Fragmenty relacji Żydów z warszawskiego getta odczytywane przez

Transkrypt

Fragmenty relacji Żydów z warszawskiego getta odczytywane przez
Fragmenty relacji Żydów z warszawskiego getta odczytywane
przez uczniów biorących udział w projekcie
Źródło: Dzieci Holocaustu mówią…, tom 1, do druku przygotowała Wiktoria Śliwowska,
Warszawa 1993; tom 2, do druku przygotowali Jakub Gutenbaum i Agnieszka Latała,
Warszawa 2001.
Fragment 1.
Pamiętam, że wśród kilkunastu ukrywających się osób była mała może dwu albo
trzyletnia dziewczynka - Mirka. Zachowywała się jak człowiek dorosły, bezszelestnie,
niemal nie wydając głosu. Jednakże jej matka (prawdopodobnie ona, a może inna
kobieta) nie uniknęła dodatkowej tragedii - urodziła w kryjówce dziecko, którego
pierwszy krzyk zdławiono poduszką - niebezpieczeństwo dla wszystkich było zbyt wielkie.
Musiano
Fragment 2.
Teren getta kurczył się. Przenosiliśmy się z miejsca na miejsce, z mieszkania do
mieszkania. Walały się tam porzucone rzeczy, a mied/y nimi zabawki. Takie, jakich
nigdy nie miałam. Rodzice pozwalali im zabierać je ze sobą. Wędrowaliśmy z
wiezionymi na c/,ymś tobołkami; ja prowadziłam wózek dla lalek pełen jakichś skarbów:
pluszowych zajączków, lalek Ud.; wlekliśmy też worki ciągle na nowo pakowanych
książek, coraz mniejsze i mniejsze.
Fragment 3.
Między Kołem a Żoliborzem był młody lasek, sadzony tuż przed
wojną. Dzieci chodziły siq tam bawić i oto dzisiaj znalazły tam małego,
dziewięcioletniego chłopca żydowskiego, któremu udało się jakoś uciec z getta.
Dzieciom w to graj! Jaka wspaniała zabawa! Zaczęły drażnić i straszyć swą ofiarę
Niemcami, przezywały chłopca - tej „przyjemności" były już przecież długo
pozbawione! MaJy Żydek próbował uciekać, ale koło zacieśniało się. Śmielsi rzucili
pierwsze kamienic. Już nie uciekał. Usiadł, wyjął żyletkę i przeciął sobie żyły w
przegubach rąk. Krew sączyła się powoli i wielkimi kroplami wsiąkała w piasek.
Wtedy dopiero dzieci odstąpiły - rozbiegły się opowiedzieć „nowinę" w domu.
Fragment 4.
Była akcja na dzieci. Podejrzewam (nie jestem pewna), że to było w czasie, kiedy dom
Korczaka likwidowali, bo była kupa dzieci; zostałam złapana w 1942 roku, jeśli się. nie
mylę. A muszą powiedzieć, że dziadek miał konia, już ostatniego konia, miał prawo
wszędzie wjeżdżać i trupy zbierać... nie wiem, skąd dziadek wiedział... czy dojrzał mnie...
czy może przypuszczał? Nie powiedział mi tego, tylko w pewnym momencie poczułam, że
ktoś mnie bierze za poły i siada na mnie. Pod kozłem mnie wywiózł wśród trupów, wywiózł
mnie z tego Umschlagplatzu.
Fragment 5.
Miał 11, 12, może 16 lat- no, nie wiem. Ja przeszłam, jego złapał polski policjant
po aryjskiej stronie i tak dłngo tłukł jego głową o kant chodnika, krew się, lała, że na pewno
go zabił, otworzył kanał i wrzucił go do kanału. Było to na moich oczach, patrzyłam z
ukrycia. Ciężko mówić, o tym... wiem, że na pewno zginął. Chodził ze mną dość długo na
1
polską stronę. Wiedziałam, że wszyscy umierają, (...) że chcę żyć, to ja miałam w sobie.
Byłam pewna, że nie przeżyję, po prostu nie uchowam się!
Fragment 6.
Ale potem nagle zaczął się jakiś rumor wokół jednego z okien, usłyszeliśmy
straszny kobiecy krzyk i rozpaczliwy bełkot sparaliżowanego ojca p. Różyckiej, brzęk
wypadających szyb i ogromny fotel na kółkach razem ze sparaliżowanym i przypiętym do
niego starcem wypchnięty został przez okno, a moment później rozległ się koszmarny
łomot jego upadku na podwórko. W chwilę później hałasy na klatce schodowej i strzały
niemal pod naszymi drzwiami.
Fragment 7.
Widziałam mamę i siostrę wracając z zakupami. W rejonie Żelazna — Chłodna
złapano mnie i kilkoro dzieci. Żandarmi kazali wszystkim dzieciom wysypać
zakupiony dobytek i pod mur. Byłam chyba jedyna dziewczynką wśród chłopców.
Ocalałam dzięki policjantowi granatowemu, który wmówił żandarmom, że nie jestem
Żydówką. Dal kopa w pupę mówiąc: „zmykaj mała i niech cię więcej nie widzę!" (jestem w
ogóle niska). I tak wtedy ocalałam. Za chwilę słychać było wystrzały i chyba żadne
dziecko nie uratowało się. Tego nie można zapomnieć.
2

Podobne dokumenty