Rodzina katolicka - Matka Róży wysterylizowana

Transkrypt

Rodzina katolicka - Matka Róży wysterylizowana
Rodzina katolicka - Matka Róży wysterylizowana
piątek, 28 sierpnia 2009 13:56
Adwokat rodziny zawiadomi prokuraturę. Wioletta Woźna twierdzi, że szpital dokonał zabiegu
bez jej wiedzy. O rodzinie z Błot Wielkich w Wielkopolsce zrobiło się głośno po kontrowersyjnej
decyzji Sądu Rejonowego w Szamotułach.
W lipcu zadecydował o odebraniu Wioletcie Woźnej i Władysławowi Szwakowi nowo
narodzonej córki Róży. Wnioskował o to kurator. Według niego w domu panował bałagan,
matka była niezaradna i apatyczna, a ojciec stary i zbyt zajęty. 21 sierpnia decyzję sądu w
Szamotułach podtrzymał Sąd Okręgowy w Poznaniu.
Para z Błot Wielkich cieszy się w okolicy dobrą opinią. W jej obronie wystąpili między innymi
mieszkańcy, miejscowy sołtys i ksiądz.
Adwokat rodziców Róży dziś złoży w prokuraturze zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa
przez szpital w Szamotułach. Chce, by śledczy zabezpieczyli dokumentację medyczną
placówki. Powód? Matka dziewczynki twierdzi, że bez swego przyzwolenia została
wysterylizowana podczas porodu.
– W dokumentacji lekarskiej, którą otrzymała moja klientka, brak jakiegokolwiek pisma
potwierdzającego, że wyraziła zgodę na taki zabieg – wyjaśnia Małgorzata Heller-Kaczmarska,
adwokat rodziny.
Wioletta Woźna miała się o sterylizacji dowiedzieć dopiero z karty informacyjnej leczenia
szpitalnego.
Z dokumentu wynika, że została poddana zabiegowi ubezpłodnienia metodą Pomeroya. – Kiedy
Wioletta dowiedziała się, co jej zrobili, bardzo płakała. Nie planowaliśmy kolejnych dzieci, ale
gdyby były, tośbyśmy się cieszyli. A ją potraktowali jak bezdomnego psa – mówi Władysław
Szwak.
Co na to szpital? – Nic na ten temat nie wiem. Ta sprawa wymaga wyjaśnienia – odpowiada
1/2
Rodzina katolicka - Matka Róży wysterylizowana
piątek, 28 sierpnia 2009 13:56
Andrzej Leja, wicedyrektor placówki. Po chwili jednak dodaje: – Nie sądzę, aby jakikolwiek
lekarz sam zdecydował się na taki krok. Do postępowania personelu nie mam żadnych
zastrzeżeń.
Barbara Kaczmarek, ordynator oddziału ginekologiczno-położniczego: – Na ten temat będę
rozmawiała jedynie wówczas, gdy otrzymam pełnomocnictwo pacjentki, i tylko w obecności
dyrektora szpitala i prawnika. Nie mamy sobie nic do zarzucenia. Myśleliśmy, że ta pani
podziękuje nam za uratowanie życia, tymczasem spotyka nas takie coś... Takie decyzje
podejmuje się często, kiedy pacjentka leży już na stole operacyjnym.
– Sterylizacja bez zgody pacjentki jest zabroniona – mówi „Rz” prof. dr hab. n. med. Marian
Szamatowicz z Kliniki Ginekologii Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku. – Natomiast za
zgodą pacjentki dokonuje się sterylizacji ze względów medycznych, przy zagrożeniu życia, np.
gdy kobieta urodziła kilkoro dzieci, miała kolejno cięcia cesarskie przy porodzie, a następne
cięcie mogłoby grozić pęknięciem macicy. Ale nawet w takim przypadku bezwzględnie
wymagana jest jej zgoda, nawet gdyby chodziło o szóste, siódme czy dziesiąte dziecko. I musi
to być zgoda wydana na piśmie.
– Jeśli tak się rzeczywiście stało, byłby to akt szczególnie bulwersujący – podkreśla ks. prof.
Alfred Wierzbicki, etyk z KUL. Zastrzega, że nie wie, czy polskie prawo dopuszcza sterylizację.
– Niemniej jednak nawet świadoma sterylizacja powinna budzić zastrzeżenia, a co dopiero, jeśli
miałoby się to odbywać poza wiedzą kobiety. Nie można się zgodzić, aby jakiś czynnik
zewnętrzny decydował o płodności człowieka. I to decydował na zawsze.
Według prawa spowodowanie ciężkiego uszczerbku na zdrowiu w postaci pozbawienia
płodności podlega karze od roku do dziesięciu lat więzienia.
Łukasz Zalesiński
Źródło: Rzeczpospolita
2/2