niebieski szlak im. Marii Konopnickiej długości 16 km Biegnie z Poddębic do wsi Kłudna poprzez zespół pałacowo – parkowy w Poddębicach, lasy uroczyska Napoleonów oraz, najważniejszy obiekt na trasie, izbę muzealną Marii Konopnickiej w Bronowie. •Żółty szlak im. Kazimierza Deczyńskiego prowadzi od stacji PKP we wsi Otok do miasta Warta. Kazimierz Deczyński, miejscowy nauczyciel, był pierwowzorem dla głównego bohatera powieści Leona Kruczkowskiego „Kordian i cham”. Trasa prowadzi m. in. przez Zadzim – wieś z kościołem z XVII w., dworem z XIX w. oraz parkiem podworskim i wieś Brodnia – z drewnianym kościołem z XVIII w. Szlak długości 30 km. •Niebieski szlak Walk nad Wartą 1939 roku łączy miejscowości związane z walkami 10 Dywizji Piechoty Armii Łódź o utrzymanie głównej pozycji obronnej na Warcie i Widawce we wrześniu 1939 r. Do zobaczenia wiele dobrze zachowanych polskich i niemieckich betonowych schronów. Szlak długosci 55 km prowadzi od muzeum w Warcie, przez Glinno, Pierzchnią Górę, Kamionacz, aż do Burzenina. •Czerwony szlak Okolic Łodzi o dł. 28 km biegnie od Aleksandrowa Łódzkiego, przez Babice (do zobaczenia kuźnia z pocz. XX w.), Lutomiersk, Mikołajewice (drewniany kościół z XVIII w.) do Pabianic. •Czerwony szlak Uroczysk i rezerwatów prowadzi z Męckiej Woli do Zduńskiej Woli przez rez. Wojsławice, wieś o tej samej nazwie z Izbą Regionalną z bogatą kolekcją zbiorów etnograficznych. Trasa dł. 15 km. Turysta konny także znajdzie coś dla siebie. Trzy szlaki usytuowane zostały w pobliżu stadnin i prowadzą głównie terenami leśnymi. Jeden z nich o dł. 4 km biegnie przez uroczysko Zofiówka położone k. wsi Jerwonice. Dwa kolejne o łącznej dł. 9 km znajdują się w dwóch kompleksach leśnych graniczących ze wsią Prusinowice. Największym szlakiem naszego rejonu jest Wojewódzki Szlak Konny, który łączy kompleksy leśne i stadniny województwa łódzkiego. Chętnym, przybywającym na dłuższy pobyt oferujemy noclegi w kwaterze myśliwskiej położonej we wsi Rodrysin k. trasy Poddębice – Uniejów. Otoczona zielenią osada posiada swoisty mikroklimat, któremu sprzyja wygląd domku o charakterze wiejskiego dworku. Z tyłu osady zlokalizowano zadaszone stoły dla ok. 100 biesiadników wraz z miejscem na ognisko. Dla celów mieszkalnych dom posiada cztery 2-osobowe pokoje, każdy z własną łazienką oraz salę telewizyjną. Jako jeden z najstarszych budynków w n-ctwie dom ten po II w. św. był jego siedzibą. Obecnie odnowiony służy prowadzeniu edukacji przyrodniczej i wynajmowaniu pokoi gościnnych. Rezerwacja pisemna, telefoniczna lub poprzez e-mail potwierdzona zadatkiem. W celu zasięgnięcia szczegółowych informacji należy dzwonić do biura n-ctwa pod nr: (43) 678 29 75. Łowiectwo Nadleśnictwo dysponuje Ośrodkiem Hodowli Zwierzyny (tzw. OHZ) zlokalizowanym na zachód i południe od Poddębic na powierzchni ponad 6 tysięcy ha. Tutejszy OHZ Na Sieradzkich Szlakach zajmuje się głównie gospodarowaniem populacją daniela, którego pierwsze stado wpuszczone zostało w ostępy leśne w latach 60-tych. W ostatnich latach, w celu odmłodzenia puli genowej wypuszczono kolejnych 30 osobników. Stan populacji ocenia się obecnie na ok. 110 sztuk. Szczególnymi względem leśniczego cieszą się także dziki (szacunkowy stan ok. 70 sztuk). Spośród pozostałych gatunków łownych poluje się tu na sarny (ok. 272 sztuk), lisy, zające i bażanty. Wśród pozyskanych rogaczy dwa parostki zasługują na uznanie. Waga jednego z nich wyniosła 475 g netto, co wraz z ogólnym wyglądem dało mu brązowy medal. Parostki drugiego z kolei kozła, przy wadze 402 g, wykazywały cechy dziesiątaka. Nadleśnictwo dysponuje także opisaną wcześniej kwaterą myśliwską, w której w sezonie myśliwskim przyjezdni myśliwi mają pierwszeństwo zakwaterowania. 5. Jak mieć las i pieniądze? Rok 2014 był ostatnim rokiem, w którym rolnicy skorzystali z dotacji na zalesienie w ramach PROW 20072013. Przypomnijmy jakie zasady obowiązywały by rolnik mógł zalesić grunt rolny. W przyszłym, 2015 roku, najprawdopodobniej będą obowiązywały podobne zasady więc warto się z nimi zapoznać. Co należy zrobić aby mieć las i jeszcze dostać za to pieniądze? Oto kilka podstawowych zasad, którymi przyszły właściciel lasu musi się kierować aby uzyskać z Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa zwrot poniesionych nakładów. Zebranie aktualnych dokumentów dotyczących działek przeznaczonych do zalesienia: 1. Urząd gminy – wypis i wyrys z miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego lub, w przypadku jego braku (a tak jest najczęściej), zaświadczenie potwierdzające, że przeznaczenie gruntów do zalesienia nie jest sprzeczne z ustaleniami studium uwarunkowań i kierunków uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego gminy. 2. Urząd gminy – zaświadczenie potwierdzające, że grunty przeznaczone do zalesienia są położone na obszarze Natura 2000 lub obszarze znajdującym się na liście, o której mowa w art. 27 ust. 3 pkt 1 ustawy z dnia 16 kwietnia 2004 r. o ochronie przyrody, albo postanowienie o odmowie wydania takiego zaświadczenia. 3. Oświadczenie rolnika o powierzchni gruntów przeznaczonych do zalesienia, zawierające numery działek ewidencyjnych. 4. Starostwo powiatowe – wypis z ewidencji gruntów i budynków dotyczący działek ewidencyjnych przeznaczonych do zalesienia. 5. Starostwo powiatowe – kopia części mapy ewidencyjnej gruntów i budynków, która obejmuje grunty do zalesienia, z naniesionymi granicami tych gruntów, albo jej powiększenie. Jeśli nie zalesiamy całej działki, np. z powodu obecności linii energetycznej, rowu, stawu, budynków, drzew, lasu, itp. to, zamiast powyższej kopii mapy ewidencyjnej, niezbędna staje się mapa sporządzona przez osobę posiadającą uprawnienia zawodowe nadane na podstawie ustawy Prawo Geodezyjne i kartograficzne (czyli geodetę). Ten sporządza na podkładzie mapy zasadniczej lub na podkładzie ewidencyjnym, mapę zawierająca w przypadku planowanego zalesienia: a) części działki ewidencyjnej lub zalesienia gruntów innych niż rolne: granice gruntów do zalesienia, granice oraz powierzchnie gruntów w poszczególnych klasach gleboznawczych, łączną powierzchnię gruntów przeznaczonych do zalesienia, b) gruntu o nachyleniu terenu powyżej 12o – oznaczenie najwyższego i najniższego punktu gruntu przeznaczonego do zalesienia wraz z podaniem określonego w stopniach nachylenia terenu. 6. Jeśli grunt położony jest na terenie rezerwatu, parku krajobrazowego, ich otulin lub na obszarze Natura 2000 to właściwy Regionalny Dyrektor Ochrony Środowiska wyraża opinię o braku sprzeczności zalesienia z celami ochrony tych obszarów chronionych. Nadleśnictwo sporządza plan zalesienia. Do wymienionych powyżej dokumentów piszemy wniosek o sporządzenie planu zalesienia, w którym podajemy swoje dane teleadresowe (koniecznie telefon), nr działek, ich położenie i powierzchnię. (Ważne jest aby dane te były identyczne z danymi w oświadczeniu oraz na mapie zalesieniowej, jeśli takową sporządza się) i udajemy się do nadleśnictwa, które ma 60 dni na sporządzenie planu. Oczekiwanie na zgodę ARiMR. Po otrzymaniu planu od nadleśnictwa rolnik w terminie od 1 czerwca do 1 sierpnia (corocznie zmienia się data końcowa) składa w ARiMR wniosek o pomoc. Do wniosku dołącza się: kopię planu zalesienia; zgodę pozostałych współwłaścicieli działki; zaświadczenie z urzędu gminy o wysokości dochodu z pracy w gospodarstwie rolnym albo liczbie hektarów przeliczeniowych; zaświadczenie o dochodach z urzędu skarbowego jeśli rolnik uzyskał takie dochody lub zaświadczenie o braku dochodów (z tytułu prowadzenia działów specjalnych produkcji rolnej lub dochodów innych niż dochody z tytułu pracy w gospodarstwie rolnym bądź z tytułu prowadzenia działów specjalnych produkcji rolnej); oświadczenie rolnika zawierające wykaz działek ewidencyjnych z uprawą pszenicy, żyta, jęczmienia i owsa; oświadczenie rolnika zawierające wykaz działek ewidencyjnych, na których znajdują się drzewa będące pomnikami przyrody, rowy, których szerokość nie przekracza 2 m lub oczka wodne o pow. poniżej 100 m; decyzję o środowiskowych uwarunkowaniach jeśli takowa była wymagana. Przy prawidłowo złożonym wniosku ARiMR wystawia postanowienie o spełnieniu przez rolnika warunków dotyczących planowanego zalesienia. Zalesiamy. Wiosną następnego roku po uzyskaniu planu zalesienia rolnik dokonuje zalesienia zgodnie z planem i innymi wymogami programu (np. zachowanie dowodów Na Sieradzkich Szlakach 63 zakupu sadzonek, repelentów, itp.). Ważne jest aby pisemnie zgłosić do biura nadleśnictwa fakt dokonania zalesienia. Jest na to tylko 7 dni. Nadleśnictwo, po wizji terenowej, wystawi zaświadczenie o poprawności wykonania zalesienia lub odmówi wydania zaświadczenia w przypadku niezgodności z planem. Oczekiwanie na decyzję ARiMR. Zaświadczenie uzyskane z nadleśnictwa składamy w biurze ARiMR i oczekujemy na decyzję przyznającą pomoc na zalesianie. Dbamy o las by rósł i się rozwijał. Pamiętajmy, że każda osoba realizująca zalesienie może uzyskać pomoc doradczą świadczoną przez nadleśnictwa w zakresie zalesień i gospodarki leśnej (podstawa prawna: art. 35 ust. 2 pkt 1 ustawy o lasach). Na koniec istotna, finansowa sprawa. Podstawowe wsparcie dla gruntów „płaskich” wynosi: Na zalesienie – 4620 zł / 1ha / 1 rok dla gat. iglastych, 5240 zł (gat. liściaste). Premia pielęgnacyjna 970 zł / 1ha / 1 rok. Premia zalesieniowa 1580 zł / 1ha / 1 rok (przyznawana rolnikom uzyskującym min. 25% dochodów z rolnictwa). 6. Osoby znane i mniej znane Władysław Szkudlarek i Mieczysław Welguś to nazwiska dobrze znane starszej kadrze poddębickiego nadleśnictwa. Panowie są emerytowanymi pracownikami naszej jednostki. Pan Szkudlarek przepracował w LP 37 lat na stanowisku gajowego i starszego gajowego. Pan Welguś pracował w LP przez 44 lata, z czego 41 lat spędził w jednej leśniczówce. Panowie przeżyli niejedną reformę administracyjną. Mieszkając w tym samym budynku leśniczówki leśniczy Welguś cztery razy „zmieniał” przynależność do nadleśnictwa. Pracę rozpoczynał w nadleśnictwie Sieradz, później było to nadleśnictwo Szadek, znowu Sieradz, Lutomiersk, aż do dzisiejszego – Poddębice. W trakcie spotkania Panowie wspominali dawniejszą pracę, „płachty” papieru z rozliczeniem wypłat dla pracowników, akcje zalesiania gruntów w ramach czynów społecznych, cygańskie tabory rozbite w lesie czy manewry wojska na terenach leśnych. W dzisiejszych czasach może się to wydawać abstrakcją ale dawniej wypełniano również asygnaty za wypasanie bydła w lesie czy grabienie ściółki. Jak twierdzi pan Welguś leśniczy spełniał niegdyś na wsi trzy funkcje: matki (opiekuńczej), ojca (surowego) i prokuratora (karzącego). Często jako jedyny we wsi miał telefon i ratował potrzebujących w nagłych sytuacjach. Każdy po paru latach pracy w lesie poznawał „swoich” złodziei drewna oraz lokalnych kłusowników. Z czasem również stawał się coraz bardziej przesądny. Gdy śnił im się pożar to wiadomo było, że w lesie ukradziono drewno. Bywało, że wśród wielu drzewek w lesie, zauważali brak pojedynczego świerka, ściętego potajemnie na choinkę. Kiepską wtedy jakość dróg i głębokie koleiny „naprawiano” żwirem i … gałęziami. Zdaniem rozmówców jedyne co się nie zmieniło przez te wszystkie lata to ilość dokumentów do sporządzenia. Ksiądz Grzegorz Czaja to kolejna osoba znana w poddębickich okolicach. Ksiądz jest proboszczem kościoła p.w. św. Marka Ewangelisty w Siedlątkowie, najmniejszej parafii w Polsce. Znany jest z tego, że podczas odwiedzin parafii proboszcz wita grupy turystów „Balladą o Szczęściu”. Donośny głos w małej przestrzeni kościoła połączony z tekstem piosenki robią duże wrażenie na słuchaczach. A oto treść pieśni: 64 Ballada o Szczęściu (autor nieznany) Był sobie las, zielony las A w lesie sejm burzliwy Bo zwierząt chór prowadził spór Co znaczy być szczęśliwym /BIS/ Więc bury miś, kudłaty miś, Pomedytował krótko Szczęśliwym być to miodek pić I mieć porządne futro /BIS/ Pracować wciąż i piąć się wzwyż Orzekła mała mrówka A ślimak rzekł, mieć własny dom Z garażem i ogródkiem /BIS/ A polny wiatr, obieżyświat Przyleciał z końca świata Szczęśliwym być, to znaczy żyć Nie robić nic i latać /BIS/ Przyleciał kos i zabrał głos I rzekł niewiele myśląc Szczęśliwym być, to z losu drwić I gwizdać na to wszystko /BIS/ Zasępił się, posępny sęp I rzecze zasępiony A czy ja wiem, szczęśliwszy ten Co ma silniejsze szpony /BIS/ Aż nagle ktoś na pomysł wpadł Wśród sporów i dociekań A może by, a może tak, Zapytać się człowieka /BIS/ I właśnie tu, aż mówić wstyd Skończyła się ballada Bo człowiek siadł, w zadumę wpadł I nic nie odpowiada /BIS/ 7. Pomnik w Księżej Wólce W dniu 21 X 2011 roku uroczyście odsłonięto pomnik poświęcony mieszkańcom Księżej Wólki rozstrzelanych 6 IX 1939 r. przez żołnierzy niemieckich oraz pozostałym ofiarom wojny rozstrzelanych w Księżej Wólce. Zastąpił on pamiątkowe, metalowy i drewniane krzyże ustawiane dotychczas przez mieszkańców. Imiona i nazwiska rozstrzelanych wraz z wiekiem podano na tablicy pamiątkowej. Są to: Jan Nepomucen Ciesielski lat 17, Józef Ciesielski lat 19, Feliks Kałużny lat 20, Stanisław Kałużny lat 19, Tadeusz Mintus lat 16, Stanisław Świętaszczyk lat 20, Józef Kuna lat 19, Tadeusz Kuna lat 22. Pomnik znajduje się w oddziale 225 b leśnictwa Niemysłów około 250 m od wsi. Na Sieradzkich Szlakach 8. Nowy parking zaprasza Nadleśnictwo Poddębice doczekało się parkingu z prawdziwego zdarzenia. Do dotychczas funkcjonujących siedmiu miejsc postoju rozmieszczonych w lasach leśnictw: Mianów, Szadek, Wilamów, Biernacice, Kamionacz i Reduchów dołączył parking w Zakrzewie. Przypomnijmy, parking od miejsca postoju różni się dostępnością toalet. Parking znajduje się przy trasie Uniejów – Poddębice w leśnictwie Napoleonów. Wytyczono nowe ścieżki, ustawiono stoły i wiaty by mogły służyć użytkownikom. Całość podzielono na dwie strefy: wypoczynkową i tzw. ścieżkę zdrowia. W pierwszej zlokalizowane są trzy stoły proste i dwa okrągłe oraz dwie wiaty. Przy jednym ze stołów znajduje się skrócona ławka z miejscem dla niepełnosprawnych. W drugiej strefie znajdziemy 12 przyrządów do ćwiczeń, m.in. drabinki, równoważnię, drążek, poręcze i ławeczkę do brzuszków. Ustawiono również huśtawkę dla najmłodszych. Całość infrastruktury została wkomponowana w otaczający las. Parking jest chętnie odwiedzany nie tylko przez podróżujących ale i przez miejscową ludność. Zachęca on bowiem do aktywnego spędzania czasu w lesie i zdrowego trybu życia. Dodatkowo wytyczno trasę biegową o dwóch wariantach długości 4,27 i 5,95 km. We wrześniu bieżącego roku odbędzie się tu impreza biegowa „Wolność jest w naturze” zorganizowana w ramach akcji „z Biegiem Natury”. Taka też była idea przebudowy tego miejsca. Parking został zmieniony dzięki ogólnopolskiemu programowi Aktywne Udostępnianie Lasu realizowanemu przez Lasy Państwowe. Program ten wprowadził ujednolicone standardy parkingów i miejsc postoju na terenach leśnych w całym kraju. Dzięki temu podróżujący może oczekiwać takich samych warunków odpoczynku podczas całej trasy przejazdu. Parking oznaczony jest tablicami opisującymi walory terenu nadleśnictwa oraz tablicami regulaminowymi. Czynny jest w godzinach 11-23, tzn. w godzinach otwarcia funkcjonującego w tym miejscu baru. 9. Drewniane kościółki okolic Poddębic Podróżując wokół Poddębic możemy natknąć się na lokalne perełki architektury drewnianej. Kościoły rozmieszczone są we wsiach: Brodnia, Wierzchy, Kałów i Budzynek. Zdaniem autora najpiękniejszym z nich jest kościół p.w. Św. Mikołaja Biskupa i Św. Stanisława Biskupa w Kałowie. Kałów obecnie jest wsią, jednak w XV-XVIII w. posiadał prawa miejskie, które utracił z powodu położenia z dala od uczęszczanych szlaków. Ludność zajmowała się przede wszystkim rolnictwem i rzemiosłem. Kilka lat temu kościół został z zewnątrz odnowiony dzięki czemu obecnie „tchnie świeżością”. Pierwsza wzmianka o kałowskim kościele pochodzi z 1393 r. Parafię erygował w 1451 r. arcybiskup gnieźnieński Władysław z Oporowa. Obecny kościół pod wezwaniem św. Mikołaja został zbudowany w 1786 r. przez braci Sulimierskich, właścicieli Kałowa. Jest to przykład drewnianej budowli, tzw. ludowego baroku, na planie krzyża łacińskiego. Przed kościołem stoi rokokowa rzeźba przedstawiająca św. Floriana, a obok świątyni, także odnowiona, drewniana dzwonnica z 2. połowy XVIII w. Kolejnym z kościołów jest kościół p.w. Św. Stanisława Biskupa w Brodni. Brodnia to wieś królewska, powstała w XIII w., wtedy również założono parafię. Obecny drewniany kościół zbudowany został ok. 1556 r., przebudowany w 1886 r. Położony jest na skraju skarpy opadającej do Zbiornika Jeziorsko. O drewnianym kościele p.w. św. Jana Chrzciciela w Budzynku napisano już wiele artykułów. I nic dziwnego gdyż jest to ciekawy pod względem architektonicznym kościółek, który wzniesiony został na początku XVIII. Parafia ta, podobnie do parafii w Siedlątkowie, uchodzi za jedną z najmniejszych parafii w Polsce. Kościół p.w. św. Mikołaja we Wierzchach z XVIII w. zlokalizowany jest w założeniu parkowym przy drodze z Poddębic do Zygier. Jest to kościół orientowany, oszalowany, zlokalizowany w centrum wsi na skraju małego parku. Dogodny dojazd oraz bogate, barokowe wyposażenie zachęcają do jego odwiedzin. 10. Kapliczki św. Huberta Święty Hubert jest patronem leśników i myśliwych a kapliczki i pomniki ku jego czci umieszczone zostały we wsiach Rodrysin, Siedlątków i Kromolin Nowy. Monumentalny obelisk w Siedlątkowie, gm. Pęczniew, powstał z okazji 80-lecia PZŁ. Inicjatorami powstania obelisku byli myśliwi: Józef Misiak i Zbigniew Rakowski oraz ksiądz Grzegorz Czaja, proboszcz miejscowej parafii. Projektantem obelisku był artysta plastyk ze Zduńskiej Woli, pan Andrzej Puzon. Obelisk powstał dzięki składkom zarządu Okręgu PZŁ w Sieradzu, 36 miejscowych kół łowieckich oraz 45 indywidualnych sponsorów. Trzydziestotonowy granitowy postument wieńczy odlew w kształcie wieńca jelenia z krzyżem. Odsłonięcie oraz poświęcenie kapliczki odbyło 13.09.2003 r. podczas uroczystości obchodów 80lecia. Kolejna kapliczka w formie polnego kamienia i metalowego krzyża położona jest w pobliżu drogi Warta – Szadek, we wsi Kromolin Nowy. Całość powstała z okazji 40-lecia koła łowieckiego Bażant nr 26 w Łodzi. Głównymi sponsorami byli Cezary Mazurowski i Andrzej Borowiecki, którzy również byli pomysłodawcami obecnego kształtu i wyglądu kapliczki. Odsłonięcie oraz poświęcenie kapliczki odbyło 22.06.2002 r. podczas uroczystości obchodów 40lecia. Wykonawcą był, nieżyjący już, rzeźbiarz ludowy z pobliskiej wsi. Także Nadleśnictwo Poddębice posiada kapliczkę ku czci naszego patrona. W dniu 3 grudnia 2011 r. na terenie Ośrodka Hodowli Zwierzyny nr 67 odbyło się uroczyste odsłonięcie kapliczki posadowionej ku czci Świętego Huberta. Kapliczkę w drewnie lipowym wykonał nasz leśniczy Tomasz Graf. Kapliczkę w obecności obecnych i byłych pracowników Nadleśnictwa poświęcił Ksiądz Kapelan leśników Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Łodzi oraz myśliwych Ziemi Łódzkiej – Marek Izydorczyk. Odsłonięcie kapliczki upiększyli sygnaliści łowieccy: Marcin Jaruga, Tomasz Graf, Pęśko Marcin. Kapliczka zlokalizowana jest w osadzie edukacyjnej Rodrysin. Autorzy zdjęć: Aleksander Grad, Paweł Lipiński, Sylwester Lisek, Andrzej Michalski, Michał Pietras, Paweł Poter, Na Sieradzkich Szlakach 65 Lasy barczewskie Józef Szubzda Gmina Barczew w XIX wieku leżała w centralnej części powiatu sieradzkiego. Gros jej powierzchni zajmował majątek należący kolejno do Siemiątkowskich, Sokolnickich i Nowickich. Dobra barczewskie w znacznej części pokrywały lasy. Według regestrów pomiarowych sporządzonych w 1836 r. majątek o powierzchni 74 włók 24 mórg i 29 prętów miary nowopolskiej składał się z gruntów ornych – 788 mórg 271 prętów oraz łąk, ogrodów, terenów zajętych przez stawy, drogi, wygony, doły wapienne, glinianki i zabudowania – 469 mórg 173 pręty. Lasy stanowiły 40,78% ogólnej powierzchni dóbr1. Geometra, Wojciech Olędzki, opracowujący regestra wyodrębnił cztery kompleksy leśne różniące się charakterem, gatunkami drzew i wielkością. Poszczególne fragmenty borów nosiły nazwy nadane przez okoliczną ludność. Pierwszy kompleks stanowił las sosnowy zmieszany z dębiną i świerczyną. W jego skład wchodziły zagajniki i ostępy nazywane: Gorąca Niwa, Zapusta, za Kamieniskiem i Dębie. Dział obejmował 166 mórg 210 prętów. Drugi największy kompleks o powierzchni 450 mórg 226 prętów stanowił las sosnowy. Poszczególne jego części nosiły nazwy: Biały Ług, Stawisko, Gołoborze, Smolarnia, Tarnowa i u Wilczyńskiej drogi. Trzeci kompleks rozciągający się na powierzchni 215 mórg 289 prętów był lasem sosnowym z pewną ilością świerczyny i brzeziny. W kompleksie tym występowały smugi. Fragmenty tego lasu nazywano: Cielęce Kąty, Jamy, Klatka, Zagonka, za Pustkami, u Będkowskiej drogi. Czwarty najmniejszy kompleks o powierzchni 32 mórg 80 prętów porośnięty był świerczyną z dodatkiem sośniny i rosnącej w smugach olszyny. Część tego lasu nazywano nad Pietrową łąką i nad nowym duktem.2 Wydzierżawiając dobra właściciele zwracali baczną uwagę na gospodarkę zasobami leśnymi. W umowie jaką Franciszek i jego żona Karolina w 1846 r. zawarli z dzierżawcą Heinrichem Menge dokładnie określono ilość drzew, którą wynajmujący może wykorzystać. Na porządki gospodarskie pozwolono corocznie wywieźć z lasu trzy czterokonne fury. Miejsca po wyciętych drzewach przeznaczone na zagay dzierżawca był zobowiązany radłem lub pługiem poruszyć i zasiać na bór szyszkami. Zezwolono dzierżawcy i włościanom na zbieranie chrustu i dowolne, nieograniczone kopanie pinków. Dziedzic zastrzegł sobie prawo administrowania borem, jednocześnie zobowiązując dzierżawcę do pełnienia nadzoru nad lasem, do utrzymywania borowego, do wypłacania mu 120 złotych polskich rocznej pensji i zapewnienia mu stosownej ordynaryi.3 Borowy korzystał z mieszkania zapewnionego przez dziedzica i miał prawo do posiadania krowy hodowanej w stadzie w dworskiej oborze. Leśnik mieszkał w Barczewie zajmując połowę chaty, którą dzielił z pańszczyźnianym chłopem. Status społeczny leśnika w środowisku był nieporównanie wyższy od wieśniaka. Leśniczy cieszył się szacunkiem i poważaniem. Gdy w marcu 1835 r. zmarł właściciel dóbr barczewskich, 66 Mikołaj Sokolnicki, leśnik, Jan Siyperski i ekonom Michał Komorkiewicz pełnili rolę świadków podczas spisywania aktu zgonu przez proboszcza brzeźniowskiego. Zakładając w 1855 r. nową wieś, Stefanów, dziedzice barczewscy Franciszek Nowicki i jego żona Karolina z Sulimierskich sprzedali okupnikom pole, łąki, pastwiska i wydzieloną przez geometrę część boru. Koloniści zostali zobowiązani do budowy porządnych domów, z kominami murowanymi i wykończyć je w ciągu dwóch lat. Akt lokacyjny zawierał klauzulę: Dopóki zaś to nie nastąpi (tj. wybudowanie wsi) nie wolno kolonistom sprzedawać drzewa z lasu im wydzielonego lecz jedynie na budowle gruntowe takowe drzewo brać mają.4 Barczew współczesny (2014). Fot. J. Szubzda Obraz wsi uległ całkowitej zmianie po uwłaszczeniu chłopów. Dekrety carskie z 2 III 1864 r. znosiły poddaństwo i wyposażały wieśniaków w ziemię. W formie uprawnień serwitutowych mieszkańcy Barczewa otrzymali prawo korzystania z lasów dworskich. Decyzja komisji likwidacyjnej Królestwa Polskiego z 22 X 1867 r. przekazywała barczowianom szereg służebności. Mogli wypasać w lasach dworskich 130 sztuk bydła. Każdemu gospodarstwu ustalono limit hodowlanej rogacizny i zakres uprawnień dotyczących wykorzystania zasobów leśnych. W akcie wspomnianej komisji zapisano: Pierwsze dwadzieścia cztery osady (wymienione z nazwiska właścicieli) mają prawo zbierać suche gałęzie w tydzień raz jeden po furze dla osady lecz bez siekiery; w ciągu roku mają prawo zbierać po sześć fur ściółki dla każdej osady; pozostałe odsady mają prawo zbierać co tydzień raz jeden suche gałęzie w dworskim lesie bez siekiery i fur oraz zbierać co rok po trzy fury ściółki na osadę. Dziewięć gospodarstw miało prawo otrzymać co rok od dziedzica na reperacyą zabudowań dla każdej osady po dwie sztuki drzewa, które ma zawierać objętość na wysokości dwóch łokci od ziemi półtora łokcia; wierzchołki drzewa i gałęzie pozostają w lesie. Oprócz opisanych służebności mieszkańcy Barczewa mają jeszcze prawo paść swe bydło wspólnie z dziedzicem na całej przestrzeni dworskich gruntów, położonych blisko uroczyska „obórki” w uroczysku oznaczonym na mapie L.F. obejmujący m18 mórg.5 Uprawnienia serwitutowe stały się źródłem konfliktów między wsią a dworem. Dziedzic niechętnie respektował przepisy, które ograniczały jego własność i zmniejszały dochody. Sprzedając las doprowadzał do praktycznego zniesienia części uprawnień chłopskich. Po przejęciu majątku w maju 1876 r. Kazimiera Nowicka, żona dotychczasowego Na Sieradzkich Szlakach właściciela, Stefana Nowickiego, znalazła się w trudnej sytuacji finansowej. Ratując się przed wierzycielami, po uzyskaniu zgody Wydziału Spraw Włościańskich przy Kaliskim Rządzie Gubernialnym (pismo nr 4388), sprzedała 300 mórg lasu Izraelowi Ratholz i Zacharyaszowi Beatus. Kupcy kaliscy nabyli cztery fragmenty barczewskich lasów: 1. Las zwany Smolarka i Tarnowa o powierzchni 62 mórg i 50 prętów, 2. Las Stara Poręba o powierzchni 131 mórg 298 prętów, 3. Las przy folwarku Stefanowskim, powierzchnia 104 morgi 230 prętów, 4. Las przy trakcie sieradzkim graniczący z Dąbrową, powierzchnia 1 morga 19 prętów. Sprzedaż obejmowała wszelkie bez wyjątku drzewo na tychże czterech wymienionych przestrzeniach rosnące oraz już tamże i leżące z wyłączeniem tylko cięgów dotąd wyrąbanych oraz z wyłączeniem gruntu pod temi przestrzeniami leśnymi znajdujące się.6 Sprzedaż lasu tylko w części pokryła zobowiązania finansowe i nie zagwarantowała prowadzenia opłacalnej, przynoszącej zyski gospodarki. Transakcja przeprowadzona pod presją wierzycieli nie została należycie przygotowana. K. Nowicka próbowała zapewnić sobie możliwość odzyskania fragmentu lasu wprowadzając do umowy warunek ponownego pomiaru sprzedanego areału, ale kupcy odwzajemnili się podobną klauzulą godzącą w interes sprzedającej. Sprzedaż lasu zrujnowała majątek dworski i gospodarstwa wiejskie. Chłopi stracili pastwiska, źródło zaopatrzenia się w opał i budulec. Ograniczenie pogłowia bydła z powodu braku paszy zmniejszyło plony zbóż. Źle nawożona ziemia szybko jałowiała. Majątek chylił się ku upadkowi. Stefan Nowicki w 1875 r. szacując własne dobra stwierdził, że ponad 100 mórg stanowią bezużyteczne karczowiska, pozostałości po wyciętym lesie. Dalsze 300 mórg miało w najbliższej przyszłości powiększyć areał nieużytków w Barczewie.7 Sprzedaż lasów w drugiej połowie XIX wieku była zjawiskiem powszechnym. W latach 1860-61 lasy sprzedawali właściciele Gajewnik, Rossoszycy, Iwanowic, Wielkiej Wsi. Rabunkowym wyrębem i sprzedażą drewna próbował ratować się Maciej Bronikowski i Jarosław Kobierzycki. Ostatni z wymienionych w marcu 1861 r. sprzedał Wołkowi Horowitzowi 1000 sągów drewna. Drewnem handlowali: Fiszel Tygier, Izaak Kohn, Boruch Lande, Mortka Wieruszowski, Izrael Krol.8 Pustoszała ziemia sieradzka, traciła swą bogatą i ozdobną szatę. Pieniądze uzyskane przez właścicieli majątków nie uratowały ziemian przed degradacją społeczną. Bartnictwo – „leśne pszczelarzenie” bartne na rzecz panującego obejmowało zarówno lasy władców jak i osób prywatnych. O rozmieszczeniu barci w borze bartnym decydował bartnik, bezpośredni poddany samego władcy. Jeżeli las stanowił prywatną własność , to bartnik mógł bez przeszkód wkroczyć na jego teren i dokonać czynności bartniczych. Prywatni właściciele pod żadnym pozorem nie mogli naruszać uprawnień władcy. Przede wszystkim nie wolno im było ścinać drzew bartnych a w przypadku, gdy barć z jakiejkolwiek przyczyny runęła, stanowiła własność bartnika. Właścicielowi przysługiwało jedynie prawo do pozostałej części drzewa. Wycięte z pni barcie były często zabierane przez bartników w pobliże osad co dało początek pasiekom przydomowym. Istniały też ograniczenia w wycinaniu drzew oznakowanych przez bartnika oraz wszystkich drzew znajdujących się w pewnej odległości od drzewa bartnego. Każdy bartnik posiadał swój znak bartny zwany cisną, który służył do oznakowania drzew w zarządzanym przez niego borze bartnym zwanym obliną. Właściciele lasów byli więc wyjątkowo ograniczeni w prawach korzystania ze swojej własności, i to zwłaszcza w odniesieniu do drzew najokazalszych. Wyrąb ich na własne potrzeby, czy też na sprzedaż, był zakazany. Prawa władcy zostały rozciągnięte jeszcze bardziej, w borach prywatnych bowiem nie wolno było zakładać właścicielom własnych barci. Za naruszenie tego zakazu stosowano bardzo wysokie kary pieniężne. Posiadanie narzędzi bartnych przez właściciela lasu podlegało karze. Daniel Palma Historia polskiego pszczelarstwa jest ściśle związana z lasem. Współczesne pszczelarstwo wywodzi się z bartnictwa – gospodarki pszczelarskiej prowadzonej w barciach na terenach leśnych. Polskie bartnictwo ma ponad tysiącletnią tradycję. Już nasz najstarszy dziejopis GallAnonim wspomina o miodopłynnych lasach na terenie Polski. Pierwsi bartnicy wykorzystywali naturalne dziuple zasiedlone przez pszczoły tzw. świepoty. Wraz z opanowaniem techniki dziania (zakładania) barci nastąpił jego intensywny rozwój. Przyczynił się do tego także zwiększony popyt na miód i wosk. Wielkie kompleksy puszcz z dużą ilością grubych drzew stwarzały korzystne warunki dla rozwoju bartnictwa. Władcy nadawali bartnikom przywileje, dbali o rozwój bartnictwa, ale nie bezinteresownie. Powstałe osady bartne były obciążone na rzecz panującego daninami z miodu, wosku i z zasiedlonych pszczołami kłód. Płacono także tzw. kunowe w postaci skór pochodzących z odłowionych kun a później w formie pieniężnej. Była to duża część przychodów zasilająca skarbiec. Zwolnienia z regale bartnego miały instytucje kościelne, wiązało się to z dużym zapotrzebowaniem na wosk do oświetlania kościołów. W średniowieczu regale Przypisy: 1 Sąd Rejonowy w Sieradzu Wydział Hipoteczny, Sygn. 247 Majątek Barczew, poz. 63, 2 Tamże, 3 Tamże, poz. 79, 4 Tamże, poz. 78, 5 Sygn. 24, Barczew T.I, poz. 119, 6 Sygn. 244, Barczew T. II, poz.163 7 Sygn. 247, poz. 146, 8 Rejestr akt rejenta Rajmunda Szcziężka w Warcie, lata 1860-61. Na Sieradzkich Szlakach 67 Drzewo bartne, Baszkiria. Fot. Jan Ejzert Wraz z rozwojem rolnictwa powstawało coraz więcej pasiek przydomowych. Wycinane z pni barcie w postaci kłód przewożono w pobliże osad. Dochody z regale bartnego stopniowo malały przez co z czasem władcy zrezygnowali z tego obciążenia. Życie średniowiecznego bartnika było najeżone wieloma niebezpieczeństwami, co wiązało się z jego miejscem pracy a często i zamieszkania, znajdowało się zazwyczaj z dala od ludzkich osad. Dotarcie do boru bartnego było możliwe po długiej wędrówce pieszej przez lasy – w najlepszym przypadku – po dopłynięciu łodzią. Odludność miejsc nie zachęcała do stałego tam pobytu, dlatego też wielu bartników jedynie okresowo zamieszkiwało w pobliżu barci, aby z nastaniem jesieni powrócić do osad. Człowiek średniowiecza bał się lasu i traktował go jako swojego osobistego wroga. Bartnik musiał być więc człowiekiem nie tylko o wielkiej odwadze i sile, ale ponadto wyjątkowo zaradnym w tych jakże surowych warunkach bytowania. Miodobranie, Baszkiria. Fot. Jan Ejzert Barcie zakładane były w drzewach dostatecznie grubych i zdrowych, by mogły oprzeć się naciskom wichrów a dostatecznie grube ścianki mogły chronić przed przemarzaniem wnętrza. Barcie dziano przede wszystkim w sosnach i dębach. Osoby które zakładały dzienie w tych czasach zwano również bartrodziejami. Dzienie wyrabiano w sosnach liczących ponad 100 lat o znacznej średnicy. 68 Miały one najczęściej przekrój prostokątny ale zdarzały sie także okrągłe. Wymiary dzieni wewnątrz wynosiły najczęściej: wysokość z przodu 80-90 cm, wysokość z tyłu 90-100 cm, szerokość z przodu 10-15 cm, z tyłu zaś 30-35 cm, głębokość zaś 20-40 cm. Do dziania barci posługiwano sie prymitywnymi narzędziami, były to: siekiery, piesznie. Aby dostać się w wyższe partie drzewa bartnicy używali tzw. leziwa - ławeczki i podwójnie skręconego powrozu na którym podciągano się do góry. Nowe barcie były smarowane wewnątrz wodnym roztworem miodu i ziół, miało to na celu stworzenie korzystnych warunków dla osadzanych roi, czynność tą zwano tworzeniem. Takie świeże dzienie były zasiedlane pszczołami pochodzącymi z rójki, bowiem ówcześni bartnicy nie znali innego sposobu podziału rodziny pszczelej. Pszczoły szybko kitowały ściany dzieni, w ten sposób zapobiegały zbyt nadmiernemu wydzielaniu się żywicy. Po osadzeniu roju bartnik zaglądał do dzieni dopiero podczas miodobrania. Pszczoły leśne zwane borówkami lub zielonymi były często złośliwe, do ich poskromienia bartnicy używali dymu, pod jego bowiem wpływem pszczoły gromadzą w swoim wolu zapasy miodu, co z kolei utrudnia im wysuwanie żądła. Bartnik wspinał sie na drzewo za pomocą leziwa, otwierał zatwór i po odymieniu przystępował do przeglądu plastrów. Do podcinania plastrów używano noży z zakrzywionymi ostrzami. Plastry z miodem podcinano do pewnej wysokości, górną część zostawiano rodzinie pszczelej na zimę (nie podkamiano rodzin przed zimowlą). Bartnik wycięte plastry wkładał do cebrzyka zawieszonego na pobliskiej gałęzi. Do gromadzenia wziątku służyły drewniane naczynia, najczęściej z drewna lipowego. Pozyskiwano dwa rodzaje miodów - kapaniec uzyskiwany poprzez odsączenie plastrów na sitach oraz niższego gatunku miód wyciskany z plastrów. Do najcenniejszych należały miody jasne – pochodzące z nektaru kwiatów leśnych i lip, natomiast ciemne - głównie spadziowy i wrzosowy osiągały niskie ceny ze względu na ich dużą dostępność. Barcie nie były tak wysoce produktywne jak współczesne ule, szacuje sie że w ciągu sezonu można było pozyskać z jednej barci od 3 do 9 litrów miodu. Głównymi roślinami miododajnymi były kwiaty leśne, rośliny łąkowe, oraz lipy. Tam gdzie bartnictwo miało charakter wybitnie leśny główny pożytek stanowiły wrzosy. Wyżej ceniony był miód pochodzący z poszytych (zasklepionych) plastrów, natomiast z niezasklepionych szybciej ulegał fermentacji i często służył do produkcji miodu pitnego. Przy okazji miodobrania należy wspomnieć o pozyskiwaniu wosku, który był cennym surowcem do produkcji świec, pieczęci, służył także do celów odlewniczych. Po miodobraniu bartnik opuszczał las i pojawiał sie tam wiosną aby przeprowadzić lustrację przezimowanych rodzin, podmiatał susz i martwe pszczoły a także wybierał puste plastry i miód nie wykorzystany podczas zimy. Barcie leśne często stawały się łupem złodziei, którzy kradnąc miód niszczyli przy tym rodziny pszczele. Sądy były dla takich osób bardzo surowe, stosowano kary grzywny a i zdarzało sie nawet karę śmierci. Również pożary powodowały duże spustoszenie w borach bartnych. Bartnicy musieli zabezpieczać swe barcie przed niedźwiedziami zwanymi bartniczkami, które wyrządzały nie małe szkody w borze bartnym. Do tego celu służyły między innymi samobitnie dzwony. Były to kłody drewna zawieszone przy otworze barci, które to odepchnięte przez niedźwiedzia powracały na swoje miejsce, strącając zwierzę w dół. Często Na Sieradzkich Szlakach pod barcią wkopywano także zaostrzone pale, które raniły spadającego na nie niedźwiedzia. Zakładano także tzw. “odry” pomosty z dartych desek z kołkami skierowanymi w dół, które zapobiegały wdrapywaniu sie niedźwiedzi. Bartnicy musieli także zabezpieczać pszczoły przed kunami oraz myszami, które to dziesiątkowały rodziny pszczele podczas zimowli. Ziemia Sieradzka ma również swoje tradycje bartnnicze czego przykładem może być las o nazwie Półboru położony przy trasie w kierunku Łodzi. Nazwa ta pochodzi od słowa bór, które w bartnictwie oznaczało 60 barci i było jednostką obliczeniową podlegającą opodatkowaniu na rzecz władcy. Półboru oznaczało więc 30 barci. Obecnie w Nadleśnictwie Spała próbuje się odtworzyć staropolskie bartnictwo, przy pomocy bartników z Baszkiri założono nowe barcie, które stały się regionalną atrakcją. Las jak wcześniej jest miejscem z którego chętnie korzystają pszczoły. W wielu leśnych osadach można spotkać ule, w których pszczoły gromadzą cenny leśny miód o unikatowym smaku i zapachu. Pasieka przy Leśniczówce Pyszków. Fot. Daniel Palma Upadek bartnictwa związany był przede wszystkim z intensywnym rozwojem rolnictwa, puszcze kurczyły się, duże zapotrzebowanie na cenny surowiec drzewny powodował że właściciele lasów wrogo spoglądali na działalność bartników. Również nie bez znaczenia miały przetaczające się w połowie XVII wieku przez kraj wojny, zniszczono w tym okresie sporo barci. Bartnicy coraz częściej wycinali barcie i przewozili je w sąsiedztwo osad, powstawały w ten sposób pierwsze pasieki. W XIX w wprowadzono pierwsze ustawy zabraniające bartnictwa, wprowadzono także wysokie podatki co spowodowało jego szybki zanik. Jubileusz 40 – lecia Nadleśnictwa Wieluń Andrzej Pychyński „Czterdzieści lat minęło jak jeden dzień” - jak mówią słowa znanej piosenki. Ale niezupełnie tylko 40 - lat. O jednostce organizacyjnej pod nazwą WIELUŃ mówiło się już bardzo dawno.I tak według monografii „Nadleśnictwo Wieluń – przeszłość i teraźniejszość” autorstwa Leszka Sławomira Pręcikowskiego, wydanej specjalnie na powyższy jubileusz, opisano: - o Kancelarii Łowieckiej w Wieluniu, gdzie urzędował regent łowiectwa (tzw. łowczy wieluński), która nadzorowała puszcze królewskie wokół Wielunia, wspomina się już w roku 1789, - nazwa Nadleśnictwo Wieluń pojawia się w okresie Księstwa Warszawskiego, kiedy to po raz pierwszy w naszych dziejach narodowych zostaje dobrze zorganizowana i uporządkowana administracja leśna. Powstały urzędy leśne – Ul figuralny, wł. Artur Pasierb, Stefanów Ruszkowski. Fot. Daniel Palma Bibliografia: 1. Wróblewski Romuald, Polskie pszczelarstwo, Wrocław 1991, Gumowska Irena, Pszczoły i ludzie. Warszawa 1986,.Olaczek Romuald, Rezerwaty, RDLP w Łodzi 2013. nadleśnictwa. Jest to rok 1807, gdzie w ramach Departamentu Kaliskiego tutejsze lasy rządowe zorganizowane były w jednostkę o nazwie Nadleśnictwo Wieluń, - w latach 1815 – 1918 funkcjonowało na tym obszarze Leśnictwo Wieluń będące bezpośrednim protoplastą współczesnej administracji leśnej na tym terenie, - w roku 1852 nestor polskiego leśnictwa Aleksander Połujański zaliczał Leśnictwo Wieluń do tych o największej różnorodności składu gatunkowego drzewostanów w całym ówczesnym Królestwie Polskim, - w październiku roku 1918 Sekcja Lasów w Ministerstwie Rolnictwa i Dóbr Koronnych powołała delegatów do organizacji nadleśnictw. Delegatura została powołana między innymi w Wieluniu (było ich 15) pod nazwą Państwowego Zarządu Leśnictwa w Wieluniu, który został przekształcony w Państwowe Nadleśnictwo Wieluń, a następnie w Nadleśnictwa: Sokolniki i Rudniki (później Cisowa), - 28 VI 1924r. Rozporządzeniem Prezydenta RP St. Wojciechowskiego powołano przedsiębiorstwo państwowe Polskie Lasy Państwowe. Lasy państwowe Na Sieradzkich Szlakach 69 obszaru wieluńskiego funkcjonowały do wojny nadal jako Nadleśnictwa Rudniki i Sokolniki, Lata 1939 - 1945 to rabunkowa gospodarka okupantów. Dotyczyła między innym lasów. Nie zachowały się dokumenty na temat gospodarki okupanta hitlerowskiego, lecz stan lasów tego terenu po wojnie wskazywał na silne wyeksploatowanie drzewostanów w obrębie Kraszkowic, szczególnie przetrzebiono Lasy w uroczyskach: Beresie, Kruszyna, Suchy Las, Krzętle, Dąbrowa i Gabrielów. Po wyzwoleniu ziem polskich powstały, zarówno z przedwojennych lasów państwowych jak i z lasów upaństwowionych na mocy Dekretu PKWN z dnia 12 XII 1944 r. nadleśnictwa (aktualnie Obręby Nadleśnictwa Wieluń) Cisowa, Czarnożyły i Kraszkowice. Lasy te znalazły się w granicach Dyrekcji LP Okręgu Łódzkiego z siedzibą w Łodzi i podlegały V Okręgowi Inspekcyjnemu z siedzibą w Wieluniu. W latach 1952 - 1957 działał VI Wieluński Rejon LP z siedzibą w Ożarowie, który obejmował wcześniej wymienione nadleśnictwa. Biura mieściły się w zabytkowym dworze. Po likwidacji Wieluńskiego Rejonu LP Nadleśnictwo Cisowa, Czarnożyły i Kraszkowice bezpośrednio podlegały Zarządowi LP w Łodzi i tak to trwało do 1.01.1974r., kiedy powstało Nadleśnictwo Wieluń z siedzibą w Wieluniu. Uroczystości obchodów jubileuszu – Załęcze Wielkie. Uroczystości obchodów jubileuszu – Załęcze Wielkie. Zmiany powierzchniowe i rozmiary zadań oraz zatrudnienie. Z dniem 1 I 1974r. powstało Nadleśnictwo Wieluń z połączenia dawnych Nadleśnictw Cisowa i Kraszkowice. 1 I 1976r. w jego skład wchodzą także Nadleśnictwa Czarnożyły i Sokolniki. Nadleśnictwem od powstania kieruje Nadleśniczy inż. Bogdan Mórawski, który podjął cały trud scalenia różnych podmiotów gospodarczych w jedną dobrze działającą organizację. Od 1 X 1992r. zarząd nadleśnictwa powierzono mgr inż. Andrzejowi Pychyńskiemu. W tym okresie nadleśnictwo zajmowało powierzchnie 24390 ha LP i nadzorowało 17080 ha LN. Zatrudniało 375 osób (z tym tylko 9 osób z wyższym wykształceniem). Pozyskanie drewna wyniosło ok. 75 tyś m3 grubizny rocznie, odnowienia i zalesienia ok. 170 - 200 ha powierzchni.Był to obszarowo największy zasięg nadleśnictwa Wieluń. Następują dalsze reorganizacje i zmiany powierzchniowe. Z dniem 1 I 1979 w wyniku dostosowania powierzchni nadleśnictw do reformy administracyjnej zostają wyłączone z nadleśnictwa Obręb Sokolniki i Leśnictwo Strojec i Marki i trwa do 1 IV 2004, kiedy to wróciły Leśnictwo Marki i Strojec jako jedno Leśnictwo Marki. Stan ten jest do chwili obecnej, gdzie powierzchnia Nadleśnictwa Wieluń wynosi około 17740 ha, zasięg terytorialny to 1463,5 km, pozyskanie 70 drewna to około 76 tyś m3 grubizny, odnowienia i zalesienia to około 130 - 150ha. W skład nadleśnictwa wchodzą 3 obręby: Cisowa, Czarnożyły i Kraszkowice. Podzielono je na 13 leśnictw, zatrudnienie wynosi około 50 osób z czego 26 osób z wyższym wykształceniem. Budownictwo osad, drogowe i wodne. W minionym 40 - leciu w Nadleśnictwie wybudowano 5 leśniczówek i 4 inne osady. Pozostałe poddano gruntownej modernizacji. Zbędna część substancji mieszkaniowej została sprzedana bądź zlikwidowana. Na dzień dzisiejszy pozostało 27 niezbędnych osad. Powstało około 30 km nowych dróg a dalszych kilkadziesiąt kilometrów zostało zmodernizowanych. Zmeliorowano, odtwarzając starą sieć rowów i budując nowe około 2,5 tys. ha powierzchni leśnej, głównie w leśnictwie Ożarów i Czarnożyły. Zbudowano 6 zbiorników małej retencji, które pełnią również funkcję przeciwpożarową. W miejsce starych, drewnianych powstały dwie nowe metalowe wieże obserwacyjne do celów p.poż. wyposażone w kamery. Ochrona przyrody W miarę postępu lat i budzenia się świadomości społeczeństwa coraz większą wagę przykładano do ochrony przyrody i szeroko pojętej ekologii. Znalazło to odbicie w działalności Nadleśnictwa Wieluń. Obecnie mamy następujące formy ochrony przyrody: - Załęczański Park Krajobrazowy obejmujący powierzchnię około 3860ha, - 4 rezerwaty przyrody obejmujące powierzchnie około 160ha, - 3616 ha lasów ochronnych, - 63 użytki ekologiczne obejmujące powierzchnie około 87 ha, - Obszar Natura 2000 – obejmuje powierzchnie 3019 ha, - obszar chronionego krajobrazu – 1.62 ha, - zespoły przyrodniczo krajobrazowe 234ha, - strefy czasowej ochrony miejsc gniazdowania orła bielika i bociana czarnego - powierzchnia około 22 ha. Lasy w nadleśnictwie objęte są certyfikacją w systemach FSC i PEFC, co jest gwarancją produkcji drewna i materiału sadzeniowego zgodnie z najwyższymi standardami i technologiami nie niszczącymi środowiska naturalnego, roślinności i zwierząt w tym chronionych oraz w harmonii z szeroko pojętym . Na Sieradzkich Szlakach Przekleństwo lasu wrońskiego Jarosław Stulczewski Miejsce pamięci narodowej ma przypominać o dowodach ludzkiej pamięci i wdzięczności, o bohaterstwie minionych lat, tymczasem we Wrońsku w gm. Konopnica jest inaczej. We Wrońsku do dziś znajduje się monumentalny pomnik poległych za utrwalanie władzy ludowej. Pomnik, który jest upamiętnieniem terroru stalinowskiego lat powojennych, przez cały okres propagandy PRL aż do lat 80. był kojarzony z tzw. masakrą wrońską, która rozegrała się w miejscowym lesie 27 XI 1946 r. Komunistyczne zakłamanie głosiło, że bohaterscy funkcjonariusze Milicji Obywatelskiej: kpr. Bolesław Smusz, kpr. Mieczysław Florczak, szer. Jan Adamkiewicz i szer. Roger Szczepaniak, polegli na polu chwały podczas próby rozbicia grasującej w okolicy bandy reakcyjnego podziemia. Nazwa ta była używana w koniunkturalny sposób, aby wykazać czym rzeczywiście było antykomunistyczne podziemie niepodległościowe. Pomnik we Wrońsku. Fot. J. Stulczewski, maj 2013 Warto pokrótce przyjrzeć się osobom tam zabitym. Kpr. B. Smusz, w chwili śmierci miał 39 lat, peperowiec, pochodzenia chłopskiego. W czasie okupacji hitlerowskiej prowadził w Marzeninie pod Zduńską Wolą zakład wyrobu trumien. W styczniu 1945 r. zorganizował placówkę MO w Pruszkowie. Następnie został przeniesiony do Komendy MO w Łasku, mieszczącej się wówczas w Pabianicach. Kpr. M. Florczak, robotnik, lat 31, do 1939 r. członek OMTUR i PPS, po wojnie PPR, w czasie okupacji pracował w Karsznicach jako malarz pokojowy. Szer. J. Adamkiewicz, lat 29, sportowiec, bramkarz pabianickiego PTC. Szer. R. Szczepaniak, lat 20, robotnik, w czasie wojny wywieziony na roboty przymusowe, funkcjonariusz MO w Widawie. W końcu listopada 1946 r. w Głuchowie (gm. Konopnica) na melinie przebywał czternastoosobowy oddział Kazimierza Grzelczaka ps. „Zemsta”, „Groźny” z Konspiracyjnego Wojska Polskiego (KWP), uzbrojony w karabiny maszynowe. Na rozbicie tego antykomunistycznego oddziału, funkcjonariusze referatu śledczego: kpr. B. Smusz (dowódca akcji), kpr. M. Florczak i szer. J. Adamkiewicz, wyruszyli 25 XI 1946 r. z Komendy Powiatowej MO z siedzibą w Pabianicach. W Widawie dołączył do nich miejscowy milicjant szer. R. Szczepaniak. Funkcjonariusze MO byli przekonani, że oddział KWP jest rozbity i liczy co najwyżej 3-4 osoby. Jednak oddział był prawie w komplecie. Do oddziału „Zemsty” dotarła wiadomość przez łącznika, że czterech funkcjonariuszy MO, zamierza wytropić i zlikwidować ich oddział. Milicjanci podążyli od Widawy przez Brzyków, Wrońsko i dalej na Rusiec. Zachowywali się brutalnie i agresywnie w stosunku do lokalnej społeczności, stosując metody przemocy fizycznej w celu wymuszenia informacji o ludziach reakcyjnego podziemia. W tej sytuacji oddział „Zemsty” podjął decyzję o likwidacji funkcjonariuszy MO w lesie wrońskim. Czteroosobowa grupa funkcjonariuszy MO dotarła do gajowego Józefa Fjałkowskiego, gdzie koło gajówki znajdował się opuszczony schron oddziału „Zemsty”. Wieczorem 27 XI 1946 r. zaatakowano funkcjonariuszy MO na otwartej przestrzeni. Zmuszono ich do poddania. Zostali rozbrojeni, zaprowadzeni pod las w pobliżu rowu przeciwczołgowego i rozstrzelani seriami z karabinów maszynowych przez kpr. Andrzeja Jaworskiego ps. „Marianek” i kpr. Stanisława Florczaka ps. „Rzeźnik”, „Sok”. „Marianek” pochował ciała rozstrzelanych funkcjonariuszy na zboczu rowu w lesie wrońskim1. Oficjalnie twierdzono, że był to bestialski mord, po którym oprawcy skatowali ciała i wykłuli oczy swoim ofiarom. Ciała zabitych milicjantów odnalazł 5 XII 1946 r. gajowy Fijałkowski2. Uroczysty pogrzeb poległych odbył się dzień później na cmentarzu w Pabianicach3. Osiemnaście lat po tych wydarzeniach w lesie wrońskim, podczas uroczystości w dniu 4 X 1964 r., został odsłonięty kamienny pomnik, poświęcony zamordowanym funkcjonariuszom4. W uroczystości brał udział m. in. sekretarz Rady Państwa PRL – Julian Horodecki i sekretarz Komitetu Wojewódzkiego PZPR – Stefan Jędryszczak. We Wrońsku zbudowano VIII-klasową szkołę podstawową i nazwano ją imieniem Poległych Funkcjonariuszy MO. Budynek wzniesioino pod patronatem KW i KP MO w rekordowym czasie, gdyż 1 IV 1966 r. położono kamień węgielny, a już 1 września tegoż roku, dzieci zasiadły w ławkach. Był to prezent od pracowników MO5. Od lat 60. miejsce tego dramatycznego wydarzenia stało się mekką władzy ludowej woj. łódzkiego. Corocznie jesienią organizowano tu uroczystości milicyjnoubeckie. Kpr./sierż. Andrzej Jaworski „Marianek” i kpr./plut. Stanisław Florczak „Rzeźnik”, którzy wykonali wyrok śmierci na czterech funkcjonariuszach MO w lesie wrońskim nie przeżyli okresu terroru stalinowskiego. „Marianek” odebrał sobie życie w czasie urządzonej na jego oddział obławy 8 VIII 1949 r. we wsi Pawłów (gm. Rusiec), „Rzeźnik” został zabity w czasie potyczki z KBW i UB w okolicach lasów lubieńskich 14 VIII 1948 r. Obecnie budynek szkoły zmienił przeznaczenie, a pod monumentalnym pomnikiem już nikt nie wygłasza płomiennych przemówień. Wiedza o tragicznych wydarzeniach w lesie wrońskim ciągle jest znikoma, a jeśli, to wyłącznie z przekazów propagandy z czasów PRL, co potwierdza fakt, że w dalszym ciągu pozostaje miejscem pamięci narodowej w gm. Konopnica. Przypisy: 1 K. Jasiak, Działalność partyzancka Konspiracyjnego Wojska Polskiego, Wieluń – Opole, 2008, s. 248. 2 Józef Fijałkowski – gajowy Gajówki Wrońsko, parokrotnie przesłuchiwany wraz z rodziną w sprawie masakry wrońskiej, bity i torturowany, zmarł w niedługim czasie. 3 R. Peska, Ubecja – czerwone piekło, Pabianice 2000, s. 36. 4 Kamienny monument w lesie wrońskim zawiera błędną datę rozegranych tam wydarzeń. Jest: 27 X 1946 r., a powinno być: 27 XI 1946 r. 5 S. Fijałkowski, Z. Pietrzak, Za Ojczyznę i za Lud, Łódź 1973, s. 256-264. Na Sieradzkich Szlakach 71 LEGENDY, OPOWIEŚCI Darma Jerzy Stobnicki Prezentujemy poniżej opowiadanie myśliwskie inż. Jerzego Stobnickiego, Nadleśniczego Nadleśnictwa Złoczew w latach 1972 – 1979. Stanowi ono część rękopisu spisanego z kasety1 przez Zenona Ziółkowskiego, zięcia Pana Jerzego. Darma Renia otrzymała szczeniaka rasy wyżeł niemiecki za darmo, dlatego nazwała go Darmą. Przepisowo, gdyż w imieniu tym brzmiało pieskie „r”. Suczka przeszła wymagane dla psa myśliwskiego wyszkolenie na poziomie wyższym, jednak – mimo starań instruktora – nie pozbyła się lęku strzałów. A cóż to za pies myśliwski, który tuli się do nóg pana w chwili, gdy spada do wody trafiona kaczka, czy w wysoką trawę strzelony bażant? Nie miałem więc z Darmy pociechy, mimo że widząc mnie, jak biorę strzelbę i wychodzę z domu, nie posiadała się z radości. Mówiłem do niej wówczas: – Cieszysz się tłumoku, że idziesz na spacer, a ja tu się wstydzę, że mam takiego psa myśliwskiego. Darma wcale się nie obrażała i towarzyszyła mi do końca polowania bez żadnego pożytku. W końcu pozbawiłem jej tej przyjemności i – zamykając ją w pokoju – wymykałem się z domu. Zazwyczaj dzieci ja uwalniały i czasami, gdy polowałem blisko, potrafiła mnie wytropić. Pewnego razu widzę, jak mój syn Krzysztof, wybiera się na polowanie z Darmą. Mówię mu: – Po co to bierzesz? Po pierwszym strzale ucieknie i schowa się w krzaki. Uparł się jednak i poszedł na kaczki z Darmą. Po kilku godzinach wraca i mówi: – Dlaczego tata szczerze nie powiedział, że nie chce, by taty pies mi towarzyszył? – Synu. To ja bym ci żałował psa myśliwskiego? Ale on nim nie jest. Wiedziałeś o tym dobrze, bo ileż to razy skarżyłem się, że na odgłos strzału głupieje. – Co tata mówi! Strzeliłem, spojrzała, dała susa i zaaportowała kaczkę, że lepiej nie trzeba. – Chwała Bogu, może coś w niej drgnęło i zmieniło Legenda o kapliczce powstańczej Andrzej Ruszkowski Pamięć o wydarzeniach Powstania Styczniowego w naszym kraju, a więc i na Ziemi Sieradzkiej, przetrwała także w legendach i różnych opowieściach, powtarzanych w długie jesienno-zimowe wieczory przy wspólnych czynnościach 72 się – odpowiedziałem, i zacząłem go dokładnie wypytywać, jak Darma się zachowywała. – Po pierwszym strzale kaczka zleciała pionowo, co znaczy że dostała w łepek, bo gdybym trafił w korpus, to jeszcze by leciała dalej, koziołkując. – Teraz rozumiem – powiedziałem. – Darma po raz pierwszy skojarzyła upadek kaczki ze strzałem i przyjemnością przyniesienia zwierzyny. Od tego czasu aportowała ptactwo doskonale. Miała tylko jedną wadę, a raczej nawyk. Jeśli było więcej myśliwych, to ona ich nie respektowała, tylko po strzale sąsiada przynosiła jego zdobycz do mnie. Naturalnie, że po polowaniu oddawałem ją właścicielom. Stojąc jednak na stanowisku miałem chwilową przyjemność być „posiadaczem” największej ilości sztuk. Miałem dobrego znajomego, który przyjeżdżał do mnie z Łodzi. Gdy polowaliśmy razem po raz pierwszy, zapomniałem go uprzedzić o „zwyczaju” Darmy, a było to konieczne, dotychczas bowiem zwracanie przyniesionej zwierzyny odbywało się po polowaniu, czemu Darma się nie sprzeciwiała. Okazało się, że inaczej ona reaguje, gdy właściciel upolowanej sztuki chce ją po strzale podjąć z pyska Darmy. Polowaliśmy na kuropatwy. Idziemy ławą. Branie psów w tym wypadku było bezsensowne. Darma została więc przy samochodzie, ale udało się jej jedną sztukę zaaportować. Mój znajomy, znając ją, wydał rozkaz: – Darma, chodź! Przyszła z ociąganiem. – Siad i daj! – rozkazał. Położyła zdobycz na ziemi, posłuszna ślepo wydanym rozkazom. Ale gdy mój znajomy sięgnął po kuropatwę, Darma pomyślała: „Zabiera ją mojemu panu...”, i chwyciła go zębami za dłoń. Lekarz musiał mu zszywać ranę. Przepraszałem go, usprawiedliwiając się zapomnieniem o ostrzeżeniu. Był to prawdziwy myśliwy. Nie tylko, że nic sobie nie rozbił z okaleczenia, ale był zadowolony z tej „przygody”, i często ją opowiadał, „zwyczajem myśliwskim” koloryzując jej przebieg. Niestety. Wierna Darma została skradziona. Przypadkowo dowiedziałem się, że znajduje się w Katowicach. gospodarskich i domowych. Ugruntowywała poczucie odrębności od rosyjskich najeźdźców, wzmacniała poczucie patriotyzmu i przygotowywała grunt do wykorzystania przy nadarzającej się okazji do odzyskania niezależności i niepodległości. Bez kultywowania tej pamięci nie byłoby Polaków miary Józefa Piłsudskiego i zdumiewającego wciąż wysiłku całego narodu, który odparł najazd bolszewicki w 1920 roku i odtworzył państwo i armię, która pokonała odwiecznego wroga i wywalczyła Polskę w granicach 19181939 roku. Na Sieradzkich Szlakach Legendy i opowieści z okresu Powstania interesowały naszą Redakcję od początku funkcjonowania pisma, opisywaliśmy i przytaczaliśmy je wielokrotnie. I tak np. w nr. 1/1998 publikowaliśmy niezmiernie ciekawe „Wspomnienie z lat młodocianych” Rozalii z Makarowiczów Aleksandrowej Mielnickiej zatytułowane „Pod Wrzącą”, w nr. 4/1998 przypomnieliśmy opowieści Wielmożnego Pana Dobrodzieja Rotmistrza Zdzisława T. Błeszyńskiego, dziedzica Żelisławia k. Błaszek, na temat bitwy pod Sędziejowicami. W nr. 3-4/2001, z powołaniem się na wspomnienia warszawskiego biskupa Zbigniewa J. Kraszewskiego, mającego swoje korzenie w podsieradzkich Stoczkach, ocaliliśmy od zapomnienia tragiczne losy sieradzkiej pielgrzymki „Na mogiełach” w czasie zakazu pielgrzymowania na Jasną Górę i powody postawienia kapliczki w lesie k. Stoczek. Utrwalaliśmy również „opowieści powstańcze” sieradzkiego regionalisty Mieczyslawa Krawczyńskiego (nr 1/2001 i 3-4/2001, s. 32), także okoliczności towarzyszące powstańczej bitwie w dniu 27 III 1863 r. w Radoszewicach i wiele innych. Tutaj chcę przypomnieć legendę (a może to prawda?) usłyszaną od nieżyjącego już Tadeusza Płoszańskiego z Kliczkowa Małego, nauczyciela rozmiłowanego w regionalnej historii. Spotkałem się z nim po raz pierwszy jeszcze przed 1963 rokiem, gdy wraz z członkami Komisji Krajoznawczej ZW PTTK Sieradzu szukałem ocalałych pamiątek po Powstaniu Styczniowym. Naszym zamierzeniem było odświeżenie pamięci o tym Powstaniu i ocalenie ,,TOPIELE” to mit czy historia prawdziwa? Marek Dominiak Jest piękne sobotnie popołudnie 1 lipca 1989 roku. Po przyjeździe do leśniczówki, rozpakowaniu walizek i pierwszym posiłku w nowym domu w nowym miejscu pracy, postanowiłem pójść na spacer. Zamierzałem iść tak po prostu przed siebie i szczerze mówiąc, nie liczyłem na to, że moje pierwsze kroki zaprowadzą mnie w tak fantastyczne miejsce. Pierwszy spacer okazał się dla mnie, jako młodego materialnych pamiątek po nim: restauracja grobów i innych materialnych świadectw pamięci. To wtedy powstała myśl uczczenia miejsca powstańczej bitwy i nieistniejącego już grobu powstańczego na skraju lasku zwanego „Wrzaskała”, nieopodal dworu Tarnowskich h. Jelita w Kliczkowie Małym. Krzyż i głaz poświęcony Powstaniu, w bardzo uroczystej oprawie, głównie dzięki wysiłkowi Pana Tadeusza, postawiono dopiero 22 VII 1992 roku, ale nawiązane wtedy kontakty zaprocentowały w okresie przemian wywołanych przez SOLIDARNOŚĆ udanym wspólnym zaangażowaniem w Komitetach Obywatelskich, które przygotowywały akcję wyborczą do Sejmu w 1989 roku, a potem do samorządów gminnych. W czasie którejś z kolejnych wypraw w Lasy kliczowskie - na południe od Wągłczewa Pan Tadeusz pokazał mi małą drewnianą kapliczkę, zawieszoną na starej akacji w pobliżu stawu leśnego, przy leśnej drodze prowadzącej od dworu w Kliczkowie do Wągłczewa i opowiedział to, co usłyszał niegdyś od ojca swego znajomego z Kliczkowa Małego - Antoniego Chudeckiego, który pamiętał jeszcze czasy Powstania. Otóż powstańcy z oddziału rozbitego w okolicy Kliczkowa Małego, których zesłano na Sybir za udział w bitwie z Moskalami, spotkali w miejscu swojego zesłania Bronisława Kłodzińskiego pochodzącego z Kliczkowa Małego, który jako rosyjski sołdat odbywał tam długoletnia służbę wojskową. Oficerowie stracili już nadzieję powrotu do ojczyzny, opowiedzieli mu o walce z Moskalami i przekazali szkic sytuacyjny wskazujący na miejsce ukrycia kasy rozbitego oddziału oraz testament, w którym miały być określone zasady wykorzystania powstańczych pieniędzy. Bronisław Kłodziński, po odbyciu służby wojskowej, wrócił w rodzinne strony, odszukał skarb, a w miejscu jego znalezienia umieścił na drzewie – starej sośnie własnoręcznie wykonaną kapliczkę. Nie chwalił się odszukaniem ukrytych pieniędzy, ale w 1918 roku, gdy Polska odzyskała wolność, złożył ofiarę 500 zł na miejscowy kościół, a krewnemu miał powiedzieć, że zrobił to, bo tak było zapisane w testamencie. Uchodził też odtąd za człowieka zamożnego, co wzbudzało różne domysły… Mała drewniana kapliczka wciąż tkwi w tym samym miejscu na skrzyżowaniu leśnych dróg i nikt nie domyśla się prawdziwych powodów umieszczenia jej w tym miejscu … myśliwego i nowo upieczonego leśniczego, wspaniałym przeżyciem. Doszedłem do małego pagórka, który jak później się okazało, miejscowi nazywali ,,Patrolką”. Lekkie podejście i znalazłem się na jego szczycie, przede mną rozpościerał się urzekający widok. Wyglądało tak jakby ,,Patrolka” - wąskie niewielkie wzniesienie o bardzo długim kształcie, dzieliła las na dwie części. Pierwsza niczym nie odbiegającą od naszych okolicznych sosnowych lasów, z ubogą roślinnością i runem oraz druga - liściasta z bogatą roślinnością runa , dziką przyrodą o niedostępnych miejscach mało przez człowieka odwiedzanych. Na Sieradzkich Szlakach 73 Będąc na szczycie zobaczyłem, że za tym pagórkiem znajduje się lekko zaniżony teren, który w czasie mojej pieszej wycieczki, był częściowo zalany wodą. Pamiętam, że schodząc z „Patrolki” w ten, jakże inny majestatyczny teren, szedłem ścieżką dzielącą podmokły obszar lasu znajdujący się u podnóża „Patrolki”, na dwie części o podobnym wyglądzie. Po obu stronach teren był raczej nie do przejścia, przeplatany licznymi kanałami a ścieżka którą się poruszałem była lekko podwyższona, mocno zarośnięta i wtedy wydawało się, że była jedyną drogą po której w tym miejscu można było się poruszać. Miejsce wydawało się dziewicze. Mało dostępny teren, duża ilość oczek wodnych, większe fragmenty lasu olszowego częściowo zalane wodą, widoczne małe bagienka i bardzo bogata roślinność występująca na tych wystających z wody wysepkach, dodawały temu miejscu niesamowitego uroku. Idąc dalej tym zarośniętym duktem, już po kilkudziesięciu metrach, wzrok skierowałem na prawą stronę. Duży dziki stał na jednej z wysepek, bacznie mi się przyglądając. Wyglądało na to, że on bardziej był zdziwiony moją obecnością w tym miejscu niż ja jego. Nasz kontakt wzrokowy nie trwał zbyt długo, po chwili zobaczyłem za nim następnych kilka dzików, już troszkę mniejszych. Odległość kilkunastometrowa, kanał, woda pozawalały im zachować pewien dystans i dodawały trochę spokoju. Staliśmy przez chwilkę w bezruchu, patrząc się na siebie. 74 Po chwili wzrok skierowałem na inne miejsce, gdzie usłyszałem innego dzika mocno zaciągającego się powietrzem. Głowę skierowałem całkiem w lewą stronę i wtedy zobaczyłem dużego odyńca, który stał na jednej z wysepek po lewej stronie mojego kierunku marszu, do połowy schowany w wysokiej trawie. Łapał wiatr kilkakrotnie podnosząc gwizd do góry, starając się rozpoznać intruza. W jednej chwili rozejrzałem się dokładnie dookoła, przyglądając się miejscu, w którym znajdował się dzik próbujący mnie zwietrzyć. W to co po chwili zobaczyłem, nie mogłem uwierzyć - na sąsiednich wysepkach i chyba w zasadzie wszędzie stały dziki o różnej wielkości: od małych warchlaków, przelatków po duże lochy i odyńce. Wzrokowo jedynie mogłem oszacować, że było ich kilkadziesiąt sztuk. Tego widoku nie zapomnę do końca życia. Tyle dzików w jednym, tak fantastycznym miejscu i do tego jeszcze na terenie leśnictwa, w którym będzie mi dane gospodarzyć. Niestety, ten niesamowity widok nie trwał długo. W pewnym momencie dziki ruszyły, najpierw dzik, którego zobaczyłem jako pierwszego z prawej strony. Prawdopodobnie była to duża locha, która uznała, że jednak będzie lepiej się wycofać, oddalić i poszukać innego miejsca. Wataha dzików składająca się z co najmniej kilkudziesięciu sztuk, to widok, który zapada w pamięć na zawsze. Taka ilość dzików poruszająca się wachlarzem, przeskakująca po tych wystających wysepkach po to, by na większej na chwilę się zatrzymać, wyczekać, posłuchać i dalej ruszyć, rozbryzgując przed sobą znajdujące się oczka wodne – skacząc z wysepki na wysepkę, była wspaniałym, niezapomnianym widokiem. Wszystkie dziki ruszyły w jednym kierunku, by po chwili przybrać kształt poruszającego się węża, przemieszczającego się po tych małych wysepkach i oczkach wodnych. W pewnej chwili stanęły, widać było, że trochę się zdezorientowały, zagubiły. Być może nie przypuszczały, że w tym miejscu ktoś ośmieli się zakłócić im, wydawałoby się odwieczny spokój. Po krótkim czasie jednak zniknęły w bujnej roślinności. Widok tak ogromnej ilości dzików uzmysłowił mi, że to cudowne tereny łowieckie z ogromną ilością zwierzyny, przepięknym Na Sieradzkich Szlakach krajobrazem i że to wspaniałe leśnictwo, o którym chyba każdy, kto chciałby zostać leśnikiem mógł marzyć. Wróciłem do leśniczówki z myślami o tym niezwykłym miejscu, zastanawiając się, czy będę umiał je później odnaleźć i ponownie do niego trafić. Po niedługim czasie od mojej pieszej wycieczki poznałem całą załogę mojego już wtedy leśnictwa: podleśniczych, pracowników, pilarzy i zrywkarzy. Pamiętam, że w pierwszych rozmowach z załogą pytałem o to miejsce, w które trafiłem na moim pierwszym spacerze, czy je znają i czy wiedzą o jakim niezwykłym terenie mówię. Nie musiałem długo czekać na odpowiedź, bo miejsce to było im znane. Wszyscy wskazywali tylko jedną nazwę: to ,,TOPIELE”. Nikt, z obecnych wtedy moich pracowników, nie umiał wytłumaczyć tej nazwy - dlaczego to tak fantastyczne miejsce nazwane było ,,TOPIELAMI”?. Dopiero po kilku latach pracy i to całkiem przypadkowo dowiedziałem się od najstarszego, wtedy pracującego zrywkarza Mariana, który zrywał drewno właśnie w jednym z wydzieleń znajdującym się w TOPIELACH, dlaczego to miejsce zostało nazwane TOPIELAMI. Siedzieliśmy przy ognisku podczas przerwy w pracy i Pan Marian zapytany przeze mnie, czy może pamięta, skąd pochodzi nazwa tego miejsca ,,TOPIELE”, uśmiechnął się wyciągnął papierosa, zapalił i zaczął opowiadać ...Byłem jeszcze małym chłopcem jak mój dziadek opowiedział mi taką historię. …Złoczew, pobliskie miasteczko, było kiedyś bardzo niszczone przez wojny, a na jego terenie i w jego okolicach mieszkało dużo rodzin żydowskich. Pewnego dnia, dokładnie to już teraz nie pamiętam, o jaką wojną chodziło, mówił Marian, do miasta wjechał na białym koniu ruski oficer z kilkoma swoimi podwładnymi. Nakazał wszystkich mieszkańców wyprowadzić pod ratusz, a swoim podkomendnym rozkazał przeszukać chałupy, obrabować wszystkie rodziny w mieście, a tych którzy mu się sprzeciwiali i nie chcieli oddać złota i swoich kosztowności kazał zabić, a domy spalić. Ponieważ w Złoczewie większość mieszkańców to rodziny żydowskie, wiedział, że mógł się tu dobrze obłowić i się nie mylił. Po zebraniu łupów, kazał swoim podkomendnym spakować zrabowane kosztowności w sakwy i przymocować do konia. Rabunek i niszczenie osad zajęło mu sporo czasu, więc musiał przenocować, a na dom do nocnego odpoczynku dla swoich podkomendnych wybrał najbardziej oddaloną chałupę. W nocy dom, w którym spali zamknął i podpalił, nie chciał po sobie zostawić świadków by go nikt nie wydał przed jego przełożonymi. Sam zaczął uciekać ze skradzionym łupem, a że koń dość mocno obciążony i teren nieznany, trafił właśnie w TOPIELE, w to miejsce gdzie teraz siedzimy. Podobno bagna Złoczewskie, które w owym czasie się tu znajdowały, były nie do przejechania i każdy kto próbował przejść lub przejechać ten teren, to tu się topił. Tak było i tym razem, oficer wraz z koniem w tych bagnach Złoczewskich się utopił, a jego dusza za zbrodnie których się dopuścił na ludności Złoczewskiej nie może odnaleźć swojej drogi i teraz błąka się po tych bagnach i straszy. Minęło kilka lat od opowieści Mariana, kiedy zaczęliśmy wśród kolegów myśliwych doświadczać pewnych niewytłumaczalnych zjawisk, polując na terenie TOPIELI. Ze względu na to, że były to idealne tereny łowieckie, powstała tam ambona oraz kilka wysiadek bez zadaszenia – były to głównie wysokie drabiny oparte o drzewa, z doskonałym widokiem na okoliczny teren zakończone miejscem do siedzenia, miejscem na zawieszenie lornetki i podpórką do broni w razie pojawienia się odpowiedniej zwierzyny i ewentualnego oddania strzału. Pamiętam lekki mrozik, piękną, jasną, księżycową noc i wspaniałe, wymarzone wręcz warunki do nocnego polowania na dziki. Wraz z kolegą Gabrysiem, myśliwym z tutejszego koła łowieckiego, udaliśmy się w TOPIELE na nocną zasiadkę. Polowanie rozpoczęliśmy około godziny 22. Szliśmy razem w głąb TOPIELI i w pewnym miejscu się rozstaliśmy - ja poszedłem w lewo na swoją wysiadkę, a Gabryś w prawo na jedyną w tym miejscu znajdującą się ambonę. Niestety, w tym czasie nie było telefonów komórkowych i dopiero po zakończeniu polowania i zejściu ze swoich wysiadek na ziemie, mogliśmy spotkać się w umówionym miejscu, o określonej godzinie i opowiadać, co kto słyszał i co kto widział. Uzgodniliśmy, że siedzimy do godziny 1 w nocy i że jak nic nie strzelimy, to spotykamy się na dukcie w miejscu, w którym się rozstaliśmy. Tej nocy, siedząc na zasiadce, czułem się wspaniale. Zimowa pełnia i kilka centymetrów białego puchu, sprawiały, że noc zamieniła się w dzień. Takie warunki pozwalały na odbieranie sygnałów od poruszających się zwierzętach z dalszych miejsc. Lekko skrzypiący śnieg pod nogami wskazywał na mróz, a księżyc tej nocy był w całej swojej okazałości - rozjaśniał teren wokół wysiadki tak, że spokojnie można był normalnie czytać gazetę. W trakcie polowania dostrzegłem jedynie kilka saren, lisów oraz przemieszczającą się w oddali chmarę jeleni, ale dzików, niestety, nie widziałem. Chwilę przed umówioną godziną spotkania kończącego polowanie, zszedłem ze swojej wysiadki i udałem się w umówione miejsce. Doszedłem tam dokładnie około 1 w nocy. Odczekałem 15 minut i zaniepokojony nieobecnością kolegi, udałem się w kierunku, gdzie powinien się znajdować. Dochodząc do ambony, zobaczyłem, że Gabryś siedzi na niej odwrócony do mnie tyłem. W pewnym momencie, gdy podszedłem prawie pod samą ambonę, odzywa się mówiąc: chodź-no, chodź-no coś ci powiem. Podszedłem pod ambonę, kolega zszedł z niej, a po chwili zaczął mi opowiadać. …Dopiero od godziny odzyskałem mowę, bo wcześniej, pokazując ręką na miejsce przed amboną, gdzie znajdowała się kupka starych gałęzi, lekko przysypana śniegiem, oddalona od ambony o jakieś 20 m, usłyszałem, że ktoś z tych gałęzi się wygrzebuje, wychodzi i zaczyna iść w moim kierunku, powolutku obszedł moją ambonę dookoła, pochodził trochę przy ambonie, podszedł do drabiny znajdującej się przy wejściu do ambony i wrócił do miejsca, z którego wyszedł. Jak chodził przy ambonie … mówi dalej Gabryś, to czułem jak czapka unosi mi się na głowie i czułem że nie potrafię wymówić ani słowa, po prostu mnie zamurowało. Nic nie widziałem, jedynie słychać było tylko kroki człowieka, skrzypiący śnieg i to że ktoś chodzi wokół mojej ambony. Ambona, na której siedział, nie miała dachu, więc wyeliminować należało to, że mógł to być jakiś posłuch, odgłos czegoś innego. Po zejściu kolegi z ambony, razem obszukaliśmy cały teren wokół latarkami, zlustrowaliśmy każdy kawałek śniegu znajdujący się w miejscach, w których wskazywał Gabryś, niestety, żadnych wspomnianych śladów nie było. Znałem kolegę bardzo dobrze i byłem skłonny uwierzyć w jego opowieść, bo po jego zachowaniu w tym czasie, widać było, że mówił prawdę. Na Sieradzkich Szlakach 75 Do samochodu wróciliśmy w milczeniu. Kolejne spotkanie z tym CZYMŚ lub KIMŚ miało miejsce niedługo po przygodzie z Gabrysiem, bo już w następną pełnię. Na polowanie indywidualne zaprosiłem kolegę Czesława z innego koła. Noc podobna do poprzednio opisanej, a w zasadzie identyczna, piękna zimowa z podkładem śniegu i poświatą pełni księżyca, pozwalała mieć nadzieję na udane polowanie na dziki. Podwiozłem Czesława samochodem w TOPIELE, a następnie pieszo poszliśmy do wysiadki, która znajdowała się w rozwidleniu dwóch olszyn. Wysoka drabina zakończona miejscem do siedzenia, oparta o jeden z dwóch pni. Wskazałem koledze miejsce wysiadki, nęciska i po cichutku oddaliłem się do samochodu by pojechać w inne miejsce na inną wysiadkę. Umówiliśmy się, że za około 3- 4 godziny przyjadę po niego, chyba że usłyszę strzał, to wtedy postaram się przyjechać szybciej. Siedziałem niedaleko więc z pewnością słyszałbym odgłos strzału. Po kilku godzinach spędzonych na wsłuchiwaniu się w otaczająca przyrodę, zakończyłem polowanie i przyjechałem w miejsce, w którym się rozstaliśmy, a następnie podszedłem pod wysiadkę na której siedział Czesława. Czesław zszedł z drabiny i zaczął mi opowiadać, że w pewnym momencie usłyszał zbliżające się kroki, ktoś podszedł pod jego wysiadkę i dwukrotnie uderzył kołkiem gałęzią, w drabiną, na której siedział, po czym się oddalił. Nie był wystraszony. Nie mógł tylko zrozumieć, co to mogło być. Był doświadczonym myśliwym, który wiele już nocy spędził polując, a to co wtedy opowiedział, było bardzo zbliżone do wcześniejszych przeżyć Gabrysia. Wysiadka, na której siedział Czesław, jest oddalona od ambony Gabrysia o około 150 m. Po jego spotkaniu z czymś, co nie umiał w żaden logiczny sposób wyjaśnić, opowiedziałem mu o przygodzie i przeżyciach Gabrysia. Opowiadając swoje, bliskie spotkania z tym CZYMŚ, doszliśmy razem do samochodu i zakończyliśmy już polowanie tej nocy. Po około roku od wspomnianych zdarzeń Czesława i Gabrysia, tym razem ja miałem okazję spotkania się z tym CZYMŚ. Po zakończonym polowaniu z Gabrysiem, o ustalonej godzinie, mieliśmy spotkać się, tak jak zawsze w umówionym miejscu i razem wrócić do samochodu. Ja zszedłem ze swojej wysiadki i doszedłem do umówionego miejsca, czekając na Gabrysia. Kiedy zobaczyłem, że Gabryś zbliżył się do mnie blisko, że jest już prawie przy mnie, odwróciłem się do niego plecami i rozmawiając z nim, razem ruszyliśmy w kierunku samochodu. Po przejściu około 30 m cały czas mówiąc do Gabrysia, poczułem jak coś mnie popchnęło przez prawe ramię do przodu. Myślałem, że to Gabryś dla żartu mnie popchnął, ale kiedy odwróciłem się, zobaczyłem, że Gabryś nie mógł tego zrobić, bo znajdował się około 15 m za mną. Ciekawe z kim wtedy rozmawiałem i dlaczego zostałem popchnięty. Do dziś zastanawiam się czy to nie był znak, że może TEN KTOŚ chciałby coś więcej nam przekazać, powiedzieć, dać znać że może skoro już wchodzimy w jego teren to może jesteśmy w stanie choć w jakimś stopniu mu pomóc. Przez kilka lat jeszcze kilku kolegów polujących wtedy w TOPIELACH miało spotkanie z tym KIMŚ – lub CZYMŚ. Ostatnim, który opowiedział o niewyjaśnionym logicznie spotkaniu z czymś czego nie widział, był już nieżyjący kolega Leszek, który również gościnnie polował 76 na terenie naszego koła, w miejscu zwanym TOPIELAMI. Duch, bo chyba jest to najbardziej trafne określenie w tych przypadkach, zawsze pojawiał się w pełnię i w zasadzie między godzinami od 23 do 2 w nocy. Odkąd powstała Ostoja Zwierzyny, nikt tam już nie poluje, a tym samym nie ma z nim kontaktu. Czy jeszcze tam jest ? Wydaje mi się że tak, bo zawsze w legendach, mitach jest ziarenko prawdy, a w tym przypadku prawda jest potwierdzona przez wielu moich kolegów myśliwych polujących w nocy na tym terenie. Sam również miałem możliwość, choć w krótkim momencie, to jednak doświadczyć na własnej skórze spotkania z tym duchem. Obecnie TOPIELE to obszar dwóch oddziałów leśnych o łącznej powierzchni około 40 ha lasu, na terenie którego powstał obszar stanowiący Ostoję Zwierzyny. Jest on wyłączony z polowań tak indywidualnych, jak i zbiorowych i okresowo, w zależności od opadów - warunków atmosferycznych, mocno podsiąknięty wodą. To z tego terenu leśnego ma początek większość cieków wodnych znajdujących się na terenie leśnictwa Potok. Od czasu kiedy teren TOPIELI został wyłączony z polowań i stworzona została Ostoja Zwierzyny, myśliwi nie przebywają tam w godzinach nocnych, tym samym nie słychać więcej przypadków o spotkaniu z tym CZYMŚ, co tak naprawdę tam jest, z CZYMŚ, z czym kontakt miało kilku myśliwych polujących w tym okresie, którzy doznali na własnej skórze niewytłumaczalnych przeżyć . Również ja sam miałem możliwość spotkać się z tym CZYMŚ lub KIMŚ. Te przypadki opisane powyżej miały miejsce naprawdę, są one w pamięci kilku moich kolegów myśliwych i chyba pozostaną w ich głowach i w mojej na zawsze. Do dziś nie wiadomo, czy TOPIELE to mit czy historia prawdziwa ? Na Sieradzkich Szlakach ODESZLI OD NAS Jadwiga (Iga) Starowicz Maria Fabisiewicz JADWIGA LEWSTAROWICZ (1944 - 2014) Sieradzanka, urodzona w Zapuście Małej 13 X 1944 r. z ojca Mariana Komorowskiego i matki Janiny z Łuczaków. Używała imienia w postaci: Iga. Ukończyła LO im. Kazimierza Jagiellończyka w Sieradzu i studia na Wydziale Bibliotekoznawstwa i Informacji Naukowej na Uniwersytecie Wrocławskim w 1983 roku. Wyszła za mąż za Maura Starowicza, urodziła dwóch synów: Lubomira i Witolda. Pracę magisterską poświęciła swemu teściowi Zbigniewowi Starowiczowi (1896-1971), znanemu sieradzkiemu pedagogowi, bibliofilowi i regionaliście. Od 2 I 1965 r. pracowała Stanisław Bakowicz Józef Szubzda We wrześniowe popołudnie kościół św. Urszuli Ledóchowskiej w Sieradzu zapełnił się ludźmi. Kilkaset osób przyszło pożegnać Stanisława Bakowicza, mieszkańca ulicy Pod Skarpą. Zmarły był człowiekiem powszechnie znanym, szanowanym, życzliwym i szlachetnym. Urodził się 24 I 1926 r. w chłopskiej rodzinie Teodora i Józefy z Ograbków w przysiółku Kol. Sokołów. Należał do pokolenia, które przeżyło koszmar wojny, niemieckiego terroru i odbudowywało kraj ze zniszczeń. Po ukończeniu szkoły w Chojnem pracował w gospodarstwie rodziców w Okręglicy. Wojna przerwała normalny tok życia Bakowiczów wysiedlono do Złoczewa, skąd Stanisław został wywieziony w głąb Rzeszy. Pracował u niemieckiego przedsiębiorcy w Friedeberg w Neumarkt. w sieradzkiej Bibliotece przy ulicy Żwirki i Wigury 4 pod różnymi szyldami. Przepracowała 35 lat, zawsze aktywna i zawodowo twórcza. Pełniła funkcje instruktora i dzieliła się wiedzą z bibliotekarzami powiatu sieradzkiego, później województwa. Była organizatorem i pierwszym kierownikiem Działu Instrukcyjno-Metodycznego Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej w Sieradzu. Dokumentowała piśmiennictwo dotyczące Sieradza i Ziemi Sieradzkiej. Książki, bibliotekarstwo były Jej pasją, także na emeryturze kiedy za aprobatą proboszcza zorganizowała bibliotekę w parafii Wszystkich Świętych. Z powodzeniem godziła liczne obowiązki i pasje: dbałość o rodzinę, parcę zawodową i działalność społeczną. Działała w Towarzystwie Przyjaciół Sieradza gdzie zabiegała o dorobek wydawniczy, w PTTK, publikowała cenne artykuły w kwartalniku „Na Sieradzkich Szlakach”. Była inicjatorką konkursów propagujących wiedzę o przeszłości rodzinnego miasta i o związanych z nim ludziach. Aktywnie działała w Stowarzyszeniu Polska – Wschód, a materialnym dowodem tej działalności jest książka „Pamiętniki Sybiraków” (2001), której była współredaktorem. Za zawodową i społeczną pracę otrzymała Złoty Krzyż Zasługi oraz odznaczenia: Zasłużony Działacz Kultury i Zasłużony dla Województwa Sieradzkiego. Zmarła 17.08.2014r. Spoczęła na sieradzkim cmentarzu przy ul. Wojska Polskiego. Po wojnie wrócił na rodzinne pola. Wioski nie było. Niemcy organizując poligon rozebrali zabudowania i zniszczyli dorobek pokoleń polskich rolników. Bez dachu nad głową, inwentarzu i ziarna na zasiew sieradzki chłop w znoju i głodzie odbudowywał ojcowiznę. Stanisław Bakowicz pracował kolejno W Gromadzkiej Radzie Narodowej w Monicach, w Spółdzielni Mleczarskiej w Sieradzu i w Przedsiębiorstwie Budowy Dróg i Mostów. Założył rodzinę i osiadł w Sieradzu, gdzie zbudował dom. Zdobył uprawnienia operatora koparki. Zawsze sumienny i obowiązkowy rzetelną pracą zyskał szacunek przełożonych i współpracowników. Jego zainteresowania i działalność wykraczały poza ramy określone funkcją robotnika. Przebywając na robotach przymusowych nawiązał kontakt z oficerami polskimi w oflagu Woldenberg. Przemycił im cywilne ubranie umożliwiając ucieczkę z obozu. Zaangażowany w życie społeczne z oddaniem pracował przy remoncie sieradzkiej fary, włączył się też w budowę kościoła św. Urszuli Ledóchowskiej. Z jego inicjatywy i przy jego udziale finansowym został wzniesiony krzyż misyjny. Wraz z żoną Weroniką prowadził pracowite życie wychowując 4 synów i 2 córki. Doczekał się licznych wnuków i prawnuków. Zainspirowany publikacjami o dziejach regionu, które ukazywały się w kwartalniku „Na Sieradzkich Szlakach”, zaczął opisywać własne przeżycia. Na łamach tego czasopisma opublikował sześć artykułów. Obdarzony wierną i trwałą pamięcią opisywał Sieradz i podsieradzkie wioski Na Sieradzkich Szlakach 77 czerpiąc wiedzę ze swoich przeżyć i relacji mieszkańców Monic, Bogumiłowa, Okręglicy i innych wiosek. Dostrzegał niesprawiedliwość społeczną, ucisk chłopa pańszczyźnianego, terror niemieckiego okupanta i okradanie ubogich ludzi przez współczesnych, pozbawionych zasad moralnych, oligarchów. Opisał budowę domów w Okręglicy, parafię w Dabrowie Wielkiej, krzyże i kapliczki w okolicach Sieradza, utrwalił biogram Leona Bobińskiego, jednego z ostatnich żyjących żołnierzy 31 p.SK. W tym roku leżąc w szpitalu nakłonił lekarzy: Joannę Tesiorowską i Wiktora Olczyka do wydania numeru kwartalnika poświęconego sieradzkiej służbie zdrowia. Odszedł od nas człowiek zasłużony dla środowiska, oddany ludziom, kierujący się zasadami etyki chrześcijańskiej, gorący patriota. Non omnis moriar. RECENZJE „Chojne. Wieś Ziemi Sieradzkiej” - Franciszka Karkoli i Ireneusza Wolmana, Chojne 2014, stron 424 we wnętrzu oraz otoczonego zabytkowym parkiem dworu, pierwotnie wzniesionego przez podsędka sieradzkiego Stanisława Zapolskiego, o czym informuje ocalała tablica erekcyjna z herbami Pobóg i Pomian oraz datą „1612”. Andrzej Ruszkowski Książka nosi podtytuł: „Fakty, ludzie, wydarzenia, wspomnienia, legendy i ciekawostki na przestrzeni dziejów 1433-2014”, który oddaje jej rzeczywistą zawartość. Została wydana wysiłkiem autorów, także finansowym. Autorzy są związani pochodzeniem, urodzeniem i zamieszkaniem z Chojnem. Są dumni ze swej małej Ojczyzny, jej historii, tradycji, zwyczajów oraz atrakcyjnego położenia w dolinie Warty, na skraju dużego kompleksu leśnego, co powoduje, że w ostatnich latach liczba mieszkańców Chojnego wciąż wzrasta. O tym, że książka została wydana za wiedzą władz gminnych, świadczy pełen entuzjazmu i uznania dla autorów wstęp, podpisany przez wójta gminy Sieradz - Jarosława Kaźmierczaka. Opis wsi, liczącej obecnie ok. 1000 mieszkańców, zawiera wykształcone przez wieki ciekawie brzmiące nazwy jej poszczególnych części (s.16). W książce zawarty jest opis kościoła św. Anny z l. 1599-1613, z cennymi zabytkami 78 Zawartość książki można podzielić na część historyczną, wzbogaconą krótką charakterystyką rodów właścicieli dóbr chojeńskich w czasach przed uwłaszczeniem chłopów, opisem zwyczajów i tradycji ludowych oraz część poświęconą autentycznym wspomnieniom mieszkańców wsi, obejmującym historię ich życia - o szczególnych i wiarygodnych wartościach poznawczych. W opisie historycznym autorzy sięgają aż do prehistorii, powołując się na wyniki prowadzonych tu badań archeologicznych. Przedstawia się dzieje wsi, gdy była prywatną własnością za czasów I Rzeczpospolitej, wydarzenia czasu powstań, zmiany w mentalności jej mieszkańców w następstwie 120-letniej niewoli, wydarzenia I wojny światowej, warunki bytowe w różnym czasie, wreszcie budzenie się do życia wiejskiego społeczeństwa obywatelskiego w okresie wolnej Polski zwaną II Rzeczpospolitą. W rozdziale poświeconym II wojnie światowej opisywane są przygotowania do wojny, działania wojenne, bestialstwa Niemców, następstwa włączenia Chojnego w obszar niemieckiego poligonu wojsk pancernych, wreszcie zakończenie wojny i okoliczności „wyzwolenia” Chojnego przez Armię Czerwoną. Przedstawiono też skutki położenia wsi w pobliżu Warty, cykliczne powodzie (zwłaszcza Na Sieradzkich Szlakach ciekawy jest opis wielkiej powodzi z 1903 roku) oraz liczne pożary trapiące niegdyś wieś ze względu na rodzaj jej dawnej zabudowy: większość chat wznoszono z gliny zmieszanej ze słomą oraz kryto strzechą ze słomy. Autorzy doskonale znają rodowitych mieszkańców Chojnego, ich koneksje rodzinne, uwarunkowania majątkowe, które wyznaczały standard życia. Zaproponowali spisanie wspomnień swoim sąsiadom, głównie urodzonym w latach 20. ub. wieku. Wspomnienia obejmują więc opis nędzy wsi zmaltretowanej wydarzeniami I wojny światowej, wysiłek skierowany na zapewnienie rodzinom skromnego przeżycia i stopniową odbudowę utraconego dobytku w warunkach Polski niepodległej. Napaść Niemców na Polskę w dniu 1 września 1939 roku przekreśliła nadzieję na lepsze ułożenie sobie życia. W tych wspomnieniach prostych chłopów groza działań wojennych nad Wartą i bestialstwo okupantów niemieckich w toku tych działań, a potem okrutnej okupacji przemawia w sposób niezwykle wiarygodny i stanowi cenny materiał dydaktyczny na lekcje historii we wszystkich szkołach co najmniej Ziemi Sieradzkiej. Autorzy nie ustrzegli się błędów. Można im darować brak przypisów nawet tam, gdzie wyraźnie powołują się na istniejące już opisy faktów i wydarzeń z przeszłości, jednakże przytaczanie i cytowanie fragmentów innych opracowań bez podania, skąd zostały zaczerpnięte, jest nie do przyjęcia. (np. na s. 24, 26-7,35-8 i wiele innych). Także bibliografia została podana z pogwałceniem zasad obowiązujących w tym zakresie. Książkę można kupić w Księgarni RÓŻA w Sieradzu - Al. Pokoju, w wypożyczalni książek Bibl. Powiatowej przy ul. Żwirki i Wigury oraz w CIK – róg Rynku i Rycerskiej. Opowieści dobrońskie, Dobroń, 2014, stron-68 zamieszczone następujące opowiadania: Legenda o niewiernej młynarzowej (1996), Wędrowny grajek, Czerwony krzyż i Wróżba (2000), Koszula (2001) oraz Półtorak (2002). Później powstało osiem kolejnych utworów, ale autor wracał myślą także do już wydanych i dokonał w nich szeregu zmian. Nieświadomy niczego czytelnik, po przeczytaniu książki, może zadawać sobie różne pytania. Czy tak naprawdę było? Ile tu prawdy, a ile fantazji autora? Czy są to opowieści krążące wśród miejscowej ludności?... Okazuje się, że każde z opowiadań jest w całości autorstwa Janusza Ziarnika. To że czytelnicy zadają sobie właśnie takie pytania jest niewątpliwym sukcesem autora, któremu udaje się czytelnika postawić wobec takich właśnie dylematów. Choć – jak wspomniano – każde opowiadanie jest autorstwa Janusza Ziarnika, źródła inspiracji były różne. W przypadku opowiadania Skarb w Ldzaniu było nią znalezisko w tej miejscowości blisko stu monet różnego pochodzenia (lata trzydzieste XX wieku ), w przypadku opowiadania Pakulnice – relacja Franciszka Antoniaka, mieszkańca Róży, uczestnika przedstawionego w tym utworze zwyczaju, a w przypadku opowiadania Święty Nepomucen i słudzy – próba odtworzenia losów figurki tegoż świętego wrzuconej do wody 13 grudnia 1981 roku. Bohaterem Opowieści dobrońskich jest więc także historia Dobronia i jego okolic, mieszkańcy, przyroda oraz zabytki. Książka zawiera także wiele spostrzeżeń własnych autora oraz elementy autorefleksji. Opowieści dobrońskie należy uznać za ważne wydarzenie literackie, a także artystyczne 2014 roku o czym świadczą również trafnie dobrane ilustracje Aleksego Nowaka, stanowiące cenne dopełnienie treści poszczególnych utworów. Autor nie zapomniał także złożyć podziękowań osobom, dzięki którym Opowieści dobrońskie mogły trafić w ręce czytelników. Znaleźli się wśród nich m. in. Robert Jarzębak, wójt Dobronia, który dostrzegł w książce walor dydaktyczny i promocyjny dla gminy oraz Alicja KrólKamińska, nauczycielka języka polskiego Janusza Ziarnika, która dokonała korekty tekstów. Wydawcą Opowieści dobrońskich Janusza Ziarnika jest „ Prof-Art” Agencja Reklamowo-Wydawnicza z Sieradza. Książka ukazała się w maju 2014 roku. Grzegorz Brodacki „Cywilizacja komputerów, telefonów i telewizji kreuje świat wirtualny odsuwając do lamusa bliskie nam zdarzenia i ludzi. Otaczająca nas natura bywa degradowana przez ekspansję techniki do roli przedmiotu. Miejsce przysłów, będących niegdyś mądrością narodu, zajęły reklamy.” Z przedmowy do Opowiadań dobrońskich W „Galerii na Piętrze” BWA w Sieradzu we wtorek 17 czerwca 2014 roku odbyła się promocja książki Janusza Ziarnika pt. Opowieści dobrońskie. Promocji towarzyszyła wystawa ilustracji Aleksego Nowaka, które stanowią szatę graficzną tej publikacji. Książka Janusza Ziarnika zawiera czternaście niepowiązanych ze sobą treściowo opowiadań, których wspólną cechą jest lokalizacja fabuły w Dobroniu i jego okolicach. Stanowi ona realizację zamysłu autora, który sięga połowy lat dziewięćdziesiątych poprzedniego stulecia. Na łamach kwartalnika „Na Sieradzkich Szlakach” zostały wtedy Na Sieradzkich Szlakach 79 Z MINIONYCH LAT - PRZEDRUKI Opowieść o sieradzkiej bugowoli1 Teodor Goździkiewicz Przy końcu roli mojego brata znajduje się niewielki gaik brzozowy. Miedzy tymi kilkudziesięcioma brzozami zabłąkała się jedna jedyna osiczka. Niewielka, wiotka jeszcze, ale mająca już sporo gałęzi. Spodem pod drzewkami płożą się powikłane krze jeżyn, a na miejscach wolnych od nich kołtuni się wrzos i sypia blada leśna trawka. Kilkanaście zielonych piór paproci – orlic i nerecznicy – dopełnia tego obrazu. Gaik ten upodobała sobie para wilg, czyli – jak u nas w Sieradzkiem mówią – boguwoli, a z gaiku wybrała właśnie osikę. Na jednej z bocznych wiotkich gałązek odpowiednio rozpartych zaczęła para wić gniazdo. Gniazdo wilgi Wg Cerny, Drchal, Jaki to ptak, W-wa 1979. Cóż się tu nie działo! Ile było gwizdów, ile skrzeków przed deszczem! A nade wszystko ile lotów! Wytryskiwały z zieleni takie oto dwa cytrynowe pociski, w gonitwie zalotnej wykreślały niewielki łuk po wolnej przestrzeni i wpadały znów między drzewa niby w zieloną pianę wodną. Zaczynał się okres gonitw, słania gniazda, znoszenia jajek i wysiadywania ich. Wówczas w okolicy gniazda przycichło. Samczyk gwizdał daleko w drzewach, na gniazdo podlatywali czujkiem, niepozornie. Zasiadali i cichli. Wtedy można było chodzić blisko gniazda, rozmawiać – ptak nie zleciał. Byle tylko nie ruszać drzewka! Nie trząść nim i nie uderzać w pień patykiem! Na widok zbliżającego się człowieka ptak w gnieździe przyniżył głowę i siedział cichutko jak trusia. Łagodny wiatr wiosenny giął drzewko, huśtał gałązką, nic to jednak rodzicom nie przeszkadzało. Gniazdo na młodej 80 osice między liśćmi dużymi i ruchliwymi, w zmiennej grze świateł, cieni i blasków, było prawie niewidoczne. Małe wylęgły się bez przeszkód. I znów rodzice zaczęli szaleć, znów w ciągłym ruchu. Śmigali w kierunku brzóz niby złote strzały. Karmili małe znosząc im niezliczone ilości gąsienic zdobytych w lesie, w ogrodach i sadach, na przydrożnych drzewach i na maćkowych gruszach polnych. Małe boguwole żarły i rosły. Przybywało im na wadze. Najlepiej odczuwała to dość jeszcze cienka gałązka osiki – ugięła się w dół pod wagą pięciu takich kluch. Rodzice byli w tym czasie bardzo zapracowani. Nie tracili przez to jednak czujności. Niechby tylko ktoś tam się zbliżył, na groźną według nich odległość, zaraz zlatywali nie wiadomo skąd, skaczeli ostrzegawczo i jednocześnie obronnie. A z gniazda wystawało pięć szarych łebków. W tym czasie musiałem z tamtych stron wyjechać i po pewnym okresie dowiedziałem się z listu brata, że wylot młodych boguwoli gniazda odbył się szczęśliwie. Małe ptaki rozleciały się po drzewach i, prawie niewidoczne dla oka, dopominały się od rodziców jedzenia. Były już teraz żywione indywidualnie. Często jednak zmieniały miejsca, przelatywały z gałęzi na gałąź, z drzewa na drzewo, aż dopadły wysokiego boru i zaginęły w nim. Zostało po nich tylko puste gniazdo w brzozowym gaiku na młodej osice. W środku jesieni, kiedy już liście na drzewach zaczęły się złocić, znowu znalazłem się w tamtych stronach. Gaik brzozowy wyglądał niby jeden płomień. Osika spurpurowiała. Krze jeżyn jak gdyby kto spryskał krwią. Wrzos więził oczy swymi łagodnymi, pastelowymi barwami. Paprocie i trawa zszarzały i oklapły zupełnie. Pokazały się za to w gaiku foremne główki grzybów. Odwiedziłem to miejsce. W rozpórce gałęzi na osiczce było gniazdo. W tej chwili oczywiście puste. Zresztą po boguwolach w ogóle nie było śladu. Odleciały już na zimę do cieplejszych krajów niż nasz. Zdjąłem ostrożnie gniazdo przyginając i ucinając scyzorykiem gałąź (i tak miała być przycięta przed zimą). Przyjrzałem mu się, jeśli tak można było powiedzieć, ze skalpelem w ręce i lupą w oku. Zaiste przedziwna to była konstrukcja! Miała kształt półkuli, w tej chwili nieco zdeformowanej. Składała się z niesłychanie różnorodnych materiałów.. Było tu włosie z krowich i końskich ogonów, listki i źdźbła trawy, mech, porosty, płatki brzozowej kory, sznurki, pierze, papierki, drobne szmatki. Wszystko to przemyślane, posplatane niby wici w koszyku: raz do wewnątrz, raz w górę, raz w dół. Największe moje zdumienie wywołało jednak to, że gniazdo swoimi brzegami górnymi przyszyte było do widełek gałązki. Najnormalniej w świecie przyszyte! Lnianymi grubymi nićmi . Nić była przewłóczona raz przez gniazdo, a raz założona na gałązkę. Równomierne odstępy ściegu na korze gałązki zadziwiały! Nie psując gniazdka, wziąłem się następnie do oglądania papierów. Były to strzępki z kart dziecinnego zeszytu, jakiś świstek z paczki do papierosów i jeden Na Sieradzkich Szlakach większy, częściowo wpleciony w gniazdo, a częściowo luźno zwisający. Odchylam ową część zwisającą, prostuję i widzę jakiś tekst pisany i drukowany. Okazało się, że była to część porwanego protokołu kontrakcyjnego na jedną sztukę świni wagi 150 kg, protokołu wystawionego na nazwisko Władysława Zamory ze wsi Stefanów Ruszkowski. Tak oto ślady współczesności wplotły się w gniazdo sieradzkiej boguwoli. (Teodor Goździkiewicz, Pokłon zieleni, Warszawa 1982, str.185-7) Przerwana miłość do lasu. Przedwczesna śmierć Jana Franckiego - leśniczego Leśnictwa Piaski w Nadleśnictwie Szadek wskroś bezwartościowych, dziś podnoszących wielce wartości tamtejszych lasów, - to zaledwie jeden z wielu Jego cichych, skromnych unikających rozgłosu, prac dla dobra lasów państwowych, zamiłowany w zwierzostanie, stale opiekujący się nim, był prześladowcą kłusowników, to też rezultaty, tej ochrony stale były widoczne. Zawód swój i prace ukochał całem swem, młodem, pełnem radości życia, sercem. One to strały Mu przedwcześnie zdrowie i w tego lwiej mierze do śmierci się przyczyniły. Ś. p. Jan Francki zmarł w Łodzi w Szpitalu na przewlekłą i ciężką chorobę nerek, nabawił się jej podczas pełnienia nieodzownych ciężkich obowiązków służbowych pamiętnej zimy 1928/29 r. spełniając terminowe zalecenia Władzy, postępująca choroba nadwyrężyła i serce, które niepowodzeń życiowych Rodziców przez Niego ukochanych, nie mogło ścierpieć i tym sposobem ułatwiło chorobie zadać cios nieodżałowany. Zmarły posiadał leśnictwo Pisaki w trzech oddzielnych kompleksach leśnych położonych w powiatach Łaskim, Sieradzkim w promieniu 17 kilom., pochowany został w Sieradzu. Ś. p. Jan Francki osierocił żonę z dziesięciomiesięcznym synkiem, oraz Rodziców, cenionych obywateli m. Sieradza. Niekłamany szczery żal towarzyszył Mu do grobu. Odszedł bezpowrotnie w zaświaty Leśnik – Obywatel, Społecznik. Cześć Twym cieniom, drogi kolego. Ludwik Makulski Jarosław Stulczewski Gazeta regionalna „Ziemia Sieradzka” (nr 32) w dniu 10 VIII 1930 r. donosiła o śmierci leśniczego Leśnictwa Piaski (gm. Szadek) w Nadleśnictwie Szadek – Jana Franckiego, zmarłego w wieku zaledwie 31 lat. Autor artykułu, Ludwik Makulski – leśniczy prowizoryczny od 1922 r., mianowany od 1929 r., był znanym lokalny działaczem społecznym – od 1926 r. członek Zarządu Towarzystwa Gimnastycznego „Sokół” w Szadku, a od 1932 r. prezes Koła Związku Rezerwistów w Szadku. Tak pisał o zbyt wczesnej śmierci swojego kolegi: Po długiej i ciężkiej chorobie odszedł zaświaty dnia 14 lipca 1930 roku ś p. Jan Francki Leśniczy lasów państwowych Nadleśnictwa Szadek. Zmarł w kwiecie wieku, licząc zaledwie lat 32. Ś. p. Jan Francki był wychowankiem Średniej Szkoły Leśniczej w Warszawie przy C.T.R. brał czynny udział w 1918 w Sieradzu, na Śląsku Cieszyńskim i w wojnie bolszewickiej, od roku 1919 zajmował stanowisko: początkowo leśną praktykę, mianowany został adiunktem w lutym 1920 r., a następnie Leśniczego lasów państwowych. Jego prawy charakter, niespożyta energia życiowa, pełne pogody usposobienie równowaga, takt, uczynność koleżeńska i wielkie poczucie obywatelskie zjednały Mu serca nie tylko podwładnych, ale i okolicznej ludności. Liczne delegacje lokalnych organizacji, oraz ilość obecnych biorących udział w pogrzebie, szczery żal i powszechne współczucie były najżywszym tego dowodem. Ruchliwy i pełen wrodzonego aptymizmu ś. p. Jan Francki, wolne chwile od zawodowej pracy, poświęcał lokalnym sprawom społecznym. Był wiceprezesem Koła Związku Zawodowego Leśników Rzeczypospolitej polskiej Oddziału Sieradzkiego, piastując jednocześnie godność prezesa Straży Pożarnej Ochotniczej w Piaskach, którą umundurował wyszkolił nadto wybudował remizę strażacką i szereg innych położył zasług. W uznaniu tej obywatelskiej działalności, Zarząd Rejonu Straży uczcił pamięć zmarłego przez gremialne wzięcie udziału w kondukcie pogrzebowym wszystkich swych aktywnych członków z orkiestrą na czele. Ś. p. Jan Francki był leśnikiem z zamiłowania wypełniał swe obowiązki wzorowo. Osuszenia wielkich mokradeł leśnych w powierzonym Mu leśnictwie, kiedyś na Przypisy: 1 Tytuł nadany przez Redakcję NSS Tablica nagrobna Jana Franckiego. Fot. J. Stulczewski Na Sieradzkich Szlakach 81 LISTY Notatki o sieradzkiej służbie zdrowia Jakub Jurek Numer 2/2014 Kwartalnika poświęcony był sieradzkiej służbie zdrowia. Zawarte w nim artykuły w interesujący sposób opisywały m.in. sylwetki sieradzkich lekarzy w XIX w. Jako przyczynek do dalszych badań nad historią służby zdrowia Sieradzkiego chciałbym przytoczyć jeszcze kilka informacji, napotkanych podczas badań ksiąg metrykalnych i notarialnych okolic Sieradza. E. Nejman wymienia sieradzkiego doktora medycyny Karola Fryderyka Benecke i datę wzmianki – 1815 r. Człowiek ten wg innej wzmianki1 był w Sieradzu już w 1808 r. i mieszkał przy ulicy Wartskiej pod numerami 65 i 66. Mimo iż dr Benecke opuścił miasto (został lekarzem i doktorem królewsko-pruskiego regimentu), wciąż miał z nim związek. W 1828 r. zawarł kontrakt dzierżawny z cukiernikiem J.S. Schroeterem, w którym wynajął mu na 3 lata swój lokal w kamienicy nr 17 (to prawdopodobnie kamienica na rogu ul. Krótkiej w południowej pierzei Rynku)2 . W tym samym okresie (1808-1809) w mieście przebywał aptekarz Fryderyk Wilhelm Melcer. W księgach wspominani są też inni aptekarze. Są to Jan August Abitz (1836 r.) Konstanty Żmigrodzki (w 1857 r., ożeniony z Melanią Kehrner w 1856 r. w Iwanowicach) i Feliks Borowski (1860 r.), chyba przejściowo mieszkający w mieście. Józef Alojzy Graff posiadał w 1821 r. dwa domy w Rynku, pod numerami 9 i 10. Tę pierwszą posesję w tymże roku wypuścił w dwuletnią dzierżawę starozakonnemu Izrealowi Kempińskiemu, kupcowi i kolektorowi Loterii Polskiej. Wynajęty lokal obejmował pomieszkanie na dole składające się z apteki dawnej, trzech pokoi i kuchni po sobie idących oraz sklepu dosyć obszernego. Kupujący miał przy tym prawo zamienić aptekę na sklep3. W latach 1842-1847 pojawia się Florian Tański, chirurg pierwszej klasy, również wspomniany w artykule. Urodził się ok. 1816 r. w Pułtusku. W 1841 r. ożenił się w Sieradzu z Apolonią Czech, nauczycielką dziewczynek. Wg aktu ślubu4, Tański był chirurgiem obwodowym. Ernest Neubarth był lekarzem obwodowym już w kwietniu 1819 r.5. Wspomina o tym kolejny akt notarialny (którego przedmiotem było kupno przez lekarza kawała wału). Z tego dokumentu dowiadujemy się również, gdzie mieszkał, a była to należąca do niego kamienica pod nr 44. Z planu z 1823 r. wynika, że to budynek stojący vis a vis dawnej plebanii przy ul. Kolegiackiej, w którym do niedawna znajdował się sklep muzyczny. Dokładnie w tym miejscu przebiegały zresztą mury miejskie, stąd pewnie zainteresowanie kupnem wału (dla zainteresowanych – dokładne położenie wału i jego oznaczenia zawarte są w treści aktu). W 1821 r. Michał Morgenstern, już wówczas nazwany lekarzem obwodu sieradzkiego, a mieszkający w Radomsku, wynajął na rok pomieszczenia na pierwszym piętrze w kamienicy nr 15 (na rogu Rynku i ul. Rycerskiej)6. 82 W 1834 i 1835 notujemy w Sieradzu wzmiankę o Wilhelmie Fischerze, kolejno jako o lekarzu licencjacie medycyny i chirurgii oraz jako o lekarzu wolnopraktykującym. W 1836 r. w Sieradzu mieszka cyrulik Andrzej Zwierzchanowski. W 1865 r. w Sieradzu wymienia się Franciszka Domańskiego, starszego felczera. W 1847 r. w Sieradzu pojawia się Józef Kiedrowski, lekarz okręgu warckiego, zamieszkały w Błaszkach. W 1848 r. notujemy obecność lekarza zwierząt Antoniego Chełmińskiego. W 1854 i 1857 r. felczerem w sieradzkim więzieniu był Józef Mazurkiewicz. Wg inf. z 1855 r. w Sieradzu istniał dom schronienia kalek. Wzmiankowane są również osoby niezwiązane z samym procesem leczenia, ale ze służbą zdrowia ogólnie: Jan Kontz, ekonom szpitalny w 1863 r., posługacze szpitalni: Małgorzata Glapińska w 1861 r. oraz Wincenty Zając w 1863 r., stróże szpitala powiatowego: Mateusz Dranc w 1853 r., Idzi Łochowski w 1854 r.(a w 1856 r. jako sługa), Idzi Glapiński w 1862 r., stróż szpitala wojskowego (lazaretu) Maciej Wiśniewski w 1849, 1853, 1857, 1861 i 1866 r. W Sieradzu bywali, pewnie niekoniecznie w celach zawodowych, lekarze z innych placówek. Np. w 1849 r. pojawia się sztabslekarz lazaretu wojskowego w Wolborzu, Stefan Przybylski, a w 1836 r. sztabslekarz kaliski asesor starszy lekarz dwunastej artyleryjskiej brygady Mikołaj Charasimowicz. Formacje wojskowe miały własne zaplecze medyczne, o czym świadczy wzmianka o starszym felczerze IV baterii artylerii konnej II brygady konsystującej w Sieradzu, Aleksandrze Tominie (?) w 1850 r. Z kolei VI artyleryjska brygada miała swojego sztabslekarza Adama Humolickiego w 1843 i 1845 r. Również poza Sieradzem dostrzegano potrzebę niesienia pomocy medycznej. W Widawie w 1848 i 1851 r. mieszkał aptekarz Romuald Wenda, a co najmniej w latach 1854-1859 Julian Walenty Komorowski. W 1848, 1849 i 1852 r. w mieście tym przebywał doktor medycyny i chirurgii (w 1852 r. jako lekarz wolno praktykujący). Antoni Strojecki. Natomiast w latach 1809-1811 notujemy tam wzmianki o cyruliku Herszku Jakubowiczu, w 1821 o podobnie się nazywającym Jakubie Herslu. Również w innych miastach pracowali cyrulicy, np. Chaim Siecher w 1823 r. w Złoczewie. W Potoku w gm. Złoczew w 1825 r. pojawia się położnik Salomon Maroko. Przypisy: 1 Archiwum Państwowe w Łodzi (APŁ) Oddział w Sieradzu, Akta notariusza Antoniego Pstrokońskiego w Sieradzu, 1807-1808 r. 2 Archiwum Państwowe w Łodzi (APŁ) Oddział w Sieradzu, Akta notariusza Antoniego Pstrokońskiego w Sieradzu, 1828 r. 3 Archiwum Państwowe w Łodzi (APŁ) Oddział w Sieradzu, Akta notariusza Antoniego Pstrokońskiego w Sieradzu, akt nr 63/1821 r. 4 APŁ, Akta stanu cywilnego parafii rzymskokatolickiej w Sieradzu, akt 49/1841 r. 5 Archiwum Państwowe w Łodzi (APŁ) Oddział w Sieradzu, Akta notariusza Antoniego Pstrokońskiego w Sieradzu, akt nr 50/1819 r. 6 Archiwum Państwowe w Łodzi (APŁ) Oddział w Sieradzu, Akta notariusza Antoniego Pstrokońskiego w Sieradzu, 1821 r. Na Sieradzkich Szlakach „Niechaj Polska zna jakich synów ma...” (w Gruszczycach) Nasz Czytelnik Kazimierz Grobelny z Błaszek przysłał film Sieradzkiej Telewizji Regionalnej z uroczystości poświęcenia sztandaru szkoły i nadania 12 X 2014 roku Publicznemu Gimnazjum w Gruszczycach imienia Bohaterów Powstania Styczniowego. Powstańcy Styczniowi stali się w tym dniu zbiorowym patronem szkoły. - AR Mogiła płk. Br. Rudzkiego. Fot. W. Marszałek,1992 Uroczystość można i trzeba obejrzeć na stronie www. youtube.com/watch?v=JzZxRmrl7Eg Redakcja składa wyrazy uznania dyrektorowi szkoły Łukaszowi Bitnerowi oraz burmistrzowi Błaszek Piotrowi Świderskiemu. Płk Bronisław Rudzki (1837-1840). Wł. Muzeum w Sieradzu Uroczystości rozpoczęły się o godz. 8.30 wymarszem na cmentarz w Gruszczycach gdzie przy głównej alejce jest grób Pułkownika Bronisława Rudzkiego1. Po złożeniu kwiatów na grobie uczestnicy przeszli na plac przed gimnazjum gdzie została odprawiona msza święta. W czasie mszy św. ksiądz Marek Zawisła wygłosił kazanie pełne głębokich przemyśleń patriotycznych nagrodzone przez uczestników oklaskami. Po nabożeństwie nastąpiła ceremonia przekazania sztandaru przez rodziców dyrektorowi szkoły. Następnie sponsorzy wbili symboliczne gwoździe na drzewcu sztandaru, a dyrektor Łukasz Bitner wręczył tym uczestnikom, którzy przyczynili się do uroczystości pamiątkowe dyplomy. Następnie dyrektor szkoły przekazał sztandar pocztowi sztandarowemu złożonemu z uczniów szkoły, w składzie którego dziewczyny wystąpiły w kontuszach szlacheckich, a chłopcy w mundurach słynnych żuawów śmierci . Mundury zaprojektował plastyk Józef Jura. Zgromadzona na uroczystości młodzież złożyła ślubowanie na sztandar szkoły. Uroczystość zakończyła wspaniała część artystyczna w wykonaniu uczniów i absolwentów gimnazjum w Gruszczycach. Miejscowe Koło Gospodyń ugościło obecnych na tym święcie wspaniałą grochówką i kiełbaskami z grila. Przypisy: 1 Płk Bronisław Rudzki (ur. 1837 r. w Warszawie, zm. 1863), polski powstaniec, syn Leonarda i Franciszki z Nowodworskich. Właściciel Żelazowej Woli.Ukończył 7 klas w Instytucie Szlacheckim, a następnie podjął pracę przy dyrektorze Komisji Sprawiedliwości hr. Fryderyku Skarbku. Porzucił jednak karierę administracyjną i wstąpił do Elizabet-grodzkiego pułku huzarów im. Wielkiej Księżny Olgi Mikołajewny. W dniu 4 kwietnia 1859 został poporucznikiem, a 2 czerwca tego roku porucznikiem. W 1860 wystąpił z wojska w randze kapitana i od tego czasu przebywał w Warszawie lub we wsi Ruszki w powiecie sochaczewskim.Centralny Komitet Narodowy wyznaczył go na organizatora powstania w województwie kaliskim. Przystąpił z pełnym zaangażowaniem do wykonania tego zadania. To jemu zawdzięczał ppłk Pini, że tylko w kilka tygodni 1863 mógł powołać pod broń dwa pułki ułanów, tworzące brygadę jazdy powstańczej dowodzoną przez gen. Edmunda Taczanowskiego. Rudzki opracował szczegółowy plan walki, przewidział konieczność dezorganizacji komunikacji pomiędzy miastami i wskazał sposoby łączności z Poznańskiem, gdzie były składy broni, amunicji i miejsca formowania oddziałów powstańczych. Płk. Bronisław Rudzki w dniu 5 marca 1863 przybył do Gruszczyc, gdzie we dworze było zwołane zgromadzenie szlachty, którą zamierzał pozyskać dla idei powstania. Wtajemniczony w to przedsięwzięcie właściciel Morawek k. Błaszek, szlachcic Bogatko, dawny kapitan armii rosyjskiej, doniósł o tym zebraniu żandarmerii kaliskiej. W efekcie, dwór został otoczony przez oddział huzarów pod dowództwem mjra Bergana. Aresztowano wszystkich uczestników zebrania. Rudzki, przewidując jaki go los czeka, zastrzelił się. Inni zgromadzeni przekonali Rosjan, że nie wiedzieli w jakim celu ich poproszono na to zebranie i zostali zwolnieni. Bronisław Rudzki został pochowany na miejscowym cmentarzu. Jego grób przetrwał, znajduje się przy głównej alejce cmentarza w Gruszczycach, jest ozdobiony nagrobkiem z tablicą. Bogatko wyjechał w głąb Rosji, Rosjanie sprzedali jego majątek i przesłali mu pieniądze. Na Sieradzkich Szlakach 83 Z ŻYCIA PTTK Konkurs Krasomówczy: eliminacje wojewódzkie w Sieradzu Wiesława Sujecka Krasomówca to osoba, która potrafi przemawiać, po mistrzowsku włada słowem. pięknie W dniu 2 października 2014 r. w siedzibie gościnnej Powiatowej Biblioteki Publicznej w Sieradzu odbyły się eliminacje wojewódzkie Ogólnopolskiego Konkursu Krasomówczego w trzech kategoriach wiekowych: dla dzieci ze szkół podstawowych, dla młodzieży z gimnazjów, dla młodzieży ze szkół ponadgimnazjalnych. Organizatorem eliminacji, objętych patronatem Starosty Powiatu Sieradzkiego oraz Prezydenta Miasta Sieradza, był sieradzki Oddział Polskiego Towarzystwa Turystyczno-Krajoznawczego. Celem konkursów krasomówczych jest zwrócenie uwagi dzieci i młodzieży na potrzebę pielęgnacji języka ojczystego, kształtowanie szacunku do ojczystej ziemi i jej kultury, zamiłowania do pięknego i sugestywnego mówienia oraz umiejętności poprawnego, jasnego i logicznego formułowania myśli. Równie ważne jest rozbudzanie wśród młodych Polaków zainteresowań krajoznawczych, zachęcanie do poznawania własnego regionu, jego historii i dorobku. Wszyscy uczestniczący w eliminacjach wojewódzkich uczniowie szkół podstawowych, gimnazjalnych i ponadgimnazjalnych (łącznie 13 osób) zachwycili słuchaczy sztuką pięknego mówienia w języku polskim, z wykorzystaniem wiedzy krajoznawczej. Zgodnie z regulaminem uczestnicy przygotowali do zaprezentowania po dwa tematy: jeden w eliminacjach, drugi w wojewódzkim finale. Finaliści w kategorii szkół gimnazjalnych i ponadgimnazjalnych zobowiązani byli ponadto do wylosowania tematu i zaprezentowania go bez wcześniejszego przygotowania. Wszyscy obecni przekonali się, jak pięknie młodzież poradziła sobie z tym wyzwaniem. Siedmioosobowa komisja konkursowa w składzie: Maria Maranda, Maria Duszka, Grażyna Kruczek, Andrzej Ruszkowski, Dariusz Karolczak, Hanna Krawczyk i Renata Karolczak, miała niezwykle trudne zadanie. Przy ocenie mówców jury brało pod uwagę przede wszystkim: zgodność prezentowanych treści z tematyką konkursu, konstrukcję wypowiedzi, ogólną prezentację tematu, sugestywność wypowiedzi, jasność i logiczność formułowanych myśli, płynność oraz poprawność wyrażania się, bogactwo języka i jego barwność, dostosowanie tekstu do osobowości i wieku występującego, kontakt ze słuchaczami. Najlepsi mówcy awansowali do udziału w Ogólnopolskim Konkursie Krasomówczym, otrzymali też nagrody rzeczowe i pamiątkowe dyplomy. Województwo łódzkie w finale Ogólnopolskiego Konkursu Krasomówczego Młodzieży Szkół Podstawowych i Gimnazjalnych, który odbędzie się w listopadzie 2014 r. w Legnicy, w tej kategorii wiekowej będzie reprezentowało czworo krasomówców: Marta Krzywkowska ze Szkoły 84 Podstawowej im. Juliusza Bartoszewicza w Żarnowie, Jan Zaborowski ze Szkoły Podstawowej im. Władysława Łokietka w Topoli Królewskiej oraz Michalina Grzelak z Gimnazjum w Nowym Gaju i Natalia Drzewiecka z Gimnazjum im. Czesława Miłosza w Topoli Królewskiej. W finale Ogólnopolskiego Konkursu Krasomówczego Młodzieży Szkół Ponadgimnazjalnych, który odbędzie się w listopadzie 2014 r. w Golubiu-Dobrzyniu, województwo łódzkie będą reprezentowały: Joanna Gajęcka z I Liceum Ogólnokształcącego im. Tadeusza Kościuszki w Wieluniu oraz Weronika Tokarska z II Liceum Ogólnokształcącego im. Stefana Żeromskiego w Tomaszowie Mazowieckim. Gratulujemy serdecznie laureatom, a ich opiekunom i nauczycielom dziękujemy za osobiste zaangażowanie oraz zainspirowanie dzieci i młodzieży do podejmowania aktywności krasomówczej. Dziękujemy także p. Zbigniewowi Paprockiemu za mini recital piosenki poetyckiej, w którym nie zabrakło też elementów krajoznawczych, oraz członkom jury, działaczom PTTK, pracownikom biblioteki i wszystkim osobom, bez pomocy których przeprowadzenie konkursu nie byłoby możliwe. Cieszyły nas ciepłe słowa ze strony gości, chwalących organizację imprezy. Jesteśmy przekonani, że konkurs przysłużył się także promocji naszego miasta i regionu, a jego uczestników skłoni do ponownych odwiedzin w Sieradzu. Hymn leśny Chwała ci lesie wieczysty, chwała, Chramie praojców, kolebko ludów. Sławi cię ziemia cała! Tyś wielki pośród przyrody cudów. Za dary twoje, za moc i krasę, Cześć ci po wszelkie czasy! Chwała wam leśne mocarne drzewa, W słońcu poczęte, w rodzącej glebie, Dzieci Bożego siewu! Błogosławione, I żeście z siebie ołtarze ducha dźwignęły światu W świątyniach majestatu! Szumią od morza po górskie szczyty Bory ojczyste, knieje i gaje, Hołd życiu ślą błękity… Trwaj wiecznie lesie! W piastowym kraju Serce narodu będzie ci strażą. Niech ci się plan twój darzy! Na Sieradzkich Szlakach Słowa: Leonard Chociłowski Muzyka: Tadeusz Wiszniewski