Dlaczego masło kosztuje 5 złotych?
Transkrypt
Dlaczego masło kosztuje 5 złotych?
Dlaczego masło kosztuje 5 złotych? 12.11.2007 „Dziennik Polski” Niemiłe zaskoczenie: w ulubionym kiosku na Kleparzu za ulubione masło muszę zapłacić aż 5 zł. Kilka dni później odkrywam, że w Paryżu masło też drogie "jak źrenica oka". Obydwie sprzedawczynie, ta z Kleparza i ta z rue Lecourbe, nie mają pojęcia, co się dzieje, że nabiał drożeje w galopującym tempie. Nikt nie wie dlaczego. W telewizji prędzej zobaczymy gwiazdy tańczące z Marsjanami niż usłyszymy wyjaśnienie tak prozaicznej kwestii. Zajęci ważniejszymi sprawami politycy też nam tego nie tłumaczą. Na zawsze - mam nadzieję - minęły czasy, gdy rząd ustalał cenę pietruszki. Ale to nie znaczy, że polityka nie ma wpływu na pietruszkę. We fluktuacjach ceny masła odbija się świat i mechanizmy, które nim rządzą. Za obecną drożyznę odpowiedzialność ponoszą: 1. Chiny, Indie, Meksyk i te regiony świata, które bogacąc się, nabierają apetytu na sery, masło, śmietankę i inne mleczne delicje. Rośnie popyt na globalnym rynku, a wraz z nim ceny. 2. Błędy w unijnych kalkulacjach. Nie mogąc sobie poradzić z nadwyżkami mleka, Komisja Europejska wypowiedziała wojnę nadprodukcji. Wprowadzono kwoty mleczne i rolnik, który sprzeda więcej mleka niż mu wolno, podlega dotkliwym karom finansowym. Chłopi musieli ograniczyć produkcję. System nieźle działał, ale do czasu. Unijni urzędnicy nie przewidzieli, że amatorów mleka będzie coraz więcej, a chętnych do produkcji coraz mniej; w dodatku nie tam gdzie być powinni. W Polsce chętnych nie brak. Cóż z tego, gdy rozwinąć skrzydeł nie mogą, bo Polsce przyznano niskie kwoty. Paryż i Berlin negocjowały skuteczniej. Aż 40 procent europejskiego mleka pochodzi z Francji i Niemiec. Gdy tam produkcja zachwiała się, posypała się cała kalkulacja. Zamiast spodziewanych nadwyżek pojawiły się niespodziewane braki. Mamy w Europie za mało mleka. Miliard litrów! Tyle brakuje, by zaspokoić potrzeby Unii. 3. Zmiany cywilizacyjno-obyczajowe, czyli moda na biopaliwa i aspiracje francuskiej wsi. Wielu niemieckich rolników rezygnuje z hodowli. Wolą sadzić rośliny energetyczne, bo niemiecki rząd stosuje tu poważne zachęty finansowe. Chłopi francuscy też uciekają w inne specjalizacje. Tylko w tym roku aż 5000 z nich wycofało się z produkcji mleka. Bo w tej branży nie ma zmiłuj się. Trzeba karmić, poić, doić przez 365 dni w roku, bez weekendu i urlopu. A francuski rolnik nie widzi powodów, dla których miałby żyć inaczej niż ci, którzy wykonują inne zawody. Chłop już nie chce być przywiązanym do krowy. Nawet to, że za mleko dostanie cenę dwukrotnie wyższą niż rok temu, nie skłania do zmiany decyzji. 4. Susza w Australia dokonała reszty. Farmerzy muszą wybijać całe stada krów, dla których brak wody i paszy. W efekcie ceny poszybowały: mleko w proszku sprzedaje się dziś 90% drożej niż rok temu. Stwierdzenie "niech na całym świecie wojna byle polska wieś spokojna" dawno straciło aktualność. Czy nam się to podoba czy nie, jesteśmy częścią gospodarki globalnej. Od apetytów Chińczyków, ambicji francuskiego chłopa i perturbacji pogody w Australii zależy cena kostki masła na Kleparzu. Szkoda tylko, żeśmy tych nieszczęsnych kwot lepiej nie negocjowali: byłoby to z korzyścią dla nas i całej Europy. LILIANA SONIK