Rodzina katolicka - Kobiecość to szansa

Transkrypt

Rodzina katolicka - Kobiecość to szansa
Rodzina katolicka - Kobiecość to szansa
środa, 25 lutego 2009 15:31
Założenie rodziny to naturalne pragnienie wielu kobiet i mężczyzn. Mimo tak modnego i w
pewien sposób lansowanego stylu życia tzw. singli rodzina nadal jest jedną z najwyżej
cenionych wartości.
Osoby, które z wyboru chcą same wieść życie, wolą nie wiązać się z drugą osobą, są
zdecydowanie mniejszą grupą w stosunku do tych, którzy małżeństwo i rodzinę postrzegają
jako drogę życiowego spełnienia, realizacji powołania. Jednak życie nie zawsze przynosi to,
czego pragniemy, czego oczekujemy. Co wtedy? Czy traktować je jako przegraną, bo nie
dostaliśmy tego, co było tak wielkim marzeniem, co było tak istotne? Czy za wszelką cenę,
niemalże w panicznym lęku o swoją przyszłość starać się znaleźć tę drugą osobę?
Kobiecie, w której naturę tak silnie wpisane jest macierzyństwo, w której - jak mówi prof. Wanda
Półtawska - "trudniej jest zapanować nad swoją kobiecością, gdyż jest poddana i niejako
zniewolona swoją płciowością, nie umie żyć jako samodzielny człowiek, lecz jest zagubiona w
ciągłym poszukiwaniu oparcia w mężczyźnie", z pewnością nie jest łatwo odnaleźć się w
takiej rzeczywistości. Pewnie w tej sytuacji doświadczenia samotności wolałaby być inna, może
bardziej męska. Jednak jest doskonałym dziełem Bożym (Mulieris dignitatem, 11). Jeśli jest
przekonana, iż tak właśnie jest, jeśli w głębi siebie zgadza się na taki Boży porządek, uniknie
wiele bólu, rozterek nawet, gdy na jej drodze nie stanie mężczyzna, będący dla niej
umocnieniem, wsparciem, który otoczy ją troskliwą czułością. Przyjęcie takiej postawy pokory
wobec Bożego planu przynosi wewnętrzny ład i pokój. Dotykamy dzięki temu tajemnicy życia, a
zarazem tajemnicy kobiecości. Ona wymaga zgody i otwarcia się na to, czego pragnie Bóg.
Przykładem, jak zagospodarować życie, jest Maryja. Gdy prześledzimy Jej postawę, Jej
"fiat" wypowiedziane Bogu, dostrzeżemy, że była przebojową Dziewczyną, nie
wiodła tuzinkowego życia, jak większość Jej rówieśniczek. Gdy usłyszała głos Boga, nie
zawahała się przyjąć wcale niełatwej propozycji, nie licząc się z opinią innych. Maryja uczy
bezkompromisowości w posłuszeństwie, które otwiera przed Nią drogę spełnienia. Chcąc
przyjąć postawę Maryi, trzeba samej wejść w osobowy kontakt z Bogiem, by usłyszeć Jego
głos. Potrzeba ciszy, czasu na modlitwę, ale też autentycznego zmierzenia się z własnymi
myślami.
Odkrycie geniuszu kobiety
1/6
Rodzina katolicka - Kobiecość to szansa
środa, 25 lutego 2009 15:31
Ten czas może się wiązać z przeżyciem pewnego kryzysu, obumierania dotychczasowych
planów, przeżyciem nocy duchowej. Niemniej jest czymś naturalnym w każdym pogłębionym
życiu duchowym. Nie jest czymś charakterystycznym wyłącznie dla osób żyjących samotnie,
które nie odnalazły jeszcze lub też nie poznają nigdy osoby, z którą mogłyby założyć rodzinę.
Można więc przyjąć ten stan jako szczególną łaskę, dzięki której bardziej doświadczamy w
naszym życiu Boga.
Jeśli ten czas przechodzimy z Chrystusem, stajemy się odnowieni i odkrywamy nowe zadania.
Przez tę drogę podejmujemy pełniejsze "posiadanie siebie samych", a przez to,
również i z psychologicznego punktu widzenia, możemy stać się bardziej dla innych, co tak
mocno wpisane jest w kobiecość. Istotne jest kierownictwo duchowe, prowadzone przez
kapłana albo też mądrą przyjaciółkę, mamę czy siostrę.
Pokonanie w sobie drogi pewnego nawrócenia, które dokonuje się tylko w pokorze, otwiera
nowe możliwości, nowe plany, które realizujemy w swej kobiecości, bez odrywania się od swej
natury, od swego odwiecznego przeznaczenia. Jakkolwiek indywidualnie byłoby ono
postrzegane, na gruncie kobiecości zawsze będzie zawierało te same rysy charakterystyczne
dla kobiety. Christine de Vollmer, współzałożycielka Papieskiej Akademii Życia, podkreśla
często w swych wypowiedziach, iż współczesna kobieta jest powołana do tego, by tworzyć
społeczeństwo, społeczność obywateli, niejako podnosić je na wyższy poziom. Jest do tego
powołana fizycznie, ale też duchowo. Tę postawę Jan Paweł II określa geniuszem kobiety
(Mulieris dignitatem 1988 r., List do kobiet, 1994 r.). Można i należy ją spełniać, nie tylko będąc
matką biologicznie, chociaż nasza fizjologia przygotowana jest do pełnienia tej roli. Fenomen
kobiety nie zamyka się wyłącznie na macierzyństwie pojętym jako zrodzenie własnego dziecka.
Jan Paweł II mówi, iż kobieta ma za zadanie uświęcać siebie i innych. A to otwiera już szerokie
pole, także - albo nawet przede wszystkim - tym kobietom, które mają więcej czasu na innego
rodzaju działanie, które nie muszą poświęcać się tylko swojej rodzinie. Jeśli wsłuchujemy się w
swoją kobiecość, na gruncie emocji, uczuć, odkrywamy coś, co stanowi o naszej tożsamości.
Odkrywamy, iż chcemy, by świat, ludzie blisko nas byli lepsi, pragniemy im służyć. Jesteśmy
potrzebne innym, ale też inni potrzebni są nam, do naszego rozwoju i spełnienia. Na tych
zasadach opiera swe postulaty "nowy feminizm". Jak podkreśla prof. Półtawska "nowy feminizm odnosi się właśnie do tej roli pomocniczej - [kobiety] chcą pomóc
mężczyznom w realizacji pełnego człowieczeństwa, wnieść pierwiastek duchowy, który dopiero
nadaje właściwą wartość osobie ludzkiej, chcą wychować człowieka na obraz i podobieństwo
Boga". Pomoc mężczyźnie nie oznacza przejęcia jego ról - on ma do zrealizowania inne
zadanie - bycie ojcem. Nic go nie zwalnia z podjęcia tej roli w wymiarze duchowym. A jeśli
decyduje się na drogę małżeństwa i rodziny, staje się jej opiekunem na wzór św. Józefa (pełniej
do tego zagadnienia odnosi się Jacek Pulikowski).
2/6
Rodzina katolicka - Kobiecość to szansa
środa, 25 lutego 2009 15:31
W samotności dla innych
Poznając siebie, możemy coraz szerzej i szczodrzej otwierać się na potrzeby innych. Dla
samotnej kobiety bardzo cenne są bliskie znajomości - przyjaciele, rodzina. Kontakt z nimi, z ich
dziećmi zaspokaja naturalne potrzeby kobiety - jej pragnienie obdarowywania sobą. Małe
dziecko ma w sobie tyle rozbrajającej niewinności, że jakby samo się je kocha. Nawiązanie z
nim serdecznej relacji jest czymś naturalnym, chcemy, by nas polubiło, chcemy wejść w relacje
z nim. Ile mamy chrzestnych dzieci, w jakiś sposób przecież też nam powierzonych? Poprzez
utrzymywanie kontaktu z nimi odciążymy w pewien sposób rodziców. Dla młodych mężatek
taka pomoc jest nieraz bezcenna, dzięki temu mają trochę czasu dla siebie. Ale też i same
zyskujemy.
Najzwyczajniej w świecie mamy możliwość kochać te dzieci, rozmawiać z nimi, przytulić je,
jesteśmy przez to bardziej kobiece. W pewnym sensie dziecko wpływa na nas terapeutycznie.
Jednak trzeba też utrzymywać granice, by życie jednej rodziny czy nawet kilku nie stało się
naszym życiem. Znam kobiety, panny, które adoptowały dzieci. Dla dzieci na pewno jest to
lepsze rozwiązanie niż dom dziecka. Jednak na pewno nie jest to droga dla wszystkich kobiet,
trzeba rozważyć, czy mamy wystarczająco dużo czasu, by w pojedynkę zaopiekować się
dzieckiem, czy jesteśmy w stanie sprostać wychowaniu dziecka. Poza tym nie zamykamy się
też na poznanie mężczyzny i trzeba wiedzieć, że ów ktoś, choćby najbardziej szlachetny, nie
zawsze musi spełniać "warunki" rodzica adopcyjnego.
Na polu rodzinnym mamy więcej czasu, by zaopiekować się rodzicami. Nawet przy licznym
rodzeństwie - zamężnych siostrach i żonatych braciach, to właśnie dzieci, które są same, nie
mają własnych rodzin, najczęściej sprawują opiekę nad rodzicami, nawet jeśli mieszkają poza
rodzinnym domem. Czas dla rodziców można wykorzystać w pewnym sensie na umilanie im ich
starości - poszukiwanie form spędzania wolnego czasu, dobrego kina, teatru, wybranie
wartościowych filmów do obejrzenia w domu, na wyborze książek do przeczytania, albo jeszcze
lepiej książkowych nagrań, by nie męczyć wzroku. To też wymaga zaangażowania i przynosi
spełnienie w miłości.
Kogo naprawdę chcę poznać?
Pamiętamy, iż nie zamykamy się na swoje życie, także na własne małżeństwo. Chcemy poznać
3/6
Rodzina katolicka - Kobiecość to szansa
środa, 25 lutego 2009 15:31
kogoś wartościowego, z kim mogłybyśmy dzielić życie. Warto doprecyzować swoje oczekiwania
wobec osoby, którą chciałybyśmy poznać, zanim jeszcze do tego dojdzie.
Jako kobiety jesteśmy bardziej elastyczne od mężczyzn, na więcej rzeczy się zgadzamy, na
więcej przymykamy oczy. Taka postawa jest niekwestionowaną zaletą, jednak może rodzić
pewne zagrożenia. Jeśli zależy nam na zbudowaniu związku na dobre i złe, podstawowym
kryterium jest zachowanie czystości. To próba "wytrzymałości", szczególnie dla
mężczyzny. Ale trzeba na nią patrzeć nie jako na ograniczenie, ale jako na otwarcie na
"coś więcej" w miłości. Czystość zakłada pewną filozofię życiową - wiem, jak
ważny/ważna jesteś dla mnie, dlatego chcę być dla ciebie darem, a w pełni darem osobowym
mogę stać się w małżeństwie. Język ciała, wyraz jednoczącej i wyłącznej miłości, jest
zarezerwowany tylko dla małżeństwa.
Jednak i taka czysta znajomość bywa nieraz pułapką. Warto wziąć sobie do serca słowa Matki
Teresy z Kalkuty, która radząc pewnej dziewczynie, by ta nie wchodziła w związek małżeński z
mężczyzną niepotrafiącym poradzić sobie z samym sobą - powiedziała: "Małżeństwo nie
jest instytucją pomocową!". W ustach misjonarki miłości, która przez całe swe życie
pomagała innym, słowa te brzmią bardzo wymownie. Ktoś powie: przecież małżeństwo jest
właśnie po to, by sobie pomagać, wspierać się wzajemnie. Trzeba postawić sobie pytanie, na
ile jesteśmy w stanie udźwignąć czyjąś, nieraz chorą, osobowość, czasem niezdolną do więzi. I
czy o to właśnie w małżeństwie chodzi?! Kobiety przeżywają niemalże całą sobą jakieś
problemy. Jeśli coś jest dla nich trudne do pokonania, angażują się całkowicie w rozwiązanie tej
jednej sprawy. Wszystko inne - praca, nauka, rozwój osobisty, staje się mało ważne. U
mężczyzny tymczasem jedno pole, które nie funkcjonuje jakby tego sobie życzył, nie przekreśla
innych pól, na których znakomicie sobie radzi.
Często mężczyzna chce pozostawić szerokie pole dla siebie, a kobieta to dla niego tylko
nobilitacja społeczna, bo w pracy zyskałby prestiż, posiadając u boku przykładną żonę. Taka
żona staje się dla niego tylko narzędziem, jest traktowana przedmiotowo, bo ma służyć
wyraźnie na zewnątrz dobrą prezencją, ale czy czymś więcej? Nie ma tu mowy o obdarowaniu,
o przyjęciu drugiej osoby i prawdziwym oddaniu się jej. Często utrzymane są pozory miłości, bo
ten mężczyzna szanuje czystość dziewczyny. Lecz czy jest gotów, by założyć rodzinę? Dlatego
to kobieta pierwsza powinna stawiać wymagania, pytać: jeśli teraz nie wiesz, czy chcesz, bym
była twoją żoną, to czy będziesz wiedział w przyszłości. Po roku, nawet krótszym czasie, ta
kwestia powinna być wyjaśniona. Zawsze kobieta cierpi bardziej, a po takim długotrwałym
"narzeczeństwie" wychodzi bardziej poraniona. Potem potrzebuje wiele czasu na
wypłakanie, w pewnym sensie żałobę. Pewnie będzie musiała zmierzyć się z ciemną nocą, o
której pisał św. Jan od Krzyża.
4/6
Rodzina katolicka - Kobiecość to szansa
środa, 25 lutego 2009 15:31
I dobrze, musi się oczyścić z tych emocji, by znów prawdziwie być. Łatwiej jest przejść tę drogę
rozstania, gdy rozumie się czyjeś zachowanie. Taką mamy konstrukcję, że poznanie przyczyny
pozwala zrozumieć, zaakceptować, pogodzić się. Ale bywa, że tej odpowiedzi nie można
uzyskać. Wtedy jest trudniej, ale też nie można za wszelką cenę starać się wyjaśniać, np.
kontaktując się z takim mężczyzną. Wtedy potrzebne jest przebaczenie z Krzyża - jak Pan Bóg
przebaczył ludziom, i to przebaczenie przychodzi, zwłaszcza jeśli go pragniemy i jeśli o nie
prosimy w modlitwie. Czas jest również bezcennym lekarzem. Nawet jeśli jest to jakiś ogromny
ból, trzeba go oswoić, by nie decydował o naszych odniesieniach do innych, do siebie samego.
Najtrudniej zawsze jest przebaczyć sobie, przebaczyć, że nie postąpiło się inaczej, że szybciej
nie zakończyliśmy tej toksycznej znajomości. Warto też zadać sobie pytanie, na ile byliśmy w
stanie inaczej postąpić? Czy ów ktoś nie pracował na nasze reakcje, na naszą emocjonalność?
Dobrze przebyta żałoba pozwala wejść w nowy związek, może zaowocować wspanialszą
znajomością, w której zaczniemy dostrzegać więcej dobrych stron. Wewnętrznie czujemy się
silniejsi, bo przecież udało się pokonać coś, co wydawało się nie do pokonania. Niemożliwe
stało się możliwe.
Taka przemiana rodzi postawę większej ufności i wdzięczności wobec Pana Boga. Przynosi
nadzieję, że cokolwiek by się nie działo, nie jesteśmy sami.
Gotowe na związek
Jeśli więc j esteśmy gotowe na nowy związek, warto zastanowić się, gdzie można poznać
wartościowych ludzi - podkreślam: wartościowych. Tych nie poznaje się na dyskotekach czy
portalach randkowych. Wiele pomysłów na poznanie drugiej osoby podsuwa Dawn Eden w
książce "Dreszcz czystości".
Nie bez znaczenia jest też zadbanie o swój wygląd. Święty Franciszek Salezy podkreśla, że
panny powinny szczególnie zadbać o swój wizerunek, więc przed wyjściem, zanim przyjdzie
ochota, by założyć wygodne dżinsy, zastanówmy się, czy nie lepiej założyć coś, w co nie ubiera
się wiele kobiet. Może potrzebny jest gruntowny remanent ubrań i oddzielenie tych, w których
wyglądamy po prostu ładnie, od tych, których zdecydowanie nie powinnyśmy zakładać.
Nikt nie daje nam gwarancji na to, że odnajdziemy tę drugą osobę, by stworzyć z nią
sakramentalny związek małżeński. Jednak zawsze możemy pięknie przeżyć swoje życie,
wykorzystać szansę, jaką daje kobiecość.
5/6
Rodzina katolicka - Kobiecość to szansa
środa, 25 lutego 2009 15:31
Maria Zagórska
Źródło: Nasz Dziennik
6/6