Marek Dorożała KAZBEK 5033 M NPM, GRUZJA 2013
Transkrypt
Marek Dorożała KAZBEK 5033 M NPM, GRUZJA 2013
Marek Dorożała KAZBEK 5033 M NPM, GRUZJA 2013 Do Kazbegi docieramy późnym popołudniem, widać tylko monastyr Tsminda Sameba, wszystko powyżej tonie w chmurach. Późnym wieczorem wiatr przegania chmury i wyłania górujący nad wszystkim, oświetlony blaskiem księżyca Kazbek. Widok niesamowity, robi na nas wrażenie, troszkę robią się nam miękkie kolana, przecież to nasza pierwsza taka "Duża Góra" Kolejnego dnia wczesnym rankiem rozpoczynamy podchodzenie do Betlemi Hut. Pogoda super, robi się gorąco. W słońcu dochodzimy do położonego na wys. ok. 2100m n.p.m. Monastyru - krajobraz jak z bajki. Robimy dłuższy odpoczynek, po którym ruszamy dalej. Po południu wszystko powoli zaczyna chować się w chmurach, cały czas idziemy ścieżką wijącą się pod górę pośród zielonych wzgórz przecinanych skałami. Poniżej skalnej przełęczy (2920m n.p.m.) dopada nas deszcz, robi się późno, postanawiamy z Izą rozbić obóz i przenocować. Bożena z Kuba, którzy szli przed nami, nocują po drugiej stronie przełęczy. Śpimy na wysokości ok. 2800 z drobnymi m n.p.m. Następnego dnia rano zwijamy się w deszczu momentami ze śniegiem i w mgle. Ruszamy dalej, po 20-30 min. dochodzimy do Kuby i Bożeny. Prowadzi nas ścieżka widoczna pośród głazów i kamieni. Docieramy do wzburzonego po deszczu potoku Czheri, który po znalezieniu dogodnego miejsca udaje się nam przejśc po głazach. Przekraczamy skalną grań (3218m n.p.m.) i kierując się kopczykami kamieni wędrujemy wzdłuż krawędzi polodowcowej doliny. Widoki marne - mgła i deszcz chwilami z mokrym śniegiem. Na wysokości ok. 3240m n.p.m. dochodzimy do lodowca Gergeti. Na lodowcu szczeliny dobrze widoczne, kierujemy się na Betlemi Hut schowane we mgle. Orientację na lodowcu ułatwiają schodzący w dół ludzie, konie z zaopatrzeniem i ... końskie odchody. Dzięki temu prawie bezbłędnie wychodzimy na solidny śnieżno - lodowy mostek przez który schodzimy z lodowca i zaczynamy podejście do bazy. Po drodze "dostajemy" śniegiem i drobnym gradem. Naeszcie w bazie Betlemi (3600m n.p.m.) nareszcie w namiocie, ciepłych śpiworach. Wkrótce docierają Kuba i Bożena. Wieczorem pogoda się poprawia, odsłania się Kazbek. Z tej perspektywy wydaję się jakby trochę mniejszy. Wieczorem Bożena otrzymuje z Polski prognozę dla szczytu: dwa dni słonecznej pogody, bez opadów. Nazajutrz wychodzimy powyżej plateau na 4500m n.p.m. w celu aklimatyzacji i rozpoznanie drogi która przyjdzie nam przejśc w nocy. Pogoda jak na zamówienie. Kolejnego dnia wychodzimy przed czwartą rano, jest ciemno. Na zmianę szukamy drogi - bardzo pomagają kopczyki z kamieni i wczorajsze wyjście. wchodzimy drogą klasyczną 2B wg. Rosjan. Kluczymy między szczelinami na morenie. Świt - niesamowita gra światła, zastaje nas na lodowcu. Docieramy na plateau ok 4400m n. p.m. dalej czujną, wąską półeczką lodową powoli, mozolnie wychodzimy na przełęcz 4900m n.p.m. rozdzielającą dwa wierzchołki. Nareszcie dobre miejsce na chwilę odpoczynku. Pogoda przez cały czas idealna: słońce, prawie baz chmur, wiatr do 30km/h. Do szczytu ok. 120-130 m w pionie. pierwsza rusza Bożena, za nią Kuba. Na przełęczy Izę dopada jednak "wysokościówka", nie czuje się zbyt pewnie, postanawia nie ryzykowac. Ruszam i ja, po ok. godzinie od przełęczy mam Kazbek pod stopami! Do bazy wracamy mocno zmęczeni, cali, zdrowi i szczęśliwi. Kazbek Team: Bożena Piaścik, Jakub Sroczyński (oboje Jagodowa Szkoła Wspinania), Izabela Tomkowiak (niezrzeszona), Marek Dorożała (KW Poznań) Marek Dorożała