5. Czwartek 1

Transkrypt

5. Czwartek 1
5. Czwartek 1
Rdz 2,18–25
Mk 7,24–30
Drugi opis stworzenia wyraża zasadniczą tajemnicę dotyczącą
człowieka w sposób bardziej obrazowy niż pierwszy. W pierwszym
czytamy: Stworzył więc Bóg człowieka na swój obraz, na obraz Boży go
stworzył: stworzył mężczyznę i niewiastę (Rdz 1,27). Drugi opis stworzenia
ujmuje tę samą prawdę jako swoistą historię. Oto Bóg widział, że nie jest
dobrze, żeby mężczyzna był sam (Rdz 2,18). Dlatego postanowił stworzyć
dla niego odpowiednią pomoc. Wszelkie zwierzęta przyprowadzone do
mężczyzny otrzymywały od niego nazwę. Nadawanie nazwy oznacza
władzę nad tym stworzeniem. Ten obraz wskazuje, że człowiek nie może
odnaleźć właściwej dla siebie „pomocy” w relacji do istot, nad którymi
panuje. Taka relacja nie daje mu pełni istnienia, do jakiego został
stworzony. Potrzeba mu partnera, kogoś, a nie czegoś, kto jest „kością z
jego kości i ciałem z jego ciała”. To znaczy posiada taką samą naturę, jest
mu równy i posiada taką samą głębię, co pozwala nawiązać z nim więź,
dzięki której człowiek może odkryć własną tożsamość. Dalsze zdanie
jedynie potwierdza tę więź: Dlatego to mężczyzna opuszcza ojca swego i
matkę swoją i łączy się ze swą żoną tak ściśle, że stają się jednym ciałem
(Rdz 2,24). W tym zespoleniu człowiek odnajduje dopiero swoją
tożsamość. To zdanie jest uznawane za powołanie przez Boga instytucji
małżeństwa. Zobaczmy, że dokonuje się to w samym akcie stworzenia;
może lepiej jeszcze wyraża to pierwszy opis mówiący o stworzeniu
człowieka mężczyzną i kobietą, co od razu oznacza ukierunkowanie ku
sobie. Drugi Sobór Watykański wyraził tę tajemnicę dotyczącą samej istoty
człowieka słynnym zdaniem: „Człowiek bowiem jest jedyną istotą, którą
Bóg stworzył ze względu na nią samą, ale nie zrealizuje się on w pełni
inaczej, jak tylko jako bezinteresowny dar z siebie” (KDK 24).
Małżeństwo jest podstawową formą realizacji ludzkiego istnienia.
Można powiedzieć – najbardziej naturalną, wiążącą się ze stworzoną
podwójnością ludzkiej istoty. Ale jak wskazuje sentencja soborowa, ta
zasada nie odnosi się jedynie do małżeństwa. Jest ona bardziej uniwersalna.
Dotyczy wszystkich ludzi, niezależnie od ich statusu i stanu. Człowiek
może stać się sobą jedynie w szczerym darze z siebie. Jeżeli w małżeństwie
takiego daru nie ma, nie jest to prawdziwe małżeństwo. Istnieje ponadto
wiele innych sposobów bezinteresownego dawania siebie innym i
spotykania się w takim obdarowywaniu. Małżeństwo jest najbardziej
naturalnym i najbardziej wchodzącym w psychofizyczną intymność
sposobem takiego obdarowania. Nie zawsze oznacza to jednak najgłębszą
więź. Pan Jezus w Ewangelii ustala nową zasadę rodzinności: więź przez
słuchanie słowa Bożego i wypełnianie go. W królestwie niebieskim, gdzie
nie będą już się żenili ani za mąż wychodzili, zasada bezinteresownego
daru z siebie niewątpliwie nadal będzie obowiązywała, dlatego że jest to po
prostu zasada życia samego Boga. Historia stworzenia Ewy jest
przykładem ogólniejszej prawdy, że słowo Boże zawiera w sobie głębszą
treść niż bezpośrednio uchwytny sens. Właściwie jego głębia stale nas
przerasta.
Małżeństwo stworzone przez Boga, a właściwie trzeba powiedzieć, że
dotyczy to wszystkich relacji międzyludzkich, tworzy szczerą więź
wzajemności pozbawioną jakiejkolwiek konkurencyjności, rywalizacji i
chęci wykorzystania drugiego. To właściwie wyrażają słowa o braku
wstydu mimo nagości. Grzech wprowadzi w tę więź złe, pożądliwe
spojrzenie, które do dzisiaj dominuje wśród ludzi.
Ewangelia przedstawia tajemnicze spotkanie Pana Jezusa z kobietą
spoza narodu wybranego. Nie wszystko w tej scenie jest dla nas jasne. Na
prośbę kobiety Jezus odpowiada, wydaje się, bardzo nieprzyjemnie,
porównując pogan do psów: Pozwól wpierw nasycić się dzieciom; bo
niedobrze jest zabrać chleb dzieciom, a rzucić psom (Mk 7,27). Jednak
kobieta przyjmuje to z pokorą i dalej z uporem prosi: Tak, Panie, lecz i
szczenięta pod stołem jadają z okruszyn dzieci (Mk 7,28). Ze względu na te
słowa, a właściwie ze względu na jej pokorę, spełnia prośbę kobiety. Pan
Jezus nie był posłany do pogan. Ojciec posłał Go do narodu wybranego. To
dopiero Jezus wyśle swoich uczniów „na krańce świata”, by głosili
Ewangelię „wszelkiemu stworzeniu” (zob. Mk 16,15). Stąd, wydaje się,
Jego odmowa. Ale dlaczego taka szorstka i właściwie ubliżająca? Czy po
to, by pokazać uczniom, czym w istocie jest żydowskie wynoszenie się nad
poganami? A może po to, by sprawdzić pokorę kobiety i pokazać ją
uczniom? Niemniej wydaje się, że jej pokora była dla Pana Jezusa
świadectwem, że ta prośba była z natchnienia Ojca. W pokorze bowiem
najbardziej zbliżamy się do Boga. Dlatego Pan Jezus nie był w stanie takiej
prośbie odmówić. Pokora przywraca możliwość wejścia w zamierzoną
przez Boga głęboką więź pomiędzy ludźmi. Jeżeli jej brak, taka więź jest
niemożliwa.

Podobne dokumenty