Wywiad z Ministrem Tchórzewskim po autoryzacji

Transkrypt

Wywiad z Ministrem Tchórzewskim po autoryzacji
Wchodzimy w fazę realizacji
Z Krzysztofem Tchórzewskim, wiceministrem gospodarki odpowiedzialnym za energetykę i
górnictwo, rozmawiają Dorota Zielińska i Łukasz Komuda
(„Energia i Przemysł” – 5/2007)
„Czas wejść w fazę realizacji. Nie moŜemy sobie pozwolić na dalsze odwlekanie reformy energetyki. To ostatni
moment, by modernizować elektrownie, obniŜyć koszty, konsolidować się w grupy – zanim konkurencja na
rynku europejskim stanie się realna.”
Rządowy Program dla elektroenergetyki zakłada konsolidację polskiego sektora w cztery
grupy, z wyraźnym liderem w postaci PGE. Dlaczego akurat cztery, a nie dwie lub trzy? A
moŜe, zakładając przyszłą konkurencję na rynku europejskim, naleŜałoby tworzyć jedno silne
przedsiębiorstwo?
Wybór akurat czterech grup nie jest przypadkowy – to efekt długotrwałych analiz i dyskusji wielu
specjalistów. Konieczne było utworzenie silnych podmiotów przy jednoczesnym zapewnieniu
konkurencji na naszym rynku. Od razu upadł pomysł jednej lub dwóch grup. W pierwszym
przypadku byłby to monopol, w drugim – duopol. TakŜe w przypadku trzech grup istniało spore
ryzyko powstania klasycznego oligopolu, zmów cenowych i ograniczenia konkurencji. Dlatego,
takŜe za sprawą wskazań Komisji Europejskiej, postanowiliśmy wybrać model z czterema
podmiotami.
Nie brakuje jednak krytyków takiego rozwiązania. Dla przykładu, niedawno Krzysztof Rozen
z KPMG zasugerował, Ŝe znacznie lepsze byłyby dwie silne grupy i jednoczesne wpuszczenie
na nasz rynek koncernów zagranicznych, które kupiłyby podmioty pozostające poza tymi
grupami. TakŜe profesor śmijewski, ekspert rynku energetycznego, krytykuje niektóre
załoŜenia Programu.
Jest wiele pomysłów na reformę sektora elektroenergetycznego. Jednak największym błędem, jaki
moŜemy popełnić, jest bezustanne dyskutowanie, analizowanie kolejnych pomysłów, ciągły brak
decyzji i konkretnych działań. Nie moŜemy sobie pozwolić na dalsze odwlekanie zmian, czas wejść
w fazę realizacji. Podzielam pogląd profesora śmijewskiego, Ŝe program zmian w energetyce nie
jest tworem idealnym. Po prostu twory idealne nie istnieją.
Biznes nie znosi braku decyzji. KaŜda decyzja jest więcej warta niŜ jej brak, niŜ marazm i
niepewność. Jaki sygnał chciałby Pan przekazać przedstawicielom branŜy?
Dajemy jasny sygnał: nie będziemy bez końca zmieniać programu reform sektora.
Elektroenergetyka pilnie potrzebuje reformy, nawet jeśli nie będzie ona doskonała.
Czy uda się którąś z nowo tworzonych grup energetycznych wprowadzić na giełdę przed
końcem 2007 r.?
Taką próbę chcielibyśmy podjąć, ale nie wiem, czy uda nam się to zrealizować. UwaŜam, Ŝe
dotrzymanie tego terminu nie jest najwaŜniejsze. Lepiej opóźnić ten proces np. o 3 miesiące, ale
zagwarantować mu powodzenie, niŜ przez pośpiech zwiększać ryzyko poraŜki.
Czy wypracował Pan metodykę realizacji projektów, składających się na reformę energetyki,
czy stawia na doświadczenia osobiste?
Korzystam raczej z doświadczeń związanych z wprowadzaniem reformy w kolejnictwie.
Podobieństw jest wiele – przede wszystkim bardzo silna strona związkowa. Trzeba jednak
pamiętać, Ŝe wbrew panującemu stereotypowi, związkowcy są wraŜliwi na kwestie dobra
ogólnego i ekonomii, a takŜe odpowiedzialni za własne działania. Dlatego staram się nigdy nie
tracić kontaktu z przedstawicielami pracowników i związkowcami. Częstym błędem w trakcie
podobnych reform jest ściganie się z terminami i zapominanie o dialogu – tak nie wolno.
Przedstawiciele związków zawodowych nie naleŜą chyba do zwolenników Programu dla
elektroenergetyki?
Są zastrzeŜenia dotyczące społecznych skutków wprowadzenia poszczególnych ustaw. Jednak cały
czas prowadzimy rozmowy i staramy się przekonać pracowników energetyki, Ŝe wprowadzane
zmiany ostatecznie się im opłacą. Niestety, nie jest to proste i wymaga wiele cierpliwości. Mam
doświadczenia z programami, które bardzo dobrze rokowały, ale ze względu na sprzeciw strony
związkowej przez całe lata nie mogły zostać wdroŜone. Dla przykładu, w 1998 r. powstał niezły
program dotyczący kolejnictwa, ale poniewaŜ zaniedbano konsultacje ze stroną społeczną, doszło
do bardzo stanowczych protestów i na dwa lata trzeba było go zawiesić. W przypadku
elektroenergetyki chcę uniknąć takiej blokady i zapewnić sobie poparcie związkowców. Zawsze
mam takŜe na uwadze to, Ŝe pracownicy energetyki są obywatelami naszego kraju i nie występują
przeciw niemu, dlatego warto ich wysłuchać i z nimi rozmawiać.
Przekonanie pracowników nie będzie jednak łatwe.
Zdaję sobie z tego sprawę, tym bardziej Ŝe wielu ekspertów krytykuje Program. Nie pozostaje to
bez wpływu na związki zawodowe. Ci, którzy są przeciwni realizacji Programu, zdają sobie
sprawę, Ŝe związkowcy mogą skutecznie uniemoŜliwić wprowadzenie go w Ŝycie. W moim
przekonaniu takie instrumentalne traktowanie pracowników energetyki jest działaniem szkodliwym.
A czy wśród przedstawicieli zarządów firm sektora energetycznego Program ma więcej
zwolenników czy przeciwników? Decyzja Pawła Skowrońskiego o ustąpieniu ze stanowiska
prezesa BOT miała chyba związek z jego krytycznym stosunkiem wobec planowanych
reform?
Pan Paweł Skowroński nie chciał podpisać się pod realizacją Programu. UwaŜam go za dobrego
menedŜera i Ŝałuję, Ŝe tak się stało. Jego rezygnacja nie miała jednak nic wspólnego z moją osobą –
odszedł przed przejęciem przeze mnie realizacji Programu dla elektroenergetyki. Wchodzimy w
decydującą fazę Programu. JeŜeli organy spółek nie realizują zadań stawianych przez właściciela, a
uchwała Rady Ministrów jest przecieŜ dla nich obowiązującym prawem, to są zobligowani do
odejścia. Nie ma alternatywy – jeśli ktoś nie chce wpisywać się w ten Program, to pozostaje mu
rezygnacja z pełnionej funkcji. Przedstawiłem zarządom spółek skarbu państwa z sektora
energetycznego dwa wyjścia: albo stajemy w jednym szeregu i idziemy razem, albo musimy
rozwiązać to w inny sposób, bo hamujących nie mogę tolerować. Przekonanie strony społecznej jest
wystarczająco trudne bez oporu w zarządach. Nie mogę jednak dopuścić do wydłuŜenia okresu
wdraŜania Programu.
Co z zespołem międzyresortowym, sterującym reformą energetyki? Nie był on chyba zbyt
aktywny – właściwie to do tej pory trudno było zauwaŜyć jakiekolwiek jego działania.
Od kiedy pełnię funkcję wiceministra gospodarki, odbyły się juŜ dwa posiedzenia zespołu
międzyresortowego. Ma on rangę ponadministerialną i skoncentrowany jest na współpracy dwóch
resortów: skarbu i gospodarki. Jego moŜliwości są znaczne, bo moŜe wydawać obu resortom
wiąŜące polecenia. Jest to bardzo uŜyteczne narzędzie, które trzeba jak najintensywniej
wykorzystywać.
W całym planie reform elektroenergetyki najwięcej kontrowersji wzbudza kwestia
rozwiązania kontraktów długoterminowych (KDT-ów). Dla przykładu, zarządy
elektrociepłowni alarmują, Ŝe w ciągu 3–4 lat czeka ich bankructwo...
Bez wątpienia to, co jest w Programie najtrudniejsze, to właśnie sprawa kosztów osieroconych,
czyli likwidacji KDT-ów. W Komisji Sejmowej trwają właśnie prace nad nowym kształtem tego
rozwiązania. Uzgodniłem z posłem Zbigniewem Kozakiem (przewodniczącym Podkomisji
Nadzwyczajnej do rozpatrzenia rządowego projektu ustawy o zasadach pokrywania kosztów
powstałych u wytwórców w związku z przedterminowym rozwiązaniem umów długoterminowych
sprzedaŜy mocy i energii elektrycznej – przyp. red.), Ŝe przeanalizujemy moŜliwość wprowadzenia
poprawki, dotyczącej zwiększenia wartości szacunkowych kosztów osieroconych z 11,5 mld zł do
13 mld zł, co pomogłoby rozwiązać m.in. problemy elektrociepłowni.
Przedstawiciele sektora skarŜą się jednak, Ŝe juŜ wcześniej sygnalizowali, Ŝe proponowana
obecnie forma likwidacji KDT-ów doprowadzi do powaŜnego zagroŜenia wielu firm, a ich
komentarze znalazły się nawet na stronach internetowych Ministerstwa Gospodarki. Dlaczego
nie zostały one uwzględnione na etapie tworzenia projektu?
To jeszcze jedno potwierdzenie, jak waŜne są konsultacje projektów ze wszystkimi stronami. Po
przyjrzeniu się potencjałowi polskich elektrociepłowni uwaŜam, Ŝe trzeba pochylić się nad ich
argumentami. W tej chwili pracujemy nad tym, by reforma nie naraziła ich na straty. Pracujemy
wspólnie z przedstawicielem strony społecznej i pracodawców. W ramach zespołu trójstronnego
zostały powołane zespoły robocze i w ciągu kilku tygodni będą juŜ widoczne efekty ich pracy.
Spodziewam się, Ŝe kilka waŜnych decyzji zapadnie juŜ niebawem.
Wchodzimy w sojusz energetyczny z Litwą, budujemy most energetyczny i staniemy się
współwłaścicielami elektrowni atomowej tam zlokalizowanej. Tymczasem Rosjanie niedaleko
Kaliningradu budują wielką konwencjonalną elektrownię z nadzieją sprzedaŜy prądu do nas i
na Zachód. Jak ocenia Pan zagroŜenia dla naszego rynku płynące z zewnątrz?
Powszechnie wiadomo, Ŝe produkujemy prąd taniej niŜ elektrownie w Europie Zachodniej i dlatego
to nasz eksport mógłby potencjalnie zagraŜać tamtejszej energetyce. Odwrotnie jest w przypadku
Litwy czy Rosji – te kraje dysponują tańszą energią niŜ my. Niemniej musimy pamiętać, Ŝe
międzynarodowa konkurencja jeszcze długo będzie bardzo ograniczona z uwagi na wąskie gardła w
postaci niskiej przepustowości połączeń międzynarodowych.
Co najmniej kilka lat upłynie, zanim prąd ze Wschodu stanie się realnym zagroŜeniem dla Polski. I
to jest właśnie czas dla nas, by modernizować elektrownie, obniŜyć koszty, konsolidować się w
grupy i poprawiać konkurencyjność. Pamiętajmy, Ŝe z czasem sama Unia Europejska wymusi na
nas budowę większej liczby transgranicznych połączeń energetycznych. Mamy szanse się do tego
przygotować i nie wolno nam jej zmarnować.