Czy Atlantyda istniała naprawdę?

Transkrypt

Czy Atlantyda istniała naprawdę?
Czy Atlantyda istniała naprawdę?
T
era to wyspa na Morzu Egejskim w archipelagu Cyklady zwana przez dzisiejszych Greków Tirą, a przez Włochów Santorinem (czyli Wyspą Świętej Ireny).
Tę drugą nazwę nadali wyspie Genueńczycy i Wenecjanie. Gdy zbliżamy się do
Tery, widzimy z pokładu statku pionowe zbocze ułożone w półkole. Gdy statek już
przybije do nabrzeża, czeka nas wspinaczka na szczyt owego zbocza, gdzie ponad
horyzontem widnieje nieskazitelnie błękitne niebo. Mamy do wyboru wspinaczkę
po setkach schodów w promieniach piekącego słońca, ekscytującą przejażdżkę na
grzbiecie nieobliczalnego muła lub upartego osła, wreszcie jazdę autobusem kierowanym przez nieodmiennie szalonego kierowcę, który bierze zakręty tuż ponad
przepaścią w sposób tak śmiały, że przyprawia pasażerów o zawrót głowy.
Wreszcie wyczerpani fizycznie i nerwowo znajdujemy się w osiedlu
białych domków. Pod nami rozpościera się tafla morza; z drugiej
strony od urwiska widzimy łagodnie opadające zbocze. Nie
trzeba być geografem, by zauważyć, że Tera była niegdyś wulkanicznym stożkiem wystającym z Morza
Egejskiego. Historycy twierdzą, że około tysiąca
dwustu lat przed erą chrześcijańską (a więc
ponad trzy tysiące lat temu) wulkan ten wybuchł z taką mocą, że pół wyspy wyleciało
w powietrze, pozostawiając istniejący do
dziś „rogalik” z miękkiego tufu. Skutki
tamtej eksplozji musiały być odczuwane na ogromnym obszarze. Fala
tsunami doprowadziła do zagłady
miast na Krecie (koniec cywilizacji
minojskiej z głównym ośrodkiem w Knossos) i do
katastrofalnej powodzi w delcie Nilu. Niebo zostało
na wiele dni zasnute przez wulkaniczny pył. Stąd zapewne geneza „egipskich ciemności” wzmiankowanych w Biblii.
Ogień i ciemność, a do tego trzęsienie ziemi i potężne morskie fale
wzbudziły grozę wśród mieszkańców wschodniej części basenu Morza
Śródziemnego. Gdy po kataklizmie ujrzeli ruiny domów, pałaców i świątyń,
przez pokolenia opowiadali o zagładzie kwitnącego ongiś świata. Ów świat przybrał
kształt mitycznej Atlantydy.
Czy kataklizmy mają wpływ na rozwój sztuki? Mają, choć są to kataklizmy innego
rodzaju. Obfituje w nie życie każdego z nas: narodziny, śmierć, wielkie sukcesy i jeszcze
większe klęski, cierpienia i radości, a przede wszystkim miłość. Te właśnie emocje są
główną pożywką sztuki. Egzystencjalnych katastrof nie opisują jednak geografia ani
geologia tylko psychologia i literatura.
Powiązania geografii i sztuki znajduję na nieco innym polu. Przez sztukę rozumiemy
pewną jej koncepcję powstałą w Egipcie i Mezopotamii, rozwiniętą w świecie antycznym głównie przez Greków, a potem doskonaloną w Europie w epokach romanizmu,
gotyku, renesansu, baroku itd. (w towarzystwie sztuki islamu i Bizancjum). Innymi
obszarami są Indie i Chiny oraz coraz bardziej doceniane strefy sztuki subsaharyjskiej
Afryki lub Oceanii. I tu pojawiają się trudne pytania: czy dorobek artystyczny tych
wszystkich obszarów jest równej wartości? Czy rzeźba Michała Anioła z XVI wieku
i maska australijskiego czarownika z tego samego wieku, posiadająca niewątpliwe walory estetyczne, to dzieła sztuki od siebie tylko różne? Czy może jedno z nich bardziej,
a drugie mniej, świadczy o ludzkim geniuszu? To ciekawe zagadnienie dla humanisty
uzbrojonego w wiedzę z pogranicza estetyki i geografii o antropologicznym nachyleniu.
Jerzy Pilikowski

Podobne dokumenty