Operacja - prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF

Transkrypt

Operacja - prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
51-611 Wrocław, ul. Wieniawskiego 38
www.piotr-liszka.strefa.pl
+ Operacja brania rodziny wszystkich podzbiorów zapewnia istnienie pewnej
nieskończonej skali liczb kardynalnych, zwanej skalą betów . Hipoteza
continuum „Otóż z twierdzenia Cantora wynika, że dla dowolnego zbioru A
moc A jest mniejsza od mocy jego zbioru potęgowego, czyli A < P{A}. Zatem
operacja brania rodziny wszystkich podzbiorów zapewnia istnienie pewnej
nieskończonej skali liczb kardynalnych, zwanej skalą betów . Istnieje też
inna nieskończona skala liczb kardynalnych, tzw. skala alefów
składa się
ona z liczb kardynalnych zbiorów dobrze uporządkowanych. Z pewnika
wyboru, a dokładniej: z twierdzenia Zermela o dobrym uporządkowaniu,
wynika, że skala ta zawiera wszystkie liczby kardynalne. Z definicji pierwsze
elementy tych skal są równe, tzn. 0 = 0. Hipoteza kontinuum /Hipoteza
kontinuum została sformułowana przez Cantora w roku 1878 (w postaci, o
której mówimy poniżej) i w roku 1883 (w postaci 1 =2 o). Nie używał on
jednak terminu „hipoteza kontinuum”. Pojawił się on po raz, pierwszy w
pracy doktorskiej F. Bernsteina z roku 1905/ (oznaczana krótko CH) jest
naturalnym przypuszczeniem, że również drugie wyrazy są identyczne, tzn.
1 =
1, czyli
1 = 2 o. Uogólniona zaś hipoteza kontinuum /Uogólniona
hipoteza kontinuum została po raz pierwszy sformułowana przez F.
Hausdorffa w jego pracy z roku 1908. Termin „uogólniona hipoteza
kontinuum” pochodzi od A. Tarskiego (1925)/ (oznaczana jako GCH) to zdanie
głoszące, że cała skala alefów i skala betów pokrywają się ze sobą, czyli „ (
=
) lub inaczej: „ (
= 2 ). Hipotezę kontinuum można sformułować
jeszcze inaczej. Otóż można udowodnić, że zbiór wszystkich podzbiorów
zbioru liczb naturalnych N, czyli zbiór P(N), jest równoliczny ze zbiorem
wszystkich liczb rzeczywistych. Hipoteza kontinuum da się teraz wysłowić
następująco” /Murawski R. Filozofia matematyki. Zarys dziejów, PWN
Warszawa 1995, s. 181/. „Każdy nieskończony zbiór liczb rzeczywistych jest
równoliczny bądź ze zbiorem liczb naturalnych, bądź z całym zbiorem liczb
rzeczywistych. Uogólniona hipoteza kontinuum może być sformułowana tak:
Każda rodzina podzbiorów zbioru nieskończonego A jest równoliczna bądź z
podzbiorem zbioru A, bądź z całym zbiorem P(A). Zauważmy jeszcze, że te
sformułowania są równoważne wcześniejszym przy założeniu aksjomatu
wyboru” /Tamże, s. 182.
+ Operacja chirurgiczna na żywym ciele armii spotkała się z zadowoleniem ze
strony sejmu. Dnia 30 lipca1931 r. José Ortega y Gasset zwrócił posłom
uwagę, że dokonała się „cudowna, niesamowita, sławna, legendarna,
radykalna reforma armii [...]. Ta reforma, sen wszystkich ludów świata,
została zrealizowana przez republikę hiszpańską [...]. Ta reforma nie może
pozostać bez oddania jej należnej czci”. Posłowie powstali i długo oklaskiwali
ministra wojny i jego dzieło. Trochę wcześniej, dnia 2 lipca Ortega y Gasset w
artykule w czasopiśmie „Crisol” pisał: „Nie ma na świecie drugiego narodu,
który byłby zdolny uczynić coś podobnego, gdy wszyscy, tak jest, wszyscy
pragną to uczynić”. Nasz rząd „ofiaruje światu gwarancję bez precedensu”.
Tymczasem były minister wojny, z czasów monarchii, historyk, Gabriel
Maura dobrowolnie wyemigrował z ojczyzny i z Biarritz we Francji, niedaleko
1
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
granicy z Hiszpanią, obserwował zawirowania hiszpańskiego życia (J.
Arrarás, Historia de la Segunda República Española, T. I, wyd. 5, Editora
Nacional, Madrid 1970, s. 172). Owocem obserwacji jest książka o
początkach Republiki. Oceniał zmniejszenie armii pozytywnie, zwłaszcza w
czasie pokoju i w sytuacji trudności finansowych kraju (Gabriel Maura y
Gamazo, Dolor de España, Tipografía Archivos. Olózaga I, Madrid 1932, s.78
i n).
+ Operacja chirurgiczna na żywym ciele armii została dokonana pod
narkozą, szybko i sprawnie. Niektórzy komentatorzy zgadzali się z opiniami,
które głosił w 1931 r. generał Mola (Jorge Vigón, Milicía y política, Institudo
de estudios Políticos, Madrid 1947). Obecna armia była niezdyscyplinowana,
ogarnięta anarchią. Wartości moralne prawie nie istniały. W opinii publicznej
armia straciła prawie całkowicie posiadany dawniej szacunek. Decyzje
ministra wojny były przed opinią publiczną ukryte. Naród dowiadywał się
dopiero po fakcie a czynione były wszystkie zmiany w imię narodu. Stało się
to powodem wielu nieporozumień a nawet nieufności (Salvador de
Madariaga, España Ensayo de Historia contemporánea, Ed. Sudamericana,
Buenos Aires 1944, s. 489). Operacja chirurgiczna na żywym ciele armii
została dokonana pod narkozą, szybko i sprawnie. Organizm nie zdążył
zareagować, odczuć objawów, które pozwoliłyby na reakcję obronną. Dnia 2
października Azaña chwalił się w sejmie, że nie ma już w armii oficerów,
którzy nie popierają decyzji republikańskiego ministra wojny. General Mola
oszołomiony był, że tak łatwo armia przyjęła ducha, głoszonego przez
„Juntas de Defensa”. Nikt nie spodziewał się, ze tak destrukcyjna reforma
armii dokona się tak spokojnie i naturalnie, bez konsekwencji.
+ Operacja chirurgiczna przeprowadzana na ciele społeczeństwa New Age
przyjęło od marksizmu, a następnie od strukturalizmu ideologię „inżynierii
społecznej”. Marksizm chciał na siłę uszczęśliwić ludzkość przez ateizację i
kolektywizację, co było realizowane przemocą jako wielka operacja na ciele
społeczeństwa. New Age chce zniszczyć stary świat, aby zbudować nową
epokę
powszechnego
szczęścia
pod
panowaniem
jednej
religii
ogólnoświatowej i pod panowaniem jednego ogólnoświatowego rządu. Dlatego
nowa „inżynieria społeczna” jest jeszcze bardziej totalitarna. Jej
teoretycznym, a także praktycznym wypracowaniem zajęły się największe
uniwersytety świata: Oxford, Cambridge, Harward, Yale i Stanford. Pojawiły
się dziwne na pozór grupy nacisku. Tak np. za powiedzenie komuś, że jest
brzydki grozi karne usunięcie z uczelni F. Johnson, Historia świata od roku
1917 do lat 90-tych, Londyn 1992, s. 1069; P. Liszka, Historyczna ciągłość
pomiędzy New Age a starożytną gnozą, „Studia Paradyskie” 4 (1994) 57-87,
s. 72.
+ Operacja intelektualna ujawnia esencję bytu, która jest przedmiotem
ontologii u Wolffa, a także u Suareza. „Filozofia utraciła spontaniczność
poznania, utraciła kontakt z rzeczywistością i zamknęła się w podmiocie.
Metodą uprawiania filozofii stała się analiza naszej świadomości, czyli pojęć,
które się w niej pojawiają, najpierw z przemożną oczywistością, a następnie,
z biegiem czasu pojęcia-idee trzeba wydobywać z pod-świadomości jako
„głębiny ducha”. Christian Wolff wprowadził termin representatio stanowiący
odpowiednik kartezjańskich idei. Nosicielem owego representatio jest
subiectum podmiotu. Reprezentacja zrodzona z refleksji staje się bazową
2
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
strukturą wyjaśniania. Odniesienia do obiektywnych treści nie wynikają z
spontanicznego poznania rzeczy, lecz są dane. Na zasadzie „dania” ich w
reprezentacji dokonują się poznawcze zabiegi. Podkreślają one samego
„dawcę” podmiot, który staje się arche-principium ideatywno-refleksyjnej
ontologii” /M. Krąpiec OP, Filozofia w teologii. Czytając Encyklikę „Fides et
ratio”, Instytut Edukacji Narodowej 1999, s. 40/. „Przedmiot ontologii u
Wolffa jest ten sam co u Suareza. Jest nim nominalnie-esencjalnie (jako
niesprzeczność) pojmowany byt, którego naturę ujawniają: reflexio i
representatio, a więc operacja myśli. Wewnętrzną racją tak ujawnionego bytu
jest zasada niesprzeczności i zasada racji. Ważny jest tylko znak-semeion tak
pojmowanego bytu. Ontologię Wolffa można więc ująć jako transcendentalna
semiotykę bytu, a więc niezależną od rzeczy, zależną tylko od samego
podmiotu. Ontologiczną racją dla wszystkich poznawanych rzeczy jest tylko
podmiot. Myśl Wolffa stała się przesłanką dla Kanta w konstruowaniu jego
subiektywistyczno-trensecendentalnego myślenia. Wyznaczenie kategorii
poznania zmysłowego i umysłowego, apriorycznych i subiektywnych, jest
według Kanta jedynym celem poznawczej refleksji. Przedmioty są pewnym
zespoleniem wyobrażeń. Zespolenie tych wyobrażeń samo nie jest
wyobrażeniem, lecz aktem myślącego podmiotu. Tak więc według Kanta nie
ma przedmiotów bez aktów poznania. (Protestanci uważają, że ciało i krew
Chrystusa jest w chlebie i winie jedynie wtedy, gdy spożywający je człowiek
jako takie je poznaje, tylko w tym jednym momencie). Nie ma sądów
empirycznych. Podmiot jest warunkiem przedmiotu; pojęcia są warunkiem
doświadczenia. Jednoczenie wyobrażeń wynika z jedności umysłu:
świadomość rzutuje swą jedność na zewnątrz i swe wyobrażenia jednoczy w
przedmioty. Nie poznajemy świata rzeczywistego, lecz swe wyobrażenia, nie
poznajemy więc jedności przedmiotu, lecz jedność swego umysłu /Tamże, s.
41.
+ Operacja kształtowanie społeczeństwa europejskiego przez propagandę
sowiecką kierowana przez komunistę z Niemiec, Willi Munzenberg. „Poparcie
dla sprawy republikańskiej […] większości dziennikarzy. Aby sympatie i
poparcie skoordynować i wykorzystać, sowiecka tajna policja NKWD i
Komintern stworzyły liczne organizacje o charakterze propagandowym bądź
charytatywnym. […] Operacją kierował Willi Munzenberg, komunista z
Niemiec” /M. J. Chodakiewicz, Zagrabiona pamięć: wojna domowa w
Hiszpanii 1936-1939, Fronda, Warszawa 1997 s. 23/. Technikę jego
działania tak opisał liberalny historyk brytyjski Norman Davies: «Jedną z
najbardziej perfidnych form propagandy jest […] ta, która ukrywa prawdziwe
źródła informacji zarówno przed odbiorcami, jak i propagatorami. Tak zwana
„tajnie sterowana propaganda” [covertly directed propaganda] ma na celu
mobilizację siatki nic nie podejrzewających „agentów wpływu”. Agenci ci
rozpowszechniają wybrane wiadomości w sposób, posiadający wszelkie cechy
spontaniczności. Udają, że zbieżność [rozpowszechnianych przez siebie]
poglądów z poglądami społeczności, która jest celem propagandowej
ofensywy, i którą mają zamiar rozłożyć od wewnątrz, jest przypadkowa.
Agenci umiejętnie manipulują predylekcjami kluczowych osobistości w tejże
społeczności. Owa ukryta propaganda jest w stanie przekonać do kłamstw
ważne osobistości opinio-twórczej elity […] Munzenberg […] Stworzył
program całej serii kampanii protestu: „antymilitaryzm”, „antyimperializm” i
3
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
przede wszystkim „antyfaszyzm”. […] Najbardziej wpływowi z omamionych
przez Munzenberga rekrutów, których sceptycy zwali „paputczikami” [fellowtravellers], bardzo rzadko wstępowali do partii Komunistycznej. Ludzie ci z
oburzeniem zaprzeczyliby, że są manipulowani. Wśród nich znajdowali się
pisarze,
artyści,
redaktorzy,
lewicowi
wydawcy
oraz
ostrożnie
wyselekcjonowane gwiazdy – stąd Romain Rolland, Louis Aragon, André
Malraux, Heinrich Mann, Bertold Brecht, Antony Blunt, Harold Laski, Claud
Cocbum, Sidney i Patrice Webb oraz połowa członków [literackiego]
Bloomsbery Set. […] cele, […] stworzyć […] dominujący przesąd polityczny
tamtej ery: przekonanie, że wszystko, co może służyć Związkowi
Radzieckiemu, wypływa z samej istoty ludzkiej dobroci” (N. Davies, Europe: A
History, Oxford and New York 1996, s. 501).
+ Operacja maskowania zmienia powiązanie pojęcia z innymi pojęciami.
Mechanizm tworzenia metafor. Różne maski mogą zmieniać hierarchię
semantyczną, przenosząc znaczenie wyrażenia na inne poziomy, tworząc
między pojęciami nowe węzły. „metafora nie jest procesem dwuetapowym i
nie powinna być traktowana jako dewiacja w ramach używanego języka.
Przeciwnie […], rozumiane wyrażenie metaforyczne jest tak samo centralne,
jak wyrażenie literalne. W istocie status języka literalnego i metaforycznego
jest taki sam. Są one tylko różnymi aspektami hierarchii, wywołanymi przez
działanie różnych masek. Każda maska wybiera różne „drzewa” i
„poddrzewa”, co oznacza, że dany zbiór pojęć może zmieniać się pod
względem cechy, „być związanym lub rozłącznym” zależnie od tego, jaka
operacja maskowania ma miejsce. Mówiąc ogólnie, metafora dodaje do
hierarchii nowe związki, które często powodują zacieranie się (blurring) różnic
między kategoriami. Celem metafory nie jest grecyzacja, lecz raczej wyrażenie
wyższego poziomu albo bardziej abstrakcyjnych powiązań między pojęciami,
które w zwyczajny sposób nie mogłyby zostać zauważone. Konteksty
literackie mają zdecydowanie mniej powiązań ze swoimi maskami. W mowie
literackiej staramy się o precyzję, co sprawia, że szczegóły i dystynkcje
między różnymi pojęciami są ważniejsze” /Z. Chlewiński, Umysł. Dynamiczna
organizacja pojęć, PWN, Warszawa 1999, s. 278/. „Znaczy to także, że
wyrażenia metaforyczne nie są redukowalne do parafraz literalnych; one
zawierają widzenie świata w kategoriach szerszych i ujmują przedmiot w
terminach całkiem odmiennej sieci semantycznej niż sieć użyta w mowie
literalnej. Inny sposób spojrzenia na maski w hierarchii to tyle, co
powiedzenie, że dziedzina dyskursu zmienia wyrazistość (salience) węzłów w
tej hierarchii pojęć. Gerrig i Healy (1983) w swojej hipotezie „obcięcia”
(truncation hypotesis) przypuszczają, że ludzie zaczynają rozumieć wyrażenia
w sposób literalny wówczas, gdy najpierw zostanie im przedstawiony nośnik,
a później temat. To literalne rozumienie metafory jest następnie odrzucone.
Może zaistnieć podobny przypadek, gdy występuje już maska metaforyczna,
a jednocześnie zostanie przedstawione zdanie fałszywe ukierunkowujące
literalnie, z tą tylko różnicą, że teraz słuchacz zostaje skierowany na poziom
rozumienia metaforycznego” /Tamże, s. 279.
+ Operacja metodyczna określania cech duszy-ducha drogą apofatyczną za
pomocą negowania potocznie zauważanych cech materialnych ma na celu
wzmocnienie i pogłębienie katafatycznego oraz mistycznego poznania duszy.
„Duch” zaś jest jakby jeszcze bardziej wewnętrznym wymiarem duszy, jej
4
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
osobowym upostaciowaniem i jej otwarciem na świat łaski, sposobem
transcendencji na Trójcę Świętą: „»Duch« oznacza, że człowiek począwszy od
chwili
swego
stworzenia,
jest
skierowany
ku
swojemu
celowi
nadprzyrodzonemu, a jego dusza jest uzdolniona do tego, by była w darmowy
sposób podniesiona do komunii z Bogiem” (KKK 367). Duch to esse ad
Deum, „dusza” to esse ad creaturas. 2° Wyższa n a t u r a byt owa ni a. „Dusza”
nie jest bynajmniej jakąś czystą negacją materii-ciała czy tym bardziej
bytowością pozostającą w sprzeczności wobec ciała. Jedynie samo pojęcie
duszy-ducha może powstawać – w sposób uproszczony – drogą apofatyczną,
za pomocą negowania potocznie zauważanych cech materialnych, np.
„dusza” jest niematerialna. Jest to jednak tylko zabieg poznawczy i operacja
metodyczna, która ma na celu wzmocnienie i pogłębienie katafatycznego oraz
mistycznego poznania duszy (Pseudo-Dionizy Areopagita, S. Urbański, Z.
Krzyszowski, A. Buczyński, M. Korczyński). Dusza-duch jest prostą
pozytywnością
bytu,
aktualnością
istnienia
głębokiego,
czystą
wewnętrznością. Jest to rzeczywistość bardziej „pełna”, transcendentna
względem materialnej, absolutyzująca postać bytu i ontyczna refleksja
beztworzywowa. Nie jest zwłaszcza negacją materii jako bytowości w ogóle
lub jako introdukcji do „ontogenezy”. Dusza jest po prostu najwyższym rodzajem bytowości w theatrum creationis. Według św. Tomasza cały świat
„dochodzi do siebie” w duszy i streszcza się w niej: anima ąuodammodo
omnia” /Cz. S. Bartnik, Dogmatyka Katolicka, t. 1, Redakcja Wydawnictw
KUL, Lublin 2000, s. 387.
+ Operacja myślenie dokonuje się na znakach-pojęciach, w oparciu o
niektóre koncepcje fizyki, bez zwracania uwagi na to czym rzeczywistość jest
w naszym poznaniu pierwotnym, a jedynie na to jak można tę rzeczywistość
pomyśleć. „Koncepcja uniwersum Whiteheada jako twórczości-autokreacji
jest zastosowaniem heglowskiego absurdu-sprzeczności jako podstawy
ewolucji – werden Absolutu. Świat istnieje sam od siebie. Bóg jest potrzebny
jedynie dla nadawania światu odpowiednich kształtów, jest jednym z
elementów kształtujących świat, wprowadzając w niego swe wieczne
przymioty. Bóg zanurza się immanentnie w świecie, staje się czynnikiem
sprawiającym ewolucję świata. Sam też się w ten sposób rozwija. U podstaw
bytu jest niebyt, który jest utożsamiony z bytem. System ten jest absurdalny.
W najlepszym wypadku jest to myślenie, czyli operacja na znakachpojęciach, w oparciu o niektóre koncepcje fizyki, bez zwracania uwagi na to
czym rzeczywistość jest w naszym poznaniu pierwotnym, a jedynie na to jak
można tę rzeczywistość pomyśleć. Jest to ekstrapolacja fizyki kwantowej na
wszechświat, który nie jest tylko materialną rzeczywistością” /M. Krąpiec OP,
Filozofia w teologii. Czytając Encyklikę „Fides et ratio”, Instytut Edukacji
Narodowej 1999, s. 47/. „Człowiek-dasein tworzy-kreuje rzeczy-Ding jako
sensy wydobywane z nicości przez kreacyjne Dasein obdarowujące byciemSein, kształtowanym jako: Seiende. Filozofia Heideggera, jak cała
współczesna filozofia dzieje się w świadomości, w gigantycznej grze sensami,
czyli znakami-pojęciami, tworzy sensy i operuje nimi. Współczesna filozofia
jest semiologią, do której to świadomość wprowadził R. Descartes, umocnił
Ch. Wolff, a zamknął I. Kant. Z rzeczywistości realnie istniejącej pozostały jej
proste i przetworzone znaki-sensy i bezsensy. W procesie zrozumienia świata
pojawiły się dwa zasadnicze podejścia: a) próba zapośredniczonego procesu
5
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
poznania świata, oraz b) nie-zapośredniczony, spontaniczny proces poznania
i rozumienia rzeczywistości realnie istniejącej. Zapośredniczony sposób
poznania i rozumienia świata, jako rzeczywistości, doprowadził w rezultacie
do skonstruowania sobie „modelu świata”, który w niektórych tylko
elementach przystaje do świata, stanowiąc konstrukt ludzkiej myśli.
Poszczególni ludzie tworzą sobie własne konstrukty. W efekcie nie istnieje
wspólna płaszczyzna w rozumienia świata. Nie jest możliwe dostarczenie
właściwego poznawczego, realnego języka, gdyż każde wyrażenie trzeba
definiować poprzez konstrukcję systemu jako całości. W niektórych
systemowych konstrukcjach nawet nie ma miejsca dla Boga. Zastosowanie
takiego systemu w refleksji teologicznej powoduje wyeliminowanie z takiej
„teologii” Boga, następuje rozbicie teologii od wewnątrz” /Tamże, s. 48.
+ Operacja następnika nie może być iterowana nieokreślenie wiele razy,
dlatego istnieje tylko jeden ciąg liczb naturalnych; A. S. Esenin-Volpin.
„Doktryna ultraintuicjonistyczna oparta na powyższych obserwacjach nie
jest jednorodna, przeciwnie: w jej ramach mamy do czynienia z wielką
rozmaitością koncepcji (A. S. Esenin-Volpin, R. J. Parikh, C. Wright, R. O.
Gandy, E. Nelson). Najbardziej znana jest chyba koncepcja A. S. EseninaVolpina, który w latach pięćdziesiątych jako pierwszy zaczął bronić
stanowiska aktualistycznego podejmując dzieło oparcia matematyki na bazie
ściśle finitystycznej (por. jego prace z lat 1961 i 1970)” /R. Murawski,
Filozofia matematyki, Zarys dziejów, Wydawnictwo naukowe PWN, Warszawa
1995, s. 114/. „Zaczął od próby dowodu niesprzeczności teorii mnogości
Zermela za pomocą środków „ultraintuicjonistycznych”. Podważył pogląd, że
istnieje dokładnie jeden, z dokładnością do izomorfizmu, ciąg liczb
naturalnych – nie można bowiem zasadnie zakładać, że operacja następnika
może być iterowana nieokreślenie wiele razy. Mogą więc istnieć uniwersa
liczb naturalnych o różnej długości. Mogą one nie być zamknięte na takie
operacje, jak mnożenie czy potęgowanie. Esenin-Volpin odrzuca też regułę
odrywania, argumentując tak: Załóżmy, że wyprowadziliśmy formuły
oraz i że długości tych dowodów są dostępnymi liczbami naturalnymi. Z tego
nie wynika jednak wcale, że taka też jest długość dowodu formuły .
Doktryna Esenina-Volpina napotyka na rozmaite trudności związane z
przyjętym programem ultrafinitystycznym. Nie wyszła ona właściwie, jak
dotąd, poza stadium początkowe. Należy tu jednak dodać, że osiągnięte zostały
pewne interesujące ścisłe wyniki techniczne, które rzucają światło na nie zawsze
jasne koncepcje aktualistyczne. Należy do nich na przykład praca Parikha z
roku 1971, w której wychodząc od aktualistycznej krytyki finityzmu pokazuje
się istotne różnice między charakterem operacji dodawania i mnożenia, z jednej
strony, a potęgowaniem, z drugiej. Praca ta w połączeniu z pewnymi wynikami
teorii złożoności stanowi też inspirację do rozwijanych ostatnio bardzo
intensywnie badań nad arytmetyką ograniczoną wielomianowo (por. S. Buss,
Bounded Arithmetic) /R. Murawski, Filozofia matematyki, Zarys dziejów,
Wydawnictwo naukowe PWN, Warszawa 1995, s. 115.
+ operacja Ojca i Syna. Nie ma niczego, co nie byłoby w Bogu. Bóg jest we
wszystkich rzeczach. Kluczowe zasady doktryny trynitarnej Pryscyliana
znajdują się w pierwszej części „Błogosławieństwa wiernych”: proces
personifikacji wewnątrztrynitarnej polega na przejściu z niewidzialności
(niepoznawalności) do widzialności i poznawalności. Syn jest „imieniem”
6
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
Ojca, „słowem”, „formą wyrażania”. Przejście do poznawalności jest
utworzone przez „operację” Ojca i Syna, którą jest Duch Święty. Daje On
„formę cielesną” Słowu przyoblekając Go w światło i w ten sposób sprawia, że
Bóg jest widzialny. W1.2 77
+ operacja organizmu publicznego wykonywana przez rewolucję. Kartezjusz
uznał człowieka za rzecz myślącą a Hobbes uznał państwo za duszę myślącą.
Twórcy rewolucji francuskiej chcieli zrealizować najlepszy interes na tym
świecie, chcieli zawrzeć z Bogiem kontrakt na realizację na ziemi szczęścia
wiecznego. Jakobini byli ateistami; wierzyli tylko w rozum. Chcieli
uszczęśliwić ludzkość eliminując wszelkie przywileje i interesy. Dla jednych
dobrobyt był drogą do zbawienia. Dla drugich rewolucyjne zbawienie było
bramą do dobrobytu. Jedni i drudzy uważali za konieczną operację
organizmu publicznego. H9 121
+ Operacja ortopedyczna dokonana na rosyjskiej kulturze zawarta jest w
terminie zdanowszczyzna. Marks bał się inwazji Rosji na Europę panicznie.
W strasznej wizji dostrzegał granice Rosji od Szczecina po Triest. Najpierw
miał być podbita Turcja, następnie Węgry, Prusy i Galicja. /J. Fueyo, La
vuelta de los Buddas, Organización Sala Editorial S.A., Madrid 1973, s.
349/. Rosjanie posiadają ideę Trzeciego Rzymu, Świętej Rosji, panslawizmu,
komunizmu. Jednak w głębi chodzi o ślepy strach, spowodowany
niezdolnością do tego, aby czuć się silnymi i pewnymi wobec Zachodu
/Tamże, s. 351/. Genealogia nazizmu, którą podaje profesor Oxfordu, Rohan
d’O. Butler: Herder, Kant, Goethe, Schiller, Hölderin, Novalis itd. Również
stalinizm zbudowany jest na humanizmie filozofii platońskiej /Tamże, s.
354/. Lukács, ostatni owoc europejskiej inteligencji marksistowskiej,
składający hołd geniuszowi Stalina /Tamże, s. 355/. Goebbels głosił w r.
1925 ewolucję rosyjskiego komunizmu aż do narodowego socjalizmu,
zdolnego zintegrować geopolityczny blok euroazjatycki /Tamże, s. 357/.
Andrzej Żdanow umarł w tajemniczych okolicznościach we wrześniu 1948
roku. W roku 1950 Stalin zrewidował od góry do dołu jego teorie na temat
kultury. Stwierdził, że cała teoria klasyczna marksistowsko-leninowska na
temat genetyki kultury, afirmuje aktywną rolę superstruktury, zgodnie z
teorią mechanicystyczną Żdanowa. Diagnoza i terapia żdanowszczyzny w
epoce destalinizacji odżyła w całej pełni /Tamże, s. 374/. W gorliwości, z
jaką archiwa sowieckie zachowują i strzegą manuskrypty Woltera, jest
nadzieja na przyszłą okcydentalizację bolszewickiej polityki /Tamże, s. 375/.
Termin zdanowszczyzna, który określa całość operacji ortopedycznej
dokonanej na rosyjskiej kulturze, rozpowszechnił w literaturze zachodniej
Wofgang Leonhard /Kreml ohne Stalin, Kolonia 1959, s. 117/, który był
wychowany przez Komsomoł a później stał się obywatelem wolnego świata, a
dziś jest pierwszym ekspertem w dziedzinie misteriów inicjacyjnych
kremlinologii /Tamże, s. 376/.
+ Operacja przyporządkowywania sensu czynnościom lub ich wytworom
Interpretacja. „Współcześnie interpretacją posługuje się wiele nauk, np.
tradycyjne nauki o języku (lingwistyka, filologia, semiotyka Ch. S. Peirce’a.
Gramatyka generatywna N. Chomsky’ego), literaturoznawstwo (poetyka,
tekstologia) i retoryka. W teologii protestanckiej R. Bultmann głosił program
„egzystencjalnej interpretacji Biblii” jako jej demitologizację, natomiast
egzegeza katolicka nawołuje na Soborze Watykańskim II do nowej
7
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
interpretacji dogmatów (ewolucja dogmatów). W etnologii interpretacja
dotyczy właściwego rozumienia obcej kultury. W dziedzinie prawa spotyka się
2 opozycyjne pojęcia interpretacji w wypadku sprzeczności tekstów
prawniczych lub wątpliwości co do ich wykładni: interpretatio iuris authentica
(jako wyłożenie prawa przez prawodawcę) oraz interpretatio iuris doctrinalis
(przez kazuistyczne wyłożenie pewnego poglądu). Filozofia ma od czynienia z
problemem adekwatnej interpretacji poglądów oraz tekstów filozoficznych
m.in. z formalnym wyróżnieniem jakiegoś tekstu filozoficznego i swoistych
reguł jego interpretacji (M. Gatzeimer). W metodologii nauk humanistycznych
interpretację rozumianą jako operację przyporządkowywania sensu
czynnościom lub ich wytworom, uważa się za odmianę interpretacji
teoretycznej (wyjaśnienia) doświadczenia (naturalizm) lub jako swoistą
metodę rozumienia, przeciwstawianą przyrodoznawczemu wyjaśnianiu
(antynaturalizm). Analityczna filozofia nauki głosi potrzebę zarówno
teoretycznej interpretacji doświadczenia, jak i empirycznej interpretacji
teorii” A. Bronk, Interpretacja. II. Problematyka, w: Encyklopedia Katolicka, T.
VII, red. S. Wielgus, TN KUL, Lublin 1997, 387-389, kol. 388.
+ Operacja składania określona dla amorfizmów Kategoria to przedmiot
abstrakcyjny złożony z klasy rozważanych obiektów oraz ze wszystkich
morfizmów wraz z określoną dla nich operacją składania, Saunders MacLane
i Samuel Eilenberg. „Nowsze badania, przede wszystkim Solomona
Fefermana i Gaisi Takeuti’ego, doprowadziły do zbudowania systemu
będącego zachowawczym rozszerzeniem teorii PA, w którym można sformalizować całą klasyczną i współczesną analizę stosowaną, w szczególności
można w nim zbudować teorię zbiorów i funkcji mierzalnych w sensie
Lebesgue'a, ogólną teorię miary i całki oraz istotne fragmenty analizy
funkcjonalnej. Innym uzasadnieniem negatywnej odpowiedzi na wyjściowe
pytanie mogą być wyniki uzyskane w ramach tzw. matematyki odwrotnej (por.
rozdział II.3). Wykazały one, że istnieją teorie (słabsze niż te rozważane przez
S. Fefermana i G. Takeuti'ego) będące zachowawczymi rozszerzeniami
arytmetyki pierwotnie rekurencyjnej Skolema PRA, które są wystarczające do
rozwinięcia ważnych i obszernych części analizy i algebry” Nie zmienia to
jednak faktu, że w matematyce współczesnej jest wiele działów – odległych co
prawda od zastosowań, które w sposób istotny opierają się na
pozaskończonej teorii mnogości. Odrzucenie tej ostatniej oznaczałoby
zubożenie matematyki. Podejmowano też próby oparcia matematyki nie na
teorii mnogości, a na teorii kategorii stworzonej w latach czterdziestych przez
Saundersa MacLane'a i Samuela Eilenberga. Według tych koncepcji,
matematyka to nauka o kategoriach matematycznych i o funktorach”
/Murawski R. Filozofia matematyki. Zarys dziejów, PWN Warszawa 1995, s.
190/. „Przy tym kategoria to przedmiot abstrakcyjny złożony z klasy
rozważanych obiektów oraz ze wszystkich morfizmów wraz z określoną dla
nich operacją składania, funktory zaś to odwzorowania między kategoriami.
Podejście to, choć pozwala na zgrabne i wygodne ujęcie wielu kwestii – na
przykład w topologii – nie ma takiego znaczenia jak teoria mnogości, która
nadal pozostaje fundamentalną teorią matematyczną, stanowiąc podstawę dla
całej matematyki” /Tamże, s. 191.
+ Operacja stosowana wiele razy pozaskończenie. „zachodzą pewne związki
między aksjomatem wyboru a hipotezą kontinuum. I rzeczywiście, w roku
8
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
1926 Alfred Tarski i Adolf Lindenbaum zaanonsowali, a w roku 1947
Wacław Sierpiński udowodnił, że z uogólnionej hipotezy kontinuum GCH (w
drugim sformułowaniu) wynika aksjomat wyboru AC. Na uwagę zasługuje
tu fakt, że wynik ten uzyskany został w sposób czysto kombinatoryczny.
Najważniejszą sprawą do wyjaśnienia pozostawał stosunek aksjomatu
wyboru i hipotezy kontinuum do pozostałych aksjomatów teorii mnogości
ZF. Gdyby bowiem okazało się, że są one konsekwencjami pozostałych
aksjomatów, które na ogół nie wzbudzają żadnych zastrzeżeń i wątpliwości,
to wtedy i ich pozycja stałaby się mocniejsza i mniej dyskusyjna. W roku
1938 Kurt Gödel udowodnił, że GCH (a zatem i CH) oraz AC są względnie
niesprzeczne z pozostałymi aksjomatami systemu ZF, tzn. jeżeli teoria ZF
jest niesprzeczna, to pozostanie ona niesprzeczna po dołączeniu jako
nowych aksjomatów GCH i AC. Innymi słowy: jeśli po dołączeniu GCH i AC
do ZF otrzymalibyśmy sprzeczność, to można by ją otrzymać już z samych
aksjomatów ZF. A zatem w konsekwencji w systemie ZF nie można
udowodnić ani negacji (uogólnionej) hipotezy kontinuum, ani też negacji
aksjomatu wyboru. Gödel uzyskał ten wynik budując model dla ZF wraz z
GCH i AC. Był to model złożony z tzw. zbiorów konstruowalnych, tzn. zbiorów,
które dadzą się otrzymać ze zbioru pustego za pomocą pewnych explicite
podanych operacji, stosowanych pozaskończenie wiele razy. Twierdzenie
Gödla nie rozwiązywało jednak jeszcze problemu do końca” /Murawski R.
Filozofia matematyki. Zarys dziejów, PWN Warszawa 1995, s. 182/. „Dopiero
w roku 1963 Paul J. Cohen za pomocą całkowicie nowej metody, tzw. metody
forcingu (wymuszania), wyjaśnił w pełni status GCH i AC w systemie ZF.
Udowodnił on mianowicie, że: 1. nieprawda, że (CH
GCH); 2. nieprawda, że
(AC
GCH); 3. AC i CH (a więc tym bardziej GCH) nie wynikają z pozostałych aksjomatów ZF; 4. CH nie wynika z AC ani też na odwrót, na gruncie
aksjomatów ZF” /Tamże, s. 183.
+ Operacja świadomości indywidualnej określa, co jest działaniem,
kiedy się ono zaczyna, a kiedy kończy. Działanie całością
motywacyjną. „Projekt konstytuuje wewnętrzną jedność i całość
działania; operacja indywidualnej świadomości określa, co jest tym
właśnie działaniem, kiedy się ono zaczyna, a kiedy kończy. Z podmiotowego punktu widzenia, z punktu widzenia teleologii intencjonalnej,
poszczególne etapy działania są wewnętrznie powiązane ze względu na
całość, choćby zewnętrznemu obserwatorowi wydawały się chaotyczne,
izolowane i pozbawione spójności /A. Schutz, The Phenomenology of the
Social World, London 1972, s. 62/. Dalej, projekt działania sprawia, iż jest
ono jednością sensu. Projekt „usensawnia” poszczególne etapy, kroki i
środki, jest pierwotnym i fundamentalnym sensem działania /A. Schutz,
The Social World and the Theory of Social Action, w: Schutz A., Collected
Papers, t. 2: Studies in Social Theory, The Hague 1964, s. 11/. Szczególnym
przypadkiem działania, interesującym nas zwłaszcza w kontekście
władzy, jest działanie społeczne, wyróżnione spośród pozostałych tym,
iż jest zorientowane na Innego jako na ludzką istotę (a nie tylko obiekt
fizyczny). Do najprostszych przykładów działań społecznych należy
rozmowa dwojga osób /A. Schutz, The Phenomenology…, s. 144 i nast./.
Działanie, a w szczególności działanie społeczne, stanowi całość
motywacyjną przynajmniej w dwóch znaczeniach. Po pierwsze, motywy
9
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
są częścią samego działania i dlatego nie można traktować ich jako
zewnętrznych przyczyn. Po drugie, w działaniu społecznym mamy do
czynienia ze zjawiskiem splatania się motywów, które pozwala mówić o
relacji władzy jako o jedności motywacyjnej, a nie o oddziaływaniu
przyczynowym. A. Schutz mówi o dwóch rodzajach motywów. Po
pierwsze, są to „motywy ażeby” (in-order-to motive), tożsame z celem
działania i jako takie będące częścią tegoż działania. Powiemy więc, że
Iksiński wyprowadza z garażu samochód, a ż e b y udać się do pracy” /J.
Jakubowski, Nauki społeczne: między przyczynowością i matematyzacją a teorią
działania
(na
przykładzie
władzy),
w:
Między
matematyką
a
przyrodoznawstwem, red. nauk. E. Piotrowska, D. Sobczyńska, Uniwersytet
im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, Wydawnictwo Naukowe Instytutu
Filozofii, Poznań 1999, 259-280, s. 275/. „Po drugie, mamy tu do czynienia
z „motywami ponieważ” (because motive), które określają projekt działania
i jako takie odnoszą się, mówiąc ogólnie, do przeszłych doświadczeń
działającego. Powiemy zatem, że Iksiński zamierzając osiągnąć cel, jakim
jest dotarcie do pracy, wybrał akurat projekt polegający na użyciu samochodu, p o n i e w a ż całość jego doświadczeń, wiedzy czy przyzwyczajeń
wskazywała, iż o tej porze dnia będzie to sposób najlepszy do osiągnięcia
celu” Tamże, s. 276.
+ Operacja umysłowa specjalna usuwa w rozważaniach naukowych obraz
materii towarzyszący zawsze wyobrażeniom, pojęciom i rozumowaniom.
„Człowiek a „ciało”. Teologia ciała. Ciało stanowi prapierwotne misterium
ontyczne. Przede wszystkim jest ono realnością antropogenetyczną i nosi na
sobie ślady Boga Stwórcy i Zbawcy (vestigia Creatoris et Salvatoris). Ostatecznie Ciało Jezusa z Nazaretu, ożywione duszą, stało się ikoną Słowa Bożego,
słowem Słowa i odblaskiem Istoty Ojca Niebieskiego (Hbr 1, 3). Tak więc choć
„ciała” ludzkiego nie można rozpatrywać w oderwaniu od całości osoby
ludzkiej, to jednak dla celów poznawczych wolno stosować taką „redukcję
cielesną”, która mówi głównie o „ciele”, a wszystko inne bierze metodycznie w
nawias. 1° M a t er i a . Mówienie o „materii”, która jest misterium
prapierwotnym, jest – wbrew potocznym mniemaniom – niezwykle trudne.
Nie jest ona poznawalna wprost ani zmysłowo, ani umysłowo. Poznaje się
dopiero rzeczy materialne, a raczej formy tych rzeczy. Jakiś jej „obraz” towarzyszy zawsze wyobrażeniom, pojęciom i rozumowaniom, ale jest on złudny,
zastępczy i metaforyczny i przy rozważaniach naukowych winien być
usunięty przez specjalną operację umysłową (Św. Tomasz z Akwinu, S.
Swieżawski, S. Kowalczyk, I. Dec, G. Dogiel, M. Gogacz). Mimo to nie ma jej
adekwatnego rozumienia ani pojęcia, ani definicji. Dysponujemy raczej tylko
intuicjami semantycznymi języka i metaforycznymi opisami” /Cz. S. Bartnik,
Dogmatyka Katolicka, t. 1, Redakcja Wydawnictw KUL, Lublin 2000, s. 375/.
+ Operacja umysłowa zwana abstrakcją ujawnia swoją specyficzność w
porównaniu
z
operacjami
współkonstytuującymi
odbiór
obrazów
percepcyjnych czy tworzeniu obrazów wyobrażeniowych, Chlewiński Z.
„Abstrakcja nie jest mechanizmem, nie można jej wyizolować z innych
procesów poznawczych istotnych w tworzeniu pojęć. Obecnie stosunkowo
rzadko, zwłaszcza w anglosaskich publikacjach z zakresu psychologii
myślenia, mówi się o abstrakcji lub abstrahowaniu, gdyż problematyka ta
implicite mieści się w tworzeniu reprezentacji poznawczych i w poznawczym
10
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
funkcjonowaniu umysłu. Termin „abstrakcja” wywodzi się od łacińskiego
słowa abstraho (odkrywam, oddzielam) i oznacza istotną w tworzeniu pojęć
operację umysłową, której specyficzność ujawnia się w porównaniu z
operacjami współkonstytuującymi odbiór obrazów percepcyjnych czy
tworzeniu obrazów wyobrażeniowych” /Z. Chlewiński, Umysł. Dynamiczna
organizacja pojęć, Wydawnictwo naukowe PWN, Warszawa 1999, s. 59/.
„Abstrakcja oznacza oddzielenie w myśli poszczególnych cech, „odrywanie”
ich od konkretnego przedmiotu. Cechy te mogą być rozpatrywane osobno, w
izolacji od innych cech, z którymi się w danej rzeczy łączą. Następuje też
odkrywanie oraz identyfikowanie relacji pomiędzy różnymi cechami. W ten
sposób ujmujemy podobieństwa i różnice pomiędzy przedmiotami, zależności
korelacyjne i przyczynowe. Abstrakcje pojmuje się bądź jako czynności, bądź
jako wytwór tej czynności. Maruszewski wyróżnia abstrakcję izolującą i
ogólniającą. Abstrakcja izolująca występuje głównie w procesie badawczym.
Sprowadza się ona do myślowego izolowania pewnych cech lub relacji dla
dokonania ich analizy. Abstrakcja uogólniająca, jako czynność odkrywania
cech wspólnych pewnemu zbiorowi przedmiotów, prowadzi do tworzenia
pojęć” /Tamże, s. 60/. „teoretycznie proces tworzenia się pojęcia
modelowego, czyli naukowego, można przedstawić w sposób następujący:
Obok abstrakcji istnieje również bliźniaczy proces uogólniania, tzn.
konstytuowania treści (jej struktury) na podstawie cech istotnych (i
ewentualnie relacji) wyabstrahowanych, przez co dokonuje się ich (cech)
połączenie myślowe i zostaje wyznaczony zakres pojęcia. Wyabstrahowane
cechy istotne (i ewentualnie relacje) znajdują się w każdym z desygnatów
wchodzących do zakresu danego pojęcia. Procesom abstrakcji i uogólnienia
może współtowarzyszyć nadanie pojęciu nazwy. Proces pojęciotwórczy
generalizuje obiekty na podstawie cech istotnych (konieczne i wystarczające),
które występują we wszystkich desygnatach. Możliwe jest odejście od tej
zasady. Powstają wówczas pojęcia odbiegające od tzw. modelowych kryteriów
pojęcia klasycznego”. Abstrakcja odrywa cechy istotne od przedmiotów
charakteryzujących się tymi cechami. Uogólnienie tworzy z nich konstrukcje
myślową, która reprezentuje poznawczo wszystkie przedmioty o tych
cechach. Przedmioty te są desygnatami tego pojęcia” /Tamże, s. 63.
+ Operacja wojskowa przerodziła się w rewolucję narodową już od pierwszych
dni powstania hiszpańskiego roku 1936. „Powstanie narodowe w Hiszpanii
przygotowane zostało, zaczęte i poprowadzone przez armię. […] Armia hiszpańska
nie oddała posiadanych, materialnych i organizacyjnych sił, mogących posłużyć do
dokonania przewrotu, do dyspozycji którejkolwiek z partii politycznych, czy innych
cywilnych ośrodków woli narodowej, ale inicjatywę i kierownictwo przewrotu
ujęła w ręce sama” /J. Giertych, Hiszpania Bohaterska, Ossolineum Nowy
Świat, Warszawa 1937, s. 304/. „Fakt ten ma daleko idące skutki,
stanowiące zarówno siłę, jak i słabość ruchu. Nie ulega kwestii, że armia jest
siłą mechaniczną. Najlepszym nawet duchem ożywiona armia nie jest w
stanie przedsiębranej przez się akcji politycznej dać tej treści duchowej i tych
sił żywiołowych, organicznych, stanowiących „imponderabilia”, które są
główną mocą wszystkich wielkich ruchów. Gdyby się nawet powstanie czysto
wojskowe było od razu udało – stworzony przez nie system polityczny, o ile
by się od razu nie oparł na istniejących w kraju ruchach politycznych, albo
na jakiejś genialnej jednostce podobnej do premiera Salazara w Portugali —
11
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
byłby systemem kruchym, sztucznym i bezdusznym, systemem w rodzaju
tych, które bywają dziełem „pronunciamentów” wojskowych – i byłby się
zapewne po niewielu latach załamał. Co więcej, powstanie wojskowe okazało
się za bardzo operacją wojskową, a za mało rewolucją, już od pierwszych dni.
Pojmowało ono problemat ujęcia władzy jako problemat mniej, lub więcej
mechaniczny – i wskutek tego przeoczyło fakt istnienia ważnych sił
organicznych i psychicznych, które mu się przeciwstawią” /Tamże, s. 305/.
„Gdy czytam obecnie (opublikowane już) dokumenty (rozkazy itd.), dotyczące
przygotowań powstańczych – odnoszę np. wrażenie, że
organizatorzy
powstania liczyli się głównie z oporem stworzonej przez rząd republikański
Guardia de Asalto (coś w rodzaju Milicji Ludowej z czasów rządów
Moraczewskiego), oraz rządowego lotnictwa i t. p. czynników, ale zupełnie
przeoczyli możliwość wystawienia potężnych, dobrze zorganizowanych i
zawczasu przygotowanych, a w ostatniej chwili z arsenałów rządowych
zaopatrzonych w broń „milicji robotniczych”, wystawionych przez partie
rewolucyjne – stanowiących już w pierwszych dniach wojny wcale poważną
siłę bojową. Powstańcy liczyli na to, że będą mieć po swej stronie marynarkę
wojenną; a tymczasem okazało się, że bunty marynarzy, rzucających swych
oficerów z kamieniem u szyi za burtę, oddały władzę na dużej części okrętów
w ręce „czerwonych”, dzięki czemu sytuacja na morzu w pierwszych dniach
wojny domowej była taka, że wojska z Maroka na kontynent trzeba było
transportować samolotami, lub rybackimi barkami, w których żołnierze byli
ukryci pod sieciami” /Tamże, s. 306.
+ Operacja wycinania okresu historycznego wybranego przez historyka jest
podobna do zabiegu chirurga. „Proces historyczno-kulturowy jest ciągłością –
przyjmując tę hipotezę zakładamy równocześnie, że interpretacja każdego
zjawiska i wszelkiej tendencji ideowej sięga wstecz – aż do samych początków
cywilizacji. Zrozumieć to zjawisko – znaczyłoby odpowiedzieć, jak się ono
rodziło, a te narodziny rozciągają się na stulecia. Cięcie historyka wybranego
okresu staje się podobne do zabiegu chirurga, który wyjął z organizmu jeden
organ, np. serce – aby go możliwie najstaranniej obejrzeć. Podobne cięcia
muszą jednak być dokonywane. W historii mentalności zbiorowej – a
zjawiska literackie będą tu sprowadzone do znaków tejże mentalności – dają
się wyodrębnić procesy i wydarzenia, które powstają jakby nieoczekiwanie,
nie przygotowane wcześniej, nie przeczuwane niejako – i wysoki stopień
zaskoczenia doznawanego przez obserwatora może usprawiedliwić hipotezę
jakiegoś początku, jakiejś inności, jakiegoś zwrotu w dziejach, i jakich będzie
tu mowa. Taki właśnie wysoki stopień zaskoczenia przypisać trzeba
zjawieniu się potrzeby radykalnego nowatorstwa w sztuce pierwszej ćwierci
naszego stulecia. Sztuka, w wraz z nią literatura, chciała być inna, ponieważ
zmienia się szybko i radykalnie (co stwarza przymus inności także w sztuce),
po drugie zaś – że człowiek i samo człowieczeństwo ujawniają w tych
przemianach jakieś inne, nie rozpoznane dotąd i nie wyartykułowane cechy,
skłonności i potrzeby” /W. Maciąg, Nasz wiek XX. Przewodnie idee literatury
polskiej 1918-1980, Ossolineum, Wrocław-Warszawa-Kraków 1992, s. 6/.
„Inaczej mówiąc, cięcie nasze uzasadnia się podwójnie: pewnym nowym
stanem życia zbiorowego, wydobywającym, a co najmniej intensyfikującym
nie dostrzegane wcześniej duchowe jakości i uzależnienia – a równocześnie
ujawnianiem się (czy też ukształtowaniem się) innego typu ludzkiej
12
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
podmiotowości, a więc jakby narodzeniem się nowego człowieczeństwa. […]
Podwójność tę musimy mieć na uwadze, bo opisując zjawiska i językowe
wypowiedzi będziemy zmuszeni odwoływać się do obu porządków: do
porządku historii zobiektywizowanej i do porządku wyodrębniających się z
niej żywych podmiotów” /Tamże, s. 7.
+ Operacja wydobywania z pamięci rzeczy minionych jest nieodłączna od gry
wyobraźni, odkrywanie przeszłości jest zawsze jakąś refiguracją,
przyporządkowaniem. „Co właściwie ma na myśli Schulz, pisząc o czasie „już
rozdanym, rozdzielonym i rozebranym”? Jest to czas historii oficjalnej,
narracji kanonicznej, przeszłości indywidualnej, uporządkowanej wzdłuż osi
temporalnej. Duszą takiej narracji jest „ciągłość i sukcesja”, porządek
zdarzeń niejako narzucony z perspektywy późniejszej. Ten „pociąg zdarzeń”
to nic innego, jak tylko ludzka biografia, próbująca odnaleźć swą ciągłość,
narzucająca arbitralnie spójność samej sobie, w jedynej, oficjalnej wersji. To
nasza przeszłość, ułożona w oficjalny kalendarz zdarzeń, gdzie wszystkie
rzeczy są na swoim miejscu, uporządkowane i wygładzone. Wykreślając
boczną linię czasu, ten nielegalny, problematyczny „boczny tor” Schulz
próbuje przypomnieć i zasugerować, że nie wszystko mieści się w usystematyzowanym obrazie przeszłości, że istnieją „epoki genialne”, które
później zostają wyparte z pamięci, porzucone na rzecz trzeźwej i wyważonej
oficjalnej wersji wydarzeń. „Inny czas” jest więc niczym innym, jak tylko
odrzuceniem arbitralności naszej oficjalnej wersji biografii, ukazaniem
nowych perspektyw spojrzenia na własną przeszłość, wydobyciem z niej
wydarzeń wypartych, pomyślanych, fantazjowanych, przeczutych” /K. Stala,
Na marginesach rzeczywistości. O paradoksach przedstawiania w twórczości
Brunona Schulza, Instytut Badań Literackich, Warszawa 1995, s. 105/.
„Tylko nasza indywidualna przeszłość jest nam dostępna jako autentyczna
narracja, ale istnieje ona w wielu wersjach, w wielu modalnościach,
temporalne krajobrazy pamięci są w zasadzie niewyczerpane. Operacja
wydobywania z pamięci rzeczy minionych jest nieodłączna od gry wyobraźni,
odkrywanie przeszłości jest zawsze jakąś refiguracją, przeporządkowaniem”
«Ale w sztuce nie ma wyraźnego rozgraniczenia między tym, co myślimy
serio, a tym co nazywamy grą myślową: ciężar myśli mierzy się wyłącznie
miarą ich siły sugestywnej, metaforycznej. Byt ludzi w naszych wspomnieniach jest zresztą tylko na pozór tak paradoksalną koncepcją. Cóż
bowiem możemy mu przeciwstawić jako obiektywną prawdę o ludziach?
wersję? plotkę? legendę rodzinną? I tu, i tam obracamy się wśród widm,
jesteśmy skazani na majaczliwe epifenomeny bez ciała i konsystencji.
Dlaczegóż wzdragać się przed udzieleniem im kredytu tam, w naszym
wnętrzu, gdzie tak natarczywie domagają się tego i gdzie ich byt jest
bezpośrednio skuteczny przez magię ich uwodzicielstwa, przez sugestię i
pokusę naśladowania, którymi nas w tajemny sposób uwodzą? Są to
możliwości, aspekty odczuwania, metaforyczne transpozycje rzeczywistości”
/Tamże, s. 106.
+ Operacja wyobraźniowa przeprowadzana w romantyzmie, polegająca na
mnożeniu rzeczywistości, postępując z nimi bardzo swobodnie i odsłaniając
całą możliwą ich wielość. „występując z nową klasyfikacją rzeczywistości,
nowym jej ułożeniem, podzieleniem i nazwaniem, romantyzm przełożył na
język sztuki sposób odczuwania i rozumienia rzeczywistości właściwy
13
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
zarówno mistyce, jak religii. Obok „człowieka podświadomego” pojawił się w
literaturze romantycznej „człowiek wewnętrzny”. Obok „psychiki” – „dusza”.
Obok psychologii – całkiem od niej odmienne fenomenologiczne zgłębianie
stanu egzystencji. Według wykładni Junga „imaginatio” w szczególnym
nazwaniu w ujęciu Paracelsusa oznaczała mistyczną siłę działania właściwą
„człowiekowi wewnętrznemu”. Wielu romantyków sądziło podobnie” /M.
Janion, Projekt krytyki fantazmatycznej. Szkice o egzystencjach ludzi i
duchów, Wydawnictwo PEN, Warszawa 1991, s. 9/. „Sztuka, skupiona na
żyjącym gdzie indziej „człowieku wewnętrznym”, na doświadczeniu
wewnętrznym i próbach jego przekazania, zakładać musi z natury swej
istnienie „drugiej”, „innej”, nieraz „wyższej” rzeczywistości oraz poszukiwać
„odmiennych stanów świadomości”. Romantyzm przeprowadzał w tym
zakresie znamienną operację wyobraźniową, mnożąc rzeczywistości,
postępując z nimi bardzo swobodnie i odsłaniając całą możliwą ich wielość.
W ten sposób pojawiła się mentalna szansa wniknięcia np. w świat
umarłych, który dotychczas miał w literaturze europejskiej kilka ujęć
kanonicznych. Romantycy byli szczególnie zainteresowani wszelkimi
pograniczami istnienia, zwłaszcza między życiem a śmiercią: stąd odkryta
przez nich nowa rzeczywistość egzystencjalna skupiała się w takich
(budzących nieraz estetyczny niesmak swą grozą i obfitością) „wytworami
imaginacji”, jak duchy czy zjawy. Rozmaite odsłonięte przez romantyków
stany istnienia emanowały swoimi fantomami, a i fantazmatami. […] Status
ontologiczny niektórych postaci literackich stał się chwiejny i niejasny”
/tamże, s. 10.
+ Operacje arytmetyczne potrzebne do stosowania definicji rekurencyjnych
mogą nie mieć sensu dla bardzo wielkich liczb. Prawdę tę ignorował
intuicjonizm. „Ultraintuicjonizm, nazywany też ultrafinityzmem lub
aktualizmem, ma swe źródło w obserwacji, że już właściwie pojęcie liczby
naturalnej związane jest z pewną idealizacją. Przyjmuje się bowiem w
matematyce, że wszystkie liczby naturalne są obiektami tego samego
rodzaju, niezależnie od tego, czy mówimy o liczbach np. 3 lub 5, czy też o
wielkich liczbach w rodzaju 10 100 . Już E. Borel twierdził, że „bardzo wielkie
obiekty skończone sprawiają takie same trudności jak nieskończoność”, zaś
D. van Dantzig pytał w duchu G. Mannoury’ego: „Czy 10 100 jest liczbą
skończoną?”. P. Bernays zauważył, że również intuicjonizm wykracza poza
bezpośrednią konkretną oczywistość, „zupełnie ignorując możliwość, że
operacje arytmetyczne potrzebne do stosowania definicji rekurencyjnych mogą
nie mieć sensu dla bardzo wielkich liczb”. W związku z tym pojawiła się idea
zbudowania matematyki opartej na aktualnych możliwościach poznawczych
człowieka (stąd też nazwa „aktualizm”). W teoriach tego typu na przykład
operacja potęgowania nie zawsze jest określona. Jeżeli bowiem traktować
liczby naturalne jako ciągi jednostek (reprezentowane na przykład przez
układy kresek |, ||, |||, itd.), to nie ma podstaw, by 10 100 traktować jako
liczbę naturalną (zauważmy, że liczbę atomów we wszechświecie szacuje się
na 1080). Innymi słowy, możemy uważać 10100 za liczbę naturalną, ale nie
możemy wtedy twierdzić, iż jest ona reprezentowalna jako układ kresek, i
musimy zaakceptować to, że między 0,1,2,3,... a 10100 mogą być luki, gdyż nie
wszystkie liczby naturalne istniejące z punktu widzenia matematyki
klasycznej czy nawet intuicjonistycznej muszą być reprezentowalne w sensie
14
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
aktualistycznym” /R. Murawski, Filozofia matematyki, Zarys dziejów,
Wydawnictwo naukowe PWN, Warszawa 1995, s. 114.
+ Operacje duchowe dokonują się w dwu wymiarach: rozumienia i woli.
Teologowie zachodni na ogół mówią o dwóch pochodzeniach trynitarnych.
Niektórzy jednak mówią tylko o jednym pochodzeniu, mianowicie Ducha
Świętego od Ojca. Nie zawsze zachowywane są odpowiednie reguły
tłumaczenia słów. Tradycja Zachodnia na ogół przyjmuje istnienie dwóch
pochodzeń – Syna i Ducha Świętego, wraz z przeświadczeniem, że jest to
zawarte w Piśmie Świętym i jest głoszone przez Kościół T48 55. O dwóch
pochodzeniach mówią również teologowie współcześni, którzy widzą misję
Syna oraz misję Ducha Świętego jako przedłużenia odpowiednio dwóch
pochodzeń (Por. M. Gonzáles. Il ricentramento pasquale-trinitario della
teologia sistematica nel XX secolo, w: P. Coda, A. Tapken (red.), La Trinità e il
pensare. Figuri percorsi prospettive, Roma 1997, 331-371 s. 359) Wydaje się
jednak, że pogląd taki, sięgający św. Augustyna, wynika z przekonania, że
jako operacje duchowe dokonują się one w dwu wymiarach: rozumienia i
woli. (Por. P. Ripa di Meana, All’ascolto di un „pensiero forte”: la dottrina
tomista della Trinita, „Salesianum” 54 (1992), s. 16) T48 55.
+ Operacje hermeneutyczne teologii literackiej muszą szczególnie
respektować podstawową zasadę, obowiązującą jakiekolwiek odczytywanie
literatury. „Następna wskazówka metodologiczna wynika z odpowiedzi na
następujące pytania: W jakim „polu” dzieła literatury pięknej szukać miejsc o
największej „gęstości” teologicznej? Czy w utworze literackim są „miejsca”
szczególnie wrażliwe i podatne na nasycenie teologią? Gdzie – przede
wszystkim – szukać sygnałów obecności teologii „literackiej”? W jakim
kierunku nastawić badawczy słuch? Operacje hermeneutyczne w tym
zakresie muszą szczególnie respektować podstawową zasadę, obowiązującą
jakiekolwiek odczytywanie literatury. W formie skróconej brzmiałaby ona
następująco: badania prowadzone w obszarze dzieła literackiego winny
docierać do jego wymowy semantycznej /Por. M. Głowiński, A. OkopieńSławińska, J. Sławiński, Zarys teorii literatury, Warszawa 19865, s. 75-77/,
tworzonej przez obydwa konstytutywne dla utworu plany: wyrażania i treści”
/J. Szymik, Teologia na początku wieku, Katowice-Ząbki 2001, s. 341/. „W
przeciwnym wypadku grozi badaczowi (teologowi być może szczególnie)
„słuchanie” bez „usłyszenia”, czyli ostatecznie odbiór powierzchowny, na
przykład przez ograniczenie się do odbioru tzw. treści, przy jednoczesnym
zlekceważeniu „formy” /B. Mizia, Teologia w lirykach Juliusza Słowackiego,
Praca magisterska z teologii dogmatycznej napisana pod kierunkiem o. prof.
S. C. Napiórkowskiego na Wydziale Teologicznym KUL (mps), Lublin 1985, s.
219/. Tego typu redukcja prowadzi do rekonstrukcyjnych (i, w konsekwencji,
interpretacyjnych) uproszczeń, mijających się z pełnym odczytaniem
„problematyki utworu literackiego, jego ogólnego sensu, który jest
przesłaniem dla czytelnika” „S. Sawicki/ /J. Szymik, Teologia…, s. 342.
+ Operacje intelektualne na ideach-sensach odczytanych, czy narzuconych
przez naszą myśl, nie wyczerpują możliwości procesu poznawczego. Ludzkie
poznanie miałoby w takim ujęciu kształt czysto duchowy, bez kontaktu z
bytem. Tymczasem człowiek jest także bytem materialnym podlegającym
procesowi nieustannego biegu materii. Dlatego nieustannie tworzone jest
pole bytu zwane pospolicie polem świadomości, którego biegunami jest z
15
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
jednej strony byt, a z drugiej „ja” jako podmiotowe egzystencjalne. (M. A.
Krąpiec) Proces poznawczy jest więc ciągły. W tym procesie wychwytywane są
mocniejsze
akcenty,
przetwarzane
i
przemieszczane
do
stanu
konceptualizacji. Mocniejsze akcenty wychwytywane są jako oddzielne,
zdeterminowane znaki, które zatrzymują naszą uwagę i jawią się jako
oddzielne,
zdeterminowane
akty
poznawcze.
Poznawcza
funkcja
znakotwórcza jest fragmentaryzowaniem pierwotnego, ciągłego, kontaktu z
bytem. Tworzenie pojęć polega na koncentrowaniu się na niektórych cechach
poznawanej, w ciągłym procesie, rzeczywistości. Pojawienie się wewnętrznej i
zewnętrznej mowy, wypowiadanie pojęć-słów dokonuje się zawsze na tym
pierwotnym tle. Św. Tomasz przyjmuje 3 stopnie tworzące strukturę
wytworzonego i wypowiadanego słowa: verbum cordis, exemplar wyrazu
zewnętrznego, tj. słowo wewnętrzne i verbum vocis, tj. słowo zewnętrzne).
Rozróżnia on słowo-dźwięk od słowa-myśl, za pomocą którego sami sobie coś
mówimy w akcie poznania. Słowo wewnętrzne jest bliżej znaczenia
źródłowego /T. Paszkowska, Integrująca rola Słowa, RWKUL, Lublin 2000, s.
39/. U początku aktu poznawczego Krąpiec dostrzega metafizyczną więź bytu
i słowa. Najpierw człowiek czuje „istnienie” jakiejś treści poznawczej. Myśl
jest nie skrystalizowana, faluje jak wzburzony ocean, zachodzi „wszystko
naraz”. Początek poznania jest „punktem osobliwym”, tak jak początek
świata, w którym nie ma skrystalizowanego czasu, przestrzeni, materii, a jest
„wszystko naraz”. Spontaniczne ujęcie bytu dopiero w dalszym etapie rodzi
pojęcia. Słowa koncentrują się na „treści” bytu, wskazują na zauważone
cechy. To jakby „partykularyzacja treści bytu” /Tamże, s. 40.
+ Operacje konstruktywistyczne możliwe dane są a priori „W poglądach
Poincarego na geometrię dostrzec można wyraźne ślady myśli Kanta. Widać
je w przeświadczeniu o konstruktywistycznym charakterze przedmiotów
matematyki, w szczególności – geometrii, oraz w tezie o apriorycznych
uwarunkowaniach tych konstrukcji. Zauważmy przy tym, że Poincare
traktował te uwarunkowania bardziej operacjonistycznie, jako a priori dany
zbiór możliwych operacji konstruktywistycznych, a nie jako określone, do
dwóch ograniczone, formy zmysłowości, czy jako zdeterminowane kategorie
czystego rozumu (jak to było u Kanta)” /Murawski R. Filozofia matematyki.
Zarys dziejów, PWN Warszawa 1995, s. 203/. „Niezależnie od tego, czy
przyjmiemy konwencjonalistyczną koncepcję Poincarego czy formalistyczne
podejście Hilberta, stwierdzić musimy, że powstanie geometrii nieeuklidesowych
doprowadziło do zmiany poglądów na przedmiot i charakter geometrii. Jej
aksjomaty i twierdzenia przestały być prawdami koniecznymi, geometria
przestała być opisem jakiejś rzeczywistości (idealnej czy, przeciwnie,
poznawalnej zmysłowo) i w konsekwencji straciło sens pytanie o prawdziwość
geometrii. Stała się ona nauką abstrakcyjną, którą można interpretować na
różne sposoby, przy czym wybór owej interpretacji, jak i z drugiej strony
wybór geometrii do opisu danych doświadczenia zmysłowego nie są
wyznaczone w sposób konieczny i aprioryczny, a są wynikiem wyboru. W ten
sposób z „la science de la verite” stała się geometria „la science de la
consequence” (Poincare)” /Tamże, s. 204.
+ Operacje konstruktywne umysłu ludzkiego przedmiotem badań
konstruktywizmu jedynym, obok obiektów konstruowanych przez umysł
ludzki. „Mianem konstruktywizmu określa się różne kierunki w filozofii i
16
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
podstawach matematyki, których cechą wspólną jest żądanie ograniczenia
się do rozpatrywania wyłącznie obiektów konstruowalnych i operacji
konstruktywnych. Kierunki te różnią się sposobem rozumienia pojęcia
konstruowalności. Konstruktywizm zatem, to pewna postawa normatywna
postulująca nie tyle szukanie odpowiednich podstaw i uzasadnienia dla
istniejącej matematyki, ile raczej interpretująca ją zgodnie z przyjętymi
zasadami i odrzucająca (w większym czy mniejszym stopniu) metody i
wyniki, które nie odpowiadają tym zasadom. Prądy konstruktywistyczne
pojawiły się w ostatniej ćwierci XIX wieku jako reakcja na gwałtowny rozwój
wysoce abstrakcyjnych pojęć i metod w matematyce inspirowany powstaniem
teorii mnogości Cantora. Jednym, chyba najbardziej rozwiniętym, z
kierunków konstruktywistycznych jest intuicjonizm, który omówiliśmy w
poprzednim paragrafie. Inne to finityzm, ultraintuicjonizm (zwany też
ultrafinityzmem lub aktualizmem), predykatywizm, konstruktywna matematyka rekurencyjna i konstruktywizm Bishopa. Omówimy je teraz
pokrótce” /R. Murawski, Filozofia matematyki, Zarys dziejów, Wydawnictwo
naukowe PWN, Warszawa 1995, s. 112.
+ Operacje logiczne oparte są na warunku wstępnym, który musi być przed
logiką. „Hilbert sformułował pewien program badań, zwany formalizmem,
którego celem było właśnie ugruntowanie i usprawiedliwienie matematyki.
Nawiązywał przy tym do tej samej wielkiej tradycji filozoficznej, co logicyści
(dodajmy, że formaliści bardzo mocno korzystali z wyników uzyskanych przez
logicystów, w szczególności z wyników Russella i Whiteheada). Z drugiej
strony, Hilbert nawiązywał też – podobnie jak Brouwer – do myśli Kanta. Przy
tym, o ile intuicjoniści odwoływali się do Kantowskiej teorii czasu i
przestrzeni, czyli do estetyki transcendentalnej, o tyle Hilbert wykorzystywał
również koncepcję idei rozumu, wyłożoną przez Kanta w ramach tzw.
dialektyki transcendentalnej. W pracy Über das Unendliche Hilbert pisał:
„Już Kant uczył – a jest to integralna część jego doktryny – że matematyka
rozporządza treścią zabezpieczoną niezależnie od wszelkiej logiki. Dlatego
matematyka nie może być nigdy uzasadniona przez samą logikę. Z tego
powodu wysiłki Fregego i Dedekinda musiały spełznąć na niczym. Coś musi
już być dane w przedstawieniu jako warunek wstępny dla stosowania
wnioskowań i wykonywania operacji logicznych: są to mianowicie pewne
pozalogiczne konkretne przedmioty, które tam występują poglądowo, jako
bezpośrednie przeżycia. Jeżeli myślenie logiczne ma być pewne, to przedmioty
te muszą się dawać całkowicie ogarnąć jednym spojrzeniem we wszystkich
ich częściach; a to, że one występują, że się różnią pomiędzy sobą, że
następują jedne po drugich lub są zestawione jedne obok drugich, jest
bezpośrednio poglądowo dane wraz z samymi tymi przedmiotami jako coś, co
ani nie da się zredukować do czegoś innego, ani nie potrzebuje takiej
redukcji. Takie jest podstawowe stanowisko filozoficzne, które uważam za
potrzebne dla matematyki i w ogóle dla całego naukowego myślenia, rozumienia i porozumiewania się. Przedmiotem matematyki są więc, zgodnie z tą
teorią, te konkretne symbole jako takie, których struktura jest bezpośrednio
jasna i rozpoznawalna” /D. Hilbert, Über das Unendliche, „Matematische
Annalen” 95 (1926) 161-190, s. 170-171; R. Murawski, Filozofia matematyki,
Zarys dziejów, Wydawnictwo naukowe PWN, Warszawa 1995, s. 125.
17
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
+ Operacje matematyczne pomysłowe są możliwe dzięki określaniu nowych
pojęć. „matematyk mógłby sformułować jedynie garść interesujących
twierdzeń bez definiowania pojęć innych niż te, które są zawarte w
aksjomatach, oraz że te nowe pojęcia są określone z zamiarem dopuszczenia
pomysłowych operacji logicznych, które odwołują się do naszego umysłu
estetycznego zarówno jako operacje, jak również w ich rezultatach,
posiadających wielką ogólność i prostotę /M. Polanyi w swej książce Personal
Knowledge, (Chicago: University of Chicago Press, 1958), mówi: „Wszystkie
te trudności są niczym więcej, jak tylko konsekwencją odmowy dostrzeżenia,
ze matematyka nie może być określona bez uznania jej najbardziej oczywistej
cechy: mianowicie, że jest ona interesująca” (s. 188)/. Liczby zespolone
dostarczają uderzającego przykładu na to, co zostało powiedziane powyżej. W
naszym doświadczeniu nie istnieje nic, co sugerowałoby wprowadzenie tych
wielkości. Rzeczywiście, jeśli matematyk zostanie poproszony o uzasadnienie
swojego zainteresowania liczbami zespolonymi, wskaże on, z pewnym
oburzeniem, na wiele pięknych twierdzeń w teorii równań, na szeregi
potęgowe i na funkcje analityczne w ogólności, które zawdzięczają swoje
powstanie wprowadzeniu liczb zespolonych. Matematyk nie ma zamiaru
porzucać swojego zainteresowania tymi najpiękniejszymi dokonaniami
swojego geniuszu /Hilbert o intuicjonizmie mówi, że „usiłuje rozbić i
zeszpecić matematykę” (1923)/. Fizyk jest zainteresowany odkrywaniem
praw przyrody nieożywionej. By zrozumieć to stwierdzenie, trzeba
przeanalizować pojęcie „prawa przyrody”. Świat wokół nas posiada trudną do
wyjaśnienia złożoność i najbardziej oczywistym faktem w nim jest to, że nie
możemy przepowiadać przyszłości. Chociaż żart przypisuje optymiście
pogląd, że przyszłość jest niepewna, optymista ma rację w tym wypadku:
przyszłość jest nieprzewidywalna. Jest to, jak zauważył Schrödinger, cud, że
przy całej kłopotliwej złożoności świata, w zdarzeniach mogą być odkryte
pewne regularności” /E. P. Wigner, Niepojęta skuteczność matematyki w
naukach przyrodniczych, w: Zagadnienia Filozoficzne w nauce XIII, Ośrodek
badań interdyscyplinarnych, Kraków 1991, 5-18, s. 8.
+ Operacje na strukturach badanych przez finitystów muszą mieć charakter
kombinatoryczny, a więc muszą być efektywne. „Główne zasady finityzmu
można sprowadzić do następujących postulatów: (a) przedmiotem
matematyki są tylko konkretnie (skończenie) dane struktury (prototypami
skończenie danych obiektów matematycznych są liczby naturalne); (b)
operacje na takich strukturach muszą mieć charakter kombinatoryczny, a
więc muszą być efektywne; (c) pojęcia abstrakcyjne, takie jak pojęcie
dowolnego zbioru, operacji czy konstrukcji, nie są uprawnione w matematyce
(finitystycznej). Za twórcę i pierwszego przedstawiciela finityzmu uznać należy
Leopolda Kroneckera (por. uwagi na temat źródeł intuicjonizmu w § 1).
Istotny wkład do rozwoju matematyki finitystycznej wniósł Thoralf Skolem
(1887-1963). W pracy z roku 1923 pokazał on mianowicie, że spory fragment
arytmetyki może być zbudowany w ramach rachunku bez zmiennych
związanych
dopuszczającego
indukcję
tylko
względem
wyrażeń
bezkwantyfikatorowych. W roku 1941 Haskell B. Curry (1900-1982) i
niezależnie Reuben L. Goodstein (1912-1985) zbudowali czysto równościowy
system PRA arytmetyki pierwotnie rekurencyjnej (nazywanej też dziś
arytmetyką Skolema), w której można sformalizować idee Skolema. Goodstein
18
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
rozszerzył (w swych książkach z 1957 i 1961 roku) wyniki Skolema pokazując
m. in., jak można zbudować fragmenty analizy za pomocą metod
finitystycznych. Ostatnio (1981) W. W. Tait sformułował tezę, że system PRA
jest systemem, który adekwatnie formalizuje wszystkie metody finitystyczne.
Matematyka finitystyczna jest całkowicie konstruktywna i stanowi część
matematyki intuicjonistycznej. Z drugiej strony jednak, matematyka
intuicjonistyczna wykracza poza ramy nakładane przez finityzm. Dodajmy, że
koncepcje finitystyczne odgrywały też ważną rolę w Hilberta programie
ugruntowania i usprawiedliwienia matematyki klasycznej (por. rozdział
następny, Formalizm). Nie oznacza to jednak, że Hilbert był finitystą! W
ostatnich latach finitystyczny system arytmetyki pierwotnie rekurencyjnej
PRA jest intensywnie używany w tzw. matematyce odwrotnej (ang. reverse
mathematics), o której powiemy dokładniej w rozdziale poświęconym formalizmowi. Stosuje się go tam w pewnych badaniach metamatematycznych
pokazujących, iż spore fragmenty matematyki mogą być ugruntowane
finitystycznie” /R. Murawski, Filozofia matematyki, Zarys dziejów,
Wydawnictwo naukowe PWN, Warszawa 1995, s. 113.
+ Operacje przeprowadzane przez umysł na tokenach odpowiadają fizycznym
manipulacjom w świecie realnym. Model pojęć umysłowy ma szereg
właściwości: „1o Poszczególne elementy sytuacji problemowej mają swoje
odpowiedniki w modelu umysłowym w postaci elementów zwanych tokenami.
Tokeny są jednostkowymi reprezentacjami obiektów świata zewnętrznego. 2o
Model umysłowy jest podobny swoją strukturą do wyobrażenia sytuacji
problemowej. Wszystkie relacje obecne w sytuacji problemowej są
reprezentowane w modelu. Operacje przeprowadzane przez umysł na
tokenach odpowiadają fizycznym manipulacjom w świecie realnym. 3o Dla
niektórych sytuacji problemowych można skonstruować więcej niż jeden
model umysłowy. 4o Negacja w modelach umysłowych jest reprezentowana w
sposób bezpośredni (por. wyczerpująca analiza: Johnson-Laird, Byrne 1991).
/Status symbolu negacji jest sprawą dyskusji, gdyż – według JohnsonaLairda – jedyne tokeny odpowiadające elementom występują w sytuacji
problemowej/. Modele umysłowe zawierają skończone zbiory elementów.
Wszystkie wnioski są wyprowadzane na podstawie konkretnego układu
tokenów, a nie abstrakcyjnego schematu prezentującego system relacji.
Modele umysłowe nie są też fizycznym odzwierciedleniem sytuacji
problemowej, są one, jak podkreśla Johnson-Laird (1983), jedynie jej
konceptualnym odpowiednikiem. Jest to ujecie zbliżone do gramatyki
kognitywnej i podstawowego dla niej pojęcia konceptualizacji (por. Lakoff
1986). Rozumiejąc powiązane ze sobą pojęcia, ludzie tworzą zdania oraz
konstytuują model umysłowy reprezentujący sytuację. Konstrukcją modeli
kieruje wiedza – znajomość pojęć, do których odnoszą się wyrażenia (zdania),
a także wiedza o desygnatach, w jakich okolicznościach można się nimi
posłużyć, oraz wiedza o efektach ich działania” Z. Chlewiński, Umysł.
Dynamiczna organizacja pojęć, PWN, Warszawa 1999, s. 244.
+ Operacje rozumu dyskursywne zasadzają się na percepcji intelektualnej.
Typ poznania ujęty jako intellectualiter procedere jest sposobem myślenia
(poznania) najbardziej adekwatnym dla metafizyki. Intelekt ludzki posiada
zdolność ujmowania przedmiotów o wysokim stopniu abstrakcji. W Summa
contra gentiles Tomasz zauważa, iż „intellectus apprehendit res in
19
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
abstractione a materia et materialibus conditionibus”. Poznanie
intelektualne znajduje się u źródeł oraz stanowi kres myślenia
dyskursywnego. Dyskursywne operacje rozumu zasadzają się ostatecznie na
percepcji intelektualnej, której wyrazem jest intelekcja, bądź intuicja
intelektualna. Ta ostatnia stanowi bezpośrednie otwarcie poznawcze na
istniejący przedmiot F1 35.
+ Operacje słowne zawarte są w semantyce terminu historeo. Teoria poznania
historycznego rozwinęła się bardzo późno. Dla Herodota poznanie
historyczne miało być podstawą nauk humanistycznych. „Niestety, dla
filozofów greckich (Platona i Arystotelesa) przestało ono cokolwiek znaczyć i
nie uzyskało w rezultacie, w świecie greckim i grecko-zachodnim rangi
naukowej na około dwa tysiące lat”. Termin historia na początku przez całe
wieki nie oznaczał „dziejów”, lecz poznanie historyczne, intuicyjne, potoczne i
spontaniczne. „Słowo „historia” wywodzi się z greckiego słowa historeo,
nawiązującego do jońskiego horao. Słowo horao znaczyło: – patrzeć,
spoglądać, obserwować; – baczyć, zważać, zwracać uwagę; – widzieć,
spostrzec, zobaczyć; – doszukiwać się, wypatrywać, wyszukiwać; – mieć
widzenie, wizję, jasnowidzenie. Rzecz znamienna, że słowo horao odnosi się
wyłącznie do zmysłu wzroku. I tak poznanie historyczne będzie się wiązało
głównie z widzeniem. Dlatego pierwszy świadek wydarzeń nazywa się
świadek z autopsji (oglądanie na własne oczy), naoczny. Na słowie horao
wyrosły różne semy słowa historeo. Historeo oznaczało u Herodota,
Ksenofonta, Polibiusza i innych tyle, co: – badać, dociekać, obserwować; –
poznawać, znać, wiedzieć; – donieść, zdać relację, odtworzyć z pamięci; –
odpowiedzieć, przedstawić, sporządzić przekaz, opis. Semantycznie słowo
historeo wykracza już poza sferę samego widzenia i łączy wątki: pytania,
poznawania, informacji, opisu, a nade wszystko operacji słownej (językowej),
ustnej lub pisanej” Cz. S. Bartnik, Historia i myśl, Lublin 1995, s. 27.
+ Operacje teoriomnogościowe nie prowadzą do nowych własności,
niekonstruktywność. „M. Hesse proponuje, aby przedmioty reprezentować
przez klasy własności. Ontologia, na której się opiera, jest pokrewna
ontologii A. Meinonga. Ogólna idea Meinonga jest następująca: dla każdego
przedmiotu istnieje klasa własności dla niego konstytutywna i każda klasa
własności konstytuuje pewien przedmiot. Przedmiot meinongowski może
być w szczególności sprzeczny (ma to miejsce wówczas, gdy wśród
własności go konstytuujących występują dwie własności wykluczające się)
i/lub niezupełny (ma to miejsce wówczas, gdy dla pewnej własności, ani ona
sama, ani własność z nią komplementarna nie wchodzą w skład klasy
konstytuującej ów przedmiot). Kategoria własności stanowi odrębną
kategorię ontyczną, nieredukowalną do kategorii przedmiotów. M. Hesse
odrzuca pogląd, że każdy zespół własności konstytuuje pewien przedmiot.
Pojęcie własności jest przez nią rozumiane tak, jak rozumiał je Arystoteles.
Każdy przedmiot reprezentowany jest więc przez zespół własności prostych i
niekonstruktywnych (tzn. takich, że operacje teoriomnogościowe nie
prowadzą do nowych własności). Ponadto przyjmuje, że: (1) istnieje
skończona liczba takich „arystotelesowskich” własności (warunek ten jest
wymuszony przez zastosowany aparat matematyczny); (2) są one wzajemnie
niezależne i empirycznie określone /O własności mówimy, że jest
empirycznie określona, gdy istnieje empiryczna metoda pozwalająca
20
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
rozstrzygnąć, czy przysługuje ona (ewentualnie, z jaką intensywnością)
poszczególnym przedmiotom, czy nie/; (3) nie istnieje własność
przysługująca wyłącznie jednemu przedmiotowi; (4) żadne dwa przedmioty
nie posiadają dokładnie tych samych własności” /Z. Tworak, O formalnym
ujęciu analogii proporcjonalności, w: Między matematyką a przyrodoznawstwem,
red. nauk. E. Piotrowska, D. Sobczyńska, Uniwersytet im. Adama
Mickiewicza w Poznaniu, Wydawnictwo Naukowe Instytutu Filozofii, Poznań
1999, 203-218, s. 207.
+ Operacje tworzące pojęcia wpływają na treść tych pojęć. Pojęcia
zachowywane w pamięci długotrwałej mogą być aktywizowane w zależności
od kontekstu. „Według Barsalou człowiek ma ogromną ilość wiedzy
swobodnie zorganizowanej w pamięci długotrwałej. Chociaż znaczna część tej
wiedzy może być wspólna większości członków danej populacji, to jednak z
tej racji, ze różne podzbiory wiedzy mogą być uaktywnione w danym
kontekście (jako funkcja zależna od kontekstu lub nowych doświadczeń),
konceptualizacja wyraża częściej niestabilność niż stabilność. Wkład
Barsalou do problematyki pojęć należy uznać za znaczący. Stanowisko tego
badacza jest wyraźnie opozycyjne w stosunku do poglądu, ze pojęcia mają
charakter względnie stabilny. Gdyby pojęcia były stabilne, to oznaczałoby, ze
stanowią reprezentacje, które są zakodowane w pamięci długotrwałej na
podstawie pewnego rodzaju operacji. Obecnie jeszcze niewiele wiadomo o
tych operacjach, jednak ze względu na to, ze przypuszczalnie są one wrażliwe
zarówno na globalne, jak i na specyficzne czynniki kontekstowe, mogą nie
tylko odtwarzać uprzednio zakodowane informacje, ale prawdopodobnie są w
stanie przyjmować postać reguł wnioskowania” /Z. Chlewiński, Umysł.
Dynamiczna organizacja pojęć, PWN, Warszawa 1999, s. 251/ „Można więc
wysunąć hipotezę, ze niektóre pojęcia są aktywizowane jedynie wtedy, gdy
zachodzą pewne rodzaje wnioskowania. Pełne wyjaśnienie pojęć wymagałoby
zatem wyjaśniania reguł wnioskowania, jakie wówczas są wykorzystywane,
wyjaśniania rodzajów informacji, jakimi się w pojęciach posługujemy, a także
rodzajów informacji, jakie reguły te wytwarzają, oraz kontekstów, jakie
uruchamiają. To podejście narusza jednakże założenie, iż pojęcia można
opisywać niezależnie od operacji, które je współtworzą” Tamże, s. 252.
+ Operacje umysłowe przepisane dla obserwacji wszechświata są nudne.
Fazy kształtowania się języka mają swoje zalety i wady. „W pierwszej fazie –
jak chociażby w przypadku Homera – językiem można się posługiwać z
bezpośredniością i żywotnością, na jaką nie będzie stać wieków późniejszych.
A jednak takie użycie języka jest ograniczone przez tożsamość z przyrodą, od
której uwolniła się dialektyka metonimiczna. Przekroczenie granicy między
„bogami” i „Bogiem”, które odbyło się już w Biblii, odczuwane jest jako
uwolnienie się od tyranii natury […] Język opisowy i towarzyszący mu rozwój
nauki pomogły ukazać nam bogactwo i zróżnicowanie świata przedmiotowego
dalece przekraczające nawet wyobraźnię tych, którzy żyli wcześniej. Niemniej
pojawia się dziwna niechęć do tego rodzaju objawienia, uczucie, które Blake
określa jako „ten sam nudny okrąg, nawet w przypadku wszechświata”.
Nudny nie jest wszechświat, ale operacje umysłowe przepisane dla jego
obserwacji”. Wyrzucenie z nauki wyobraźni prowadzi do „wyrwania się ku
odmiennym sposobom i możliwościom doświadczeń, niedozwolonych w szarej
szkole naszego języka. […] Im większy staje się świat obiektywny, tym
21
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
mniejszy rangą i znaczeniem wydaje się świat subiektywny. Podstawą
autorytetu w pismach trzeciej fazy jest umowa społeczna, do której odwołuje
się pisarz. Dlatego nowożytne użycie języka kieruje się coraz bardziej ku
określaniu obiektywnej rzeczywistości świata, przy założeniu, że
„obiektywny” znaczy rzeczywisty, ponieważ pozwala na taką umowę, a
„subiektywny” oznacza nierzeczywisty, ponieważ na nią nie pozwala. Słowo
„podmiot” [subject] po angielsku oznacza obserwatora tego, co przedmiotowe
[objective],
ale
posiada
również
znaczenie
polityczne:
jednostki
podporządkowanej władzy swojej społeczności lub jej władcy, jak w
określeniu „poddany” [subject] brytyjski”. Nie da się jednak rozdzielić tych
dwóch znaczeń. „Podmiot” jest poddany obiektywnemu światu i nie tylko
poddany, ale niemal przezeń przytłoczony, niczym Atlas” W047 54.
+ Operacje umysłowe przeprowadzane przez umysł ludzki sprzężone są z
olbrzymim zasobem wiedzy (procedury aktywnego przetwarzania informacji).
„Umysł jest olbrzymim układem o olbrzymiej aktywności własnej. Komputer
jest tylko biernym narzędziem. Pamięć zakodowana w umyśle człowieka w
postaci pojęć czy sądów, schematów poznawczych, zwłaszcza pamięć
semantyczna (ogólna, pozaczasowa i pozaosobista wiedza podmiotu o
rzeczywistości), dysponuje ogromnymi zasobami informacji, które pozwalają
mu rozwiązywać różne problemy. Umysł ludzki potrafi przeprowadzać,
sprzężone z olbrzymim zasobem wiedzy, operacje umysłowe, procedury
aktywnego przetwarzania informacji. Zespół procedur operowanie pojęciami,
tworzenia nowych i ustawiania ich w odpowiednie kombinacje jest, w
pewnym sensie, istotnym komponentem myślenia. Człowiek ciągle ubogaca
ilość przyswojonych pojęć, w ramach opanowywania rodzimego języka,
uczenia się, także szkolnego, oraz podczas komunikacji międzyludzkiej.
Rozwiązywanie problemów jest procesem, w którym umysł wykorzystuje
informacje zawarte w zadaniu oraz zakodowane w pamięci. Istotnym
elementem jest tu aktywność poznawcza umysłu, przejawiająca się głównie w
twórczym poszukiwaniu pamięci, porównywaniu z sobą pojęć, dokonywaniu
ich analizy i syntezy, przeformułowywaniu werbalizacji, generowaniu pytań
cząstkowych, dochodzeniu do nowych informacji przez wnioskowanie
dedukcyjne czy indukcyjne, często z wykorzystaniem wnioskowania przez
analogię. Pamięć ludzka i własne procedury myślenia muszą być przy tym
kontrolowane przez sam podmiot. Całość procesu, skierowana na problem
oraz na własny umysł, generuje nowe pomysły, rozwiązuje problemy, a także
koduje w pamięci nowe i efektywne procedury przetwarzania informacji,
wzbogacając w ten sposób repertuar skutecznych operacji umysłowych.
Wgląd w treść problemu, jego zrozumienie i pojawiające się przy tej okazji
pytania, generują nowe, nagłe, twórcze pomysły (tzw. olśnienia) na drodze
jakby skrótowego wnioskowania. Z. Chlewiński podkreśla fakt, ze „zjawisko
takie występuje w przypadku wybitnych uczonych, którzy długo zajmują się
określoną problematyką. Mówimy wówczas o twórczej intuicji umysłowej /Z.
Chlewiński, Umysł. Dynamiczna organizacja pojęć, Wydawnictwo naukowe
PWN, Warszawa 1999, s. 31/. „Badania psychologiczne z zakresu pojęć z
istoty swojej uwikłane są w zawiłą problematykę filozoficzną. Wciąż są
obecne echa trwającego od średniowiecza sporu o uniwersalia. W formie
współczesnej spory te wyrażają się w dyskusji na temat następujących
relacji: język-świat oraz myśl-świat” /Tamże, s. 32.
22
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
+ Operacje umysłowe złożone generują pojęcia. „Chlewiński Z. przytacza za
Twardowskim (1965), że w aktywności umysłowej człowieka należy wyróżnić
czynności oraz ich wytwory. Zgodnie z tym rozróżnieniem mówi on o
tworzeniu się pojęć jako o czynnościach i o pojęciach jako o wytworach tych
czynności. Stwierdza, że pojęcia są wytworem czynności myślenia, powstają
w wyniku przeprowadzania przez jednostkę złożonych operacji umysłowych.
Ludzie wzbogacają swój umysł w pojęcia różnymi sposobami /Z. Chlewiński,
Umysł. Dynamiczna organizacja pojęć, Wydawnictwo naukowe PWN,
Warszawa 1999, s. 37/. Pojęcie utożsamiane jest przez niektórych
psychologów z rzeczywistością, jest ono modelem rzeczywistości. W tym
sensie jest ono „strukturą, na którą składa się zbiór cech istotnych, tzn.
koniecznych i zarazem wystarczających. Cechy te przysługują określonym
przedmiotom i tylko im. Na treść (konotacja) pojęcia składają się istotne
cechy, a na jego zakres (denotacja) – wszystkie obiekty, którym one
przysługują”. Pojęciom z reguły odpowiadają nazwy ogólne, które denotują
nazywane przedmioty rzeczywiste, tzn. określają ich zakres, a także
konotują, tzn. wyrażają pewne ich cechy (treść) /Tamże, s. 38/. Wyrazy
denotują klasy przedmiotów, a konotują ogólne cechy im przystające.
Rozróżnienie pomiędzy znaczeniem (konotacja) a oznaczeniem (denotacja)
wprowadził Frege w roku 1952. „Analizując treść pojęć, posługujemy się
zamiennie takimi terminami, jak cecha, własność, atrybut, właściwość,
natomiast każdy element zbioru tworzący zakres pojęcia określamy
zamiennie takimi terminami, jak egzemplarz, człon, desygnat, przypadek [...]
De facto bardzo rzadko jesteśmy w stanie odkryć i wyodrębnić treść pojęcia i
wytyczyć ostrą granicę pomiędzy tymi cechami. W związku z tym, że
większość naszych pojęć odbiega od klasycznego modelu, psychologowie
opracowali szereg innych modeli, ich zdaniem bardziej zbliżonych do tej
rzeczywistości, jaką stanowią pojęcia. Modele są ważne w badaniach
struktury pojęć, a także ich wzajemnych związków” /Tamże, s. 39.
+ Operacje umysłowe zwane abstrakcją i uogólnieniem tworzą pojęcia.
„Pojęcia pozwalają człowiekowi pojmować poznawczo świat, odkrywać w nim
względnie „zorganizowane” środowisko przyrodnicze i kulturowo-społeczne.
Poznawcze ujmowanie rzeczywistości następuje przejście od „chaosu” do
„kosmosu”. Najpierw następuje selekcja pewnych istotnych z jakiejś racji
elementów otoczenia. Następnie dokonuje się abstrahowanie oraz
wykrywanie relacji między tymi elementami. Wreszcie wyróżnialne cechy
przedmiotów i zdarzeń są kodowane w umyśle. W ten sposób tworzona jest
poznawcza reprezentacja rzeczywistości, a także „wychodzenie poza
dostarczone informacje. Pojęcia porządkują chaos poznawczy. Poznanie nie
może być ograniczone do postrzegania każdego przedmiotu jako jedynego i
niepowtarzalnego. Umysł byłby wtedy nasycony olbrzymią różnorodnością
doświadczeń. Każdy indywidualny aspekt rzeczywistości potrzebowałby
oddzielnej nazwy. Taka sytuacja wymagałaby języka rozbudowanego do
monstrualnych rozmiarów. Komunikacja pomiędzy ludźmi byłaby ogromnie
utrudniona, o ile w ogóle możliwa. Tworzenie pojęć związane jest ze sporem o
uniwersalia. Spór ten do tej pory nie jest rozstrzygnięty. Wydaje się, ze w
ogóle jest nierozstrzygalny. Z. Chlewiński wyraża preferencję w kierunku
realizmu umiarkowanego, czyli przyjmuje pewną postać konceptualizmu.
Uznaje, że pojęcia ogólne są tworami umysłu, ale mają one podstawę w
23
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
rzeczywistości. Wszystko co istnieje poza umysłem jest jednostkowe i
konkretne, aczkolwiek posiada określoną strukturę /Z. Chlewiński, Umysł.
Dynamiczna organizacja pojęć, Wydawnictwo naukowe PWN, Warszawa
1999, s. 10/. Z. Chlewiński jest zdania, że zdolność tworzenia pojęć i
przyswajania ich sobie jest uwarunkowana genetycznie. Człowiek został
„wstępnie zaprogramowany” do konstruowania pojęciowej reprezentacji
rzeczywistości, w której żyje. Taki pogląd wiąże się jakoś z poglądem
Kartezjusza, który przyjmował, że nawet pojęcia matematyczne są stworzone
przez Boga i jako takie dane człowiekowi. Tu przyjmowany jest pogląd, że
każdy człowiek otrzymuje indywidualne struktury, w których mogą pojawiać
się pojęcia. Proces powstawania pojęć oraz same pojęcia są związane z osobą.
Oznacza to, że z jednej strony w zbiorze pojęć wytworzonym przez konkretny
umysł istnieje jakiś specyficzny element personalny, niepowtarzalny, a z
drugiej strony istnieje otwartość systemu pojęć danej osoby na systemy pojęć
innych osób. Przy czym powiązania te nie są dowolne, lecz uwarunkowane
genetycznie. Pojęcia tworzone są poprzez operacje umysłowe zwane
abstrakcją i uogólnieniem. Najpierw odkrywane są pewne cechy obiektu.
Następnie dokonywana jest ich selekcja oraz „odkrywanie umysłowe” tych
cech, czyli czynność abstrahowania. Wynikiem jest uznanie wybranych cech
za istotne dla danej klasy przedmiotów oraz uogólnienie tych cech. Pomijane
są cechy nieistotne. W ten sposób tworzony jest konstrukt poznawczy zwany
pojęciem, który ma swoją treść i swój zakres. Jest to ujęcie modelowoidealizujące. Wynika on z założenia, że umysł jest zdolny do „nawiązania
kontaktu poznawczego” z rzeczywistością. W ujęciu modelowo-idealizującym
pojęcie traktowane jest jako twór umysłu, zbudowany na podstawie
informacji odbieranych ze świata zewnętrznego. Dlatego pojęcie jest pewnego
typu poznawczym odzwierciedleniem rzeczywistości. Znając pojęcie
(wyprowadzone z rzeczywistości, a nie wymyślone) poznajemy rzeczywistość.
Istnieje wiele różnych typów pojęć i wiele różnych sposobów ich nabywania.
Najczęściej jednak człowiek przyswaja sobie pojęcia podczas werbalnej
komunikacji społecznej” /Tamże, s. 11.
+ Operacje umysłowo-poznawcze symulowane w modelu umysłowym pojęć.
„Obrazowo-przestrzenna forma modeli umysłowych umożliwia także
symulowanie w umyśle ruchu i działania – modele umysłowe w wyobraźni
można „uruchomić” i „obserwować”, jak funkcjonują: można dzięki nim
przeprowadzić różne eksperymenty myślowe. Modele umysłowe są więc
strukturami, które pozwalają na różnego rodzaju operacje umysłowopoznawcze na nich oparte. Pozwalają one przewidywać przebieg różnych
zdarzeń, są wykorzystywane m.in. w procesach rozumowania, sprawdzania
hipotez, rozwiązywania problemów, myślenia twórczego itp. Ogólna teza
będąca podstawą teorii modeli umysłowych głosi, że człowiek
przeprowadzając wnioskowanie, nie odwołuje się do opartej na kompetencji
logicznej tzw. logiku umysłu (reguł logicznych zakodowanych w umyśle), lecz
wykorzystuje analizowane tu modele. W tym punkcie teoria logiki umysłu i
teoria modeli umysłowych różnią się od siebie w sposób istotny. Zwolennicy
teorii modeli umysłowych kwestionują istnienie kompetencji logicznej,
przyjmowanej np. przez Chomsky’ego, Jackendoffa i Macnamarę, uznają zaś
istnienie zdolności tworzenia modeli umysłowych zasadniczo opartej na
wrodzonych mechanizmach percepcji i rozróżniania. Błędy logiczne można
24
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
wyjaśnić nie poprzez brak respektowania reguł logicznych (z racji opracowań
poznawczych), ale błędnym odczytaniem treści sytuacji problemowej.
Koncepcja Johnsona-Lairda zakłada inne rozumienie struktury i funkcji
umysłu. Do lat dziewięćdziesiątych obecnego stulecia /wiek XX/ w nauce o
poznawaniu zasadniczo traktowano oddzielnie semantyczne i syntaktyczne
aspekty procesów poznawczych, chociaż nie kwestionowano ich powiązań.
Teoria modeli umysłowych jest pierwszą próbą zinterpretowania
wnioskowania jako jednego, syntaktyczno-semantycznego mechanizmu. Co
więcej, teoria modeli umysłowych akcentuje fundamentalną rolę znaczenia
we wnioskowaniu. Treść przesłanek nie jest obojętna – „należy” ona do
natury procesu wnioskowania, a więc proces ten zmienia się wraz ze zmianą
znaczenia przesłanek. Ponadto aktualnie w badaniach wnioskowania
akcentuje się tendencję do uwzględniania czynności pragmatycznych (por.
Lewicka 1993)” Z. Chlewiński, Umysł. Dynamiczna organizacja pojęć, PWN,
Warszawa 1999, s. 246.
+ Operacje umysłu ludzkiego w epoce języka poetyckiego i „hieroglificznego”
były kontrolowane przez słowa mocy. Mit odczytywany w epoce języka
poetyckiego i „hieroglificznego” wyzwala pewien rodzaj energii magicznej.
Każde słowo wyzwala niemal fizyczną moc. Wszystkie słowa w tej fazie języka
są konkretne; słowa prawdziwie abstrakcyjne nie istnieją. W poematach
Homerowych koncepcje duszy, umysłu, czasu, odwagi, uczuć czy myśli są
solidnie zakotwiczone w obrazach fizycznych związanych z procesami
cielesnymi lub konkretnymi przedmiotami. Słowo kairos, które ma oznaczać
najważniejszy moment, oznaczało pierwotnie nacięcie na strzale, nie tylko
miejsce, lecz coś, co w tym miejscu się znajduje. Istotną rolę odgrywała w
tym ujęciu metafora, wyrażająca sens energii wspólnej dla podmiotu i
przedmiotu. Centralnym wyrażeniem metafory jest „bóg”, który albo jest
sprowadzany tylko do jakiegoś aspektu opisywanej przyrody, albo w jakiś
sposób posiada opisywane aspekty W047 42. Operacje umysłu ludzkiego w
epoce języka poetyckiego i „hieroglificznego” były kontrolowane przez słowa
mocy, formuły stające się centrum aktywności umysłowej. „Proza w tej fazie
jest nieciągła, stanowi zbiór prostych wypowiedzi epigramatycznych i
proroczych, o które nie należy się spierać, ale należy je przyjmować i
rozważać, a ich moc powinna być wchłonięta przez ucznia lub czytelnika.
Wydaje się, że filozofowie przedsokratejscy, tacy jak Heraklit czy Pitagoras,
byli przede wszystkim ustnymi nauczycielami czy guru, a to, co pozostawili,
składa się głównie z rozrzuconych aforyzmów o odniesieniach
kosmologicznych, jak chociażby „wszystko płynie” Heraklita” W047 43.
+ Operacje wielorakie konieczne są dla stwarzania form naszych „gier
językowych” „Wittgenstein występował zdecydowanie przeciw logicyzmowi, w
szczególności przeciw Russella próbom zredukowania arytmetyki do logiki.
Uważał, że gubi się w nich twórczy charakter dowodu matematycznego i
wielość technik jego przeprowadzania. Dowód matematyczny nie jest
redukowalny do aksjomatów i reguł wnioskowania rachunku logicznego,
gdyż sam jest regułą konstrukcji nowego pojęcia (por. Remarks, II. 41, s. 82).
Logicyzm przypisuje logice funkcję podstawową w matematyce, podczas gdy w
rzeczywistości pełni ona rolę tylko pomocniczą. Mówi więc tu Wittgenstein o
„zgubnym wtargnięciu logiki na teren matematyki”. Podkreśla jednocześnie
swoistość i niezależność poznania matematycznego w stosunku do logiki,
25
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
uważa też, że twierdzenia matematyki mają charakter sądów apriorycznych,
są syntetyczne i konstruktywistyczne. Dostrzegamy tu więc wyraźną
zbieżność z koncepcjami Kanta i Brouwera” /Murawski R. Filozofia
matematyki. Zarys dziejów, PWN Warszawa 1995, s. 141/. „Podobnie jak
Kant, podkreśla też Wittgenstein cechę konieczności właściwą poznaniu
matematycznemu. Pisze: „Matematyczna konieczność jest tylko innym
wyrażeniem tego, że matematyka tworzy pojęcia” (Remarks, V. 46, s. 194).
Matematyk więc tworzy w szczególności liczby i ich ciągi, a nie odkrywa je.
W przeciwieństwie do Kanta jednak, Wittgenstein sądzi, że niesprzeczność
nie jest a priori niezbędnym warunkiem sensowności konstrukcji pojęciowej.
Podważa też, podobnie jak Brouwer, zasadność stosowania zasady
wyłączonego środka do twierdzeń dotyczących nieuporządkowanych zbiorów
nieskończonych. Wittgenstein kładzie duży nacisk na spontaniczność
twórczości matematyka i na wielość operacji stwarzających formy naszych
„gier językowych”. Widzimy więc, że poglądy Wittgensteina na matematykę
mają w dużej mierze charakter kantowski i są pod wieloma względami
zbieżne z koncepcjami intuicjonistów, zwłaszcza Brouwera. Nie oznacza to
oczywiście – jak pisaliśmy już wyżej – że jego na wskroś oryginalne ujęcie
matematyki można jednoznacznie zaklasyfikować” /Tamże, s. 142.
+ Operacje zakotwiczające koordynaty kartezjańskie w przestrzeni są
metaforami. Modele przestrzeni kulturowe różnią się między sobą istotnie.
„Uniwersalna jest struktura matematyczna, a dziedziną specyficzną są
identyfikacje kulturowe. W tym sensie uzasadniona wydaje się teza, że
operacje „zakotwiczające” koordynaty kartezjańskie są metaforami.
Argumenty na rzecz tej konkluzji można mnożyć, czerpiąc przykłady zarówno
z dziedziny gramatyki, jak i leksyki, odnoszącej się do określeń tzw. stron
świata. Z grubsza rzecz biorąc, można przyjąć za Svorou, że cztery są źródła
określeń przestrzennych; Svorou widzi mianowicie cztery główne klasy
znaczeniowe wśród genetycznie rzeczownikowych wykładników specjalnych
/S. Svorou, The Grammar of Space, Amsterdam-Philadelphia 1994, s.
70nn./: – części ciała ludzkiego lub zwierzęcego (twarze, głowy, piersi, zady i
in.), – formacje geomorficzne (niebo, kanion, rzeka, pole itp.), – relacyjne
części przedmiotów (front, brzeg, bok, środek itp.), – pojęcia abstrakcyjne
(bliskość, długość, kierunek itd.)” W. Maciejewski, Przestrzeń a język: granice
relatywizmu, w: Przestrzeń w nauce współczesnej, S. Symiotiuk, G. Nowak
(red.), Wydawnictwo Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej, Lublin 1998,
89-95, s. 92.
+ Operari christianum decydujące w III tysiącleciu. „Kościół katolicki gore
zawsze w ogniu próby. Jest takie nieustanne kuszenie Kościoła na scenie
świata: perpetua tentatio Ecclesiae. Jest taki „ogień zewnętrzny”: ciąg sytuacji
dziejowych, odmienne religie, inne wyznania, masoneria, pseudoreligie, jakiś
opór materii … I jest jakiś „ogień wewnętrzny”: kuszenie ateizmu, kuszenie
szatańskie, grzech, słabość duszy, rozbicie wewnętrzne, konfrontacyjne
koncepcje Kościoła. / Ponadto różnicują wiele sytuacje historyczne. W I
tysiącleciu nurty antyeklezjalne płynęły przeważnie korytem innych religii,
kościołów, kultur, królestw, ludów. A rozpowszechnianie się chrześcijaństwa
dokonywało się głownie na paśmie intelektualnym, tak bardzo
uprzywilejowanym przez kulturę grecką. Stąd też ataki na chrześcijaństwo
szły głównie ze strony doktrynalnej: antydogmaty, herezje, walczące między
26
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
sobą credo, rozdarcie między prawdą a nieprawdą, między rozumem a
nierozumem. W II tysiącleciu dojrzewał raczej byt społeczny chrześcijaństwa:
ewangelia królestwa, państwo chrześcijańskie, respublica christiana, regnum
christianum,
kultura
chrześcijańska,
zakony
jako
mikroeklezje…Konsekwentnie i ataki szły ze strony tentatio socialis: sekty,
schizmy (wschodnia i zachodnia), państwa narodowe, patologia socjalna,
rozbijanie zwierciadła świadomości chrześcijańskiej na religijną i świecką,
szybkie degenerowanie się zakonów. W III tysiącleciu, które się już zaczęło i
jeszcze nie, kształtuje się głównie moralność i praxis chrześcijańska, a więc
chodzi o agere christianum i operari christianum. Jest to epoka modelowania
relacji soterii chrześcijańskiej do creatio. Jest to tentatio saecularis. Ataki
suną głównie pod znakami sekularyzmu, negacji potrzeby zbawienia,
odrzucania etyki ewangelicznej, a wreszcie budowy świata bez Boga: mundus
sine Deo, jakiegoś „czynienia nie-Boga” (atheopoiesis)” Cz. S. Bartnik, Kościół
jako sakrament świata, Dzieła zebrane, T. IV, Lublin 1999, s. 61.
+ operari commune Sprawianie czynu kolektywne osoby społecznej. „Szkic
„osoby społecznej”. Jak na osobę indywidualną składają się: jaźń (umysł,
wola, działanie), istnienie samoistne oraz relacja-rola, tak i w organizmie
społecznym (persona collectiva) wyróżnia się jakieś, choćby metaforyczne,
podobieństwo do tych współelementów. Są to: „jaźń” zbiorowa
(samoświadomość, zespół dążeń, określona spójna telematyka, charakter
działań – aliquis collectivus), istnienie społeczne (existere sociale, esse sociale)
oraz relacja-rola ku wewnątrz (służba wszystkim osobom indywidualnym) i
na zewnątrz w stosunku do innych społeczności oraz do całego świata w
ramach Bożej ekonomii stwórczej i zbawczej. Poza tym osoba społeczna ma
swoją stronę bierną (passiva) i czynną (activa), strukturalną i egzystencjalną,
materialną i duchową. 1° „ J a ź ń ” społeczna. Społeczność, nie będąca
tworem sztucznym, ma wymiar „natury” (societas ut aliquid) i wymiar
prozopoiczny: „ktoś zbiorowy” (societas ut aliquis). 1) Na „naturę”
społeczności składają się poziomy: somatyczny, psychiczny i duchowy.
Poziom somatyczny stanowią ciała jednostek i cała ich infrastruktura:
natura biotyczna, abiotyczna, kosmiczna, a więc także sposób zakorzenienia
w cały materialny świat stworzony, na czele z warunkami ekonomicznymi,
ekologicznymi i geograficznymi. Ostatecznie wszakże natura społeczna w
aspekcie somatycznym jest czymś więcej niż tylko światem materii i rzeczy –
jest żywą bazą bytu społecznego. Toteż na ziemi nie ma społeczności, nawet
kościelnej, bez poziomu somatycznego. Ciało społeczne (corpus collectivum)
jest ożywione przez „psyche zbiorową” (psyche socialis). Wchodzą tu w grę:
umysł kolektywny (rozum, intelekt, intuicja), poznanie zbiorowe, świadomość
zbiorowa, samoświadomość, mentalność, zespół przekonań, wizji, poglądów,
„prawd” itp. Należy też mówić o woli społecznej: dążeniach, wyborach,
mechanizmach decyzyjnych (np. ustrój władzy), wielkich tendencjach (np.
wyzwoleńczych, zdobywczych, hegemonistycznych, makrouczuciach, pasjach, nastrojach, marzeniach). A wreszcie społeczność posiada czyn
zbiorowy: jako postępowanie (actus communes, agere commune) i jako
sprawianie (opus commune, operari commune). Pewien rodzaj czynów,
zwłaszcza współcześnie, może być dokonany tylko przez podmiot społeczny
(np. cywilizacja, urbanizacja, industrializacja, budowa tkanki wiedzy czy
27
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
informacji)” /Cz. S. Bartnik, Dogmatyka Katolicka, t. 1, Redakcja
Wydawnictw KUL, Lublin 2000, s. 412/.
+ Operari sequitur esse Działanie bytu określane przez scholastykę po
stwierdzeniu jego istnienia. Barth K. filozofię uważał za wymysł antychrysta,
ale nie mógł się od niej wyzwolić. Pomimo awersji wobec wszelkiego
fundamentu filozoficznego, prowadzącej do negacji teologii naturalnej, jego
myślenie było radykalnie nastawione na realizm, w czym był podobny do św.
Tomasza z Akwinu. W twierdzeniu, że realność jest tylko tam, gdzie jest
maksymalna konkretyzacja podobny jest do nominalistów. Barth zajmował
się wydarzeniami, bytem w akcie, concretissimum. Różniło go to od
arystotelizmu i tomizmu. Scholastyka wychodzi od natury i esencji, aby
następnie określić działanie bytu, według zasady operari sequitur esse. Barth
zwalczał ten aksjomat i wprowadził jego przeciwieństwo: esse sequitur
operari. Jezus Chrystus jest dla Karola Bartha concretissimum, punktem
wyjścia i zasadą noetyczną. Poza wydarzeniem Chrystusa wszelka afirmacja
o Bogu jest niemożliwa. Podobnie zresztą nie można bez Chrystusa poznać
jakiejkolwiek prawdy o człowieku. W Dogmatyce kościelnej Bartha
koncentracja chrystologiczna osiągnęła szczyty, jakich jeszcze nigdy dotąd
nie osiągnęła w historii Kościoła i dogmatów. Cała dogmatyka jest
chrystologią, i tylko chrystologią. Chrystocentryzm Bartha nie jest sprzeczny
z tym, że dogmat trynitarny powinien być decydujący i determinujący w całej
dogmatyce. Chrystus u Bartha nie jest pięknym panem jak w mistyce, ani
zbawicielem z nurtu pietyzmu, ani filantropem z Aufklärung. Punktem
wyjścia nie jest Jezus z Nazaretu, lecz Syn Boży, druga Osoba Boża.
Fundamentem chrystologii jest wewnątrztrynitarny byt Boga. Barth przeczy
sam sobie, skoro punktem wyjścia ma być u niego wydarzenie, działanie, a
nie natura, esencja /I. García Tato, Barth, w: X. Pikaza, O. de M., N. Silanes,
O.SS.T. (red.), El Dios Cristiano. Diccionario teológico, Secretariado Trinitario,
Salamanca 1992, 138-147, s. 143.
+ Operari sequitur esse wiąże działanie z podmiotem Redukcja
fenomenologiczna przeciwstawia w człowieku naturę i osobę. Redukcja
metafizyczna natomiast zmierza ku pełnej integracji natury w osobie.
„Natura w ujęciu metafizycznym jest poniekąd tym samym co istota, tak więc
w człowieku natura to tyle, co całe ‘człowieczeństwo’, jednakże nie
człowieczeństwo statyczne, ale dynamiczne: człowieczeństwo jako podstawa
całego dynamizmu właściwego człowiekowi [...] Natura w znaczeniu
metafizycznym to tyle, co istota jekiegokolwiek bytu ujęta jako realna
podstawa całego dynamizmu tegoż bytu” F6 130. Zdanie „operari sequitur
esse” pozwala dostrzec i ustalić związek, jaki zachodzi pomiędzy działaniem a
działającym podmiotem”. Pomiędzy działaniem a działaczem zachodzi swoista
spójność. Podstawą spójności pomiędzy tym, kto działa, a jego działaniem
jest natura. „Natura to podstawa istotowej spójności pomiędzy podmiotem
dynamizmu a całym dynamizmem tego podmiotu”. Nie wolno natury
zredukować tylko do jakiegoś momentu, aspektu, sposobu (modus)
dynamizowania się podmiotu F6 131.
+ operari Sprawczość aniołów autonomiczna. „Wśród 24 Tez Tomistycznych,
zatwierdzonych przez Piusa X w roku 1914, figuruje zdanie, że aniołowie nie
są jednostkami (indywiduami) jednego gatunku, lecz każdy jeden osobnym
gatunkiem lub rodzajem, bo nie mają zasady jednostkowienia, którą jest
28
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
materia (quantitate signata, teza 11; DH 3611). Wydaje się jednak, że zasadą
jednostkowienia jest nie tylko materia (N. Karava) /Cz. S. Bartnik,
Dogmatyka Katolicka, t. 1, Redakcja Wydawnictw KUL, Lublin 2000, s. 457/.
„Już mistrz Tomasza, św. Albert Wielki (zm. 1280) uczył, że aniołowie są
jednostkami tych samych gatunków czy rodzajów na zasadzie samoistności
osobowej. Św. Bonawentura zasadę jednostkowienia aniołów widział w fakcie
stworzenia przez Boga. Trzeba przyjąć ogromne bogactwo rodzajowe w
każdym aniele, jednak nie na zasadzie „braku materii”, lecz na zasadzie
prozopoicznej: zasadą określenia indywidualności stworzenia duchowego jest
bowiem osoba (aliquis subsistens, existens ut aliąuis). Jeżeli zaś chodzi o
pokazywanie się aniołów na sposób widzialny, to czynią to albo poprzez „ciało
duchowe”, albo przez misterium ducha, albo przez przybieranie postaci
cielesnej. Pierwszy przypadek dzisiaj już nie jest przyjmowany, w drugim
przypadku byłaby to jakaś mistyczna łaska wizji, a według trzeciego duchy
mogą oddziaływać na nasz umysł duchowy, który wywołuje odpowiednie –
nie sfałszowane i nie pozorne – obrazy zmysłowe (H. Lais, D. Feuling, W.
Krześniak, A. L. Szafrański, M. Seemann). „Angelologia osobowa. Św. Tomasz
z Akwinu rozwinął angelologię na podstawie arystotelesowskiego pojęcia
spiritus purus (STh I q. 50 a. 1), dookreślonego takimi, jak: forma subsistens,
substantia separata i intellectus separatus. Miały to być, w rezultacie,
inteligencje, formy i byty wyizolowane z wszechbytu. Nie byłyby to zatem
osoby we właściwym znaczeniu, bo ani sam intelekt, ani sama forma nie
mają „świata wewnętrznego”, tym bardziej jeszcze, gdy ponadto odmawia się
im woli i miłości. Rzecz jasna, aniołowie mają inteligencję doskonałą,
widzenie Boga (visio Dei) i stworzeń oraz rozumienie rzeczywistości intuicyjne
i dyskursywne (bł. Jan Duns Szkot; por. DH 475; 1007; 2856). Ponadto mają
wolę, a więc dążenie do dobra, miłość, struktury wolności wewnętrznej i
zewnętrznej, swoją sprawczość (operari), a ostatecznie swoją podmiotowość i
jaźń. W konsekwencji są to istoty w pełni osobowe, nie mogą być
sprowadzane do jakichś fenomenów bezgłębinowych, jak sama inteligencja:
„Jako stworzenia czysto duchowe aniołowie posiadają rozum i wolę: są stworzeniami osobowymi (creaturae personales; Pius XII, DH 3891) i nieśmiertelnymi (Łk 20, 36). Przewyższają doskonałością wszystkie stworzenia
widzialne. Świadczy o tym blask ich chwały (Dn 10, 9-12)” (KKK 330)”,
/Tamże, s. 458.
+ Operari Sprawczość zewnętrzną osoby ludzkiej. Punkty styczne historii z
osobą ludzką ujęte na współczesny sposób pozytywny: „c) Osoba ludzka jest
zarówno pewną rzeczywistością doznającą, tworzoną, uprzedmiotowioną, jak
i potokiem aktywności, twórczością i uprzedmiotowiania świata. […] A więc
osoba jest aktywnością i w tym sensie jest znowu „historyczna”. Jej
aktywność dzieli się na wewnętrzną (agere) oraz sprawczość zewnętrzną
(operari), choć faktycznie dziedziny te przenikają się stale do głębi. Dawniej
historyczność człowieka wiązano jedynie z działalnością zewnętrzną (operari).
Dzisiaj wiążemy ją również z działalnością wewnętrzną, a w ogóle z całą
działalnością rozumową i wolną. Historyczność, a wraz z nią –
czasoprzestrzeń wkracza w same akty myślenia, dążenia, miłości,
kontemplacji, intuicji, moralności. Przy tym nie tylko idzie o związek
zewnętrzny i pośredni – poprzez odnoszenie się aktów ludzkich ku
materialiom, ale także o związek wewnętrzny, gdyż bez czasu i przestrzeni, a
29
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
zwłaszcza wymiaru stawania się osobowego, nie może się dokonać żaden akt
wewnętrzny. / d) Jeśli jednostkowa osoba ludzka ma w swej głębi charakter
historyczny, to historyczność tę należy odnosić tym bardziej do społeczności
ludzkiej, a także do „społeczności osób”. Historyczność stanowi jedną z
podstawowych struktur społecznego bytu-podmiotu, społecznej egzystencji
oraz społecznej działalności (agere i operari). W społeczności pojawia się
niejako nowy rodzaj historyczności: historyczność społeczna. Przy tym
ontologia i prakseologia społeczna zbudowana jest na „czasie społecznym” i
„przestrzeni społecznej”, a zarazem na „czasoprzestrzeni społecznej”.
Czasoprzestrzeń społeczna jest o wiele więcej wielowymiarowa niż
jednostkowa, zresztą obie ściśle się zespalają w całość ogromnie
skomplikowaną.
Inaczej
mówiąc,
społeczność
jest
najbardziej
„czasoprzestrzenna”, a tym samym egzystencjalna i dziejowa. Tutaj też
następuje specyficzna socjalizacja czasoprzestrzeni oraz historyczności” /Cz.
S. Bartnik, Historia i myśl, Lublin 1995, s. 62.
+ Operari tematem główny historyczności (esse historicum). „Wydaje się, że
istota historyczności polega na personogenezie, na dzianiu się osoby ludzkiej
i jej egzystencjalnym udramatyzowaniu. a) Dzieje są sekwencją zdarzeń,
istnienia i procesów „zakrzywiających się” ku jaźni osobowej, gdzie ma
miejsce przechodzenie między przedmiotowością a podmiotowością, między
„jeszcze nie” a „już” i między relatywnością a absolutnością. b) Historyczność
tworzy szansę uistnienia, które jest (zdarzeniową i procesową) realizacją
osoby. Istnienie osobowe (esse personale) stanowi główny temat
historyczności (esse historicum), stawania się (ferii), trwania historycznego
(duratio historialis), działania (agere) i sprawczości (operari). c) dzięki
historyczności następuje personalizacja świata, to jest odniesienie świata do
faktu tworzenia rodzaju „osobowości Wszechświata” (L’Univers Personel, P.
Teilhard de Chardin), odnajdywanie komunii między osobami i rzeczami oraz
pewnej spójności rozumnej bytu. d) Historyczność posiada rozszczepienie na
historię pozytywną i negatywną, osobotwórczość i alienację, prawdę i fałsz,
dobro i zło, relację ku nicości i nieskończoności. Jest to szczególna
dramatyzacja bytu i istnienia, czyli czynienie z historii Theatrum, czynienie
wszechsztuki. e) Historia jest określona przez kres (finał, cel, sens). Kres w
aspekcie oddalonym oznacza śmierć. Bez niej jednak nie byłoby drama
historycznego, wewnętrznej dynamiki istnienia, biegu dziejowego,
rekapitulacji historii w „teraz”, ani interpretacji historii” /Cz. S. Bartnik,
Historia i myśl, Lublin 1995, s. 25-26.
+ Operari wynika z esse. Znaczenie terminu natura obejmuje też działanie,
nie tylko sam podmiot działania, ale też sposób działania. Termin ten
związany jest z dynamizmem. „Natura = to, co ma się narodzić, co jest
zawarte w samym fakcie narodzin jako jego możliwa konsekwencja. Fakt
narodzin jest sam czymś dynamicznym, jest też zapoczątkowaniem
dynamizmu właściwego podmiotowi, który się rodzi. Narodziny to tyle, co
zaistnienie, zawiera się w nich jakby pierwsze i podstawowe zdynamizowanie
przez esse, przez zaistnienie, z czego wyniknie cały wtórny dynamizm
operari”. Błędne jest pojmowanie statyczne, utożsamiające naturę człowieka
z suppositum, błędne jest też wiązanie natury tylko z określoną postacią jej
aktualizacji, gdzie nie całe działanie, ale tylko pewien sposób działania
30
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
można by jej przypisać i z niej wyprowadzić. Ten drugi sposób rozumienia
natury wynika z redukcji fenomenologicznej F6 126.
+ Operatio duszy ludzkiej Sztuki wyzwolone według Eriugeny (Periphyseon)
są zakorzenione w ludzkiej duszy w ten sposób, że stanowi ona dla nich
rodzaj podmiotu, w którym sztuki tkwią na wzór przypadłości. A. Kijewska
streszcza to w następujący sposób: „Sztuki nie są jednakże przypadłościami
w sensie właściwym, a to z tej racji, że są one wieczne oraz niezmiennie
duszy przynależą. Należałoby zatem uznać je za naturalną moc (virtus) i
działanie (operatio) duszy, które są duszy immanentne do tego stopnia, że
trudno jest orzec, czy to one są źródłem wieczności duszy, czy dusza, jako
podmiot, w którym tkwią, jest racją ich wieczności. Eriugena wielokrotnie
podkreśla godność i autonomiczną wartość sztuk oraz ich wrodzony
charakter, zaznaczając jednak bardzo mocno, że ta wrodzona dyspozycja
została w człowieku zaciemniona przez grzech pierworodny. Z tego powodu
sztuki wyzwolone, mimo że są człowiekowi wrodzone, muszą zostać
zaktualizowane w procesie uczenia się, choć i wtedy dusza czerpie zasady
sztuk z własnego wnętrza” /A. Kijewska, Eriugena jako czołowy
przedstawiciel renesansu karolińskiego, w: Studia z filozoficznej tradycji
chrześcijaństwa, red. M. Manikowski, Filozofia XXVIII, Wydawnictwo
Uniwersytetu Wrocławskiego, Wrocław 1998, 111-132, s. 115/. Sztuki
wyzwolone według Eriugeny (Periphyseon) są wrodzoną dyspozycją duszy.
Dzięki procesowi uczenia stają się stają się trwałym habitus. „Wszelka
sztuka, czyli rozumne albo nierozumne poruszenie duszy, jest określana jako
habitus, gdy osiągnie stan, w którym żadnym sposobem ani w żadnym razie
nie może zostać wymazana z umysłu, lecz zawsze w nim tkwi tak, że wydaje
się z nim tożsama. Dzięki sztukom wyzwolonym dusza ludzka może
rozpoznać swoją pierwotną godność, może odkryć to, że została stworzona na
obraz i podobieństwo Boże, co uzdalnia ja do powrotu do źródła, do stanu
pierwotnej doskonałości, którą przez grzech utraciła. Na tej drodze rozwijania
wiedzy łączy się nierozdzielnie z praktykowaniem cnót, gdyż nie da się
oddzielić Filologii od Cnoty. Wzrastanie w mądrości, równoznaczne z
rozwijaniem zdolności wrodzonych każdemu człowiekowi, jest jedyną drogą
do osiągnięcia zbawienia, a co zostało wyrażone przez Eriugenę w
paradoksalnej formule: Nemo intrat in celum nisi per philosophiam” /Tamże,
s. 116.
+ operatio Sztuki wyzwolone według Eriugeny (Periphyseon) są zakorzenione
w ludzkiej duszy w ten sposób, że stanowi ona dla nich rodzaj podmiotu, w
którym sztuki tkwią na wzór przypadłości. A. Kijewska streszcza to w
następujący sposób: „Sztuki nie są jednakże przypadłościami w sensie
właściwym, a to z tej racji, że są one wieczne oraz niezmiennie duszy
przynależą. Należałoby zatem uznać je za naturalną moc (virtus) i działanie
(operatio) duszy, które są duszy immanentne do tego stopnia, że trudno jest
orzec, czy to one są źródłem wieczności duszy, czy dusza, jako podmiot, w
którym tkwią, jest racją ich wieczności. Eriugena wielokrotnie podkreśla
godność i autonomiczną wartość sztuk oraz ich wrodzony charakter,
zaznaczając jednak bardzo mocno, że ta wrodzona dyspozycja została w
człowieku zaciemniona przez grzech pierworodny. Z tego powodu sztuki
wyzwolone, mimo że są człowiekowi wrodzone, muszą zostać zaktualizowane
w procesie uczenia się, choć i wtedy dusza czerpie zasady sztuk z własnego
31
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
wnętrza” /A. Kijewska, Eriugena jako czołowy przedstawiciel renesansu
karolińskiego, w: Studia z filozoficznej tradycji chrześcijaństwa, red. M.
Manikowski, Filozofia XXVIII, Wydawnictwo Uniwersytetu Wrocławskiego,
Wrocław 1998, 111-132, s. 115/. Sztuki wyzwolone według Eriugeny
(Periphyseon) są wrodzoną dyspozycja duszy. Dzięki procesowi uczenia stają
się stają się trwałym habitus. „Wszelka sztuka, czyli rozumne albo
nierozumne poruszenie duszy, jest określana jako habitus, gdy osiągnie stan,
w którym żadnym sposobem ani w żadnym razie nie może zostać wymazana
z umysłu, lecz zawsze w nim tkwi tak, że wydaje się z nim tożsama. Dzięki
sztukom wyzwolonym dusza ludzka może rozpoznać swoją pierwotną
godność, może odkryć to, że została stworzona na obraz i podobieństwo Boże,
co uzdalnia ja do powrotu do źródła, do stanu pierwotnej doskonałości, którą
przez grzech utraciła. Na tej drodze rozwijania wiedzy łączy się nierozdzielnie
z praktykowaniem cnót, gdyż nie da się oddzielić Filologii od Cnoty.
Wzrastanie w mądrości, równoznaczne z rozwijaniem zdolności wrodzonych
każdemu człowiekowi, jest jedyną drogą do osiągnięcia zbawienia, a co
zostało wyrażone przez Eriugenę w paradoksalnej formule: Nemo intrat in
celu nisi per philosophiam” /Tamże, s. 116.
+ Operationes ad extra są wszystkie wspólne Trzem Osobom jako opierające
się na jedności natury, „dlatego np. w ścisłym znaczeniu Ojciec jest Stwórcą,
Słowo Boże jest Stwórcą i Duch Święty jest Stwórcą i razem jest to Jeden
Stwórca. U Św. Agustyna relacje subsystentne nie wyrażają niczego więcej
poza osobą, a więc w Bogu są realne różnice tylko między Osobami. Naukę
zachodnią ujął doskonale Symbol pseudo-Atanazjański „Quicumque” (ok.
450-500): „Czcimy jednego Boga w Trójcy, i Trójcę w jedności [...]. I tak
Bogiem Ojciec, Bogiem Syn, Bogiem Duch Święty, a jednak nie trzej Bogowie,
lecz jeden Bóg. Tak Panem Ojciec, Panem Syn, Panem Duch Święty, a jednak
nie trzech Panów, lecz jeden jest Pan” (DH 75). Trójca zatem to Bóg o Trzech
Relacjach subsystentnych w sobie. W modelu słownym (logosowym) Trójcy
Logos subsystuje w Ojcu, odpowiada Ojcu we wszystkim, a Duch wyraża
prawdę, W modelu miłościowym Miłość subsystuje jako Dar, w którym Ojciec
daje siebie Synowi, a Logos oddaje siebie Ojcu, zaś Ojciec i Syn
współudzielają się Duchowi (De Trinitate XI, 17). Po tej linii całe
średniowiecze uprawiało głównie psychologiczno-metafizyczną naukę o
Trójcy. Trzeba jednak pamiętać o tym, że były różnice semantyczne między
terminologią świecką a religijną. Język trynitarny dlatego był ciągle tylko
analogiczny, a nawet metaforyczny” /Cz. S. Bartnik, Dogmatyka Katolicka, t.
1, Redakcja Wydawnictw KUL, Lublin 2000, s. 209.
32