„Natura 2000” Dzień trzeci był ostatnim dniem naszej

Transkrypt

„Natura 2000” Dzień trzeci był ostatnim dniem naszej
„Natura 2000”
Dzień trzeci był ostatnim dniem naszej wycieczki. Po spakowaniu bagaży o godzinie 10:00
wyruszyliśmy w Skały Kroczyckie objęte obszarem ochrony „Natura 2000”. Podczas
pierwszego postoju pani przewodnik opowiadała nam jak i w jakim celu powstała taka
organizacja. Dowiedzieliśmy się wielu nowych, ciekawych oraz zaskakujących informacji,
między innymi tego, że na obszarach kserotermicznych temperatura sięga 60 stopni, żyją tam
sukulenty o gruboszowatych liściach, które są na wyginięciu ze względu na sukcesje wtórną.
Po przejściu krótkiego fragmentu trasy pani opowiedziała nam kilka ciekawostek o powstaniu
kapliczki (Kajetanówki) nazwanej na cześć księdza Kajetana Szynkiewicza. Mówi się,
że upodobał sobie on imiona Jacek i Maria Magdalena, wiec nadawał je prawie wszystkim
dzieciom na chrzcie. W dalszej drodze widzieliśmy marzankę wonną, szczawik zajęczy, który
po rozgryzieniu ma bardzo kwaśny smak, buki i graby rosnące w górnych partiach lasu, gdyż
piasek występujący na niższych obszarach jest dla nich niekorzystny. Później, wchodząc na
czerwony szlak, mieliśmy okazję zobaczyć Jaskinię Kalesonów. Byliśmy na skałach
Kroczyckich(Góra Zborów, Góra Pośrednia, Kołaczyk, Popielowa, Łysak, Jarzębnik
i Słupsko), a na Górze Pośredniej weszliśmy do jaskini, w której temperatura jest stała
i wynosi około 7-7,5 stopnia Celsjusza. Można było tam zobaczyć ślady działalności
człowieka sprzed wielu lat, takich jak krzemień neandertalczyka. Pani przewodnik
opowiadała, że w jaskini "Stajnia" naukowiec Urbanowski, badając jaskinię, znalazł 3 zęby
ludzkie. Kolejna przerwa była pod wzgórzem Popielowa, o nietypowym kształcie, który
zawdzięcza procesom krasowym. Następnym punktem naszej wycieczki była magistrala CM
(magistrala szybkiego ruchu), umożliwiającą szybszy przejazd np. do Warszawy. Potem
przewodnik pokazała nam przyrodę ożywioną, a dokładniej - kopytnik pospolity. Zapylają go
mrówki i ślimaki. Widzieliśmy również chronione konwalie majowe. Schodząc ze szlaku
czerwonego, dowiedzieliśmy się, że nieopodal znajdowało się źródło Białki. Woda
wypływała spod skały w Zdowie i to źródło zostało ustanowione pomnikiem przyrody. Idąc
dalej, widzieliśmy pierwiosnka lekarskiego, również gatunek chroniony. Podążając brzegiem
Białki, zmierzając ku jej źródłom, widzieliśmy świeżo zgryzione drzewa oraz tamy budowane
przez mieszkające tam bobry. Gdy doszliśmy do celu, pani zdradziła nam, że przyrodnicy,
aby policzyć bobry, nocą wybierają się do żeremi i słuchawkami nasłuchują głosów
wydobywających się z nich, ponieważ każde młode ma inny głos. Przy źródle mieliśmy
przerwę na regenerację sił. Większość, zafascynowana wczorajszymi zajęciami dotyczącymi
stopnia zanieczyszczenia wód, była ciekawa, czy woda w nim jest zdatna do picia. Okazało
się, że jest, więc uzupełniliśmy swoje zapasy świeżą, chłodną woda. Potem, kontynuując
wycieczkę, widzieliśmy szczotlichę siwą rosnącą na murawach piaskowych. Za zakrętem
czekał na nas autokar, który z nieznanego nam powodu i ku naszemu niezadowoleniu nagle
odjechał. W związku z tym nasza piesza wyprawa trwała dalej. Pocieszający w tamtej chwili
był fakt, że można było iść po asfalcie, a nie po piasku . Nasza radość jednak nie trwała długo
-- zboczyliśmy z trasy, by zobaczyć teren zalewowy Białki, „wille” bobrów oraz knieć
błotną, zwaną również kaczyńcem lub kaczeńcem. Idąc dalej ścieżką, zagłębialiśmy się w las,
jednak w oddali było widać „światło w tunelu” - nasz czerwony autokar stał na drodze
biegnącej za lasem. Wszyscy popędzili ku niemu z nadzieją, że tym razem nam nie odjedzie.
Pani przewodnik musiała jednak zrealizować swój plan, wiec szliśmy dalej. Końcówka
warsztatów prowadziła pod górę, musieliśmy się wspinać na wzgórze Słupsko. Podczas
wędrówki dało się wyczuć zmęczenie turystów. Nadchodząca burza nie ułatwiała nam
zadania, bo niestety powietrze było dość ciężkie. Po wdrapaniu się na górę pani obwieściła,
że to koniec, dotarliśmy na ostatnią ze skał Kroczyckich. Ostatnimi informacjami, jakimi się
pani z nami podzieliła, były te, że od VIII do X wieku budowano drewniane grody na
skalisych wzgórzach. Są one trudno dostępne od strony północnej, wiec wrogowie nie kwapili
się do wspinaczki, preferując stronę południową, dlatego budowano obronne wały, by im to
zadanie uniemożliwić. Mówiąc to, tym samym ukończyła swój plan, wiec tym razem już
definitywnie naszym punktem docelowym był autokar. W towarzystwo wstąpił nagle nowy
duch, gdyż wszyscy zaczęli biec. Gdy już cała ekipa znalazła się w autokarze, pojechaliśmy
najpierw do naszego ośrodka, w którym nocowaliśmy, a potem zmęczeni, aczkolwiek bogatsi
o dużą dawkę wiedzy wyruszyliśmy do szkoły.
Wycieczkę oceniamy pozytywnie, działo się wiele ciekawych rzeczy, nie sposób było się
nudzić. Zaopatrzeni w specjalne młotki i okulary ochronne wydobywaliśmy kalcyt ze skał.
Dowiedzieliśmy się, dlaczego wzgórze nad Podlesicami nosi nazwę Apteka. Filcowaliśmy
wełnę, a wieczorem było ognisko, przy którym chętni śpiewali piosenki przy
akompaniamencie gitary. Jest to dowód na to, że w szkole można siedzieć godzinami, jednak
nic nie zastąpi lekcji w terenie i niezapomnianych wrażeń.
Zuzanna Trojan.

Podobne dokumenty