gornik 38.indd
Transkrypt
gornik 38.indd
Mała „komuna paryska” górników Królewskiej Huty Głęboko w kopalnianych chodnikach uśpionego ducha Szarleja zbudziły do nowej, buntowniczej aktywności czasy wielkiej industrializacji na Śląsku. Lata Wiosny Ludów W latach 1845-1847 w Europie doszło do kryzysu gospodarczego, który zainicjował szereg walk klas pracujących przeciw panującej od Kongresu Wiedeńskiego (1815 r.) postfeudalnej reakcji tzw. „Świętego Przymierza”. Doprowadziły one w roku 1848 do Wiosny Ludów. Poprzedziło ją tzw. „powstanie tkaczy śląskich” w 1844 r. i walki uliczne we Wrocławiu 22 marca 1847 r. W tym samym roku wśród części górników kopalni „Król” w Królewskiej Hucie pod Chorzowem wybuchł pierwszy strajk w kopalniach węglowych Niemiec. Pokłosiem tych walk był w 1850 r. strajk górników kopalni w Siemianowicach. Volkmar Meitzen – czyli jak menedżer wywołał bunt Człowiekiem, który od tego czasu związał się z losami kopalni „Król” był Volkmar Meitzen, rodowity Ślązak, urzędnik górniczy i zarządca kopalń, który zakazał wydobycia z użyciem nitrogliceryny (do 1866 r. zginęło 7 górników), ale dla przyspieszenia robót wprowadził czterogodzinne zmiany. Spowodowało to akordowy wzrost płac rębaczy, ale i większy wyzysk. Od tego roku zaczęto stosować wynaleziony dwa lata wcześniej przez Nobla dynamit. Od 1868 r. pilotował negocjacje z hr. Hugonem Henckel v. Donnersmarck, co umożliwiło przekształcenie chorzowskiego dominium, podległego królewskiemu skarbowi górniczemu, w miasto Królewska Huta (Kőnigshűtte). W pierwszych wyborach komunalnych 12–13 listopada 1868 r., jako radca górniczy i urzędnik państwowy, Meitzen został mianowany spośród wyższych urzędników przez skarb górniczy jednym z pierwszych 30 rajców. Urzędnicy byli prawie wyłącznie ewangelikami, a 90% mieszkańców – katolikami. W 1869 r., 21 czerwca, ustawowo zniesiono ograniczenia w organizowaniu związków zawodowych. W październiku powstał 270-osobowy oddział hirsch-dunckerowskiego Związku Zawodowego Górników Niemieckich przy kopalni „Król”. Kiedy od 1 grudnia wybuchł strajk 6400 górników kopalń dolnośląskich, zarząd kopalni rozkolportował napisaną po polsku w gwarze śląskiej broszurę z rzekomym „listem górnika” potępiającym strajk. Wkrótce Inspekcja Górnicza w Królewskiej Hucie otrzymała z WUG we Wrocławiu wytyczne w sprawie działalności związkowej: „W razie gdyby wśród górników i hutników przybrała na sile akcja zakładania strona 8 związków zawodowych, należy zgodnie z zarządzeniem ministra handlu (...) najpierw podjąć próbę przekonywania robotników w łagodny sposób. Równocześnie jednak należy skierować do nich żądanie, aby w ciągu określonego czasu wystąpili ze związku zawodowego. W razie, gdyby takie żądania nie odniosły skutku, należy wypowiedzieć pracę. Nie można bowiem tolerować przynależności robotników do takiego czy innego związku”. Przed planowanym na początek 1870 r. wyborem nowego, etatowego burmistrza delegacja mieszczan prosiła Meitzena, jako przywódcę urzędniczej większości rady o wybór prokatolickiego Langego. „Meitzen miał oświadczyć, że pomimo tych życzeń odda swój głos na Gőtz’a” i 6 stycznia rada mianowała tego przeciwnika katolicyzmu burmistrzem. Kiedy protestancka, „urzędnicza większość” uchwaliła założenie prywatnej szkoły dla swoich dzieci za roczną dotację z budżetu miasta w wysokości 200 tlr., podczas gdy dzieci robotnicze nie miały szkoły, bo w ciężkiej jakoby sytuacji finansowej miasta nie było stać na utrzymanie budynku i etatów nauczycielskich – konflikt między władzą a mieszkańcami zaognił się. Strajk górników w Królewskiej Hucie (1871 r.) Rok 1871 przeszedł do historii: po zwycięstwie nad Francją, „krwią i żelazem” kanclerz Prus Otto hr. v. Bismarck zjednoczył Niemcy jako cesarstwo, a w okupowanej części Francji doszło do wybuchu rewolucji robotniczej, czyli „Komuny Paryskiej”. W tym kontekście trzeba widzieć to, co się stało w kopalni „Król”. Ponieważ w 1870 r. na wojnę prusko-francuską poszło 331 górników, do końca roku przyjęto w ich miejsce wielu niewykwalifikowanych robotników z powiatów rolniczych. Ich niższe wymagania sprawiły, że podwyżka płac przy dużym w czasie wojny wzroście kosztów utrzymania wyniosła ledwie 3,6%. W 1871 r. koniunktura się poprawiała, a płace nie. „Jedynie urzędnicy korzystali z premii, wypłacanych od wzrostu wydobycia i zysków. Do tego celu miała służyć wzmożona kontrola obecności.(...) m.in. zmniejszenie liczby szybów zjazdowych i wyjazdowych z 11 do 5, co wydłużało drogę do miejsca pracy, a jednocześnie (…) uniemożliwiało górnikom zabieranie ze sobą do domu zużytych kawałków drewna czy węgla(…)”. Nie to jednak Karol Miarka, za: http://www.mmsilesia. pl/247676/2010/1/15/karol-miarka-trybun-polskiegoludu-na-slasku?category=news dostęp: 27. 04. 2012 doprowadziło do strajku. W kopalniach często zdarzały się zaginięcia pracowników; żeby temu zapobiec i mieć stałą ewidencję zatrudnionych na szychtach i w sztolniach, zarządzeniem policyjnym WUG z listopada 1870 r. zapowiedziano wprowadzenie znaczków kontrolnych z numerami, które miało wejść w życie od 26 czerwca 1871 r. Dlatego Meitzen ogłosił to 12 czerwca. Górnicy przyjęli je milcząco, a gdy mieli podpisywać jego przyjęcie do wiadomości – odmówili, bo oznaczało dalsze zaostrzenie nadzoru i wydłużenie czasu pracy o pół godziny, które zajmowało czytanie nazwisk z listy. Po nieudanych namowach zarząd zagroził zwolnieniem opornych z pracy i wyznaczył sobotę, 24 czerwca, jako ostatni dzień składania podpisów. W niedzielę sprawę omawiano na spotkaniu w Kasynie Katolickim, a Karol Miarka tłumaczył górnikom, że marki są dla ich bezpieczeństwa i ostrzegał przed gwałtownym oporem. Nic to nie dało. W poniedziałek, 26 czerwca, nie zjechali na dół z szybów „Erbreich” I i II. Wkrótce dołączyło do nich 500-600 chłopa z szybów „Krug” i „Harnisch”, na czele których szedł Wojciech (Adalbert) Ryba, niosący na kiju czerwoną chustę. Było „spokojnie, jakkolwiek burmistrz Gőtz, obawiał się ekscesów i radził zażądać oddziałów wojskowych, z Koźla. (…) Meitzen, oraz większość urzędników kopalni, była jednak przekonaną, że w dniu następnym, praca normalnie podjętą zostanie”. Listę postulatów po pierwszym dniu w formie prośby do króla Prus zredagował dla delegacji strajkowej Miarka. Treść była wymowna: „1. Chociaż węgle z każdym rokiem drożeją i dochody kopalń od kilku lat w dwójnasób się pomnożyły, jednak zarobki coraz niżej wypadają; na nas przy tym składają ciężkie roboty, że co dawniej od 4 górników żądano, teraz mają wykonać w tym samym czasie 2 lub 3(…). 2. Nie Volkmar Meistzen, za: J. Jaros, Dwa wieki Kopalni Węgla Kamiennego „Zabrze-Bielszowice”, Wyd. SITG przy KWK „Zabrze-Bielszowice”, Zabrze 1991, s. 90 tylko jesteśmy wystawieni na niebezpieczeństwa i na różne nieszczęścia, które corocznie mnóstwo z nas przyprawiają o utratę życia, lecz nadto o 10–30 lat prędzej jak inni ludzie musimy zstępować do grobu, bo z 1000 robotników zaledwie jeden dożyje 50 lat. Przyczyną krótkiego życia jest coraz większy ciężar prac, pod którym ulegamy. Uważają nas za maszyny i obchodzą się z nami jak z maszynami. Tego pewnie państwo nie żąda i mamy przekonanie, że to nie leży w woli Najjaśniejszego Króla, aby górnicy przed czasem się zniszczyli, a przy tym za tak wielkie ofiary nie odbierali odpowiedniej nagrody. 3. Chociaż wszystkie potrzeby życia drożeją, musimy płacić podwyższone podatki do knapszaftowej kasy. 4. Kiedy przy tym ściągają z nas niesłychane podatki komunalne, zdaje nam się, że możemy żądać, aby nam wyświadczono wdzięczność. 5. Aby nas na większe niebezpieczeństwo narazić, mają być zamknięte dawniejsze szyby i tylko ma być czynny jeden(…), często bardzo odległy od miejsca zamieszkania(…). 6. Narzucenie nam marek kontrolnych, (…) jest dla nas nowym poniżeniem. Dla ich przyjęcia wymusza się od nas podpisy, to zaś wzbudza nieufność, gdyż już dawniej porobiliśmy smutne doświadczenia przez złożenie podpisów. Dlatego ośmielamy się prosić najuniżeniej ze względu na wielkie niebezpieczeństwo życia związane z naszym zawodem i ze względu na wcześnie następującą śmierć, zezwolić na podwyżkę płac o 33,3%, jak również ulżyć naszemu położeniu”. Następnego dnia, we wtorek 27 czerwca, znów nie podjęli pracy górnicy szybów „Erbreich” i „Krug”. Pracowano jednak na szybach „Bismarck” i „Kolejowym”. Około 6.00 rozległy się nawoływania do strajku w całej kopalni. (cdn) Roman Adler