Dr Wanda Błeńska - Matka Trędowatych

Transkrypt

Dr Wanda Błeńska - Matka Trędowatych
Dr Wanda Błeńska - Matka Trędowatych
Podczas ostatniej wizyty Ojca Świętego w Polsce, na ołtarze został wyniesiony Jan Beyzym. Ów
błogosławiony, zwany też inaczej apostołem trędowatych na Madagaskarze zmarł w 1912r. Po jego
odejściu chorzy na trąd zostali pozbawieni prawdziwej opieki.
Na rok przed odejściem bł. Jana Beyzyma SJ tj. w 1911 roku, Bóg w swej opatrzności zsyła na ziemię
kolejnego bohatera trędowatych, Wandę Błeńską. Wanda Maria Błeńska, bo tak brzmi jej pełne nazwisko
urodziła się 30 października 1911 roku w Poznaniu. Po ukończeniu toruńskiego gimnazjum, rozpoczyna
studia w latach 1928-1934 na Wydziale Lekarskim Uniwersytetu Poznańskiego. Na wojnie pracowała w
wojskowych szpitalach w Gdyni i Toruniu. Po zakończeniu konfliktów zbrojnych, ukończyła kurs medycyny
tropikalnej w Hamburgu i Liverpoolu. To własnie tam poznała Ojca Robinsona ze Zgromadzenia Białych
Ojców, który wskazał jej misję w Fort Portal (Uganda). Dzień 19 lutego 1951 roku przyniósł jej możliwość
wyjazdu do Ugandy. Kiedy wreszcie spełniło się jej marzenie z dzieciństwa, wówczas napisała w swoim
pamiętniku: "Zgasła radość z przyjazdu do Ugandy (...). Boję się obcych ludzi i pracy, i tej
odpowiedzialności". W kwietniu 1951 roku oficjalnie zostaje lekarzem w skromnym leprozorium sióstr
franciszkanek w Bulubie. Doktor Błeńska postanawia, że podczas badania pacjentów nigdy nie będzie
używała ochronnych rękawiczek przekonana, że chorzy nie mogą wyczuwać strachu lub obrzydzenia u
lekarza. Po siedmiu latach pracy na misji w jej dzienniku czytamy: "Myślę z wdzięcznością dla Boga za
tyle szczęścia i błogosławieństwa w życiu i pracy. Czuję się taka szczęśliwa w tej chwili... Mam jedną
gorącą prośbę na nowe siedmiolecie - żebym nigdy nikomu nie wycisnęła łzy (...). Zaglądam do
dzienniczka sprzed siedmiu lat. Wówczas modliłam się, żeby nie dostać trądu. Dziś o tym nie myślę".
Przez te pare lat, które pani Błeńska spędziła na misji, zdąrzyła otrzymać od chorych nowe imię, Dokta.
Życie w Afryce płynęło powoli do czasu, kiedy nasza bohaterka płynęła kajakiem po jeziorze. W oddali
dostrzegła ogromnego hipopotama leżącego pod drzewem. Nic nie przeczuwając, Dokta spokojnie
wiosłowała dalej wtem owy zwierz wszedł do wody i nagle otworzył przed nią swą ogromną paszczę.
Wystraszona Błeńska skręciła gwałtonie wzywając imienia św. Rafała. Gdy dopadła brzegu ujrzała całe
stado wynurzonych hipopotamich uszu.
Po czterdziestu trzech latach spędzonych na misji, dr Błeńska wraca do Polski w 1992 roku. Od wyjazdu z
Buluby jeszcze dwukrotnie odzwiedziła Ugandę. Pierwszy raz w roku 1993 podczas pielgrzymki Jana
Pawła II do Afryki, a drugi raz rok później z okazji 60-lecia istnienia leprozorium, które dzięki niej stało
się znanym na całym świecie Centrum Leczenia Trądu. W 1993 roku przekazała hospicjum w ręce
miejscowych lekarzy, którzy nazawli ten ośrodek na jej część: "Maria Błeńska Training" (Ośrodek
Szkoleniowy im. Marii Błeńskiej). Natomiast władze Ugandy przyznały jej honorowe obywatelsteo tego
kraju. Dodatkowo nasze państwo odznaczyło ją Orderem Orła Białego. Następnie otrzymała trzy
papieskie odznaczenia m.in. Pro Ecclesiae Pontifcae. Jubileuszowy 2000 rok przyniósł jej od dzieci Order
Uśmiechu, zaś Akademia Medyczna w Poznaniu przyznała jej tytuł Honoris Causa. Nie tak dawno, bo 19
października 2003 roku dr Wanda Błeńska podczas uroczystej Eucharysti, której przewodniczył poznański
Arcybiskup Stanisław Gądecki została odznaczona Orederem św. Sylwestra. Z ust Poznańskiego
Metropolity padły słowa że zarówno bł. Matka Teresa z Kalkuty, jak i dr Wanda Błeńska "czynią dzieło
misyjne czymś nadzwyczaj wyzywającym, ponieważ podejmują je ludzie, którzy nie cieszą się, ani też
wielkim bogactwem, ani też wielkim zdrowiem, ale w swojej fizycznej kruchości wychodzą do innych w
całości oparci na duchu Chrystusowym". Należy też dodać, że od czasów Jana Pawła II takie odznaczenie
przyznawano tylko mężczyznom.
Ta nadzwyczaj skromna, religijna, pełna dobroci i życzliwości kobieta, pozornie sprawia wrażenie osoby
kruchej i wątłej. Ale jest niezwykle energiczna. W swoim życiu nieraz spotkała Matkę Teresę, odzwiedziła
ją nawet w Indiach. Jedna z jej przyjaciółek dr Barbara Skoryna mówi, że im bliżej ją poznaje, tym
bardziej jest nią zafscynowana. Mimo wieku Maria jest w znakomitej kondycji psychicznej i fizycznej. Na
czwarte piętro Kliniki Chorób Pasożytniczych i Tropikalnych AM w Poznaniu wchodzi bez najmniejszej
zadyszki, czasem po dwa stopnie. Ona kocha życie i miłuje bliźnich tak jak to robi Chrystus.
Piotr Rozmus
http://www.abobola.aplus.pl - Parafia św. Andrzeja Boboli M. w Białymstoku
Powered by Mambo
Generated: 2 March, 2017, 20:51

Podobne dokumenty