wyprawa do Berlina oczami Oli i Szymona

Transkrypt

wyprawa do Berlina oczami Oli i Szymona
WYJAZD DO BERLINA NA FESTIWAL FILMOWY "REC BERLIN" – relacje uczestników wyprawy.
Aleksandra Sul
Uczennica klasy I gimnazjum
W czwartek jadąc pociągiem, już byłam podekscytowana. Nie mogłam się doczekać tych
wszystkich filmów, które zobaczę. I nie zawiodłam się, aczkolwiek na kilku tak, ponieważ nie miały
tłumaczenia. Ale z każdego filmu coś wyniosłam. Podejrzałam ciekawy montaż i sposób operacji
kamery.
Najbardziej podobały mi się dwa filmy. „Natan” i „How to Get Famous In 5 minutes”. „Natan”
– horror. Chłopiec pochodzi z patologicznej rodziny, trafia do domu dziecka, by potem trafić do
psychiatryka. Gdy już z niego wychodzi, jego opiekun rozszyfrowywuje napisy na ścianach, by
zrozumieć kto jest celem Natana. Potem widzimy scenę, gdzie siedzi matka Natana
w samochodzie, sama, czekając na opiekuna. I słyszy stukanie o karoserię samochodu. Gdy za
prośbą policji i opiekuna wysiada z auta, odwraca się i widzi zakrwawionego Natana z głową ojca,
którą uderzał o auto. W tym filmie spodobało mi się napięcie, i mimo lekkiej przesadności,
charakteryzacja chłopca. Film był przemyślany, i bardzo mi się podobał.
Drugi film – „How to Get Famous In 5 minutes”. Film o wszystkim i niczym. Dosłownie. Latające
obrazki, poradnik jak być sławnym, dużo kolorów, fajna muzyka (dubstep) i mój ulubiony –
montaż. Strasznie mi się to podobało, było śmieszne i odbiegało od reszty raczej ponurawych
filmów.
Jednak z wyjazdu oprócz tych filmowych spraw, wyniosłam przyjaźń, i poszerzyłam wiedzę
o Berlinie i Niemczech. Był to mój pierwszy w życiu wyjazd za granicę – i był bardzo fajny. Cieszę
się. że na niego pojechałam. Mogłam również z Panią Wiolą Mrozek i moimi kolegami – Szymonem
i
Bartkiem
przeprowadzić
wywiad
z
dyrektorem
festiwalu.
Poznaliśmy
również
jednego jurora, pana prof. Otto, który był niesamowicie zabawny.
Wyjazd oceniam za udany i jestem szczęśliwa że przeżyłam taką przygodę.
Szymon Bobiński
uczeń klasy I gimnazjum
W dniach 1-4 października byłem w Berlinie wraz z czteroosobową ekipą, w której znajdowali
się: Pani Wiola Mrozek - wychowawca i opiekun młodych filmowców, Pan Jacek - przewodnik,
Bartłomiej Gawryszewski i Ola Sul - uczniowie.
1 października.
Dzień rozpoczął się zameldowaniem ekipy przy kasach Dworca Centralnego w Warszawie,
który zrobił na grupie ogromne wrażenie, ponieważ zaczął się w nim wielki remont. Następnie
weszliśmy do pociągu, a mój tata, mama Oli i tata Bartka pożegnali nas i życzyli szczęścia.
Po ruszeniu pociągu nie mogłem doczekać się Berlina, ale na szczęście pięciogodzinną podróż
umiliła nam miła rozmowa i rysowanie. Kiedy dojechaliśmy, poczułem przytłoczenie wielkością
miasta, ale na szczęście mieliśmy mapy, więc wiedzieliśmy gdzie iść. Pan Jacek czekał na nas
w Berlinie i doprowadził grupę do pensjonatu. W pensjonacie zameldowaliśmy się oraz
przebraliśmy i poszliśmy zwiedzać okolicę. Pierwsze co zauważyliśmy to wielki hipermarket oraz
tamtejszy ratusz z czerwonej cegły, który mnie w pełni uwiódł. Po większej penetracji dzielnicy
zauważyliśmy piękny staw ze starym urokliwym portem oraz sklep z ciekawymi pamiątkami. Tam
już pierwszego dnia wydałem klika euro. Po zwiedzeniu dzielnicy udaliśmy się do kina aby
zapoznać się z organizatorami, zobaczyć salę kinową oraz bufet gdzie zjedliśmy kolację. Po kolacji
zobaczyliśmy pierwszy blok filmowy, który był dosyć ciekawy. Na sali byliśmy do godziny 22:30.
Po bloku filmowym poszliśmy na nocny spacer, który trwał do godz. 2.00. Podczas nocnego
zwiedzania przejechaliśmy się autobusem miejskim - było niesamowicie. Niestety, przed
spacerem musieliśmy zostawić Bartka, bo trochę się źle poczuł.
2 października.
Dzień zaczął się zakupami w "LIDLU" i planowaniem dnia. Następnie poszliśmy coś zjeść,
a potem od razu pojechaliśmy na wycieczkę. Zwiedziliśmy "CHECKPOINT CHARLIE", który dla
mnie był wielkim zaskoczeniem. Ulica była przedzielona brukowym pasem oddzielającym wschód
Berlina od zachodu, znajdował się tam też pasaż z kawałkiem muru Berlińskiego oraz muzeum
i dużo straganów które sprawiały wrażenie rosyjsko-niemieckiego bazaru. Na początku weszliśmy
do "Muzeum Muru Berlińskiego", który niesamowicie mi się spodobał. Było tam bardzo dużo
militarnych eksponatów, śmiesznych przedmiotów i ciekawych ale tragicznych zdjęć i opisów.
Ogółem całe muzeum odzwierciedlało klimat Niemiec podzielonych na RFN i NRD. Po tej
wspaniałej przygodzie całą grupą poszliśmy kupić pamiątki, z czego dla mnie najlepszą z nich były
pagony niemieckiej armii (Bundeswera), które wyhandlowałem na straganie o połowę ceny mniej.
Dalszym punktem wycieczki buła "Brama Bandenburska", która wprawiła mnie w zachwyt,
a trafiliśmy tam mijając "Plac poczdamski". Na koniec wycieczki zjedliśmy orientalne chińskie
danie: makaron w sosie z kurczakiem i warzywami (w tak zwanym pudełku). Po wycieczce około
godziny 17:00, przebraliśmy się w elegancie ubrania i poszliśmy na blok filmowy. Po bloku
zrobiliśmy wywiad z jednym z organizatorów festiwalu, a następnie udaliśmy się do pensjonatu
żeby zostawić niepotrzebne rzeczy i pójść na niewielkie zakupy. Oczywiście po powrocie
rozmawialiśmy jeszcze do 3 w nocy.
3 października.
Rano pojechaliśmy w kierunku "Berlińskiego ZOO", aby zobaczyć naszą niespodziankę - "Zegar
Wodny", który dla mnie był bardzo fajnym urządzeniem. Z daleka zobaczyliśmy wieżę telewizyjną
z piękną kawiarenką na szycie. Przypadkowo trafiliśmy na święto Zjednoczenia Berlina, gdzie
mogliśmy rozkoszować się smakiem tamtejszego "WURSTA", czyli kiełbasy. Ludzi było pełno, ale
na szczęście udało nam się przebrnąć przez ten chaos. Kolejnym punktem zwiedzania był pomnik
holokaustu upamiętniający zabitych w tym czasie Żydów. Potem przejechaliśmy się trochę
autobusem w celu zobaczenia pięknego i monumentalnego "Reihstagu". Na koniec wszyscy
wróciliśmy do pensjonatu, aby tam przygotować się na zakończenie gali, rozdanie nagród
i bankiet. Z filmów, które oglądaliśmy wygrał nasz faworyt "Train". Opowiadał on o ludziach,
którzy mieszkali przy torach, pracowali przy nich i mieli gdzieś śmierć. Film ogółem bardzo
śmieszny i pozytywny. Moimi faworytami z całej gali były jeszcze: "Wasted" - film o "naćpanym"
chłopcu, "How to be famous in five minutes", który wyglądał jak wielki zbiór wszystkiego
pomieszany ze sobą i przypominał "MLG" oraz "NataN" - horror psychologiczny przedstawiający
zemstę na ojcu pedofilu. To moje przeżycia z filmami. Podczas wszystkich gal czasem byłem
zdenerwowany, ponieważ nie było angielskich tłumaczeń. Następnie po bankiecie poszliśmy do
pensjonatu, a tam do 3 w nocy graliśmy w karty i grę, której niestety nazwy nie pamiętam, ale
poległa na tym, że wcielaliśmy się w jakąś postać i trzeba było zgadnąć co to za postać.
4 października.
Rano zjedliśmy śniadanie, odmeldowaliśmy się w pensjonacie, pojechaliśmy na dworzec i tam
spędziliśmy jeszcze 2 godziny na zakupach. Następnie wsiedliśmy do pociągu, a tam w trakcie
podróży zjedliśmy obfity obiad. Kiedy dojechaliśmy do Warszawy, na peronie Dworca Zachodniego
czekała na każdego z nas rodzina witając nas niezwykle gorąco.
Wyjazd ten będę długo wspominał, jestem zachwycony tym że mogłem uczestniczyć w takim
święcie filmu, w dodatku w takim towarzystwie jak nasza grupa i w takim miejscu jak
majestatyczny Berlin.