Życie Olsztyna 10/133

Transkrypt

Życie Olsztyna 10/133
REKLAMA
nr 10 (133) 2014 ISSN 1734-7076
NOWE
Życie
(19.05-02.06. 2014)
BEZPŁATNY Dwutygodnik
REKLAMA
NAKŁAD 25 000
Olsztyna
REKLAMA
2
Z olsztyna
“Nowe Życie Olsztyna” nr 10 (133) 2014
Przedszkole
z brodą
Od 65 lat działa na Zatorzu Przedszkole Miejskie nr
10 w Olsztynie (niegdyś placówka TPD). Z tej okazji odbywa się cykl jubileuszowych
uroczystości, w których biorą
udział także jego absolwenci
sprzed lat. Przedszkole otrzymało Międzynarodowy Certyfikat Szkoły Daltońskiej (nazwa od Dalton w USA, gdzie
narodził się model szkoły preferującej indywidualną pracę z uczniami, pobudzanie
ich do ambitnej samodzielnej
pracy, ale i do współdziałania
z
innymi,
udostępniał
uczniom laboratoria i pracownie wieloprzedmiotowe). Aż
dziw, że w trudnych, powojennych latach, które niektórzy uważają za czarną dziurę w dziejach Polski, powstała
i przetrwała wiele lat tak wspaniała instytucja. Gratulujemy!
Obiegowa
na starcie
Jak trudno realizować plany rozwoju, świadczą ponad 30-letnie starania o budowę ul. Obiegowej, łączącej
ul. Pstrowskiego z aleją Piłsudskiego. W końcu prezydent
Grzymowicz podpisał z konsorcjum niemiecko-czeskich
firm pod przewodnictwem
spółki Strabag umowę na wykonanie tej ulicy. Za ponad 45
milionów złotych (ze znacznym udziałem pieniędzy
z Unii Europejskiej) powstanie nie tylko ulica z wiaduktem w ciągu ul. Żołnierskiej,
lecz także torowisko tramwajowe (po lewej stronie), chodniki i ścieżki rowerowe. Jeśli aura pozwoli, to będziemy
mogli z nich skorzystać już w
sierpniu przyszłego roku!
Polityka nas
pochwaliła
W rankingu tygodnika
„Polityka” na najlepsze polskie inwestycje, które zrealizowano z udziałem funduszy
unijnych, odbudowa tramwaREKLAMA
jów w Olsztynie znalazła się
w ogólnopolskiej czołówce.
Redakcja podkreśla, że tramwaje „pozwolą zmienić miasto na bardziej przyjazne
pieszym i rowerzystom. To
szansa na rewitalizację całego centrum, tak jak stało się
to w wielu miastach Europy Zachodniej, które po latach odkryły dla siebie na nowo ten ekologiczny środek
transportu”. Dzięki tramwajom nastąpi prawdziwa rewolucja
komunikacyjna,
w tym: nowoczesny system
kierowania ruchem, mniej
skrzyżowań ze światłami i bilet
elektroniczny.
OBO
po raz drugi
Ogłoszono zasady II edycji Olsztyńskiego Budżetu
Obywatelskiego, czyli osiedlowych pomysłów na 2015
rok. Do podziału ratusz
przeznaczył znacznie więcej pieniędzy niż w tym roku
– 3,3 mln zł. Jeden milion
przypadnie na projekt ogólnomiejski, a 23 osiedla dostaną po 100 tys. zł. Wprowadzono też możliwość
głosowania przez internet
oraz obniżono – do 15. roku
życia – wiek uprawnionych
do głosowania. Konsultacje społeczne, w ramach których można zgłaszać wnioski
oraz ich wybór, potrwają do
15 października. Zakończono też nabór ochotników do
Zespołu Koordynującego ds.
Olsztyńskiego Budżetu Obywatelskiego. Teraz wszystko
w rękach kreatywnych obywateli. Organizatorzy planują podpowiedzieć im, jak
te wnioski pisać. Ma być też
więcej punktów konsultacyjnych. Oby tylko nastąpiło
to przed wakacjami! Więcej
o budżecie na stronie internetowej www.obo.olsztyn.eu.
Rowery milej
widziane
Coraz więcej gustownych
stojaków rowerowych pojawia się w naszym mieście.
Stawiają je nowe sklepy, stawia miasto przed szkołami,
a ostatnio postawiono je
w strefie przedsiębiorczości
nad jeziorem Ukiel. Co ciekawe, poinformowano, że
parkingi dla rowerów powstały „kosztem” miejsc postojowych dla samochodów
(jedno auto zajmuje miejsce 6
rowerów).
Jednośladem
trzeba umieć
kierować
Warto jednak pamiętać
o zasadach bezpiecznej jazdy jednośladem. Taką wiedzę przekazuje Akademia
Rowerowa, prowadzona w
ramach kampanii „JAdę, NIE
TANKUJĘ”, którą organizuje Miejski Zespół Profilaktyki i Terapii Uzależnień przy
współudziale Stowarzyszenia Aktywności Społecznej
„Młyn” i oficera rowerowego
miasta. Niestety, wielu olsztyńskich rowerzystów nie tylko słabo jeździ, ale zapomina,
że obowiązują ich zasady ruchu drogowego.
Czytelnictwo
wraca?
XI Ogólnopolski Tydzień
Bibliotek pod hasłem ,,Biblioteka łączy pokolenia” za nami.
W bibliotekach Olsztyna wiele się działo: wystawy, warsztaty, spotkania autorskie,
kiermasze, pokazy tańców ludowych, głośne czytanie, zajęcia w plenerze. Taka akcja
powinna trwać cały rok, by
nawyk czytania (ze zrozumieniem) zastąpił nawyk walki
z pilotem w poszukiwaniu wartościowego programu wśród
kilkudziesięciu telewizji.
Lepiej
od kowbojów
Policjant z Olsztyna, Piotr
Kowalski, z pistoletu strzela lepiej niż filmowi kowboje. W dorocznych zawodach
z okazji zakończenia II wojny
światowej od kilku lat nie ma
sobie równych. W tym roku
trafił pięć dziesiątek! Wśród
młodzieży w rywalizacji
z karabinu sportowego od lat
wygrywają uczestnicy olsztyńskiego Pałacu Młodzieży.
Tylko pogratulować trenerom takich wychowanków.
O imprezie strzeleckiej organizowanej wspólnie przez
Ligę Obrony Kraju i Związek Żołnierzy Wojska Polskiego można poczytać na
naszej stronie internetowej:
www.zycieolsztyna.pl.
Wystawa
o zabytkach
Na Wydziale Nauk Technicznych UWM (przy ul. Heweliusza 4) do końca maja
można oglądać wystawę „10
lat ochrony zabytków Olsztyna”. W tym okresie odnowiono liczne secesyjne i modernistyczne kamienice i wille,
Teatr im S. Jaracza, kościoły, żydowski dom oczyszczeń Bet Tahara wg projektu
Ericha Mendelsohna, zamek
Kapituły Warmińskiej (trwa
wymiana drewnianej więźby dachowej, wysokiej klasy zabytku średniowiecznej sztuki ciesielskiej), Bramę
Górną, Stary Ratusz, a także nieznane relikty fortyfikacji miejskich. Rozpoczęto prace w zespołach koszarowych
i zrewitalizowano obiekty architektury przemysłowej – kotłownię w Kortowie
adaptowaną na Centrum Edukacji Technologicznej i budynek browarnianej warzelni,
w której powstały mieszkania. Dobiegają końca prace
w tartaku Raphaelsohnów,
w którym powstanie Muzeum Nowoczesności. Szkoda, że równolegle powstają
w Olsztynie budowle niepasujące do tej historycznej zabudowy. Wręcz brzydkie!
Piękna
ta nasza Łyna
na.pl można obejrzeć zdjęcia
z akcji „Źródła rzeki Łyny”
Warmińsko-Mazurskiego
Stowarzyszenia Fotograficznego „Blur” z Olsztyna. Kilkudziesięciu autorów zrobiło ponad 150 zdjęć. Wybór
24 z nich można obejrzeć
na wystawie poplenerowej
w Miejsko-Gminnej Bibliotece Publicznej w Nidzicy. Potem w Olsztynie: od 24 maja do 5 czerwca – w galerii
Pod Antenką w siedzibie Radia Olsztyn, do 20 czerwca
– w Wojewódzkiej Bibliotece Publicznej, do 11 lipca
– w Starostwie Powiatowym
w Olsztynie (pl. Bema). Następnie wystawa powędruje
do innych miast województwa, by wrócić do Olsztyna
w październiku – na UWM. Brawo, bo nasza rzeka jest piękna.
Wszczepiają
komórki
macierzyste
Wydział Nauk Medycznych UWM otrzymał od Fundacji na rzecz Regeneracji
Komórek Nerwowych dwa
inkubatory do hodowli komórek macierzystych. Naukowcy z Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego wykorzystują
je w eksperymentalnej terapii stwardnienia zanikowego bocznego, choroby obwodowego układu nerwowego
osób po 50. roku życia. Ta nieuleczalna choroba prowadzi
do zaniku mięśni, unieruchomienia, a w konsekwencji do
śmierci pacjenta. Dotychczas
komórki macierzyste, które
przekształcają się w prawidłowe nerwy, wszczepiono kilkunastu pacjentom, a w kolejce
czeka kilkaset osób. Oby uniwersyteckim lekarzom udało się całkowicie opanować
chorobę.
Wybrał i skomentował
JJP
Na naszej stronie internetowej
www.zycieolszty-
Eko-dzień
Dziecka
Czy wyobrażacie sobie pokój, w którym puste opakowania po cukierkach przyklejają
się do poduszki, a resztki czekolady rozmazują się na dywanie? Czy wyobrażacie sobie
pokój, w którym kłęby kurzu
unoszą się w powietrzu, a niepodlewane kwiaty usychają
od wielu tygodni? Tak właśnie
mieszkał Piotruś, nieświadomy obecności groźnych lokatorów – zarazków, aż do
pierwszego starcia... Bezradny wobec armii Brudolandii
chłopiec szuka pomocy, a na
ratunek przybywa Eko-Man!
Bajka autorstwa naszej aktorki, Aleksandry Kolan, czytana na Scenie Dużej, to tylko
jedna z wielu atrakcji, które
czekają na Ciebie i Twoją pociechę 1 czerwca w Teatrze im.
Stefana Jaracza. W foyer Sceny
Dużej przygotowaliśmy m.in.
animacje z aktorami, malowanie twarzy, konkursy z nagrodami i wiele, wiele innych.
Wzięcie udziału w Teatralnym Dniu Dziecka umożliwią
bezpłatne zaproszenia, które można otrzymać przy zakupie biletów na spektakle teatru grane w czerwcu.
Noc teatru
Chciałbyś spędzić przyjemny wieczór, z mnóstwem atrakcji oraz pozytywną dawką kultury? Jeśli tak, to Noc Teatru
Jaracza jest właśnie dla Ciebie.
Wspólnie, na żywo, stworzymy
spektakl. Nie zabraknie też rywalizacji. Drużyny sportowców,
polityków i oczywiście widzów
spróbują swoich sił w teatralnych kalamburach. Sprawdzimy, kto najszybciej odgadnie hasła pokazywane przez naszych
aktorów. Zdradzimy kilka tajemnic, np. jak dzięki charakteryzacji zrobić bliznę czy ranę
kłutą. Zaprezentujemy, co potrafią nasi teatralni krawcy i jak
powstaje scenografia. Zajrzymy
też za kulisy. To wszystko tylko
7 czerwca podczas Nocy Teatru
Jaracza. Startujemy o 15:00. Do
zobaczenia przy ul. 1 Maja 4.
(r)
REKLAMA
NOWE
Życie
Wydawca: Agencja Reklamowo-Wydawnicza
INNA PERSPEKTYWA” Paweł Lik,
“
redaktor naczelny: Leszek Lik [email protected];
redaktor wydania bezpłatnego: Paweł Lik, sekretarz redakcji: Olga Ropiak;
dziennikarze: Andrzej Zb. Brzozowski, Olga Ropiak, Jacek Panas, Jerzy Pantak, Mirosław
Rogalski, Mariusz Wadas; korekta: Irena Robak, Olga Ropiak;
współpraca: Krzysztof Rzymski fot. okładka: materiały prasowe
Biuro promocji i reklamy: tel. 505 129 273;
(r) – materiał reklamowy lub powierzony, ar- archiwum redakcji.
Redakcja nie odpowiada za treœæ i formê powierzonych materia³ów, zastrzega sobie
prawo adiustacji powierzonych tekstów. Druk: Edytor Sp. z o.o.
Olsztyna
Nakład 25 000
zdrowie
REKLAMA
“Nowe Życie Olsztyna” nr 10 (133) 2014
3
Protezy biofunkcjonalne
– protezy nowej generacji
W dzisiejszym artykule pragniemy podzielić się z państwem problemem, z jakim zmaga się wielu ludzi – protezy dla bezzębnego pacjenta.
Jesteśmy zespołem: lekarz
stomatolog – technik dentystyczny. Zależy nam na tym,
by pomóc tej grupie pacjentów, która już straciła nadzieję na dobre, wygodne i funkcjonalne protezy całkowite.
W naszej pracy zaobserwowałyśmy, że zęby sztuczne nie
leżą stabilnie w jamie ustnej,
a co za tym idzie pacjent jest
skrępowany, niepewny podczas żucia, mowy i uśmiechu.
Często zęby są osadzone
zbyt głęboko lub zbyt płytko w płycie protez. Zaburzenie prawidłowego ustawienia
zębów powoduje seplenienie i niewyraźną mowę. Zaniżone zwarcie u użytkownika
takich protez nadaje starczy
wygląd (kąciki ust są opuszczone, broda wysunięta do
przodu, a górna warga zapadnięta). Zbyt podniesione
zwarcie natomiast nadaje wygląd pełności na twarzy, powoduje trudności w swobodnym zamykaniu ust i uczucie
REKLAMA
Stomatolog Ewa Godlewska i technik dentystyczny Anna Spychalska przyjmują pacjentów w Olsztynie
zsuniętej protezy. Funkcjonalność jest zaburzona przez
niewłaściwie ustawione zęby, ale i przez zbyt płaskie
powierzchnie żujące zębów
bocznych (tłoczenie pokarmów zamiast rozcierania). Te-
go typu problemy powodują brak akceptacji własnego
wizerunku, kompleksy, brak
pewności siebie, czasami prowadzące do depresji.
Chcąc pomóc pacjentom
w rozwiązaniu wspomnia-
nych problemów, zagłębiłyśmy się w trudną pracę, jaką
jest wykonanie dobrych, ładnych i funkcjonalnych protez, zwanych biofunkcyjnymi.
U nas każdy jest traktowany indywidualnie. Już przy pierw-
szym kontakcie obserwujemy,
z jakimi dysfunkcjami zmaga się dany pacjent. Widzimy
to po jego sposobie mówienia,
szerokości uśmiechu czy specyficznych grymasach.
W pierwszej fazie pracy nad nową protezą pobieramy wyciski wstępne, z których powstaną specjalne
łyżki indywidualne. Na nich
lekarz pobiera wyciski, przekazując informacje technikowi o kształcie przyszłej protezy. Określa się tu wysokość
zwarcia, kąt nachylenia zębów przednich oraz wysokość i szerokość siekaczy górnych. Istotną sprawą są jakość
i metoda ustawienia kompozytowych zębów. Kolejna wizyta to już kontrola próbnych
protez. Wtedy można ocenić,
czy dzięki nowej protezie rysy twarzy są odpowiednie,
a wypełnienie ust prawidłowe. Sprawdza się także kontakty zgryzowe górnych i dolnych zębów. Ostatni etap to
odlanie protez. Zwykle nie robimy żadnych korekt, natomiast zaczynamy dostosowywać protezy po około dwóch
tygodniach.
Finałem naszej pracy jest
uśmiech zadowolonego pacjenta. Tak dobry efekt jest
wynikiem wieloletniego doświadczenia tandemu lekarz
– technik, ale zaznaczamy, że
determinacją musi wykazać się
również pacjent w swojej gotowości na zmiany. Zapraszamy
państwa do współpracy.
Lekarz stomatolog
Ewa Godlewska
ul. Wyszyńskiego 16/13
tel. 89 541 64 09,
698 694 516
Licencjonowany technik
dentystyczny
Anna Spychalska
ul. Gębika 2/34
tel. 89 523 78 69,
508 960 458
4
“Nowe Życie Olsztyna” nr 10 (133) 2014
nasz region
REKLAMA
Olsztyniacy
Zapraszamy na
się odchudzają! festiwal do Barczewa!
Akcja „Odchudzamy olsztyniaków” trwa. Uczestnicy ruszyli
pełną parą. Od początku kwietnia do końca października
wszyscy chętni mogą przystąpić do programu i wytrwale dążyć do wymarzonej sylwetki. Dodatkowo do działania motywuje możliwość wygrania głównej nagrody w postaci wycieczki do Egiptu.
Oprócz osób biorących
udział w konkursie, cztery
wybrane osoby zostały poddane metamorfozie. Przez
cały okres trwania akcji pozostają pod opieką wykwalifikowanych instruktorów,
psychoterapeuty, dietetyka
REKLAMA
i fizjoterapeuty. Uczą się zasad zdrowego odżywiania,
jak również właściwego treningu. Ciężka praca i litry
wylanego potu nie idą jednak
na marne. Już widać pierwsze efekty. Z każdym treningiem uczestnicy metamorfozy
robią coraz większe postępy,
a regularne ćwiczenia powoli stają się codziennością. Zarówno wybrana czwórka, jak
również pozostali uczestnicy konkursu co miesiąc rozliczani są ze swoich starań. Waga nie kłamie, a w zestawieniu
z pomiarami składu ciała daje jasny wynik, dzięki czemu
możemy kontrolować efekty.
Na tej podstawie w październiku zostaną wyłonieni zwycięzcy, a ciężkie półroczne
trudy zostaną nagrodzone.
Wiosenny nastrój dodatkowo
motywuje do pracy. Ciepłe poranki
dodają energii, przez co
łatwiej jest wyjść na siłownię i poćwiczyć. Wola walki
w połączeniu ze wsparciem
instruktorów oraz motywującym wiosennym humorem
sprawia, że uczestnicy „Odchudzamy
olsztyniaków”
wielkimi krokami zbliżają się
do osiągnięcia wymarzonej
sylwetki.
Po raz trzynasty odbędzie się w Barczewie Międzynarodowy Festiwal Muzyki Chóralnej im. Feliksa Nowowiejskiego.
Od 29 do 31 maja zjawią się tam chóry amatorskie nie tylko z Polski, ale i Europy. Honorowymi gośćmi będą: syn i wnuczka
kompozytora – Jan Nowowiejski i Bogna Nowowiejska.
Celem festiwalu jest upamiętnienie Feliksa Nowowiejskiego, znanego i cenionego
w Europie wybitnego kompozytora urodzonego w Barczewie, twórcy licznych dzieł
kościelnej muzyki chóralnej, oratoriów, oper, symfonii i koncertów organowych
oraz… marszów wojskowych.
Był też Nowowiejski polskim patriotą i społecznikiem,
o czym świadczy m.in. jego
śpiewana często „Rota” oraz
dyrygowanie chórami podczas jubileuszowych uroczystości grunwaldzkich w 1910 r.
w Krakowie.
Ale w barczewskim amfiteatrze i kościele św. Anny
usłyszymy też utwory różnych stylów i epok, bo do
konkursu zgłosiło się aż 15
chórów: z Brześcia i Grodna
(Białoruś), Kaliningradu (Rosja), Białegostoku, Gdańska
(dwa), Lędzin, Łodzi, Otwocka, Radomia, Rzeszowa, Suwałk i Warszawy (też dwa).
Olsztyn będzie reprezentowany przez chór „Ma Non Troppo” z UWM.
W jury zasiadają wybitni muzycy i dyrygenci: dr Mi-
lan Kolena z Akademii Sztuk
w Bratysławie (Słowacja), dyrektor artystyczny „Slovakia Cantat” (przewodniczący)
i dziekani wydziałów dyrygentury z akademii muzycznych
– prof. Elżbieta Wtorkowska
z Bydgoszczy, prof. Waldemar
Górski z Gdańska oraz prof.
Benedykt Błoński z UWM
w Olsztynie.
Festiwalowi towarzyszy
konferencja naukowa (30 maja) pt. „10 lat w Unii Europejskiej – tradycja i przyszłość
muzyki na Warmii i Mazurach”, będą też warsztaty dla
dyrygentów – obie imprezy
w Gimnazjum nr 1 „Ziemi
Warmińskiej” w Barczewie.
Pomysłodawcą i organizatorem festiwalu jest Stowarzyszenie Inicjatyw Obywatelskich w Barczewie, a nasza
redakcja od samego początku patronuje tej wspaniałej
imprezie. Bardziej szczegółowy program i bieżące relacje z festiwalu zamieścimy
na naszej stronie internetowej
www.zycieolsztyna.pl.
Jerzy Pantak
List od Czytelnika
Do podjęcia tematu skupu
szklanych opakowań zmobilizowała mnie polemika Jacka
Panasa i Andrzeja Brzozowskiego w ostatnim numerze
„Nowego Życia Olsztyna”.
Szanowni Panowie, odwieczny problem skupu opakowań
szklanych tkwi, moim zdaniem,
w ich kaucjonowaniu. Browar,
sprzedając piwo dystrybutorowi,
obciąża go butelkami w cenie 35
gr za sztukę. Dystrybutor, sprzedając to piwo hurtownikowi, nie
może zmienić ceny butelek. Hurtownik, dostarczając piwo do
sklepu, liczy za butelkę również
35 groszy. W sklepie do ceny piwa doliczana jest także kwota 35
gr za butelkę. Tak więc na wszystkich szczeblach dystrybucji zmienia się cena zawartości butelki,
w tym przypadku piwa, nie zmienia się natomiast cena butelki.
Identycznie
działa
to
w drugą stronę (bez zawartości), już na poziomie sklepu nie
opłaca się odbierać butelek od
klienta. Dlaczego sprzedawca
w zamian za butelkę ma oddawać klientowi 35 groszy, jeśli
taką samą kwotę może zapłacić
dostawcy piwa za brak butelki.
Nic na tym nie traci, a odpada
mu przekładanie, dźwiganie,
często konieczność płukania
brudnych butelek przynoszonych przez zbieraczy. Zdarzają
się mandaty wystawiane przez
sanepid za smród wydobywający się z butelek.
W takiej samej sytuacji są
pozostałe szczeble dystrybucji,
aż do producenta napoju. Tu
rzeczywiście koszty maszyn,
środków, płac pracowników
zajmujących się myciem butelek, wreszcie odrzutów wyszczerbionych butelek itp., są
dużo wyższe niż zakup nowych
butelek w hucie szkła. Tak więc
nikt nie jest zainteresowany powtórnym odzyskiem butelek.
Aby naświetlić drugą przyczynę nieopłacalności kaucjonowania butelek, podam przykład. Klient kupił w sklepie X
piwo, płacąc 2 zł plus 0,35 zł
za butelkę. Swoje 0,35 zł za butelkę chce jednak odzyskać w
sklepie Y. To tak jakbym pożyczył redaktorowi Jackowi 100 zł,
biorąc w zastaw od niego czapkę, a po jakimś czasie poszedł z
tą czapką do redaktora Andrzeja i zażądał zwrotu 100 złotych.
Z tego powodu wiele sklepów
żąda przy zwrocie butelek paragonu jako dowodu na to, że piwo zostało kupione w ich sklepie. Drogą wyjścia z tej sytuacji
może być np. zlikwidowanie
kaucji i wliczenie wartości butelki w cenę towaru, tak robi olsztyński browar Kormoran. Innym
sposobem jest zlikwidowanie
kaucji i potraktowanie butelki jak każdy inny towar. Wówczas sprzedawca sprzedałby piwo, licząc za butelkę np. 0,40 zł,
a z powrotem odkupiłby tę butelkę za 0,20 zł. Zarabiając na
pustej butelce 0,20 zł, być może
byłby zainteresowany jej odkupieniem. Jeśli nic nie zarobi, to
nie będzie mu się to opłacało.
I to by było na tyle.
Nieredaktor Jędrula
nasz region
Trzeba uważać, komu
się wskakuje do łóżka
Dziś przy ulicy Wyzwolenia 30 pracują urzędnicy olsztyńskiego magistratu
Wyzwolenia 30.
Dziś są tam
urzędnicy, kiedyś
były uczennice
Niemałe zaskoczenie przeżyła właścicielka mieszkania przy
ulicy Warszawskiej w Olsztynie. Wchodzi do swojego pokoju,
a tu na tapczanie pod kocem jakiś mężczyzna śpi jak zabity.
Nigdy nie wiadomo, jak zareaguje nieznany nam człowiek,
gdy się go obudzi. Nie wiedząc, co począć z obcym śpiochem
we własnym łóżku, olsztynianka wezwała policję. Funkcjonariusze dobudzili intruza. Okazał się nim 43-letni Edmund B.,
znany wymiarowi sprawiedliwości, ale nie od strony zakłócania miru domowego. Taki zarzut amator cudzych sypialni usłyszał tym razem. Grozi mu za pijacki występek do roku więzienia. Co ciekawe, po obudzeniu złożył obszerne wyjaśnienia.
Zarzekał się, że choć był wcześniej karany za kradzieże, tym razem miał inny plan. Wdrapał się przez okno do mieszkania na
parterze bloku, by wypocząć. Wyjął okno z framugą i wgramolił się, bo dopadło go zmęczenie i szukał miejsca na drzemkę.
Widać wybrał kiepsko.
Łapczywość
zgubiła tuptusia
Niektóre kamienice Olsztyna mają w murach zaklętą niezwykłą historię. Tak jest w przypadku starego budynku przy
ulicy Wyzwolenia 30, w którym obecnie pracują urzędnicy magistratu. Tajemnice tego obiektu zdradził przewodnik Polskiego Towarzystwa Turystyczno-Krajoznawczego. Podczas sobotniej nocy muzealnej zabrał grupę olsztynian na przechadzkę po
budynku niegdysiejszej pruskiej szkoły dla dziewcząt.
Budynek przy ulicy Wyzwolenia 30 wybudowano w 1888
roku na siedzibę szkoły dla dziewcząt. Styl tego obiektu z kamienia i cegły świetnie odzwierciedlał wartości pruskiego pragmatyzmu. Wysokie, przestronne pomieszczenia, szerokie klatki schodowe i panoramiczne okna stworzyły styl, jaki podobał
się ówczesnym mieszkańcom naszego miasta.
O szkole będącej w centrum mówiono „Luisenschule”. Imię
to nadano żeńskiej placówce na cześć królowej, małżonki Fryderyka Wilhelma III, króla Prus. Uczęszczała tu młodzież różnych
wyznań: katolickiego, ewangelickiego, mojżeszowego. Budynek stopniowo rozbudowywano, aż na początku dwudziestego
wieku dodano skrzydło od strony dzisiejszej ulicy Marii Skłodowskiej-Curie. W 1924 roku szkoła otrzymała oficjalną nazwę
Stadtische Oberlyzeum (Miejskie Wyższe Liceum). Według danych z 1935 roku naukę w tym miejscu pobierało trzysta uczennic, a uczyło dziewiętnastu nauczycieli: dziewięciu mężczyzn
i dziesięć kobiet. Ukończenie szkoły skutkowało otrzymaniem
tzw. małej matury.
Podczas II wojny światowej w tym pięknym budynku mieścił się szpital. Później obiekt był wykorzystywany już głównie
do celów oświatowych. Obecnie rezydują tu miejscy urzędnicy, a w sali sesyjnej obradują nasi radni. Nim jednak swoje korzenie zapuścił tu Urząd Miasta, budynek wyremontowano. To
właśnie wtedy, w trakcie odnawiania elewacji, robotnicy natknęli się na ślady dawnej historii obiektu. Od strony ulicy Wyzwolenia w białej wnęce spod tynku wyszły litery. Okazało się,
że to poniemiecki napis informujący, że w tym budynku mieściła się żeńska szkoła. We wnętrzach zachowały się elementy historyczne, m.in. niektóre drzwi, klamki, balustrady przy
schodach. Ciekawe, czy w ciemnych zakamarkach tego tajemniczego gmachu urzędnikom po godzinach zdarza się słyszeć
śmiech i dokazywanie pruskich uczennic?
Świat w kratkę przez dziesięć lat może oglądać mieszkaniec
Gliwic, który w jednym z supermarketów naszego województwa szarpał się z ekspedientką. Pracownica sklepu zauważyła,
że Artur S. chowa pod kurtkę paczkę kawy. Gdy zwróciła mu
uwagę, mężczyzna wpadł w szał. Nie chciał zwrócić towaru ani
REKLAMA
REKLAMA
“Nowe Życie Olsztyna” nr 10 (133) 2014
5
za niego zapłacić. Chciał mieć kawę tylko dla siebie. Z tego powodu chwytał kobietę za ręce i szarpał za odzież. Widząc walkę
o towar między agresywnym mężczyzną a kasjerką, inny klient
pomógł w zatrzymaniu sympatyka darmowych zakupów. Policja przyjechała po awanturnika. Ten wybryk nie ujdzie mu na
sucho. Za próbę kradzieży z użyciem siły może mu grozić zaskakująco długa odsiadka. Pocieszające dla bohatera naszej historii jest to, że w zakładzie karnym pije się czarny napój kofeinowy za pieniądze podatników.
Mały psiak ideał
Teddi to czteroletni psiak o ciekawym umaszczeniu. Został
porzucony, później przygarnięty przez pewną panią, ale pod
presją sąsiadów zdecydowała o oddaniu Teddiego. I tak trafił
do schroniska. Jest towarzyski, obdarowuje wszystkich buziakami, cieszy się z każdego spaceru. Lubi inne psy, ładnie chodzi
na smyczy. Kiedy każdy inny pies w boksie domaga się uwagi, on tylko patrzy tymi pięknymi oczami, nie szczeka, nie skacze. Czeka z cichą nadzieją, że to właśnie jego weźmiesz i już nie
wróci za kraty! Teddik to taki piesek ideał! Jest zaszczepiony,
zaczipowany i wykastrowany. Obecnie przebywa w schronisku
w Tomarynach za Olsztynem, ale są osoby, które mogą pomóc
w transporcie psiaka do nowego domu. Kontakt w tej sprawie
pod numerem telefonu: 606 507 829.
Polak potrafi! Olsztynian śrubokrętem zdemontował żurawia budowlanego. Miedziane i mosiężne elementy sprzedał
w punkcie złomu. Inkasując za swój łup pół tysiąca złotych, sądził pewnie, że jest cwany i obrotny. Skończył w rękach policji.
Zarzut kradzieży usłyszał 39-letni Marcin K., który jedną
z firm budowlanych oskubał na 60 tysięcy złotych. To strata,
jaką firma poniosła po tym, gdy mężczyzna włamał się na jej
posesję i pod osłoną nocy częściowo rozmontowywał żurawia
budowlanego. Dostojna maszyna od razu ściągnęła uwagę handlarza metalami kolorowymi. Ze względu na duże gabaryty
jej metalowych elementów przedsiębiorczy tuptuś śrubokrętem odkręcał części i ładował je do przygotowanego wózka. Następnego dnia 39-letni Marcin K. sprzedał swą cenną zdobycz
w skupie złomu. Zepsuł żurawia, ale za wyjęte elementy zainkasował kwotę pięciuset złotych. Gdy firma budowlana zauważyła stratę i zgłosiła ją policji, funkcjonariusze szybko doszli po
sznurku do Marcina K. To nie jest jego pierwszy wybryk w tym
stylu. Przyznał się do rozmontowania żurawia i nielegalnego
sprzedania części maszyny. Ponieważ wrócił na drogę popełnianego przestępstwa, wyrok w jego sprawie może być surowszy niż za zwykłą kradzież.
Lubi kawę. Odpowie
przed sądem
Ten piesek może być kompanem każdej rodziny
REKLAMA
6
“Nowe Życie Olsztyna” nr 10 (133) 2014
nasz region
Basia Szengen to ja
Kandyduje Pani ponownie do Parlamentu Europejskiego. Wyborcy z pewnością
będą chcieli sobie przypomnieć, co już Pani w tym parlamencie zrobiła…
Prof. Barbara Kudrycka: Myślę, że nie zapomnieli,
gdyż z owoców mojej pracy
w Parlamencie Europejskim
mogą korzystać codziennie.
W kadencji 2004-2007 przygotowałam sześć raportów dotyczących wschodniej granicy
Unii i wprowadzenia Polski,
a także innych nowych krajów członkowskich do strefy
Schengen. Byłam tak zaangażowana w te prace, że mówiono o mnie „Basia-Schengen”.
Ale dzięki temu dzisiaj wszyscy mieszkańcy Rzeczpospolitej mogą podróżować bez
paszportów i wiz niemal po
całej Unii Europejskiej.
Ale przez to ma Pani
obecnie poprzeczkę zawieszoną dużo wyżej…
B.K.: Lubię wyzwania. Teraz chętnie zajęłabym się poprawą konkurencyjności naszej gospodarki, bowiem ma
to pozytywny wpływ na zatrudnienie, produktywność
i w konsekwencji na poziom
życia obywateli. A rozwój gospodarki zależy od unijnych
przepisów, które powinny
być bardziej przyjazne, proste
i transparentne nie tylko dla
przedsiębiorców, ale wszystkich mieszkańców.
Nie obawia się Pani, że
właśnie brak tej transparentności spowoduje, że niewielu wyborców pójdzie do urn
25 maja?
B.K.: Te wybory do PE
są najważniejsze od czasu wstąpienia Polski do UE,
z powodu kryzysu strefy Euro i kryzysu na Wschodzie.
Parlament Europejski jest takim miejscem, gdzie profesjonalna, wiarygodna i doświadczona
reprezentacja
z Polski będzie mogła skutecznie przekonywać naszych kolegów z innych krajów do budowania jedności
i siły Zachodu wobec procesów dezintegracji i osłabiania Unii, do czego przekonują niektóre partie opozycyjne.
Mieszkańcy województwa warmińsko-mazurskiego na pewno będą oczekiwali od Pani jakiegoś wsparcia
przy regulacjach małego ruchu granicznego. Jak już Pani wspomniała, w obecnej
sytuacji rosyjsko-ukraińskiej
może być to niełatwe…
B.K.: Zasady ruchu przygranicznego zostały już wprowadzone dyrektywami, nad
którymi pracowałam w PE.
Na pewno nadal będę gorącym orędownikiem rozszerzania stref dla małego ruchu
przygranicznego. Dodatkowo
wzmocnienie więzi gospodarczych z krajami Partnerstwa
Wschodniego poprzez pomoc
gospodarczą i techniczną,
a także otwarcie wizowe i edukacyjne będą jednym z moich
najważniejszych zadań.
Dziękuję za rozmowę.
REKLAMA
zdrowie
REKLAMA
“Nowe Życie Olsztyna” nr 10 (133) 2014
7
Szlachetne Zdrowie – ile Cię trzeba cenić, ten tylko się dowie, kto Cię stracił – parafrazując naszych poetów, wskazujemy oczywistą prawdę – dopiero gdy człowiek traci zdrowie, zdaje sobie
sprawę, że jest ono najcenniejszą w życiu wartością. Wiedząc, że lepiej zapobiegać, niż leczyć, powinniśmy się regularnie badać. Nie zawsze jednak wiemy, jakie badania wykonać oraz
które z nich służą do diagnostyki jakich schorzeń czy narządów. Dla osób dbających o zdrowie, jak i dla tych, które już odczuwają pewne dolegliwości i szukają ich przyczyn, znajdzie się
w Olsztynie specjalna propozycja. To m.in. pakiety badań dostępne bez skierowania od lekarza, w placówkach laboratoryjnych „Diagnostyki”.
Olsztynianie,
zadbajcie o zdrowie!
„Diagnostyka” to największa w Polsce sieć laboratoriów
medycznych. W laboratoriach
tych wykonywane są badania
dla szpitali, współpracujących
jednostek służby zdrowia,
jak i pacjentów prywatnych.
W Olsztynie znajdują się cztery placówki tej firmy. To tu
dowiemy się, jakie badania
możemy wykonać, by w wybranym zakresie zdiagnozować swój stan zdrowia na
poziomie
laboratoryjnym.
Punkty pobrań mieszczą się
przy ulicy Janowicza, Kopernika, Sybiraków (otwierany)
oraz przy ulicy Warszawskiej
na terenie Uniwersyteckiego
Szpitala Klinicznego.
Pakiety badań
– od juniora do seniora
Do placówek „Diagnostyki” w Olsztynie bardzo często trafiają pacjenci z polecenia lekarza. Ten, pragnąc
zdiagnozować pacjenta, zleca przeprowadzenie określonych badań. Biorąc pod uwagę fakt, że liczba badań, jakie
mając skierowanie od lekarza wykonamy bezpłatnie,
jest mocno ograniczona, pacjent nie chce czekać na ostatni dzwonek, czyli na chorobę,
woli zbadać się dużo wcześniej. Dla tej grupy pacjentów, która pragnie zrobić sobie badania, ale nie wie jakie,
zostały przygotowane specjalne pakiety badań. Na czym
one polegają?
– Pakiety badań to rozwiązanie, które cieszy się rosnącym
zainteresowaniem
pacjentów z Olsztyna – twierdzi Rober Majewski, koordynator ds. rozwoju w olsztyńskim oddziale „Diagnostyki”.
– Dzięki nim pacjent nie marnuje czasu na zastanawianie się, które badania wykonać. Ma gotową podpowiedź
w postaci przygotowanych zestawów badań, np. pakiet alergologiczny, pakiet dla kobiet
planujących ciążę, dla mężczyzn wchodzących w wiek
dojrzały i wiele, wiele innych!
W ofercie znajdziemy propozycje testów laboratoryjnych
na kłopoty związane m.in.
z cukrzycą, alergiami, osteoporozą, reumatyzmem, dolegliwościami brzusznymi czy
anemią. Pragnąc sprawdzić
swój organizm w podanym
Czy wiesz, że…
W „Diagnostyce” odbierzemy swoje wyniki
osobiście w każdej z placówek. Możemy też założyć konto w internecie, aby sprawdzać je
on-line. Dzięki temu mamy dostęp do pełnej historii swoich wyników
oraz możemy porównywać, jak zmieniają się one
w czasie.
Punkty pobrań „Diagnostyki” w Olsztynie:
– Kopernika 30 (ok. 100 m od ronda Bema), tel. 89 533 56 12
– Janowicza 1 (Jaroty – „Medyk”), tel. 89 543 10 22
– Warszawska 30 (Laboratorium w Uniwersyteckim Szpitalu
Klinicznym), tel. 89 543 10 20
– Sybiraków 36 (otwierany) tel. 89 539 27 97
zakresie, wybieramy właściwy dla siebie pakiet. Te badania są odpłatne. Nasze badania nie powinny oczywiście
zastępować lekarza, ale mogą
stanowić świetne wzmocnienie jego orężu w walce z ewentualnymi schorzeniami.
Innym rodzajem pakietu
badań są propozycje dla pacjentów będących na określonym etapie życia. Zestaw
testów dla siebie znajdą tu
olsztynianki planujące ciążę lub będące w ciąży. Swoją listę zalecanych badań mają
w „Diagnostyce” również
dzieci, a także kobiety i mężczyźni wkraczający w wiek
dojrzały.
Któż z nas, wchodząc
w jesień życia, wiedziałby, jakie
badania laboratoryjne powinien przeprowadzić dla siebie?
Co sprawdzić? Krew, mocz,
hormony? A może coś więcej? Oczywiście, dużo więcej!
W „Diagnostyce” to wiedzą!
To specjaliści zajmujący się
tym zawodowo. Dzięki pakietom, przygotowanym pod nasze potrzeby, mamy ich wiedzę w zasięgu ręki.
Wreszcie ostatnim rodzajem zestawów badań, z jakich
skorzystamy w olsztyńskich
punktach „Diagnostyki”, są te,
które biorą pod lupę wybrane
narządy ciała: serce, nerki czy
wątrobę. To również wnikliwe
i wielopłaszczyznowe testy. Zaleca się, aby z wynikami udać
się do lekarza, który jest jedyną
kompetentną osobą, by oceniając wyniki naszych testów laboratoryjnych, postawić diagnozę
i zalecić ewentualne leczenie.
Nie zrobią tego pracownicy
„Diagnostyki”. Oni wykonują
badania, leczenie pozostawia-
jąc lekarzom znającym historię
chorobową pacjenta i mającym
do leczenia odpowiednią wiedzę i uprawnienia.
Dlaczego pacjenci
wybierają laboratoria
„Diagnostyki”?
Chcąc wykonać badania,
musimy dotrzeć do Punktu
Pobrań Laboratorium, dlatego
Diagnostyka ma już cztery lokalizacje w Olsztynie, by być
bliżej pacjenta. Wyniki naszych
badań możemy odebrać w dowolnym punkcie Laboratorium
albo w ogóle nie wychodząc
z domu poprzez internet.
„Chcemy być najczęściej
wybieraną siecią laboratoriów medycznych w Polsce.
Pracujemy nad tym poprzez
wykonywanie najwyższej jakości badań, rozwijanie wyso-
kiego poziomu obsługi Klienta oraz działania edukacyjne
i prospołeczne” – to misja
„Diagnostyki”.
– Mając największą sieć
laboratoriów w Polsce, wykonujemy ponad dwa tysiące specjalistycznych testów
– informuje Robert Majewski. Większość zlecanych badań wykonujemy na miejscu,
w laboratorium olsztyńskim,
jednak wysokospecjalistyczne
testy wysyłamy do naszych
centralnych
laboratoriów
w Polsce. To miejsca mogące
imponować zarówno wielkością, najnowocześniejszą aparaturą, jak i najwyższej klasy
specjalistami. Doświadczenie
naszego personelu pozwala
na to, by uzyskać dla pacjentów rzetelny wynik w możliwie najkrótszym czasie.
Zakładając bezpłatną
„Kartę stałego klienta”,
uzyskamy 5% rabatu na
badania.
Pacjenci
„Diagnostyki” korzystają też ze specjalistycznych często unikatowych badań, np. Septyna 9
– nieinwazyjna alternatywa
dla kolonoskopii w diagnostyce raka jelita grubego i odbytnicy, ImuPro – innowacyjny test wykrywający alergię
pokarmową typu III (alergię
IgG-zależną o opóźnionej reakcji). Fibrotest / Fibromax
– nieinwazyjna alternatywa
dla biopsji wątroby. Więcej
na temat tych badań i wielu
innych dowiesz się na stronie
www.diag.pl lub korzystając
z pomocy pracowników Laboratorium „Diagnostyki”.
8
olsztyn
“Nowe Życie Olsztyna” nr 10 (133) 2014
„Warmia i Mazury regionem zjednoczonej Europy”
Przebudowa ulicy Bałtyckiej w Olsztynie na odcinku od skrzyżowania z Al. Schumana i ul. Artyleryjską do wiaduktu nad koleją
Miasto bliżej jezior
Po Bałtyckiej jeździ się z przyjemnością już od kilku miesięcy, a mieszkańcy pobliskiego osiedla nie skarżą się na hałas. Teraz jest nie tylko bezpiecznie, ale i wygodnie. Ostatnie prace
kosmetyczne dobiegają końca. Nie zapomniano też o rowerzystach.
Ulica Bałtycka należy
do najdłuższych w Olsztynie i prowadzi do kilku osiedli: Nad Jeziorem Długim, Likusy, Redykajny i Gutkowo.
Od czterech lat jej przebudowa wzbudzała wielkie emocje
wśród olsztynian. Czasowe
utrudnienia w ruchu przesłaniały korzyści z nowej inwestycji, jak choćby bezpieczne
i szybkie dostanie się z domów do centrum i odwrotnie.
A była to ulica niebezpieczna
ze względu na małą szerokość
oraz złą, zużytą nawierzchnię,
niedostosowaną do panującego na niej ruchu. Naukowcy
z Politechniki Gdańskiej uznali ją nawet w 2010 r. za najniebezpieczniejszą w Olsztynie.
Teraz nowa nawierzchnia zapewnia komfort jazdy
i zmniejsza hałas, bo modernizacja ulicy polegała nie tylko
na położeniu nowego asfaltu,
ale również na wykonaniu nowej podbudowy. Postawiono
też ekrany dźwiękochłonne,
a bezpieczeństwo ludzi zapewniają chodniki i ścieżki ro-
korekty w układzie chodników i dróg rowerowych przy
rondzie im. Ofiar Katastrofy
Smoleńskiej i przy ulicy Rybaki. Zastosowano m.in. tzw.
drenaż francuski, zapobiegający zalewaniu chodnika
i drogi rowerowej. Z poprawek
wynikało, że piesi i rowerzyści
uzyskają wreszcie bezpieczne
połączenie ze śródmieściem
Olsztyna, a reszta olsztynian
z pobliskimi jeziorami. I tak
się stało.
Sposób na kłopoty
werowe oddalone od jezdni.
Nie mówiąc już o unowocześnieniu infrastruktury podziemnej, ulicznego oświetlenia
i sygnalizacji, budowy nowych
zjazdów i skrzyżowań z osiedlowymi ulicami oraz zagospodarowania terenów zielonych i rekreacyjnych.
Mieszkańcy mieli wybór
Powstanie drogi rowerowej było jednym z warunków przebudowy ulicy Bał-
Dane techniczne ulicy
Kategoria drogi – wojewódzka, KR5
Klasa – Z
Prędkość projektowa – 60 km/h
Natężenie ruchu: obecnie – ok. 28892 poj./dobę
Obciążenie w godzinie szczytu od 1000 do 1340 poj./h dla każdego kierunku
Prognoza na rok 2020 – SDR 39017poj./dobę
Obciążenie w godzinie szczytu od 1400 do 1800 poj./h dla każdego kierunku
Chodniki o szerokości min. 2 m po obu stronach ulicy z dostępem do każdej posesji
Przejścia dla pieszych rozmieszczone wg normatywów, wyposażone w azyle
Ścieżka rowerowa dwukierunkowa o bezpiecznej nawierzchni
tyckiej. W czerwcu 2010 roku
przedstawiciele
miejskich
drogowców oraz projektanci spotkali się z mieszkańcami, by porozmawiać o projekcie przebudowy prawie
półtorakilometrowego odcinka ul. Bałtyckiej od ronda im.
Ofiar Katastrofy Smoleńskiej
do wiaduktu. Do konsultacji
zaproponowano trzy warianty przebudowy. Przedstawiono też zagrożenia wynikające z zaniechania inwestycji:
m.in. zniszczona nawierzchnia i krawężniki, hałas, korki, szkodliwe spaliny (dla ludzi i środowiska), brak drogi
rowerowej, zwiększone ryzyko kolizji i wypadków (potrącenia pieszych i rowerzystów,
zwłaszcza młodzieży, drzewa
w skrajni, uszkodzone samochody), gorszy komfort jazdy.
Mieszkańcy wybrali modyfikację w wariancie trzecim.
Zamiast ekranów w pięciu
miejscach zaproponowali trzy
lokalizacje, wprowadzono też
Nie obyło się oczywiście
bez kłopotów. Przebudowa
ulicy na odcinku od ronda do
wiaduktu kolejowego rozpoczęła się z opóźnieniem – pod
koniec sierpnia 2012 roku.
Wkrótce wykonawca poprosił
inwestora o przedłużenie terminu zakończenia budowy,
proponując zamknięcie robót
w 2014 r. Przeszkodą w dotrzymaniu pierwotnego terminu zakończenia prac była
długa zima oraz przedłużające się przygotowanie raportu oddziaływania na środowisko – szczególnie ważnego
dla tej inwestycji ze względu
na ograniczenie hałasu, czyli zastosowanie odpowiedniej
długości i jakości ekranów
dźwiękochłonnych.
W połowie 2013 roku wynegocjowano nowy termin zakończenia inwestycji – to koniec maja 2014 r. W połowie
grudnia 2013 obie jezdnie zostały oddane do ruchu. Po zimowej przerwie wykonawca
wrócił na plac budowy. Przy-
stąpił do robót wykończeniowych polegających m.in.
na budowie zatok autobusowych, uzupełnianiu oznakowania, nasadzeniu zieleni (ponad 300 drzew i 12500
krzewów),
zainstalowania
wiat przystankowych i wygrodzeń. Na przełomie kwietnia i maja konieczne było jeszcze położenie ostatniej, tzw.
ścieralnej warstwy asfaltu na
północno-wschodniej jezdni,
czyli tej położonej bliżej Jeziora Długiego.
Na czas tych prac konieczne było zamknięcie jezdni dla
samochodów. Przez kilka dni
wprowadzono też ruch wahadłowy na wiadukcie. Ale to
były już ostatnie tak poważne
utrudnienia w ruchu w związku z przebudową odcinka ul.
Bałtyckiej. Od ich zakończenia
mieszkańcy mogą cieszyć się
z nowej, szerokiej drogi, równych chodników, wygodnej
drogi rowerowej i kompletnie
wyposażonych przystanków
komunikacji publicznej.
Połączenie miasta
z jeziorami
Dotychczas trzy jeziora:
Długie, Czarne i Ukiel (Krzywe) połączone były ze sobą
tylko podziemnymi rurociągami, służącymi do regulowania poziomu wody w Krzywym i prób oczyszczania
Jeziora Długiego. Bo rurociągi
prowadzą wodę tylko w jedną stronę: z wyżej położonego
jeziora Ukiel poprzez Czarne
do najniżej leżącego Długiego.
A ludzie mieli kłopot z bez-
Projekt dofinansowany ze środków Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego
w Ramach Regionalnego Programu Operacyjnego Warmia i Mazury na lata 2007-2013
piecznym dostaniem się nad te
jeziora. Teraz, po wybudowaniu nowych chodników i tras
rowerowych wzdłuż Bałtyckiej, ruch pieszych i rowerzystów jest możliwy i bezpieczny w obie strony, co ważne
szczególnie dla uczniów pobliskich szkół.
Dwukierunkowy pas ruchu dla rowerów prowadzi
wzdłuż przebudowanej ulicy
od strony parku nad Jeziorem
Czarnym, łącząc się z siecią
dróg rowerowych z innymi
częściami miasta. W ten sposób spięty został system dróg
rowerowych zbudowanych
wokół Jeziora Długiego oraz
prowadzących do Lasu Miejskiego oraz przez ulice: Nowowiejskiego i Konopnickiej
do centrum, a poprzez rondo na Artyleryjską, Schumana
i Sielską. W ten sposób spięto
dzielnice mieszkaniowe z najważniejszymi terenami rekreacyjnymi w mieście.
Spełnił się też jeden z warunków nowoczesności – tworzenie w Olsztynie transportu
zrównoważonego, traktującego równo wszystkich użytkowników dróg: kierowców,
pieszych i rowerzystów. Tylko całościowe podejście do
modernizacji ulicy Bałtyckiej
jest podstawą rozwoju społeczno-gospodarczego tej części miasta.
KJ (r)
kto ma rację?
“Nowe Życie Olsztyna” nr 10 (133) 2014
9
Festyn zwany Te czasy nie
Kortowiadą
wrócą
Najlepsze juwenalia w Polsce? Tak jest reklamowana olsztyńska Kortowiada. Tytuł zaszczytny, ale zastanawiam się, kto go nadał i z jakiego powodu? Juwenalia kojarzą mi się ze świętem studentów, przynajmniej tak to było za moich studenckich czasów. Dzisiejsze żakinady
mają już z tym niewiele wspólnego. I redaktor Panas chyba temu nie zaprzeczy.
B
o czy istnieje współcześnie coś takiego jak kultura studencka? Gdzie podziały się
studenckie zespoły, teatry,
kabarety? Z rozrzewnieniem
wspominam czasy, kiedy na
obu olsztyńskich uczelniach
(ART i WSP) istniało po kilka
twórczych grup na poszczególnych wydziałach. Studenccy artyści każdorazowo
wracali z nagrodami z kabaretowych przeglądów i Festiwali Piosenki Studenckiej.
Akademickie kluby tętniły
życiem kulturalnym. Dzisiaj
ich miejsce zajęły puby, bary
i pizzerie.
awet mnie to nie dziwi, że w takim otoczeniu nie ma klimatu dla
powstawania i rozwijania
artystycznej
działalności.
W latach siedemdziesiątych
w Wyższej Szkole Pedagogicznej w Olsztynie działały trzy kluby (Niebo, Luzak
i U Jacka), które skupiały wokół siebie dwa studenckie teatry (KOD i Expeditus), cztery
kabarety (Dziura, Luźna Grupa, Ładne Kwiatki, Ikant), wizytówkę uczelni grupę Niebo
oraz kilka zespołów muzycznych, nie licząc chórów, grup
poetyckich i plastycznych.
rzez czteroletni okres
moich studiów w tych
klubach odbyło się łącznie zaledwie kilka dyskotek, przeważnie w okresie sylwestrowym. Szkoda było na to czasu.
Nie znaczy to wcale, że nic
się nie działo. Prawie w każdy weekend miały miejsce ja-
N
P
REKLAMA
kieś artystyczne wydarzenia,
których bohaterami byli studenccy wykonawcy. Podobnie było podczas żakinad.
W przeciwieństwie do dzisiejszej Kortowiady były to zamknięte imprezy studenckie.
Bo to było święto studentów
i dla studentów, a nie miejski
festyn. Oczywiście była także
parada żaków, która kończyła
się w amfiteatrze uroczystym
koncertem w wykonaniu studentów olsztyńskich uczelni,
często połączonym
z otrzęsinami. Organizowano też
specjalne koncerty w amfiteatrze
lub hali „Urania”
pod hasłem „Studenci miastu”.
ortowo
i
kluby na WSP były w czasie żakinady zamknięte
dla osób spoza
studenckiej braci.
Wstęp był za okazaniem legitymacji. Nie były potrzebne patrole
milicji, ponieważ
sprawnie działała
straż żakowska.
spominam
te czasy z sentymentem i ciekawy jestem, jakie wspomnienia
z juwenaliów będą mieli po latach
dzisiejsi studenci.
Zwłaszcza kiedy
K
W
czytam newsa z pierwszych
stron gazet, że w czasie Kortowiady zebrano 10 ton puszek
po piwie. I nie jest pocieszające, drogi Jacku, to że tak wyglądają współcześnie prawie
wszystkie juwenalia w Polsce.
Andrzej Zb. Brzozowski
Pierwsze juwenalia urządził 56 roku n.e. Neron. Zabawami, występami w teatrze uczcił swoje pierwsze golenie brody. Później ten zwyczaj przejęli inni rzymscy cesarze. Kiedy powstały
uniwersytety, żacy świętowali zabawami dzień poważnej przysięgi studenckiej, a potem żartobliwych otrzęsin.
N
ie mam zamiaru, drogi redaktorze Brzozowski,
przytaczać całej historii juwenaliów, ale powiem, że taka
nazwa kortowskich, studenckich zabaw funkcjonowała, jeżeli się nie mylę, do 1972 roku.
Potem była Żakinada, a ją zastąpiła Kortowiada. Za kilka
lat i ta nazwa prawdopodobnie się zmieni i studenci wymyśla inną. Może to będzie Internada czy jakoś podobnie.
D
rogi Andrzeju, świat
się zmienia, również
formy świętowania ulegają
przemianom. Gdy studiowałem, na uczelni był jeden komputer Odra, który zajmował
dwa średniej wielkości pokoje. Nikt nie słyszał o telefonach
komórkowych, laptopach czy
dyskotekach. Tam gdzie odbywały się potańcówki, grały studenckie zespoły. Nie było internetu, więc wolny czas
spędzało się w klubach albo
na spacerach. Pierwszy nocny lokal w Olsztynie powstał,
gdy byłem już dorosłym człowiekiem. Inne czasy, zainteresowania, zwyczaje i zabawy.
Teraz młodzież inaczej podchodzi do świętowania. Dla
nich dawne formy juwenaliów to folklor, a oni go po prostu nie znają, wstydzą się go
i nie rozumieją. Myślę, Andrzeju, że krytykując współczesne podejście młodzieży do zabaw, jesteś lekko
uwsteczniony. Mam nadzieję, że nie obrazisz się za te słowa, ale tak wnioskuję z tego,
co piszesz.
uwenalia zostały, tylko
świętowanie się zmieniło. Aby młodzież zachęcić do
J
REKLAMA
integracji, wspólnej zabawy,
organizuje się duże dyskoteki,
koncerty z udziałem gwiazd
czy wybory miss mokrego
podkoszulka lub podobne.
Wszyscy świetnie się bawią
i o to chodzi!
o jest XXI wiek. Piszesz, że w studenckich imprezach biorą udział
młodzi ludzie z całego miasta? Przecież między studentami, uczniami szkół średnich
i innymi młodymi nie ma teraz żadnej różnicy. Współczesność, a może sami żacy,
spowodowali, że nie ma wyselekcjonowanej grupy społeczeństwa, która jeszcze za
moich młodzieńczych czasów funkcjonowała jako wyższa forma statusu zawodowego. Jeszcze nie pracownik, nie
magister, a już „Pan Student”.
Był to świat zamknięty. Rządzący się swoimi prawami,
zwyczajami. Takie małe państwo w państwie z najważniejszym świętem, jakim były juwenalia z otrzęsinami. Te
czasy nie wrócą!
T
Jacek Panas
10
“Nowe Życie Olsztyna” nr 10 (133) 2014
finanse
REKLAMA
Dopłaty do domów
energooszczędnych – hit czy kit?
W ostatnim czasie wiele pisze się o dopłatach do kredytów hipotecznych związanych z programem „Mieszkanie dla Młodych”. Trochę zapomniano o drugim programie dopłat do domów
pasywnych i energooszczędnych. Czy warto z niego skorzystać?
Pomysł na dopłaty do domów energooszczędnych pojawił się po przyjęciu przez
Parlament Europejski i Radę Dyrektywy 2010/31/UE
z 19 maja 2010 r. w sprawie
charakterystyki energetycznej budynków. Dyrektywa ta
zobowiązuje wszystkie państwa członkowskie do wprowadzenia zasady, że od 2021
roku wszystkie nowo budowane nieruchomości będą obiektami „o niemal zerowym zużyciu energii”.
Z założenia nowy program ma
dać impuls do nowego myślenia producentów materiałów,
klientów, deweloperów czy
projektantów. Wielkie znaczenie ma tu edukacja całego
społeczeństwa.
REKLAMA
Program skierowany jest
do osób fizycznych budujących domy jednorodzinne lub
kupujących nieruchomość od
dewelopera. Dopłaty polegają
na częściowej spłacie kredytu bankowego zaciągniętego
na nieruchomość. Wysokość
dopłat zależy od rodzaju nieruchomości oraz od stopnia
energooszczędności
domu
czy mieszkania. Wynosi odpowiednio dla domów 30 tys.
zł lub 50 tys. zł, a dla mieszkań 11 tys. zł lub 16 tys. zł.
Kwota dopłat ma zminimalizować zwiększone koszty na
zakup droższych materiałów niezbędnych
do budowy energooszczędnej
nieruchomości. Ważne jest to,
że dopłata zastanie wypłacona po zakończeniu inwestycji i po audycie potwierdzającym
energooszczędność.
Program przewidziany jest
na lata 2013-2018, przy czym
wydatkowanie środków będzie możliwe do 2022 roku.
Budżet wynosi 300 mln zł,
przewiduje się, że wystarczy na budowę ponad 10 tys.
nieruchomości.
Jak realizacja programu
wygląda w praktyce? Przeciętnie, a właściwie źle, bardzo źle. Do tej pory kredyt
z dopłatą zaciągnęło 49 inwestorów. Przeznaczono na
to 3,3 mln zł. Co istotne,
22 klientów już otrzymało dotację, co oznacza, że ich domy
spełniają wymogi energooszczędności. Do programu zgłosiło się 320 inwestorów, ale
tylko 150 projektów przeszło
wstępną weryfikację. Najczęstsze przyczyny odrzucenia projektu to brak wymaganych
obliczeń charakterystyki energetycznej czy projektu wentylacji mechanicznej. Eksperci twierdzą, że nie jest łatwo
spełnić warunki programu.
Wydaje się, że głównym winowajcą małej popularności programu są procedury.
Na wstępnym etapie należy
przejść przez weryfikację, którą przeprowadza uprawnio-
REKLAMA
ny weryfikator z listy. Obecnie jest 51 takich specjalistów
w kraju. Po tej weryfikacji ubiegamy się o kredyt w wyznaczonych bankach m.in. BOŚ
Bank, BZ WBK SA, Getin Noble Bank SA. Po wybudowaniu
domu jeszcze raz poddajemy
się kontroli weryfikatora. Jeżeli przejdziemy ją pomyślnie, to
otrzymujemy dotację.
Fachowcy są przekonani, że program niebawem
ruszy z kopyta. Zainteresowanie nim będzie rosło wraz
ze wzrostem świadomości
klientów oraz… wzrostem
kosztów energii koniecznej
do utrzymania domów. Taki
dom zapewni znacznie niższe koszty eksploatacyjne
oraz znaczny wzrost wartości samej nieruchomości.
Dobrze, że pojawił się
pierwszy ogólnopolski instrument wsparcia dla klientów budujących energooszczędne domy. Najbliższe
kilka lat da odpowiedź, czy
warto skorzystać z programu. Wielkim dylematem inwestorów jest to, czy dopłaty są w stanie pokryć wzrost
kosztów budowy takich nieruchomości. Wybór jak zwykle trudny: większe koszty budowy i niższe koszty
eksploatacyjne w przyszłości czy może niższe koszty budowy dziś i w konsekwencji wyższe koszty
codziennej eksploatacji jutro.
Wszystkim życzę trafnych
wyborów.
Krzysztof Rzymski
Dom i Ogród
“Nowe Życie Olsztyna” nr 10 (133) 2014
13
Ostatni dzwonek
W tym roku zimni ogrodnicy przyszli wcześniej i jest szansa, że nie będzie już przymrozków ani niskich temperatur. Możemy więc spokojnie sadzić pomidory, ogórki i inne dyniowate. Nie ma to
jak smaczna mizeria z dużą ilością śmietany, ogóreczki małosolne na chlebie z masłem. Dlatego na naszych działkach nie powinno zabraknąć grządki, na której będą rosnąć ogórki.
Ogórek należy do grupy
warzyw dyniowatych. Pochodzi z Indii, gdzie początkowo rósł dziko, a potem przez
długie lata był uszlachetniany. Dzięki
żmudnym, długoletnim pracom hodowlanym mamy
obecnie smakowite odmiany,
doskonale znoszące różne warunki atmosferyczne,
w tym i polskie. Jest
to roślina ciepłolubna i siejemy ją dopiero
w drugiej połowie maja.
czych i wody. Podlewamy je
dwa razy dziennie. Pilnujemy, aby nie było chwastów.
Kiedy ogórki będą duże i za-
gólnie w pierwszym okresie
wzrostu. Dobrze jest przykrywać je na noc folią lub włókniną. Można też ogórki gruntowe uprawiać w tunelach
foliowych, szklarniach czy inspektach. Jednym ze sposobów zapewnienia
ciepła młodym
Dobre stanowisko
Jeżeli chcemy osiągnąć
wysokie plony, musimy wybrać ogórkom dobrze nasłonecznioną grządkę w miejscu
osłoniętym od wiatrów. Może to być róg naszego ogródka otoczony z dwóch stron
płotem, przy którym posadzimy wiciokrzew, groszek
pachnący czy inną roślinę
pnącą. Osłoni nam ogórki od
wiatrów.
Stanowisko musi być dobrze odchwaszczone i obficie
nawiezione obornikiem lub
przelasowanym kompostem.
Grządka powinna być dosyć
duża, bowiem rośliny systematycznie rosną, zajmując
swoimi łodygami sporo przestrzeni.
Przed
przystąpieniem
do siewu ziemię należy obficie zlać wodą. Niektórzy sieją ogórki w rowkach co 60-80
cm. Ja wtykam co 20-30 cm
dwa, trzy ziarenka, do dołka
o głębokości 4-5 cm.
Teraz jeden z najważniejszych etapów. Ogórki potrzebują dużo składników odżywREKLAMA
Nawożenie
Gdy krzaczki ogórków
podrosną, dobrze jest zasilić
je gnojówką z pokrzyw albo
rozcieńczonym kurzym nawozem. Pamiętajmy, że ten
nawóz jest bardzo ostry i dlatego płynny roztwór powinien postać kilka dni. Podczas
podlewania starajmy się nie
moczyć roślin.
Ogórki można uprawiać
w formie pnącej. W tym celu budujemy rusztowanie
z siatki lub rozciągniętych
między kołkami sznurków. Łatwiej podlewać
te rośliny do samych
korzeni. Rośliny szybciej obsychają, jest lepszy dostęp światła do
owoców oraz łatwiejszy zbiór.
Zbiór
słonią całą ziemię na grządce,
to zagłuszą chwasty.
Pisałem już, że ogórki to
rośliny ciepłolubne, a szcze-
roślinkom jest przykrywanie
ich obciętym butelkami (obcinamy dno).
REKLAMA
Ogórki szybko rosną,
dlatego trzeba je na bieżąco zrywać. Na sałatę mogą
być duże, do kiszenia średnie, a na korniszony raczej
mniejsze. Rano zawsze będzie dużo malutkich, a wieczorem zamienią się w średnie, a na drugi dzień w duże.
Odmiany wczesne powinny
być przeznaczane przede
wszystkim na sałatki, mizerie, ogórki małosolne, no i na
korniszony.
Odmiany późne nadają
się na korniszony, ale owoce średnie są bardzo dobre do kiszenia. Wczesne,
jeśli się je zakisi, są mniej
trwałe. Duże, żółte ogórki przede wszystkim przeznaczamy na nasiona, gdy
chcemy zrobić własne rozsady. Wysiew powinien odbyć się na podłoże torfowe
w kwietniu w domu. Małe roślinki pikujemy do plastikowych pojemników i sadzimy w maju po zimnych
ogrodnikach.
Wiciokrzew
jako osłona przed wiatrem
Wiciokrzew pomorski,
który wygląda jak zdrewniałe pnącze, należy do rodziny
przewiertniowatych. Występuje w Europie zachodniej
i południowej, także w Polsce. Ta roślina pnąca jest często uprawiana, głównie ze
względu na silnie pachnące
kwiaty. Jego czerwone, kuliste owoce są lekko trujące.
W stanie dzikim w Polsce
podlega ścisłej ochronie.
REKLAMA
Hodowlaną
odmianę
można sadzić niemal o każdej porze roku. Do kupienia dostępne są sadzonki. Możemy także uciąć już
z rosnących krzaków kilka
gałązek. Wsadzone do ziemi,
puszczą korzenie. Można też
posadzić całe krzaczki odcięte od dorosłej rośliny.
Roślina bardzo ładnie
oplata płoty. Rośnie nawet
do kilku metrów. Kiedyś była często sadzona w celu ukrycia wojskowych budynków
i urządzeń. Jest rośliną mało
wybredną. Rośnie prawie na
każdym stanowisku. Nie lubi tylko gleby bardzo suchej
i kwaśnej.
Jacek Panas
14
Dom i ogród
“Nowe Życie Olsztyna” nr 10 (133) 2014
Rośliny
lubią wodę
Wody na działce nigdy nie jest za mało. Pamiętajmy, w okresie letnim przeważnie pada mało deszczu i rośliny cierpią na
brak wody. Pierwszymi oznakami braku życiodajnego płynu
są opadnięte i miękkie liście, przechodzenie koloru roślin
w żółty, a gdy robią się suche, to znaczy, że niestety już zginęły.
Podlewamy tylko rano
i wieczorem. W dzień, kiedy
jest gorąco, zimna woda może tylko poparzyć rośliny. Do
podlewania najlepiej używać
ciepłej wody. W tym celu powinniśmy mieć czarną 100-litrową beczkę. W ciągu dnia
nagrzeje się w niej woda. Do
takiej beczki można również
dosypać czystego nawozu,
ale wtedy musimy się pogodzić z tym, że nie będziemy
mieli upraw ekologicznych.
Powinniśmy lać wodę pod rośliny, ale jest to trudne i dlatego zróbmy sobie proste
urządzenie. Na grządkach,
w rzędach między roślinami,
rozciągamy wąż ogrodowy
z dziurkami. Pozwoli to nam
na oszczędne podlewanie,
w odpowiedni sposób (tylko pod liście) naszych upraw.
Trawniki także należy często
podlewać. Gdy zaczną żółknąć, to trudno będzie je uratować. Nie wolno do tego
dopuścić. Do podlewania (rano i wieczorem)
używamy zraszaczy,
ale za to woda powinna lać się dosyć długo, około
godziny.
Stronę przygotował JP
Każdy miłośnik balkonowych ogródków kwiatowych wie, że rośliny uprawiane w sztucznych warunkach wymagają częstego
podlewania, racjonalnego nawożenia i pielęgnacji. Ziemia w doniczkach po jakimś czasie pokrywa się brzydką skorupą,
z której wyrastają chwasty, i staje się podłożem do rozwoju grzybów.
Balkonowy eden
J
est na to prosty
sposób. Do poprawienia struktury podłoża użyjmy keramzytu. Jest to lekkie
kruszywo, wyrabiane na
gorąco z gliny, które idealne nadaje się do uprawy roślin w doniczkach.
Można je także stosować
na rabatkach. Do naszego balkonowego ogródka najlepsze będą granulki. Keramzyt jest lekki,
wytrzymały i porowaty. Korzystnie wpływa
na wzrost roślin. Spulchnia ziemię, zapewnia dopływ powietrza, utrzymuje stałą temperaturę oraz
wilgotność podłoża. Chroni glebę przed przegrzaniem,
wysuszeniem i przemarzaniem. Jest idealny do upraw
ekologicznych, bo pozyskiwany jest z naturalnych, ilastych glin pęczniejących.
Można go stosować wielokrotnie. Wielką zaletą keramzytu jest jego higroskopijność. Po podlaniu utrzymuje
bardzo długo wodę, szczególnie gdy znajduje się na dnie
doniczek czy pojemników.
w jednym miejscu. Znacznie ciekawsze są pnącza
jednoroczne, świetne zarówno do ogrodu, jak
i na balkon. Co roku można aranżować nowe kompozycje, a rośliny da się
uzyskać z nasion, które
są do kupienia w każdym
sklepie ogrodniczym.
nącza jednoroczne,
znakomite na zielone parawany, to między
innymi asarina pnąca, fasolnik egipski, chmiel japoński czy fasola ozdobna. Natomiast gdy chcemy
mieć ściankę z mnóstwem
pachnących kwiatów, to
powinniśmy posadzić tunbergię oskrzydloną, wilce, groszek
pachnący lub nasturcję pnącą. Pnącza kwitną od początku czerwca do końca sierpnia.
Musimy zapewnić im podpory. Sadzimy je na balkonie blisko balustrad, a jeżeli pojemniki
z roślinami stawiamy koło ściany, to na niej powinny być powieszone sznurki, po których
pnącza będą się wspinały. Należy często je podlewać i od czasu do czasu zasilać nawozem.
P
W miarę wysychania ziemi
woda z granulek uwalnia się
i jest wykorzystywana przez
roślinę. Gdy posypiemy powierzchnię, powoduje zahamowanie wzrostu chwastów
i nie pozwala na rozwój grzybów i pleśni, ponadto rośliny
nie niszczą gryzonie i owady.
Pnącza jak parawan
Istnieje grupa roślin nadających się zarówno do ogrodu, jak i na balkon. Szybko
rosną i dają różne możliwości
ozdobnych układów. Można z nich konstruować ścianki, owijać nimi słupki, płoty
oraz balustrady. Pnącza pozwalają stwarzać romantyczne zakątki wypoczynkowe
w ogrodach i intymnie pachnące kąciki na balkonach.
ybór roślin jest
ogromny.
Mamy w czym przebierać i wybierać. Można zdecydować
się na pnącza wieloletnie,
ale te nadają się głównie do
ogrodu, bo rosną wiele lat
W
Kwitnący parawan
REKLAMA
Zadzwoniła do mnie zaprzyjaźniona Czytelniczka, pani Sylwia. – Cieszę się, że w waszej gazecie jest kącik ogrodniczy,
chciałabym wszystkim Czytelnikom zaproponować trochę intymności – zaśmiałem się. – Nie! Nic z tych rzeczy. Chodzi mi
o to, że na naszych balkonach jesteśmy widoczni z każdej strony, a ja nie cierpię plastykowych przesłonek czy firanek – ani
podglądaczy. Dlatego od kilku lat urządzam pachnący kwiatowy parawan.
Najlepiej do tego nadaje
się pachnący groszek. Szybko rośnie. Tworzy piękną,
zieloną ścianę, pełną kolorowych kwiatowych kieliszków. Nasiona kupuję w sklepie ogrodniczym. Na moim
balkonie skrzynki ustawiam
na posadzce. Nasionka sadzę co 8-10 centymetrów,
w dobrze nawiezioną ziemię. Często podlewam. Już
w czerwcu mogę w moim
pięknym, małym ogródku
opalać się i nikt mnie nie podgląda, a zapach kwiatów rozREKLAMA
nosi się po całym mieszkaniu
do końca sierpnia. Sadzę różne kolory groszku, a w rogach
balkonu sieję dodatkowo słoneczniki. Gdy kwitną, cały czas obracają żółte kwiaty
w kierunku słońca, a w moim ogródku jest jego pod
dostatkiem. Patrząc z dołu
budynku, mój balkon wygląda jak ogrody Semiramidy.
– Dziękują za wspaniałą radę.
Mam nadzieję, że nasi Czytelnicy wezmą ją pod uwagę,
a ich balkonowe ogrody będą
równie piękne.
Ślady przeszłości
“Nowe Życie Olsztyna” nr 10 (133) 2014
15
Jak Pawełek historię
Olsztyna poznaje
Nieraz już pisałem, że nasz redakcyjny miłośnik historii Jacek Panas lubi mnie zaskakiwać. Zdarzało się, że budził mnie w nocy, mówiąc, że ma ciekawe miejsce do opisania. Kiedyś nad
ranem zaprosił mnie do Lasu Miejskiego, żebym zobaczył stado dzików, które buchtowało w lesie. Innym razem zaprosił mnie na piwo, po to tylko, żeby opowiedzieć mi ciekawą historię
o morderstwie popełnionym w latach sześćdziesiątych na cmentarzu żydowskim w Olsztynie. Początek tamtego tragicznego zdarzenia miał miejsce w tatarskim barze, który przez miejscową
elitę był nazywany Pod Koniem. Tych miejsc już nie ma, bo Olsztyn z roku na rok zmienia swoje oblicze. Jacek powtarza, że czasy powojenne to mało znana część historii miasta.
Wiele razy czekałem
na autobus na przystanku przy ulicy Szrajbera. Z opowiadań Jacka
wiem, że to miejsce jeszcze 30 lat temu wyglądało inaczej. Ostatnio, kiedy zapłaciłem mandat za
przechodzenie w niedozwolonym miejscu koło
Villi Beyer, pomyślałem
o Jacku, którego zamierzałem zapytać, czy ma
dla mnie jakąś ciekawą
historię. I ponownie mój
kochany redaktor mnie
zaskoczył! W skrzynce internetowej znalazłem od niego wiadomość, która zaczynała się
od słów:
„Pawełku! Śniło mi
się, że interesowałeś się
zabudową ulicy Szrajbera, byłeś ciekawy, jak
wyglądała przed twoimi urodzinami. Postanowiłem więc przesłać
gotowy materiał o Villi Beyer. To jest ten budynek na rogu ulic Knosały
i Szrajbera, w którym teraz mieści się bank. Zawierucha II wojny światowej oszczędziła budynek, ale ówczesne
ludowe władze zamierzały go
zburzyć. Uważano, że jest pamiątką po przedwojennych fabrykantach. Planowano w tym
miejscu wybudować biurowiec Powszechnej Organizacji
„Służba Polsce”. Wycofano się
z tego pomysłu, gdy w 1950 roku w Olsztynie utworzono oddział Towarzystwa Przyjaźni
Polsko-Radzieckiej. Uroczystego otwarcia dokonał ówczesny
REKLAMA
wojewoda Mieczysław Moczar. Ta organizacja użytkowała budynek do 1977 roku, kiedy cały plac Roosevelta, ulice
Niepodległości i Szrajbera były
przebudowywane pod nowy
układ komunikacyjny. Zamierzano ponownie zburzyć willę,
aby poszerzyć jezdnię. Tym razem uratował ją profesor Wiktor Zin, który udowodnił, że
jest to perełka przedwojennego
budownictwa willowego i trzeba ją uznać za zabytek, co też
uczyniono w 1989 roku.
Teraz dwa słowa o samym
budynku. Ma bardzo interesujący kształt, dlatego kiedyś nazywano go cerkiewką,
a później po prostu TPPR-em. Wzniesiono go prawdopodobnie na przełomie 1894
i 1895 roku z czerwonej cegły na nieregularnym planie. Obiekt posiada spadzisty dach, użytkowe poddasze
oraz bardzo rozbudowane
piwnice. W jednym rogu, od
ulicy Szrajbera, usytuowana
jest nieregularna wieżyczka,
REKLAMA
która upodabnia willę do małego zamku. Boczne elewacje
przyozdobione są elementami
w postaci opasek oraz okien
zwieńczonych profilowanymi
frontonikami i fryzami. Dach
na brzegach jest zdobiony
metaloplastyką.
Teraz wnętrza zostały zaadaptowane na potrzeby banku. Gdy jeszcze istniał TPPR,
chodziłem do istniejącego tam
kina. Pamiętam, że wystój
wnętrza był bardzo skromny, a sala kinowa była nie-
duża, prawdopodobnie
stworzona z dwóch pomieszczeń. Na początku
lat sześćdziesiątych mieściła się tam jeszcze kawiarenka na werandzie.
Przez krótki czas siedzibę w tym miejscu mieli dziennikarze, później
przenieśli się na ulicę Dąbrowszczaków, a następnie do nowo wybudowanej siedziby przy ulicy
Mickiewicza.
Willę wybudował Louis Beyer jako swój dom
mieszkalny. Był najbogatszym
przedsiębiorcą Olsztyna, posiadał odlewnię żeliwa, zakłady
metalowe i fabrykę maszyn. W 1886 roku przedsiębiorstwo
zlokalizowane przy obecnej alei
Niepodległości
zniszczył ogień. Odbudowano
je, ale podczas II wojny
światowej zniszczyła je
ponownie. W wilii, aż do
zajęcia jej przez żołnierzy
Armii Czerwonej, mieszkała rodzina Beyerów.
Niedaleko willi, w kierunku Łyny, zlokalizowano duREKLAMA
ży schron przeciwlotniczy,
do którego prawdopodobnie
prowadziło wejście z piwnic
budynku. Na zdjęciu widać
willę, nieco dalej jednopiętrową kamieniczkę. Za nią mieściły się pawilony handlowe
i stacja benzynowa, których
już nie ma. Ten budynek
z lewej to starostwo powiatowe. Budynek został zniszczony w 1945 roku, potem został odbudowany na potrzeby
izby skarbowej. Później mieścił się tam urząd powiatowy i redakcje olsztyńskich
gazet: „Panoramy Północy”,
„Gazety Olsztyńskiej”, „Warmii i Mazur” oraz cenzura.
Teraz pomieszczenia użytkuje UWM. Most Wilhelma nad
Łyną, na którym stoją ludzie,
początkowo był drewniany,
potem żelazny i w końcu betonowy. W najbliższym czasie
ma zostać rozebrany i wybudowany od nowa”.
Na tym się kończy wiadomość od Jacka Panasa,
którą państwu przekazał
Pawełek
16
“Nowe Życie Olsztyna” nr 10 (133) 2014
reklama
Kariera w branży
medycznej łatwiejsza
niż kiedykolwiek
Stały rozwój rynku usług medycznych w Polsce i w innych krajach europejskich powoduje, że w wielu dziedzinach wciąż
brakuje fachowców – szkoły i uczelnie nie nadążają z dostarczaniem odpowiedniej liczby absolwentów. Zmiany w polskim
systemie edukacji spowodowały, że już po roku nauki można mieć uprawnienia do wykonywania zawodu o bardzo atrakcyjnym poziomie wynagrodzenia i szerokich możliwościach rozwoju.
Ciekawą propozycją jest
zawód technika masażysty.
Osoba posiadająca uprawienia do pracy w tym zawodzie
może liczyć na zatrudnienie
np. w salonach SPA, klubach
sportowych,
sanatoriach,
centrum fitness, klinikach
rehabilitacyjnych, luksusowych hotelach itd. Oczywiście istnieje także możliwość
założenia własnej działalności i samodzielnego pozyskiwania pacjentów. Przy odpowiedniej liczbie poleceń ze
strony zadowolonych klientów realne są zarobki więcej niż zadowalające. Karierę
w tym zawodzie można rozpocząć, zdobywając upraw-
nienia podczas 2 lat nauki
w szkole policealnej.
Równie interesującą propozycją jest zawód opiekuna medycznego. Absolwent tego kierunku jest stale poszukiwany
do pracy w klinikach, domach
opieki, centrach rehabilitacyjnych lub jako prywatny opiekun osoby starszej. W chwili
obecnej na rynku pracy w Polsce brakuje kilkudziesięciu tysięcy osób z uprawnieniami do
wykonywania tego zawodu, co
powoduje, że absolwent może
przebierać w atrakcyjnych ofertach. W związku ze starzeniem
się społeczeństw europejskich,
warto rozważyć kontynuowanie kariery za granicą.
Osoby, które nie przepadają za bezpośrednim kontaktem z klientem, powinny
rozważyć zawód technika
farmaceutycznego. Już po
dwóch latach nauki w szkole policealnej można korzystać z szerokich możliwości
zatrudnienia, tak w kraju,
jak i za granicą. Wbrew pozorom, absolwent kierunku
nie musi podejmować pracy w aptece. Najciekawsze
perspektywy dotyczą zatrudnienia w firmach produkujących żywność, leki
i suplementy diety. Absolwenci szkół policealnych zyskują tu dodatkową przewagę, ponieważ są w stanie
wejść do branży w ciągu
dwóch lat, w odróżnieniu
od studentów farmacji, którzy potrzebują na to prawie
trzy razy więcej czasu. Łatwo przewidzieć, że kto wejdzie na ten rynek szybciej,
ten osiągnie większą korzyść.
Szukając dla siebie odpowiedniego zawodu, należy zadbać o wybór właściwej
szkoły. Najlepszą inwestycją
jest powierzenie losów swojej kariery instytucji z wieloletnim doświadczeniem.
Kurtyna w górę
“Nowe Życie Olsztyna” nr 10 (133) 2014
17
Absolwent Wydziału Sztuki UWM. Rzeźbiarz, malarz, animator lokalnego ruchu plastycznego. Autor kilku indywidualnych wystaw. Jest także organizatorem krajowych i międzynarodowych
plenerów rzeźbiarskich i malarskich. Na co dzień zajmuje się plastyczną edukacją dzieci i młodzieży. Jego podopieczni zyskują sławę i uznanie także poza granicami naszego kraju.
Józef Mika
– rzeźbiarz jest jak saper
Chociaż mieszkasz poza
Olsztynem, często można spotkać Cię w stolicy
Warmii i Mazur, zwłaszcza w olsztyńskim radiu, gdzie swego czasu
prowadziłeś plastyczny
konkurs. Na czym polegał?
Chodziło o odgadnięcie
tytułu obrazu. Opowiadałem, jak wygląda, nie zdradzając nawet autora dzieła.
Po paru minutach, kilku wejściach, ludzie dzwonili do radia i odgadywali tytuł oraz
nazwisko autora. Zawsze
główną nagrodą była moja
praca – akwarelowa lub pastelowa. Program cieszył się
dużą popularnością, pomógł
mi w dalszym artystycznym
rozwoju poprzez malarstwo
i rzeźbę. Prowadziłem go
wspólnie z Piotrem Bałtroczykiem. Trwało to prawie
dwa lata.
Twoje związki z Olsztynem zaczęły się jednak
nieco wcześniej. Jesteś
absolwentem Wydziału
Sztuki Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego. Co
dały Ci te studia?
Studia nauczyły mnie
innego spojrzenia na sztukę. Dzięki temu mogę malować obrazy bardziej dojrzałe
i profesjonalne. Teraz w malowaniu obrazów szukam
przetworzenia
realizmu,
własnej interpretacji, własnego tworzenia w malarstwie i rzeźbie. W ten sposób
mogę wpajać profesjonalną
sztukę swoim uczniom. Poznałem również wielu interesujących ludzi, z którymi
kontakt utrzymuje do dziś.
REKLAMA
Jak zaczęła się
Twoja pasja, która z czasem przeszła w zawód?
Dużo pracujesz z dziećmi
i młodzieżą. Czy
trafiłeś na jakieś
plastyczne talenty?
Może to zabrzmi śmiesznie, ale wszystko zaczęło się
podczas wypasania krów.
Aby umilić sobie czas, zacząłem malować i rysować, miałem wtedy 12 lat. Po maturze byłem zapraszany przez
Wojewódzki Dom Kultury
w Olsztynie na wojewódzkie
plenery malarskie. Uczestniczyłem w 20 takich plenerach.
Z czasem postanowiłem, że
pójdę na studia, a po ich ukończeniu zacząłem zajmować się
malarstwem oraz rzeźbą zawodowo. Przez te lata brałem
i biorę udział w wielu wystawach w różnych miastach
Polski.
Specjalizujesz się w dużej rzeźbie plenerowej.
Wykonanie takiego eksponatu zajmuje chyba
sporo czasu?
Oczywiście, nie mogło
być inaczej. W sumie jedenaścioro moich wychowanków
jest już po akademiach sztuk
pięknych. Każdy z nich realizuje się w sztuce, robiąc wystawy w Polsce i za granicą.
Aktualnie pod moją opieką
jest duża grupa plastyczna
w Gminnym Ośrodku Kultury i Sportu w Pilniku, która zapowiada się obiecująco.
Każdy uczeń coś w sobie ma,
tylko trzeba nim odpowiednio
pokierować i zachęcić.
Czy rzeźbiarz oprócz wyobraźni, która jest niezbędna w sztukach plastycznych, musi mieć jeszcze
jakieś predyspozycje?
Wygląda to mniej więcej
tak. Mamy duży kloc drewna o długości ok. 2,5 metra i
ważący prawie tonę, i z tego
trzeba wydobyć postać. To
wymaga siły fizycznej oraz
wysiłku intelektualnego. Zawsze muszę do pomocy brać
wielu ludzi, aby taką rzeźbę
przekręcić bądź przestawić.
Wykonanie rzeźby trwa około
2 miesięcy. Moje prace zazwyczaj przedstawiają ważne postacie historyczne.
powe, ponieważ jest miękkie
i można dłutem swobodnie
manewrować i wydobywać
różne formy. W lipie rzeźbi się stosunkowo szybko.
Twardym materiałem są natomiast drzewa owocowe: wiśnia, grusza. W takim drewnie
rzeźbi się zazwyczaj małe postacie i można wykonywać jakieś drobiazgi.
Czy każdy rodzaj drzewa nadaje się do wykonania rzeźby, od czego to
zależy?
Od dawna fascynuje mnie
rzeźba monumentalna i ona
mnie artystycznie pochłania. Dotychczas wyrzeźbiłem m.in. Tadeusza Płoskiego,
który stoi przy Szkole Pod-
Najlepszym materiałem
do rzeźbienia jest drewno li-
Nie lepiej jest rzeźbić figurki, które można potem sprzedać turystom?
stawowej w Kłębowie, Józefa Piłsudskiego, który został
umiejscowiony przy Zespole Szkół w Rogożu oraz Ignacego Krasickiego i płaskorzeźbę z twarzami dawnych
mieszkańców Lidzbarka Warmińskiego. Nie lubię małych
form. Czasem mam zamówienia na duże rzeźby, na których
mogę trochę zarobić. Kilka takich już sprzedałem.
Jesteś laureatem Lauru
Złotej Dziesiątki w plebiscycie „Gazety Olsztyńskiej”, czy to Twoje jedyne trofeum?
Na razie tak, ale najlepszym wyróżnieniem są wernisaże moich podopiecznych,
REKLAMA
którzy mają już duże osiągnięcia w rzeźbie i malarstwie.
Grzegorz Gwiazda (rzeźba) to dziś już sława światowa, Jerzy Szumczyk kończy
Akademię Sztuk Pięknych
w Gdańsku. Swego czasu było o nim głośno z powodu kontrowersyjnej rzeźby przedstawiającej rosyjskiego żołnierza
gwałcącego ciężarną kobietę.
Katarzyna Miściur ukończyła
Akademię Sztuk Pięknych we
Wrocławiu. Emil Sybicki jest
absolwentem Wyższej Szkoły Plastycznej w Toruniu. Wielu moich uczniów studiowało
i studiuje na Wydziale Sztuki UWM w Olsztynie. Wszyscy robią wystawy i pracują na
swój własny dorobek w sztuce.
Przede wszystkim musi posiadać silną rękę, bo to jest jednak ciężka praca fizyczna i intelektualna. Musi też wiedzieć,
które detale odrzucać z drewna, bo rzeźbiarz jest jak saper.
Nie może się pomylić. Trzeba
znać anatomię, proporcję, budowę człowieka. W rzeźbie jest
tylko wynik ujemny. Odrzucanie wiórów z kloca. Dodawanie
ich jest już nierealne.
Inicjujesz wystawy i plenery rzeźbiarsko-malarskie, również międzynarodowe. Wszystko jest
na Twojej głowie czy
ktoś Ci pomaga?
Zazwyczaj daję radę sam,
ale pomagają mi różne instytucje i zawsze znajdują się ludzie,
którzy nie odmówią pomocy.
Andrzej Zb. Brzozowski
18
“Nowe Życie Olsztyna” nr 10 (133) 2014
rozmaitości
REKLAMA
Kino
BARAN 21.03 – 20.04
W najbliższy weekend
uda Ci się tanio zatankować
samochód. Jeżeli kupisz więcej niż 200 litrów, dostaniesz
talon na kawę i masz szansę
wygrać breloczek do kluczy,
jeżeli kupisz wycieraczki.
BYK 21.04 – 20.05
W sprawach zawodowych
stawiaj na rozwagę i rozsądek. W sprawach sercowych
nie pozwalaj sobie na całkowite rozmarzenie, a przynajmniej nie trać od razu głowy.
Może Ci się jeszcze przydać.
BLIŹNIĘTA 21.05 – 21.06
Na wielkie zmiany jak na
razie się nie zanosi, ale rzetelna, wydajna, dobrze zorganizowana i uczciwa praca zostanie
z pewnością w końcu wynagrodzona. Tak powinno być. Przynajmniej teoretycznie.
RAK 22.06 – 22.07
Nie wdawaj się w dyskusje
polityczne. Obserwuj, słuchaj
i przytakuj. Nie narażaj się.
Swoje poparcie lub dezaproREKLAMA
batę wyrazisz podczas najbliższych wyborów. Chyba że to
Ciebie będą wybierali.
LEW 23.07 – 23.08
Pora wyrzucić z terminarza sprawy, do których nie
masz serca. Nie obiecuj sobie,
że załatwisz je w przyszłym
tygodniu. Jeden tydzień tak
naprawdę nie zbawi ani Ciebie, ani żadnego z Twoich
wierzycieli.
PANNA 24.08 – 23.09
Jeżeli w niedzielę rano ktoś zadzwoni do Twoich
drzwi, nie wstawaj. Pewnie
przywieźli ziemniaki. Jeżeli znowu zadzwoni, nie wstawaj. Pewnie sąsiadka. Jeżeli
zadzwoni po raz trzeci, wstań.
Twój mąż zapomniał kluczy.
WAGA 24.09 – 23.10
Będą liczne i konkretne
okazje do zawodowych osiągnięć. Łap okazje. Mogą się
nie powtórzyć. Musisz tylko
mieć oczy i uszy otwarte. Postaraj się nie szastać pieniędzmi, zwłaszcza że nie są Twoje.
SKORPION 24.10 – 22.11
Nie daj się sprowokować. Kłótnia z żoną przysporzy Ci tylko nowych wydatków. Przecież to Ty będziesz
musiał w końcu ją przeprosić. I jak zwykle jedynym argumentem będzie mały, gustowny prezencik.
STRZELEC 23.11 – 21.12
Korzystny czas na załatwianie spraw wymagających
rozmachu. Tempo działania
może zaskoczyć nawet Ciebie
samego. Gdyby pojawiły się
wątpliwości, nie daj im dojść
do głosu. Skorzystaj z porady
laryngologa.
zaprasza
„Listonosz Pat i wielki świat”
Sympatyczny
listonosz
Pat z małego, spokojnego
miasteczka zapragnie wziąć
udział w niezwykle popularnym telewizyjnym show
„Mam talent!”. Czeka go więc
KOZIOROŻEC 22.12 – 20.01
Przy odrobinie ostrożności ominą Cię poważniejsze
tarapaty. Nie pozwalaj sobie
na roztargnienie. Pilnuj notesu, portfela i klucza. Najlepiej,
jeżeli dasz to komuś na przechowanie. Tylko zapisz sobie,
komu dałeś.
WODNIK 21.01– 19.02
Możesz zdecydować się
na poważniejsze zakupy,
a także zaryzykować śmielsze
zmiany w swoim wyglądzie.
Zwróć jednak uwagę, aby były one śmielsze, nie śmieszne.
To dość istotna różnica.
RYBY 20.02 – 20.03
W pracy pora rozwinąć
skrzydła. Twoje szare komórki prezentują imponującą formę. Jeśli utrzymasz tempo
pracy, to doczekasz się finansowych efektów. Oby ich tylko nie zaprzepaściła kontrola
z izby skarbowej.
Redakcja zastrzega sobie
prawo do unieważnienia horoskopu, bez podania przyczyn!
AZB
wyprawa do wielkiego miasta, do zwariowanego świata
gwiazd i telewizyjnych osobowości. Będzie to wielka
i niebezpieczna przygoda.
Na szczęście jak zwykle może liczyć na swoich przyjaciół z rodzinnego miasteczka oraz swawolnego kota
Jessa. Dzięki nim odkryje, że
od sławy i kariery cenniejsza jest grupa bliskich osób,
z którymi nigdy nie można się
nudzić.
Aby dostać jeden z ośmiu biletów na dowolny film 2d grany od poniedziałku do czwartku,
należy wysłać SMS z uzasadnieniem, dlaczego właśnie do Ciebie ma trafić bilet, pod numer
7148 o treści „zycie1. treść uzasadnienia” Koszt SMS-a to 1,23 zł z VAT.
„Czarnoksiężnik z Oz: powrót Dorotki”
Chociaż od powrotu
Dorotki z Oz minęła zaledwie chwila, na dziewczynkę czeka już kolejna przygoda. Wezwana
przez przyjaciół – Stracha na Wróble, Tchórzliwego Lwa i Blaszanego
Drwala, ponownie przenosi się do zaczarowanej krainy. Na miejscu
odkrywa, że pod jej nieobecność władzę nad Oz
przejął brat Złej Czarownicy z Zachodu – złośliwy i przebiegły Błazen. Jedyną osobą zdolną powstrzymać
REKLAMA
złoczyńcę jest Dorotka. Aby
tego dokonać, dzielna dziewczyna będzie musiała udać się
REKLAMA
rozmaitości
“Nowe Życie Olsztyna” nr 10 (133) 2014
19
REKLAMA
O królewnie Wełence
W miasteczku, na ryneczku, pośród pachnących kwiatów, świeżych warzyw i owoców królewicz Kłębuszek
szuka swej królewny. Dawno
temu stara czarownica poplątała wszystkie nici, zagmatwała losy bajkowych bohaterów.
Mimo że wciąż są obok siebie,
to jednak nie mogą się odnaleźć. Bajka O królewnie We-
łence powstała z inspiracji
baśnią Marii Krüger „Apolejka i jej osiołek”. To opowieść
o miłości, która pokonuje wiele przeciwności. To udziana
na drutach bajka o poszukiwaniu szczęścia i bliskości. Bo
przecież trudno żyć w pojedynkę, we dwoje jest weselej,
a każdy zły czar pryska, gdy
się kocha i jest się kochanym.
Spektakl grany jest w konwencji żywoplanowo-lalkowej. Ubarwiają go wpadające
w ucho piosenki, a wykonana z włóczki scenografia pobudza dziecięcą wyobraźnię.
Reżyserem sztuki jest wieloletni dyrektor Teatru Animacji
w Poznaniu, znany olsztyńskiej publiczności jako twórca pełnego humoru spektaklu
Szałaputki. Pozostałych twórców przedstawienia znamy
z realizacji Koziołka Matołka, którego przygody mogliśmy śledzić na naszej scenie
od 1997 r.
Aby dostać jeden z trzech PODWÓJNYCH biletów do Teatru Lalek, należy wysłać sms z uzasadnieniem, dlaczego właśnie do
Ciebie ma trafić bilet, pod numer 7248 o treści „zycie3. treść uzasadnienia” Koszt sms-a to 2,46 zł z VAT.
REKLAMA
Terry Pratchett
Para w ruch
Najnowsza powieść z cyklu Świat Dysku!
Ku zaskoczeniu Patrycjusza, lorda Vetinariego,
w Ankh-Morpork pojawia
się nowy wynalazek – wielka i hałaśliwa machina, wykorzystująca potęgę wszystkich czterech żywiołów:
ziemi, powietrza, ognia i wody. A że to Ankh-Morpork,
już wkrótce ściąga tłumy zachwyconych gapiów; niektórzy wcześniej dostrzegli ducha czasów i przybywają
uzbrojeni w notesy i płaszcze
przeciwdeszczowe.
Moist von Lipwig nie należy do miłośników ciężkiej pracy. Oczywiście, kierując Urzędem Pocztowym, Królewskim
Bankiem i Mennicą wnosi swój wkład, ale polega on
głównie na słowach. A słowa
na szczęście nie są zbyt ciężkie i rzadko wymagają smarowania. Jednakże Moist bardzo
lubi pozostawać przy życiu,
co sprawia, że nowa oferta Vetinariego jest trudna do
odrzucenia...
REKLAMA
20
Porady
“Nowe Życie Olsztyna” nr 10 (133) 2014
Stronę przygotował Mirosław Rogalski
Nawet, gdy kredyt żyrują dwie, trzy osoby, bank zwraca się najczęściej o spłatę zaległości do jednego żyranta. Nieszczęśnik musi płacić raty, a na drodze sądowej dogadywać się
z pozostałymi żyrantami.
Warto pamiętać, że poręczając komuś kredyt, sami sobie
obniżamy zdolność kredytową. Tak jest nawet wówczas, gdy
osoba zaciągająca kredyt sumiennie go spłaca. Nie pozostajemy jednak sami z dylematem – poręczyć czy nie poręczyć. Przy
ważnych umowach kredytowych bank wymaga, by żyrant
przybył do banku z żoną, która swym podpisem wyrazi zgodę na zastawienie wspólnego z mężem majątku. Żona może nie
mieć czasu, dzięki czemu kandydat na żyranta ma szansę wymigać się od składania podpisu, który mógłby przysporzyć niespodziewanych kłopotów.
Cudze raty,
same straty
Renta rodzinna,
szczęście
w nieszczęściu
Bycie żyrantem nie zawsze kończy się dobrze. Spłacanie cudzych długów to żadna przyjemność, a niekiedy spore kłopoty. Zaczynają się one wtedy, gdy osoba, której podżyrowaliśmy
kredyt, popada w tarapaty i przestaje spłacać raty. Niestety,
podpisu nie da się cofnąć.
Nieszczęście polega na tym, że najczęściej o nowej sytuacji
żyrant nie dowiaduje się bezpośrednio od osoby, której pomógł.
Wiadomość dociera doń pośrednio, w sposób urzędowy, tzn.
otrzymuje pismo z pieczęcią banku. Bank czyni to bez skrupułów, bo to łatwy sposób, niewymagający sądowego ściągania
należności i komorniczego zajmowania majątku. Bank, na spłatę cudzego długu, ściągnie należne pieniądze od żyranta, a dopiero ten na drodze sądowej może latami domagać się zwrotu
gotówki. W ten oto sposób ludzie, którzy ufają innym, bardzo
często tracą przyjaciół, znajomych, a nawet bliskich krewnych.
Renta rodzinna przysługuje przede wszystkim niepracującej wdowie po śmierci męża (musi mieć ukończone 50 lat), pozostającej bez odpowiednich środków do życia. Renta rodzinna
przysługuje też niepełnoletnim do 16 lat oraz uczącym się dzieciom do 25 lat. Niekiedy również rodzicom zmarłego, gdy byli
na jego wyłącznym utrzymaniu. Oczywiście renta taka przysługuje także wdowcom, jednak – z wiadomych względów – niewielu mężczyzn z takiej możliwości korzysta.
Rentę rodzinną otrzymuje się po zmarłym, który w chwili
śmierci miał prawo do emerytury lub renty albo pobierał świadczenie przedemerytalne. Nie ma renty rodzinnej po niepracują-
REKLAMA
REKLAMA
cym lub zatrudnionym na czarno. Nie przysługuje osobom w
wolnym związku, choćby były ze sobą przez całe życie. Po rozwodzie także nie ma szans na jej otrzymanie. Wysokość przysługującej rodzinie kwoty jest zależna od liczby osób, które będą pobierały rentę. Jedna osoba otrzymuje 85% świadczenia,
jakie otrzymywał za życia zmarły. Dwie osoby – 90 procent, trzy
i więcej – 95 procent. Podział tej kwoty komplikuje się w przypadku posiadania przez zmarłego dzieci z poprzedniego małżeństwa lub nieślubnych dzieci.
Kontrola na
chorobowym
Na druku L4 oznacza się, czy chory musi leżeć czy może chodzić. Należy liczyć się z tym, że ZUS lub zakład pracy
skontroluje sytuację. Wykorzystywanie zwolnienia lekarskiego niezgodnie z jego celem może spowodować utratę zasiłku
chorobowego. „Musi leżeć” oznacza, że chory leży w łóżku,
również pod koniec choroby, nawet gdy poczuje się dużo lepiej. Na nic zda się tłumaczenie, że na chwilę opuścił piernaty i wyskoczył po bułkę. „Może chodzić” oznacza chodzenie
na zabiegi, ewentualnie po zakupy, ale oznacza poruszanie się
z pewnymi ograniczeniami. Nie wypada w tym czasie zająć się
myciem samochodu lub robieniem generalnych porządków.
Zapracowanemu rekonwalescentowi zasiłek przepada i kwita. Dodatkową konsekwencją może być utrata pracy, i to ze
skutkiem natychmiastowym. Pracodawca może uznać, że kopanie ogródka podczas zwolnienia lekarskiego jest naruszeniem obowiązków pracowniczych.
Wypadek bez
obowiązkowego
OC
Lepiej takich zdarzeń unikać, bo wiąże się to ze sporymi kłopotami. Pół biedy, gdy wypadek spowoduje właściciel samochodu. Sam sobie nawarzył piwa. Gorzej, gdy stłuczkę spowoduje ktoś inny, na przykład brat właściciela. Na nic tłumaczenie,
że nie wiedział o niezapłaconym OC. Sprawy potoczą się same. Na początek koszty spowodowane kolizją pokryje poszkodowanemu Ubezpieczeniowy Fundusz Gwarancyjny. Potem
wszystkie wydatki zostaną ściągnięte co do złotówki. Fundusz
obciąży właściciela pojazdu, bo musiał wiedzieć, że ma nieopłacone OC, a także niedoinformowanego kierującego. Przed złapaniem za kierownicę i wyjechaniem na drogę powinien bowiem sprawdzić, czy ubezpieczenie OC jest aktualne.
sport
“Nowe Życie Olsztyna” nr 10 (133) 2014
21
Grand Prix w Olsztynie
Wielkie pływanie
w Aquasferze
Kolejne wielkie imprezy sportowe odbędą się w olsztyńskiej Aquasferze. Najpierw, 24-25 maja, będziemy mogli śledzić rywalizację z cyklu Grand Prix Polski, zaś dwa tygodnie później
zmagania sportowców podczas mistrzostw kraju. Udział w nich zapowiedziały największe gwiazdy polskiego pływania.
Oddana do użytku
w marcu 2012 roku Aquasfera stała się niemal od
razu areną największych
zawodów pływackich
w Polsce. Już dwa miesiące po jej otwarciu zorganizowano tam Grand
Prix Polski oraz mistrzostwa kraju. Stało się tak
za sprawą Polskiego
Związku Pływackiego,
który powierzył stolicy
Warmii i Mazur organizację tych imprez. Okazało się, że miasto oraz
Ośrodek Sportu i Rekreacji wywiązały się z tego zadania znakomicie.
Stąd już trzeci raz z kolei będziemy mogli podziwiać rywalizację najlepszych
pływaków
w naszym kraju. Andrzej Kowalski, prezes
Polskiego Związku Pływackiego, powiedział: – Aquasfera to piękny, nowoczesny
i funkcjonalny obiekt. Zawodnicy czują się tutaj znakomicie.
Pozytywna reakcja na organizację zawodów w Olsztynie
sprawiła, że postanowiliśmy
kolejny raz zlecić miastu organizację tych wielkich imprez.
Dla Olsztyna jest to duże wyróżnienie. Miasto, które
buduje infrastrukturę sportową, rekreacyjną i turystyczną,
jest pod tym względem coREKLAMA
raz bardziej widoczne w kraju. To doskonała promocja i
szansa na polepszenie obrazu
Olszyna w Polsce. Prezydent
miasta Piotr Grzymowicz poinformował nas: – Nie ukrywam, że staramy się stworzyć jak najlepsze warunki do
uprawiania sportu i aktywnego wypoczynku. Robimy to
z myślą o mieszkańcach miasta, jak i gościach, których
w ten sposób chcemy zachęcić
do odwiedzenia Olsztyna.
Prezydent podkreślił, że
dobra fama o organizacji zawodów i coraz lepszej infrastrukturze przynosi widoczne
efekty. Do Olsztyna przyjeżdżają na zgrupowania zawodnicy z całej Polski. W Aquasferze trenują sportowcy we
wszystkich kategoriach wiekowych. Wraz z nimi przyjeżdżają trenerzy, działacze i inne osoby towarzyszące. Piotr
Grzymowicz dodał: – To ma
także wymierny aspekt goREKLAMA
spodarczy. Ci ludzie zostawiają tutaj pieniądze, które
trafiają do przedsiębiorców,
a w pośredni sposób
zasilają budżet miasta. Liczę, że podczas takich zawodów
i zgrupowań goście
pozostawiają w Olsztynie rocznie około
miliona złotych.
Jak zapewnia Jerzy Litwiński, dyrektor Ośrodka Sportu
i Rekreacji w Olsztynie, który jest głównym organizatorem
tego rodzaju zawodów, wszystko będzie dopięte na ostatni guzik:
–
Aquasfera
jest wyposażona
w funkcjonalny i najlepszej jakości sprzęt
pomagający w organizacji imprez sportowych na taką skalę. Obsługują go
doświadczeni i znakomicie przygotowani do wszelkiego rodzaju prac pracow-
REKLAMA
REKLAMA
nicy ośrodka. Aquasfera
powstała nie tylko z myślą
o mieszkańcach miasta, regionu i gości. Istnieje także po
to, żeby na basenie tzw. olimpijskim odbywały się zawody
sportowe przez wielkie „S”.
Przyznanie nam po raz trzeci organizacji takich imprez
świadczy o tym, że idziemy
w dobrym kierunku.
Zawody z cyklu Grand
Prix Polski odbędą się 24
i 25 maja. Zobaczymy w nich
wielu znakomitych pływaków. Część z nich przyjechała do Olsztyna wcześniej i tutaj trenuje przed zawodami.
Na pewno wielu z nich pozostanie w stolicy Warmii i Maur
do czerwcowych mistrzostw
Polski seniorów. Dla kibiców będzie to nie lada gratka.
Otóż 5 czerwca w olsztyńskiej
Aquasferze oficjalnie zakończy swoją sportową karierę
mistrzyni olimpijska z Aten
– Otylia Jędrzejczak!
(r)
22
sport
“Nowe Życie Olsztyna” nr 10 (133) 2014
REKLAMA
Rosną
siatkarskie kadry
Jeśli chcemy ekscytować
się rozgrywkami siatkarskimi na poziomie ekstraklasy,
to należy najpierw wyszkolić dobrych zawodników. Na
owocną pracę z młodzieżą
nie mogą narzekać w Iławie
oraz w Olsztynie.
W Iławie postawiono na
siatkówkę dziewcząt. Pierwsze efekty tej pracy już widać.
Kadetki Zryw-Volley zajęły
czwarte miejsce w turnieju finałowym mistrzostw Polski.
To olbrzymi sukces zespołu,
który jest prawidłowo prowadzony przez ekipę szkoleniową. Przed dwoma laty iławianki zdobyły brąz MP w kategorii
młodziczek. Tym razem medalu nie było, lecz Zryw pozostawił po sobie bardzo dobre wrażenie. Szkoda, że w Olsztynie
siatkówka dziewcząt praktycznie nie istnieje. Prób reaktywowania kobiecej siatkówki było kilka, lecz wysiłki
okazały się bezskuteczne. Może więc warto zasięgnąć rady
u iławskich partnerów? Przecież czerpanie z dobrych wzorów nie przynosi ujmy! Równie dodrze zaprezentowali
się podczas turnieju finałowego kadeci AZS UWM Wojmex Olsztyn. Podopieczni trenera Macieja Rejznera zajęli
czwartą lokatę. Natomiast Jakub Kochanowski został uznany za najlepszego atakującego
zawodów. Oby z tej mąki powstał dobry chleb.
Skład AZS UWM Wojmex
Olsztyn: Piotr Szostek, Jakub
Kochanowski, Paweł Rutecki,
Kacper Czebatul, Tomasz Koziatek, Kamil Michalczyk, Bartosz Brzeski, Michał Ostaszyk,
Hubert Jankuniec, Łukasz Guzewicz, Karol Redyk, Michał
Sadowski i Artur Hatle.
WAD
REKLAMA
Indykpol AZS Olsztyn kompletuje skład
Jest Słowak...
i kto jeszcze?
Siatkarze Indykpolu AZS zajęli w zakończonym niedawno sezonie piąte miejsce. To najlepszy wynik olsztynian od kilku lat. Daje im to prawo udziału w europejskim Challenge Cup. Jednak w nowym sezonie trener Krzysztof Stelmach będzie prowadził drużynę po dość znacznych roszadach kadrowych.
Olsztyńscy kibice mają jeszcze w pamięci problemy klubu.
Przez kilka lat, głównie z powodów finansowych, akademicki klub nie mógł przebić
się do krajowej czołówki. Czarę goryczy dopełniły sezony,
w których olsztynianie zajmowali ostatnie miejsce w tabeli.
Sezon 2013/2014 miał być przełomowy. Po licznych zmianach
w zarządzie klubu i kadrze zespołu oraz wyprostowaniu
spraw finansowych, akademicy mieli włączyć się do walki
o pierwszą ósemkę, czyli wejść
do fazy play-off. Ta sztuka udała się i olsztynianie zakończyli rozgrywki na piątym miejscu. Jest to zasługa wszystkich
tych, którzy pomagali klubowi
w trudnych momentach.
Po zakończeniu sezonu
rozpoczęły się kadrowe ruchy. Bardzo szybko okazało
się, że w Indykpolu AZS zabraknie kilku zawodników
z podstawowej szóstki. Pierwszymi, którzy zdecydowali się
opuścić stolicę Warmii i Mazur, byli Rafał Buszek i Michał Żurek. Ten pierwszy był
wypożyczony na sezon z Resovii Rzeszów i wrócił do macierzystego klubu. Dołączył
do niego libero akademickiej
drużyny. Nie przestraszył się
tego, że będzie najprawdopodobniej tylko zmiennikiem
Krzysztofa Ignaczaka i zdecydował się na wyjazd na południe Polski. W międzyczasie
kontraktów nie przedłużyli obaj obcokrajowcy, czyli
Matti Oivanen i Pablo Bengolea. Najdłużej klub rozmawiał
z reprezentantem Argentyny, ale wobec jego niezdecydowania zrezygnował z dalszych negocjacji. To nie koniec
ubytków w kadrze zespołu.
Zarząd Indykpolu AZS postanowił nie przedłużać umów
z rozgrywającym Grzegorzem
Pająkiem i atakującym Bartoszem Krzyśkiem.
Tomasz Jankowski p.o.
prezesa zarządu klubu wyjaśnił: – Chcemy zbudować ścisłą kadrę jak najszybciej i muszą to być zawodnicy, którzy
udźwigną ciężar odpowiedzialności za dobry wynik
w kolejnym sezonie. Młodzi wychowankowie naszego
klubu znajdą się w tzw. szerokiej kadrze. Mam tu na myśli
m.in. Bartosza Mariańskiego,
Dariusza Kurmina czy Piotra
Łukasika. Być może ten ostatni zostanie na ten sezon wypożyczony do innego klubu.
Teraz czas na lepsze wiadomości. W Indykpolu AZS
pozostają Maciej Dobrowolski, Piotr Hain, Grzegorz Szy-
mański i Piotr Łuka. Do 19
maja kontrakty z akademickim klubem podpisali środkowy Trefla Gdańsk Maciej
Zajder oraz przyjmujący Frantisek Ogurcak ze Słowacji. Ten
drugi przez ostatnich sześć lat
występował w kilku włoskich
klubach oraz uczestniczył
w rozgrywkach o europejskie
puchary. Ma zastąpić Pablo
Bengoleę. Statystyki słowackiego przyjmującego z zakończonego sezonu są dobre, więc
powinien być mocnym punktem zespołu. Niemal pewny
jest transfer libero Politechniki Warszawa Michała Potery.
Obie strony już się dogadały,
zaś zawodnik musi tylko złożyć podpis na dokumentach.
Tomasz Jankowski poinformował nas: – Nie ukrywam, że jesteśmy zdecydowani sprowadzić do Olsztyna jeszcze trzech
lub czterech siatkarzy. Wśród
nich są dwaj obcokrajowcy. Na
razie nie wymienię nazwisk,
gdyż rozmowy są w toku.
Indykpol AZS z racji zajęcia
piątego miejsca w PlusLidze ma
prawo reprezentowania kraju
w Challenge Cup. O tym, czy
drużyna dostanie się do tych
rozgrywek, zdecyduje zarząd
olsztyńskiego klubu w czerwcu.
WAD
REKLAMA
REKLAMA

Podobne dokumenty

Mój Rynek - Gmina Dywity

Mój Rynek - Gmina Dywity redaktor naczelny: Leszek Lik, redaktor wydania bezpłatnego: Paweł Lik, [email protected]; sekretarz redakcji: Olga Ropiak; dziennikarze: Andrzej Zb. Brzozowski, Olga Ropiak, Jacek Panas, ...

Bardziej szczegółowo

Życie Olsztyna 7/130

Życie Olsztyna 7/130 reagować – i do kogo zgłaszać pretensje o brak reakcji. Wybrał i skomentował JJP

Bardziej szczegółowo