tajemnica niezwykłego człowieka
Transkrypt
tajemnica niezwykłego człowieka
~1~ TAJEMNICA NIEZWYKŁEGO CZŁOWIEKA Homilia pogrzebowa – ks. dr hab. Czesław Parzyszek SAC, wiceprowincjał Świat, w którym żyjemy kryje w sobie wiele tajemnic. Stojąc w Ołtarzewskiej świątyni dotykamy zarówno tajemnicy śmierci, jak i tajemnicy niezwykłego c z ł o w i e k a , k a p ł a n a , p a l l o t y n a , p r o f e s o r a i nie tylko. Łatwiej nam spojrzeć na tajemnicę śmierci, wszak tak często z nią się spotykamy. Od chwili poczęcia wchodzi on w proces dojrzewania poprzez dzieciństwo, młodość, studia, powołanie życiowe, a tym samym dojrzewa również do śmierci, do wieczności. Jak zwykł mawiać Y. Congar: „To wszystko, co mnie otacza - mnie poprzedziło i mnie przeżyje... żyję więc w pozycji ukrzyżowania między czasem i wiecznością, która wraz ze mną kroczy!”. Ks. prof. Eugeniusz Weron dojrzał do śmierci. Ostatnio wystosował nawet orędzie do „młodszych Współbraci”, które zatytułował: „Nie lękajcie się!”. Pisał m.in. „Chcąc prawidłowo i owocnie przeżywać wiek starości, należy się do niego wcześniej przygotować, zaczynając od czasu, kiedy bardziej refleksyjnie zastanawiamy się nad życiem. Należy dbać o zdrowie ciała i o harmonijny jego rozwój... Bardzo ważną sprawą jest akceptacja starości, jako normalnego etapu życia, który nie tylko coś zabiera, ale także i wiele wnosi. Brak akceptacji to osobista klęska, która prowadzi do zdrowotnego załamania i psychicznej udręki nie tylko dla siebie, ale i dla innych osób. Do końca życia pielęgnować braterską życzliwość i pomagać innym, zwłaszcza słabszym od nas samych. Należy prowadzić z tego codzienny rachunek sumienia. Pielęgnować zainteresowanie otaczającym nas światem i nie izolować się od wspólnoty. Nade wszystko pielęgnować życie modlitwy, które zwłaszcza w starości ma warunki i szanse na osiąganie chrześcijańskiej doskonałości z kontemplacją włącznie. To największy przywilej i skarb starczego wieku.” Te słowa Księdza profesora pozostaną dla nas swoistym testamentem. Świadczą one, jak bardzo świadomie przygotowywał się do przejścia do domu Ojca. Był świadomy, że dni jego ziemskiego życia zbliżają się ku końcowi. Ostatnie tygodnie i dni, były jakby to powiedział Paul Claudel „jedynie czekaniem... godzina za godziną, kropla za kroplą nasłuchiwał on kroków Boga - Jego pukania... Czekał w milczeniu, świadomie, z czystym sumieniem...”. Zmarł we wtorek środę, 28 kwietnia po godzinie 16.00 przeżywszy 96 lat życia, w tym 71 lat kapłaństwa. W spokoju oddał ducha Bogu. Jego śmierć nadała mu kształt całkowitego zjednoczenia się z Bogiem, któremu zaufał w wyjątkowy sposób, jak to usłyszeliśmy w pierwszym czytaniu z Księgi proroka Izajasza… Św. Paweł w Liście do Rzymian (drugie czytanie) postawił głębokie pytanie w obliczu śmierci: „Któż nas może odłączyć od miłości Chrystusowej? Utrapienie, ucisk, czy prześladowanie, głód czy nagość, niebezpieczeństwo czy miecz”? I odpowiada: „jestem pewien, że ani śmierć, ani życie... ani rzeczy teraźniejsze, ani przyszłe - po prostu - nic nie może nas odłączyć od miłości Boga i to dzięki Temu, który nas umiłował”. Czyż życiem swoim i słowami testamentu ks. prof. Weron nie potwierdza prawdy słów św. Pawła, gdy pisze: „Zdaję sobie sprawę, że za otrzymane od Boga dobrodziejstwa nigdy nie będę mógł należycie wywdzięczyć się Miłosierdziu Bożemu a także i życzliwym ludziom, których wielu spotykałem na długiej już drodze mego życia.” ~2~ Prawdę o tajemnicy śmierci odkrywa Jezus w dzisiejszej Ewangelii: „Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi... Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni jesteście, a Ja was pokrzepię...”. Pan Nieba i ziemi przygarnął do siebie wiernego sługę swego - ks. prof. Eugeniusza Werona. Tak jest tajemnica śmierci. O wiele trudniej stanąć nam wobec tajemnicy osoby ks. profesora Eugeniusza Werona c z ł o w i e k a , k a p ł a n a , p a l l o t y n a , p r o f e s o r a i nie tylko. Czyż można stąpać po tajemnicy takiego człowieka, który stał się symbolem, filarem, opoką, duchowym gigantem i nie tylko przez fakt jego długowieczności, ale przede wszystko przez to, kim był i co uczynił. Jego rozpięte ponad historycznymi przełomami życie, trwające ponad 96 lat, wytyczało egzystencję, pełną niezwykłych faz, wielkich dokonań, heroicznych zmagań i chwalebnych osiągnięć; tworząc cały czas harmonijną całość. Ksiądz Profesor Weron swoją postawę czerpał z atmosfery domu rodzinnego (po śmierci Mamy, gdy miał 10 lat) ojciec oddał go na Kopiec, aby ks. Eugeniusz miał solidne wychowanie. Jego mistrzem na Kopcu był m.in. prof. Kotlarczyk. Miał łaskę spotkania założyciela Polskiej Prowincji - ks. A. Majewskiego. Kazanie na jego prymicjach głosił ks. Stanisław Szulmiński (dziś sługa Boży). Zaprzyjaźniony był z Ks. Prymasem Wyszyńskim (również sługą Bożym), śp. ks. A. Słomkowskim, ks. kard. Karolem Wojtyłą (w Komisji ds. Apostolstwa Świeckich) i wielu innymi. Wielkość Ks. Profesora zadziwia, gdy tylko w wielkim skrócie wymieni się niektóre przestrzenie jego działalności apostolskiej: wykładowca i profesor od pierwszych lat kapłaństwa i to wielu przedmiotów; rektor WSD; redaktor w Wydawnictwie Pallottinum; prowincjał w czasach ciemnego stalinizmu; przewodniczący zakonnej komisji soborowej; autor wielu pozycji książkowych i niezliczonej ilości artykułów naukowych na temat teologii laikatu i naszego pallotyńskiego charyzmatu; kierownik Prymasowskiego Studium Życia Wewnętrznego; wieloletni członek Komisji Episkopatu ds. Apostolstwa, której przewodniczył kard. Wojtyła; tłumacz dzieł wszystkich Jana Pawła II; ekspert Synodu Biskupów na temat roli świeckich w Kościele; redaktor Biuletynu Teologii Laikatu w Collectanea Theologica. A wszystko to „W służbie prawdzie i miłości” - jak to próbowali ukazać współbracia i uczniowie w księdze pamiątkowej dedykowanej Księdzu Profesorowi z okazji 85. rocznicy urodzin i 60-lecia święceń kapłańskich. Osoba ks. Eugeniusza Werona pozostanie dla nas podręcznikiem antropologii, teologii laikatu, życia konsekrowanego, ale przede wszystkim wyznacznikiem bezcennych wartości życia, które obejmuje czas I wojny światowej, szkolną i studencką młodość w II Rzeczypospolitej, wiek dojrzały w ciągu II wojny światowej i czasach komunizmu i ciągle aktywną jesień życia w okresie wolnej Polski. Bóg obdarzył Go hojnie różnymi darami: nieprzeciętnie zdolny i inteligentny, ludzki i prawy, przezroczysty, przyjacielski, niezwykle pracowity do końca dni swoich. Osiągnął szczyty kariery naukowej i akademickiego nauczyciela poprzez swe publikacje i pokoleń uczniów. Talenty swe szlifował systematyczną intensywną, codzienną pracą i ćwiczeniem. Był jednocześnie człowiekiem szerokiego gestu, bogatej uczuciowości i rozległych horyzontów myślenia. Pełen humoru i pogodnego usposobienia asceta, rozmodlony, sportowiec, towarzyski. Tożsamość kapłańską i pallotyńską miał ugruntowaną, integralną, stałą i ona była zwornikiem Jego osobowości. Fides et ratio - to jego dewiza życia. Wybiegał ~3~ - jak Pallotti w przyszłość; interesował się tym, co przed nami; szukał nowych rozwiązań. Nie tylko był nauczycielem, więcej: był mistrzem! I dlatego do wykładów wprowadzał życie, a życie porządkował mądrościową hierarchią wartości. Styl i sposób działania miał z gruntu pallotyński. Stowarzyszeniu oddany był na przypadłe. Apostolska odwaga, dążenie do celów trudnych i ambitnych, umiejętność odczytywania apostolskich potrzeb, dostrzeganie każdego człowieka w jego duchowej i najgłębszej strukturze - stawiania na jego podmiotowość. Miłość Chrystusa Go przynaglała, Pallotti jako wzór – pociągał i przekonywał. Będąc autorem wielu artykułów naukowych nie miał typowych pallotyńskich rozterek o tożsamość, zadania i cele. Konsekwentnie dążył do wyznaczonego celu. On był Palotynem z krwi i kości. Duchowość miał pogłębioną, przemyślaną i przemodloną. Śp. ks. Eugeniusz Weron przez dziesięciolecia kształtował oblicze Stowarzyszenia Apostolskiego w Polsce i świecie. W pełni odpowiedział na apel św. Wincentego Pallottiego by być apostołem : każdy w swoim stanie, życiu i powołaniu. Zaangażowany w tak wielu dziedzinach, ukazuje się jako człowiek wielkiej klasy, kapłan głębokiego formatu i syn Pallottiego kompletny i spełniony. Taki wchodzi do wieczności, o której ostatnio chętnie rozmawiał, gdzie hipoteza wiary staje się tezą, nadzieja rzeczywistością a Miłość jest wieczna. Drogi Księże Profesorze, jakimi słowami dziękować Ci dziś za 96 lat życia, za prawie 80 lat bycia w Stowarzyszeniu, za 71 lat posługi kapłańskiej, za tyle dobra, za wszystkie jego talenty od Boga otrzymane; za przezacnych Rodziców, Rodzinę, Wychowawców; za tyle dokonań, za wielkie dzieła, za wieloletnią pracę naukową, wychowawczą i duszpasterską; za jego ofiarne posługiwanie, za modlitwy, sprawowane sakramenty, za wszelkie dobre słowa, za wierność w przyjaźni i za wszystko, czym ubogaciłeś Kościół, Stowarzyszenie, Ojczyznę. Ze św. Wincentym Pallottim mówimy: „Za wszystko niech Bóg będzie uwielbiony”. Modlimy się za Ciebie wdzięcznym sercem: „Bramy podnieście swe szczyty, unieście się odwieczne podwoje (...); „Ukaż mu, Panie, ścieżkę życia wiecznego, pełnię radości przy Tobie i wieczne szczęście po Twojej prawicy”, bo pragnął Ciebie, jak zeschła ziemia. Wierzę, że wiernie spełnimy prośbę do nas skierowaną słowami twego testamentu: „Nie lękajcie się! Żyłem z wami, kochałem i cierpiałem z wami. Nigdy mi nikt z moich bliskich nie był obojętny. Dziś was żegnam...”. Księże Profesorze, odchodzisz do Pana w czasie wielkich burz i przemian. Wypraszaj nam łaskę wierności, abyśmy dojrzewali do najpiękniejszego daru służby człowiekowi Trzeciego Tysiąclecia. Żegnamy cię słowami Franciszka Karpińskiego: „Niedługo, bracie, z tobą się ujrzymy. Jużeś tam doszedł, my jeszcze idziemy. Trzeba Ci było odpocząć po biegu, lecz wstaniesz, boś tu tylko na noclegu”. Rodzinie składam wyrazy współczucia i uznania. Chcemy być razem z wami w bólu rozstania i w modlitwie... Jestem wdzięczny ks. bp. Alojzemu Orszulikowi, naszemu Współbratu, za przewodniczenie dzisiejszej liturgii, ks. abp. Józefowi Kowalczykowi, Nuncjuszowi Apostolskiemu w Polsce, ks. abp. Henrykowi Hoserowi, także naszemu Współbratu, oraz ks. bp. Kazimierzowi Górnemu z Rzeszowa za słowa do nas skierowane. ~4~ Wyrażam wdzięczność wszystkim uczestnikom tej pogrzebowej liturgii. Dziękuję Duchowieństwu diecezjalnemu i zakonnemu, Siostrom Pallotynkom i wszystkim Siostrom zakonnym tutaj obecnym... Słowo wdzięczności kieruję do Współbraci-Pallotynów obydwu Prowincji, na czele z ks. prowincjałem Kazimierzem Czulakiem z Prowincji Zwiastowania Pańskiego; do Wspólnoty Otwockiej - na ręce ks. Rektora - za opiekę nad nim, zwłaszcza w czasie ostatnich trudnych dla niego dni, a szczególnie br. Janowi, który był mu wierny do końca w samarytańskiej posłudze. Dziękuję Wspólnocie Seminaryjnej - na ręce ks. Rektora za modlitwę i przygotowanie uroczystości pogrzebowych... Dziękuję Przyjaciołom i wszystkim tutaj obecnym. Pogrzeby są dla żyjących... Każdy z nas dojrzewa do wieczności. Będziemy sądzeni z miłości. Prośmy o otwarte oczy, które pozwolą nam dostrzec Boga w drugim człowieku. Ks. Profesor ustami poety zdaje się za nas modlić „Ojcze nasz, któryś w niebie i na ziemi powiedz im, że Królestwo Twoje już we drzwiach, że groby wydadzą owoc życia... oczy przewidzą, uszy usłyszą, serca zapałają i z doliny wygnania wrócimy w ramiona Twoje Miłosierne”. W każdej sekundzie budujemy królestwo Boże. Oby ono było „królestwem prawdy i życia, świętości i łaski, królestwem sprawiedliwości, miłości i pokoju”. Amen.