Godzina święta św. o. Pio (fragmenty) Najświętszy Duchu , oświeć i

Transkrypt

Godzina święta św. o. Pio (fragmenty) Najświętszy Duchu , oświeć i
Godzina święta św. o. Pio (fragmenty)
Najświętszy Duchu , oświeć i rozpal mnie podczas rozważania Męki Jezusa. Wspomóż mnie
w zgłębianiu tej tajemnicy nieskończonej miłości i boleści Boga, który przyjąwszy nasze
człowieczeństwo, cierpi, kona i umiera z miłości do ludzi...Wspomóż mnie swą łaską, obym mógł
wniknąć do wnętrza Serca Jezusowego, aby tam odkryć istotę Jego goryczy, która doprowadziła Go
do śmierci tam, w Ogrodzie Oliwnym; obym mógł wesprzeć moją miłością opuszczonego przez
Ojca i swoich. Obym mógł zjednoczyć się z Nim, aby wraz z Nim pokutować.
Matko Bolesna, Maryjo, zjednocz mnie z Sobą, abym szedł wraz z Jezusem i dzielił Jego mękę oraz
Twoją boleść...Aniele Boży, Stróżu mój, strzeż moich zmysłów i utrzymuj ich przy Jezusie
cierpiącym, abym nie oddalił się od Niego. Niech tak się stanie.
1. Gdy Boski Zbawiciel doszedł do kresu swego ziemskiego życia, pozostawił siebie samego jako
pokarm w Sakramencie Miłości i nakarmił Swym Niepokalanym Ciałem Apostołów. Potem udał się
wraz ze swoimi uczniami do Ogrodu Oliwnego, miejsca znanego im i samemu Judaszowi. Podczas
drogi z Wieczernika do Ogrodu Oliwnego, Jezus poucza swoich uczniów; przygotowuje ich do
bliskiej już rozłąki, która niebawem nastąpi w czasie Męki, a także do przyjęcia z miłości do Niego
obelg, prześladowania i nawet śmierci; do odtworzenia w nich Jego jako Boskiego Wzoru.
„Ja będę z wami”. A wy nie trwóżcie się, o uczniowie, gdyż Boska obietnica zostanie dotrzymana:
otrzymacie tego potwierdzenie w obecnej, uroczystej godzinie. O jakże niezmierzoną miłość mieści
w sobie to Serce! Jego Oblicze zasmuciło się i zarazem napełniło miłością; Jego Słowa pochodzą
z wnętrza Jego Serca. Przemawia siłą swych uczuć, dodaje odwagi, umacnia, obiecuje
pokrzepienie, wyjaśnia najgłębsze tajemnice swojej Męki. Boski Mistrz bierze ze sobą tylko trzech
uczniów: Piotra, Jakuba i Jana, aby ich uczynić świadkami swojej męki. Oto ci trzej, którzy Go
widzieli przemienionego na górze Tabor między Mojżeszem a Eliaszem i uznali Go za Boga, czy
będą mieli teraz na tyle siły, aby rozpoznać w Nim Boga-Człowieka w czasie męki i śmiertelnego
smutku? Kiedy wszedł do Ogrodu rzekł do nich: „Zostańcie tutaj, czuwajcie i módlcie się, abyście
nie ulegli pokusie:; miejcie się na baczności, oto co mówi do nich, bo nieprzyjaciel nie śpi;
zabezpieczcie się przed nim orężem modlitwy, abyście nie zostali zwiedzeni i nie wpadli w grzech.
Jest to godzina ciemności. To powiedziawszy oddalił się od nich jakby na odległość rzutu
kamieniem i upadł na ziemię. Jest bezgranicznie smutny: Jego dusza stała się łupem nieopisanej
goryczy. Noc jest głęboka i jasna. Na niebie świeci księżyc, pozostawiając w pół cieniu Ogród
Oliwny; wydaje się, że posyła na ziemię złowrogie blaski, poprzedzające rzeczy wielkiej wagi i
niepomyślne wydarzenia. Przerażają one i mrożą krew w żyłach, bo jakby nosiły na sobie odcień
krwi. Wiatr, zwiastun zbliżającej się burzy, porusza oliwki, szeleści liśćmi, przenikając aż do kości
jak zapowiedź śmierci; wnika do samej duszy, napełniając ją śmiertelnym smutkiem. O
najstraszniejsza nocy, do której podobna już nigdy nie przyjdzie!...
Chwila ciszy...
Pieśń...
2. Ogrójec, oto miejsce, gdzie przyszedł Jezus, aby się modlić. On nawet swoje najświętsze
człowieczeństwo pozbawia mocy nadanej przez Bóstwo poddając się niewypowiedzianemu
smutkowi, największej słabości i opuszczeniu oraz śmiertelnej udręce. Widzi całe męczeństwo
własnej, już bliskiej męki i to wyobrażenie jest jak strumień występujący z brzegów, który przelewa
się w Jego serce, napełnia je udręką, ściska i rozszarpuje. Widzi najpierw Judasza, swego ucznia,
tak bardzo przez siebie umiłowanego, który Go sprzedaje za kilka srebrników; który przyszedł do
Ogrodu, aby Go pojmać zdradzić i wydać w ręce Jego nieprzyjaciół. On Dawca życia, widzi siebie
zaprowadzonego przed sędziów, którzy Go skazują: widzi swój lud, przez Niego tak umiłowany
i obdarowany, który Go znieważa, maltretuje i z piekielnym wrzaskiem, wyciem i hałasem żąda
Jego śmierci i to śmierci krzyżowej. W końcu widzi siebie skazanego na okrutną śmierć krzyżową i
idącego na Kalwarię. Widzi siebie obnażonego siebie z szat, rozciągniętego na krzyżu; bezlitośnie
ukrzyżowanego i podniesionego na krzyżu wszystkim na pokaz, przybitego trzema gwoździami,
które Go rozszarpują, oddzielają Jego żyły, kości i ciało... O Boże, jak długo trwa trzygodzinne
konanie, tak wyniszczające i to pośród obelg szalonego i bezlitosnego tłumu! Jezus widzi swoje
gardło i spieczone palącym pragnieniem wnętrzności, widzi, w tej strasznej męczarni, jak podają
Mu naczynie z zółcią i octem. Widzi siebie opuszczonego przez Ojca, widzi głęboki ból Matki. A na
końcu okrutna smierc między dwoma łotrami: jednym, który Go uznaje, uznaje jako Boga i zbawia
się, i drugim, który mu bluźni i urąga, umierając w rozpaczy. Widzi Longina,który już gotuje się,
aby mu okazać najwyższą zniewagę i pogardę i otwiera Mu bok... i...jak wszyscy śmiertelni,
przyjmuje jeszcze upokorzenie Grobu. To wszystko stanęło przed Nim, aby Go dręczyć i Jezus
przeraził się; to przerażenie napełniło Jego Boskie Serce, zadając Mu tortury. Drży tak, jakby Go
owładnęła najwyższa gorączka, całkowicie opanowuje Go przerażenie, a Jego Duch obumiera w
śmiertelnej trwodze. On, niewinny Baranek, porzucony wśród wilków, samotny, bez jakiejkolwiek
obrony... On, Boży Syn...,Baranek wydający się dobrowolnie na ofiarę dla chwały tego samego
Ojca, który Go opuszcza pośród szaleństwa piekielnych mocy, dla odkupienia rodzaju ludzkiego;
opuścili Go Jego uczniowie; uciekają od Niego, jakby był kimś bardzo niebezpiecznym. On,
Przedwieczne Słowo Boga, wydany na pastwę swych nieprzyjaciół...Ale czy On się wycofa?... Nie,
od samego początku przyjmuje wszystko wielkodusznie i bez zastrzeżeń.
Chwila ciszy...
Pieśń...
3. Jezus podnosi się i zwraca ku niebu błagalne i zasmucone spojrzenie; wznosi ręce i modli się.
Mój Boże, jaka śmiertelna boleść okrywa to zalane potem oblicze!... Modli się do tego Ojca, który
w inną stronę zwraca swoje spojrzenie, który gotów jest ugodzić Go mieczem mściciela i spuścić
Nań cały gniew obrażonego Boga. Błaga z całą ufnością Syna, ale zna swoją powinność i to Go
podtrzymuje. Uznaje, że sam za wszystkich jest tym, który obraził Boski Majestat. Uznaje, że
jedynie przez ofiarę swego życia może zadośćuczynić Boskiej Sprawiedliwości i pojednać
stworzenie ze Stwórcą. On tego pragnie, naprawdę tego pragnie. Ale jego ludzka natura jest
przerażona widokiem gorzkiej męki, która ją czeka. Chce wszystko odrzucić, lecz Duch, który stara
się Go podtrzymać ze wszystkich sił jest gotowy do ofiary. Choć czuje się osłabiony, jednak walczy
zaciekle...Mój Jezu w jaki sposób możemy zaczerpnąć z Ciebie mocy, skoro widzimy Cię tak
wyczerpanym i osłabionym?...Rozumiem to w ten sposób: wszystkie nasze słabości wziąłeś na
siebie. I aby nam okazać swoją moc, stałeś się słaby. By nas pouczyć, że jedynie w Tobie jest nasza
nadzieja w życiowej walce, choćby nawet wydawało się nam, że niebo zamknęło się dla nas.
Jezus krańcowo przygnębiony, głośno woła do Ojca; „Jeśli to możliwe, oddal ode mnie ten Kielich”
Jest to krzyk natury, która udręczona, zwraca się z ufnością do Nieba. I choć wie, że nie będzie
wysłuchany w tym, czego żąda, jednak prosi, ponieważ tak chce. Mój Jezu, jaka jest przyczyna, że
żądasz tego, czego nie chcesz, aby Ci udzielono? Cierpienie i miłość. Oto wielka tajemnica.
Cierpienie, jakie Cię dręczy, prowadzi Cię do prośby o pomoc i umocnienie, lecz miłość, aby
zadośćuczynić sprawiedliwości Bożej i oddać się Bogu, każe Ci głośno wołać: „Nie Moja, ale
Twoja wola niech się stanie!” Na tę modlitwę Niebo pozostaje głuche i twarde, jak ze spiżu. Jego
Serce przepełnione bólem, potrzebowało umocnienia. Kieruje się ku uczniom. Niestety, jakież
rozczarowanie!... Znajduje ich pogrążonych w głębokim śnie, a sam czuje się jeszcze bardziej
samotny. Zbliża się do nich, woła ich i z dobrocią zwraca się do Piotra mówiąc: 'Szymonie, ty,
śpisz?... Ty, który protestowałeś i zaklinałeś się, że chcesz iść ze Mną aż do śmierci i oddać życie za
Mnie, ty śpisz? 'Tak więc nie mogliście czuwać ze Mną jednej godziny?!”...Skarży się Baranek
przeznaczony na ofiarę, skarży się serce, które cierpi mocno zranione...,samo, bez pociechy...
Chwila ciszy...
Pieśń...
4. A oto Ojciec posyła Anioła, Anioła posłańca, aby Jezusa pocieszyć i umocnić. Jakież motywy
pociechy i umocnienia przedstawia Anioł potężnemu Bogu, władcy wszechświata,
niezwyciężonemu, wszechmogącemu?!... Ale On Jezus poddał się cierpieniu, wziął na siebie nasze
słabości; jest człowiekiem, który cierpi i kona. Jest to cud Jego nieskończonej miłości, która
sprawiła, że okrył się potem Krwi, co doprowadziło Go do agonii. Jego modlitwa do Ojca ma dwie
intencje: pierwsza za siebie, druga – za nas. Ojciec nie wysłuchał Jego modlitwy zaniesionej za
siebie, ale chce, aby umarł za nas. Jezus modlił się także, aby nas pouczyć, że gdy dusza nasza, tak
jak Jego, znajduje się w utrapieniu, to jedynie w modlitwie winniśmy szukać pociechy nieba. On,
nasza siła, będzie gotów przyjść nam z pomocą, bo chce na siebie wziąć nasze słabości i dźwigać je.
Ale oto Jezus podnosi się z ziemi, mocny i niezwyciężony jak lew w walce; oto nadeszła godzina,
której Jezus pragnął z utęsknieniem, wzdychając za ucztą Krwi: „gorąco pragnąłem”; przygładza
rozwichrzone włosy, ociera swoje skrwawione Oblicze, stanowczo i zdecydowanie kieruje się ku
wyjściu z Ogrodu. Zbliża się do trzech Apostołów: oni śpią nadal. Jezus lituje się nad nimi i mówi:
Duch ochoczy ale ciało słabe”. Jednak Jezus tak żywo odczuł to opuszczenie przez swoich uczniów,
że zakrzyknął: „Jeszcze śpicie i odpoczywacie?” i zatrzymał się. Na odgłos kroków Jezusa,
Apostołowie z trudem otworzyli oczy. Następnie Jezus dodał: „Dość tego. Nadeszła godzina; Syn
Człowieczy będzie wydany w ręce grzeszników: wstańcie, chodźmy. Oto blisko jest ten, który mnie
zdradzi.” Nadeszła moja godzina, godzina wielkiego miłosierdzia dla ludzkości...
O Jezu, udziel także i mnie tej mocy, gdyby – przewidując przyszłe nieszczęścia – moja słaba
natura chciała się buntować, bym tak jak Ty stawił czoła, pogodnie i spokojnie przyjął cierpienia
i udręki, jakie mogą mnie spotkać na tym padole łez; zjednocz to wszystko z Twoimi zasługami,
z Twoimi cierpieniami, z twoim zadośćuczynieniem, z Twoimi łzami tak, bym współpracował
z Tobą nad moim zbawieniem i unikał grzechu, który był przyczyną Twojego krwawego potu
doprowadził Cię do śmierci.
Zniszcz we mnie to wszystko, co Ci się nie podoba i świętym ogniem Twojej miłości wpisz na
moim sercu Twoje cierpienia i połącz mnie mocno ze sobą węzłem tak ścisłym i słodkim, abym
w strapieniach życia mógł spocząć na Twoim Sercu i znalazł moc i pokrzepienie. Niechaj mój duch
nie pragnie niczego innego jak tylko być u Twego boku w Ogrodzie Oliwnym i napełniać się męką
Twojego Serca. Niech moja dusza napełni się Twoją Krwią i nakarmi się wraz z Tobą chlebem
Twojej boleści... Niech się tak stanie.
Chwila ciszy...
Pieśń...
wspomnienie św. o. Pio 23 września
Sanktuarium św. o. Pio na Przeprośnej Górce koło Częstochowy
http://www.sanktuarium.opw.pl