weterani a świat MICHNIK I PrOfESOr Z KBW

Transkrypt

weterani a świat MICHNIK I PrOfESOr Z KBW
G³os Weterana i Rezerwisty
Drodzy Przyjaciele!
Weteranów zrodziła Wielka Ojczyźniana Wojna. Jak do niej doszło? Niemcy hitlerowskie związane paktem przyjaźni ze Związkiem
Radzieckim 22 czerwca 1941 roku
75 dywizjami na lądzie, morzu i w
powietrzu zdradziecko runęły na
jego terytorium. Kiedy we wrześniu 1941 roku Hitler przygotował
operację „Tajfun”, której celem
miał być upadek radzieckiej stolicy – z właściwym sobie cynizmem
powiedział do swoich generałów;
„Za kilka tygodni będziemy w
Moskwie. Zrównam to przeklęte
miasto z ziemią, a na jego miejscu
powstanie sztucznie podświetlane
jezioro”. Szli, bo pchała ich rasowa
nienawiść do człowieka. Ale gdy
stanęli u bram Moskwy, rozległo
się głośne jak grom z jasnego nieba zawołanie: ani kroku do tyłu!
Było to hasło, które zmobilizowało
cały naród rosyjski. Zdecydowany
opór i bezpardonowa walka były
początkiem końca blitzkriegu.
Od tego miejsca i dnia odwróciły się losy wojny. Wehrmacht
z przetrąconym kręgosłupem
zakończył swój diabelski „Drang
nach Osten”. Rosyjski historyk
wojskowości Borys Niewzorow
ma stuprocentową rację, kiedy
bitwę o Moskwę nazywa „naszym
pierwszym wielkim zwycięstwem” a pierwszą wielką klęską
hitlerowskich Niemiec. Obrona
Moskwy to wydarzenie, które
przeszło do historii jako triumf
wszechczasów. Armia Radziecka
na wschodzie, a siły sprzymierzone na zachodzie i przy ich boku
Wojsko Polskie, zadają dotkliwe
rany wrogowi, wykuwały zwycięski szlak bojowy.
Trzeba tu z całą mocą podkreślić, że choć droga do celu była
długa i znaczona krzyżami, była
skuteczna. Berlin został zdobyty.
8 maja 1945 roku pokonane
Niemcy podpisały bezwarunkową
kapitulację. Winni ludobójstwa
zostali osądzeni i powieszeni. Na
europejskiej arenie nastąpił czas
pokoju. Powojenne pokolenia,
korzystając z doświadczenia
ojców, zrozumiały, że innych
czynów teraz potrzeba. Nie wrogów i nienawiści, lecz godności i
chleba. Jednak te pokojowe intencje są ignorowane. Dowodem
tego terroryzm. Tylko solidarność
społeczeństw całego świata może
przeciwstawić się popełnianym
przez terrorystów zbrodniom.
I jeszcze jedna, osobista uwaga. Kiedy w swoim czasie zwiedzałem Moskwę, myślałem, że
coś wiem o znaczeniu i skali
walk, jakie się tam toczyły. Byłem
jednak w błędzie.
Gdy jechałem na lotnisko Szremietiewa, mijałem pomnik – trzy
ogromne stalowe, oplecione
22 ~ Październik 2009 ~
kolczastym drutem jeże, służące
jako zapory przeciwczołgowe,
oczekujące na niemieckie natarcie. Niemcy podeszli tu do
miejsca, które zaledwie pół godziny jazdy samolotem dzieli od
Kremla.
Dzisiaj nie tylko zagraniczni
turyści, nie są świadomi tamtej
moskiewskiej tragedii, ale także
część Rosjan wie na ten temat
niewiele.
Jeśli więc ta wzmianka wypełni
lukę w Waszej znajomości historii,
to cel mojego wystąpienia – dotyczy obrony Moskwy – został
osiągnięty.
O wspomnianych wojennych
dramatach i ciernistej drodze prowadzącej do chwały i zwycięstwa
młode pokolenie dowiaduje się
przede wszystkim z lekcji historii,
ale także ze słów żołnierskiej piosenki. To właśnie jej – piosence,
wielkiej księżniczce jest poświęcony wspomniany festiwal.
Kłaniając się nisko weteranom, posłuchajmy najważniejszej
dzisiaj odpowiedzi na pytanie,
dlaczego festiwal zajmuje się
żołnierską pieśnią?
Sprawdzonym sposobem poprawy żołnierskiego samopoczucia są piosenki. Pisane były dla
wojska przez wybitnych poetów w
różnych okresach naszych dziejów, ale zawsze ku pokrzepieniu
serca. Wyrażały nastroje narodowe i osobiste. Z ich treści wynika,
że inne było zapotrzebowanie w
I wojnie światowej, inne w dniach
rewolucji, a jeszcze inne w okresie
okupacji. Swoją piosenkę mieli
powstańcy, partyzanci i żołnierze
regularnych armii.
Żołnierz obcuje z piosenką.
Ona jest jego najbliższą towarzyszką, dodaje mu otuchy w
życiu osobistym i odwagi w czekającym go boju. Ona nigdy go nie
zawodzi. W smutnych chwilach
jego służby jest balsamem kojącym wszystkie bóle i rozterki.
Wyraża tęsknotę za najbliższymi
– rodziną, dziewczyną, kolegami,
a jednocześnie wskazuje jego siłę
woli i charakteru. Śpiewana jest w
czasie smutku i radości, w czasie
marszu i postoju.
Żołnierz śpiewa i żołnierzowi
śpiewają. Żołnierz po odbyciu
służby wojskowej powraca do
cywila. A co się dzieje z ukochaną
przez niego piosenką?
Piosenka pozostaje w koszarach. Ona nie zna miary czasu,
nie starzeje się. Ona jedna jedyna
nieprzerwanie pełni służbę. Była,
jest i pozostanie wierna żołnierzowi. I tak długo żyć będzie wśród
żołnierzy, jak długo istnieć będą
siły zbrojne.
Tej prawdzie właśnie jest poświęcony nasz festiwal.
Piotr MAZIARSKI
www.gwir.pl
weterani a świat
Michnik
i Profesor z KBW
24 czerwca 2009 roku odbyło się w redakcji „Gazety Wyborczej”
spotkanie poświęcone dyskusji nad książką Zygmunt Baunana pt.
„Życie – Rozmowy o tym, co za nami i o tym, co przed nami w kontekstach” (Wydawnictwa Akademickie i Profesjonalne, Warszawa, 2009).
Bauman jest socjologiem klasy światowej, który pierwotnie wykładał na
Uniwersytecie Warszawskim, a od wielu już lat wykłada na Uniwersytecie w Leeds w Anglii. Baumana nie było, ale nieoczekiwanie przybył
Adam Michnik.
Cechą Michnika jest to, że, mówiąc o rzeczach poważnych, potrafi
bawić audytorium. Nawiązując do okresu, w którym Bauman wykładał
na Uniwersytecie Warszawskim, Michnik, który był jego studentem,
powiedział: „Kiedyś, na egzaminie, Zygmunt zapytał mnie o list polskich
biskupów do biskupów niemieckich (w którym, w latach 1960-ych, polscy biskupi napisali: „Przebaczamy i prosimy o przebaczenie” – ZB),
więc ja, z pamięci, wygłosiłem to, co o tym liście powiedział Gomułka.
Dostałem piątkę”. A wiadomo, że Gomułka wściekał się na ten list za
słowa „Prosimy o przebaczenie”, bo niby za co biskupi polscy mieli
prosić Niemców o przebaczenie? Za to MICHNIK prosił obecnych o
przebaczenie, że od czasu do czasu mówi o Baumanie „Zygmunt”.
„To dlatego – powiedział - że znamy się od 1962 roku, czyli już ile to
lat? Czterdzieści siedem”. I dodał, jakby „na stronie”: „Pora umierać” (a
przecież ma dopiero 63 lata, bo się urodził w roku 1946).
Michnik wspominał też czasy, kiedy jako student był sekretarzem
Antoniego Słonimskiego, pisarza, poety, felietonisty i facecjonisty.
Słonimski, który spędził wojnę w Paryżu, a później w Londynie, wrócił
do Polski w 1951 roku. Przyjaźnił się z Julianem Tuwimem, który wrócił
do Polski z pięcioletniego pobytu w Nowym Jorku jeszcze wcześniej,
bo w roku 1946. Słonimski pokpiwał sobie lekko z Tuwima, że jest zbyt
lewicowy i „antykościelny” więc mawiał, że na jego nagrobku znajdzie
się napis: „Tu leży Tuwim, co walczył z klerem // A z kim miał walczyć?
Z Pe-Zet-Pe-Erem?’”.
Sama książka Baumana jest interesująca, ponieważ stanowi jak
gdyby jego spowiedź „bez samobiczowania, ale i bez apologetyki”,
mówiąc słowami Michnika. Socjolog jest przeciwnikiem PRL, ale mówi
o niej też tak: „W Polsce, stalinizm w życiu intelektualnym pozostawił o
wiele płytsze ślady niż w innych krajach ‘obozu’. Nigdy nie było polskie
środowisko intelektualne odcięte od tego, o czym dyskutowano i nad
czym zastanawiano się na świecie. Co się dziś wydarzyło w Paryżu
wiedziano w Warszawie nazajutrz. Docierały wszystkie ostatnie ‘nowości
filozoficzne’, czytało się najświeższe dzieła wydane na Zachodzie,
stawiano je w centrum bieżącej uwagi, rzekomo dla ‘dawania odporu’,
ale może właśnie dlatego, z większą jeszcze uwagą i namaszczeniem
i jeszcze bardziej na serio czytano je u nas, niż w ich stronach ojczystych.
Wybuch debat filozoficznych najczystszej wody i najwyższego kalibru,
jaki nastąpił w Październiku 1956, był więc nagły ale nie przypadkowy.
O okresie poprzedzającym zaś można mówić jako o okresie hibernacji
czy raczej inkubacji wysoce oryginalnej polskiej myśli filozoficznej,
którego wyniki ujawniły się przy pierwszej okazji, przy pierwszym
oczyszczeniu atmosfery”.
Określenie Michnika książki Baumana jako swoistej spowiedzi „bez
samobiczowania ale i bez apologetyki” jest w 100 procentach trafne, a
nabiera ono szczególnie bogatej choć tragicznej barwy, kiedy się czyta
opis jego służby w Korpusie Bezpieczeństwa Wewnętrznego zaraz po
zakończeniu wojny – Bauman przybył przecież z Wojskiem Polskim
ze Wschodu. Uważa on, że wówczas na przykład „zbrojne oddziały
rozsiane po Białostocczyźnie – czasem wywodzące się z podziemnych
organizacji, a w większości zwykłe gangi przestępcze - napadały na posterunki milicyjne, zatrzymywały pociągi, wyciągały pasażerów, ściągały
z nich haracz i często poddawały egzekucji na miejscu. Łatwo się dziś
zapomina, że strzelano z obu stron. Toczyło się wszak, szczególnie na
wschodnich obrzeżach kraju, coś w rodzaju miniwojny domowej”.
Takie były nasze losy, a Bauman o nich nie zapomniał.
Zygmunt BRONIAREK
Świat dowcipów Broniarka
Komu postawić?
Operacja prostaty. Chirurg mówi do instrumentariuszki:
„Proszę postawić penis”.
Po dłuższej chwili: „Dziękuję. A teraz – pacjentowi”.

Podobne dokumenty