List: Klasa 6 i 7-latków - porównanie
Transkrypt
List: Klasa 6 i 7-latków - porównanie
Ratuj Maluchy, sześciolatki do szkół, likwidacja zerówek, protest List: Klasa 6 i 7-latków - porównanie BLOCKQUOTE { margin-left: 1cm; margin-right: 1cm; }P { margin-bottom: 0.21cm; }A:link { color: rgb(0, 0, 128); text-decoration: underline; } Szanowni Państwo, chciałabym podzielić się z Państwem moimi spostrzeżeniami, gdyż miałam okazję porównać naukę dziecka w klasie 6-latków i 7-latków. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że szkoły są różne, nauczyciele są różni i dzieci też, ale sytuacja w jakiej się znaleźliśmy dała mi dużo do myślenia na temat wysyłania 6-latków do I klasy. Moje dziecko chodziło do pierwszej klasy z 6-latkami (samo będąc 7-latkiem z końca roku), teraz w drugiej zmieniło szkołę i w klasie są obecnie same 8-latki. Z obserwacji wiem, że pierwsza klasa to była męczarnia dla dzieci, które nie radziły sobie m.in. z usiedzeniem kilku godzin w miejscu, z opanowaniem ładnego! pisania (wbrew zapewnieniom MEN I klasa to nie zabawa). Dzieci zamknięte kilka godzin w jednej klasie robiły się coraz bardziej agresywne (praktycznie codzienne bicie, obrażanie, przezywanie innych), o wyjściu na dwór nie było mowy, bo nie zdążą zrealizować materiału a i wychowawczyni obawiała się czy opanuje tyle dzieci. (Argument ministerstwa o dostępności wspaniałych i kosztownych placów zabaw jest chybiony - dzieci nie mają czasu z nich korzystać). Warunki do nauki były straszne: dzieci słabsze nie nadążały, a w tym czasie te zdolniejsze były coraz bardziej znudzone i traciły motywację do zdobywania wiedzy. W czasie lekcji przerabiało się niewielką ilość przewidzianego materiału, większość trzeba było nadgonić w domu. W I klasie zadania domowe zajmowały mojemu dziecku ok. 0,5-1 godziny, natomiast rodzice 6-latków mieli pretensje do wychowawczyni, że za dużo zadaje, bo ich dzieci siedziały nad lekcjami do wieczora! A kiedy czas na rozwijanie pasji i ruch na świeżym powietrzu? Teraz sytuacja diametralnie się zmieniła. Moje dziecko pracuje na podręcznikach o wyższym poziomie w stosunku do tych z poprzedniej szkoły, a w tym samym czasie przerabia 3 razy więcej materiału, nawet mimo regularnych dodatkowych aktywności organizowanych przez nauczyciela (pieczenie pierników przed świętami, oglądanie filmów przyniesionych przez dzieci, wyjścia na spacer czy boisko, gry zespołowe w sali gimnastycznej - dodatkowo, nie w czasie w-fu). Zadania domowe nie są dużym obciążeniem, służą raczej utrwaleniu wiadomości a nie "nadgonieniu" tego czego w szkole nie dało się przerobić. Dla tych dzieci nauka naprawdę jest fascynującą przygodą, bo widzą jej efekty i one motywują je do dalszej pracy. Moje dziecko szło do I klasy z dużym entuzjazmem, który dość szybko zabito - po ok. 2 miesiącach stwierdziło, że szkoła jest nudna. W obecnej szkole, po 8 miesiącach nauki co jakiś czas, nawet niepytane, samo z siebie stwierdza, że w szkole jest super! strona 1 / 3 Ratuj Maluchy, sześciolatki do szkół, likwidacja zerówek, protest List: Klasa 6 i 7-latków - porównanie Zauważyłam, że zbyt wczesne zmuszanie dzieci do rozpoczęcia szkoły skutkuje wyłącznie znudzeniem tych zdolniejszych dzieci i zaniżeniem poczucia własnej wartości tych słabszych a co za tym idzie ogólnym obniżeniem poziomu nauczania. Przeraża mnie to, że tak łatwo niszczy się potencjał małego człowieka. Od tych pierwszych lat zależy jaki będzie miało stosunek do szkoły i nauki przez kolejnych kilkanaście. Ja wolę żeby to była fascynacja a nie strach i poczucie porażki. Gdyby faktycznie chodziło o podążanie za dzisiejszymi możliwościami i wiedzą przedszkolaków oraz o podwyższenie poziomu nauczania, zmieniono by podstawę programową w przedszkolach, choć nie jestem pewna czy byłoby to konieczne. W naszym przedszkolu wiele dzieci potrafiło czytać w wieku 5 czy 6 lat ale to nie powód by wyrywać je nagle z bezpiecznego, przyjaznego otoczenia. Moim zdaniem właśnie to poczucie bezpieczeństwa i możliwość indywidualnego poświęcenia czasu dziecku (12-osobowe grupy) przyczyniło się do tak dużych efektów w nauczaniu. Wg nauczycielek z naszego przedszkola moje dziecko bez problemu mogło iść do I klasy jako 6-latek. Ja nie chciałam go „wrzucać” w nowe środowisko, bo widziałam ile czasu zajęło oswojenie się z nowym miejscem, zaakceptowanie nowych ludzi i zaprzyjaźnienie się z dziećmi. I po tym jednym roku w zerówce przedszkolnej już wiedziałam, że bardzo dobrze zrobiłam. Ten rok był bardzo potrzebny przede wszystkim dla jego dojrzałości emocjonalnej i poczucia pewności siebie, pewności że sobie poradzi w nowym miejscu, z nowymi wyzwaniami. I jeszcze kilka faktów z naszej byłej szkoły dotyczących realiów w nauczaniu początkowym, niewiele mających wspólnego z obietnicami rządu: 1. W poprzednich latach, w szkole mojego dziecka już od pierwszej klasy były 3 godziny języka angielskiego tygodniowo (szkoła chwaliła się tym na „Drzwiach otwartych”) i m.in. z tego powodu ją wybraliśmy. We wrześniu okazało się, że tę dodatkową godzinę zabrano, gdyż (i tu były dwie wersje): 6-letnie dzieci „szybko się męczą” oraz dyrekcja zauważyła, że 6-latki mają ogromne problemy logopedyczne i ta godzina ma należeć do logopedy. 2. Jak się okazało, pomoc logopedyczna obiecywana przez dyrekcję (a także MEN) to fikcja. Owszem zajęcia się odbywały (brało w nich udział kilkoro wybranych dzieci), ale z powodu zbyt małej ilości godzin logopedy moje dziecko się nie „załapało”. Podobno nie wymagało pomocy logopedy. (Dziwne, bo poprzednie dwa lata w przedszkolu miało takie zajęcia i w II klasie już w innej szkole wychowawczyni też dostrzegła taką potrzebę, ale mamy szczęście, bo zajęcia odbywają się w ramach dodatkowego programu zorganizowanego i opłacanego przez miasto). 3. Na początku roku chcieliśmy zapisać dziecko na dodatkowe zajęcia sportowe w szkole. Odpowiedziano nam, że w pierwszej klasie nie można a już na pewno nie 6-latki, bo dzieci nie są jeszcze odpowiednio zdyscyplinowane i nie da się z nimi prowadzić takich zajęć. 4. Minister Szumilas chwali się że średnia uczniów w klasach to 18 dzieci. To dlaczego zgłoszone 53 dzieci podzielono na dwie 26/27 osobowe klasy a nie trzy 17/18 osobowe? 5. Co z tego, że w nowej podstawie programowej zapisano indywidualne podejście do ucznia, skoro w klasie jest 27 dzieci i większość z nich ma przeróżne problemy i potrzeby. Nauczyciel choćby bardzo chciał i się starał nie będzie miał na to czasu. Podsumowując: minister twierdzi, że 6-latki są dojrzałe do pójścia do I klasy, a w szkołach strona 2 / 3 Ratuj Maluchy, sześciolatki do szkół, likwidacja zerówek, protest List: Klasa 6 i 7-latków - porównanie uważają, że 6-latki do niczego się nie nadają. Z jednej strony odbiera im się to co miały 7-latki w I klasie a z drugiej rozpaczliwie i nieudolnie próbuje się naprawiać wszystkie problemy, które wynikają z ich naturalnej niedojrzałości. Trudno uwierzyć, że ktoś może uważać tę reformę za dobrą i potrzebną. Chyba tylko osoby, które nie wdziały osobiście co się dzieje w przeciętnej szkole. Pozdrawiam serdecznie (imię i nazwisko do wiadomości Stowarzyszenia) --------------------------------------1% na Ratuj Maluchy! Darmowy program PIT KRS:0000347294 strona 3 / 3