Ocean problemów

Transkrypt

Ocean problemów
Żagle
luty 2011
sport
Velux 5 Oceans
Ocean problemów
Drugi etap regat Velux 5 Oceans przypadł w czasie Wigilii
Bożego Narodzenia i Nowego Roku. W okresie, kiedy
zwykle jest mnóstwo ciepła, spokoju i miłości najbliższych,
Zbigniew Gutkowski przeżywał na Oceanie Południowym
jedne z najgorszych dni w swojej żeglarskiej karierze. Awarie,
wywrotki, stres i wyczerpanie –- takie „prezenty” dał mu
Ocean Indyjski już na początku trudnej drogi do Wellington.
Paweł Paterek
„Po raz pierwszy na morzu boję się o własne
życie” – zwierzał się na środku Oceanu Indyjskiego z pokładu swojego jachtu Zbigniew
Gutkowski tuż po świętach Bożego Narodzenia. Polski żeglarz miał jednak aż nadto
powodów do odczuwania w tych dniach
głębokiego stresu i niepewności. Z każdym
dniem z „Operon Racing” napływały coraz
bardziej dramatyczne meldunki…
Leżę na Oceanie
Południowym
„Od Wigilii mam bardzo poważne problemy z samosterem NKE i nie potrafię tego
naprawić. Po prostu bez ostrzeżenia robi, co
chce – relacjonował skiper «Operon Racing».
– W nocy 24 grudnia na pełnej prędkości
łódka zrobiła zwrot przez rufę i w efekcie
leżałem na środku Oceanu Południowego
przyklejony żaglami do wody. Uchylny kil
znajdował się w pozycji maksymalnego
98
n Na drugim etapie było deszczowo i zimno
wychylenia na właściwy hals, wiec po rufie
działał odwrotnie. Dość szybko udało mi
się przesunąć kil na właściwe położenie, zamienić baksztagi i żagle stronami – wszystko
w przechyle 80°. Łódka wróciła do normalnej
pozycji. Jakimś cudem wyszedłem z tego bez
szwanku”. Dalej nie było lepiej…
Przeżyłem prawdziwy horror. Ostatnie 24
godziny miałem sztorm w pełnym tego słowa
znaczeniu. Ogromne fale 10 m i 50 w wiatru
(10ºB). Znowu samoster dał popis. Dwie niekontrolowane rufy i wyostrzenie pod wiatr
i fale. Jakby tego było mało, to aby ratować
sytuację, złapałem za ster i próbowałem odpaść, w ogromnym przechyle i w nieprawdopodobnym łopocie zarefowanego grota,
i oczywiście jak kłopoty to na całego.
Urywa się sterociąg. Lina łącząca koło sterowe z mechanizmem steru. Sam nie wiem,
jak udało mi się odpaść, ale udało się! Zjazdy
z fali były bardzo szybkie i niebezpieczne. Na
jednej z nich zaliczyłem tzw. wbitkę – dziobem w wodę aż po sam maszt. Myślałem, że
się łódka przewróci przez dziób. Na szczęście rufa, która była w powietrzu, poleciała
na zawietrzną. Znowu stałem pod wiatr.
W wyniku tak silnego uderzenia wyłączył
się bezpiecznik samosteru i znowu musiałem
walczyć z żywiołem”.
Nie jem, nie śpię...
Przy tak działającym autopilocie „Gutek”
przez dwie doby walczył na granicy wyczerpania… „Od dwóch dni w ogóle nie spałem.
Żagle | www.zagle.com.pl