PUVIS DE CHAVAN NES (1824

Transkrypt

PUVIS DE CHAVAN NES (1824
P U V I S DE C H A V A N N E S (1824- 1898)
(IV setną rocznicę urodzin)
P
om im o p o zo ró w jed n o lito śc i i p ro s to ty zad z iw ia ją c ą w y trw ało ścią, p o w ie rz a ją c sta re g o m istrza u ro k iem k ra jo b ra z u , o raz
n ależ y P u v is d e C h a v a n n e s d o n a j­ P uvisow i u p rag n io n ą d e k o ra c ję g m ach ó w n iep o sp o lity m w d zięk iem i szlac h etn o ścią
b a rd ziej sk o m p lik o w an y ch i z a g a d ­ p u b lic zn y c h , ro z p o c z y n a się d la ń o k re s w o d tw o rz e n iu ciała k o b ie c e g o . K o lo ry t
ko w y ch p o staci w sztu ce w iek u X IXp, ra c y sp o k o jn e j i zró w n o w a ż o n ej, je d n o ­ P u v isa je s t p o z a tem n ieró w n ie s u b te l­
k tó ra o b fito w ała p rz e c ie ż w z a g a d k i p sy ­ sta jn ie trw a ją c y d o k o ń c a d łu g ieg o ży ­ niejszy , a c za r p o g o d n ej um ysłow ości
w o ta bez p rz ejść i w strząśn ień . Je d y n e n a d a je ty m o b razo m tę tn o życia. Z tem
chologicznew szy stk iem je s t to jeszcze b a rd z o w y­
Z p rz e k o n a ń k o n se rw a ty sta , dum nie w ażn iejsze w y d arzen ie w te m re g u larn e m
no szący sw ój szla c h e c k i p rzy d o m ek , kro­ życiu — m a łż e ń stw o z k się żn ic z k ą C an- tw o rn y ak ad em izm , d a le k i o d te j o d rę b ­
ności, k tó ra cz y n i P u v is a nieczy on je d n a k w pierw szy m
ty lk o n a jw y b itn ie jsz y m d e k o ra ­
sze re g u refo rm ato ró w , k tó rz y
to rem sw ej ep o k i, a le ró w n o ­
sz tu k ę w sp ó łczesn ą n a now e
cześnie jed n y m z n ajo ry g in al­
Wprowadzili drogi. W o b ejściu
n iejszy ch a rty stó w w ieku X IX .
p ełen rezerw y , sztyw ny, ch o ć
O r y g i n a l n o ś ć ty c h p ra c
u p rzejm y, w y n i o s ł y , z a p ię ty
p ó źn iejszy ch p o le g a p rzed ezaw sze n a w szystkie guziki, z
w sz y stk ie m na tem , że jak w
dum nie w zniesioną głow ą i z ge­
stem a k a d e m ik a — je st m ala ­
życiu, p o d o b n ie i w sztu ce
u m iał P u v is d e C h av an n es p o ­
rzem cich e j rad o ści, p ro sto ty
łą c z y ć w sp o só b w yjątkow o
i u bóstw a, arty stą , p ełn y m g łę ­
szczęśliw y i h arm o n ijn y n a js k ra j­
b o k ie j i rzew n ej u czuciow o ści,
n iejsze p o z o rn ie p rz eciw ień ­
m iłośnikiem p o k o rn y c h i w y­
stw a, m ian o w icie g łę b o k ą cześć
dz ied z iczo n y ch . C zczony przez
d la tra d y c ji ze zro zu m ieniem
w yw rotow ą m łodzież i uw aża­
n a jn o w szy c h z d o b y c zy sztuki,
ny p rz e z nią za sw ego, o b ra c a
w y ra ź n y arc h a iz m ze z d e c y ­
się p rzez c a łe życie w sferach
d o w an y m m o d ern izm em .
u rz ę d o w y c h , o trzy m u jąc zam ó­
Jak to b y ło z azn aczo n e, je s t
w ienia p ań stw o w e, k rz y ż e i z a ­
(Ratusz paryski)
PU V IS D E C H A V A N N E S
sztu k a P u v isa w za ło ż e n iu sw em
szczy ty , o raz stan o w isk o p ro fe ­ ZIM A
d alszy m ciąg iem ow ej tra d y c ji
so ra w n a jb a rd z ie j sk o stn iałe j
z p o śró d ak ad em ij — w p a ry sk iej E co le ta c o u se n e ■— o ty le tra c i n a zn aczen iu k lasy c z n e j, k tó re j tw ó rcą b y ł w e F ran cji D a­
w biografji arty sty , że b y ło o n o ty lk o v id , a k o n ty n u a to re m Ingres. T a k , jak Ingres
d e s B e a u x -A rts .
D la d o p e łn ie n ia ty ch z a g a d k o w y c h
u św ięcen iem trw a ją c e j o d d łu g ich lat w sto su n k u d o D av id a b y ł a rc h aistą , o d w zo­
p rzeciw ień stw rozp o czy n a w łaściw ą kar- p rzy jaźn i. P o z a tem je s t to ży cie , o d d a ­ ru rzy m sk ich p ła sk o rz e ź b p rzech o d zący m
je rę arty sty c z n ą w w ieku z u p e łn ie d o j­ n e w y łączn ie p ra cy . R e z u lta ty tak ieg o d o w pły w ó w G re c ji i w cześn iejszeg o O d ­
rz a ły m — o k o ło c z te rd z ie ste g o roku ży­ try b u są isto tn ie m o n u m e n ta ln e . P u v is ro d zen ia, p o d o b n ie je s t P u v is arc h a istą
cia, a le zato do o sta tn ic h chw il z a c h o ­ p o k ry ł m alo w id łam i d e k o ra c y jn e m i c ałe w sto su n k u do ln g re sa. S ztu k a jego w y­
w uje św ieżo ść i b ezp o śre d n io ść , k tó ra olb rzy m ie ściany P a n te o n u p a ry sk ieg o , k a z u je w y ra ź n e w p ły w y g re c k ie , n aw ią­
p o z y sk u je m u przy d o m ek w ieczn eg o m ło ­ S o rb o n y i R atu sz a, d e k o ro w a ł g m ach y zu jąc je d n a k raczej d o ep o k i, p o p rz e ­
d zieńca. O sta tn ie je g o p ra c e
d zają cej F id ja sz a ; d o te j su ­
są nierów nie b ard ziej m ło d zień ­
row ej p ro s to ty i w ażk iej m o­
cze i św ieże, niż p ierw sze
n u m en taln o ści, k tó re j o d p o ­
u tw o ry , n acech o w an e je szc z e
w ied n ik iem je s t w a rc h ite k tu rz e
akadem izm em .
sty l do ry ck i i k tó ra d a lek a
Z a g a d k o w o ś ć te j p o s t a c i
je st jesz c ze o d w ytw orności
w z ra sta sk utkiem tego , że P u v is
i w d zięk u sztu k i P ra k sy te le sa .
ja k n a jsta ra n n ie j u k ry w ał w szel­
T o ż sam o, co o ry su n k u ,
k ie sz czeg ó ły sw ego życia o so ­
pow ied zieć się d a o kom pozycji
bistego, u n ik a ją c zw łaszcza wyP u v isa. Z w ią z e k jej z Ingres em ,
w nętrzeń, k tó re m o g ły b y rzu cić
a n aw et z D a v id e m. n ie u leg a
św iatło n a je g o sto su n e k u czu ­
w ątpliw ości, je st o n a je d n a k
ciow y d o ży cia i sztuki.
n ieró w n ie m o n u m en ta ln iejsza
W iem y o nim te d y ty le ty l­
i su ro w sza, p o sia d a sp o k o jn ą
ko, że p o c h o d z ił z ro d zin y s ta ­
rów n o w ag ę fry zu P a n t e o n u ,
rej i b a rd z o zam o żn ej, że k sz ta ł­
a n aw et h ie ra ty z m p ła sk o rz e ź b
cił się w w yższej szk o le poli­
egipskich, p o sia d a sk u p ie n ie
tech n iczn ej, k tó ra o tw iera d ro ­
fresków M asaccia i p ro s to tę
g ę d o p ie rw szo rzęd n y ch sta ­
k o m p o zy cji G io tta. T e n n aw ró t
n ow isk w inżynierji w ojsko w ej,
do form w czesn o - re n e sa n so ­
że p o p rzejściu całk o w ite g o
w ych, a n a w e t p rz ed ren esan kursu c o fn ął się n a ra z w sp o ­
sow ych, d o arc h a ic zn ej sztu ­
só b niezrozum iały o d o sta te c z ­
k i g rec k ie j i e g ip sk iej czyni
n eg o eg zam in u , ja k g d y b y chcąc
P u v i s a p o p rze d n ik ie m c a łe j
P U V IS D E C H A VA N N ES
p rz e c ią ć so b ie d ro g ę do n o r­ B IE D N Y R Y B A K
sz tu k i w sp ó łcz e sn ej. Bez n iego
(Muzeum
Luxemburskie
to
Paryżu)
m alnej k arje ry życiow ej, i że
k lasy cy zm d zisiejszy b y łb y n ie­
od te g o czasu po św ięcił się
m ożliw y. Z w ią z e k sztuki dzisiej­
m alarstw u, stu d ju ją c je z resztą n a w łasn ą Ljonu, R ouen, A m ie n s i M arsylji. P o ­ sz e j z In g re s’em s ta je sie w łaściw ie zro zu ­
rę k ę i k ilk a lat sp ę d z a ją c w e W ło szech . do b n ej p ło d n o śc i i p o d o b n e g o ogrom u m iały d o p ie ro p o p rz e z P u v is d e C havanP ierw sze p ró b y w ystęp ó w publiczn ych p ra c y fizycznej nie m iała sz tu k a o d c z a ­ n e s’a.
b y ły n ieszczęśliw e. P rz e z k ilk an aście la t sów O d ro d z e n ia . P rz e strze ń m urów , k tó re
T o ż sam o w y jątk o w o sz cz ę śliw e p o ­
z rz ę d u p o sy ła ł P u v is w y trw ale i sy ste m a ­ u d e k o ro w a ł sw em i k o m p o zy cjam i, m ie ­ łą c z e n ie w sp ó łczesn o ści z tra d y c ją o d n a j­
ty cznie p ra c e sw o je d o „ S a lo n u “ i p rz e z rz y ć się d a n a k ilom etry.
du jem y ró w n ież w k o lo ry sty c e P u v is de
P ie rw sze p ra c e P u v isa qo o k resie w a­ C h a v a n n e s’a. Jak k o lw iek o sz e sn a śc ie la t
k ilk an aście lat ju ry p ra c e te sy ste m a ty cz ­
nie i w y trw ale o d rzu cało . Z te g o to w ła ­ h a ń i p ró b n a c ec h o w a n e są d o sy ć w y ­ sta rsz y o d M oneta, ro z p o c z ą ł on d zia­
śn ie pow o d u p o c z ą te k w łaściw ej k a rje ry ra ź n y m w p ły w em ln g re sa. Je st w nich łaln o ść m a la rsk ą ju ż po u k a z a n iu się
p rz y p a d a u P u v isa n a la ta , k ie d y inni to sam o u p ro szc z e n ie ry su n k u , ta sam a p ierw szy ch d z ie ł tw ó rc y im p resjonizm u.
arty ści sto ją ju ż u szczytu sław y.
n ie p o k ala n a d o sk o n a ło ść a ra b e s k i lin e a r' D z ie ła te w y w arły n a P u v isa w pływ d e ­
O d czasu k ie d y sfery m ia ro d ajn e z d e ­ n e j i sp o k o jn ej p lam y i ta sam a zw arto ść cy d u jąc y . P o z a p rzy jació łm i i a d e p ta m i
cy d o w ały się w reszcie u stą p ić p rz e d tą ko m p o zy cji. P rzew y ższ a ją o n e n a to m ia st M o n eta b y ł on b o d a j p ierw szy m , k tó ry
S58
TYGODNIK
I L L U ST R O W A N Y
z ro zu m iał z n a c z e n ie g enjaln e g o o d k ry cia m a la rsk ie g o
i p ie rw sz y m , k tó ry je z a ­
s to so w a ł. Z a s t o s o w a ł je
je d n a k w s p o s ó b z u p e łn ie
in d y w id u a ln y , w y z y sk u ją c
b łę k itn y re fle k s n ie b a , c h ło ­
d n e cie n ie i p e rs p e k ty w ę
p o w ie trz n ą w sp o s ó b ściśle
d e k o ra c y jn y . O d n a la z ł on
z w ią z e k m ię d z y tą n o w ą
k o lo ry s ty k ą a o w y m c h ło ­
d n y m i b la d y m to n em , k tó ­
ry w s z tu c e f r e s k o w e j
O d ro d z e n ia b y ł p rz e w a ż n ie
w y n ik iem u ż y c ia w a p n a do
za p ra w ia n ia farb. T e n c h a ­
ra k te ry sty c z n y , ja s n y i p rz y ­
m g lo n y k o lo ry t P u v i s a ,
ta k h a rm o n ^ jfle z lew a jąc y
się z n a tu ra ln ą b a rw ą m u ru ,
ŚC IĘ C IE G Ł O W Y $W . JA N A CHRZCICIELA (stJStum)
P U VIS DE
o p a rty je s t p o z o rn ie na
(Muzeum miasta Paryża)
św ie tn y m w z o r f l fresk ó w
L u in ieg o ; p o d tym A z o r e m je d n a k k ry ją
się w sz y stk ie z d o b y c i w ie d z y m a larsk ie j
M o n eta, c a ła te o rja p la in a ir’u. N a d a je to
d e k o ra c y jn y m sty liz a c jo m b a rw n y m PWvisa p ię tn o g łę b o k o p o ję te g o realizrrflP
Im p re sjo n iz m n a u c z y ł w re sz c ie P uvisa p o słu g iw an ia się k ra jo b ra z e m . W doty c h c z a so w e m m a la rstw ie t. zw . fig u raln e m b y ł za z w y c z a j p e jz a ż ro d z a je m k o n ­
w e n c jo n a ln e j d e k o ra c ji. U P u v isa , p o ­
d o b n ie ja k u im p re sjo n istó w , p o sta ć lu d z ­
k a s ta p ia się z n a tu r ą w je d n ą c a ło ść ,
o b la n ą je d n o lite m św ia tłe m i o to cz o n ą
b łę k ite m p rz y m g lo n e g o p o w ietrza. T y lk o
c z a r n a stro jo w y te g o k ra jo b ra z u l e s t ju ż
o s o b is tą c e c h ą M iiK a .
T a k ie są. w g łó w n y ch z a ry s a c h , za­
le ty m a la rsk ie P u v is d P C h a v a n n e s ’a.
Z a le ty o lb rzy m ie , s ta n o w ią c e e p o k ę w ro z w o ju sztu k i w s p ó łc z e s n e j. W c z a sac h ,
s k ło n n y c h do w z g a rd liw e g o o d rz u c a n ia
tra d y c ji, d o w ió d ł on, że tr a d y c ja ta n ie
w y łą c z a b y n a jm n ie j w s p ó łc z e s n o ś c i, now a to rs tw a i p o stę p u . W o k re s ie z a ż a rte j
w a lk i m ię d z y sz tu k ą ży w ą a ru ty n ą a k a ­
d e m ic k ą p o tra fił p o łą c z y ć p o w a g ę u św ię ­
c o n e j w ied zy z p U szu k iw an iem n o w y ch
form w y razu . M a la rstw o je g o stan o w i
łą c z n ik m ięd zy d a w n em i i n o w em i c z a sy
i p u n k t w y jśc ia d la w sz elk ich isto tn ie tw ó r­
STU D JU M
P U V IS D E C H A V A N N E S
c z y c h p o sz u k iw a ń e p o k i w sp ó łc z e sn e j.
(Muzeum miasta Amiens)
Nr. 34
P o z a te m i je d n a k z a te ta m i m a la rsk ie m i czar s z tu ­
ki P u v is d e C h a Y a iu ie s^
p o le g a je s z c z e n a g łę b o ­
k iej, rz e w n e j u czu cio w o ści,
o ra z n a o so b liw y m n a stro ju
je g o te m a tó w i m o ty w ó w .
Z a k re s ich je s t b a r d z o
o b sz e rn y , a w s z y s tk ie p e ł­
ne c iszy , p ro s to ty i p o b o ­
ż n e g o sk u p ien ia. D o n a j­
c z ę s ts z y c h n a le ż ą św ię te
g a je ja k ie jś w y m a rz o n e j,
a rk a d y js k ie j G re c ji, p o k tó ­
ry c h w c ic h e j z a d u m ie b łą ­
d z ą b a rd z o ja s n e i s p o k o j­
n e p o sta c i k o b ie c e . C h ę tn ie
o d tw a rz a r ó w n i e ż c isz ę
k l a s z t o r ó w śre d n io w ie c z ­
n y c h , lu b p ro s te ży cie p ie r­
w o tn y c h o k re s ó w cy w iliz a ­
CHA VANNES
c ji; n a le ż ą tu p rz e d e w sz y stk ie m o b ra z y z ży cia śwG e n o w e fy , p atroiW i P a ry ż a , z d o b ią c e P a n ­
te o n p a ry sk i.
O s o b liw y u ro k p o s ia d a ją o b ra z y , w
k tó ry c h u b o g a i k o rn a p ra c a u ra s ta do
p o tęg i ja k ie g o ś e p ic k ie g o g estu . W o l­
brzy m ich je g o k o m p o z y c ja c h o b ficie ro z ­
sy p an i są p o k c y Ł o ra c z e i p a ste rz e , z a ­
d u m a n e p rz ą d k i, d z ie w c łę ta p rz y u d o ju ,
m ilcz ą c y ry b a c y . Je s t to te n sam św iat
p ra cy , p o k o ry i p o b o ż n o śc i, k tó ry ta ­
kim c z a re m tc h n ie n a n a s z k sią g E w ange !]'•■!
N rijc h a ra k te ry sty c z n ie js z y d la te g o g łę ­
b o k o c h rz e śc ija ń sk ie g o n a s tro ju tw ó rc z o ś­
ci P u v is a je s t o b ra z p o d ty tu łe m „ U b o ­
gi ry b a k “ . Z a g u b io n y śró d b e z k re s u n ie­
b io s i w ó d , ro z to p io n y w c iszy n a d c h o ­
d z ą c e g o w ie c z o ru , s k u p ił się ca ły w jed n e m z ło ż e n iu rą k , w je d n y m g e ście
ciszy, p o d d a n ia i w iary. N a w y b rz e ż u ,
sp o w in ię te w s z a r ą p ła c h tę , śp i m a łe
d z ie c ią tk o , k o b ie ta k lę c z ą c a z ry w a zio ła
n a d m o rsk ie , a z n ie b io s n ie o b ję ty c h i z b e z ­
k re su m o rza sp ły w a n a p o c h y lo n ą g ło w ę
u tru d z o n e g o ro b o tn ik a o siem ch ry stu so w ych b ło g o sła w ie ń stw .
O b ra z te n je s t je d n e m z a rc y d z ie ł
n a js z c z y tn ie jsz e g o c h rz e ś c ija ń sk ie g o n a ­
tch n ien ia.
W acław H usarski