I nagroda w kategorii: KRÓTKI UTWÓR LITERACKI Iza Pietkiel

Transkrypt

I nagroda w kategorii: KRÓTKI UTWÓR LITERACKI Iza Pietkiel
I nagroda w kategorii: KRÓTKI UTWÓR LITERACKI
Iza Pietkiel –Zespół Szkół Ogólnokształcących w Wydminach scenariusz autorski
DZIEŃ PAMIĘCI OFIAR
WYPADKOW
DROGOWYCH SCENARIUSZ
Muzyka:
1.
2.
Smutna muzyka
(do 1:41)
– wstawka
dźwięku wypadku
Golden live – życie
choć piękne, tak
kruche jest… (4:10)
Podkład Polskie drogi
(2:32)
3.
Narrator 1 Spotykamy się
dziś na niezwykłym apelu,
pragniemy bowiem uczcić
pamięć ofiar wypadków
drogowych.
Narrator 2:
Wraz z rozwojem cywilizacji
rozwinęła się w
zastraszającym tempie
motoryzacja. Od czasu
wynalezienia samochodu,
ponad 100 lat temu, w
wyniku wypadków
drogowych zginęło prawie
30 milionów ludzi – to blisko
tyle, ile obecnie wynosi
ludność Polski.
Narrator 1:
Światowa Organizacja
Zdrowia przewiduje, że do
roku 2020 wypadki drogowe
staną się najczęstszą
przyczyną przedwczesnej
śmierci ludności.
Narrator 2:
Statystyki są przerażające:
co piąty Polak za kierownicą
nie zapina pasów, co
dziesiąty wypadek
spowodowany jest przez
pijanego kierowcę.
Narrator 1:
Najtragiczniejsze są jednak
liczny: w 2010 roku na
drogach zginęło 3900 osób,
czyli każdego dnia 11 osób
odeszło przedwcześnie z
tego świata.
Narrator 2:
A to przecież było czyjeś
dziecko, czyjś mąż, żona,
rodzic, przyjaciółka, brat…
Narrator 1 :
W tym dniu chcemy nie tylko
wspomnieć wszystkich,
którzy odeszli w tragicznych
okolicznościach, ale również
pragniemy przypomnieć , jak
ważna jest WASZA reakcja i
świadomość.
Narrator 2:
Warto pamiętać o
podstawach: kask podczas
jazdy na rowerze czy
skuterze, żadnej brawury na
jezdni, mądre przechodzenie
na drugą stronę ulicy,
odblaski. Ale też protest, gdy
kierowca jedzie za szybko,
gdy za kierownicą zasiada
pijana osoba – blisko połowa
zatrzymanych pijanych
kierowców wiozła swoje
rodziny. Czy taki rodzic
kocha właściwie swoje
dziecko, skoro naraża je na
śmierć?
Narrator 1:
Zapraszamy do refleksji i
zadumy, w której pomoże
wam nasza akademia.
Pierwszy wiersz, własnego
autorstwa, przedstawi Iza
Pietkiel.
Podkład: Muzyka
nastrojowa (12:02)
Recytator
Ciągle słyszymy: wypadek
drogowy!
Dwie ofiary śmiertelne,
kilkoro rannych.
Dziecko jadące bez fotelika
nie żyje.
Pasażer jadący bez
zapiętych pasów zginął.
Nie mieli szans na przeżycie!
Kto weźmie winę na siebie?
Kto odważy się stanąć oko w
oko z rzeczywistością?
Kierowca prowadzący auto
pod wpływem alkoholu?
Może ten, który jadąc
przekroczył prędkość i zabił?
Nie ma zbrodni bez kary,
Lecz są ofiary – bez winy.
A przecież każdy chce żyć
bezpiecznie.
Każdy chce żyć mądrze i jak
najdłużej.
Dlatego pomyśl, zanim
przekręcisz kluczyk w
stacyjce.
Zastanów się czy możesz
śmiało stwierdzić:
Jestem rozsądny! Nie
sprawiam zagrożenia na
drodze!
Im więcej mądrych
kierowców, tym mniej bólu i
rozpaczy.
Mniej wypadków. Więcej
szczęścia. Więcej życia!
Recytator
Gdy urodzisz się jest tak jak
w bajce.
Życie nadal się kręci i kręci,
aż nagle: klakson, światła,
krzyk, ból, zamykasz oczy i
koniec.
Skończone.
Wszystko co robiłeś...
Koniec. Już nic nie zrobisz.
Teraz to są tylko słowa
opisujące życie: narodziny,
zabawa, problemy, śmierć.
Nic innego. Tylko to. Tylko
to…
Recytator
Za krawędzią wszystkich dni,
miesięcy
odpadłeś zamknięty w biały
krąg.
Brodzisz przez świat
spłowiały, brzęczysz
u szyb nabrzmiały jak bąk.
Pory roku są wszystkie
naraz,
spływające przez smutek
szyb,
widać wiadukt, drzewo,
garaż
jak uschnięte liście lip.
Już nie wrócę, tak brnę
coraz dalej,
w gorączkowy koronkowy
motyw,
kiedy słychać jadące beze
mnie śpiewne,
smukłe widma lokomotyw.
Recytator
Znowu daleko, smutnie...
śnieg przez szyby pełza
i noc przycichłym wichrem
szarpie gwiazdy w więzach,
i znów daleko, smutnie...
i znowu nie wrócisz z
dalekich pól zapachem szorstką wonią mrozu,
oczu mi nie zasłonisz
ciepłym, słodkim łachem - niebem przycichłym łzami i
powrotem...
Nie przyjdziesz szeleszczącą
ciszą w mgłach drogami
(wieczór spłynie kolędą
daleką, daleką)
i będziemy we dwoje tylko,
smutni, sami,
ja i mrok bez nadziei...
i ty - gdzieś nad nami...
Recytator
Już nie pamiętam, jak las
szumi śniegiem,
jak słońce złotem w ciszę
lasu pryska,
kiedy płaszczyzna obłąkana
biegiem
ucieka pędem szalona i
śliska.
Już nie pamiętam gór
ogromnych wiecznią
i nocy gęstej, gwiazdami
nabitej,
i pól płaszczyzny bezmiernej
konaniem,
śniegiem zmierzchnącej i
puchem skro-litej.
Już nie Pamiętam, jak słońce
w śnieg prószy
i w biele sypie ciszę pyłem
złota.
Dzwonki polami biegną i
szeleszczą,
cisza osiada śniegu mgłą na
płotach.
Już nie pamiętam ! miasto
zaczajone
zza murów mgłą mi dusi
jaźń zamarłą
i krwią już niebo mdłych,
przegniłym dymów
nocą wyszło w ulice
i dławi mi gardło...
Recytator
Po co tyle świec nade mną,
tyle twarzy?
Ciału memu nic już złego się
nie zdarzy.
Wszyscy stoją, a ja jeden
tylko leżę Żal nieszczery, a umierać
trzeba szczerze.
Leżę właśnie, zapatrzony w
wieńców liście,
Uroczyście - wiekuiście osobiście.
Śmierć, co ścichła, znów
zaczyna w głowie szumieć,
Lecz rozumiem, że nie
trzeba nic rozumieć...
Tak mi ciężko zaznajamiać
się z mogiłą,
Tak się nie chce być czymś
innym, niż się było!
Recytator
Skrwawione ręce, opalone
skrzydła Anioł usłyszał - "Odejdź! nic
nie wskórasz."
I już nie błyszczą srebrne w
słońcu pióra,
Lecz czarna wstaje przeciw
chmurze chmura…
Recytator
czy anioł zlatuje na ziemię
z ramionami jak do uścisku
a zleciawszy wśród trawy
drzemie
na szerokim wichrowym
lotnisku
czy to chmura zapłonęła w
górze
czemu rosa na trawach
I nagroda w kategorii: KRÓTKI UTWÓR LITERACKI
Iza Pietkiel –Zespół Szkół Ogólnokształcących w Wydminach scenariusz autorski
czerwona
anioł zleciał na płonącej
chmurze
otwierając szeroko ramiona
Ból zasnął we mnie już z
cicha,
Jak dziecię krzykiem
zmęczone;
Łzy na dno duszy kielicha
Spływają niepostrzeżone.
Wszystkie żywota gorycze
Zamknąłem w sercu jak w
grobie;
Niech drzemią w nim
tajemnicze.
Nie mówiąc światu o sobie.
Lecz jeszcze męczarnia
cudza
Łzę wydobywa spod powiek,
Do gorzkiej myśli pobudza
Przybity rozpaczą człowiek.
Jęk, który w ciemnościach
słyszę,
Paląca nędzarzów skarga,
Jeszcze przerywa mi ciszę
I żalem pierś moją targa.
A nie tych żal mi najbardziej,
Co cierpią niezasłużenie:
Ci, jako rycerze twardzi,
Znieść mogą każde
cierpienie:
Ci, chociaż los ich
przygniata,
Chociaż nieszczęścia dłoń
kruszy,
Mają współczucie od świata
I spokój własnej swej duszy.
Lecz żal mi tych, którym
cięży
Poczucie spełnionej winy,
Co w sercu noszą kłąb węży
I cierpią z własnej
przyczyny.
Takiej boleści posępnej
Najsilniej wstrząsa mną
echo...
Gdyż w mrok ich duszy
występnej
Nie można zstąpić z
pociechą.
Recytator
Płyną ciche, srebrne łzy
i fioletów płynie żal
w nieskończoną ciemną dal pachną zwiędłe bzy to Ty, duszo? Ty!
W chmurach leci czarny
ptak,
niesie w szponach krwawy
plon - Czy to z Twoich dumnych
łon
- wyrwany ten znak?
Tak, ma duszo, tak.
- Tyś mię zaklął w tęczy
snów
- do tych szarych zimnych
mglic - co masz mówić - prędko
mów - łzy Ci płyną z lic Nic, ma duszo, nic.
Recytator
Na dworze wicher i słota,
Tak smutno, mroczno i
chmurno Po szybach deszczyk
przygrywa,
A wicher śpiewa nokturno.
Tańcują pożółkłe liście,
Tańcują para za parą Ja siedzę smutny w kąciku
I w przestrzeń spoglądam
szarą.
Czegoś mi tęskno i straszno,
Patrzę bezmyślnie przed
siebie,
A coraz ciemniej mi w duszy
I coraz ciemniej na niebie.
Czy tylko wicher tak jęczy,
Kręcąc się z deszczem
dokoła?
Czy tam nikt więcej nie
płacze?
Nikt więcej na mnie nie
woła?
Bo słyszę jakieś wzdychania
I jakieś głosy mi znane,
Które brzmią strasznie,
ponuro,
Wstępując w serce
stroskane:
I jakieś blade postacie
Do moich okien się tłoczą Patrzą się na mnie
szyderczo,
Śmieją się ze mnie i
droczą...
I nie pytając: czy wolno,
Wchodzą do mego
mieszkania,
A każda z drwiącym
uśmiechem
Przede mną nisko się kłania
I ciągną w długim szeregu,
Szeleszcząc jak suche liście,
I tańczą para za parą
Przy dzikim wichru
poświście.
I czuję, że mnie unoszą Brzmi strasznie wichru
muzyka,
Świat się pode mną
zapada...
Wtem nagle wszystko mi
znika I pusto w moim pokoju Na świecie mroczno i
chmurno,
Po szybach deszczyk
przygrywa,
A wicher śpiewa nokturno.
Recytator
Śmierć stawia nas w obliczu
bezsilności,
która obezwładnia i zabiera
w nieznane.
A kiedy pojawia się kradnąc
ukochaną osobę,
przeszywa serce bólem i
odznacza w nim swoje
piętno, które przypomina
nam stale jacy
jesteśmy wobec niej bezsilni.
Śmierć zawsze przychodzi
nie w porę,
czasami rano czasem
wieczorem, ale zawsze
wtedy, gdy się jej nie
spodziewasz.
Recytator
Człowiek umiera... Znowu za
szybko!
Człowiek umiera... Razem z
nim wszystko..
Tylko wspomnienia po nim
zostają,
Które wciąż mgliste z
czasem się stają,
Których tak wiele, jednak za
mało...
Znowu za szybko wszystko
się stało!
Czasu nie było na
pożegnanie...
Teraz zostało tylko płakanie.
Teraz ten smutek w garści
Cię trzyma,
Trzyma za szyję, dusić
zaczyna...
Póki ktoś żyje, to go
kochamy,
Lecz to po śmierci go
doceniamy.
wtedy widzimy jaki był
cenny,
Wtedy ogarnia smutek
brzemienny,
Wtedy to rozpacz, wtedy
tęsknota,
Jakże naiwna życia
prostota.....
Wtedy wyrzuty nami
władają,
Wtedy uczucia hołdy
składają...
Wtedy za późno na
przeprosiny,
Jedno zostało - wciąż się
modlimy...
Narrator 1:
Dopełnieniem refleksji w
tym dniu niech będzie
minuta ciszy, którą
poświęcamy pamięci ofiar
wypadków drogowych.
Narrator 2:
Prosimy wstać.
(minuta ciszy) po minucie
zaczyna się cicho muzyka:
Podkład: Ostatni
Mohikanin (od 4:15 do
6:13)
Narrator 1:
Dziękujemy za uwagę i
przypominamy, że wasze
bezpieczeństwo zależy od
was.
Motto na tablicę
Płomyków tysiąc
cicho płonie,
jak pozdrowienie
przyjaznych dłoni
dla nich - już zmarłych
Ofiar dróg
„Śpieszmy się kochać
ludzi
tak szybko odchodzą”
Ks. Jan Twardowski