kliknij tutaj aby otworzyć - Fundacja Na Przekór Przeciwnościom

Transkrypt

kliknij tutaj aby otworzyć - Fundacja Na Przekór Przeciwnościom
ROZMOWA TYGODNIA
Głos Kołobrzegu
Piątek, 22 lipca 2016
tygodnik//07
Gdy zżera nas zazdrość, czyli
o uczuciu, które potrafi niszczyć
Rozmowa
Zapraszamy do rozmowy
z kołobrzeskim psychologiem, Jackiem Pawłowskim.
Tym razem nasz temat jest
stary jak ludzkość: zazdrość.
Czy są ludzie, których nie dotyczy uczucie zazdrości? Spotkał
Pan takich?
Każdy kiedyś był głodny, było
za zimno, za gorąco, wesoło,
smutno. Zazdrość to uczucie
naturalne, przyrodzone. Nie
ma się co czarować, że dla niektórych zazdrość jest obca.
Obca jest może kosmitom albo
niemowlętom, dzieciom. Zawsze, kiedy pojawia się porównanie, to niekorzystny dla nas
wynik mruga zielonym okiem.
Skąd się bierze zazdrość?
Oj, to zależy jaka i w czyim
wykonaniu. Myślę, że bierze
się z kompleksów, lenistwa,
niewiary w siebie, niskiej samooceny, nieumiejętności doceniania i cieszenia się z tego
co się ma. Zazdrość odczuwają
ludzie przegrani i strachliwi,
podsycając ją zawiścią. Jeżeli
jest budująca i motywująca to
jest okej. Szwagier ma
parterówkę, a ja będę miał
trzypiętrową willę i basen
do tego. Siostra męża ma kaloryfer na brzuchu ja będę mieć
dwa, sąsiad ma minimorisa ja
będę mieć maximorisa, a co!
I to robią, szukają nowej pracy,
stawiają się szefom, zakładają
firmy.
Czy zazdrość to choroba?
W dużym uproszczeniu moż-
na tak powiedzieć, bo kiedy
niszczy i jasny szlag człowieka
trafia, to jest to choroba, nawet śmiertelna. Zwłaszcza dla
sercowców. Są tacy, którzy
faktycznie chorują z zazdrości
i stają się wtedy „zieloni”.
O co najczęściej bywamy zazdrośni?
Mężczyźni o innych mężczyzn, kobiety o inne kobiety.
W związkach homoseksualnych o osoby tej samej płci.
Jest też zazdrość kobieca o to,
co inne kobiety mają, jak wyglądają, co noszą, jak pachną
i w ogóle lepiej wyglądają.
Matki zazdroszczą zdolności
i wyników cudzych dzieci. Hipochondrycy zazdroszczą
FOT. IMICHAŁ ŚWIDERSKI
Są tacy, którzy
faktycznie
chorują z zazdrości.
Stają się wtedy
zieloni
b Jacek Pawłowski, kołobrzeski psycholog, założyciel Fundacji „Na Przekór Przeciwnościom”
Jacek Pawłowski
Jest kołobrzeżeskim psychologiem, zalożycielelem i prezesem Fundacji „Na Przekór Przeciwnościom”, specjalistą w zakresie pomocy ofiarom przemocy.
A Od kilku lat jest także członkiem
Zespołu Interdyscyplinarnego
przy Urzędzie Gminy w Kołobrzegu. Prowadzi prywatną praktykę
psychologiczną. Ma doświadczenie
w terapii indywidualnej i grupowej
osób uzależnionych,
współuzależnionych dorosłych
dzieci alkoholików (DDA). Oferuje
pomoc chorym na depresję, schizofrenię, także osobom uwikłanym
w trudne związki,
doświadczajacym przemocy i znajdującym się w trudnych sytuacjach
życiowych.
na przykład chorób i złych wyników analiz krwi.
Czy istnieje coś takiego jak
„zdrowa zazdrość”?
Jeżeli jest motywująca, to tak,
ale nie upatrywałbym w niej
koła zamachowego sukcesów
wszystkich medalistów i prezesów. Lepiej nie zazdrościć,
zazdrość na końcu upokarza.
Zamyka nas na przyjaciół,
znajomych. Odcina od dobroci
i zwykłej życzliwości. Bo kiedy
jesteśmy zawistni, zazdrości
i plujemy octem niechęci wobec tych, którym się powiodło,
to nikt nie będzie chciał nas
znać.
Jest jakaś granica, poza którą
zazdrość zaczyna być poważnym problemem?
Oczywiście, że tak. Prowadzę
zajęcia dla sprawców przemocy i wiem, że jej większość wynika właśnie z zazdrości, a ta
z kolei jest wypadkową niskiej
samooceny, agresji, niepewności i złych doświadczeń
w młodości czy dzieciństwie.
Tak kochają, tak zagarniają,
tak chcą kontrolować, że są
zazdrośni o wszystko co robi
partnerka poza ich wzrokiem,
a często nawet przy nich. Rozmowa ze sprzedawcą marchewek i ogórków to jawna
zdrada i umawianie się
na randkę z tajnym kodem, bo
wiadomo do czego służą te
kształty. Wizyta u przyjaciółki,
czy kawa z siostrą to też okazja, żeby zdradzić albo poszukać sobie kogoś przez Internet.
Zazdrośnicy są tak zapętleni
w swoich rojeniach i nie trafiają do nich żadne argumenty,
że wtedy są naprawdę niebezpieczni. Zawsze kiedy pojawia
się niepokój i dyskomfort, należy uważać i ucinać to w zarodku.
Czy zazdrość „żeńska” różni się
od tej „męskiej?”
,,Sypiając z wrogiem” kontra
,,Fatalne zauroczenie”? Właściwie nie ma różnicy, może
tylko mężczyźni częściej biją.
Kobiety i mężczyźni tak samo
zatruwają, knują, upokarzają
i potrafią zniszczyć. Tak samo
kontrolują, obwąchują, rozliczają ze spóźnienia i nie wierzą. Nawet jak wierzą to i tak
nie wierzą. Kobiety nie od razu
mówią o co im chodzi i Bogu
ducha winny facet musi się
domyślać co zrobił źle, do kogo się uśmiechnął i po kiego
grzyba kupił jej kwiaty bez
okazji.
Ale to podobno może dodać kolorów związkowi: kobieta potrafi sobie sama kupić kwiaty, niby
od niechcenia rzucając mężowi,
że je dostała – a on już główkuje
od kogo; mężczyzna natomiast
mówi, że koleżanki nie uwierzy-
Prowadzę zajęcia
dla sprawców przemocy. W większości wynika ona
właśnie z zazdrości
ły, gdy powiedział, że jest już
po 40-tce, itp.
Lepiej nie, lepiej nie. Może się
okazać, że skoro ona dostaje
kwiaty, to pewnie coś było albo będzie, więc on spokojnie
może zacząć podchody do sekretarki. Albo nawet może poczuć się rozgrzeszony i zdradzać a nawet zakończyć związek. I kto wtedy będzie winien? Nie, teatrzyki na kwiaty
i esemesy mogą przynieść
więcej szkód. To już lepiej
spróbować numeru z maską
gazową. Mężczyznom jest trochę łatwiej, wystarczy, że
na horyzoncie pojawi się inna
kobieta to żona jak lwica poczuje zew i pogoni konkurentkę, doceniając swojego alfę.
Często ma Pan do czynienia
z ofiarami chorobliwej zazdrości? No właśnie, kto jest jej większą ofiarą, ten kto zadręcza, czy
ten dręczony zazdrością?
Dręczony toksyczną zazdrością dręczy ofiary, jest sprawcą
przemocy. Na moich zajęciach
ze sprawcami przemocy często mówimy o zazdrości.
Trudno nad nią zapanować,
zaczyna się od niewinnego
szczegółu, rozpiętej bluzki, rozmowy z operatorem telefonii,
żeby zaczęło się piekło.
A co z zazdrością o przeszłość?
Często się zdarza? Chodzi o byłych partnerów, partnerki itd.
Kłaniają się duchy z przeszłości, domowej, sercowej, związkowej. Porzuceni i wiążący się
z rozwodnikami często obawiają się, że zostaną sami. Ci,
co nie wierzą w siebie, a jednocześnie mają zenitalne ego,
męczą się najbardziej. Car jest
tylko jeden, królowa nie może
mieć porównania z nikim. Najgorzej kiedy taki Otello jest
zazdrosny o owoc przeszłości
czyli dzieci i byłego męża. Kobiety znoszą to jeszcze gorzej.
To trudny problem, ale dobra
terapia czy nawet rozmowa
z mądrym bliskim może pomóc.
Dziękuję za rozmowę. a
ROZMAWIAŁA:
IWONA MARCINIAK
Już za tydzień druga część rozmowy i pytania m.in. o tropienie, kontrolowanie - telefonu,
poczty mailowej itd. Co można
uznać za normę? Co powinno dać
nam do zrozumienia: uciekaj póki możesz!

Podobne dokumenty