tu - Stowarzyszenie Pedagogów NATAN

Transkrypt

tu - Stowarzyszenie Pedagogów NATAN
Irena Wolska
Bądź
jak Frassati
Święty „Ciemny Typ”
WYDAWNICTWO
Lublin 2016
Ilustracje i grafika z okładki: Małgorzata Piasecka
Projekt okładki: Jerzy Piasecki
Skład komputerowy: Szymon Strużyński
Za zgodą Kurii Metropolitalnej w Lublinie
z dnia 16 listopada 2016 r.
Nr 722/Gł/2016
Bp dr Mieczysław Cisło, wikariusz generalny
Ks. dr Krzysztof Kwiatkowski, kanclerz
© Copyright by Wydawnictwo NATAN
© Copyright by Irena Wolska
ISBN 978-83-63875-72-5
Wydawnictwo NATAN
ul. Skautów11B m 29, 20–055 Lublin
tel. 81 533 17 25
[email protected]
http://natan.pl
Bądź jak Frassati
Światowym Dniom Młodzieży w 2016 r. towarzyszyła pielgrzymka relikwii bł. Pier Giorgia Frassatiego do Polski.
Na jego postać zwrócił uwagę papież Franciszek w Orędziu
zapowiadającym spotkanie młodzieży w Krakowie. Mówił
wtedy: Przychodzi mi na myśl przykład bł. Pier Giorgia
Frassatiego. On mówił: „Jezus odwiedza mnie w Komunii
świętej każdego ranka, a ja Mu się za to odwdzięczam w skromniejszy, dos­tępny mi sposób: odwiedzam Jego biedaków”. Pier
Giorgio był młodzieńcem, który zrozumiał, co znaczy mieć
serce miłosierne, wrażliwe na najbardziej potrzebujących.
Przyglądając się tłumom modlącym się przy trumnie Piotra
Jerzego można mieć pewność, że decyzja o tej szczególnej obecności Błogosławionego w naszej Ojczyźnie była
opatrznościowa. Przesłanie Światowych Dni Młodzieży
w tym roku brzmiało: Błogosławieni miłosierni, albowiem
oni miłosierdzia dostąpią (Mt 5,7), a dzięki udziałowi
Błogosławionego, zostało szczególnie uwypuklone.
3
Drogi Czytelniku!
Popatrz na Frassatiego. Pomyśl – co takiego sprawia, że ten
młodzieniec żyjący dawno i krótko (w latach 1901–1924),
jest tak często cytowany przez papieży i przyciąga tłumy
młodych pragnących być jak Frassati?
4
Bogactwo?
Czy imponują Ci ludzie, którzy mają wielki majątek?
Pier Giorgio miał, można rzec śmiało, ułatwione zadanie.
Pochodził z bogatej rodziny. Ojciec był właścicielem poczytnego, liberalnego pisma „La Stampa”, pełnił też funkcję
najpierw senatora, a potem ambasadora Włoch w Berlinie.
Matka wywodziła się z arystokratycznego rodu i zajmowała
się malarstwem. W domu nigdy niczego nie brakowało.
Wszystkie potrzeby Pier Giorgia i jego młodszej siostryLuciany były zaspokojone, choć niewątpliwie nie byli oni
otaczani zbytkiem. Mama była surowa i nie rozpieszczała
dzieci, przywiązywała też dużą wagę do dyscypliny i porządku. Od najmłodszych lat Piotr Jerzy potrafił dzielić
się z innymi tym, co miał. Wyznawał zasadę, że trzeba
działać natychmiast. Potrafił wrócić do domu bez marynarki, płaszcza, a nawet butów, gdy tylko uznał, że ktoś
potrzebuje tego bardziej niż on. Jako jedenastolatek włączył się w akcję zbierania sreberek od czekoladek, znaczków pocztowych i biletów tramwajowych, aby wesprzeć
misjonarzy. Zdobył się nawet na to, aby zakwestionować
decyzję ojca, który nie chciał pomóc komuś, od kogo poczuł
alkohol. Z płaczem pobiegł do mamy i zapytał: A może jego
przysłał tu Jezus? Sam żył bardzo oszczędnie. Nie dostawał
5
od rodziców żadnego kieszonkowego, a nawet te pieniądze,
które otrzymywał na prezenty, przeznaczał na biednych.
Oszczędzał na wszystkim, jeździł trzecią klasą, chodził
pieszo. Za zaoszczędzone pieniądze kupował leki, opał,
jedzenie, wszystko to, czego brakowało innym. Dzielił się
zresztą nie tylko dobrami materialnymi. Znany był z tego,
że poświęcał ludziom swój czas, rozmawiał z nimi.
Zarażał ich swoją radością, gdyż uważał, że smutek jest
najgorszą ze wszystkich chorób. Podłoża jego powstawania dopatrywał się w niewierze. Godził się na cierpienie
i ból, jaki niesie ze sobą życie, ale zdecydowanie odrzucał
smutek jako utratę nadziei. Powtarzał: katolik nie może nie
być wesoły.
Co dzień odwiedzał najuboższe dzielnice Turynu.
Regularnie pojawiał się też w szpitalu i przytułku. Napisał
kiedyś: Kto pomaga choremu, wypełnia dzieło wyjątkowe; nie
wszyscy mają odwagę narażać się na sytuacje nieprzyjemne,
a często także niebezpieczne. [...]. Kto opiekuje się chorym, [...]
jest szczególnie błogosławiony, bo trudno nam jest obarczać się
bólem innych, gdyż mamy sami tysiące własnych udręk i zmartwień”. Wykazywał olbrzymią dojrzałość i empatię w stosunku do chorych i opuszczonych. Często wspominał też
6
o miłosierdziu i w jego przypadku nie były to tylko słowa:
[...] fundamentem naszej religii jest miłosierdzie, bez którego
ona cała zwaliłaby się w gruzy, bo nie będziemy naprawdę
katolikami, dopóki tego nie dopełnimy, i nie dostosujemy całego naszego życia do dwóch przykazań, na których opiera się
cała istota wiary katolickiej: miłowanie Boga ze wszystkich sił
i miłowania bliźniego jak siebie samych.
Kariera naukowa?
Czy dobre wykształcenie to najważniejsza rzecz w Twoim życiu?
Znasz z doświadczenia powtarzane ciągle słowa, że trzeba się
dobrze uczyć, aby „coś w życiu osiągnąć”?
Te, lub podobne słowa, musiał też wielokrotnie słyszeć
Pier Giorgio, bo nauka nie przychodziła mu łatwo. Spędzał
wiele czasu nad książkami, ale jego oceny nie były rewelacyjne. Ojciec miał o to do niego pretensje i przynaglał,
by się nie lenił. Miał nadzieję, że przekaże jedynemu synowi
swoje pasje i zainteresowania. Tymczasem syn, wybierając
­liceum, kierował się możliwością uczestnictwa w codziennej
Eucharystii, a studia na Królewskiej Politechnice w Turynie
na wydziale inżynierii górniczej podjął ze względu
na możliwość kontaktu z ludźmi ciężkiej pracy. Ojciec, sam
7
8
będąc człowiekiem niewierzącym, nawet nie próbował
Pier Giorgia zrozumieć. Obserwując zachowanie syna,
pogardliwie nazywał go ilpuro folio – zwykły wariat. Kiedy
zobaczył jak klęczy i odmawia różaniec, bardzo się zdenerwował i zgłosił pretensje proboszczowi: coście zrobili z mojego
syna! Mama też nie była mu wzorem w życiu religijnym.
Uważała, że częste wizyty w kościele to przejaw dewocji.
Między rodzicami nie było zresztą szczególnej bliskości i zrozumienia. Mimo wszystko, Piotr Jerzy kochał ich, okazywał
im szacunek, w listach zapewniał o miłości i przywiązaniu.
Nawiasem mówiąc, jego uległość wobec rodziców była czasami zaskakująca. Zrezygnował z miłości swojego życia,
Laury, bo wiedział, że nie spodoba się ona ojcu.
Pier Giorgio był wytrwały. Mimo niepowodzeń w nauce,
starał się nadrabiać zaległości, z wytrwałością kolejny raz
podchodził do egzaminów, mimo iż pociągały go, jak każdego młodego człowieka, inne zajęcia. Przede wszystkim lubił
chodzić po górach. Mieszkał blisko Alp i to kusiło. Ale nie
pogardzał też pływaniem, jazdą na nartach i jazdą konną.
Mobilizował się jednak: Na razie żegnajcie wycieczki górskie,
moim pragnieniem jest nauka, ale żebym to uczynił, potrzeba
mi zastrzyku dobrej woli, jakiej mi brakuje, przeto polecam się
przyjaciołom, a szczególnie ich modlitwom.
9
Kariera polityczna?
Czy imponują Ci ludzie, którzy stali się sławni,
podejmując działalność polityczną lub społeczną?
Pier Giorgio też zaangażował się w politykę na studiach, ale
dalekie to było od marzeń o zrobieniu kariery. Jego życie
przypadło na bardzo trudny i burzliwy czas. Młode państwo włoskie zmagało się z wieloma problemami politycznymi, które silnie splatały się z religijnymi. Odczuwało się
jeszcze konflikt między Stolicą Apostolską a Zjednoczonym
Królestwem włoskim, a w 1914 wybucha I wojna światowa.
Trwały dyskusje nad przystąpieniem Włoch do wojny. Pier
Giorgio zapisał się do wielu towarzystw o charakterze modlitewnym, aby w ten sposób wspierać ojczyznę i wypraszać
pokój. Włochy niestety zaangażowały się w wojnę, co Pier
Giorgio mocno przeżył.
Już jako student związał się z akademickim Kołem katolickim „CesareBalbo”, którego sztandaru bronił przed
atakiem niechętnej kościołowi policji włoskiej. Został
nawet na krótko aresztowany. Musimy się zahartować –
napisał w odezwie do członków tego koła – do sprostania
walkom, jakie z pewnością stoczyć musimy, by wypełnić nasz
program i zapewnić naszej Ojczyźnie, w niedalekiej przy10
szłości, dni radośniejsze i społeczeństwo moralnie zdrowe.
A do tego wszystkiego trzeba: nieustannej modlitwy, by
otrzymać od Boga tę łaskę, bez której nasze siły są daremne;
organizacji i dyscypliny, byśmy w stosownym momencie byli
gotowi do działania, i w końcu złożenia w ofierze naszych namiętności i nas samych, bo bez tego nie można osiągnąć celu.
Choć czuł się bardzo związany z członkami tego Koła,
potrafił przeciwstawić się jego przewodniczącemu, który
wywiesił sztandar na cześć wizyty premiera Mussoliniego.
Frassati należał też do Włoskiej Partii Ludowej. Będąc
konsekwentnie przeciwny faszyzmowi, musiał w różnych
sytuacjach uściślać swoje stanowisko. W liście do przyjaciela pisał: Rzuciłem okiem na przemówienie Mussoliniego
i cała krew zawrzała w moich żyłach. Doprawdy, zupełnie się
rozczarowałem do postawy ludowców. Gdzie się podział piękny
program, gdzie wiara, która ożywia naszych ludzi? Niestety,
kiedy chodzi o wznoszenie się ku zaszczytom, ludzie depczą
swoje sumienie. Pier Giorgio z niezwykłą przenikliwością
i odwagą demaskował zagrożenia, jakie niósł faszyzm.
Naraziło go to nawet na odwet bojówek „brunatnych koszul”, którzy zaatakowali go w domu.
11
Trzeźwe i stanowcze spojrzenie na ideologię Hitlera nie
zniechęciły go ani do podróży do Niemiec, ani do poznawania literatury niemieckiej. Goethego czytał w oryginale.
Ważnym doświadczeniem młodości było też spotkanie
z wybitnym teologiem prof. Karlem Rahnerem, na którym
Pier Giorgio także zrobił mocne wrażenie.
Dusza towarzystwa?
Czy zazdrościsz tym, którzy łatwo nawiązują kontakty, mają
­zdolności przywódcze i są w centrum uwagi rówieśników?
Pier Giorgio był wychowywany w surowej dyscyplinie i bez
możliwości spotykania się z rówieśnikami. Aż do dwunastego roku jego życia jedyną towarzyszką jego dziecięcych
zabaw była siostra Luciana, z którą zachował bardzo dobre
relacje na całe życie.
Sytuacja uległa zmianie, gdy w wieku dwunastu lat zaczął
uczęszczać do szkoły. Nie był już izolowany od rówieśników, ale nie rzucił się w wir towarzyskich uciech. Zawsze
znajdował czas na codzienną modlitwę i Eucharystię.
Spotkanie z Jezusem traktował jako szczególnie ważny
moment dnia. Mawiał: Jezus Chrystus obiecał tym, którzy
12
się karmią świętą Eucharystią, życie wieczne i łaski niezbędne
do jego zdobycia. Zadziwiające, że jako młody człowiek miał
świadomość przemijania i konieczności przygotowania się
na śmierć. Bardzo roztropnie jest, żeby się w każdym dniu
gotować na śmierć w tym właśnie dniu.
Nie tylko tak mówił, ale i postępował tak, aby być każdego
dnia przygotowanym na spotkanie z Jezusem. Należał
do wielu grup i stowarzyszeń modlitewnych. W czasie
studiów zapisał się do jezuickiej Sodalicji Mariańskiej
i świeckiej gałęzi Zakonu św. Dominika. Na nas katolikach,
a szczególnie na studentach ciąży obowiązek kształtowania
siebie samych. W tym celu potrzeba nam wiele: trzeba nieustannej modlitwy, trzeba organizacji i dyscypliny, abyśmy
w danej chwili byli gotowi do czynu, a wreszcie trzeba ofiary
z naszych własnych uczuć i nas samych, bez tego bowiem nie
osiągniemy celu.
Nie myślał wyłącznie o sobie. Jego pragnieniem było, aby
jego przyjaciele także angażowali się w życie Kościoła.
Dlatego założył nieformalne „Stowarzyszenie Ciemnych
Typów”, którego spotkania organizował w górach. Chciał
zdobywać coraz to nowe szczyty, podejmować nowe wyzwania, ale wszystko w atmosferze wielbienia Boga-Stwórcy
13
i nieustannej modlitwy. Członkom Stowarzyszenia pow­
tarzał: Kiedy się idzie w góry, trzeba najpierw dojść do ładu
z własnym sumieniem, bo nigdy nie wiadomo, czy się wróci.
A jednak przy tym wszystkim wcale się nie boję, raczej pragnę
coraz bardziej piąć się na góry, zdobywać najzuchwalsze szczyty,
doświadczać tej czystej radości, jakiej się tylko w górach doznaje.
Z przyjaciółmi dzielił się też swoimi przemyśleniami dotyczącymi przeczytanych lektur. Szczególnie ważne były
dla niego dzieła św. Tomasza z Akwinu i św. Augustyna.
14
Planował, że po studiach podejmie pracę wśród górników
zagłębia Ruhry. Cały ten teren znalazł się pod okupacją
francuską. Pier Giogrio, choć był po „zwycięskiej” stronie,
solidaryzował się z pokonanymi. Miał wielu przyjaciół
wśród Niemców i do nich pisał: Dzisiejsze rządy nie znają
upomnienia papieskiego: „Prawdziwy pokój jest raczej owocem
chrześcijańskiej miłości bliźniego i sprawiedliwości” i gotują na
przyszłość nowe wojny dla całej ludzkości.
Bardzo przeżył chwilę, gdy jego siostra wyszła za mąż za
polskiego dyplomatę Jana Gawrońskiego i wyprowadziła
się z domu rodzinnego. Przyjacielowi zwierzał się w liś­
cie, że rozstanie było przeraźliwe. Ale to właśnie Lucianie
zawdzięcza opis ostatniego tygodnia życia. Zachorował
nagle na chorobę Heinego-Medina, której niestety nikt
w porę nie rozpoznał i nawet nie próbował go leczyć. Siostra
przyznała, że wszyscy byli zajęci umieraniem babci i na pogorszenie stanu zdrowia Pier Giorgia zareagowali za późno.
We wprowadzeniu do książki Mój brat Pier Giorgio Luciana
przyznała, że jej napisanie traktuje jako zadośćuczynienie
za winę obojętności, która ciągnęła się prawie do ostatnich
godzin przed odejściem [brata]. Na szczęście Pier Giorgio
umierał otoczony bliskimi. Niezwykłe były jego uroczystości pogrzebowe. Zgromadziłyone niespodziewane przez
15
najbliższą rodzinę tłumy. Ulica nie mogła pomieścić tysięcy
ludzi, przybyłych z odległych krańców miasta, aby oddać mu
ostatnią posługę. […] Na całej trasie, jaką posuwał się kondukt,
stanęły tramwaje, a w każdym oknie, w każdej bramie gromady
ludzi opłakiwały tę śmierć tragiczną i pełną chwały.
Dopiero wtedy rodzice, a nawet siostra, zdali sobie sprawę,
że odszedł człowiek niezwykły. Jeszcze długo otrzymywali
listy, których treść była dla nich wielkim zaskoczeniem.
Także świadectwa przyjaciół Pier Giorgia i zgłaszających
się do nich nieznanych im osób, były niewiarygodne.
Luciana pisze, że to wszystko zmieniło ich spojrzenie na
jego śmierć.
Święty – ciemny typ
Kardynał Montini, późniejszy Paweł VI, powiedział, że
Frassati pokazał swoim życiem: Jak być człowiekiem nowoczesnym i chrześcijaninem. Karol Wojtyła w 1977 r. nazwał
go człowiekiem ośmiu błogosławieństw, a już jako papież
Jan Paweł II beatyfikował go. Papież Franciszek mówiąc
o Pier Giorgiu podkreślał, że był młodzieńcem, który zrozu-
16
miał, co znaczy mieć serce miłosierne, wrażliwe na najbardziej
potrzebujących.
Zachwycali się nim kolejni papieże, ale najbliższa rodzina
nie dostrzegała w nim nic szczególnego. Ojciec miał go za
lenia i lekkoducha, który rozdaje wszystko darmozjadom.
Nawet ukochana siostra po latach wciąż miała wyrzuty
sumienia, że nie znała i nie rozumiała swojego brata.
Wielu współczesnych też ma mu parę rzeczy za złe. Jedni
chcieliby wymazać ze zdjęć nieodłączną fajkę lub cygaro,
przemilczeć, że w obronie honoru używał pięści, innych
natomiast denerwuje jego niepojęta uległość wobec rodziców. Nie zachwyci wszystkich, to pewne. Mógł być bogaty,
a wszystko rozdawał ubogim. Nauka nie była jego pasją,
polityka może tak, ale nie za cenę konfliktów sumienia.
Krótko mówiąc, Pier Giorgio to taki, jak sam się najlepiej
określił, ciemny typ.
A JEDNAK BŁOGOSŁAWIONY, JEST W NIEBIE!
Osiągnął wspólnotę życia z Bogiem, bo zrozumiał, że
najważniejsza jest wiara. Pisał do przyjaciół i mówi teraz
wszystkim: Ufamy, że ta wiara, którą otrzymaliśmy na chrzcie
17
świętym i która z nas uczyniła wspólników w pięknych wyprawach w Alpy, będzie towarzyszyć nam do ostatniego dnia
naszej ziemskiej wędrówki i będzie służyć, za pośrednictwem
mod­litwy, do duchowego cementowania wszystkich Ciemnych
Typów rozsianych po całym okręgu ziemi.
A Ty?
BĄDŹ JAK FRASSATI – tak zachęcał młodych papież
Franciszek, zapraszając na Światowe Dni Młodzieży 2016 r.
Podczas ich trwania mówił: Można powiedzieć, że Ewangelia,
żywa księga Bożego miłosierdzia, którą trzeba nieustannie
czytać i odczytywać na nowo, ma wciąż na końcu białe karty:
pozostaje księgą otwartą, do której pisania jesteśmy powołani –
tym samym stylem, to znaczy wypełniając dzieła miłosierdzia.
Pytam was, drodzy bracia i siostry: jak wyglądają karty księgi
każdego z was? Czy są codziennie zapisywane? Czy są trochę
zapisywane, a trochę nie? Czy może są puste?
Ciemny typ, Pier Giogrio Frassati, zapisał je w bardzo krótkim czasie drobnym druczkiem.
18
A Ty? Co już zapisałeś na kartach księgi Bożego Miłosierdzia?
Co zamierzasz w niej zapisać w najbliższym czasie
i całym swoim życiem?