Wciąż czuję strach - Krajowe Centrum ds AIDS

Transkrypt

Wciąż czuję strach - Krajowe Centrum ds AIDS
we Centrum
ajo ds.
r
K
HIV / AIDS w kulturze i sztuce
Dodatek do Biuletynu Informacyjnego Krajowego Centrum ds. AIDS
Pani ojciec był pastorem. Uczył Panią,
jak sobie z tym radzić?
Wciąż czuję strach
Rozmowa Remigiusza Grzeli z Barabarą Hendricks, śpiewaczką operową
Mam kilkanaście lat. Wchodzę do
baru, w którym jest kawa i gdzie
można zjeść kanapkę. Sprzedano mi
ją, ale musiałam wyjść na zewnątrz.
Nie wolno mi było jej zjeść w środku
rodzice zaczynają rozmawiać szeptem,
który w dziecięcej wyobraźni jest
głośniejszy. I jeszcze bardziej wzmaga
strach, który jest gdzieś z tyłu głowy. Taki
czarny anioł. Ale nie stróż.
Co daje Pani radość?
Pamięta Pani, kiedy zaczął się ten
strach?
Choćby to, że wczoraj w Sali
Kongresowej zaśpiewałam inaczej niż
zawsze. To było dla mnie radosne.
Usłyszałem od kogoś na
koncercie, że dla Pani śpiew i kariera
są po to, by wznieść się ponad swój
kolor skóry. Zwrócić na siebie uwagę
w świecie białych, ale nie czernią.
Chodziłam do szkoły, w której uczyły
się tylko czarne dzieci. Moimi sąsiadami też
byli wyłącznie czarni. Nie mogliśmy chodzić
do wspólnego z białymi kina, baru czy
restauracji. Nie mogliśmy mieszkać w tym
samym hotelu. Zdarzało się, że szpital
odmawiał przyjmowania czarnych. Kiedy
patrzę na swoje dzieciństwo i młodość
z dzisiejszej perspektywy, mam silne
poczucie, że urodziłam się i żyłam w kraju,
w którym byłam uchodźcą. Pamiętam
strach. Dziś znam jego przyczynę. Nie
miałam żadnej ochrony prawnej, bo byłam
człowiekiem innej kategorii. Zupełnie jak
Żydzi podczas wojny w waszej części
Europy.
Czego się Pani bała?
Tego, że nie wiem, jak jest poza
gettem, jacy są inni ludzie. Tego, że jeśli coś
mi się stanie, nikogo poza moimi rodzicami
to nie zainteresuje. Trzymałam się więc tego
getta. Oczywiście ten temat nie był w domu
poruszany. Rodzice starali się mnie chronić.
Czasami oczywiście docierały do mnie
wiadomości, że ktoś został napadnięty albo
wręcz zlinczowany. To ten moment, kiedy
HIV / AIDS w kulturze i sztuce
Nr 3/25/2005
Był zawsze. Dziecko ma ogromną
potrzebę bezpieczeństwa i ciepła. Ale to
bezpieczeństwo było tylko w domu, przy
rodzicach.
Miała Pani białych przyjaciół?
Nie. Choć nie chcę, żeby pan
pomyślał, że byłam nieszczęśliwym
dzieckiem. Byłam szczęśliwa w tym
zamkniętym świecie.
Nie było o czym mówić. Wszyscy się
na to zgadzali. Nie dorastałam w nienawiści
do białych, mimo że się ich bałam. Mój
ojciec angażował się w walkę o prawa
obywatelskie. Był aktywny, ale niewiele
mógł zrobić. Mieszkaliśmy w Stephens
w stanie Arkansas, gdzie doszło do
pierwszych konfliktów na tle segregacji
rasowej w szkołach. Oglądaliśmy to
w telewizji. Rodzice to komentowali, ale nie
pamiętam szczegółów, byłam mała.
Czym zajmowała się Pani mama?
Uczyła w szkole dzieci z pierwszych
klas. Nawet mnie przez jeden semestr.
Później to zmieniła, bo sprawiałam za dużo
problemów. Umiałam już czytać i pisać.
Nudziłam się. Mama starała się uczyć, a ja
odciągałam uwagę dzieci. Robiłam jakieś
występy. No, byłam artystką. Mama
przeniosła mnie do innej klasy.
Pamięta Pani sytuacje odrzucenia
z powodu koloru skóry?
Jechaliśmy gdzieś samochodem.
Tato zatrzymywał się na stacji benzynowej.
Chciałam pójść do toalety, ale było na niej
napisane: "Tylko dla białych".
Co Pani czuła?
Że świat jest tak zorganizowany i że to
cholernie niesprawiedliwe. Kiedy miałam
osiem czy dziewięć lat, zaczęłam zauważać
coraz więcej różnic. Wtedy chyba
narodziłam się jako obywatel. Czułam bunt.
Pyta pan o sytuacje odrzucenia. Mam
kilkanaście lat. Wchodzę do baru, w którym
jest kawa i gdzie można zjeść kanapkę.
Sprzedano mi ją, ale musiałam wyjść na
zewnątrz. Nie wolno mi było jej zjeść
w środku. Czy to nazwałby pan
prześladowaniem? Przecież nikt mnie nie
uderzył, nie opluł.
Foto: www.barbarahendricks.com
www.aids.gov.pl
1