Losy Heleny
Transkrypt
Losy Heleny
LOSY HELENY Julia Mieczyńska Wichulec „Historia to nie tylko wydarzenia ale również ludzie, którzy ją tworzą.” Wczorajszej nocy przyśniła mi się mama mojego dziadka Andrzeja - Helena Dudalska. Postanowiła opowiedzieć mi o swoim życiu. „ Urodziłam się 8 stycznia 1925 roku w Blenool Ponta Muso we Francji. W wieku dziesięciu lat przyjechałam ze swoimi rodzicami do Polski – do Wichulca. Mój Ojciec był wielkim patriotą i choć już wtedy był majstrem w fabryce, bardzo chciał wrócić do Ojczyzny. W moim domu we Francji mieliśmy skórzane kanapy i muślinowe firanki. Po przyjeździe do Polski okazało się, że mamy klepisko zamiast podłogi. Dzieci do szkoły chodziły na boso; bez butów - co było dla mnie wielkim zaskoczeniem. Moja mama siadała nad stawem i płakała mówiąc – Wicek gdzieś ty mnie tu przywiózł?! Podczas II wojny światowej byłam listonoszką. Kiedy miałam szesnaście lat, zostałam zabrana przez NKWD razem z m.in. Władysławą Kiczyńską, Olszewską Gertrudą, Janiną Wardzińską, Teresą Iwankowską, Janem Bogackim i wywieziona na przymusowe prace w głąb Rosji. Trasa wiodła: pieszo przez Bobrowo, Zgniłobłoty, Jabłonowo do Działdowa w wagonach bydlęcych (ludzie z zimna przyklejali się do wagonów), spali na stojąco, bo było takie zagęszczenie. Jechaliśmy wśród osób zmarłych. Do Charkowa, Tugales, Jegorewski i Siewiernyj Griwy. Pracowałam w Charkowie przy wynoszeniu bandaży, sprzątaniu gruzów, przy budowie kolei żelaznej w Tugalesie, następnie w kołchozie i w końcu na torfach w Siewiernyj Griwie do 6 lipca 1946 roku, kiedy otrzymałam zwolnienie. Wróciłam przez Jaworze, gdzie otrzymałam dokument rehabilitacji. Przeżyłam te okropne dni tylko dlatego, że byłam młoda, zdrowa i zaradna, ponadto znałam języki obce : francuski, włoski i niemiecki. Byłam pomocna przy tłumaczeniu. Po powrocie chorowałam na malarię. Całe życie wspominałam swoją traumę. Cieszyłam się, że mogłam przeżyć dzięki temu, że żywiłam się łupinami od ziemniaków, zawartość puszek ofiarowanych przez UNRę wyjadali ruscy, a nam dawali tylko wylizać resztki z puszek. Do tzw. „Bani” - łaźni – pędzili nas nago w 30 stopniowy mróz na odległość 1 kilometra. Prawie nikt nie wrócił z osób zabranych przez NKWD. Zanim pojechałam na wschód, byłam listonoszem i to Polacy wskazali kogo NKWD miało zabrać. Mój Ojciec Wincenty również zginął w Rosji, podobno w okolicach Tuli, dokąd był zabrany przez NKWD. Nie przeżył tej ciężkiej doli i leży gdzieś daleko w obcej ziemi. Moi rodzice mieli tzw. 3 grupę. Dzięki temu mogłam pracować.” Obudziłam się ciesząc się, że żyjemy w wolnej Polsce i nie doświadczamy tego co nasi pradziadkowie. Objaśnienia: NKWD - Narodnyj Kammiersariant Wnustreilnych Dzjel, Ludowy Komisariat Spraw Wewnętrznych III grupa niemiecka Eingedeutschte – osoby autochtoniczne, uważane przez Niemców za częściowo spolonizowane (Ślązacy, Kaszubi, Mazurzy) oraz Polacy niemieckiego pochodzenia (osoby pozostające w związkach małżeńskich z Niemcami).