Darmowy fragment www.bezkartek.pl

Transkrypt

Darmowy fragment www.bezkartek.pl
t
en
m
g l
fra tek.p
y
r
ow ka
rm.bez
a
D ww
w
Już w księgarniach:
Thomas Kanger Mężczyzna, który przychodził w niedzielę
Johan Theorin Nocna zamieć
Thomas Kanger Pogranicze
Jan Seghers Panna młoda w śniegu
t
Paweł Goźliński Jul
en
m
Lars Kepler Hipnotyzer
g l
fra k.p
Jan Seghers Partytura śmierciwy arte
o zk mordercy
Matti Rönkä Mężczyznaro twarzy
am
.be
D
wpierścionek
Kjell Ola Dahl Mały złoty
w
w
Lotte i Søren Hammer Niegodziwcy
Matti Rönkä Dobry brat, zły brat
Kjell Ola Dahl Mężczyzna w oknie
Friedrich Ani Śmierć nie ulega przedawnieniu
Thomas Enger Letarg
Johan Theorin Smuga krwi
Kjell Ola Dahl Czwarty napastnik
Thomas Enger Bóle fantomowe
Lotte i Søren Hammer Wszystko ma swoją cenę
Matti Rönkä Przyjaciele z daleka
W serii ukaże się także:
Kjell Ola Dahl Wierny przyjaciel
Więcej informacji: czarne.com.pl
Wojciech Chmielarz
Podpalacz
t
en
m
g l
fra tek.p
y
r
ow ka
rm.bez
a
D ww
w
Projekt okładki Łukasz Mieszkowski
Fotografia Autora © by Dagmara Chmielarz
Copyright © by WOJCIECH CHMIELARZ, 2012
Redakcja Tomasz Zając
Korekta Sandra trela / d2d.pl, Joanna mika-Orządała / d2d.pl
Projekt typograficzny i redakcja techniczna ROBERT OLEŚ / D2D.PL
t
en
m
g l
fra tek.p
y
r
ow ka
rm.bez
a
D ww
w
ISBN 978-83-7536-485-9
Cena 27,90
Dla Dagi
t
en
m
g l
fra tek.p
y
r
ow ka
rm.bez
a
D ww
w
t
en
m
g l
fra tek.p
y
r
ow ka
rm.bez
a
D ww
w
– Prawdę mówiąc, jestem okropnie nudny, pani Marcus.
Odebrać mi mój zawód i mnie nie ma.
Dennis Lehane, Rzeka tajemnic,
przekład Łukasza Nicpana
t
en
m
g l
fra tek.p
y
r
ow ka
rm.bez
a
D ww
w
t
en
m
g l
fra tek.p
y
r
ow ka
rm.bez
a
D ww
w
Prolog W nocy temperatura w Warszawie spadła do mi­
nus dwudziestu stopni. Mężczyzna był z tego powodu
zadowolony.
Gdyby było cieplej, po ulicach snułyby się grupki mło­
dzieży wracające z imprez, nocne marki, które akurat wy­
szły z psem na spacer, albo włóczędzy plądrujący śmietniki
t
w poszukiwaniu aluminiowych skarbów.
en Ale w taki mróz
m
g .pl kryli się w ciepłych
nikt nie wystawiał nosa z domu.
fraLudzie
ek
y
r
w ka t koców i pierzyn.
łóżkach pod kilkoma warstwami
o
z
arm
Zimno ułatwiałoDczuwanie,
.be pobudzało umysł. Mężczyz­
w
na sprawdził ekwipunek:
ww goreteksowe rękawiczki do wspi­
naczki, butelka z benzyną, latarka, nóż, zapałki oraz sucha
szmatka – wszystko znajdowało się na swoim miejscu. Raz
jeszcze zerknął w tylne i boczne lusterko. Nikogo nie za­
uważył. Powtórzył w myślach plan i wysiadł z samochodu.
Uderzył w niego lodowaty podmuch wiatru. Skulił się
i wsadził ręce do kieszeni. Założył chustę na twarz i prze­
biegł kilka metrów. Po rozgrzewających się mięśniach ro­
zeszło się przyjemne ciepło. Zawsze był dumny ze swojej
muskulatury i sprawności fizycznej. Wiedział, że na takim
mrozie łatwo o kontuzję – naciągnięcie ścięgna, skręcenie
kostki. To by wszystko skomplikowało. A on nie mógł so­
bie pozwolić na komplikacje. Nie teraz.
Szybko wykonał cztery głębokie skłony, rozruszał ręce,
stawy kolanowe oraz kostki. Kilka razy zamachał szeroko
9
ramionami do przodu i do tyłu, a w końcu na przemian. To
musiało wystarczyć. Przebiegł truchtem kilkanaście me­
trów, a potem dwoma skokami pokonał najbliższy parkan
i znalazł się na terenie posesji. Dopadł do ściany i schował
się w cieniu.
Skupił się na tym, żeby uspokoić oddech, a jednocześnie
nasłuchiwał, co się dzieje dokoła. W oddali zaszczekał pies,
przecznicę obok przejechał samochód z uszkodzonym tłu­
mikiem. Poza tym w okolicy panowała senna, mroźna cisza.
Uśmiechnął się sam do siebie i poprawił butelkę. Za po­
mocą krótkiego, mocnego sznurka przymocował ją do pa­
ska spodni i dla bezpieczeństwa schował w worku wypełnio­
nym watą. W ten sposób nie była narażona na stłuczenie.
Raz jeszcze sprawdził, czy zawiązał dobry węzeł, i wziął
dwa głębokie wdechy.
Przed sobą miał taras domu jednorodzinnego, na który
wychodziło się przez duże, przeszklone drzwi – teraz chro­
t
nione solidną, żeliwną kratą. Powyżej
en był balkon.
m
ag lampa.
.pl Nie przeszkadza­
W salonie na parterze paliłafrsię
ek
t
y
r
ło mu to specjalnie. Światło
owbyło
ka zbyt słabe, żeby w jakikol­
ez
rm.bobecność,
a
wiek sposób zdradzić
jego
a tworzyło dodatkowe
D ww
cienie, w których mógł
w się ukryć.
Drabinę ogrodową znalazł przy tylnej ścianie garażu.
Wszedł na taras i rozłożył ją pod balkonem. Krew zaszu­
miała mu w głowie. Wiedział, że nie powinien tego robić,
ale zerknął do wnętrza salonu. Właściciel domu był tam,
gdzie być powinien – leżał kompletnie pijany na kanapie
przy kominku. Mężczyzna dojrzał pustą butelkę wódki na
stole tuż obok pełnej niedopałków popielniczki i dwóch
puszek po piwie Lech. Smród tytoniowego dymu musiał
być tam tak intensywny, że niemal czuł go na języku.
Wdrapał się na drabinę i wyciągnął ręce. Był wysoki,
ale wciąż brakowało mu kilku centymetrów do balustrady
balkonu. Wybił się więc ze szczebla, chwycił za metalowe
pręty, a potem podciągnął w górę. Przeskoczył przez ba­
rierkę i przylgnął do ściany.
10

Podobne dokumenty