Słowa pozdrowienia ks. dr. Wilhelma Hüffmeiera, prezydenta Dzieła
Transkrypt
Słowa pozdrowienia ks. dr. Wilhelma Hüffmeiera, prezydenta Dzieła
Słowa pozdrowienia ks. dr. Wilhelma Hüffmeiera, prezydenta Dzieła Pomocy Ewangelickiego Kościoła Niemiec (EKD) im. Króla Gustawa Adolfa, w imieniu EKD, GustavAdolf-Werk oraz Martin-Luther-Bund Drogie Siostry i Bracia w Chrystusie – tutaj w kościele Świętej Trójcy, a takŜe złączeni z nami poprzez telewizję Łaska i pokój Jezusa Chrystusa niech będą z Wami wszystkimi. Przekazuje Wam to pozdrowienie Ewangelickiego Kościoła w Niemczech, takŜe w imieniu przewodniczącego jego Rady, ks. bp. Wolfganga Hubera, który przebywa obecnie na rozmowach w Korei Północnej i Południowej, oraz ks. dr. Rainera Stahla, sekretarza generalnego Martin-Luther-Bund. Zabierając głos jako prezydent Dzieła Pomocy EKD do spraw ewangelickich Kościołów mniejszościowych, myślę o biblijnej historii Hioba. Gdy jego przyjaciele przyszli, aby rozmawiać z nim o jego wielkim cierpieniu, postanowili przedtem siedzieć z nim i milczeć przez trzy dni i noce. A gdy otworzyli usta, nie mogli znaleźć odpowiednich słów dla doświadczonego przez cierpienie człowieka. Niezmierzone cierpienie, jakie spotkało Polaków i inne narody z powodu rozpętanej przez Hitlera niszczycielskiej agresji, sprawia, Ŝe jeszcze dziś wielu Niemców milknie z przeraŜenia i wstydu. Nie chodzi tylko o statystykę 6 milionów zamordowanych, często w bestialski sposób, polskich obywateli, która odbiera nam mowę. Jeszcze bardziej przejmujące są ukazujące się w niemieckich gazetach i ksiąŜkach relacje o losach pojedynczych osób, o bezlitosnym unicestwieniu całych wsi i miast wraz z ich dziećmi oraz starszymi ludźmi, i wiedza o masowych obozach zagłady jak Sobibór, Majdanek, Treblinka i Auschwitz, które powodują milczenie, w tym takŜe tych, a być moŜe szczególnie tych, którzy jak ja urodzili się podczas wojny. Zbombardowanie Waszej stolicy przed 70 laty i niewyobraŜalnie okrutne stłumienie obydwu powstań w Warszawie w 1943 i 1944 r. nie pozostawiają nas obojętnymi. Właśnie w tych dniach w jednej z naszej największych gazet ukazał się artykuł Konrada Schullera o likwidacji Borowa i okolicznych wiosek. TakŜe my, później urodzeni wiemy: wraz z sprawcami naleŜymy do wspólnoty odpowiedzialności i gwarancji za niemiecką winę. Jednak Biblia mówi równieŜ: „milczenie ma swoją porę, mówienie ma swoją porę.” Zarówno jedno, jak i drugie ma swoje stałe miejsce w chrześcijańskim naboŜeństwie: zamilknięcie przy wyznaniu winy i przepełnione ulgą dziękczynienie za obietnicę BoŜej łaski. Właśnie tam, gdzie przed słowem przebaczenia następuje wyznanie winy, nie doświadczamy „taniej łaski”, ale początku nawrócenia, nowego początku. Tego nauczyliśmy się my, niemieccy ewangeliccy, od teologa, który jako męczennik krwawego reŜimu nazistowskiego stał się po śmierci budowniczym mostów między Polakami a Niemcami: od urodzonego w Breslau, dzisiejszym Wrocławiu, księdza Kościoła Wyznającego Dietricha Bonhoeffera. Za spuścizną tego duchownego i innych odwaŜnych świadków wiary w czasach nazistowskiego reŜimu podąŜył Kościół Ewangelicki w Niemczech po zakończeniu wojny. Była to wąska i kręta droga, podjęta pośród zaślepienia i zniszczenia. Pokazała ona jednak nowe moŜliwości. Na tej drodze takŜe my, niemieccy ewangelicy, z wdzięcznością przyjęliśmy list rzymskokatolickich biskupów z Polski z 18 października 1965 roku, który jako polska propozycja przebaczenia utorował drogę do pojednania. Podjął on myśl: „Przebaczenie zamiast odwetu”. A za słowami podąŜyło wiele czynów pojedynczych chrześcijan i Kościoła. Z wdzięcznością myślę o licznej młodzieŜy, która w ramach Akcji „Znaki Pokuty” przybywała do Polski i pomagała w utrzymaniu godnego stanu miejsc pamięci ofiar, słuŜyła ludziom w szpitalach i domach starców, którzy uciekli przed okropieństwem zagłady, lub spotykała się i spotyka z polską młodzieŜą w centrum ruchu oporu KrzyŜowa. TakŜe wiele partnerstw między parafiami i miastami oraz odwiedziny Niemców, którzy na skutek niemieckiej niszczycielskiej wojny po 1945 stracili swoje ojczyste strony, przybywali w rodzinne strony były elementami nowego początku. Większość opowiadała po powrocie z wdzięcznością, jak przyjaźnie byli przyjęci przez tych, którzy tam zapuszczają korzenie. Gdyby polscy obywatele nie wyciągnęli do nas Niemców swojej ręki, to wówczas za milczeniem z winy i wstydu nie nadeszłaby pora na rozmowy, a z rozmów nie narodziłoby się pojednanie. Poprzez lata pokojowe współistnienie było niewyobraŜalne. Jednak zarówno rozmowy, jak i pojednanie zmobilizowały najlepsze siły człowieka, które sprawdziły się i wciąŜ muszą stawać wobec nowych wyzwań. Polityka przejęła ten sygnał nowej wspólnej drogi. Rozszerzenie Unii Europejskiej jest tego dowodem. Przy tym nie zapominamy w Niemczech, Ŝe bez wielkiego ruchu Solidarności nie byłby moŜliwy upadek śelaznej Kurtyny oraz przełom w Europie. Naród polski charakteryzuje niezłomna miłość do wolności, zarówno zewnętrznej, jak i wewnętrznej wolności, która na dobre wyszła całej Europie. Wolność chrześcijańska jest dla nas ewangelików, niejako od urodzenia, zarówno w Polsce, jak i w Niemczech, wolnością przed Bogiem i na rzecz bliźnich. TakŜe to nas łączy. Za to wszystko moŜemy być Bogu serdecznie wdzięczni i złączeni w prośbie wokół Słowa i Sakramentu, aby pobłogosławił nasze narody i nasze sąsiedztwo. Nigdy nie dość wypowiadania tego podziękowania i prośby.