Koniec Kobieta i mężczyzna w balii

Transkrypt

Koniec Kobieta i mężczyzna w balii
Koniec
Jutro zapadnie błogi spo−
kój nad biskupińską osadą.
Po III Festynie Archeologi−
cznym pozostaną wspomnie−
nia i czas na refleksje. Orga−
nizatorzy z pewnością są za−
dowoleni. Pogoda dopisała,
turyści też.
Z pewnością będzie wiele
roboty z uporządkowaniem
terenu, bo zwiedzający hasło
“weź zabytek do ręki...” po−
traktowali bardzo dosłownie.
Najbardziej ucierpiały cha−
ty. Dzieci wyciągały trzcinę
ze strzech, wydłubywały gli−
nę uszczelniającą szpary mię−
dzy belkami domostw, jed−
nym słowem zabawiały się
jak mogły.
Było ich pełno wszędzie,
jedne niesforne, niegrzeczne
inne zasłuchane w to, co im
się opowiada. Słyszałam opi−
nię, że w tym roku dzieci są
jakieś inne. Inaczej reagują
na otaczający je świat.
Witold Migal był zdu−
miony, że dzieci uczestniczą−
ce w tym festynie najczęś−
ciej pytają, czy tymi strzała−
mi, które robi, można zabić.
Pytano też o zatrute.
Wiedźma żaliła się, że naj−
częściej słyszy docinki “co
to za wiedźma, taka ładna,
ha, ha ! itp.”.
Sylwester Sobolewski,
który pracuje na polu kempi−
ngowym jest innego zdania,
mówi że dzieci są różne, na
ogół jednak chętnie nawiązują
kontakt jeśli czują, że dorosły
naprawdę się nimi interesuje.
Jest to z pewnością słuszne
stwierdzenie bowiem z innych
ust słyszałam, że to po nauczy−
cielach poznać, jaka jest grupa.
Są tacy, którzy mają wspa−
niały kontakt z dziećmi i są
tacy po których widać, że
ich nie lubią i kontaktują się
z nimi tylko za pomocą
krzyku.
Dzieci to jeden temat, a
sprawa zbyt małej liczby sto−
isk to druga. Byłam świa−
dkiem, jak nauczycielki od−
chodziły od kolejnych sta−
nowisk, te bowiem były ob−
lężone przez inne grupy.
MARIA WARDA
Kobieta
i mężczyzna
w balii
K ąpiel w balii wpłynęła kojąco na Jacqui Wood z Kornwalii − specjalistkę od kuchni prahistorycznej i
wodza Wiesława Zajączkowskiego − znanego degustatora jej specjałów. Kąpiący się wódz zabawiał swą
damę i zebrany tłum dowcipami, a łaziebne dorzucały wonności i robiły masaże.
fot. Maria Warda
U źródeł przetrwania i prawdy...
Kobieta i mężczyzna wy−
gnani z raju, nadzy, bezbronni,
przyzwyczajeni do luksusów i
łatwo przychodzących smakoły−
ków musieli przetrwać w nowej
rzeczywistości. Pierwotny świat
wokół nich był obcy i bez−
względny. Jak udało im się prze−
trwać i zdobyć pożywienie?
Prof. dr Włodzimierz Szaf−
rański z Instytutu Historii Kul−
tury Materialnej w Warszawie
stwierdził: “mieszkańcy grodu
biskupińskiego, uprawiający
kult agrarny, czcili żeńskie bó−
stwo płodności, boginią Matkę
Ziemię. Kult tego bóstwa sięga
już neolitu, kiedy to przezor−
ne, pracowite, zapobiegliwe i
pomysłowe kobiety wynalazły
uprawę roli i hodowlę zwie−
rząt, a dzięki temu w pewien
sposób rozwiązały problem
utrzymania się przy życiu.
Stworzono wtedy wyobrażenie
żeńskiego bóstwa płodności,
które stało się również odbi−
ciem płodnych sił przyrody wy−
zwolonych właśnie przez ko−
bietę.” (“Prahistoryczny gród
w Biskupinie” str. 178).
Z feministycznego punktu
widzenia pogląd powyższy wy−
daje się ciekawy. Dlaczego bo−
wiem kobieta nie mogła wyna−
leźć uprawy roli? Czy kobiety
mają mniej zdolności twór−
czych? Przecież to nawet by−
łoby prawdopodobne. Wyobraź−
my sobie prahistoryczny świat:
wielki, silny mężczyzna wycho−
dzi na polowanie w gronie znaj−
omych. Polują, ucztują, walczą
i zabawiają się. a w domu ko−
biety z mnóstwem wrzeszczą−
cych, głodnych dzieciaków pró−
bują powiązać koniec z koń−
cem. Mają wiele uprawnej zie−
mi wokoło. Czyż nie mogło
im przyjść do głowy, aby za−
cząć uprawiać pożywne rośliny
i hodować zwierzęta na miejscu?
Tym bardziej, że przecież nigdy
nie było wiadomo, ile upolują
mężczyźni. Zwierzęta były prze−
cież kiedyś większe, silniejsze,
sprzęt do polowania − bardziej
prymitywny.
Kobiety nawet dziś są bar−
dziej zapobiegliwe i skrupulat−
niej dbają o dom, przez co nie−
którzy zgryźliwi nazywają je na−
wet “kurami domowymi”. Jed−
nak w kontekście tego, co napisane
powyżej, słowa owe powinny być
komplementem.Tak więc teoria
profesora Szafrańskiego trafia mi
do przekonania.
Co na ten temat sądzą wo−
dzowie biskupińskiego festynu,
zorganizowanego pod hasłem
"Kobieta i mężczyzna w
przeszłości"?
Aleksander Bursche: −To
nieporozumienie. Prof. Szafra−
ński jest oryginałem, a jego te−
orie łączą się z kierunkiem gen−
der archeology (archeologia
płci), który wywodzi się z ru−
chu feministycznego. Nauko−
wcy związani z tym kierun−
kiem podkreślają, że rola ko−
biety przez całe dzieje była
niedoceniana. Nawet w podrę−
czniku antropologii przy po−
kazywaniu ewolucji jest tylko
mężczyzna powstały od małpy.
Ja do wspomnianej wyżej
kwestii podchodzę z dużą re−
zerwą, gdyż dokładnie nie wie
się co było domeną kobiety, a
co mężczyzny. Nawet obecnie
trudno to stwierdzić. Nie można
przenosić dzisiejszych stereoty−
pów (np. kobiety zajmujące się
jedzeniem) automatycznie w
owe zamierzchłe czasy.
Jacek Andrzejowski
Andrzejowski: Trud−
no jest mi uogólniać. General−
nie rzecz biorąc − domeną mę−
ską była ochrona domu, zdo−
bywanie pożywienia i walka o
przetrwanie. To wiązało się z
koniecznością ciągłego opusz−
czania domu. Kobieta natomiast
− co naturalne − dbała o rodzinę,
dzieci, o codzienność. Możliwe
zatem, że to kobieta rozpoczęła
proces udomowiania roślin. Lu−
dzie do uprawy roli doszli jed−
nak stopniowo.
Trzeci Wódz − Wiesław Za−
jączkowski był nieuchwytny,
gdyż spełniał swą męską rolę −
jako wódz reprezentował naród
wobec angielskich gości.
Cóż jednak szkodzi podzię−
kować kobietom za pomoc w
przetrwaniu? Badania archeolo−
giczne ani nie potwierdzają, ani
nie negują ni takich, ni innych
domysłów w tej sprawie. Nato−
miast, jak to naprawdę było każ−
dy może sobie dopowiedzieć −
bez pomocy nauki − indywidual−
nie. Wystarczy popatrzeć na swe
żony i − oczywiście − mężów.
ALICJA
DUŻYK

Podobne dokumenty