więcej - ISP Modzelewski

Transkrypt

więcej - ISP Modzelewski
INSTYTUT STUDIÓW PODATKOWYCH
Kardynalny błąd w prognozach zwolenników Bronisława Komorowskiego
prof. Witold Modzelewski
Współtwórca Instytutu Studiów Podatkowych
Największa partia opozycyjna ma znacznie większe poparcie, niż sądzą jej członkowie. Wielu
z nich było i jest wśród politycznego zaplecza Bronisława Komorowskiego, którzy w pocie
czoła drugiej tury wyborów pracowali na rzecz tej partii. W jaki sposób?
Na ten fenomen otworzył im oczy jeden z czytelników i on jest autorem tego odkrycia. Otóż polityczni
zwolennicy Bronisława Komorowskiego, w tym przede wszystkim główni ekonomiści banków udzielających
kredyty frankowe, Leszek Balcerowicz i Gazeta Wyborcza, oraz – co dość zaskakujące – Pracodawcy PL
wymyślili, że realizacja programu wyborczego Andrzej Dudy (jakoby) będzie kosztować budżet i banki kwotę
wynoszącą 300 mld zł w ciągu pięciu lat jego prezydentury, czyli 60 mld rocznie.
Mimo że jest to kompletny absurd, to zgodnie z gebelsowską zasadą wielokrotnie powtarzana bzdura staje
się prawdą. Wyborcy zaś uwierzyli, że mogą kosztem znienawidzonych banków, hipermarketów oraz
wrednych urzędasów otrzymać prawie 8 tys. zł na statystycznego Polaka, czyli po 1600 zł rocznie. To bardzo
dużo. Wszyscy również wiedzą, że – aby te pieniądze mogły trafić do ich kieszeni, nie wystarczy, by Andrzej
Duda został prezydentem. Musi mieć również przyjazny wspierający go rząd, bo od „platfusów” może
spodziewać się tylko nieprzejednanej wrogości. Czyli w wyborach parlamentarnych musi wygrać (i to
bezwzględną większością) PiS, bo tylko ten stan rzeczy (tak być może myślą) gwarantuje, że przez cztery lata
po 1600 zł trafi do ich kieszeni, bo kadencja Sejmu jest krótsza o rok.
Nie sposób odmówić logiki temu rozumowaniu: skoro uznane autorytety i leśne dziadki ekonomiczne
zgodnie twierdzą, że politycy chcą dać (do tej pory nikt nic nie dawał, a nawet nie obiecywał, że da), to warto
schylić się po ten podarunek. A nie wymaga to zbyt dużego wysiłku: wystarczy postawić w najbliższych
wyborach parlamentarnych krzyżyk pod dowolnym nazwiskiem na liście Prawa i Sprawiedliwości. A potem
trzymać ich za słowo i pilnować, aby obietnice wyborcze zostały, co do grosza, spełnione. Jeżeli los będzie
sprzyjać i ktoś opublikuje kolejne przemyślenia pani komisarzycy i byłej wicepremierzycy Bieńkowskiej, a
obecny rząd będą dalej gorliwie popierać spadkobiercy tradycji Arthura Andersena, to dalsze losy rządzącej
partii mogą być podobne do jej poprzedniej wersji, czyli Unii Wolności czy też AWS-u (kto pamięta cóż to za
skrót?).
Niedawno poznaliśmy również receptę, jak będąc pewniakiem, przegrać wybory z nieznanym
kontrkandydatem: wystarczy, aby ostentacyjnie poparli cię celebryci, dinozaury polityczne oraz banki.
Katastrofę masz „jak w banku”. Niedawno nieoceniony w swej szczerości prezes NBP stwierdził, że „banki
rządzą wszędzie”. Problem w tym, że wszędzie rządzą źle, a u nas katastrofalnie. Jeżeli więc tych trzech
Materia³y prasowe – 2015
3
INSTYTUT STUDIÓW PODATKOWYCH
jeźdźców apokalipsy politycznej stanie murem za rządem i partią władzy opozycja wygra wybory
parlamentarne i będzie – jak w bajce – „rządzić długo i szczęśliwie”, a każdy obywatel co rok dostanie ekstra
1600 zł.
Problem w tym, że ową kwotę 300 mld zł wyliczył ktoś, kto o szacowaniu skutków rozwiązań prawnych nie
ma żadnego pojęcia. Zresztą skąd miałby mieć, bo nikt, kto ma o tym jakiekolwiek pojęcie, nie przyznaje się
do autorstwa tych prognoz. Ogół skutków brutto dla budżetu państwa (bez potrącenia kwot
zwiększających dochody budżetowe) może wynieść w całym pięcioletnim okresie rządów prezydenta
Andrzeja Dudy około 90 mld zł (podwyższenie kwoty wolnej w podatku dochodowym, powrót do
poprzedniego wieku emerytalnego i dopłaty do dzieci), czyli 18 mld zł rocznie, co na statystycznego Polaka
daje tylko nieco ponad 2300 zł w ciągu 5 lat (ponad 400 zł rocznie). Dla biednego to dużo, ale zarazem to
dużo mniej, niż gdy mówią na ten temat pozorni poplecznicy Bronisława Komorowskiego. Gdy w ciągu tych
pięciu lat zrealizowane zostaną w pełni postulaty Andrzeja Dudy mające na celu zwiększenie dochodów
budżetowych, czyli:
–
wprowadzenie podatku bankowego: ok. 40 mld zł,
–
wprowadzenie podatku od hipermarketów: ok. 6 mld zł,
–
likwidacja tylko jednej trzeciej rocznych strat w dochodach budżetu państwa z tytułu oszustw
podatkowych w podatku od towarów i usług i akcyzie: ok. 80 mld zł, to budżet wyszedłby jeszcze na
plus na ponad 20 mld zł w całym pięcioleciu.
Jaki jest z tego morał? Czym więcej będzie w liberalnych, czyli w prorządowych mediach specjalistów, którzy
powtarzać będą o trzystumiliardowym prezencie Andrzeja Dudy dla wyborców, tym większe są szanse
opozycji na utworzenie większościowego rządu po najbliższych wyborach parlamentarnych. Czyli może być
jak w bajce, że kłamstwo i pycha będą ukarane.
A ja wciąż podtrzymuje zaproszenie do publicznej debaty twórców trzystumiliardowej prognozy, aby
przedstawili sposób i metodę tych wyliczeń.
http://biznes.onet.pl/wiadomosci/analizy/analizy-podatkowe/kardynalny-blad-w-prognozach-zwolennikow-bronislawa-komorowskiego/z3llm9
Materia³y prasowe – 2015
4

Podobne dokumenty