pobierz pdf - BIKTL Tomasz Latawiec
Transkrypt
pobierz pdf - BIKTL Tomasz Latawiec
felieton Lot koszący Świnta prowda, tys prowda i... Zapewne większość z Was potrafi dopowiedzieć brakujące słowa z tego cytatu. Te kilka słów wypowiedzianych gwarą góralską przez nieodżałowanego księdza Józefa Tischnera towarzyszy mi stale odkąd je po raz pierwszy usłyszałem. Tak, tak – najpierw usłyszałem w TV, bezpośrednio z ust wielkiego filozofa w sutannie, a dopiero potem przeczytałem w którymś z Jego dzieł. A przecież tamta telewizja to nie była ta sama, co teraz – ileż odwagi i wizjonerstwa musiało towarzyszyć temu redaktorowi, który to puścił na wizji. Cóż za odwaga w upowszechnianiu prostego, góralskiego podejścia do życia. Ale na taki luksus, luksus pokazywania prawdy, stać było niewielu. Może dlatego, że kto podawał prawdę ten niepokój wszczynał? A niepokój nie był i nie jest przecież w modzie. Tak samo wtedy, jak i teraz. Po co nam prawda, gdy po niej pozostaje pobojowisko? Po co nam prawda, gdy walkę o rozumienie prawd najprostszych należy stoczyć przede wszystkim z samym sobą? Po co prawda, która w oczy kole? Lata mijają, telewizja się zmienia, my się starzejemy, a słowa pozostają aktualne. I tylko nieliczni zastanawiają się nad tym, że prawda to coś wspaniałego! Dopóki nie dosięgnie ich samych… Mnie też, Ciebie i Was. Tak, tak Was też! Wszystkich, którzy w naszym bezwykopowym obszarze działacie od lat. A jak się rozejrzymy dookoła, to stale widzimy te same twarze i te same firmy… Co prawda, dzisiaj są one większe, dysponują nowoczesnym sprzętem, oferują zaawansowane technologie i działają z rozmachem. Ludzie nimi zarządzający też są trochę więksi i dużo bardziej doświadczeni. Jeden to nawet jest tak wielki, że nie dostrzega zabłoconych czubków swoich butów! Ale niewielu jest takich, którzy nabrali przez te lata dystansu do tego, co już było i którzy potrafią się przyznać do błędów. A szkoda. Przecież ludzką rzeczą i prawem jest błądzić, ale nie obowiązkiem! Błędy zdarzają się różne i powody, dla których powstają, też. Musimy jednak zdawać sobie sprawę z tego, że przyczyny błędów bywają zazwyczaj groźniejsze od nich samych. No bo, czy stało się coś strasznego, że ktoś źle zrozumiał stawiane mu w PFU wymagania i pomylił się w doborze grubości wykładziny, gdy po zauważeniu tego faktu wykonał ponownie renowacje tych samych odcinków, ale już z odpowiednio grubą ścianką? Czy jest coś złego w tym, że źle wklejony kapelusz zablokował odpływ ścieków z przykanalika, gdy reakcja wykonawcy na sygnał o takim fakcie była natychmiastowa i skuteczna w usunięciu awarii i naprawieniu tego drobnego błędu w sztuce? Fundamentalnym błędem jest natomiast wykonywanie obliczeń statycznych dla wykładzin montowanych w kanałach niekołowych przy zastosowaniu tak zwanego zrównoważonego profilu kołowego! Zwłaszcza wtedy, gdy jest to wykonywane automatycznie dla wszystkich takich przypadków. Niedopuszczalnym zachowaniem jest brak reakcji na sygnały inwestora, gdy dzieje się coś złego z rękawem dawno temu zainstalowanym tylko dlatego, że okres gwarancji właśnie się skończył. Nieodpowiedzialnością jest udowadnianie, że poprzeczne, pierścieniowe fałdki na ściankach po wykonanej renowacji to nic złego, bo aprobata je dopuszcza, ale nic nie mówi na temat ich wielkości! Jak widać, zawodowe błędy można popełniać nie tylko z głupoty, ale również z nadmiaru pewności siebie. A w takim przypadku znajomość własnych błędów na pewno ich nie wyeliminuje. Ktoś powiedział, że łatwiej jest idealizować rzeczywistość niż urzeczywistniać ideały. To fakt. Ale, czy nasz bezwykopowy świat realny nie może się zmienić po tylu latach od debiutu i śmiało dążyć do ideału, którym jest poukładany rynek, partnerska współpraca pomiędzy zamawiającymi i wykonawcami oraz wzajemny szacunek konkurujących firm? Czy źle przygotowane, niepoprawne i niezgodne z prawem specyfikacje przetargowe pozostaną niezmienialną oczywistością? Czy przymykanie oczu na drobne oszustewka, kanty i krętactwa ma pozostać standardem, tak przecież charakterystycznym dla naszego kraju, również i dla renowacyjnej braci? Czy nadal będziemy źli na tych, co ujawniają kłamstwa i przekręty, a nie na siebie, którzy to czynimy? Nie próbujmy na siłę wmawiać, że nasze szare infrastrukturalne otoczenie jest nieskazitelnie doskonałe. Nie jest i nie będzie, dopóki nie opracujemy i nie wdrożymy katalogu dobrych praktyk, stosowanych przez WSZYSTKICH – zamawiających, wykonawców, inżynierów i robotników. Wiem, że trudno znaleźć odważnego, który to zainicjuje, bo musiałby zacząć od siebie. Święta prawda, ale czas na zmiany koledzy. Kto ma wizję, jak taki katalog powinien wyglądać – wystąp przed szereg! Niech jedną z trzech prawd o nas samych – całą prawdą, nie pozostanie „tumiwisizm”, wszechogarniająca negacja i brak wiary w możliwość zmiany. Inżynieria Bezwykopowa marzec – kwiecień 2009 Tomasz Latawiec 17