Miejmy świadomość, że aktywni mieszkańcy to duży potencjał Czy
Transkrypt
Miejmy świadomość, że aktywni mieszkańcy to duży potencjał Czy
OPINIE ROZMOWA FORUM Miejmy świadomość, że aktywni mieszkańcy to duży potencjał dy, przyjść z kamerą czy dyktafonem. Takiej wiedzy nie ma też wśród samych władz, bowiem często oburzają się, jeśli ktoś próbuje nagrywać sesje. Marek Solon-Lipiński z Fundacji im. Stefana Batorego, koordynator akcji „Masz głos, masz wybór” Wiele osób uważa, że demokracja na szczeblu lokalnym działa lepiej? Zgodzi się Pan z tą tezą? Zależy, o co dokładnie Pan pyta. Teoretycznie władza samorządowa powinna być bliższa ludziom, ale to też zależy, na jakim szczeblu samorządu, w jakim miejscu... Chodzi o to, że łatwiej weryfikować działania władz na tym szczeblu, bo efekty pracy burmistrza i radnych są odczuwalne na co dzień. W pewnym sensie tak. Łatwiej też jest chyba otrzymać informację publiczną. Każdy mieszkaniec może pójść do urzędu i tam poprosić o jakieś wyjaśnienia. Mniejszy jest dystans pomiędzy obywatelem, a władzą. Ale czy to nie pozostaje tylko w sferze teorii? Czy rzeczywiście ludzie wykazują więcej zainteresowania sprawami lokalnymi? W dyskusji z władzami centralnymi obywateli zastępują media. W przypadku samorządów większą rolę powinny odgrywać organizacje pozarządowe i poszczególni obywatele. Problem polega na tym, że mieszkańcy nie zawsze wiedzą, że mogą domagać się informacji, przejrzystości procedur, że każdy może wziąć udział w posiedzeniu ra- SONDA FORUM Z drugiej strony frekwencja w wyborach samorządowych jest zwykle niższa... To też nie jest takie oczywiste. Zależy od tego, co dokładnie porównujemy. Bo jeżeli weźmiemy pod uwagę frekwencję w wyborach parlamentarnych z 2005 roku i samorządowych w 2006 roku, to zobaczymy, że frekwencja w wyborach samorządowych była globalnie o kilka procent wyższa. Zwykle jest jednak rzeczywiście trochę, lub nawet wyraźnie, niższa. Można tu też zaobserwować pewną tendencję. Najniższa frekwencja jest zwykle w dużych miastach, a najwyższa, sięgająca niemal 70 proc., jest w małych miejscowościach. Co ciekawe, mimo że wybieramy na raz władze gminne, powiatowe i wojewódzkie, to ludzie wykazują mniej zainteresowania władzami regionalnymi i część kart na radnych sejmiku pozostaje pusta. Akcja „Masz głos, masz wybór” zachęca do zainteresowania się sprawami lokalnymi. W jaki sposób jest prowadzona? Celem naszej akcji jest zainteresowanie obywateli sprawami społeczności lokalnej i zachęcenie ich do świadomego udziału w wyborach samorządowych. Stowarzyszenia z nami współpracujące otrzymują w każdym roku zestaw zadań do wykonania. Może to być np. organizacja spotkania władz miejscowości z mieszkańcami, na których ci pierwsi zobowiązują się do podjęcia konkretnych działań. Po upływie roku stowarzyszenia organizują drugie spotkanie, podczas którego władze są rozliczane z wykonanych czynności. Trudniejsze zadania polegają na zdiagnozowaniu wraz z mieszkańcami gminy konkretnego problemu i przedstawienia go władzom. W tym roku uczestnicy akcji będą organizować spotkania i debaty z kandydatami. Po raz pierwszy zachęcamy też do startu w wyborach aktywnych obywateli, i w ogóle do szerszego korzystania nie tylko z czynnego, ale i biernego prawa wyborczego. Udział w wyborach musi się przestać kojarzyć jako coś złego i niestosownego. Czy wójtowie powinni się bać waszej akcji? Niekoniecznie. Dobry wójt czy burmistrz może wykorzystać spotkanie z mieszkańcami. Jeżeli potrafi dobrze się komunikować, przedstawiać informacje i rozwiązania konkretnych problemów, nie powinien się obawiać. Choć na pewno będzie się musiał zmierzyć z trudnymi pytaniami. A co z tymi, którzy świetnie pracują dla społeczności lokalnej, ale nie wypadają tak dobrze na spotkaniach? W jednej z gmin burmistrz przez kilka lat unikał spotkania z naszym stowarzyszeniem i był wrogo nastawiony do jego działalności. Kiedy wreszcie zgodził się spotkać, debata była niezwykle ostra i zakończyła się kłótnią. Co ciekawe w następnym roku sam zgłosił się do tego stowarzyszenia i powiedział, że chętnie weźmie udział w kolejnym spotkaniu. Stwierdził, że debaty nawet na trudne tematy są po prostu potrzebne. rozmawiał Andrzej Gniadkowski Czy poprawa jakości oświaty wymaga likwidacji Karty Nauczyciela? Romuald Machaliński przewodniczący Komisji Oświaty, Kultury, Sportu i Turystyki Rady Miejskiej w Słupsku TAK Nawet jeżeli nie zlikwidować, to należałoby wprowadzić do Karty Nauczyciela poważne zmiany. Najgorsze rozwiązania w dokumencie regulującym pracę nauczycieli dotyczą kwestii zatrudnienia. Obawiam się, że karta chroni po prostu słabszych i mniej ambitnych nauczycieli przed zwolnieniem. Moim zdaniem pracodawca powinien mieć możliwość podejmowania wszystkich decyzji personalnych. Tymczasem obecny kształt Karty Nauczyciela wiąże ręce dyrektorom szkoły. Należałoby się też zastanowić, czy dobrym rozwiązaniem było wprowadzenie ścieżek awansu zawodowego. Niestety doprowadziło to do znacznego zbiurokratyzowania pracy nauczycieli. Z drugiej strony jest to narzędzie motywujące, które zmusza nauczycieli do nauki, zwiększania swoich kompetencji i aktualizowania informacji. Nie zmieniałbym na pewno nic w kwestii czasu pracy nauczycieli. 14 Forum Samorządowe maj 2010 Krzysztof Baszczyński wiceprezes Związku Nauczycielstwa Polskiego Elżbieta Masojć zastępca prezydenta Szczecina TAK Karta Nauczyciela powinna zostać zlikwidowana, ponieważ jest niedostosowana do zmian, jakie nastąpiły w oświacie w ostatnich dwudziestu latach. Zasadniczy problem to kwestia zatrudnienia nauczycieli. Drugą sprawą jest kwestia szczebli awansu zawodowego nauczycieli. Sztywna drabinka awansu, która bezpośrednio wpływa na wysokość wynagrodzenia blokuje swobodę podejmowania decyzji personalnych przez dyrektorów placówek. Karta blokuje też dopływ młodych ludzi do zawodu. Jest to szczególnie niebezpieczne w sytuacji głębokiego niżu demograficznego, w jakim się znaleźliśmy. Nowych miejsc pracy w oświacie jest bardzo mało, a wymiana kadr właściwie nie następuje. Zupełnie bulwersujące są natomiast przepisy dotyczące urlopów zdrowotnych nauczycieli. W Szczecinie na ten cel wydajemy 5-6 mln zł rocznie. Są to pieniądze, które powinny trafić bezpośrednio do dzieci. NIE Nie widzę potrzeby tworzenia nowego dokumentu. Moim zdaniem istnieje konieczność ustawowej regulacji czasu pracy, wynagrodzeń, świadczeń socjalnych, zatrudnienia, awansu zawodowego oraz świadczeń pracowniczych nauczycieli. Chodzi o to, by nauczyciele, niezależnie od tego, w jakiej gminie pracują, mieli porównywalne warunki. W przeciwnym wypadku, przy takim stopniu decentralizacji, o wszystkich tych kwestiach decydowałyby samorządy lub dyrektorzy szkół. Obawiam się, że to by doprowadziło do ogromnych nierówności w poziomie oświaty. Jednocześnie nie widzę powiązania pomiędzy uregulowaniami zawartymi w karcie, a brakiem zatrudnienia młodych nauczycieli. Tamę przyjmowaniu nowych ludzi do zawodu postawił sejm, odbierając nauczycielom prawo odchodzenia na wcześniejsze emerytury.