eu-erweiterung und integrationsprozess

Transkrypt

eu-erweiterung und integrationsprozess
András Simon
starszy doradca
Narodowego Banku Węgier
Konwergencja w krajach Europy Środkowo-Wschodniej a
euro*
Streszczenie
Gospodarki krajów Europy Środkowo-Wschodniej rozwijają się gospodarczo w
takim tempie, że można mieć nadzieję na stopniowe zbliżanie się do poziomów
europejskich. Kiedy jednak projektowano Unię Gospodarczą i Walutową, nie brano
pod uwagę konsekwencji nierównych stóp wzrostu gospodarczego w Unii
Europejskiej. Oznacza to, że kryteria z Maastricht mogą stać się gorsetem dla krajów
podlegających konwergencji. Artykuł niniejszy omawia sposoby radzenia sobie z tym
problemem. Dochodzi do wniosku do, że najlepszym tu podejściem byłaby
interpretacja kryteriów z Maastricht jako elastycznych ram, pełniących użyteczną rolę
gwaranta stabilności ekonomicznej.
Wprowadzenie
Kraje Europy Środkowo-Wschodniej zakończyły już bolesny, ale równocześnie owocny
okres przejściowy od gospodarki planowanej do w pełni rozwiniętej gospodarki rynkowej.
Samo tempo wydarzeń przyprawia o zawrót głowy. Dziesięć lat temu nikt nie robił sobie
nadziei, że na progu pierwszej dekady 21 wieku kraje te wejdą w etap bliskiego już
przystąpienia do Unii Europejskiej. Chociaż obecne dyskusje koncentrują się na tym, jak i
kiedy nastąpi akcesja do Unii Europejskiej, to wraz z powołaniem do życia Unii
Gospodarczej i Walutowej wyłania się kwestia nowej fazy procesu integracji i nowe
zagadnienie do dyskusji. Jest to kwestia tego, jak i kiedy kraje te winny przystąpić do UGiW.
Doświadczenia ostatniego dziesięciolecia nastrajają nas optymistycznie co do tempa
zbieżności gospodarczej i instytucjonalnej między krajami kandydującymi a Unią Europejską.
Tempo to częściowo może wyjaśnia, dlaczego proces rozszerzania Unii Europejskiej dokona
się prawdopodobnie szybciej niż w przypadku krajów śródziemnomorskich przed laty.
Jednakże w okresie dochodzenia do członkostwa w Unii Gospodarczej i Walutowej tempo
konwergencji może spowodować powstanie problemów, które dla analityków nie stanowią
niczego nowego, ale które w tej nowej sytuacji mogą nabrać większego znaczenia.
Referat niniejszy stanowi przyczynek do dyskusji na temat wyboru kursu walutowego i
polityki inflacyjnej, które byłyby najkorzystniejsze w okresie przed przystąpieniem do UGiW
i które byłyby spójne celami kursowymi wymaganymi do osiągnięcia członkostwa w UGiW i
równocześnie spójne z inflacyjnym kryterium z Maastricht. Wysokiemu wzrostowi
towarzyszy na ogół wyższa wariancja (ryzyko). Należy zaprojektować strategie, które by to
ryzyko łagodziły. Zamierzam twierdzić, że kryteria z Maastricht zawierają niespójności
(sprzeczności), które pogarszają nierównowagę ekonomiczną, zwiększając ryzyko dla krajów
kandydatów oraz równocześnie dla Unii Walutowej jako całości. Zostaną omówione pewne
*
Chciałbym podziękować György Surányi i György Szapáry za pomocną dyskusję. Wyrażone tu poglądy są
poglądami autora i niekoniecznie odzwierciedlają oficjalny pogląd Narodowego Banku Węgier.
propozycje obejścia wymaganych do spełnienia warunków i wyeliminowania obecnych w
nich niespójności.
Znaczenie i wybór polityki kursowej
Kraje aspirujące do członkostwa w Unii Europejskiej charakteryzują się szerokim
wachlarzem różnorodnych systemów kursowych: można tu znaleźć praktycznie wszystkie ich
odmiany: od izby walutowej (np. w Estonii) do systemów płynnych (np. w Republice
Czeskiej czy Polsce). Do maja 2001 roku system węgierski oscylował między tymi dwoma
biegunami: system kroczący z wcześniej ogłaszaną stopą dewaluacji i stosunkowo wąskim
pasmem wahań ±2,25 procent. Doświadczenia z tymi różnorodnymi systemami pokazują, że
nie ma żadnego bezpośredniego związku między istniejącym w danym kraju systemem
kursowym a postępami w dezinflacji po szoku transformacji. Na przykład poziom inflacji
bliski poziomowi Unii Europejskiej osiągnęła Estonia, w której występuje izba walutowa, i
Republika Czeska, w której występuje płynny kurs walutowy. Mniej więcej tę samą ścieżkę
dezinflacji zagwarantowano w Polsce przy szerokopasmowym i na Węgrzech przy
wąskopasmowym kursie kroczącym.
Trudno byłoby również poczynić jakiekolwiek rozróżnienie między tymi dwoma
systemami na podstawie ich odporności na przepływy kapitału spekulacyjnego. Często na
rzecz mechanizmów płynnych lub szerokopasmowych przytacza się argument, że stanowią
lepszą ochronę przed atakami kapitału spekulacyjnego. Darvas–Szapáry (2000) zwraca jednak
uwagę na doświadczenia Polski i Izraela w trakcie kryzysu rosyjskiego, które wykazały, że w
sytuacji nagłych zmian w nastrojach na rynku szerokie pasma wcale nie chronią przed
atakami spekulacyjnymi. Szerokie pasma nie zniechęciły również do napływu kapitału
spekulacyjnego. Przed kryzysem rosyjskim oba kraje były świadkami znacznych napływów
kapitału krótkoterminowego.
To jednorodne zachowanie się różnych systemów kursowych wcale nie oznacza, że
wybór jest dowolny i że każdy system jest w każdym przypadku dobry. Przeciwnie, wybór
optymalny jest jak najbardziej zależny od konkretnej sytuacji.
Dobrze wiadomo, że długofalowo inflacja zależy od powodzenia polityki skojarzenia
oczekiwań z tzw. kotwicami. Jeśli zobowiązanie do prowadzenia polityki nieinflacyjnej jest w
pełni wiarygodne, to najlepszą kotwicą będzie sama stopa inflacji. W tym przypadku kurs
walutowy nie odgrywa żadnej roli przy tworzeniu oczekiwań a wahania kursu walutowego
odgrywające rolę bufora amortyzującego szoki zewnętrzne mogą nawet doprowadzić do
wykrystalizowania się przekonania, że polityka gospodarcza dotyczy tylko inflacji i niczego
innego. Prawdopodobnie też jest tak, że im mniejszy i bardziej otwarty jest kraj, tym bardziej
trzeba być wiarygodnym, by przekonać ludzi, że jakiekolwiek zawirowania kursu
walutowego są rzeczywiście dla inflacji nieistotne.
Jeśli wiarygodność jest niska a kraj mały i otwarty, to kurs walutowy może być lepszą a
nawet i jedyną możliwą kotwicą dla oczekiwań inflacyjnych. Porównanie wyboru Polski i
Węgier stanowi dobry przykład tego, jak bardzo strategia optymalna zależy od warunków
początkowych. Węgierska polityka pieniężna stanowiła wyraźny przykład sytuacji niskiej
wiarygodności po stabilizacji 1995 roku. Wybrano wówczas kroczący system kursu
walutowego. Warunki w Polsce były zupełnie odmienne. Po okresie nieprzekonujących
eksperymentów z systemem obejmującym cel kursowy można było odwołać się do atutu
wiarygodności, którą uzyskano wcześniej dzięki wzrostowi gospodarczemu, lepszemu
bilansowi fiskalnemu i zewnętrznemu. Stworzyło to sprzyjający kontekst dla polityki
pieniężnej, która obiecywała nieugiętą determinację w ograniczaniu zagregowanego popytu,
bez względu na straty w postaci PKB czy konkurencyjności. Dysponując korzystniejszymi
saldami finansowymi Polska mogła sobie pozwolić na obciążenie fiskalne w okresie
wysokich realnych stóp procentowych, podczas gdy warunki na Węgrzech zmusiły politykę
gospodarczą do zachowania większej oszczędności także i w tym zakresie.
Bez względu jednak na to, na ile system optymalny zależy od konkretnych warunków,
właściwy wybór systemu kursowego nie może znieść podstawowego problemu
makroekonomicznego, z którym kraje nowoprzystępujące do Unii Europejskiej muszą sobie
poradzić. Problem ten wiąże się z wysoką stopą wzrostu, która rodzi współzależne ryzyko w
postaci inflacji i niezrównoważonego bilansu zewnętrznego. Zamierzam twierdzić, że jedyna
droga do poradzenia sobie z tym ryzykiem jest determinowana wyborem kursu walutowego.
Konwergencja to przedsięwzięcie wysokiego ryzyka
Efekt Balassy-Samuelsona to dobrze znana relacja, która dominuje w gospodarkach ze
zróżnicowanymi stopami wzrostu wydajności. Zgodnie z tą teorią różnice stóp wzrostu
prowadzą do zmian w obrębie realnych kursów walutowych. Wniosek ten opiera się na
spostrzeżeniu, że wzrost wydajności w sektorze dóbr będących przedmiotem handlu
zagranicznego jest szybszy niż w sektorze dóbr nie będących przedmiotem handlu
zagranicznego. Im szybszy jest zagregowany wzrost wydajności, tym szersza jest luka
wzrostu między tymi dwoma sektorami. Ponieważ ceny są długofalowo determinowane przez
koszty, a ceny dóbr będących przedmiotem handlu zagranicznego determinuje kurs walutowy,
niedopasowanie sektorowych stóp wzrostu wydajności w szybko rozwijającym się kraju
prowadzi albo do wyższej inflacji albo do aprecjacji waluty.
Empiryczna weryfikacja efektu BS nie daje jednorodnych wyników. Isard-Symansky
(1996) podaje, że istnieje kilka krajów, w których sektor usług wydaje się wykazywać wyższą
stopę wydajności niż sektor dóbr będących przedmiotem handlu zagranicznego.
Doświadczenie europejskie wskazuje jednak wyraźnie na prawomocność efektu BS.
Europejski Bank Centralny (1999) odnotowuje, że są wyraźne dowody występowania efektu
BS na obszarze euro, chociaż nie przedstawia dokładnych szacunków. Międzynarodowy
Fundusz Walutowy (2000) przytacza wyliczenia szacujące efekt BS w przedziale 1,5 i 2
procent rocznie dla niektórych krajów członkowskich Unii Europejskiej. Pelkmans-GrosNunez Ferrer (2000) przeprowadzają dokładne wyliczenia dla krajów kandydujących,
stwierdzając, że efekt BS może wynosić dla tych krajów około 3,5-4 procent. Simon–Kovács
(1998 i 2000) szacują, że efekt BS w przypadku Węgier wynosił w okresie 1991-98 1,9
procent rocznie. W przypadku Słowenii MFW (2000) przedstawia szacunek 2,5 procent
rocznie. Wyniki uzyskane przez Halperna–Wyplosza (1996) i Krajnyaka–Zettelmeyera (1997)
implikują wzrost realnego kursu walutowego o 0,6 procent dla każdego procent stopy
konwergencji w ujęciu PKB na głowę mieszkańca. Wyliczenia te zgodnie pokazują, że jeśli
obecny trend dodatniego wzrostu wydajności będzie się w dalszym ciągu utrzymywał, jest
wysoce prawdopodobne, że kraje kandydujące muszą albo przekroczyć dopuszczalne w
ramach Maastricht 1,5 procentowe odchylenie inflacji albo będą musiały aprecjować swoją
walutę, co znowu pozostaje w sprzeczności z zasadą zbieżności kursów walutowych.
Dlaczego efekt BS implikuje ryzyko makroekonomiczne? Ryzyko polega na pewnej
konsekwencji efektu BS: z uwagi na niepokryty parytet stopy procentowej realna stopa
procentowa równowagi jest proporcjonalnie niższa w kraju, w którym waluta podlega realnej
aprecjacji.
Niskie stopy procentowe zachęcają do wydatków i powodują powstanie deficytu
zewnętrznego. Wiemy z teorii, że może to stanowić proces dążenia do równowagi poprzez
wygładzanie konsumpcji na osi czasowej, dokonywania wydatków na koszt przyszłości, w
której – jak wiemy – będziemy bogaci. Wszystko byłoby w porządku, gdybyśmy dokładnie
znali przyszłość. Świat jednak ma charakter stochastyczny a zadłużanie się jest ryzykowne.
Nie mamy pewności co do przyszłej stopy konwergencji, nie jesteśmy pewni co do momentu
zakończenia procesu. Czy wyjdziemy z tego procesu ze średnim poziomem Unii Europejskiej,
czy z niższym poziomem, na którym wszystkie te kraje już były przez całe wieki historii
przed zniszczeniami, które miały miejsce w okresie komunistycznym? Przyszłość rzecz jasna
jest niepewna dla każdego kraju, ale kraj, który zaciąga długi na konto niepewnej przyszłości,
podejmuje większe ryzyko. Ta wysoka niepewność wydaje się tkwić w niestabilności cen
aktywów tego kraju. Ocena przyszłości co jakiś czas się zmienia, tak samo zachowanie
inwestorów. Wysokie ryzyko może zniechęcać ich do kupowania długoterminowych
papierów wartościowych a skłaniać do finansowania długu papierami krótkoterminowymi, co
jeszcze bardziej zwiększa ryzyko kraju.
Japonia jest wręcz podręcznikowym przykładem kraju, w którym szybki wzrost
gospodarczy wywołuje niską realną stopę procentową. Przykład japoński nie stanowi jednak
żadnej lekcji na użytek sytuacji bieżącej w krajach Europy Środkowo-Wschodniej. W okresie
cudu gospodarczego Japonia była gospodarką dużo bardziej zamkniętą z zamkniętymi
rynkami kapitałowymi i „notorycznie” oszczędną ludnością. Żaden z tych warunków nie
stosuje się do Europy Środkowej i Wschodniej. Od ludności nie należy oczekiwać rozwagi
makroekonomicznej. Przejawiać ją muszą twórcy polityki gospodarczej.
Jakimi narzędziami można się posłużyć do kształtowania polityki gospodarczej? Czy
system kursowy jest jej istotnym elementem? Jak wspomniano wcześniej, doświadczenie
krajów Europy Środkowej i Wschodniej nie potwierdza idei, że systemy kursowe wykazują
zróżnicowaną efektywność w zakresie stabilizacji inflacji. To samo da się powiedzieć o ich
roli jako stabilizatora równowagi zewnętrznej.
Strategia oparta na kursie walutowym rezygnuje z polityki w zakresie stóp
procentowych, zarzucając wszelkie próby ograniczenia popytu poprzez politykę pieniężną.
Kraj naraża się na ryzyko nadmiernych wydatków i następujących po nich okresów
rozczarowania i recesji w zależności od zawirowań nastrojów na rynku.
Przy płynnym kursie walutowym polityka pieniężna może przeważyć nad
oczekiwaniami rynkowymi realizując politykę stóp procentowych i obniżając w ten sposób
ryzyko “nastrojów na rynku”. Elastyczność ta jest jednak ograniczona, bo ma swoją cenę.
Oddziaływanie polityki w zakresie stóp procentowych na sektor dóbr będących przedmiotem
handlu zagranicznego i sektor dóbr nie będących przedmiotem handlu zagranicznego nie ma
charakteru symetrycznego. Aprecjacja realna w wyniku wzrostu stóp procentowych ostrzej
uderza w sektor dóbr będących przedmiotem handlu zagranicznego. Zniekształceniu ulegają
ceny względne i zwiększa się ryzyko długotrwałej nierównowagi na rynku dóbr. Oznacza to
okres wysokich deficytów zewnętrznych, które mogą przekroczyć limit tolerancji
wyznaczony przez istniejący stopień wiarygodności polityki.
Jest to to samo ryzyko deficytu zewnętrznego, które niesie ze sobą system kursu
sztywnego. Różnica polega jedynie na tym, że ryzyko wynikające ze zniekształcenia na osi
czasowej (między konsumpcją w dniu dzisiejszym a w dniu jutrzejszym) zostaje
przekształcone na ryzyko nierównowagi strukturalnej (między dobrami będącymi
przedmiotem handlu zagranicznego a dobrami nie będącymi przedmiotem handlu
zagranicznego).
Wniosek ten nie jest w teorii ekonomicznej nowy: polityka pieniężna nie jest
odpowiednim narzędziem rozwiązywania długofalowych problemów strukturalnych, takich
jak alokacja wydatków między różnymi punktami w czasie. I to bez względu na to, jaki
system kursowy zostanie do niej dołączony. Właściwym narzędziem byłaby tu restrykcyjna
polityka fiskalna, ale możliwość jej realizacji ograniczona będzie krótkoterminowymi
presjami. One to na ogół wyznaczają zachowanie fiskalne.
Co gorsza, problemy bilansu zewnętrznego i inflacji są współzależne. Wszelkie
wstrząsy (szoki) oddziałujące na bilans zewnętrzny przenoszą się na oczekiwania inflacyjne.
Rynek wie, że kryzysy zadłużenia można rozwiązać albo poprzez recesję albo przez
deprecjację, której towarzyszy inflacja, albo przez jedno i drugie. Oznacza to, że jeżeli
stwierdzimy, że kraje realizujące konwergencję podlegają wysokiemu ryzyku w zakresie
bilansu zewnętrznego, to musimy dojść do wniosku, że charakteryzuje je również ryzyko
wysokiej inflacji. Polityka gospodarcza dążąca do minimalizacji ryzyka inflacji musi
równocześnie sprowadzać do minimum ryzyko nierównowagi zewnętrznej.
Jest zrozumiałe, że kraje członkowskie Unii Gospodarczej i Walutowej dążyć będą do
jak największego zmniejszenia zarówno ryzyka strukturalnego, jak i inflacyjnego, które kraje
akcesyjne mogą wnieść do unii. W tym właśnie celu zaprojektowane zostały kryteria z
Maastricht. Zobaczmy teraz, na ile skutecznie.
Okres poprzedzający UGiW: Maastricht wymusza podejmowanie większego ryzyka
Jednym z kryteriów Maastricht jest to, że w roku poprzedzającym przystąpienie do
UGiW stopa inflacji kraju akcesyjnego nie powinna przekraczać o więcej niż 1,5 punkta
procentowego średniej stopy inflacji w trzech krajach Unii Europejskiej o najniższej inflacji.
Jest oczywiste, że wymóg ten wymusza na kraju akcesyjnym stopę inflacji niespójną z tymi
zmianami strukturalnymi, które odzwierciedla efekt BS. Ponieważ wiemy, że w długim
okresie nie ma możliwości aprecjacji waluty, wymuszona stopa inflacji będzie z konieczności
niższa niż racjonalne oczekiwania inflacyjne.
Stanowi to niezawodny przepis na recesję wygenerowaną przez politykę gospodarczą,
która nie ma żadnego racjonalnego celu. Nie przyczynia się do tworzenia wiarygodności
polityki gospodarczej, choć podobne recesje zazwyczaj się do tego przyczyniają, dowodząc
zdeterminowania do prowadzenia polityki antyinflacyjnej. Przeciwnie, jeśli recepta ta
zostanie potraktowana poważnie, twórcy polityki gospodarczej mogą zyskać sobie reputację
skłonności do podejmowania działań irracjonalnych. Poza utratą wiarygodności nieuniknione
są dalsze straty. Polityka irracjonalna stanowić będzie prawdopodobnie spore zaskoczenie dla
rynku, co oznaczać będzie, że forsowanie celu inflacyjnego wymagać będzie dużego
poświęcenia. Niezbędne będą wysokie stopy procentowe w celu wymuszenia procesu zbicia
inflacji, co doprowadzi do aprecjacji waluty. Rynek wie, że zarówno wysokie stopy
procentowe jak i silna waluta mają charakter przejściowy. Jego naturalną reakcją będzie
rzucenie się na krótkoterminowe papiery, co destabilizować będzie rynek pieniężny, oraz
zdecydowana niechęć do przerzucenia skutku aprecjacji na ceny krajowe. Oznacza to, że za
proces ten trzeba będzie zapłacić zarówno w formie utraty stabilności jak i części PKB (luka
produkcji).
Sposoby spełnienia kryteriów z Maastricht
System kryteriów z Maastricht jest narzędziem ustawodawczym, które stanowi wynik
długiego i skomplikowanego procesu polityki międzynarodowej. Próba zmiany kryteriów w
celu uwzględnienia efektu BS byłaby zadaniem karkołomnym, gdyż do wypracowania ram
alternatywnych potrzebna byłaby wyrafinowana argumentacja ekonomiczna oraz wyliczenia.
Subtelności tego rodzaju nie nadają się do dyskusji politycznej. Stąd też efekt BalassySamuelsona nie stanowi dostatecznego uzasadnienia dla przystąpienia do formułowania
propozycji zmodyfikowania kryteriów. Uzasadnia jednak poświęcenie sporej uwagi przy
ocenie osiągnięć inflacyjnych krajów kandydujących w okresie bezpośrednio poprzedzającym
Unię Gospodarczą i Walutową. Można tu odwołać się do ducha wymogów Maastricht a nie
do formalnego sformułowania.
Duch wymogów Maastricht można wywieść z zasady równego traktowania. Jednakże
interpretacja tej zasady zależy od celów, którym takie „traktowanie” winno służyć. Świat się
zmienia, warunki ulegają zmianie, również i kraje różnią się między sobą. Czy Grecja i
Portugalia przystąpiły do Unii Europejskiej na tych samych warunkach formalnych co te,
których spełnienia oczekuje się od obecnych krajów akcesyjnych? Oczywiście nie! Obecne
warunki są dużo bardziej restryktywne, ponieważ w dzisiejszych czasach, w nowej globalnej
sytuacji ekonomicznej, ówczesne warunki pozostawiałyby więcej miejsca na działanie sił
destabilizujących niż pozostawiły wówczas. Wspólną zasadą, która sprawia (jeśli istotnie
sprawia), że te dwa sposoby traktowania będą nadal równe, jest wymóg stabilności. Czy
biedne i bogate kraje przyczyniają się do finansowania przedsięwzięć rozwojowych w
równym stopniu? Oczywiście nie, ponieważ równe traktowanie w tym przypadku interpretuje
się w sensie „wyrównywania”, „urawniłowki”. Czy dobrą interpretacją równego traktowania
jest to, że każdy musi dążyć do tej samej stopy inflacji, nawet jeśli stabilizuje ona gospodarkę
w dojrzałym gospodarczo kraju, ale destabilizuje gospodarkę dążącą do konwergencji?
Oczywiście nie. Interpretacja ta jest zarówno niesprawiedliwa jak i nierozsądna. „Polityka
inflacyjna w każdym kraju winna służyć jednorodnie celowi stabilności”. Jest to jedyna
interpretacja równego traktowania, która służy obu celom: sprawiedliwości i stabilności.
Jeśli kraje kandydujące stanęłyby w obliczu nieelastycznej interpretacji kryteriów, to
mają kilka opcji. Jedną z nich jest ułańska szarża na inflację przy pomocy wysokich stóp
procentowych i wysokiej stopy realnej aprecjacji ich walut w celu wytworzenia wymaganej
stopy inflacji. Opcję tę przyjęła Polska i niedawno Węgry przy zwalczaniu inflacji w
przedziale jednocyfrowym. Zobaczymy, czy polityki takiej nie trzeba będzie prowadzić na
„ostatnim okrążeniu wyścigu”, kiedy to inflacja będzie się już przybliżać do poziomów Unii
Europejskiej, ale być może pozostanie nieco powyżej nich.
Inną opcją byłoby doprowadzenie do czegoś, co Szapáry (2000) nazywa syndromem
„bokserskiej diety przed ważeniem”. Podobnie jak bokser powstrzymuje się od jedzenia
(trzyma wagę) na parę godzin przez momentem ważenia, ale konsumuje spory posiłek zaraz
potem, kraj kandydujący też będzie tłumił inflację przy pomocy technik o krótkoterminowych
skutkach (zamrożenie cen urzędowych, obniżenie podatków konsumpcyjnych, itd.), które
doprowadzą poprawy statystyki inflacji przed akcesją po to tylko, by zaraz po przystąpieniu
do Unii Gospodarczej i Walutowej został włączony wsteczny bieg. Nie jest to oczywiście
rozwiązanie najlepsze, ale dopiero drugie (albo i trzecie) pod względem jakości, ponieważ ma
tutaj miejsce pewna destabilizacja: wymuszone zniekształcenia cenowe uderzają w rynek.
Tyle że skutek recesyjny takich zmian nie musiałby być duży. Elementy tego zachowania
dałyby się wytropić w zachowaniu w okresie przedakcesyjnym krajów, które wcześniej
przystąpiły do Unii. W przypadku szybko rozwijających się gospodarczo krajów Europy
Środkowej i Wschodniej zjawisko to mogłoby być bardziej wyraźne i równocześnie bardziej
niszczące.
Trzecim możliwym rozwiązaniem, choć powstrzymam się od określenia go jako
rozwiązania trzeciego pod względem jakości, jest strategia, która wprowadza euro
jednostronnie. Niedawno Bratkowski-Rostowski (1999) i kilku innych jeszcze autorów
sformułowało ideę, że kraje aspirujące do członkostwa w Unii Europejskiej nie powinny zbyt
długo antyszambrować w przedsionku Unii Gospodarczej i Walutowej, pracując cały czas nad
kosztownymi mechanizmami deflacyjnymi. Powinny raczej wziąć inicjatywę w swoje ręce i
wprowadzić euro bez jakiegokolwiek wsparcia i gwarancji ze strony Unii. Posunięcie to
sprawiłoby, że inflacyjne ostrze polityki gospodarczej stałoby się wiarygodne, spadłyby stopy
procentowe i koszty transakcyjne, a wszystko to zagwarantowałoby wysoki poziom produkcji
i stabilność cen.
Czy euroizacja jednostronna jest warta jej kosztu?
Wiarygodność ma swoją wartość. Jej ceną jest w tym przypadku utrata przychodów z
renty menniczej. Przychody z renty menniczej są różne w poszczególnych krajach, ale w
przypadku krajów Europy Środkowo-Wschodniej o umiarkowanej inflacji ich wielkość jest
podobna. Na przykład dla Węgier dane banku centralnego oscylują wokół 0,8-1 procenta,
podczas gdy dla Polski Cukrowski-Janecki (1998) plasują przychody z renty menniczej w
przedziale między 0,5-1,5 procent PKB.
Koszty te trzeba zestawić z potencjalnymi korzyściami. Zestawienie korzyści zawiera
kilka pozycji:
1.
Oszczędności w zakresie kosztów transakcyjnych. Wójcik (2000) szacuje
zaoszczędzone dewizowe koszty transakcyjne na 0,1 procent PKB.
2.
Szybsza dezinflacja. Kraje Europy Środkowo-Wschodniej znajdują się na
ścieżce dezinflacji. Na przykład na Węgrzech z powodzeniem realizowany jest
niekosztowny proces dezinflacji i jest wątpliwe, czy przejście do euro w ogóle
przyśpieszyłoby ten proces. (Wiemy, że nawet w przypadku systemów izby
walutowej odwrót od inflacji odbywa się stopniowo i nie bez kosztów). Nawet
w kraju, który ma za sobą kilka nieudanych kampanii, i w którym polityka
utraciła wszelką posiadaną wcześniej wiarygodność tańszą perspektywę może
stanowić system izby walutowej. A przecież kraje Europy ŚrodkowoWschodniej są dalekie od takiej utraty wiarygodności.
3.
Potencjalny wzrost PKB albo poprzez nadzwyczajny zysk w postaci
wydajności albo poprzez wyższe inwestycje.
Na podstawie modelu ciążenia Rose (2000) wskazuje, że wzrost PKB wynikający z
należenia do wspólnego obszaru walutowego jest naprawdę istotny. Jego uzasadnienie
empiryczne opiera się jednak na doświadczeniach niektórych krajów Wysp Pacyfiku.
Inny sposób rozumowania prowadzi do argumentacji, że wzrost wiarygodności
doprowadziłby do niższych stóp procentowych, które wygenerowałyby więcej inwestycji a
inwestycje są źródłem PKB. Można pokazać przy pomocy prostych, zgrubnych wyliczeń, że
10 procentowy wzrost udziału inwestycji w PKB potrafi wytworzyć 1 procent dodatkowego
PKB, co pokrywa utratę renty menniczej. Oczekiwanie na tak znaczną reakcję na zmiany stóp
procentowych jest jednak iluzoryczne.
4.
Poprawa w zakresie alokacji konsumpcji między różnymi punktami
czasowymi.
Zgodnie z tym argumentem istnienie osobnych walut sprawia. że świat nie jest skłonny
udzielić tyle kredytu, ile jest pożądane, ponieważ śledzi saldo obrotów bieżących szukając
sygnałów kryzysów walutowych. Jeśli jednak kryzysy walutowe są w ogóle niemożliwe,
bilans płatniczy utraci swoje znaczenie. Któż bowiem śledzi pozycje salda na rachunku
obrotów bieżących stanu Kolumbia Brytyjska w Kanadzie?
Argument ten jest zawoalowanym sformułowaniem wezwania do mniejszej rozwagi w
zachowaniu ekonomicznym, zarówno podmiotów prywatnych jak i rządu. Nie sądzę, by
rozwaga była uciążliwością wymuszoną przez systemy walutowe. Jest wręcz przeciwnie,
rozwaga to zachowanie jak najbardziej niezbędne zarówno w unii walutowej jak i poza nią.
Dowolny region może popaść w kryzys i depresję po ożywieniu zasilanym przez łatwe
kredyty.
W świetle tych argumentów zrozumiała wydaje się ostrożność Unii Europejskiej w tym
zakresie. Przykłady dowodzą, że kraje o trwale stabilnych wysokich stopach wzrostu
charakteryzują się zazwyczaj wysoką rozwagą: większość spośród znacznych inwestycji,
które towarzyszą wzrostowi gospodarczemu, są finansowane przez oszczędne podmioty
prywatne, czy też oszczędzające rządy. Wczesna euroizacja uniknęłaby tego wcześniejszego
testu rozwagi.
Krótko mówiąc, wczesna euroizacja wydaje się być nierozsądną odpowiedzią na
niekonsekwencje kryteriów Maastricht.
Bibliografia:
Balassa, Béla (1964) „The Purchasing-Power-Parity Doctrine: A Reappraisal” Journal
of Political Economy tom 72 (grudzień)
Bratkowski, Andrzej i Rostowski, Jacek (1999): 2000. Unilateral Adoption of the
Euro by EU Applicant Countries: The Macroeconomic Aspects. Paper presented at the sixth
Dubrovnik Economic Conference, czerwiec, Dubrovnik.
Canzoneri, Matthew B. and Cumby, Robert E. and Diba, Behzad (1999): Relative
Labor Productivity and the Real Exchange Rate in the Long Run: Evidence for a Panel of
OECD countries. Journal of International Economics 47, 245-266.
Darvas, Zsolt and Szapáry, Gy. (2000): Financial Contagion in Five Small Open
Economies: Does the Exchange Rate Regime Really Matter? International Finance, 3:1, str.
25-51.
De Gregorio, José and Giovannini, Alberto and Krueger, Thomas H. (1993) „ The
Behaviour of Nontradable Goods Prices in Europe: Evidence and Interpretation” Review of
International Economics 2, 284-305.
De Gregorio, José and Giovannini, Alberto and Wolf, Holger C. (1994)
„International evidence on Tradables and Nontradables Inflation” European Economic
Review 38, 1225-1244.
ECB (1999), Monthly Bulletin, październik
Dodsworth, John and Mihajlek, Dubravko (1997) „Hong Kong, China: Growth,
Structural Change, and Economic Stability During the Transition” IMF Occasional Paper 152
Halpern László and Wyplosz, Charles (1996) „Equilibrium Exchange Rates in
Transition Economies” IMF Working Paper 96/125
IMF (2000): Exchange Rate Regimes in Selected Advanced Transition Economies
Coping with Transition, Capital Inflows, and EU Accession. SM/00/43, luty 24.
Isard, Peter and Symansky, Steven (1996)” Long-Run Movements in Real Exchange
Rates” w:Takatoshi Ito, Peter Isard, Steven Symansky and Tamim Bayoumi: Exchange Rate
Movements and Their Impact on Trade and Investment in the APEC Region IMF Occasional
Paper 145 IMF Working Paper 97/1
Krajnyák, Kornélia and Zettelmeyer, Jeromin (1997) „Competitiveness in
Transition Economies: What Scope for Real Appreciation?” IMF Working Paper 97/1
Micossi, Stefano and Milesi- Ferretti, Gian Maria (1994) „Real Exchange Rates and
the Prices of Nontradable Goods” IMF Working Paper 94/19
Oblath, Gábor (1997) „Árfolyampolitika, bérköltségek, versenyképesség és gazdasági
fejlődés : Elméletek és hazai tapasztalatok” (Polityka kursowa, konkurencyjność i wzrost
gospodarczy: teoria i doświadczenie węgierskie) KOPINT DATORG
Oblath, Gábor (1998): Makrogazdasági trendek, w: A világ és Magyarország gazdasága
középtávon: 1998-2002,(“Trendy makroekonomiczne” w “Gospodarka na świecie i na
Węgrzech w średnim okresie: 1998-2002”) KOPINT DATORG, Budapeszt.
Pelkmans, Jacques and Gros, Daniel and Ferrer, Nunez J. (2000): Long-Run
Economic Aspects of the European Union’s
Rose, Andrew K. (2000): One Money, One Market: the Effect of Common Currencies
on Trade. Economic Policy: A European Forum. Center for Economic Policy Research
(April), Londyn.
Kovács, M. András and Simon, András (2000): Components of the Real Exchange
Rate in Hungary. NBH Working paper 1998/3 oraz aktualizacja w mimeo.
Szapáry, György (2000): Maastricht and the Choice of Exchange Rate Regime in
Transition Countries During the Run-Up to EMU. Working paper of the National Bank of
Hungary 2000/7
Wójcik, Cezary (2000): A Critical Review of Unilateral Euroization Proposals: The
Case of Poland. Focus on Transition, Vienna: Oesterreichische Nationalbank, 2.