Politycy mogą zwalczać inflację, jeśli chcą

Transkrypt

Politycy mogą zwalczać inflację, jeśli chcą
Dziennik Finansowy: The Wall Street Journal 22.07.2008
Andrzej Rzońca
Politycy mogą zwalczać inflację, jeśli chcą
PRZYCZYNY INFLACJI Rząd i parlament mogą wesprzeć NBP, choć nie zmuszą
Chińczyków do tego, by mniej jedli, nie powstrzymają teŜ spekulacji na rynku ropy
naftowej
Od listopada ubiegłego roku inflacja przekracza górną granicę odchyleń od celu
inflacyjnego NBP, czyli 3,5 proc, a jeszcze w sierpniu wynosiła 1,5 proc. w skali roku. W
czerwcu 2008 r. według danych GUS sięgnęła 4,6 proc, a większość prognoz zapowiada, Ŝe w
nadchodzących miesiącach będzie jeszcze gorzej.
Skąd się wziął ten wzrost inflacji? Po części odpowiada za niego wzrost cen na świecie.
Inflacja w gospodarce światowej zwiększyła się z mniej niŜ 2,5 proc. w III kwartale 2006 roku do
4,7 proc Napędzał ją silny wzrost zapotrzebowania na surowce i Ŝywność. W takich krajach jak
Chiny szybko rośnie produkcja przemysłowa, do której potrzebne są surowce. Wraz z nią
powiększają się dochody gospodarstw domowych, a w efekcie moŜliwości dokonywania przez
nie zakupów, w pierwszym rzędzie - Ŝywności. Do wzrostu cen surowców przyczyniło się
równieŜ poszukiwanie przez inwestorów nowych moŜliwości zyskownego lokowania kapitału po
załamaniu na rynkach akcji i nieruchomości. Dotyczy to w szczególności cen ropy naftowej. Z
kolei ceny Ŝywności zostały dodatkowo podbite przez nieurodzaj w wielu regionach świata - np.
w Europie Południowo- Wschodniej. Inflację podsyciły równieŜ zbyt niskie stopy procentowe w
krajach wysoko rozwiniętych, w tym w szczególności w Stanach Zjednoczonych. Zachęcały one
do zwiększania zakupów - na kredyt lub kosztem niŜszych oszczędności. Jednocześnie nie
pozwalały na radykalne podniesienie stóp procentowych winnych krajach. RóŜnica w poziomie
stóp przyciąga bowiem kapitał, który chce na niej zarobić, co z kolei wywiera presję na
umocnienie waluty krajowej.
Obawy przed aprecjacja, nadmierną w stosunku do poprawy produktywności pracy i
kapitału, mogły powstrzymywać równieŜ część członków RPP przed odpowiednio wczesnym i
silnym podnoszeniem stóp. Od października 2006 roku do marca 2007 roku były odrzucane
wszystkie wnioski o podniesienie stóp. Czujność niektórych członków Rady mogła zostać
uśpiona równieŜ przez debatę nad wpływem na inflację importu z krajów o niskich kosztach
wytwarzania. Rozpoczęto ją u nas akurat wtedy, gdy znaczenie tego czynnika dla inflacji zaczęło
spadać. W efekcie nie zrównowaŜył on proinflacyjnego oddziaływania: z jednej strony wzrostu
j;łac od 2005 roku coraz bardziej wyprzedzającego wzrost wydajności pracy oraz z drugiej strony
Popytu rosnącego szybciej niŜ zdolności wytwórcze. Inflacja po wyłączeniu cen Ŝywności i cen
paliw sięgnęła w maju br. 3,2 proc, a jeszcze przez większość ubiegłego loku nie przekraczała 1,5
proc.
Rząd i parlament mogą wesprzeć NBP w walce z inflacją, choć na pewno nie zmusi
Chińczyków do tego, aby mniej jedli, nie powstrzymają inwestorów od spekulacji na rynku ropy
naftowej mi nie zapewnią urodzaju na świecie. Mogą natomiast zmniejszyć presję na wzrost
wynagrodzeń, zawęzić moŜliwości przerzucania prze.: firmy wyŜszych kosztów na ceny,
wzmocnić zdolności wytwórcze gospodarki i zahamować wzrost łącznego popytu.
W jaki sposób moŜna się zmierzyć z tymi proinflacyjnymi czynnikami?
1.Trzeba przyspieszyć prywatyzację. Firmy prywatne są twardszymi negocjatorami niŜ
państwowe. Przykładem tego moŜe być kształtowanie się wynagrodzeń w obu sektorach
własności. W sektorze prywatnym rosną one w podobnym tempie jak w sektorze państwowym (w
obu sektorach od 2004 roku zwiększyły się one o jedną piątą). Ale w firmach prywatnych są one
bardziej powiązane ze wzrostem wydajności pracy. Wartość produkcji na zatrudnionego w
sektorze prywatnym w latach 2004 - 2007 zwiększyła się o prawie jedną czwartą, a w firmach
państwowych - o jedną szóstą. Innymi słowy, w firmach prywatnych podwyŜki płac są
uzaleŜnione od wyników. W sektorze państwowym podwyŜki często bardziej zaleŜą od siły
związków zawodowych niŜ od kondycji finansowej firmy. Dlatego teŜ sektor prywatny się
rozwija, a państwowy - zwija. Wzrost wydajności pracy w firmach prywatnych był wynikiem
dynamicznego wzrostu produkcji (o ponad jedną trzecią od 2004 roku), któremu towarzyszyło
wolniejsze, ale istotne zwiększanie zatrudnienia (o jedną dziesiątą). Natomiast w sektorze
państwowym wynikał on praktycznie wyłącznie z likwidowania miejsc pracy (produkcja zmieniła
się o ułamek procenta, zaś zatrudnienie spadło o jedną szóstą).
2. Trzeba rozbić państwowe monopole. Gdyby np. zamiast trzech duŜych spółek
węglowych na rynku funkcjonowały samodzielne kopalnie, moglibyśmy mniej płacić za węgiel, a
w efekcie takŜe za prąd. Zresztą gdyby w 1993 roku nie postanowiono łączyć słabych i dobrych
kopalni, wtedy mniej by ich zamknięto, co dodatkowo zwiększyłoby konkurencję na rynku
węgla. Zainteresowanie szkockiego inwestora kopalnią „Silesia", którą Kompania Węglowa być
moŜe zaleje, czy czeskiego - kopalnią „Morcinek" zamkniętą przez Jastrzębską Spółkę Węglową,
to tylko dwa z przykłady. Rachunki za prąd byłyby równieŜ niŜsze, gdyby na rzeczywistą
konkurencję otwarto sektor energetyczny. Ale u nas zamiast szybko prywatyzować samodzielne
elektrownie, postanowiono je grupować w państwowe koncerny. Miały one zgromadzić środki na
sfinansowanie budowy nowych bloków energetycznych, ale niezbędnych inwestycji jak nie było,
tak nie ma. Nasze kieszenie są więc w rzeczywistości drenowane nie po to, aby zapewnić
bezpieczeństwo dostaw energii w przyszłości, ale Ŝeby pokryć nieefektywność państwowyeh
„menedŜerów". Państwo ogranicza konkurencję na wielu innych rynkach, ale szczęśliwie dla
konsumentów na większości z nich prywatna konkurencja sukcesywnie zmniejsza znaczenie
państwowych molochów.
3. Trzeba znosić bariery wejścia do poszczególnych sektorów. Jednak politykom znacznie
łatwiej przychodzi tworzenie kolejnych. Ograniczenia w powstawaniu duŜych sklepów
wprowadzone przez poprzedni parlament są tego tylko ostatnim przykładem. Z powodu tych
ograniczeń od ponad siedmiu miesięcy nie wydano w naszym kraju ani jednego pozwolenia na
budowę hipermarketu, centrum handlowego ezy salonu samochodowego.
4. Trzeba zwiększać konkurencję. RównieŜ na rynku pracy. Trzeba m.in. usunąć z
kodeksu pracy przepis zabraniający zwalniania z pracy osób, którym do uzyskania prawa do
emerytury pozostało nie więcej niŜ 4 lata; zróŜnicować regionalnie wysokość płacy minimalnej i
świadczeń socjalnych trafiających do osób w wieku produkcyjnym; oraz znieść obowiązek
utrzymywania związków zawodowych ze środków przedsiębiorstw. Pierwsza z regulacji
powoduje, Ŝe firmy z jednej strony pozbywają się przeciwników, których wiek zbliŜa się do
uniemoŜliwiającego ich zwolnienie, a z drugiej strony niechętnie zatrudniają osoby, które osiągną
len wiek. Druga skutkuje tym, Ŝe w biednych regionach wielu firmom nie warto zatrudniać
pracowników, a osobom bez pracy często bardziej opłaca się Ŝyć z zasiłków niŜ z pracy. Płaca
minimalna czy zasiłek dla bezrobotnych, niezróŜnicowane regionalnie, są w relacji do dochodu
na mieszkańca prawie dwuipółkrotnie wyŜsze w najbiedniejszym województwie - lubelskim, niŜ
w najzamoŜniejszym województwie - mazowieckim. Trzecia z regulacji prowadzi do mnoŜenia
się związków, które przelicytowują się Ŝądaniami płacowymi wobec pracodawców.
5. Trzeba znieść przywileje emerytalne. TakŜe zrównać wiek emerytalny męŜczyzn i
kobiet. Gdyby Polacy przechodzili na emeryturę nie w wieku 57 lat, a mając 65 lat, wtedy łatwiej
byłoby firmom znaleźć chętnych do pracy za rozsądne wynagrodzenie. Po drugie, zwiększyłyby
się moce wytwórcze naszej gospodarki, bo więcej Polaków by pracowało, a tym samym
poszerzyłyby się moŜliwości zaspokojenia potrzeb konsumpcyjnych, które są obecnie
ograniczane przez wzrost cen.
6. Trzeba redukować podatki. Powinno temu towarzyszyć ograniczenie wydatków
publicznych w relacji do PKB - przede wszystkim tych, które bądź to słuŜą finansowaniu
konsumpcji (wydatki socjalne), bądź to podbijają Ŝądania płacowe w gospodarce (wynagrodzenia
w sektorze publicznym). Ponadto powinna ona z jednej strony dotyczyć głównie podatków
szczególnie mocno osłabiających bodźce do produktywnych działań (pracy, oszczędzania,
podnoszenia kwalifikacji oraz innowacji), a z drugiej strony być skierowana do osób, które w
reakcji na nią w moŜliwie małym stopniu - w krótkim okresie - zwiększą wydatki konsumpcyjne.
Oba warunki spełnia obniŜka składek na ubezpieczenie społeczne opłacanych przez firmy czy
wprowadzenie podatku liniowego. śadnego z nich nie spełnia natomiast redukcja akcyzy na
paliwa. To dlatego nie naleŜy jej wprowadzać, a nie ze względu na rzekomy brak reakcji na nią
cen paliw.
7. Trzeba zahamować wzrost wydatków publicznych. Na tyle istotnie, aby moŜna było nie
tylko obniŜyć podatki zniechęcające do produktywnych działań, ale i zredukować deficyt, czyli tę
część wydatków państwa, która nie ma pokrycia w jego dochodach, albo w ogóle przejść do
nadwyŜki w finansach publicznych. Dzięki temu państwo przestałoby zwiększać łączny popyt w
gospodarce, który przy obecnych mocach wytwórczych i tak nie moŜe być zaspokojony, więc
wylewa się za granicę i prowadzi do wzrostu cen.
Wszystkie te działania nie tylko łagodziłyby presję inflacyjną, ale i same w sobie
sprzyjałyby rozwojowi. Ale ci sami politycy, którzy najgłośniej domagają się od rządu reakcji na
wzrost inflacji, sprzeciwiają się kaŜdemu z tych działań. Protestują przeciw szybszej
prywatyzacji, opowiadają się za tworzeniem wielkich narodowych koncernów, blokują znoszenie
barier dla wchodzenia do poszczególnych sektorów, woleliby zaostrzyć prawo pracy, niŜ je
liberalizować, rozszerzyliby - gdyby mogli - przywileje związków zawodowych i utrzymali
przywileje emerytalne, Ŝądają wyŜszych wydatków socjalnych i większych podwyŜek w sferze
budŜetowej, są niechętni redukcji składek opłacanych przez pracodawców i wrodzy wobec
podatku liniowego, a deficyt budŜetu nie jest dla nich problemem. Nie rozumieją przy tym, Ŝe
obciąŜanie rządu za wysoką inflację jest równoznaczne z kwestionowaniem zdolności banku
centralnego do wywiązywania się z jego podstawowego zadania, jakim - zgodnie z ustawą o NBP
-jest utrzymanie stabilnego poziomu cen.
Jakie są więc szanse na przywrócenie stabilności cen? Według ostatniej projekcji NBP,
jeśli ceny Ŝywności nic zaczną spadać, to przy braku dalszych podwyŜek stóp procentowych nie
powróci ona do przedziału odchyleń od celu inflacyjnego (1,5 - 3,5 proc), nie mówiąc juŜ o
samym celu (2,5 proc), nawet pod koniec 2010 roku.
Ale obecna RPP juŜ dowiodła, Ŝe potrafi sobie radzić nawet z wyŜszą inflacją niŜ obecna.
Bo przystąpieniu do UE podwyŜki VAT, szybko rosnący popyt zagranicy na polską Ŝywność oraz
silny wzrost płac podbiły przejściowo inflację do 4,6 proc. Jednak juŜ w kolejnym roku spadła
ona do średnio 2,1 proc.
Oczywiście, sytuacja NBP była wówczas łatwiejsza niŜ teraz. Dwa pierwsze z
wymienionych czynników, które wtedy spowodowały wzrost inflacji, nie mogły - ze swej natury
- być trwale (podbiły one ceny w jednym roku). Tymczasem Ŝaden z czynników, który napędza
inflację obecnie, nie musi samoistnie ustąpić. Zarówno wtedy, jak i teraz bank centralny musiał
zapobiec sytuacji, w której gospodarstwa domowe zaczęłyby trwale uwzględniać w Ŝądaniach
płacowych, a firmy - w cenach, wyŜszą spodziewaną inflację. Ale obecnie to zadanie utrudnia mu
wielu polityków, którzy starają się przekonać opinię publiczną, Ŝe nad inflacją nikt juŜ nie panuje.
Nie ułatwia go teŜ otwarły konflikt miedzy prezesem NBP a pozostałymi członkami RPP.
Ale teraz dobiegająca końca kadencja RPP będzie wzmacniać jej determinację do
przywrócenia stabilności cen. Realizację tego celu powinny teŜ ułatwić wyniki ostatnich
wyborów parlamentarnych. Po sposobie głosowania prezesa NBP nad podwyŜkami stóp
procentowych (po raz pierwszy zagłosował za nimi w listopadzie ubiegłego roku) moŜna sądzić,
Ŝe dały mu one rzeczywistą niezaleŜność od rządu.