70LAT - Polska

Transkrypt

70LAT - Polska
Krakowski punkt widzenia
facebook www.facebook.com/DziennikPolski
prenumerata 12 68-88-138
ŚRODA 4 LUTEGO 2015
KRAKÓW // MAŁOPOLSKA
2,00
CENA GAZETY
(W TYM 8% VAT)
NR 28 (21 469) // ROK LXXI
INDEKS 350052 // ISSN 0137-9089
www.dziennikpolski24.pl
7
Obchodzimy dziś 70. urodziny.
Zawdzięczamy je Wam,
Drodzy Czytelnicy.
Dziękujemy!
2|
DZIENNIKPOLSKI24.PL
ŚRODA, 4 LUTEGO 2015
DZIENNIK POLSKI
70 LAT DZIENNIKA POLSKIEGO
POLUB NAS NA FACEBOOKU
WWW.FACEBOOK.COM/DZIENNIKPOLSKI
Zaczęło się 4 lutego 1945
roku, przy Wielopolu 1
Zaraz po wkroczeniu Sowietów do Krakowa komuniści zakładają dziennik, po czym go likwidują... i zakładają kolejny
Tekst czołówkowy
nosił tytuł „80 km
od Berlina”
i przedstawiał
położenie Armii
Czerwonej
zbliżającej się
do Odry. Pisano
też o walkach
w Alzacji
i na Filipinach,
stosunkach
polsko-czechosłowackich,
wojennych losach
katedry
wawelskiej
i przedwojennych
relacjach Polski
z Niemcami
PAWEŁ STACHNIK
2
5 stycznia, wcześnie
rano,gdzieśchybakoło siódmej, obudziło
mnie dobijanie się
dodrzwimegomieszkania w oficynie starego,ponurawegodomostwa przy ul.
Paulińskiej. Kto to może być? Takiedobijaniesięprzywoływałozaraz wiele przykrych wspomnień
okupacyjnychlęków…Wyglądam
ostrożnie zza oszklonych drzwi
kuchni – to Balicki!
Stanisław Witold Balicki jest
zasapany, jakby od biegu, zziajany,alebijeodniegoradość.–Zbierajsiępędem–woła–przychodź
naWielopole,robimypismo,mam
uprawnienia, wszystko, co trzeba…–inieczekającnapytania,pędzi już po ganku z powrotem, już
słychaćjakzbiegazeschodów…”.
Tak okoliczności utworzenia
nowejgazetywledwocouwolnionymodNiemcówKrakowieopisywał po latach Witold Zechenter,
krakowski pisarz, publicysta
i dziennikarz. Owe uprawnienia
otrzymane przez Balickiego (doświadczonego redaktora, przed
wojnąwspółpracownika„Ilustrowanego Kuriera Codziennego”)
nadane zostały przez przybyłego
do miasta sześć dni wcześniej
przedstawiciela Rządu Tymczasowegonawojewództwokrakowskie, wiceministra kultury Jana
Karola Wendego. Zadaniem
Wendegobyłojaknajszybszerozruszanie po okupacji życia kulturalnego w mieście, w tym także
uruchomienie prasy codziennej.
Podczas któregoś z dziesiątków spotkań odbywanych intensywniepoprzyjeździedoKrakowa,
Wende spotkał się z Jackiem
Frühlingiem,przedwojennymlewicującym dziennikarzem warszawskim. I to właśnie jemu zaproponował objęcie redakcji nowejgazety.Dziennikmiałbyćbezpartyjny, choć oczywiście pozytywnie nastawiony do nowego
ustroju,tytułmiaławybraćredakcja, natomiast wiceminister zastrzegł sobie wgląd w listę głównychwspółpracowników.„Warunekpodstawowy–jaknajszybsze
wydanie gazety. Choćby jutro”
– zaznaczył Wende.
GAZETA NA WYCZUCIE
ZaskoczonyFrühlingwyraziłzgodę, więc wiceminister podpisał
i wręczył mu dokument stwierdzający:„Mianujęobywatelap.o.
redaktora naczelnego pisma codziennego w Krakowie. Otrzymuje obywatel prawo dysponowania maszynami byłego »Ilustrowanego Kuriera Codziennego«”. P.o. naczelnego szybko
przystąpił do działania, pozyskując do współpracy wspomnianego na początku Stanisława Witolda Balickiego, a ten zwerbowałWitoldaZechen-tera.Dotych
trzech doszedł jeszcze poeta i pi-
sarz, aobecnie oficer WP wstopniu kapitana, Adam Ważyk.
Frühling kierował redakcją,
Balicki był zastępcą naczelnego
i sekretarzem redakcji, a Ważyk
cenzoremzestronywojska(według opisu Jerzego Putramenta
wyglądałonwtamtymczasie następująco: „Mała, zgarbiona sylwetka w mundurze, wielki nos,
osiodłanyprzezokulary,iogromnyrewolwer,obijającychudebiodro”).
Donowejgazetyściągniętoteż
dawnychdziennikarzy„IKC”iinnychtytułów,m.in.BogdanaBrzezińskiego,ZbigniewaGrotowskiego, Tadeusza Malaka, Zygmunta
Mertę i Stanisława Petersa. Drugągrupęwspółpracownikówstanowililiteraci,częstobezdoświadczeniadziennikarskiego,m.in.StanisławDygat,AdamWłodek,Jalu
Kurek i Czesław Miłosz.
Na redakcję dla nowej gazety
wybranogmachprzyul.Wielopole
1,wktórymprzedwojnąmieściła
sięsiedzibakoncernu„IKC”,jego
drukarni i licznych tytułów. Jak
wspominał Balicki, napotkano
w nim… konkurencyjny zespół
dziennikarzyiredaktorów„Ikaca”,
przygotowujący się do otwarcia
pisma: „Zastałem gmach zajęty
przezsztabdyktatorsko-redaktorski»IKC«,któryjużuurzędników
Komitetu Ekonomicznego miastawystarałsięodokumentyupoważniające do uruchomienia
przedsiębiorstwaprasowego.Musiałem przedwojennych szefów
ikolegówwezwaćdoopuszczenia
gmachu. Padło kilka swoistych
wyzwisk w rodzaju: »kolaborant
z nowym okupantem«”. Reakty-
wowanie „Ikaca” nie wchodziło
w rachubę. Właściciel koncernu
Marian Dąbrowski pozostał
na emigracji, a jego gazeta miała
wśród komunistów opinię reakcyjnej i antysowieckiej.
Po dwóch dniach od utworzenia redakcji, 24 stycznia, przygotowano szczotkę numeru nowego pisma. Wybrano dla niego nazwę „Dziennik Krakowski”. Winietę stworzył grafik Tadeusz
Olszewski, a nad pierwszym numerem prócz dziennikarzy pracowalitakżem.in.:drukarzStefan
Kolber, metrampaż Czesław Pająk, linotypiści Jan Wagan, Henryk Gajewski i Jan Filip oraz maszynistaBronisławNowakowski.
„Dziennik Krakowski” zadebiutował nazajutrz – 25 stycznia.
Kosztował1złimiałpostaćjednej
dwustronniezadrukowanejkartki.Pisanownimm.in.ozdobyciu
OpolaiKaliszaprzezArmięCzerwoną,pierwszymposiedzeniurady miasta i wybraniu prezydenta
Krakowa(zostałnimAleksander
Michalski). Tak pracę nad gazetą
opisywałprzywoływanytujużWitoldZechenter:„Przeztydzieńrobimy »Dziennik Krakowski«
na wyczucie, łowiąc wiadomości
z eteru (mamy aparat w redakcji,
wszystkozresztąpozostałoponiemieckichgospodarzachtegogmachu, którzy uciekli w popłochu),
piszę,cotrzeba,przychodządonas
różni ludzie, rozmawiam, robię
wywiady z powracającymi z Oświęcimia, m.in. z dr. A. Fiderkiewiczem,potemprezydentemKrakowa,chodzęnaciekawszereportaże.Jakżepełnebyłytepierwsze
dni,jakiebogate,jakiewzruszają-
Nominacja
Putramenta,
zaufanego człowieka
nowej władzy, nie
była przypadkowa.
Dla ukazującej się
w Krakowie gazety,
rząd przewidział
bowiem rolę
dziennika
ogólnopolskiego
ce…”. Warunki pracy w redakcji
niebyłyłatwe.Wnieogrzewanym
gmachu dziennikarze siedzieli
wpaltachirękawiczkach,zdarzałosięteż,żewbiurkachznajdowali pozostawione tam granaty…
W POKOJU MARIANA
Ukazywanie się „Dziennika” zostało przerwane poośmiu numerach. Okazało się, że władza ma
własne plany wobec gazety. Nominacjęnanowegoredaktoranaczelnegootrzymałprzedwojenny
komunizujący literat, współzałożycielZwiązkuPatriotówPolskich
w ZSRR, a teraz kapitan WP, Jerzy Putrament. Po przyjeździe
doKrakowazLublina,Putrament
stawiłsięwPałacuPrasyizażądał
widzeniazredaktoremnaczelnym
Jackiem Frühlingiem, którego
wcześniejznałzeLwowa.Tenza-
PRASA PO WOJNIE
Odrodzeniesiępolskiejprasy
pookresieokupacjinastąpiłojeszczewtrakciedziałańwojennych.23
lipca1944r.wChełmiepojawiłsię
pierwszynumerdziennika„Rzeczpospolita”,organuPKWN.WprawdzieManifestPKWNdeklarował
wprowadzeniewolnościprasy,ale
nowawładzaniemogłapozwolić
sobienadowolnośćwtakważnej
sprawie.Upaństwowionowięcdrukarnieizakładypapierniczeoraz
zmienionozasadywydawaniaprasy.Mogłyjąodtądwydawaćtylko
legalnepartiepolityczne,spółdzielniewydawnicze,organizacjespołeczneiinstytucjepaństwowe.Nie
mogłynatomiastosobyprywatne.
Takzwanaprasa„czytelnikowska”
składałasięzdziennikówogólnokrajowych(m.in.„Rzeczpospolita”
i„ŻycieWarszawy”),uruchamianychstopniowogazetlokalnych
(„DziennikPolski”,„DziennikŁódzki”,„GłosWielkopolski”,„Dziennik
Zachodni”,„DziennikBałtycki”iin.),
tygodników(„Przekrój”,„Szpilki”,
„Stolica”),pismpopularnonaukowych(„Problemy”),społeczno-politycznych(„Odrodzenie”,„Twórczość”,„Kuźnica”).
Własnetytułyprasowemiałypartie
polityczne:PSL–„GazetęLudową”
i„ChłopskiSztandar”,Stronnictwo
Pracy–„Odnowę”,StronnictwoLudowe–„ZielonySztandar”,Stronni-
ctwoDemokratyczne–„NowąEpokę”,PPS–„Robotnika”,„Naprzód”
i„ExpressWieczorny”,PPR–„Głos
Ludu”,„NoweDrogi”,„TrybunęWolności”oraz„TrybunęRobotniczą”.
Ukazywałysiętakżepismakatolickie„TygodnikWarszawski”i„TygodnikPowszechny”orazprasa
Stowarzyszenia„Pax”–„Słowo
Powszechne”oraz„DziśiJutro”.
Łączniew1948r.ukazywałosię880
tytułówprasylegalnej.Średnienakładydziennikówwynosiły50-200
tys.egz.(najwyższy„TrybunyRobotniczej”–400tys.egz.).Zkolei
antykomunistycznepodziemiewydawałowokresie1944-1948ponad
200pismkonspiracyjnych.
poznałgozpismemibudynkiem.
„Z niezwykłym podziwem oglądałemgmach,wktórym[„Dziennik”]sięmieścił.Ponaszychlubelskichdrukarniachpamiętających
zapewne czasy Biernata z Lublina, było to prawdziwe cudo. (...)
Przydzielonomipokój,wktórym
urzędował Marian Dąbrowski,
twórca, właściciel i natchnienie
»Ikaca«.Pokójbyłnieduży,ciemnawy,wyłożonyjakimśszarymfilcem,oszarychścianachizakopconym suficie. Stało biurko i jakaś
szafka” – opisywał Putrament.
Nominacja Putramenta, zaufanegoczłowiekanowejwładzy,
niebyłaprzypadkowa.Dlaukazującej się w Krakowie gazety, rząd
przewidziałbowiemrolędziennika ogólnopolskiego. Być może
wpływ na to miała tradycja
wspomnianego „Ikaca” (wszak
największego ogólnopolskiego
dziennika przed wojną), a może
zdecydowałapoprostuzachowanawKrakowiebazaludzka,lokalowa i drukarska. W każdym razie,wymownymznakiemzmiany
zasięgu i charakteru pisma stała
sięzmianajegotytułu:„Dziennik
Krakowski” przemienił się
w „Dziennik Polski”.
Wostatnimnumerze„DK”napisano: „Wydawnictwo »Dziennika Krakowskiego« powołane
do życia w oswobodzonym Krakowieprzezliteratówidziennikarzyprzejmujeoddnia4bm.Spółdzielnia»Czytelnik«,[…]odtądpismo to o zasięgu ogólnopolskim,
rozbudowujące aparat redakcyjny i obsługi radiowo-informacyjnej,ukazywaćsiębędziecodzienniepodnazwą»DziennikPolski«”.
Inicjatywęzmianytytułuprzypisywał sobie Putrament, który
tak wyjaśniał to po latach: „Początkowa propozycja nazwy
»DziennikKrakowski«inieprzypadła mi do gustu, i nie zadowalała”. Natomiast do wymyślenia
samegotytułuprzyznawałsięStanisław Witold Balicki: „Tę nazwę zmojej sugestii uchwaliliśmy
nazebraniuredakcyjnym,któremu przewodniczył po raz pierwszy redaktor naczelny Jerzy
Putrament. (Do dnia dzisiejszego nie podpisał zlecenia na wypłacenie mi nagrody, obiecanej
autorowipomysłunatytuł,który
będzie zaakceptowany)”. Nagłówek pisma zaprojektował późniejszyprofesorASP–Stanisław
Rzepa.„Pamiętam,jakwnaszym
mieszkaniu przy ul. Paulińskiej
obaj panowie, ojciec iautor napi-
su tytułowego, dyskutowali
nadkrojemliterdodziśznanych
każdemu krakowianinowi”
– wspominała Elżbieta Zechenter-Spławińska.
WZOREM „IKC”
Pierwszynumer„DziennikaPolskiego”ukazałsięwniedzielę4lutego 1945 r. Liczył osiem stron
i kosztował złotówkę. Jako wydawca figurowała Spółdzielnia
Wydawniczo-Oświatowa „Czytelnik”. Tekst czołówkowy nosił
tytuł„80kmodBerlina”iprzedstawiałpołożenieArmiiCzerwonejzbliżającejsiędoOdry.Pisano
teżowalkachwAlzacjiinaFilipinach,stosunkachpolsko-czechosłowackich,wojennychlosachkatedry wawelskiej i przedwojennychrelacjachPolskizNiemcami
(krytycznie). Materiały krakowskie obejmowały m.in. wywiad
z rektorem Akademii Górniczej
prof. Walerym Goetlem, informacjęozniszczonymwitrażuWyspiańskiego w Domu TowarzystwaLekarskiegoprzyul.Radziwiłłowskiejiobjęciuprzezpolski
zarząd krakowskich kin. Był też
artykuł wstępny, w którym zaznaczano,że„Dziennik”wprawdzieniejestorganemżadnejpartii, ale popiera politykę bloku
stronnictw demokratycznych,
KrajowejRadyNarodowejiRządu Tymczasowego, a odcina się
odpolityki„rządulondyńskiego”.
REKLAMA
DZIENNIKPOLSKI24.PL
ŚRODA, 4 LUTEGO 2015
DZIENNIK POLSKI
Jak pisze w swojej książce
„»Dziennik Polski« w latach
1945-1969.Próbamonografii”dr
UrszulaLisowska-KożuchzUniwersytetu Pedagogicznego, kierownictwogazetysięgnęłopodobrzesprawdzonewzorce„IKC”.
Dlaurozmaiceniazawartościpisma zaczęto zamieszczać dodatki
i kolumny tematyczne, m.in.
„DziennikLiteracki”,„LiteraturaiSztuka”(jużwpierwszymnumerze), „Dziennik Młodych”,
„Lajkonik”,„Walka”,„Ilustracja
Polska”.
Zespół redakcyjny tworzyli
dziennikarze krakowscy, w dużej mierze z „Ikaca”, dziennikarzewarszawscy,ztzw.prasyczerwonej i z tamtejszego „Kuriera
Polskiego” oraz literaci. Jacek
Frühlingodpowiadałzadziałpolityczny, a Witold Zechenter
za publicystykę, komentarze redakcyjneiliteraturę.Reportażem
terenowym zajmowały się Zofia
Bystrzycka i Maria Myrkówna,
kulturą Krystyna Zbijewska, reporteramibyliWładysławGrzędzielskiiWładysławSzydłowski,
politykęmiędzynarodowąopisywali Edmund Osmańczyk i Marian Podkowiński.
„Prasaczytelnikowska,wtym
więci»DziennikPolski«,niezwiązana ściślej z żadną partią polityczną, adresowana była przede
wszystkim do inteligencji i tzw.
warstw pośrednich, usiłując pozyskać swoich czytelników dla
70 LAT DZIENNIKA POLSKIEGO
FOT. ARCHIWUM
POLUB NAS NA FACEBOOKU
WWW.FACEBOOK.COM/DZIENNIKPOLSKI
Imponujący budynek budził podziw u przybyszów z Lublina
ideibudowynowejPolski”–pisał
krakowskiprasoznawcaprof.Jerzy Jarowiecki.
– Obokgazetpartyjnych,mających w podtytule hasło „Proletariuszewszystkichkrajów,łączcie się”, w poszczególnych mia-
stach powstawały tytuły mające
skupiaćtzw.postępowąinteligencję o tradycjach demokratycznych. Taką rolę właśnie przewidziano dla nowego dziennika
utworzonego w Krakowie. Dodajmy jeszcze, że w Krakowie
w wyniku wydarzeń wojennych
znalazło się mnóstwo literatów,
dziennikarzy i profesorów, którzy chętnie podjęli współpracę
z nowym tytułem – mówi prof.
AndrzejChwalbazUniwersytetuJagiellońskiego,znawcadziejów Krakowa.
Oddajmyrazjeszczegłosówczesnemuredaktorowinaczelnemu Jerzemu Putramentowi:
„W »Dzienniku Polskim« czułem się dobrze. Mierziła mnie
ikacowska atmosfera, ale do ludzi »stamtąd« nie żywiłem żadnychuprzedzeń.Poprostucikrakauerzy dosyć mi się podobali.
Byli weseli i uprzejmi. Nie było
znimistarćzasadniczych.Pismo
zapełnialinaogółciekawymmateriałem”.
Putramentnastanowiskuredaktora naczelnego przetrwał
dokońcasierpnia1945r.Skierowanogowtedydopracywdyplomacji,mianującposłemwSzwajcarii. W„Dzienniku” zastąpił go
Stanisław Witold Balicki.
Niebawem dobiegła też końca ogólnopolskość gazety. Najpierw Kraków przegrał walkę
o rolę „p.o. Warszawy” z bliżej
centrumpołożonąirównieżniezniszczonąŁodzią,apóźniejswoją pozycję odzyskała podnosząca się z gruzów Warszawa.
Wreszciezaśfunkcjęogólnopolską odebrały „Dziennikowi” inne–ważniejszezdaniemwładzy
– gazety.
|3
MAREK KĘSKRAWIEC
REDAKTOR NACZELNY
D
rodzy Czytelnicy! Trzymacie w rękach wyjątkowe wydanie „Dziennika Polskiego”, upamiętniające 70. rocznicę
powstania naszej gazety. Pisząc
o „naszej” gazecie, mam na myśli fakt, że należy ona w takim samym stopniu do właściciela tytułu, dziennikarzy, jak i do Was,
Czytelnicy, którzy często używacie nazwy „Dzienniczek”. Traktujemy to jako wyraz sympatii,
zaufania i bliskości.
W dzisiejszym wydaniu oferujemy Wam opowieść o powojennej historii Polski, idąc szlakiem wyznaczonym losami
„Dziennika Polskiego”, jego najwspanialszych reporterów, publicystów i sławnych współpracowników. Przekonają się Państwo, jak opisywaliśmy najbardziej przełomowe momenty
w dziejach naszej Ojczyzny i jak
nasi dziennikarze w czasach niesprzyjających wolności słowa
starali się zachować przyzwoitość. Mam nadzieję, że i dzisiaj
dajemy liczne dowody na to, że
nie po drodze nam z niesprawiedliwością. Dzięki temu
szczerze wierzę, iż zostaniecie
z nami na kolejnych 70 lat!
004912904
4|
REKLAMA
70 LAT DZIENNIKA POLSKIEGO
DZIENNIKPOLSKI24.PL
ŚRODA, 4 LUTEGO 2015
DZIENNIK POLSKI
POLUB NAS NA FACEBOOKU
WWW.FACEBOOK.COM/DZIENNIKPOLSKI
004897994
POLUB NAS NA FACEBOOKU
WWW.FACEBOOK.COM/DZIENNIKPOLSKI
DZIENNIKPOLSKI24.PL
ŚRODA, 4 LUTEGO 2015
DZIENNIK POLSKI
70 LAT DZIENNIKA POLSKIEGO
|5
Przystań dla pisarzy
i artystów
W „Dzienniku Polskim” debiutowali Szymborska, Konwicki, Mrożek, Bursa, Iredyński
URSZULA WOLAK,
ŁUKASZ GAZUR
D
aleko im było
do dziennikarzy,
pracowników redakcji, choć nieraz
przechadzali się jej
korytarzami. To
dzięki nim jednak
po „Dziennik Polski” sięgało tysiące krakowian.
Noblistka i pisarz wielokrotnie
wymieniany jako potencjalny
kandydat do tej prestiżowej nagrody w dziedzinie literatury,
a także wybitny prozaik i filmowiec wynosili „Dziennik” na wyżyny literackich możliwości. Wisława Szymborska, Sławomir
Mrożek i Tadeusz Konwicki, bo
o nich mowa, publikowali u nas
swoje teksty. Pierwsza pojawiła
się poetka, która w 1945 roku
opublikowała tu swój debiutanckiwiersz„Szukamsłowa”,Konwicki pojawił się na naszych łamach za sprawą reportaży rok
później, a autor „Tanga” współpracował z „Dziennikiem”
od 1950 roku. Lista nazwisk mistrzów pióra, którzy wspomagali „Dziennik”, na nich jednak się
nie kończy.
Koleje losu pierwszego utworu noblistki do dziś budzą zdziwieniewśródentuzjastówjejpóźniejszejtwórczości.Niemiałaona
bowiem łatwego startu.
Trudne początki Szymborskiej wspominał Adam Włodek,
doktóregowiosną1945rokudotarłypierwszewierszemłodejpoetki.Jakoredaktor„Walki”,cotygodniowego dodatku do „Dziennika Polskiego”, przeznaczonego dla młodych twórców,
podejmował decyzję o ich publikacji.Polatachpowiedziałonich:
„Nie wyróżniały się niczym nadzwyczajnym, co więcej: były
po prostu słabe”.
Za Szymborską wstawił się
jednakinnyredaktoripodokonaniu edytorskich skrótów, na łamach„Walki”ukazałsiępierwszy
utwórpoetki,zatytułowany„Szukam słowa”.
Wspominając ten etap swego
pisarstwa, Szymborska powiedziała w wywiadzie udzielonym
„Polityce”: „Gdyby odrzucono
moje pierwsze wiersze, być może próbowałabym jeszcze prozy,
alegdybymitegopierwszegosłabiutkiegowierszanieprzyjęto,to
prawdopodobniezrezygnowałabym z poezji. Przynajmniej miałam takie uczucie. Że idę po raz
pierwszy i – jeśli nie przyjmą –
ostatni”.
***
W niedzielnym dodatku „Dziennika...” – „Od A do Z” – przyjazne miejsce znalazł też Tadeusz
Konwicki, który w ósmym numerze z roku 1946 debiutował
jako autor tekstu reportażowe-
go i ilustracji zatytułowanych
wspólnie „Szkice z Wybrzeża”.
We wspomnieniu o pisarzu, który odszedł w styczniu tego roku,
Marcin Wilk napisał: „Można
wreszciebyłospróbowaćpodejść
do Pana Tadeusza w warszawskiej kawiarni Bliklego, w której
zwykł przesiadywać około godziny 11, ze starym >Dziennikiem
Polskim<, licząc na jego podpis”.
Można zauważyć, że charakter
reportażu, zakładający bliskość
ludzkich spraw, wpłynął później
na jego twórczość literacką. Jak
mówiWilk:„Częstożycieprzekuwał na literaturę, a literaturą odsłaniał życie. Oczywiście krytycy wyliczali skrupulatnie wszystkieliterackieforteleautora>Kroniki wypadków miłosnych<:
oniryczność, groteskę, ironię,
przewrotność. I z pewnością ten
ważny pisarz zasługuje naważne
kategorie. Z drugiej strony –
na zdjęciach, które pozostawił
i na które dzisiaj patrzymy
z ogromnym smutkiem, jest bardzo taki nasz: trochę przygarbionyzwykłymżyciem.Gdzieśobok
albo u niego na rękach jest też
kot. Kot to przecież, jak powszechniewiadomo,bardzoważny element pisarskiego życia”.
satyryk dopiero gdy zaczął zasypywać niedzielne dodatki gazety
– „Od A do Z” i „Lajkonika” zabawnymirysunkamizjeszczezabawniejszymi komentarzami.
Za rysunkami poszły dowcipne
opowiadania,humoreski,skecze.
Zdarzało się, że te krótkie formy
literackietrafiałynaestradę,przekazywaneprzezznakomitychaktorów(skecznajubileuszowejimprezie „Dziennika Polskiego”
„Profesor”, zaprezentowany
w jednym z programów gdań-
skiego „Bim-Bomu”, w reżyserii
Zbigniewa Cybulskiego). Trudno oprzeć się wrażeniu, że być
możebyłatopierwszazapowiedź
Mrożka dramaturga.
Po śmierci Konstantego IldefonsaGałczyńskiego„Dziennik”
wydrukowałstronęprzepołowioną na dwie części. W jednej było
pośmiertne wspomnienie o autorze „Zaczarowanej dorożki”,
z drugiej – wręcz pean o literackichtalentachMrożka.Awszystko opatrzone jednym tytułem:
cić. A tu oślepiające reflektory
i płynące z sali głośne wołania.
Można zupełnie stracić orientację. Wydaje mi się, że premiera
raczej się udała. Ale trudno o tym
mówić – mnie. Autor, oczywiście, nie słyszy nigdy wprost głosów przeciw swojej sztuce; te
odzywają się za jego plecami.
Jedno mogę powiedzieć: widownia śmiała się. Brawa padały
i przy otwartej kurtynie. Aktorzy są zadowoleni. Maszynistom
i urzędniczkom teatralnym
***
Mrożkowi drzwi do „Dziennika
Polskiego” otworzyły słowa redaktora naczelnego Stanisława
Witolda Balickiego: „Macie nowegokolegę,przyjąłemdoredakcji studenta, próbującego pisać
irysować”.Apochwilidodał:„Za
kilkanaście lat będzie onim głośno w świecie”.
Jak wynika ze wspomnień
KrystynyZbijewskiej:„Zpoczątku nic nie zapowiadało, by przepowiednia Balickiego miała się
spełnić. Mrożek, skierowany
dodziałumiejskiego,przysparzał
jego
kierownikowi
red.
Szydłowskiemuwięcejkłopotów
niżpożytku.Niebawemzacząłpisaćwiększerzeczy–artykuły,reportaże, felietony. Niewiele różniły się one od prac innych
>Dziennikowych<.Możejedynie
felietonyopatrzonetytułem>Postępowiec<wyróżniałysięsarkastycznym spojrzeniem na świat
i specyficznym humorem”.
***
Jak twierdzi Krystyna Zbijewska, w pełni ujawnił się Mrożek
FOT. ARCHIWUM
Wisława
Szymborska swój
debiutancki
wiersz „Szukam
słowa”
opublikowała
na łamach
literackiego
dodatku „Walka”
14 marca 1945 r.
Wisława Szymborska i Adam Włodek, lata 50.
Pośmierci
Gałczyńskiego
„Dziennik”
wydrukował stronę
przepołowioną
nadwie części.
Wjednej było
pośmiertne
wspomnienie
oautorze
„Zaczarowanej
dorożki”, wdrugiej
pean oliterackich
talentach Mrożka.
Awszystko opatrzone
jednym tytułem:
„Umarł król, niech żyje
król!”.
„Umarł król, niech żyj król!”.
Mrożek – król dramaturgii,
narodził się jednak nie w Krakowie, ale w Warszawie; dokładnie
27 czerwca 1958 roku, kiedy TeatrDramatycznyprzyjąłjego„Policję”, której w Starym Teatrze
nie chciano wystawić. „Jego ówczesnydyrektorWładysławKrzemiński uznał»Policję«zarozbudowany skecz, nienadający się
do scenicznej realizacji. Innego
zdania był Jan Świderski, który
wyreżyserował pierwszą sztukę
Mrożka – podzmienionym tytułem»Policjanci«–wstolicy.Oklaski, zachwyty, wielki sukces”
– wspominała Zbijewska.
Na łamach „Dziennika Polskiego” tak dzielił się wtedy Mrożek wrażeniami: „To bardzo
dziwne uczucie, gdy człowiek,
jako autor, wychodzi po przedstawieniu na scenę, skupiwszy
całą uwagę, by się nie przewró-
przedstawienie się podobało.
A to dla mnie cenna opinia”.
***
Talent literacki objawił na naszych łamach także Jerzy
Harasymowicz. W1957 roku był
on najważniejszym ze współzałożycieli działającej w Krakowie
grupy poetyckiej „Muszyna”,
doktórejnależeliponadto(wróżnych okresach i w różnym stopniuwłączającsięwjejdziałalność)
tacy poeci jak choćby Halina
Poświatowska czy Tadeusz
Śliwiak.WśrodowiskuKrakowa
byłpowszechnieznanyjakowielbiciel Półwsia Zwierzynieckiego
iBarunaStawach(powstałnawet
wiersz o tym barze). Kiedy nie pisał wierszy, kibicował Cracovii.
MiłośćdopiłkinożnejbyłataksilDokończenie na str. 6
6|
POLUB NAS NA FACEBOOKU
WWW.FACEBOOK.COM/DZIENNIKPOLSKI
DZIENNIKPOLSKI24.PL
ŚRODA, 4 LUTEGO 2015
DZIENNIK POLSKI
70 LAT DZIENNIKA POLSKIEGO
ścieżkach Krakowa oprowadzał
bitnika Allana Ginsberga, sławnego poetę amerykańskiego,
na którego szlaku znalazł się
i „Feniks”, i legendarne mieszkanie krakowskiego artysty,
Krzysztofa Niemczyka.
Dokończenie ze str. 5
na, że zaowocowała wierszami
oCracoviiijejpiłkarzach.Najsłynniejszyjestchybautwórozdobywcy bramki bezpośrednio z rzutu
rożnegowwygranych2do1pierwszoligowych derbach Krakowa
– Cezarym Tobolliku.
***
Tadeusz Konwicki
Andrzej Bursa
Władysław Cybulski zasłynął tym, że
w korespondencji z Amsterdamu przysłał
tekst recenzujący film „bezkostiumowy”
Mnieinteresująskrajności,wnich
odnajdują się najbardziej wyraziścietendencjenaszychlat.Nanaszychoczachdziejesięumieranie
pewnego świata”.
Odgrudnia1954do1957pracował w gmachu przy ul.
Wielopolejako reporter „Dziennika Polskiego” Andrzej Bursa.
W redakcji czekał reżim i hasło
„dąż do skrótu”, po godzinach
układał swoje słowa w mocne,
brutalistyczne frazy wierszy. To
dziękinimzyskałprzydomek„poetakamikadze”,„piewcabuntu”.
Legenda „twórcy przeklętego”
żyje do dziś.
***
Wybitne pióra wspomagały
„Dziennikowy”działkultury.Jak
FOT. ARCHIWUM
FOT. ARCHIWUM
FOT. ARCHIWUM
Widok własnego wiersza na łamach„DziennikaPolskiego”okazał się bezcennym doświadczeniem także dla Ireneusza
Iredyńskiego, który debiutował
tuzaledwiewwieku16lat.WrozmowiezWacławemKrupińskim
przyznał później, że w dniu publikacjiutworuwsiadłwtramwaj
iprzezcałydzieńnimjeździł,trzymającwkieszenitenwydrukowanywiersz,zatytułowany„Podhalezimą”.Byłrok1955,aIredyński
miał właśnie za sobą przeprowadzkędoKrakowazBochni.Jak
pisałaojegopóźniejszejtwórczościHalinaMurza-Stankiewicz:„W
utworach swych tropił nieautentyczności słów i gestów, obnażał
zachowania i konwencje, demaskowałmanipulacje,mitomanię,
frustrację”.Pisałozagubieniuisamotności. Mówił o swojej twórczości: „Myślę, że bohater literacki to projekcja wyobraźni pisarza,tojegosny,rozterki,jegowiedza, jego dialektyka, no
i oczywiście – podświadomość.
FOT. ARCHIWUM
***
Ireneusz Iredyński
Sławomir Mrożek
wspominałprzedlatyWładysław
Cybulski,wieloletnikrytykfilmowy,atakżezastępcaredaktoranaczelnego „DP”, w każdy piątek
wieczorem cała redakcja czekała
na powrót powszechnie znanego
ilubianegoLucjanaKydryńskiego
z sali Filharmonii. Wszystkim zależałonatym,abyrecenzjaukazywała się zaraz na drugi dzień,
aKydryńskipodobnobyłautorem
punktualnym,pisałdobrzeiszybko,niewyłączając–jakwspominał
Cybulski–„opisuwspaniałejsukni wielkiej skrzypaczki Eugenii
Umińskiej”.
Sam Cybulski był barwną postacią krakowską. Mawiano
wniektórych kręgach, że widział
„wszystkiefilmy,jakiezostałynakręcone, albo nawet więcej”. Zasłynął tym, że w korespondencji
z Amsterdamu przysłał tekst recenzującyfilm„bezkostiumowy”,
pokazywany zresztą w specjalnych kinach. Spory skandal wybuchłwtedywKrakowie,a doredakcji przyszły setki listów – co
jednak ciekawe, nie tylko z wyrazami oburzenia. Ale czegóż
spodziewaćsiępowybitnympublicyście, który jednak nie stronił
od rozrywek, wierząc – co powtarzał później młodym dziennikarzom – że prawdziwe życie
w kulturze to bliskość artystów?
To on właśnie był jednym
z tych, który po nieoficjalnych
O teatrze przez wiele lat pisywał Krzysztof Miklaszewski, który czasem w ostrych słowach
rozprawiał się z tym, co widział
na scenie. Nieraz urażeni artyści pisali nawet do redakcji żale
na „brutalne pióro” recenzenta. Bez skutku – dodajmy.
Ludziom sztuki towarzyszył
na wystawach Maciej Gutowski,
którego recenzje opisywały prace choćby Jonasza Sterna, Tadeusza Kantora, Tadeusza BrzozowskiegoiinnychartystówGrupy Krakowskiej.
To właśnie wystawom i ludziom sztuki poświęcony był dodatek do dziennika „Głos Plastyków”. Ukazały się go raptem
dwa numery. Gdy zaczął się stan
wojenny – trzecie, poskładane
już wydanie, nie ukazało się. Nasza wieloletnia dziennikarka,
Jolanta Antecka, przyszła do redakcji i zastała tylko wyłamane
drzwiczki w swoim biurku. Całość zarekwirowano. A w tym
właśnie wydaniu miały ukazać
się rysunki słynnej Grupy
Wprost.
REKLAMA
004910693
BIURO SPRZEDAŻY:
UL. DOBREGO PASTERZA
118C/LU3 (PARTER)
31-416 KRAKÓW
TEL. 12 648 00 14
12 649 98 73
[email protected]
GOTOWE MIESZKANIA
UL. DOBREGO PASTERZA
ZAMIESZKAJ W CENTRUM
WWW.BUDREM.PL
UL. CYSTERSÓW
DZIENNIKPOLSKI24.PL
ŚRODA, 4 LUTEGO 2015
DZIENNIK POLSKI
POLUB NAS NA FACEBOOKU
WWW.FACEBOOK.COM/DZIENNIKPOLSKI
70 LAT DZIENNIKA POLSKIEGO
|7
Zachować przyzwoitość
w ciężkich czasach
„Dziennik” starał się kontynuować, co najlepsze z tradycji przedwojennej prasy krakowskiej
GRAŻYNA STARZAK
P
orazpierwszywżałobnych barwach
„Dziennik” ukazał
się 6 marca 1953 r.
Gruba, czarna
ramka była tłem
do
informacji
o tym, że „przestało bić serce wielkiego Stalina”.
Wtymdniurozpocząłsiękilkudniowy spektakl propagandowy,
będącykulminacjąkultu„chorążego pokoju” w Polsce. Stan
„zbiorowej hipnozy”, jak mówią
o tym okresie historycy, utrzymywał się do dnia pogrzebu sowieckiego dyktatora.
W pierwszym tygodniu marca 1953 r. zespół „Dziennika Polskiego” nie miał zbyt wiele roboty.Drukowanotzw.„obligi”.Przede wszystkim oficjalny życiorys
Stalina, depesze kondolencyjne,
przedrukowywano teksty z sowieckiej „Prawdy” i „Trybuny
Ludu”.Dwacałenumery„Dziennika”poświęcononadruk„orzeczenia lekarskiego o przebiegu
choroby” i „biuletynu o stanie
zdrowiagodzinapogodzinie”Stalina. Dziennikarzy zmobilizowanodowystąpieniana „scenie”tego„propagandowegospektaklu”
dopiero przy redagowaniu następnych numerów. Jednemu
zpóźniejszychluminarzykrakowskiej prasy kazano opisać
w „Dzienniku” miejsca pod Wa-
welem, w których przed laty
„mieszkał i działał Józef Stalin”.
Stalinowipoświęconybyłbardzo ceniony wpóźniejszym okresieprzezczytelnikówcaływeekendowy dodatek kulturalno-literacki „Od A do Z”. W numerze z 89 marca 1963 r. tegoż dodatku
można było przeczytać, co Stalin
myślał o kobietach, co pisał na jegotematAleksyTołstoj;zobaczyć
sylwetkęwodzautrwalonąnapłótnie przez malarzy o nieznanych
do dziś nazwiskach.
Znane, a nawet bardzo znane
dzisiajnazwiskawidniejąpodstrofamiwierszypoświęconychStalinowi.Jedenzdramaturgówomiędzynarodowejsławie,właśniewtedyzaczynającyswojądziennikarsko-literackąprzygodę,poświęcił
mu obszerny esej.
„Bolesnydzieńpogrzebu”Stalina,któryodbyłsię9marca1953
r., w ten oto sposób opisano następnegodniananaszychłamach.
„O godz. 10 ustał terkot maszyn.
Rozległ się odgłos syren. Przez
miastopłynęłyżałobnegłosykościelnychdzwonów.ZmajestatycznymgłosemZygmunta.Oderwałysięodwarsztatówręcerobotników,zaległacisza.(...)WPDTprzypomniano klientom przez
megafonochwiliciszy,którąwszyscy uczcili. Podobnie było w Delikatesach i na placu Kleparskim.
W Krakowie ustała wszelka komunikacja.Zamarłnawetnachwilę krakowski dworzec. Od 10
do 10.05 nie przyjechał tu żaden
pociąg. Milczenie zaległo też roz-
dzielnię listów na Poczcie Głównej. Z głośników płynęły dźwięki
międzynarodówki”.
Oceniając panującą wówczas
wkrajuatmosferęJanNowak-Jeziorański pisał w książce „Wojna
weterze”:„Kultkrwawegotyrana,
sprawcy rozbioru Polski, mordu
katyńskiego i tragedii Powstania
Warszawskiego osiągnął bezpośrednio po jego śmierci punkt
szczytowy. Lepiej nie wymieniać
znanych nazwisk pisarzy, publicystów,artystówprześcigających
się wzajemnie w żałobnych hymnachpochwalnychipłaszczących
się w pośmiertnych hołdach. (...)
Byłytodnienajwiększegoponiżeniapolskiejinteligencjitwórczej”.
O tym, że w Krakowie na początku marca 1953 r. toczyło się
jednaknormalneżycie,możnabyło się dowiedzieć z „Kroniki Krakowskiej” i rubryki… drobnych
ogłoszeń. – Czytałam namiętnie
drobneogłoszenia.Bowtychanonsachodbijałosięprawdziweżycie.
Ktoś chciał coś sprzedać, inny coś
kupić,jeszczeinnyszukałmieszkania i pracy – wspomina Danuta
Rybicka, emerytowana nauczycielkajęzykapolskiego.Zezmarłymw2011r.mężemStanisławem
Rybickimseniorem,krakowskim
inżynierem i uczonym, byli zaprzyjaźnieni z Karolem Wojtyłą.
Należelidosłynnej„Rodzinki”.–
Mąż,krakuszdziadapradziada,
cenił sobie to, że w „Dzienniku”,
przynajmniej na początku, pracowalidziennikarze,którychznał
jeszcze z przedwojennego „IKC”
–mówiDanutaRybicka. –Potem,
coprawda,nastąpiłyzmianywzespole, ale nadal kupowaliśmy
„Dziennik”.Tagazetawydawała
sięnamtakanajbardziejdoczytania. Najmniej, w stosunku do innychgazet,byłonajejłamach„łopatologii”. Inne gazety już z daleka„pachniały”partyjnością.Podczas gdy czytając „Dziennik”
miałosięwrażenie,żeczłonkowie
tegozespołustarająsięztej„aury”
partyjnej wyzwolić. Oczywiście,
że i w „Dzienniku” byli autorzy,
o których mówiło się, że są tubą
partii, ale tych się nie czytało.
DanutaRybickaopowiada,że
przezwielelatPRL-umieliwkiosku Ruchu zaprzyjaźnioną panią
Krysię,któraodkładałaim„Dziennik” do specjalnej teczki. Bo nie
zawszemogliswojągazetękupić.
Ważne dla nich informacje wycinaliiwkładalidospecjalnychskoroszytów. Pan Rybicki złożył tam
m.in. publikowane na łamach
„Dziennika” rysunki Sławomira
Mrożka. Jego małżonka wycięła
z „Dziennika” m.in. informację
z1958r.otym,żeKarolWojtyłazostałbiskupem.–Tylko„Dziennik”
napisał o tym – wspomina.
Dr Zbigniew Bajka, prasoznawca,przypomina,żemajorJerzy Borejsza, który w 1944 r. powołał do życia Spółdzielnię Wydawniczą„Czytelnik”,miałambitne plany stworzenia w Krakowie
dziennika o charakterze ogólnokrajowym. – Borejsza uważał, że
obokprasysilniezideologizowanej
powinna być także prasa, w której partyjnej propagandy nie będzie dużo. Oczywiście, ta propaganda, zwłaszcza w okresie stalinowskim, była widoczna w tekstach zamieszczanych na łamach
„DziennikaPolskiego”.Aleniebyła tak nachalna jak w gazetach
warszawiacyzgazetoróżnymobliczu ideowym oraz literaci. Dlatego, jak mówiono, „partii się nie
czuło w »Dzienniku«”.
Stanisław Witold Balicki, którywlatach1928-1932pracowałjakorecenzentteatralnyw„Ilustrowanym Kurierze Codziennym”,
awlatach1945-1950byłredaktorem naczelnym „Dziennika Polskiego”,wartykulewspomnieniowymnazamówienieredakcji„Zeszytów Prasoznawczych” pisze:
„W redakcji »Dziennika Polskiego« pracowali ludzie tzw. niezależni. Gdy Józef A. Szczepański,
członekPPR,odszedłdoWarszawy, całymi tygodniami nie było
w zespole redakcyjnym nikogo,
kto by był włączony w dyscyplinę
partii czy organizacji politycznej.
(…)Sądzę,żenaprzemianachspołeczeństwa trójkąta krakowsko-
FOT. ARCHIWUM
W tym dniu
rozpoczął się
kilkudniowy
spektakl
propagandowy,
będący
kulminacją kultu
„chorążego
pokoju” w Polsce.
Stan „zbiorowej
hipnozy”, jak
mówią o tym
okresie historycy,
utrzymywał się
do dnia pogrzebu
sowieckiego
dyktatora
Warta w jednej ze szkół podstawowych
Inne gazety już
z daleka „pachniały”
partyjnością. Podczas
gdy czytając
„Dziennik” miało się
wrażenie, że
członkowie tego
zespołu starają się
z tej „aury” partyjnej
wyzwolić
PPR-owskich. Znakomity grafik
irysownikzprzedwojennegoIKCaTadeuszOlszewski,autorwiniety„DziennikaPolskiego”,opowiadał mi, że w redakcjach, które byłyorganamikomitetów,„kłębiłsię
tłum partyjniaków”. Tymczasem
zespółtworzylidawni„ikacjusze”,
kielecko-rzeszowskiego(…)ludzie
»DziennikaPolskiego«mocnozaważyli”–pisze„WielkiSWB”jak
nazywano Balickiego.
Dr Zbigniew Bajka podkreśla,żekrakowianiezaakceptowali i czytali „Dziennik Polski”, bo
„kontynuował to, co najlepsze
z tradycji przedwojennej prasy
krakowskiej”.Bozajmowałsięliteraturą, kulturą. Pisał o przeszłości, ale też o sprawach studentów. Dawał miejsce na łamach
szanowanympodWawelemnaukowcom z Uniwersytetu Jagiellońskiego. Różnił się też od innychgazetodstronyedytorskiej.
Na plus oczywiście.
– Ja sam zacząłem czytać
„Dziennik” na początku lat 60.
Będąc na studiach – wspomina
Zbigniew Bajka. – To było naturalne,żestudiując,aspirującdobycia inteligentem, czytaliśmy gaze-
tę inteligencką, bo „Dziennik”
– mimo że stworzony wolą partii
przy wydawnictwie „Czytelnik”,
był jednak gazetą związaną bardzo ściśle ze środowiskiem inteligenckim; naukowym, literackim,
artystycznym Krakowa. Redakcja „Dziennika” była w tym czasie nieoficjalnym miejscem spotkań ludzi sztuki. Nie ciążyło
na nim piętno gazety partyjnej.
Dziennikitzw.„czytelnikowskie”,
doktórychnależał„DziennikPolski”,wmniejszymstopniuzajmowały się polityką. Mógłbym wymienićcałąlistęznanychnazwisk
osób,którzybylinieufniwobecnowego porządku, a którzy pisali
na łamach „Dziennika” – mówi
Zbigniew Bajka.
Listę, bardzo obszerną, ludzi
kultury,literatury,naukiisztuki,
którzywspółpracowaliz„Dziennikiem Polskim” w latach 50.
i na początku lat 60. ub. wieku,
zamieściła w swojej pracy na temat naszej gazety dr Urszula Lisowska-Kożuch,adiunktUniwersytetuPedagogicznegowKrakowie.Piszeonam.in.,żewtymczasie: „»Dziennik Polski« walczył
zanalfabetyzmem,awspółpracujączewszystkimitwórczymiśrodowiskamiKrakowa,miałnauwadzesprawęzbliżeniasztukidospołeczeństwa i jej upowszechnienie”. I że „nie ograniczył się
do szerzenia wśród społeczeństwa kultury tylko poprzez zamieszczanie artykułów, lecz organizował także liczne kulturalne akcje i konkursy”.
– To była jedyna gazeta, obok
niewieluwówczasgazetreligijnych,
wyłożonanapółcewseminarium
duchownym –wspominakrakowskibiskupJanZając,którypierwszy raz otworzył „Dziennik Polski” w 1957 r., będąc klerykiem.
– Toświadczyłoozaufaniumoich
przełożonychdo„Dziennika”.My,
przedstawiciele starszego pokolenia,wiemy,jakiebyływówczasczasy.Dziennikarzomteżniebyłołatwo. „Dziennik” – w mojej ocenie
– stanąłjednaknawysokościzadania.Byłźródłemwiadomościnatemat codziennego życia Krakowa
iregionu.Nadtomiałambicje–ito
musięudawało–pełnićrolęczasopisma społeczno-kulturalnego.
Dziękiwspółpracownikom–wybitnymnaukowcom,literatom,artystom – stał się gazetą opiniotwórczą. Czytałem „Dziennik” będąc
naswojejpierwszejwżyciukapłańskimparafii.Inadalbędzietomoja codzienna lektura.
8|
DZIENNIKPOLSKI24.PL
ŚRODA, 4 LUTEGO 2015
DZIENNIK POLSKI
70 LAT DZIENNIKA POLSKIEGO
POLUB NAS NA FACEBOOKU
WWW.FACEBOOK.COM/DZIENNIKPOLSKI
Październik 1956. Nafali
krótkotrwałych zmian
Z postulatami ograniczenia cenzury zgadzali się pracownicy Głównego Urzędu Kontroli Prasy, Publikacji i Widowisk
PAWEŁ STACHNIK
W
październiku
1956r.„Dziennik
Polski”
stał
w pierwszym
szeregupolitycznych i społecznych zmian zachodzących
wkrajuiKrakowie.Gazetapisała
o wiecach studenckich, robotniczych i innych, odrzucaniu resztekstalinizmuitragicznychwydarzeniach na Węgrzech. Ale też
ogłośnymprocesieseryjnegozabójcy, zakazanej dotychczas literaturze i akcji odszczurzania.
Siłą napędową odwilżowych
zmianwKrakowiestalisięstudenci. 18 października 1956 r. w klubie„Rotunda”odbyłsiępierwszy
masowywiecstudencki.PowołanotamStudenckiKomitetRewolucyjny,skupiającynastawionedemokratycznie środowiska i działaczy. SKR okazał się poważną siłą społeczną, nadającą ton wydarzeniom w mieście i dążącą
do wprowadzenia radykalnych
zmian. 24 października pod jego
egidązorganizowanoMilicjęStudencką,którazamiastMOzaczęła dbać o porządek w Krakowie,
a nawet walczyć z przestępczością. Milicja zlikwidowała też
zagłuszarki zachodnich stacji radiowych, m.in. tę umieszczoną
na budynku „Nafty” przy ul.
Lubicz. SKR nawiązał kontakty
z miastami powiatowymi województwakrakowskiego,powołał
grupędoradcówzprof.Walerym
Goetlem na czele i zaczął zajmować lokale biurowe, usuwając
stamtąd urzędników. Wyglądało
na to, że studenci przejmują władzę w mieście…
POMOC DLA BRACI
WĘGRÓW
Podrosnącymnaciskiemstudentów i robotników z Huty im. Lenina doszło do zmian w składzie
KomitetuWojewódzkiegoPZPR.
23październikarezygnacjęzestanowiska I sekretarza KW złożył
Stanisław Brodziński. Trzy dni
późniejwybranonowewładzeKomitetu.Weszlidoniegom.in.młodzidziałacze–StefanBratkowski
(dziś dziennikarz) i Bernard Tejkowski (w latach 90. ub.w. przywódcaprawicowejPolskiejWspólnoty Narodowej). I sekretarzem
zostałsędziwyBolesławDrobner,
który sam siebie zaproponował
na to stanowisko. 29 październikastalinowcyusunięcizostalizKomitetu Miejskiego PZPR.
Ożywienie zapanowało także
w Zjednoczonym Stronnictwie
Ludowym,wktórymczęśćdziałaczy chciała wrócić do tradycji
mikołajczykowskich.Ośrodkiem
tych działań stał się właśnie Kraków, a osobą, z którą wiązano nadziejenaodnowienieStronnictwa,
był zasłużony działacz Stanisław
Mierzwa.Todoniegoprzyjeżdżałyzcałegokrajudelegacjeludow-
ców, prosząc o wskazówki co do
dalszego postępowania.
Październik 1956 r. w Krakowie upłynął też pod znakiem pomocy dla walczących z sowiecką
interwencjąWęgier.Zakładypracypodejmowaływtejsprawierezolucjeiapele.Dziesiątkiosóbzgłaszały się do punktów krwiodawstwa,byoddaćkrewdlarannych.
PrzedInstytutemWęgierskimzaciągniętowartyhonorowe,awwieku punktach miasta pojawiły się
węgierskieflagi.ZinicjatywySKR
zawiązał się Studencki Komitet
PomocyWęgrom.5listopadaulicami Krakowa przeszedł liczący
4-5tys.osób„pochódmilczenia”,
będącywyrazemsolidarnościzwęgierskimi dążeniami. PKO założyłospecjalnekonto,naktóremożnabyłowpłacaćpieniądze.Zazebraneśrodkikupionożywność,lekarstwa,koce,namiotyimateriały
budowlane, a następnie zaczęto
ekspediować na Węgry. 26 listopada z krakowskiego Dworca
Głównegowyjechałtransportzawierający w czterech wagonach
55tonżywnościiinnetowary.Następnego dnia wyruszył konwój
samochodowy, w którym jechali
takżeprzedstawicielestudentów,
m.in. Andrzej Bratkowski (brat
Stefana) i Jan Vetulani. Konwój
30 listopada dotarł na Węgry.
z manifestacji pojawiały się po 19
października(początekobradPlenum)wprawiekażdymnumerze
i zajmowały całe kolumny. „Wojewódzka organizacja partyjna
wogniubezkompromisowejkrytyki”, „Huta im. Lenina wprowadzisamorządrobotniczy”,„Jesteśmyzademokratyzacjąipełnąsuwerennością”,„Pójdziemydrogą
czystą, jasną drogą prawdy” – to
tylkoniektórezpaździernikowych
tytułów „Dziennika”.
Oatmosferzepanującejwmieścieświadczyinformacjaz24października.Otóż,wuchwalonejkilkadniwcześniejrezolucjikrakowskioddziałStowarzyszeniaDziennikarzy Polskich domagał się
rewizji działalności Urzędu KontroliPrasy,PublikacjiiWidowisk
(czyli cenzury) i ograniczenia jego aktywności do strzeżenia ta-
Od pewnego momentu na łamach zaczęły pojawiać się informacje o wydarzeniach na Węgrzech, polskiej pomocy tam kierowanejikrakowskichaktachsolidarności z braćmi Węgrami.
Przytoczmy choćby takie tytuły:
„Studencikrakowscysolidaryzująsięzbohaterskąwalkąbraciwęgierskich”, „Płyną datki na rzecz
ofiarwypadkówwęgierskich”czy
„To co się stało na Węgrzech nie
było kontrrewolucją”.
MROŻEK GRATULUJE
MROŻKOWI
Odwilżową zmianę widać także
w publikowanej w „Dzienniku”
poezji.Dotychczasowipiewcysocjalizmu odchodzą od niego całkowicie. W satyrycznej rubryce
„Postępowiec”SławomirMrożek
CENZURA
DLA DEMOKRACJI
Jaknatezmianyreagował„DziennikPolski”?– Wprawdziewopisywaniuidomaganiusięzmianprzodowała partyjna „Gazeta Krakowska”,ale„DziennikPolski”nie
zostawał w tyle – mówi prof. AndrzejChwalba,autorszóstegotomu „Dziejów Krakowa” („Kraków w latach 1945-1989”). I rzeczywiście–„Dziennik”napierwszych stronach informował o obradach VIII Plenum KC PZPR,
naktórymdo władzyprzywrócono Władysława Gomułkę. Zamieszczałpełnytekstrezolucjikrakowskiej młodzieży studenckiej
irobotniczej (z HiL), w której domaganosiędemokratyzacjiikontroli partii przez społeczeństwo.
Relacjonował wiece studentów
i pracowników naukowych, jakie
odbywały się na krakowskich
uczelniach,atakżewiecewzakładach pracy i instytucjach (nawet
w krakowskiej jednostce KBW
iUrzędzieds.BezpieczeństwaPublicznego!Tamteżdomaganosię
demokratyzacji życia). Relacje
FOT. ARCHIWUM
„Dziennik”
na pierwszych
stronach
informował o obradach VIII
Plenum KC PZPR,
na którym
do władzy
przywrócono
Władysława
Gomułkę.
Zamieszczał pełny
tekst rezolucji
krakowskiej
młodzieży
studenckiej
i robotniczej
(z HiL), w której
domagano się
demokratyzacji
i kontroli partii
przez
społeczeństwo
Przemówienia Gomułki wysłuchało 400 tysięcy ludzi
Duże ogłoszenie
informowało, że
w myśl zarządzenia
Prezydium Miejskiej
Rady Narodowej ma
się odbyć akcja
odszczurzania.
Rewolucja rewolucją,
ale życie toczy się
dalej...
jemnicypaństwowejiniedopuszczaniadowystąpieńwrogichustrojowi.Wodpowiedzizarządoddziału otrzymał od Wojewódzkiego
Urzędu Kontroli Prasy, Publikacji i Widowisk w Krakowie list…
solidaryzujący się z tą rezolucją
i popierający jej postulaty.
napisał: „Sławomir Mrożek złożył Sławomirowi Mrożkowi serdecznegratulacjezokazjijegoartykułów sprzed trzech lat o JózefieStalinieizaproponowałmuich
kontynuację. Sławomir Mrożek
jednakodmówił,zyskującswązdecydowaną postawą uznanie Sławomira Mrożka”.
Nałamachpojawiająsięmłodzi
twórcy,należącydotzw.„Pokolenia 56”: Andrzej Bursa, Ernest
Bryll, Jerzy Harasymowicz, Halina Poświatowska. Odwilż widać
takżewprozie.Możnadrukować
utwory takich pisarzy jak Bruno
Schulz,WitoldGombrowicz,StanisławIgnacyWitkiewicz,Bruno
Jasieński,StanisławMłodożeniec.
– „Dziennik” reagował na
zmiany, a czasami nawet je wyprzedzał.Jednązpierwszychprób
przypomnieniatwórczościBrunonaJasieńskiegobyłdrukjegowier-
szyifragmentupowieścinałamach
„Dziennika”w1956r.Napoczątku1957r.zamieszczonotekstyWitoldaGombrowicza(„Fragmenty
zdziennika”)iFranzaKafki(„Jedenastu synów”) – mówi badaczkahistorii„DziennikaPolskiego”
UrszulaLisowska-KożuchzUniwersytetu Pedagogicznego.
Rok 1956 r. upłynął też krakowianompodznakiemsprawyWładysława Mazurkiewicza, słynnegoseryjnegomordercy.– Jegoproces skupiał uwagę wszystkich.
Wmieściepanowałapsychoza.Sobowtóry Mazurkiewicza widziano to tu, to tam. W pewnym momenciedoniesieniaonimijegoprocesie były tematem numer jeden –
zauważa prof. Chwalba.
Dodajeteż,żew1956r.gazeta
coraz więcej miejsca zaczęła poświęcać problemom miasta. Jednymznimbyłobolesnezagadnienie opanowania Starego Miasta
przezpółświatek–sutenerów,prostytutki, złodziei. Piwnice, lokale
ipodwórkasłużyłyimjakomiejsce
życiaiprowadzeniainteresów.UB
i MO zajmowały się ściganiem
podziemiaiprawdziwychlubwyimaginowanychprzeciwnikówpolitycznych, a kwestie marginesu
mało je interesowały. – W 1956 r.
walkizsuteneramiialfonsamidomagalisięmanifestującywRotundziestudenci!Topokazuje,żeproblem ten był naprawdę poważny
– dodaje prof. Chwalba.
Ażetzw.normalneżycietoczyło się dalej, świadczą ogłoszenia.
Mieszkaniec Gdyni – niejaki Koczorowski–deklarował,żesamodzielniepoprowadzihodowlęnorek.„Mamwiedzę,praktykęimożnośćsprowadzenianorekszafirowych i perłowych oraz szynszyli
z Kanady” – pisał w ogłoszeniu.
Z kolei mieszkaniec ul. Bosackiej
wKrakowiechciałsprzedać„garneczekmiedzianyoraznasiadówkę”.PrzyCzarnowiejskiejdosprzedaniabyłkociołekparowydotrwałejondulacji,apracowniabednarskaprzyKrakowskiej46polecała
beczki do kiszenia kapusty (50350litrów).Natomiastdużeogłoszenieinformowało,żewmyślzarządzenia Prezydium Miejskiej
RadyNarodowejod15do18listopada ma się odbyć obowiązkowa
akcja odszczurzania. W związku
z tym wzywano kierowników
przedsiębiorstw, zarządców nieruchomoścido„wykupna”trutek
„Derotal”.
Rewolucjarewolucją,ależycie
toczy się dalej.
POLUB NAS NA FACEBOOKU
WWW.FACEBOOK.COM/DZIENNIKPOLSKI
REKLAMA
DZIENNIKPOLSKI24.PL
ŚRODA, 4 LUTEGO 2015
DZIENNIK POLSKI
|9
7070
LAT
LAT
DZIENNIKA
DZIENNIKA
POLSKIEGO
POLSKIEGO
|9
004896754
10 |
DZIENNIKPOLSKI24.PL
ŚRODA, 4 LUTEGO 2015
DZIENNIK POLSKI
70 LAT DZIENNIKA POLSKIEGO
POLUB NAS NA FACEBOOKU
WWW.FACEBOOK.COM/DZIENNIKPOLSKI
Kruchy dobrobyt dekady
Edwarda Gierka
W „Dzienniku Polskim” nigdy nie brakowało dziennikarzy, którzy nie bali się zadawać władzy trudne pytania
WŁODZIMIERZ KNAP
O
d schyłku lat 60.
Edward Gierek
szykował się do
przejęcia władzy.
Ludzie, którzy
wówczas stali wysoko w hierarchii
partyjnej, ata była
najważniejsza, nie mieli co do tego najmniejszych wątpliwości.
Praktyczni dygnitarze zaczęli
podlizywać się ówczesnemu I sekretarzowi PZPR na Śląsku.
Władysław Gomułka szedł
w odstawkę. Było kwestią czasu,
kiedyGierekzastąpigonastanowisku I sekretarza całej partii.
„Wiesław” musiał tak skończyć,
bomiałwizjępaństwa,wktórym
wszyscymająbyćrównieubodzy.
Uważał,żewszystkopowyżejnędzy, w której się wychował, jest
luksusem, a Polacy powinni być
wdzięczni jemu osobiście i socjalizmowi. Nie rozumiał, że rozmija się z aspiracjami społecznymi,
przede wszystkim partyjnego
aparatu. Ten dusił się jego skąpstwem i obyczajową dewocją,
w której problemem była głębokość dekoltu Kaliny Jędrusik.
Musiała nastąpić zmiana.
Przyszedł Gierek. Masakra
naWybrzeżuw grudniu1970roku przyśpieszyła początek jego
panowania. Przed objęciem rządów jego nazwisko w „Dzienniku Polskim” pojawiało się jedy-
niesporadycznie.GdytrwałGrudzeń’70, czytelnicy dostawali jedynieagencyjneinformacje.Przekaz szedł z Warszawy. Zatwierdzanybyłprzezludzi,którzysprawowali wówczas realną władzę
w partii. Dopóki „lejce” trzymał
Gomułka,toinformacjebyłyskąpe,winnijasnonazwani.Gdywładzęstracił,szerokąfaląszedłprzekaz o masowym poparciu dla
Gierka.Dbano,bynałamachgazet,wtym„Dziennika”,wielebyłoonowymIsekretarzuinowym
stylu sprawowania władzy przez
niego.Niemożnabyłojednakzamieszczać artykułów o wydarzeniachnaWybrzeżu.Tylkowprasie gdańskiej i szczecińskiej podano listę 44 poległych, a kalendarium wydarzeń Grudnia ’70
wolno było zamieścić jedynie
„Głosowi Wybrzeża”.
WIARA W NOWE OTWARCIE
Niemożnazaprzeczyć,żeGierek
istotnie różnił się od poprzednika. Wtedy nie wiedziano, że dla
Kremla jest partnerem znacznie
wygodniejszym niż był Gomułka. Ale też nie ulega wątpliwości, że w początkowym okresie jego rządów wielu Polaków uwierzyło w nowe otwarcie, w lepszą
przyszłość, w otwarcie na świat.
Kredyty zaciągane przez Gierka
na Zachodzie budziły nadzieję
na rozwój cywilizacyjny Polski.
Niezdawanosobiesprawy,żeZachód wciskał mu technologie
schodzące, a nie nowoczesne.
Szybko jednak zaczęły pojawiać się rysy. Gierek, który był
totalnym leniem, coraz mocniej
dbał o własny wizerunek, a reszta mało go obchodziła. A gdyby
nawet interesował się losem Polski, to był zupełnie nieprzygotowany, by sprawnie rządzić państwem. Premier Piotr Jaroszewicz znał się na gospodarce niewiele lepiej. Cała ekipa związana
z Gierkiem to byli zresztą z reguływyłączniepartyjniaparatczycy,
dla których naczelną ideą było
dbanieowłasnyinteres.Nierozumieli mechanizmów ekonomicznych. A kiedy pieniędzy w kasie
państwa było już bardzo mało,
postanowiono zdobyć je przez
podniesienie cen żywności.
W czerwcu 1976 r. Jaroszewicz ogłosił, że ceny na podstawowe towary wzrosną od 30
do 100 proc. 25 czerwca 1976 r.
rozpoczął się protest. Objął 97
zakładów, a szczególnie ostry
przebiegmiałwRadomiu,Ursusie i Płocku. Władza ugięła się
i cofnęła podwyżki. Jednak bestialskopotraktowałakilkatysięcy protestujących. W odpowiedzi pojawiła się opozycja. We
wrześniu 1976 r. powstał KomitetObronyRobotników.Odpaździernika1978r.otuchyPolakom
dodawał Jan Paweł II, a rządzących papież Polak doprowadzał
do furii; bali się jego autorytetu
icharyzmy.Faktemjestjednak,że
opozycja mogła za Gierka działać–cobyłobyniemożliwewczasach stalinowskich, a nawet gomułkowskich–dlatego,żeniebył
onzdolnyanidoprawdziwychrepresji, ani prawdziwych reform.
W konsekwencji kryzys się pogłębiał.
1 lipca 1980 r. ekipa Gierka
zdecydowałasięwprowadzićpodwyżki na mięso i wędliny, nie informującotymwcześniej.Jeszcze
tegosamegodniazaczęłysięstrajki. I choć władza próbowała ratowaćsytuację,główniezapomocą podwyżek płac, było dla niej
zapóźno.Lawinaruszyła,doprowadzając do Sierpnia ’80, utraty
władzy przez Gierka, rewolucji
„Solidarności”, zdławionej po 16
miesiącach.
W latach 70. „Dziennik Polski” miał pozycję jednej z ważniejszych gazet wPolsce. Zajmował się światem, krajem, regionem (ukazywał się m.in.
w Przemyślu), Krakowem. I starał się zachowywać równowagę
między tymi obszarami. Tak by-
ło, choć rozmiary gazety były
szczupłe.
OFICJAŁKI I ŻYCIE
Wlistopadzie1971r.redakcjapiórem Jana Adamczewskiego narzekała:„Wiemyotymdobrze,że
bardzo chudy jest nasz >Dziennik<. Trzy razy w tygodniu sześć
stron, dwa – nieszczęsne cztery
kolumny, raz – w niedzielę –
osiem,cojaknamagazynjestobjętościąwyjątkowoskromną”.Re-
dakcjastraszyła,choćdelikatnie:
„Nie bardzo godzimy się na taki
stanrzeczyinato,żerazwtygodniu w ogóle się nie ukazujemy”.
„Królewskie”wydanieukazywałosiębowiemwniedzielę,akolejne we wtorek. Tekst miał nacelu
uzyskaniezgodydecydentów,by
pozwolili na rozwój gazety. PisanybyłbowiemprzedVIZjazdem
PZPR i skierowany do ówczesnychwładzidelegatównapartyjnysabat.Takiebyłyczasy.Wspaniała – i wiecznie młoda
GAZETA Z KLASĄ
„Dziennik” nie był wówczas gazetą najpopularniejszą w Krakowie, bo takie miano przysługuje
„Echu Krakowa”. – Bez wątpienia był pismem bardzo poważanym, a przy tym dobrze sprzedającym się – wspomina red. Marian Nowy, który zajmował się
przede wszystkim popularyzacją nauki. W 1972 r. nakład
„Dziennika” wynosił 92 tys. egzemplarzy.
FOT. ARCHIWUM
Nie można było
zamieszczać
artykułów
o wydarzeniach
na Wybrzeżu.
Tylko w prasie
gdańskiej
i szczecińskiej
podano listę 44
poległych,
a kalendarium
wydarzeń
Grudnia’70 wolno
było zamieścić
jedynie „Głosowi
Wybrzeża”
Edward Gierek doszedł do władzy po krwawych zajściach w grudniu 1970 r.
Choć wielokrotnie
w zespole „Dziennika
Polskiego” iskrzyło,
to na zewnątrz
redakcja cieszyła się
opinią monolitu,
zgranego zespołu
–red.JolantaAnteckapodkreśla,
żeiwówczasniebrakowałodziennikarzy „Dziennika”, którzy zadawali niewygodne pytania ówczesnympartyjnymdygnitarzom.
Haracz partii musiał jednak
„Dziennik” składać, jak każdy inny tytuł w okresie PRL. Pierwsza i część drugiej strony była zajęta przez ówczesną władzę. Gazeta musiała przedrukowywać
partyjne oficjałki. Przemówienia
Gierka często szły całe, nieraz
na jedną lub niemal dwie maczkiem zapisane kolumny. Ale tylko on miał taki status na łamach,
bo pozostali ludzie władzy już
nie. Wystąpienia np. Jaroszewicza, Jabłońskiego czy Klasy, I sekretarza KW PZPR wKrakowie,
były z reguły mocno skrócone.
Ten mechanizm dotyczył też
tekstów opisujących wizyty i inne oficjałki z udziałem partyjnych bonzów.
Dr Zbigniew Bajka, emerytowanypracownikOśrodkaBadań
Prasoznawczych, czytelnik
„Dziennika” od lat 50., zwraca
uwagę, że w tzw. dekadzie gierkowskiej siłą gazety była solidność warsztatowa wielu dziennikarzy. Jasności i precyzji pisania
strzegł Bolesław Garlicki. – Bolo miał opinię pogromcy, dzięki
czemu zwłaszcza młodzi dziennikarze dbali, by oddawać porządnie napisane teksty – twierdzi Jolanta Antecka. Dr Bajka
podkreśla, że na wysokim poziomie stał dział kultury. – Krystyna Zbijewska (1920-2009) była
fantastyczna – chwali z przekonaniem. – To był wysokiej klasy
fachowiec, sumiennie chodziła
na spektakle, znała aktorów, ale
każdegorzetelnieoceniała. Ored.
Zbijewskiej,twórczyniKlubuMiłośnikówTeatru,niktzresztąinaczej nie mówi. – Wówczas dzien-
DZIENNIKPOLSKI24.PL
ŚRODA, 4 LUTEGO 2015
DZIENNIK POLSKI
nikarze dzielili się na piszących
książkiiniepiszącychich –twierdziJolantaAntecka.– Krysia należała do tej pierwszej kategorii.
Ukazywałysięjejksiążki,zwłaszcza o Stanisławie Wyspiańskim.
O nim sporo też publikowała
nałamach„Dziennika”.Jakociekawostkę można przytoczyć jej
wywiad z Ewą Demarczyk, który ukazał się 22 lipca 1971 r. „Nie
myślę o porzuceniu Krakowa, bo
wrosłam w to miasto” – deklarowała wtedy pieśniarka. Marian
Nowy wspomina, że Krystyna
Zbijewska wieczorem przychodziła do drukarni i sprawdzała
swój tekst, nawet gdy był już
pokorekcie. Wszyscy się do tego
przyzwyczaili. – Któregoś dnia
zachorowała i zrozpaczona zadzwoniła do redakcji – opowiadared.Nowy– żeniemożeprzyjść
do drukarni, by obejrzeć tekst
przeddrukiem. Nie było rady, poszedłem do jej mieszkania ipokazałem korektę. Ulżyło jej.
Dr Bajka podkreśla, że świetnie kolumnę miejską redagował
JanuszJakubowski(1932-2009).
I o nim usłyszeć można tylko superlatywy. Red. Antecka wspomina go jako szefa nietolerującegoobijaniasię,aleszanowanego,
bo wymagał wiele, lecz sam dawał jeszcze więcej innym.
W ocenie dr. Bajki, reportaż
w „Dzienniku” nie stał wtedy
na zbyt wysokim poziomie. Dlaczego? – Rasowi reporterzy po-
70 LAT DZIENNIKA POLSKIEGO
szli do Machejka (Władysław
Machejek był naczelnym „Życia
Literackiego”). I faktycznie
w„Dzienniku”wepocegierkowskiej nie brakuje „reportaży produkcyjnych”.
MarianNowyodlat70.popularyzował naukę w „Dzienniku”,
azajmowałsięniązinspiracjired.
Władysława Cybulskiego (19242010), wówczas wiceszefa gazety
i jednej z jej legend. Z czasem powstał„DziennikUniwersytecki”,
potem„Akademicki”,awnichpisali świetni autorzy. – Gdy przyszedłemdogazety,wredakcjibyło
jeszczetrochęinteligencjistarejdaty,coniepozostałoobojętnedlaobyczajów i zasad panujących w zespole –podkreśla red. Nowy.
ZGRANY ZESPÓŁ
Zwracateżuwagę,żechoćwielokrotnie w zespole „Dziennika”
iskrzyło,tonazewnątrzredakcja
cieszyłasięopiniąmonolitu,zgranegozespołu.JolantaAnteckapotwierdza tę opinię: – Adam
Hollanek, Janusz Roszko i Jurek
Steinhauf bili się ostro o to, kto
z nich jest najlepszym dziennikarzem. W ruch szły pięści, krzesła
i wszystko, co było pod ręką
– wspomina. – Każdy z nich był
świetny w swoim fachu. Ale
wszystkozostałowmurachPałacu Prasy. Czuliśmy się jednością
i tak byliśmy odbierani – dodaje.
Jolanta Antecka przypomina też
FOT. ARCHIWUM
POLUB NAS NA FACEBOOKU
WWW.FACEBOOK.COM/DZIENNIKPOLSKI
Z gospodarską wizytą w Hucie Katowice
postaćZdzisławaDudzika,który
zmarł w styczniu, dziesięć lat temu,w83.rokużycia:– OficerArmiiKrajowej,dziennikarzoumiejętności dziwienia się, co skutkowało albo ingerencją cenzorską,
albogigantycznąawanturą,trzy-
krotnie krótkim wyrzuceniem
zpracy.Dodziśnatomiastniemogę pojąć, jak pisał teksty czy grał
w brydża, skoro był niemal ślepy.
W latach 70. pracę w „Dzienniku”zaczynałJanOtałęga,świetny dziennikarz sportowy. – Jako
młodyadeptdziennikarstwa,jeszcze przed otrzymaniem etatu, zostałem wpuszczony na głęboką
wodę – wspomina. – Otrzymałem zlecenie napisania sprawozdania z ligowego meczu piłkarzy
Wisły.Starannieopisałemwygraną krakowian i swój debiutancki
tekst z ekstraklasy przekazałem
redakcji. Nie był to koniec pracy,
bowiem nagle wpadł z sąsiedniego piętra dyżurny redaktor „Gazety Krakowskiej” z trwogą, że
ich reporter gdzieś się zawieruszył i czy mogę napisać też relację
sąsiadom.Takzrobiłemimiałem
dwa debiuty od razu.
W latach 70. w dziale sportowym pracował jeszcze Zygmunt
Merta (1904-1978), redaktor
„IKC”-a. – Od niego wiele rzeczy
się dowiedziałem, w tym o dawnych czasach na Wielopolu, bo
i „IKC”, i „Dziennik” mieściły się
w Pałacu Prasy na Wielopolu
– przypomina Jan Otałęga. Zygmunt Merta nie krył przed nim
np. tego, jak obsługiwał igrzyska
olimpijskiewLosAngelesw1932
r.,arobiłtoznasłuchuzagranicznego radia. – Notował, co mówiono – opowiada Jan Otałęga –
i zsyłał tekst do zecerni, rano czytelnicy czytali o wydarzeniach
za oceanem, m.in. o złotym medalu Janusza Kusocińskiego.
Właściciel „IKC”-a Marian Dąbrowski był tak zadowolony, że
wyciągnął z kieszeni zwitek grubych banknotów i wręczył mu, bo
REKLAMA
| 11
takie miał zwyczaje. Po podobną
metodę sięgnął Zygmunt Merta
po 40 latach, w czasie zimowych
igrzysk w Sapporo.
W „Dzienniku” wepoce gierkowskiejzamieszczanebyłyrównież ogłoszenia. Na przykład:
„Trabant 601 – kupię”. „Sprzedam Warszawę M-20”. „Kucharzalubkucharkęprzyjmędopracy od zaraz w jadłodajni prywatnej.Warunkibardzodobre”.Stałe miejsce zajmowała na łamach
ramka z ubogim programem telewizyjnym. W repertuarze kin
miał miejsce podział na kina
w Krakowie i w Nowej Hucie.
Niemało miejsca zajmowała
problematyka zagraniczna. Raz
w tygodniu pojawiała się cała
strona poświęcona polityce międzynarodowej oraz ciekawostkom z „wielkiego świata”. Redagowali ją m.in. Józef Niepokój
i Józef Pałka.
– W dziale sportowym pierwsze skrzypce odgrywał Zbigniew
Ringer, jego kierownik, a zarazem zapalony narciarz i instruktor –mówiJanOtałęga.Byłyrównież stałe kolumny. Tworzyli je
m.in.: Władysław Cybulski (o filmach), Adam Teneta (o prawie),
Bolesław Garlicki (o telewizji),
Bruno Miecugow (o wszystkim).
Często teksty zamieszczała Janina Pitułowa, Krystyna Kamińska, Jerzy Walawski, Adam
Dziok,WitoldZechenter,Leszek
Mazan...
004899806
Panorama
Krakowska
<ƌĂŬſǁ͕BĂŐŝĞǁŶŝŬŝ
Ƶů͘&ƌĞĚƌLJϰĞ
Fronton - siła w doświadczeniu
25 lat na rynku budowlanym
ul. Kamienna 19, tel. 12 630 17 46, www.fronton.pl
12 |
DZIENNIKPOLSKI24.PL
ŚRODA, 4 LUTEGO 2015
DZIENNIK POLSKI
70 LAT DZIENNIKA POLSKIEGO
POLUB NAS NA FACEBOOKU
WWW.FACEBOOK.COM/DZIENNIKPOLSKI
Pokutę odbyliśmy,
rozgrzeszenie dostaliśmy
Informacja
pod tytułem
„Arcybiskup Karol
Wojtyła wybrany
papieżem”, która
ukazała się 17
października
na pierwszej
stronie „Dziennika
Polskiego”, była
redagowana
w Warszawie.
Podobno cenzura
czytała ją słowo
po słowie
kilkadziesiąt razy!
Obok
zamieszczono
omówienie
uchwały Rady
Ministrów „W
trosce o poprawę
zaopatrzenia rynku
w mięso, mleko
i ich przetwory”
GRAŻYNA STARZAK
W
śród krajów,
którew1945r.
znalazły się
w
orbicie
wpływów
Związku Sowieckiego,
Polska wyróżniałasiępodwielomawzględami.
Przede wszystkim wysokim poziomem świadomości religijnej
społeczeństwa.Duchownibyliautorytetamiwwielusprawach.Komunistyczne władze nie chciały
się z tym pogodzić. Rozpoczęły
bezpardonową walkę z Kościołem. Polem tej walki była m.in.
prasa.Tekstyzamieszczanewlatach50.i60.nałamach„DziennikaPolskiego”nieprzynosząnam
chluby. „Pokutę” – mówiąc językiem Kościoła – rozpoczęliśmy
pod koniec lat 80. Dzisiaj możemy z dumą powiedzieć, że rozgrzeszenie dostaliśmy.
ODFRONTU I OD KULIS
Walka komunistów z Kościołem
zaczęła się od aresztowania
w styczniu 1951 r. pod zarzutem
szpiegostwa biskupa kieleckiego
CzesławaKaczmarka.Zarzucano
mu „kolaborację z niemieckim
okupantem,szpiegostwanarzecz
USA i Watykanu” oraz „próbę
obalenialudowychwładz”.Podob-
nezarzuty„szpiegostwazaamerykańskiepieniądze”usłyszałagrupa kilku księży i świeckich w diecezjikrakowskiej.21stycznia1953
r. rozpoczął się ich „proces”.
Trzech duchownych skazano
na śmierć, a pozostałych na wieloletnie więzienie. Teksty publikowanewtymokresienałamach
„Dziennika Polskiego” nie przynosząnamchluby.Wystarczywymienić kilka tytułów: „Kuria metropolitalna w Krakowie siedliskiemreakcji”,czy„Niewolnotolerować ośrodków wrogich
knowańprzeciwnarodowi”.Okolicznościąłagodzącąmożebyćfakt,
iż większość tekstów na temat tegohaniebnego„procesu”redagowano w Warszawie i sygnowano
PAP (Polska Agencja Prasowa)
lub w ogóle nie podpisywano.
Niektóre z informacji brzmią
niemal groteskowo. Bo czy można poważnie potraktować notatkępodtytułem„Ks.Lelitoopracował plan napadu na fabrykę
w Skawinie”. Albo wierzyć w autentyczność zdjęć przedstawiającychduchownegostojącegoobok
kałasznikowów? Nie do śmiechu
jest zapewne wybitnym krakowskim literatom, którzy podpisali
się pod wydrukowaną na pierwszej stronie „Dziennika” „rezolucją”potępiającąskazanychwtym
„procesie”.
U progu nowej Polski, na początkulat90.,wróciliśmydotego
haniebnego„procesu”.Opierając
się na informacjach uzyskanych
m.in. od jednego ze skazanych,
zmarłego w 1999 r. Edwarda
Chachlicy,żołnierzaantykomunistycznego podziemia, opisaliśmy
jakten„proces”wyglądałodkulis.
„Jesteśksiędzem,więcmusiszbyć
wrogiem” – to było ulubione powiedzenieoficerówśledczychzUB.
Wobec aresztowanych nie mieli
litości.Tylkojedenzubeków,którzy ich torturowali – o czym również pisaliśmy na łamach – został
osądzony i skazany.
Napoczątkulat90.jakopierwsi
podaliśmy informację, że do krakowskiejkuriiwróciładokumentacja katyńska, przechowywana
przy Franciszkańskiej 3 przez
kard. Sapiehę, a zabrana przez
ubeków w czasie rewizji podczas
„procesu krakowskiego”. HistorycyzIPN-u,odlatsystematycznie
współpracujący z „Dziennikiem
Polskim”, do dziś nie znaleźli odpowiedzinapytanie,dlaczegowładze komunistyczne nie odważyły
się zniszczyć tak kompromitujących ich dokumentów.
Marek Lasota z krakowskiegoIPNpisałnałamachnaszejgazety, że „proces krakowski miał
być preludium do postawienia
przedsądemnajwyższychdostojnikówkrakowskiejkurii,apotem
całego Kościoła w Polsce”. Po
śmierciStalinateplanyzaczęłysię
na szczęście rozmywać, chociaż
jeszcze we wrześniu 1953 r. internowanoprymasaStefanaWyszyńskiego.
MATKA BOSKA WARESZCIE
Naprzełomielat50.i60.Kościół
zaczął przygotowania do obchodówmileniumchrztuPolski.Władza ludowa wolała jednak świętować „tysiąclecie państwa polskiego”, uznając, że to będzie dobre pole do walki o rząd dusz
zKościołem.Walkiwdosłownym
tego słowa znaczeniu. Inwigilowanoksięży.Podbylepretekstem
robiono rewizje na plebaniach.
PodOlkuszemdoszłonawetdo…
„aresztowania”obrazuMatkiBoskiej, który wędrował po parafiach. „Dziennik Polski” pisał
w tym czasie na pierwszej stronie, ile będzie kosztował ślub angielskiej księżniczki Małgorzaty
ijakbędąobchodzićpierwszeurodzinykrakowskieczworaczki.Jednemuznaszychznakomitych,nieżyjących już starszych kolegów,
autorowi wielu książek o Krakowie, polecono napisać artykuł
na temat dochodów księży.
FOT. ARCHIWUM
Teksty z lat 50. i 60. nie przynoszą nam chluby. „Pokutę” – mówiąc językiem Kościoła – rozpoczęliśmy pod koniec lat 80.
Proces kurii krakowskiej: w drugim rzędzie, trzeci od lewej ks. Lelito
Większość tekstów
na temat haniebnego
„procesu”
redagowano
w Warszawie
i sygnowano PAP
(Polska Agencja
Prasowa) lub nie
podpisywano
Z tekstu pt.: „Kto ma księdza
w rodzie, tego bieda nie ubodzie”
można się było m.in. dowiedzieć,
ile w Krakowie w tym czasie było parafii, domów zakonnych itp.
Stefan Kisielewski, wspominając te czasy w „Dziennikach”, pisał: „Władza przez dziesięciolecia prowadziła przeciw Kościołowi wojnę podjazdową, wtedy
– ku swojej zgubie – zdecydowała się na starcie frontalne. Potężna, propagandowa armia (…)
okazała się jednak za słaba”.
Bodaj jednym z nielicznych,
ideologicznieobojętnych,tekstów
o Kościele publikowanych na naszych łamach w latach 60. była
„korespondencja z Watykanu”.
Autor, niebędący współpracownikiem „Dziennika”, opisał, dość
zgrabnie,przebiegspotkaniajednegozwatykańskichhierarchów
z dziennikarzami. Hierarcha ów,
sypiąc anegdotami, promował
swoją książkę o Piusie XII.
Wtymmiejscutrzebawspomnieć, że korespondencje z Waty-
kanu ukazują się na naszych łamachdodzisiaj.Mieliśmyimamy
relacje„zpierwszejręki”zewszystkichważniejszychwydarzeń,któredziejąsięwStolicyApostolskiej.
Naszymi współpracownikami są
ludzie zajmujący ważne funkcje
w watykańskich urzędach i tamtejszych mediach.
PIERWSZY WHISTORII
Doklęskikomunistycznejwładzy
na propagandowym i nie tylko
fronciewdużejmierzeprzyczynił
sięKościółkrakowskiidziałalność
duszpasterska biskupa Karola
Wojtyły.Przyszłypapieżobjąłgodnośćmetropolity13stycznia1964
r.,zastępujączmarłegokilkanaście
miesięcywcześniejabpaEugeniuszaBaziaka.Uroczystyingresnowegometropolityodbyłsię8marca tego samego roku w katedrze
na Wawelu. W „Dzienniku Polskim” następnego dnia ukazała
się krótka notatka na ten temat.
Gdybytowydarzeniemiałomiejsce dzisiaj, pewnie wydalibyśmy
specjalny, kilkustronicowy dodatek, tak jak w 2005 r., gdy metropolitą krakowskim został kard.
Stanisław Dziwisz. Pewnie staralibyśmy się usatysfakcjonować
Czytelnikanieznanymiszerzejfaktami.Piszącnp.jaknietypowabyła forma podania do wiadomości
decyzjipapieżaomianowaniuKarolaWojtyłymetropolitą.Napisaliśmy o tym mało znanym fakcie
wiele lat później. Warto go przypomnieć,bobyłtopierwszyichy-
bajedyny,jakdotąd,whistoriipapiestwa przypadek, żeby papież
– Paweł VI – osobiście zadzwonił
do kurii, w tym przypadku krakowskiej, z wiadomością o podniesieniudotychczasowegobiskupapomocniczegodogodnościarcybiskupiej.
W latach 1964-78 gazety nie
poświęcałyzbytwielemiejscasprawom Kościoła. Mimo to „DziennikPolski”byłczytanyprzezwierzących. A nawet przez kościelnychhierarchów.Kard.Stanisław
Dziwisz,któryjestnaszymczytelnikiem od 1957r., wyznał kiedyś,
że będąc kapelanem Karola Wojtyłycodziennierano,przedśniadaniem,zdawałmurelację,codanego dnia napisano w „Dzienniku
Polskim”. – Arcybiskup Karol
Wojtyła, późniejszy Ojciec Święty, żył z ludźmi i dla ludzi. Dlatego bardzo interesował się tym
wszystkim, co ich dotyczyło.
A o tym pisano w „Dzienniku”
– mówi kard. Dziwisz.
HABEMUS PAPAM
„Krakówzwariował,śmiejemysię
i płaczemy” – taki wpis widnieje
wksiędzegratulacyjnejwystawionej wkrakowskiej kurii po wyborzeKarolaWojtyłynapapieża.16
października1978r.wpodobnym
nastroju było wielu Polaków.
Większośćkrakowiandowiedziała się o tym pocztą „pantoflową”.
BpTadeuszPieronekzRadiaWatykańskiego.Wspomina,żezaraz
potemobdzwoniłwszystkichznajomych. Polskie media z rezerwą
informowały o tym wielkim wydarzeniu.Informacjapodtytułem
„Arcybiskup Karol Wojtyła wybrany papieżem”, która ukazała
się 17 października na pierwszej
stronie„DziennikaPolskiego”,byłaredagowanawWarszawie.Podobno cenzura czytała ją słowo
posłowiekilkadziesiątrazy!Obok
zamieszczonoomówienieuchwałyRadyMinistrów„Wtrosceopoprawęzaopatrzeniarynkuwmięso, mleko i jego przetwory”.
Gdy komunistyczna władza
niecoochłonęła,opracowanospecjalną strategię informowania
o tym, co dzieje się w Watykanie.
23 października 1978r. w „DziennikuPolskim”wydrukowanoobszernąrelacjęzinauguracjipontyfikatu papieża Polaka. W pierwszymakapiciepoinformowano,że
w uroczystości wziął udział przewodniczący Rady Państwa HenrykJabłoński.Jestteżoficjalnyko-
munikatEpiskopatuPolskiitreść
depeszygratulacyjnejdoJanaPawła II wystosowanej przez…LeonidaBreżniewa,ówczesnegopartyjnego przywódcy ZSRR.
„Rozpoczął się dyplomatycznykontredans,otwierającynowy
rozdział w historii Europy
Wschodniej” – pisał Tad Szulc,
pierwszy biograf Jana Pawła II.
W swojej książce o papieżu Polaku zacytował też słowa Edwarda
Gierka,który–gdydowiedziałsię,
żeKarolWojtyłazostałpapieżem
–powiedziałdożony:„Towielkie
wydarzeniedlanarodupolskiego
i duże komplikacje dla nas”.
Pierwsząpapieskąpielgrzymkę do Ojczyzny w 1979 r., która
w opinii bp. Tadeusza Pieronka,
ówczesnego sekretarza generalnegoepiskopatu,była„rozbudzeniem całkowicie zdezorientowanego polskiego społeczeństwa”,
opisywano w mediach, również
nałamach„Dziennika”,takjakrelacjonowało się wówczas wizyty
przywódców zaprzyjaźnionych
państw. Chłodno i z rezerwą. Fotoreporterówobowiązywałaspecjalna instrukcja. Chodziło o to,
żeby na zdjęciach nie było widać,
jak wielkie tłumy i z jakim entuzjazmem witały Jana Pawła II.
Dwadzieścia lat później wydaliśmyspecjalnydodatekzewspomnieniami czytelników z tej pielgrzymki. Czytając te wspomnienia można zrozumieć, jak trudne
zadanie mieli w tamtych czasach
REKLAMA
DZIENNIKPOLSKI24.PL
ŚRODA, 4 LUTEGO 2015
DZIENNIK POLSKI
70 LAT DZIENNIKA POLSKIEGO
reporterzyifotoreporterzy„Dziennika Polskiego”.
Każdynumerzdodatkiem„papieskim” – czy to z fragmentami
nauczania Jana Pawła II, czy „poradnikiem pielgrzyma” – był kupowany„napniu”.Wkilkagodzin
rozszedłsię„Dziennik”,doktóregodołączyliśmypłytęzpieśniami
religijnymi,m.in.Barką,którąwraz
z młodzieżą śpiewał w 1966 r. Karol Wojtyła. I to jak śpiewał!
ŚcieżkamiJanaPawłaII„chodzimy”dodziś.Dosłownieiwprze-
TO CO NAJWAŻNIEJSZE
Pielgrzymki Jana Pawła II doOjczyzny, obok zrywu wolnościowego i transformacji ustrojowej,
byłyniewątpliwienajważniejszymi wydarzeniami społecznymi
ostatnichlat.Począwszyod1991r.
zawsze i wszędzie towarzyszyliśmywędrującemupoPolsceiMałopolsce papieżowi. Dzięki kontaktom z wybitnymi ludźmi kultury, nauki, literatury mieliśmy
na naszych łamach także relacje
z apostolskich podróży Jana PawłaIIpoświecie.Pisalidlanaslub
wspominalijem.in.AdamBujak,
Arturo Mari, Marek Skwarnicki
i inni. Udało się nam nakłonić
dorozmowyoswoichspotkaniach
zpapieżemjednegoznajbliższych
przyjaciół Karola Wojtyły – nieżyjącego już ks. prof. Tadeusza
Stycznia z KUL, który tylko raz
udzielił wywiadu. Dla „Dziennika Polskiego” właśnie. Tekst ten
pod tytułem „Przeniknięty Bogiem”przedrukowałyinnegazety. Również zagraniczne.
KażdyprzyjazdpapieżaPolaka
do Ojczyzny, począwszy od 1991
r.,staraliśmysięuczcićspecjalnymidodatkami.Nasiwierniczytelnicy gromadzili je w domowych
archiwach.Dużympowodzeniem
cieszył się np. dodatek z 1997r.
Nadrugiejstronieokładkizamieś-
| 13
nanaszychłamach„DziennikDiecezjalny”.Odtrzechlatpodpatronatemkard.StanisławaDziwisza
itarnowskiegobiskupaAndrzeja
Jeża organizujemy bardzo popularnywśródczytelnikówplebiscyt
na Proboszcza, Wikariusza i Najlepszą Parafię Małopolski.
Podsumowując,możnachyba
powiedzieć,żepokutęzawspomniane na wstępie teksty, pisane
pod dyktando komunistycznych
Zamieszczonymi na łamach tekstami
„Dziennik” dowodził i dowodzi swojego
patriotyzmu. Jeśli chodzi o sprawy Kościoła,
starał się i jest obiektywny
Kardynał Stanisław Dziwisz
FOT. AP-PHOTO/MW/STF
POLUB NAS NA FACEBOOKU
WWW.FACEBOOK.COM/DZIENNIKPOLSKI
Każdy przyjazd papieża staraliśmy się uczcić specjalnym dodatkiem
ciliśmy tam piękne zdjęcia papieżaautorstwaAdamaBujaka,pozostawiając jedno wolne miejsce,
wktórymmożnabyłosobiewkleićwłasnąfotografięzpielgrzymki.
Ogromną popularnością cieszył
się też dodatek z 1999 r. pod tytu-
łem „Moje spotkania z Ojcem
Świętym”. Zamieściliśmy tam
wspomnienia naszych czytelników, będące plonem ogłoszonego przez redakcję „Dziennika”
konkursu.Otrzymaliśmykilkaset
prac! Od dorosłych i dzieci.
nośni.Przyróżnychokazjach.Opisując rozmaite inicjatywy podejmowanedlauczczeniapapieżaPolaka, rozwój kultu Bożego Miłosierdziaiwielotysięcznepielgrzymki do tak bliskiego sercu papieża
sanktuariumwŁagiewnikach.Relacjonującpostęppracyprzybudowie sanktuarium św. Jana Pawła
II i Centrum „Nie lękajcie się”.
Wydarzenia z życia Kościoła,
tematy, również trudne i kontrowersyjne,związanezwiarą,przez
ostatnich 25 lat zajmowały i zajmują sporo miejsca na łamach
„DziennikaPolskiego”.Przezpewien czas ukazywał się nawet
propagandystów,odbyliśmy.Rozgrzeszenie dostaliśmy. Jako dowódzacytujmysłowakard.Stanisława Dziwisza, który od 1957 r.
dodzisiajjestnaszymczytelnikiem,
podkreślając,że„Dziennik”zawszebyłijestnadalobecnywDomu
Biskupów Krakowskich”. – Dlaczego? Bo nigdy nas, Polaków, nie
zdradził. Mimo trudnej w przeszłości sytuacji, rozmaitych politycznychnacisków,zachowałswoją tożsamość. Zamieszczonymi
na łamach tekstami dowodził
i dowodzi swojego patriotyzmu.
Jeśli chodzi o sprawy Kościoła,
starał się i jest obiektywny.
004912909
14 |
70 LAT DZIENNIKA POLSKIEGO
DZIENNIKPOLSKI24.PL
ŚRODA, 4 LUTEGO 2015
DZIENNIK POLSKI
POLUB NAS NA FACEBOOKU
WWW.FACEBOOK.COM/DZIENNIKPOLSKI
REKLAMA
004914106
Budopol
BUDUJEMY Z PASJĄ od 15 marca 1945 r.
Już 70 lat
Sprzedaż lokali
handlowych
w budynkach A2 i A3
ul. Ostatnia, Śródmieście rozpoczynamy sprzedaż
„Dom Pod Kopcem” - ul. Wielicka 42
Mieszkania gotowe od 49 do 71 m2
l Budynki odebrane i dopuszczone do użytkowania
l Atrakcyjne ceny już od 5900 zł/m2
l
Do sprzedaży także :
Lokale handlowe i lokale biurowe
l Atrakcyjne powierzchnie
l
Biuro Sprzedaży
31-153 Kraków, al. Słowackiego 39,
tel. 12/633 33 89, 634 14 44 w. 292, fax 12/633 33 05
[email protected], www.budopol.pl
POLUB NAS NA FACEBOOKU
WWW.FACEBOOK.COM/DZIENNIKPOLSKI
DZIENNIKPOLSKI24.PL
ŚRODA, 4 LUTEGO 2015
DZIENNIK POLSKI
70 LAT DZIENNIKA POLSKIEGO
| 15
Sierpień, który zmienił
Polskę i... „Dziennik Polski”
Czołówka gazety
z 1 września ‘80
mówi
o podpisaniu
porozumień ze
strajkującymi
w Szczecinie
i Gdańsku, nie
brakuje relacji.
W podtytule
zaznaczono
przy tym: „Tylko
wydajna i rzetelna
praca umożliwi
realizację
zgłoszonych
wniosków
i postulatów”
MAŁGORZATA MROWIEC
T
o był szok, wstrząs.
Przełom. Również
w prasie. Sierpień
1980rokudałdziennikarzom wielki zastrzykodwagiizapału.Piszącywzakneblowanej przez systemicenzuręprasieprzekonalisię
wtedy,żejednakcośmożesięzmienić.Zobaczyli,jakentuzjastycznie
jest przyjmowane przez czytelnikówpisanieprawdy.Inicjużniebyło jak wcześniej.
– Żyliśmy w pewnej zastanej
rzeczywistości,wtakiejsięurodziliśmy, skończyliśmy studia. Pewnie,wielerzeczynamsięniepodobało,aledopieroposierpniuzobaczyliśmy,żeżyliśmywwięzieniu.Ja
przeżyłamwtedywstrząs –wyznaje Elżbieta Borek, która zaczęła
pracęwkrakowskiejprasiew1977
roku, tuż po ukończeniu polonistyki.– Człowiekożywiłsięposierpniu‘80,chciałosięzmieniaćświat.
Wreszcie się coś ruszyło – wspomina wieloletnia reporterka
„Dziennika Polskiego”.
Ale zanim się ruszyło... Gdy
w połowie sierpnia 1980 r. wybuchałstrajk,któryzmieniłhistorię
Polski,wgazecieniezmienniekrólowałypoprawnepolityczniemateriały agencyjne, z takimi też komentarzami.Wwydaniu„DziennikaPolskiego”z15-17VIII–tekst
pt. „Zakłócenia w rytmie pracy”.
Depeszy PAP-owskiej o tym, że
„w niektórych zakładach iprzedsiębiorstwachmająmiejsceprzerwy w pracy, w czasie których wysuwanesąpostulatypłacowe,atakże dotyczące norm i organizacji
pracy oraz zaopatrzenia” – towarzysząsłowatroski(autorniepodpisany).Puenta:dyskusjesąpożyteczne wtedy, gdy nie zakłócają
pracy,takpotrzebnejkrajowiispołeczeństwu.Przezkolejnednitrwająnałamachwyliczanki,jaktostrajki na Wybrzeżu i w innych częściachPolskiutrudniajążyciemieszkańców i powodują ogromne
stratygospodarcze,zubożająkraj.
22 sierpnia informacja, że w Krakowieprzerwanopracęnadwóch
wydziałach Huty im. Lenina.
Czołówka gazety z 1 września
’80 mówi o podpisaniu porozumień ze strajkującymi w SzczecinieiGdańsku,niebrakujerelacji.
Wpodtytulezaznaczonoprzytym:
„Tylko wydajna i rzetelna praca
umożliwi realizację zgłoszonych
wniosków i postulatów”.
Takabyławtedyprasa.Elżbieta Borek wróciła do Krakowa
po prywatnym pobycie w Gdańsku i napisała reportaż. Było
o czym: o chodzeniu do stoczni,
podawaniukiełbasystrajkującym,
zrzucaniusięnapapierosy,rozmowiezWałęsą.Reportażjednaksię
nie ukazał – był przecież o niepożądanympolityczniewydarzeniu.
– Wtamtychczasachniemożnabyłopowiedziećprawdy.Drukowaliśmy to, co dało się drukować.
Inaczej–ciąłkierownik,naczelny,
cenzor, komitet wojewódzki partii.Każdymiałwłączonąautocenzurę. Ale też staraliśmy się przechytrzyćcenzora.Jeślinamsięudało, pojawiało się przemycone słowo, zakamuflowany podtekst
–zwracauwagęZbigniewPełka,
który do „Dziennika Polskiego”
przyszedł w 1973 r., zaczynał
wdzialemiejskim.Dodaje,żeto,co
ukryte,czytelnicyodnajdowali,tak
jak aluzje w kabaretach.
Również od 1973 r. pracuje
w „DP” Barbara Rotter-Stankiewicz. Potwierdza, że pisząc
wtamtym okresie, nie można było ujawniać swoich poglądów
i odczuć. Krytyka? W „Kronice
Krakowskiej”, przygotowywanej przez dział miejski, krytykowało się zawsze. – Tylko krytykowało się dziury i brud w mieście,aleniedecydentówpartyjnych
– zaznacza. Zatrzymany tekst?
Kiedyś spróbowała opisać krytycznie zakłady drzewne w Nowym Sączu, gdzie panowały
upiorne warunki pracy. – Oczywiście tekst się nie ukazał, bo –
jak mi wyjaśniono – tak wyglądających zakładów pracy nie ma
– opowiada Barbara Rotter.
Zawsze, gdy szła na partyjną
„obsługę”, marzyła o tym, żeby
napisać prawdę. Że była to nudna,napuszonaimpreza,awszyscy
śmiali się i gadali po kątach. Albo
nienapisaćwcale.Niemusiećwymieniać tych wszystkich partyjnychbonzów.Wlatach70.można
było o tym tylko pomarzyć.
W gazecie, gdzie na eksponowanych miejscach drukowano
przyrządzone z udziałem cenzorów materiały PAP, roiło się też
odprodukcyjniakówitekstówpodlanychdydaktyzmem.Dziennikarze podejmowali tematy zastępcze, niewywołujące dyskusji. Pisało się o historii, bezpiecznymi
bohaterami byli ludzie kultury.
W „Dzienniku Polskim” nie
brakowało jednak samego mięsa
rzeczywistości.Dawałygoreportaże. Już w latach 70. zaczął się
ukazywać, a drukowany był też
w latach 80., comiesięczny dodatek „Pejzaż Polski”, wypełniony
klasycznymi reportażami.
– Wreportażumożnabyłopowiedziećdużowięcej,opisującjednostkowyprzypadek,wjednejwsi,
przedsiębiorstwie, gdy krzywdzonyjestjedenczłowiek. Niemógłto
być obraz i krytyka systemu, ale
uchodziło,żenapisałosięojakimś
wypadku,fenomenie.Tymczasem
czytelnik odkrywał różnice mię-
FOT. WIKIPEDIA/ARTUR ANDRZEJ
Podpisanie porozumień stało się szansą także dla dziennikarzy. Nasi wykorzystali ją w pełni
Podpisanie porozumień stało się szansą także dla dziennikarzy
Są już nowe czasy.
Po trzydziestu paru
latach już nie trzeba
patrzeć, czy cenzor
tnie. Dziennikarze
wykłócają się
z cenzurą
dzy rzeczywistością opisywaną
wartykułachinformacyjnychatą
w reportażu – mówi znawca mediów prof. Walery Pisarek.
Te lata to czasy takich piór
w „DP” jak np. Janusz Roszko
– doskonały reporter, entuzjasta
archeologii, Jan Adamczewski
–znawcahistoriiKrakowaiautor
książekonim,piękniepiszącam.in.
o folklorze Jolanta Antecka, zajmującysięwspółczesnymiproblemami społecznymi Janusz Steinhauf, znawczyni kultury KrystynaZbijewska,LeszekKonarski–
jeden z pierwszych dziennikarzy
śledczych, czy Czesław Niemczyński, który patrzył na rzeczywistość przez pryzmat historii.
Sierpień ’80 zmienia Polskę,
zmienia też „Dziennik”. Chociażby 12 października dziennikowy
autor zaczyna tekst o wizycie
przedstawicieliwładzcentralnych
od słów: „Minęły czasy, gdy przyjeżdżającedoHutyim.Leninadelegacje rządowe prowadzone byłypogruntowniewyczyszczonych
halach i mijały robotników, którzy dzień wcześniejotrzymali noweubraniarobocze”.Sąjużnowe
czasy. Po trzydziestu paru latach
już nie trzeba patrzeć, czy cenzor
tnie. Dziennikarze wykłócają się
z cenzurą.
– Jak Polska Polską nigdy nie
byłotakiejswobodydziennikarza
jakodpaździernikailistopada‘80
rokudo13grudnia1981.Dziennikarzeredakcjidecydowalinawet,
kto będzie ich naczelnym – mówi
prof. Pisarek.
Piszesięorzeczach,októrych
dotądsięmilczało.Odwadze,którąprzyniósłsierpień’80(inieodebrał nawet stan wojenny), towarzyszy chęć zajęcia się każdym
szczegółem rzeczywistości, życie
każdegoczłowiekaokazujesiętematemnareportaż.Aludziechętnieczytają,ustawiająsięwkolejce
pogazetyzmagazynami,traktują
je jak miniksiążki.
Reporterki „DP” szczególnie
chętniepisałyosprawachspołecznych i na tematy medyczne. Elżbieta Borek, która w „DP” znalazłasięw1983r.,chciałapisaćjak
Hanna Krall. Odwiedza pacjentki szpitala psychiatrycznego
w Kobierzynie albo demaskuje
adwokata,któryparasięczarnym
procederem: sprzedaje dzieci
za granicę, do adopcji. Barbara
Rotter, będąc młodą mamą, robi
nocne eskapady na reportaż
wSolvayualbonaoddzialepołożniczym,gdziewrazzlekarzamiwi-
ta nowe życie od ósmej wieczór
do czwartej nad ranem.
Zbigniew Pełka w ’81 r. pisze
np. o patologiach władzy w Sandomierzu, o przekrętach tamtejszejRadyNarodowej.Przekrętami
zajmie się też Grażyna Starzak,
niezwyklepłodnaautorka,wcześniej prasoznawczyni, w „DP”,
od1983 roku. – Jeździłam swoim
starymmaluchempocałymregionieipocałejPolsce.Pisałamoprzestępcach,ludzkichdramatach,kobieciezPodkarpacia,którauśmierciłaswojedzieci–noworodki...Poznałam szubrawców i ludzi
wspaniałych. W ’89 roku, jeszcze
przed Okrągłym Stołem robiłam
wywiadyzopozycjonistami –wymienia jednym tchem. Wspomina,żeredaktornaczelnyzpoczątku lat 80., Ryszard Niemiec, bardzodużąuwagęzwracałnareportaż. – Sam był wielokrotnie
nagradzany za reportaż. Miał
na swoim koncie kilka książek.
Mieliśmy się od kogo uczyć trudnej sztuki reportażu. Dlatego nie
mieliśmy mu za złe, że był bardzo
wymagającym naczelnym – mówi Grażyna Starzak.
Końcówkę lat 80. jako dobre
czasydlareportażuw„DP”wspomina Przemysław Osuchowski,
który trafił do redakcji w 1989 r.
– Odblokowałysięwtedystare,ale
niedostępne wcześniej tematy.
Porazpierwszymożnabyłopisać
np.otym,cosięstałowCzarnobylu. A „Dziennik Polski” wręcz zachęcał,żebywsiąśćwpociągipojechać do Czarnobyla, na Syberię,
do rozpadającej się Jugosławii
–mówiOsuchowski,któryzadrukowane w „DP” cykle reportaży
zUkrainy,Białorusi,Rosji,Serbii,
Chorwacji,Mołdawiizdobyłpierwszego tzw. polskiego Pulitzera
–nagrodęStowarzyszeniaDziennikarzy Polskich.
Gdy„DP”powstawał,miałambicje,bystaćsięgazetąogólnopolską. Na początku lat 90. one powróciły. Redakcja otworzyła oddziałwWarszawie,miałastałego
korespondenta w Sejmie. Mógł
sięwtedyotwieraćrównieżnowy
rozdział„Dziennika”. – Ostatecznie do tego nie doszło, ale naczelnym mógł wtedy zostać Ryszard
Kapuściński,któryplanowałprzenieśćsiędoKrakowa.Byłyprowadzonerozmowy,byłzainteresowany. W końcu jednak poinformował, że zmienia życiowe plany
– zdradzaZbigniewPełka,wtamtymokresieprezeswydawnictwa,
które wydawało „DP”.
16 |
DZIENNIKPOLSKI24.PL
ŚRODA, 4 LUTEGO 2015
DZIENNIK POLSKI
70 LAT DZIENNIKA POLSKIEGO
POLUB NAS NA FACEBOOKU
WWW.FACEBOOK.COM/DZIENNIKPOLSKI
Stan wojenny.
Czas weryfikacji
My, redaktorze, pisać jeszcze nie umiemy, ale czytać potrafimy… – usłyszał od komisji Ryszard Niemiec
14 grudnia ukazał się
pierwszy numer
połączonych
dzienników: „Gazety
Krakowskiej”,
„Dziennika Polskiego”
i „Echa Krakowa”.
Pismo zwane było
„Gadziechem”
i „Gadzim Echem” (od
pierwszych sylab
tytułów). Kojarzono je
z wydawanymi
podczas okupacji
„gadzinówkami”,
kolaborującymi
z Niemcami. Miało
nakład 300 tys.
egzemplarzy
REKLAMA
PIOTR SUBIK
13
grudnia1981r.
WojskowaRada Ocalenia
Narodowego,
naczelektórej
stanął gen.
WojciechJaruzelski,ogłosiła
wprowadzeniestanuwojennego.
Rozpoczęłosię586dniniezwykle
mrocznegookresuwhistoriiPolski. Ograniczono swobody obywateli,internowanook.10tys.działaczy NSZZ „Solidarność”.
Nowa rzeczywistość odcisnęłapiętnorównieżnarynkuprasy.
Zawieszono ukazywanie się
wszystkich gazet, prócz reżimo-
004912873
wych „Trybuny Ludu” i „Żołnierza Wolności”.
Redaktorem
naczelnym
„Dziennika Polskiego” był wówczas od roku Ryszard Niemiec.
Pierwszy w historii „Dziennika”
naczelny nie z partyjnego nadania, lecz wybrany przez zespół.
– Przed13grudnia1981r.próbowaliśmy z Maćkiem Szumowskim, naczelnym „Krakowskiej”,
iAndrzejemUrbańczykiemzOTV
Kraków budować scenariusze, co
zrobimy, gdyby doszło do zamachu stanu, bo pojęcia „stan wojenny”niktniewygrzebywałzotchłaniprzepisówPRL –opowiadaRyszard Niemiec, późniejszy redaktor naczelny „Tempa” oraz „GazetyKrakowskiej”.– Kiedygruchnęłatawiadomość,stałosięjasne,
żetrzebazareagować.Maciekna-
mawiałmnie,żebymrazemznim
złożył rezygnację, ale nie mogłem
tegozrobićzespołowi„Dziennika”.
Poranek13grudnia1981r.tak
zapamiętała Jolanta Antecka,
dziennikarka„DziennikaPolskiego”od1967r.:– Niedzielaleniwa,
budzi mnie syn Maciek imówi, że
niema„Teleranka”,tylkoprzemawia jakiś smutny pan. Za chwilę
przychodzi mama i twierdzi, że
wybuchła wojna… Posłuchałam
pana generała i już wiedziałam,
że to wojna polsko-jaruzelska.
TramwajeniedojeżdżałyzNowej Huty do centrum Krakowa,
dlategoAnteckaposzłapodbramę
Hutyim.Lenina.Odpółnocytrwał
tamstrajk.Chciałasięprzyłączyć,
lecz zaprzyjaźnieni hutnicy odesłali ją do dziecka. Pod redakcję
dotarła dopiero w poniedziałek.
Ale nie udało się jej wejść do „Pałacu Prasy” przy ul. Wielopole.
– Przy drzwiach stał pan w mundurze, z erkaemem przewieszonymprzezramięiżądałprzepustki.„Skądmammiećprzepustkę!?”,
odparowałam.Niebyłamjedyna.
Wszyscy poszliśmy „Pod Gruszkę”,byłtochybajedynydzień,kiedyzabrakłotamnawetwodydopicia. Ale wcześniej skończyło się jedzenie, wódka, kawa i herbata
– wspomina Jolanta Antecka.
– Napoczątkustanuwojennego życie towarzyskie buzowało
„PodGruszką”,późniejprzeniosło
się do „Krzysztoforów”, a z czasem zupełnie rozpełzło – dodaje
Andrzej Kozioł, w latach 80.
wZSL-owskich„Wieściach”,potemdługoletnisekretarzredakcji
w „Dzienniku Polskim”.
REKLAMA
004912915
P
rzedsiębiorstwo Usług
Komunalnych Sp.
z o.o. w Krakowie powstało
1.05.1992 r. wskutek prywatyzacji Miejskiego Przedsiębiorstwa Usług Komunalnych
w Krakowie. Obecnie w spółce
pracuje ponad 40 przeszkolonych pracowników, których cechuje wysoka kultura osobista,
uczciwość oraz rzetelność. Od
początku naszej działalności
kierownictwo firmy kładzie
szczególny nacisk na jakość
świadczonych usług oraz pozyskanie Państwa zaufania.
dajemy sobie sprawę, że
śmierć, zwłaszcza bliskiej
osoby, to wielka tragedia
i nawet jeśli jesteśmy przygotowani na rozstanie, stając
Z
w obliczu śmierci, nie zawsze
potrafimy sobie poradzić w tej
trudnej sytuacji. Przychodzi to
łatwiej, jeśli wszystkie formalności związane z pogrzebem
możemy powierzyć komuś,
mając pewność, że załatwi je
za nas w profesjonalny sposób. Dlatego też wieloletnie
doświadczenie pracowników
naszej firmy pozwala profesjonalnie służyć Państwu pomocą
w najtrudniejszych chwilach.
ędziemy tam, gdzie będą
nas Państwo potrzebować,
gdyż świadczymy nasze usługi
B
w dowolnym miejscu i według
życzeń rodziny, na terenie całego kraju.
esteśmy członkiem Polskiego Stowarzyszenia
Kremacyjnego (ang. Polish Funeral Association),
Administratorów Cmentarzy i Przedsiębiorców
Pogrzebowych. Posiadamy certyfikat Polskiej Izby
Przedsiębiorców Branży
Pogrzebowej, która zrzesza
krajowe firmy pogrzebowe
działające etycznie i profesjonalnie.
J
Przedsiębiorstwa Usług Komunalnych Sp. z o.o.
zul. Rakowicka 35a, tel. 12/411-47-76, sob. 8.00-14.00
zul. Reduty 1,
tel. 12/411-35-26
zcm. Grębałów,
tel. 12/645-31-61
zcm. Podgórze,
tel. 12/656-55-11
zul. Pielęgniarek 6, tel. 12/632-31-77
Wszystkie punkty czynne od pon. do pt. od 7.30 do 15.30
DYŻUR CAŁODOBOWY, również w niedziele i święta, tel. 12/411-45-02, 12/411-45-04
14grudniaukazałsiępierwszy
numer połączonych dzienników:
„GazetyKrakowskiej”,„DziennikaPolskiego”i„EchaKrakowa”.
Pismozwanebyło„Gadziechem”
i „Gadzim Echem”. Kojarzono je
z wydawanymi podczas okupacji
„gadzinówkami”. Miało nakład
300 tys. egzemplarzy.
Redakcję „Gadziecha” skompletowanojuż13grudniaprzedpołudniemwsiedzibieKomitetuKrakowskiegoPZPR.Najejczelestanął Zbigniew Guzowski, zapalony filatelista, redaktor naczelny
RozgłośniPolskiegoRadiawKrakowie.Zastępcamiredaktoranaczelnego „Gadziecha” zostali RyszardNiemieciTeresaStanisławska, szefowa „Echa Krakowa”.
Pierwszynumerpismapodwinietązłożonąztrzechtytułówzdominowały depesze dotyczące stanu
wojennego–napierwszejstronie
drukowano „Tekst radiowego
przemówieniagen.armiiWojciechaJaruzelskiego”,„Obwieszczenieowprowadzeniustanuwojennego ze względu na bezpieczeństwo państwa” oraz „ProklamacjęWojskowejRadyNarodowej”.
Wkrótkimkomentarzu„DoCzytelników!!!” redakcja napisała:
„Prasakrakowskacodziennaprzybierze postać, w jakiej trafia ona
dziś do Was – aż do odwołania”.
Nie zamieszczono informacji,
na którą nalegał Szumowski – że
„gazeta stanu wojennego” powstaje bez jego zaangażowania.
REKLAMA
DZIENNIKPOLSKI24.PL
ŚRODA, 4 LUTEGO 2015
DZIENNIK POLSKI
A pismo nie miało stopki redakcyjnej,rzadkoteżautorzypodpisywali się pod artykułami.
Dziennikarze, którzy nie dostąpili„zaszczytu”wejściawskład
redakcji „Gadziecha”, otrzymywali pisma od wydawcy – RSW
„Prasa-Książka-Ruch”: „(…)
Z dniem 14 grudnia 1981 zostaje
obywatelurlopowanydoodwołania.Oterminiepowrotudopracy
zostanie obywatel poinformowany w stosownym czasie”. Podobna w wymowie informacja wisiała w klubie „Pod Gruszką”.
Niemiecwspomina,żejegozaangażowaniew„Gadziecho”było
znikome.Zaważyłonatymrozpędzenie przez ZOMO 17 grudnia
kilkutysięcznej manifestacji
pomszyśw.wkościeleMariackim.
Na Rynku był ze Zdzisławem
Dudzikiem i Tomaszem Domalewskim (obaj z „Dziennika Polskiego”), przy klubie „Feniks”
na rogu ul. św. Jana dostał się
podsilnystrumieńwodyzmilicyjnejpolewaczki.Wziąłgonaplecy
izdołałucieczomowcom.Gdydotarł do redakcji, Guzowski pokazał mu depeszę o pacyfikacji kopalni„Wujek”… –Odwróciłemsię
na pięcie i wyszedłem. Wziąłem
dwa tygodnie zwolnienia z powodu przeziębienia. Pierwszy okres
stanuwojennegodziękitemumnie
ominął – opowiada Niemiec.
Następnegodnia„Gadziecho”
wtekścieośmiercigórnikówwKatowicach i zajściach na ulicach
70 LAT DZIENNIKA POLSKIEGO
FOT. ARCHIWUM
POLUB NAS NA FACEBOOKU
WWW.FACEBOOK.COM/DZIENNIKPOLSKI
Polewaczki na krakowskim Rynku Głównym
Gdańska pisało: „Wymogi stanu
wojennego,wynikającyzeńporządekprawnywinienbyćwimięspokoju i bezpieczeństwa państwa
i obywateli ściśle przestrzegany”.
Ale były też teksty zdejmowane
przezcenzurę–choćbyowzrastającej pogrudniu 1981 r. sprzedaży
trumienwTarnowskiem,ewidentna aluzja do stanu wojennego.
Pierwszy numer wznowionego „DziennikaPolskiego” ukazał
się5lutego1982r.Wodróżnieniu
od „Gazety Krakowskiej”, gdzie
Macieja Szumowskiego zastąpił
propagandysta z Komitetu Krakowskiego PZPR Zdzisław Leś,
redaktorem naczelnym pozostał
RyszardNiemiec.Alenaskładówczesnejredakcji„Dziennika”wpłynęłaprowadzonaodkońcastycznia 1982 r. weryfikacja. Osobno
sprawdzano przydatność dla reżimunaczelnych,osobnodziennikarzy. Komisję stanowili ludziem.in.z PZPR,WRON,RSW
iUrzęduKontroliPrasy,Publikacji i Widowisk, czyli cenzury.
– „Dwunastugniewnychludzi”
to przy tym było małe piwo!
Na wstępie usłyszałem: „My, redaktorze, pisać jeszcze nie umiemy, ale czytać potrafimy…” – Ryszard Niemiec zapamiętał, że
członkowiekomisjidoskonalewiedzieli, kiedy i kto opublikował
w „Dzienniku Polskim” artykuły
będąceniepomyślipartii.Uratowała go znajomość m.in. z zasiadającym w komisji sekretarzem
ds.ekonomicznychKomitetuFabrycznego PZPR w HiL, a zarazem działaczem koszykarskim
–StanisławemKorzeniem.Wstawił się za nim także nieznany mu
z nazwiska przedstawiciel MON.
Niemiec:– Wykorzystałemtopóźniej nie dla mołojeckiej sławy.
Wszystko,cozarzucanomoimludziom, brałem na siebie…
– Odczytywali na żywca pytania przysłane dalekopisem: „Jaki jest pani stosunek do KOR-u,
KPN-u i »Solidarności«?”. Odpowiedziałam: „Jeśli panowie pozwolą,odpowiemosobno,bototrzy
różne rzeczy: ruch społeczny, partia polityczna i związek zawodowy”.Decyzjezapadłydużowcześniej, więc mogliśmy się powygłupiać –opowiadaJolantaAntecka,
któranieprzeszławeryfikacji,co
oznaczało „wilczy bilet” na pracę w tytułach, które wydawała
RSW. Dopiero po czasie znalazła zatrudnienie w „Wieściach”.
| 17
Do„DziennikaPolskiego”wróciła po upadku PRL-u.
W całej Polsce pracę straciło
około 2 tys. dziennikarzy, w tym
800 w radiu i telewizji. Z „Dziennika” odejść musieli też m.in. Leszek Konarski, szef „Solidarności”;JózefPałka,ZbigniewRinger
orazMariadeHernandez-Paluch,
później korespondentka Radia
WolnaEuropa.Taostatniaweryfikowanabyłateżwredakcji„Studenta”.Przyszłaubrananaczarno,
apytana,czypopieraWRON(zwaną„wroną”),miała,wedługJerzegoSkoczylasa,odpowiedzieć:„Nie
widzi pan, że nawet przebrałam
sięzawronę?”.– Marysiabyłanajbardziej pryncypialna z całego
„Dziennika”.Pokazała,żemacharakter i jasno sprecyzowane poglądypolityczne –uważaRyszard
Niemiec. Dziennikarze wspominali: „Po »przesłuchaniu« można
było zwymiotować”.
RyszardNiemiecbyłredaktorem naczelnym „Dziennika”
dowiosny1983r.Przeszedłwtedy
do „Tempa”, a jego miejsce zajął
dotychczasowynaczelnytejgazety sportowej, Edward Gretschel,
który jeszcze kilka lat wcześniej
był zastępcą kierownika Wydziału Propagandy w KK PZPR.
Od 1986 r. do września 1990 r.
„Dziennikiem”rządziłkolejnypartyjnyaparatczyk,wcześniejdyrektorOkręgowegoUrzęduKontroliPublikacjiiWidowiskwKrakowie – Jan Wsołek.
004914093
18 |
REKLAMA
70 LAT DZIENNIKA POLSKIEGO
DZIENNIKPOLSKI24.PL
ŚRODA, 4 LUTEGO 2015
DZIENNIK POLSKI
POLUB NAS NA FACEBOOKU
WWW.FACEBOOK.COM/DZIENNIKPOLSKI
004907150
POLUB NAS NA FACEBOOKU
WWW.FACEBOOK.COM/DZIENNIKPOLSKI
DZIENNIKPOLSKI24.PL
ŚRODA, 4 LUTEGO 2015
DZIENNIK POLSKI
70 LAT DZIENNIKA POLSKIEGO
| 19
JOLANTA ANTECKA
N
a parterze stały maszynyrotacyjneznane
krakowianomosobiście;czasemwgmachu
na rogu Wielopola
i Starowiślnej (wtedy
Bohaterów Stalingradu) uchylano dokładnie spatynowane okna
otwierające się na ulicę. Pierwszepiętrozajmowałylinotypyizecernia. Na drugim mieściła się
redakcja„DziennikaPolskiego”.
Wtedy, wiosną 1967 roku, Leszek Mazan i ja, świeżo przyjęci
na etaty, oraz Tomek Domalewski chwilowo mający status
współpracownika, byliśmy młodzieżą – metrykalną też, ale przede wszystkim redakcyjną. Terminowanie w zawodzie wszyscy
rozpoczęliśmywdzialemiejskim.
Senioraminiewielkiegowówczas zespołu „Dziennika” byli
dwajpracującyemeryci,których
stażzawodowysięgałmiędzywojennego „Ilustrowanego KurieraCodziennego”.RedaktorZygmunt Merta zajmował się
w „Dzienniku” m.in. prognozamipogody.RedaktorWładysław
Szydłowski, konsekwentny reporter miejski, miał dożywotni
przystanek w dziale miejskim,
gdzie często wyręczał legalnego
kierownika, azawsze był ozdobą
działu. Doredakcji wkraczał nienagannie elegancki, w idealnie
wyprasowanejkoszuli,starannie
dobranymkrawacie,butachzawsze doczyszczonych na wysoki
połysk, dając do zrozumienia
nam,modniezłachmanionym,że
zawód zobowiązuje. Potem zaczynał się rytuał przechodzenia
do wersji roboczej: marynarkę
zawieszałnaoparciukrzesła,krawat rozluźniał naile to było możliwe, spinki wyjęte z mankietów
wrzucał do szuflady, ściągnięte
zramionszelkispływałynawysokość kolan – izabierał się do pracy. – Jak się wieża mariacka zawali możesz napisać nawet stronę. Na wszystkie inne sprawy
masz, grafomanie pieroński, pół
kartki –powtarzałiegzekwował.
Gasząc opór w zarodku, dodawał, że czytelnik wydaje własne
pieniądze nie na zgłębianie naszych myślątek, ale żeby dowiedzieć się co, kto, gdzie, kiedy
ipoco.Ikrótko,boporządnykrakowianinczytagazetęwtramwaju,atramwajemjedzieniedoNowego Jorku, tylko najdalej do
Solvayu.
Nauczył nas dużo, ale następcom jakoś nie umieliśmy tego
przekazać.„Szydełko”byłjeden;
niedopodrobieniainiedoprostej
kontynuacji.
Cały „Dziennik Polski” w latachsześćdziesiątychbyłniewielkim,alepysznymzbiorowiskiem
indywidualności: Roszko, Steinhauf, Adamczewski, Cybulski,
Miecugow, Zbijewska, Dudzik,
Dziok…
Adam Dziok, wykształcony
ekonomista, był świetnym pu-
FOT. ARCHIWUM
My, niekoniecznie pomnikowi
To ja w „Dziennikowym” archiwum
blicystą zajmującym się sprawami gospodarczymi, Czyli – jak
mówił – ukończył bardzo konkretne studia, z natury był realistą, a zawodowo parał się czystą
abstrakcją. W redakcji ustanowionogopodstawowąjednostką
roztargnienia. Zdarzyło się bowiem,żewyskoczyłnakorytarzze
śmiercią w oczach i okrzykiem
naustach– GdziejestDziok?!Ma
telefon! Ano zdarzało się. I zdarza. Trzydzieści parę lat później,
nasza młoda koleżanka, osoba
bystraiinteligentna,dodzwoniwszy się po wielu próbach do nowohuckiegoabonenta,przedstawiła się – Moje nazwisko Nowa
Huta… Cokolwiekbypowiedzieć,
poprzednika miała świetnego.
Ciekawy przypadek dziennikar-
skiego roztargnienia ujawnił się
w „Dzienniku” z początkiem lat
dziewięćdziesiątych,zprzyjściem
do redakcji Isi Rubiś, rewelacyjnej fotoreporterki. Isia, przemieszczająca się po Krakowie
z szybkością dźwięku, stawiała
swój mały samochód na pierwszym z brzegu wolnym miejscu
i natychmiast zapominała gdzie.
Szukanie Isiowego „malucha”
(potem było cinquecento) było
ogólnoredakcyjną grą na wyobraźnię, w którą włączała się
wkońcu„drogówka”najczęściej
będąca szczęśliwym znalazcą.
Zdzisław Dudzik pozostał
w mojej trwałej pamięci jako autor jednej z fundamentalnych
prawd zawodu, tej mianowicie,
że w dziennikarskim fachu na-
grody iodznaczenia są jak szrapnele – padają na tyły i rażą niewinnych. Do przyjęcia bez zastrzeżeń: na czym jak na czym,
ale na broni znał się ten młody
w latach wojny oficer AK lepiej
niż ktokolwiek w redakcji.
Krystyna Zbijewska, moja
cierpliwaszefowawdzialekultury,damąbyła.Chwalącjejdobrze
udokumentowanąksiążkęoWyspiańskim („Orzeł w kurniku”),
Jan Adamczewski powiedział:
– O Wyspiańskim wie wszystko,
anawetwięcej.Niezauważyłatylko, że miał syfilis. Ale czy osoba
tak dobrze wychowana mogła
o czymś takim napisać?
Tenże Jan Adamczewski
wpuściłkiedyśkolegówwgłębokie alkoholowe maliny. Otóż zespół „Dziennika”, zawsze świętującyrocznicępowstaniagazety,
spotkałsię(niecały,alejednak…)
i w tamten styczniowy wieczór
roku1982.Nocnejprzepustkinikt
nie miał, więc oczywiste było, że
godzinymilicyjnetrzebaprzesiedziećwredakcji.Tylkoprzyczym?
Alkohol – kartkowy i w niewielkichilościach–dawnozostałwypity, jedzenie spożyte. Ioto nagle
JanAdamczewskiwyciągabutelkę. Butelka jak butelka, tylko kolorzawartościtrochędziwny,lekko fioletowy. Zerkamy na etykietę – a jakże, trupia głowa i skrzyżowanepiszczele.– Jagodzianka
– powiedział serdecznie Janek
– częstujcie się.
Zaległa głucha cisza, przerwana przez młodego kolegę, wi-
docznieniewrażliwegonaniuanse koloru. – Proszę mi nalać – zaryzykował. Powąchał.
– Dobrybimber.ChybaodchemikówzPolitechniki?Aczymzaprawiony?
– Przecież mówiłem: sokiem
zjagód – odpowiedział zgodnością mistrz Jan.
Co do młodszego pokolenia
to osobliwego czynu dokonali
w pewną sylwestrową noc dwaj
„Dziennikowi” Andrzeje, reportażysta Pawlik i poeta Warzecha.
Po prostu zamurowali „Gruszkę”, popularny klub dziennikarzy. Gdy późną porą odmówiono im wstępu (brak biletów
na bal i miejsca w środku) rozżaleni panowie dwaj zeszli
na parter, rozebrali pryzmę cegieł pozostawioną po remoncie,
cegła po cegle wynieśli pracowicie na górę, ułożyli w futrynie drzwi i poszli sobie.
Pierwsiwychodzącyzbalusylwestrowegoweszliprostowmur.
Powiało grozą. Dłuższej chwili
trzeba było, żeby „zamurowani”
wypatrzyli, że to tylko luźno ułożonecegły,któremożnazwyczajniepozdejmować.AndrzejP.tłumaczył potem, że zachowali się
jakpoloniści(którymibyli);wszak
w klasyce literatury polskiej jest
mowaomurze,adziełonositytuł
„Zemsta”.
Było, minęło. Podobnie jak
większośćludziprzywołanychtu
w niekoniecznie pomnikowym
wymiarze. Sama sobie zazdroszczę, że ich spotkałam.
ANDRZEJ KOZIOŁ
B
ohaterami redakcyjnych anegdot byli nie
tylko dziennikarze, ale
także ludzie z najbliższegootoczeniaredakcji.Naprzykładdrukarze – linotypiści, metrampaże,
słynny odbijacz, pan Paliś.
Pomiędzy dwoma światami
istniały ścisłe związki, atowarzyszesztukidrukarskiej,zwłaszcza
ci ze starszego pokolenia, bywali ludźmi, od których dziennikarze,szczególniemłodsi,moglisię
wiele nauczyć, i to nie tylko poligraficznych tajemnic. Wraz znadejściem ery komputerów skończyły się symbiotyczne związki
redakcji z drukarnią, a dzisiaj
można redagować gazetę w Paryżu, a drukować ją w Nowym
Jorku.Zresztą„Dziennik”teżjest
drukowany poza Krakowem.
Ostatnim redaktorem, który
uparcie i z premedytacją nie zauważałzmian,byłWładysławCybulski. Kiedy adiustował maszynopisy (przez pewien czas nie
wszyscy dziennikarze przynosili
do redakcji teksty na dyskietkach), pisał na nich: „11 cic. petit
jasny, śródt. garm. kur. paneuropa”. Konia zrzędem temu z młodych dziennikarzy, który rozszyfruje te polecenia...
Wśródmetrampażybrylował
Mietek B., człowiek niezwykle
obrotny, dorabiający do pensji
drobnymi fuchami, ale nie tylko
nimi, bowiem od czasu do czasu
wyruszał na handlowe wyprawy
– przez ZSRR do Rumunii i Buł-
FOT. ARCHIWUM
Nie tylko dziennikarze…
Czasy maszyn do pisania
garii. I kiedyś, gdy napisałem reportażzprzemytniczychtras,zadzwoniłdomniepanMietek.„PanieAndrzejku–powiedziałzwy-
rzutem – jak pan mógł zrobić mi
coś takiego!”.Okazało się, że złośliwy linotypista, składając tekst
dopisał jedno zdanie: „Wśród
przemytnikówwyróżniasięMieczysław B., pracownik Drukarni
Prasowej w Krakowie”.
Naostatnimpiętrze„Krążownika Wielopole” mieścił się bufet
prowadzonyprzezpaniąMarysię.
Wporzeobiadowejściągalidoniegodziennikarze,pisarze,pracownicypobliskiejAkademiiMuzycznej,prasowiemeryci.Doobiadów
tychostatnichdopłacałówczesny
wydawca „Dziennika”.
Pani Marysia, kiedyś królująca w kuchni „Pod Gruszką”, była charakterystyczną postacią
dziennikarskiego światka. Nigdy
nie było wiadomo, ile policzy
za obiad, bo tym, których uważała za gorzej zarabiających, od-
liczała od ceny jedną lub drugą
złotówkę. Ci, którzy akurat nie
byli przy gotówce, jedli „na zeszyt”, czyli – jak się niegdyś mówiło – na kredę. Zdarzyło się, że
pewien kolega przeniósł się
do Warszawy, ściągnięty tam
przez Ewę Wachowicz, rzeczniczkę premiera Pawlaka. Zapomniał, że w zeszycie pozostały jego obiadowe długi.
– Co z panem redaktorem O.?
– dopytywała się pani Marysia.
– Wyjechał – ze złośliwą uciechą odpowiadali bywalcy baru. –
Pracuje w rządzie.
– To ci z rządu nie płacą
za obiady? – dziwiła się pani Marysia.
– Nigdy!
– No to co mam robić?
– Najlepiej napisać do premiera.
– Tak zrobię.
Pani Marysia była pobożna
iWielkiPiątekpodawaławyłącznie ryby, „rybę karp i rybę filet”,
jak mówiła.
Jeden z kolegów zażądał
w tym dniu kiełbasy z rusztu.
– Kiełbasa? W Wielki Piątek?
Ty bezbożniku – zgorszyła się
właścicielka bufetu.
– Dla kogo wielki, dla tego
wielki –odpowiedziałdowcipniś.
– Ja Wielki Piątek mam za kilka dni, jestem prawosławny.
– A ci prawosławni to chrześcijanie?
– Bardziej niż katolicy.
– Tylko nie bardziej, tylko nie
bardziej… Zła ze mnie kobieta,
Chrystusbytakniepostąpił.Dam
ci kiełbasę.
Skończyłosięjednaknarybie
karp.
20 |
REKLAMA
70 LAT DZIENNIKA POLSKIEGO
DZIENNIKPOLSKI24.PL
ŚRODA, 4 LUTEGO 2015
DZIENNIK POLSKI
POLUB NAS NA FACEBOOKU
WWW.FACEBOOK.COM/DZIENNIKPOLSKI
004916525
POLUB NAS NA FACEBOOKU
WWW.FACEBOOK.COM/DZIENNIKPOLSKI
DZIENNIKPOLSKI24.PL
ŚRODA, 4 LUTEGO 2015
DZIENNIK POLSKI
70 LAT DZIENNIKA POLSKIEGO
| 21
Wycieczki osobiste
Z
„Dziennikiem” związana jestem całe życie.
Pracuję w nim tylko 42
lata, ale znam od urodzenia, ponieważ jego
redaktorem był także
mój ojciec. Redakcja, dziennikarze, budynek, gazety towarzyszyły mi od zawsze. Innym
co rano pachniały świeże bułeczki, a mnie – farbą drukarską – też świeże i ciepłe jeszcze
gazety, przynoszone przez tatę
w środku nocy.
Nic więc dziwnego, że ciągnęło mnie na Wielopole i do zawodu, a ojciec umiejętnie rozdmuchiwał to zainteresowanie.
Pod koniec studiów polonistycznych przez chwilę zastanawiałam się nad pracą w instytucie
badań prasoznawczych, ale tatę, wtedy już naczelnego redaktora „Tempa”, doprowadziło to
do furii: – Tak, jeszcze sobie kup
zarękawki, jak otworzysz szufladę, to ci mole będą wylatywać!
– kpił, co nie oznacza, że lekceważył prasoznawców, lecz to, że
dziennikarstwo uważał za najwspanialszy zawód świata.
***
Praktykę w redakcji rozpoczęłam jeszcze jako studentka, 13
marca 1973 roku, zachęcona
ku dla krakowskiej telewizji,
w którym pytaliśmy przechodniów, co sądzą o tym, że nasza
redakcja zostaje przeniesiona
na Wawel. Wszyscy byli za.
Oburzyła się tylko jedna osoba: czarnoskóry młody człowiek, jak się okazało – student
architektury, który przeciwstawiał się takiemu zbezczeszczeniu zabytku.
***
FOT. ARCHIWUM
BARBARA ROTTER-STANKIEWICZ
wiadomością, że brakuje „narybku”. I tak zostałam po dziś
dzień. Przez ten czas zmienił się
świat i Polska, doczekałam się
trojga dzieci i czworga wnuków,
emerytury, ale „Dziennik” wciąż
jest dla mnie punktem stałym.
Chociaż już nie przy Wielopolu,
choć w innych warunkach, z innymi ludźmi, dla innych czytelników, ale ciągle ten sam.
W roku 1975, w jubileuszowym wydawnictwie na 30-lecie
„Dziennika Polskiego”, mój tata, Jan Rotter napisał wspomnienie o swoich najmilszych dniach
w redakcji. Wymieniał kolejno
dzień, w którym rozpoczął pracę
(1 maja 1947 roku), kiedy dostał
własne biurko, etat, został szefem działu miejskiego… Aż doszedł do dnia siódmego: „Choć
już poza redakcją, przeżyłem
i najmilszy dziennikowy dzień –
siódmy. W >Dzienniku< pracuje moja córka, Barbara. Niedawno, pokazując w domu nowy numer >Dziennika< – z nutą przechwałki w głosie zapytała: – No,
jak ci się podoba dzisiejsza Kronika Krakowska? Sama ją adiustowałam, sama zamakietowałam. Czy zdjęcia dobrze rozmieszczone? No i w ogóle… To
był ten ostatni dzień najmilszy.
Jak niedziela po pracy”.
Gdy wówczas czytałam tekst
mojego taty, nie mogłam sobie
nawet wyobrazić, że w podobnych okolicznościach, na łamach
tej samej gazety, 40 lat później
to ja będę wspominać o nim.
30-lecie obchodziliśmy… na Wawelu. Był poczet sztandarowy,
w którym stałam na tle arrasów z Wojciechem Taczanowskim
***
na Wawelu. Był nawet sztandar
„Dziennika” i oczywiście poczet
sztandarowy, w którym stałam
na tle arrasów.
Z Wawelem mieliśmy też inne związki – ktoś wymyślił nakręcenie na prima aprilis filmi-
Dziennikowe rocznice świętowane były co roku, kameralnie
„Pod Gruszką”, a okrągłe niezwykle uroczyście. Część oficjalną 30-lecia obchodziliśmy…
Primaaprilisowe kawały robiliśmy nie tylko czytelnikom,
ale i sobie nawzajem. Zawsze
były precyzyjnie przygotowane. Gdy Leszek Konarski napisał artykuł o Violetcie Villas,
w redakcji pojawiła się jej agresywna sekretarka, zgłaszając
liczne pretensje do autora, który usiłował się nieporadnie tłumaczyć. Pół redakcji podsłuchiwało tę rozmowę dusząc się
ze śmiechu, bo w rolę sekretarki wcieliła się Zenia
Grudzińska, korektorka. Była
tak przekonująca, że Leszek
się nie połapał…
Jeszcze lepiej udał się inny,
dość okrutny zresztą kawał: jedną z koleżanek poinformowano, że na drugi dzień ma jechać
do Warszawy odebrać ministerialną nagrodę. Pokazano jej
nawet spreparowany tekst z dalekopisu… Uwierzyła, nawet
poszła do fryzjera, by godnie
zaprezentować się w stolicy.
Przekonanie jej, że to prima
aprilis, kosztowało kolegów
wiele trudu.
Na kawały nabierała się też
notorycznie pani Alusia, której
zadaniembyłoprzenoszenietekstów między drukarnią, korektą,
a redaktorskimi pokojami. Sekretarzem redakcji został Jurek
Wicherek. Pani Ala nie wiedziała, jak się nazywa nowy nabytek,
więc zapytała w korekcie, a tamtejszyczołowykawalarz,Andrzej
Stoszowski, poin-formował ją,
że Jerzy… Tornado. Pani Alusia
przydreptała do sekretariatu
i zwróciła się do Jurka z komplementem: Jakież ma pan piękne,
hiszpańskie nazwisko… Ona też,
zgodnie z „instrukcją” z korekty, stanęła kiedyś przed jednym
z redaktorów na baczność i zatupała trzy razy. Powiedzieli jej,
że taki obowiązuje obyczaj…
Nikt się o takie dowcipy nie
obrażał, bo niewielki zespół zżyty był z sobą lepiej niż niejedna
rodzina. Wszyscy – w różnych
konfiguracjach oczywiście
– utrzymywali z sobą kontakty
towarzyskie, znali mamy, mężów, żony, a zwłaszcza dzieci,
które przesiadywały, a czasem
i przysypiały w firmie. Razem
chodziło się na obiady, wyjeżdżało na wczasy i na narty. W redakcji hucznie obchodzono imieniny, a po pracy często odbywały się nie tylko biesiady, ale i prywatki. Kto dziś uwierzy, że
przy radiu można było tańczyć
do białego rana?
Ale to już było…
WACŁAW KRUPIŃSKI
M
inęło 40 lat, od kiedy zamieściłempierwszeteksty w „Dzienniku”, moim
„Dzienniku”, co to był
w domu od zawsze... A jednak
po roku współpracy nie skorzystałemzpropozycjinaczelnej,red.
HalinyGugałowej,oferującejpół
etatu. Wybrałem redakcję „Studenta”, by z niego, gdy w stanie
wojennym został zlikwidowany,
wrócićwiosnądo„Dziennika”,dowodzonego już przez Ryszarda
Niemca. Szukał depeszowca, dla
mnie,sekretarzaredakcjidwutygodnika, był to skok szalony. To
jakby z długodystansowca uczynićnaglesprintera.Todziałdepeszowy – redagujący od popołud-
nia do nocy kolumny informacyjne – pod presją czasu i odpowiedzialności za decyzje o tym, co
igdzieulokowaćnakolumnie,zjakim tytułem, w jakiej proporcji
w stosunku do pierwowzoru depeszspływającychzdalekopisów,
a także tekstów powstałych w redakcji–decydował,oczymzostaniepoinformowanyczytelnik.Łatwoniebyło,wszakczasybyłyani
komputerowe, ani nawet faksowe. Maszyna do pisania, ołów,
w którym linotypiści odlewali
tekst...Naszczęściemiałemświetnych nauczycieli.
Dołączałem do znakomitych,
starszychkolegówJózefaPałkiiKazimierza Fortuny, którzy wcześniej–wrazzJózefemNiepokojem,
awansowanymnasekretarzaodpowiedzialnego redakcji – jako redaktorzy depeszowi stanowili ze-
FOT. ARCHIWUM
Powołałem nowe państwo Europy
Czterdzieści lat minęło...
spółniejednokrotnienagradzany.
Wciągnęlimniewtępracęnatyle,
żenadalskuteczniemogliśmywalczyćoprymatwskalikraju.Oczy-
wiście pośpiech i stres rodziły
i wpadki. Moja największa to powołaniewEuropie...nowegopaństwa. Tytuł na pierwszej stronie,
na tzw. czołówce, czyli pod winietą, mówił jasno: „Szef polskiej dyplomacji przybył do stolicy Helsinek”.Konstruująctytułwcześniej,
słów „do stolicy” nie użyłem, ale
widząc, iż jego druga linijka jest
zbyt krótka, postanowiłem ją wydłużyć.TyleżeHelsineknaFinlandię nie zamieniłem. I tak poszło.
Nie zauważyła błędu koleżanka
zsekretariaturedakcji,którawtedy dyżurowała, ani korekta, ani
cenzor,któryprzecieżczytałwszystko, z prognozą pogody włącznie,
bo a nuż zwiastowała jakieś nieprzyjaznewiatryzewschodu.Anajpierw któryś z metrampaży taki
tytułzłożył.Cóż,starazasadamówiła, że najłatwiej obłąd w tytule.
Siedziałemnatychdepeszach,
równocześnie pisząc o kulturze,
apóźniejiredagując,wroku1989,
dodatek kulturalny „Głosy i glosy”;nieprzetrwał,jakwieleinnych
tego typu. Wielu z autorów, jak
Andrzej Pollo, jak Jerzy Kusiak,
wspaniale piszący skrzypek, prowadzący orkiestrę Polskiego Radia,jaknestorka„Dziennika”red.
KrystynaZbijewska,jużpoTamtejStronie.JakiKoledzyzdepesz,
jak Andrzej Lenczowski, który
wtymdodatkuopublikowałjeden
ze swych nielicznych tekstów
–owystawie„Żydzipolscy”wMuzeum Narodowym. Był Andrzej
wdziejach„Dziennika”jedynym,
który przeszedł drogę od gońca
dostanowiskanaczelnego.Wspaniałego Naczelnego.
Ailukolegówgdzieśpoprostu
odeszło. Taki Michał Kaszowski,
oryginał,cotozkotempoosiedlu
nasmyczyparadował,chiromanta i terapeuta. Biegał z wahadełkiemprzepowiadającrzeczy,które na ogół się sprawdzały. Wiem
coś otym... A był w redakcji fotoreporterem,itoulubionymprzez
ówczesnego prezydenta miasta,
Tadeusza Salwę, mężczyznę
mikrego wzrostu, czyli takiego
jakMichał.Ażeten,fotografując
włodarzamiasta,jeszczeprzykucał, spoglądał on potem na swoje zdjęcie z zadowoleniem konstatując, że wygląda jak nie przymierzając John Wayne, którego
też zresztą kamera często brała
od dołu, by jako szeryf był jeszcze bardziej postawny.
Ileż takich barwnych postaci
przewinęło się przez „Dziennik”
wciągutychsiedmiudekad?Niejedną księgę można by spisać...
22 |
REKLAMA
70 LAT DZIENNIKA POLSKIEGO
DZIENNIKPOLSKI24.PL
ŚRODA, 4 LUTEGO 2015
DZIENNIK POLSKI
POLUB NAS NA FACEBOOKU
WWW.FACEBOOK.COM/DZIENNIKPOLSKI
004917570
DZIENNIKPOLSKI24.PL
ŚRODA, 4 LUTEGO 2015
DZIENNIK POLSKI
POLUB NAS NA FACEBOOKU
WWW.FACEBOOK.COM/DZIENNIKPOLSKI
| 23
70 LAT DZIENNIKA POLSKIEGO
CENA 2,40 (W TYM 8% VAT)
PIĄTEK, 8 CZERWCA 2012 // NAKŁAD: 77 788 EGZ. // NR 132 (20 664) // ROK LXVIII // KRAKÓW • MAŁOPOLSKA // WWW.DZIENNIKPOLSKI24.PL
CENA 2,40 (W TYM 8% VAT)
PIĄTEK, 8 CZERWCA 2012 // NAKŁAD: 77 788 EGZ. // NR 132 (20 664) // ROK LXVIII // KRAKÓW • MAŁOPOLSKA // WWW.DZIENNIKPOLSKI24.PL
Fundacja Czartoryskich:
Kraków mógłby
stać się partnerem
w utworzeniu muzeum
Kultura // STR. A6
Ukraina woła
o pomoc. Parlament
uznał Rosję
za agresora.
Dziś, godzina 16.30. Szykujcie się na wielkie
emocje. W Katarze gramy z Chorwacją
o półfinał mistrzostw świata w piłce ręcznej
Sport // STR. A16
Świat // Str. A7
FOT.QATAR 2015 VIA EPA/ARMANDO BABANI
Krakowski punkt widzenia
PONIEDZIAŁEK 28 KWIETNIA 2014
KRAKÓW // MAŁOPOLSKA // WYDANIE D, E, F
DZISIAJ PECHOWY DLA NAS
MECZ OTWARCIA EURO 2012
GRECJA
POLSKA
STR. A21
Franciszek Smuda:
W kadrze nie ma dyktatury
STR. A21
STR. A23
1258650/10
ISSN 0137-9089
PONIEDZIAŁEK 26.01.2015 A BEZPŁATNY DODATEK SPORTOWY
18 STYCZNIA 1945. WOJSKA SOWIECKIE WKRACZAJĄ DO KRAKOWA. ROZPOCZYNAJĄ SIĘ ARESZTOWANIA ŻOŁNIERZY
PODZIEMIA str. 2 // 1944-45. SOWIECKIE GWAŁTY I RABUNKI NA ZIEMIACH POLSKI I REAKCJE NA NIE WŁADZ PRL str. 7 //
HIST RIA
Cotygodniowy dodatek
Wtorek, 20 stycznia 2015
www.dziennikpolski24.pl
Walka karnawału z postem
KARNAWAŁ A PITO NA UMÓR, OBŻERANO SIĘ, CZYNIONO BEZECEŃSTWA, ROZPUSTĘ, A WSZYSTKO BYŁO WYBACZANE
A ZACHOWANIA GORSZĄCE, BULWERSUJĄCE, HANIEBNE NIE TYLKO UCHODZIŁY PŁAZEM, LECZ BYŁY OBOWIĄZKIEM
Włodzimierz Knap
K
Czas na podbój Venus
Na tegorocznym Australian Open Agnieszka Radwańska na razie gra jak z nut. Krakowianka nie straciła
nawet seta, ale schody dopiero się zaczynają. Dziś w 1/8 finału zmierzy się ze starszą z sióstr Williams. str. 3
Kibice sportowi nie wyobrażają
sobie poniedziałku bez dodatku
„Sportowy Dziennik Polski”
to wie, czy my,
współcześni,nie
powinniśmy
bardziej zazdrościć naszymprzodkom
żyjącym pod panowaniem Piastów,JagiellonówczyWazówniż
oni nam. Oczywiście, że nie sposób tego rozstrzygnąć. Niewątpliwie jednak ówcześni Polacy
pracowalikrócejniżwielunaszych
rodakówdzisiaj,płaciliniższepodatki, a przede wszystkim potrafili się bawić we wspólnocie.
Czasem, w którym zabawa
brałagóręnadwszystkiminnym,
byłkarnawał,wPolscezwanyzapustami. Był to okres niezwykle
ważny dla niemal wszystkich ludzi w całej Europie.
Jakąrolęodgrywałwwiekach
średnich oraz w epoce nowożytnej?Byłrozrywką,wytchnieniem
odwalkiośrodkidożycia.Dawał
ludziom coś, czego wyczekiwali.
Wkarnawalemożnabyłobezkarnie sobie pofolgować, ulżyć, wyszydzić innych, bogatszych, rządzących. Można też było wyżyć
się na sąsiadach czy znajomych,
choćwówczasbezgwarancjibezkarności.
W czasie karnawału pito
na umór, obżerano się, czyniono
bezeceństwa,awszystkobyłowybaczane.Równieżrozpusta.Więcej, zachowania gorszące, bulwersujące, a nawet haniebne nie
tylko uchodziły płazem, lecz były
obowiązkiem. W hulankach
uczestniczyli księża i zakonnicy.
Wedługznawców,niemalkażde święto było miniaturowym
karnawałem, ponieważ stanowiło pretekst do naruszania powszedniego ładu.
Kulminacjąrozpasaniastawały się ostatki. Potem jednak
wszystko cichło. Karnawał przegrywał z postem.
Więcej – str. 4–5
Redaktorzy wydania: Piotr Subik i Marek Długopolski
28 kwietnia 2014 roku
uczciliśmy kanonizację papieża
Jana Pawła II
10.09.2014
PRZEGLĄD
NIERUCHOMOŚCI
DODATEK BEZPŁATNY
CZWARTEK, 25 WRZEŚNIA 2014
DZIENNIKPOLSKI24.PL
I kolejna zwycięska praca
Tomasza Bocheńskiego
KREDYT Z DOPŁATĄ
Projekt zakłada, że właściciele kamienic, którzy nękają
swoich lokatorów, mogą trafić do więzienia na trzy lata
Sierpień był najsłabszym miesiącem dla rządowego
programu Mieszkanie dla Młodych
Przegląd Nieruchomości // STR. C3
Przegląd Nieruchomości // STR. C4
Warsztaty deweloperskie we Włoszech. Polski pawilon EXPO 2015 w Mediolanie w głównym nurcie geopolityki
Dwa tysiące polskich dworów popada w ruinę – podało Polskie Towarzystwo Ziemiańskie w 70. rocznicę uchwalenia przez PKWN dekretu o reformie rolnej likwidującej
majątki ziemskie. Według Towarzystwa, co drugi niszczejący obiekt
można jeszcze uratować.
Sobota, 27 września,
godz. 19, Groteska
Należymy
donajmniej
zadłużonych
Stolica Lombardii i przyszłość
Architekta Piotra Musiałowskiego, którego biuro architektoniczne 2pm zwyciężyło w konkursie na projekt pawilonu polskiego na Expo 2015 w Mediolanie, charakteryzują chyba nie
tylko zdolności architektoniczne, skoro stworzył obiekt zainspirowany... jabłkami.
Finanse
Apartamentowe budynki w osiedlu City Life, projekt światowej
sławy architektki Zahy Hadid
zagadnień na jakich skupiają
się obecnie władze stolicy Lombardii. Mogli się o tym przekonać uczestnicy tegorocznych
warsztatów deweloperskich,
które zorganizowane zostały
przez Stowarzyszenie Budowniczych Domów w północnych
Włoszech.
Dwie nowe dzielnice
Stolica Lombardii, która kojarzona jest z pięknymi zabytkami, m.in. katedrą Duomo czy galerią Wiktora Emanuella II, rozpoczęła realizację śmiałych projektów, mających nadać jej
bardziej współczesny rys i przyciągnąć dużych inwestorów.
Jednym z nich jest budowa nowych dzielnic w Mediolanie.
Projekt o nazwie CityLife zakłada realizację nowej zabudowy
w zaniedbanym kwartale Fiero
Milano. Mają tam powstać nowe obiekty o charakterze mieszkaniowym i biurowym, które
stanowić będą nowoczesną alternatywę dla wspaniałego, ale
przeciążonego ruchem historycznego centrum.
W ramach tego projektu
przewidziano m.in. budowę
trzech wysokościowców, których zaprojektowania podjęli
się światowej sławy architekci:
Zaha Hadid (Torre Hadid o wys.
174 m), Arata Isozaki (Torre
Isozaki o wys. 207 metrów) oraz
Daniel Liebeskind (Torre
Liebeskinda o wysokości 160 m).
Już dzisiaj zrealizowane są
towarzyszące tym obiektom
kwartały zabudowy mieszkaniowej, również śmiałe w architektonicznym wyrazie. Jednym
Polskie Towarzystwo Ziemiańskie
na konferencji prasowej w ub.
piatek zaapelowało o ostateczne
uregulowanie stosunków własnościowych i uchwalenie ustawy reprywatyzacyjnej. Jak podkreśla,
obecny stan prawny uniemożliwia
ubieganie się o zwrot mienia lub
Fragment polskiego pawilonu, którego projekt przygotowany
został na światową wystawę EXPO 2015 w Mediolanie
z nich jest prezentowane
na zdjęciu osiedle Zahy Hadid,
wyraźnie inspirowane architekturą współczesnych wielkich
jachtów. Budynki otaczał będzie
w przyszłości park o pow. 170
tys. mkw.
Drugim miejscem, korespondującym niejako w przestrzeni
miejskiej z CityLife, jest dzielnica Porta Nuova doskonale widoczna z najwyższych obiektów
Zahy Hadid. Plan dla tego miejsca, które mediolańczykom kojarzyło się z obiektami o charakterze przemysłowym, został
zatwierdzony w roku 2004.
Zakłada on, podobnie jak
w przypadku CityLife, stworzenie ultranowoczesnej dzielnicy,
której mocnym akcentem będą
wysokie obiekty apartamentowe. Już dzisiaj można podzi-
wiać w tym miejscu niezwykły
projekt architekta Stefano
Boeriego, który stworzył Pionowy Las. Są nim dwie wieże
mieszkaniowe o wysokości 80
i 112 metrów, na których posadzono... 900 drzew. Las ten ma
w sumie 2 hektary powierzchni. Łatwo wyobrazić sobie, jakie
przeszkody natury technicznej
musiano pokonać projektując
i realizując tego typu rozwiązanie. Dodam, że inwestorem jest
firma Hines, którą w Krakowie
znamy z realizacji Apartamentów Novum.
W dzielnicy tej jednym
z pierwszych ukończonych budynków był imponujący Palazzo
Lombardia, również wysokościowiec, główna siedziba władz
Lombardii.
wych, tam gdzie jest to możliwe
w naturze oraz wypłacie rekompensaty w ekwiwalentnej wysokości, w pozostałych przypadkach”
– odczytał na konferencji tekst petycji prezes Polskiego Towarzystwa Ziemiańskiego Marcin K.
Schirmer. 2 tys. obiektów jest nie-
zagospodarowana i popada w ruinę, co drugi z nich można jeszcze
uratować. Spośród pozostałego tysiąca ocalałych dworów prawie połowę posiadają gminy – dwory i pałace funkcjonują m.in. jako szkoły,
domy dziecka, mieszkania gminne.
Więcej na str. C3
Janusz Michalczak
W najbliższy weekend spektaklem „Przemiany” w reżyserii
Adolfa Weltschka, dyrektora sceny przy Skarbowej, Groteska zainauguruje 70. sezon.
Antepremiera tego spektaklu odbyła się w czerwcu tego roku.
„Przemiany” są kolejnym projektem realizowanym środkami plastycznymi, spektakl łączy teatr
plastyczny z teatrem tańca. Fabuła „Przemian” rodzi się z obrazów, spektakl pozbawiony jest
słów. – „Wierzę w siłę narracji teatralnej wyrażonej pozawerbalnymi środkami, co nie znaczy, że
słowo nie ma dla mnie znaczenia.
Staram się tworzyć teatr jak najbardziej uniwersalny – teatr estetyki, emocji i wzruszeń, który dociera bezpośrednio do przeżyć
widza, dając mu jednocześnie
szerokie pole interpretacji. Przemiany opowiadają o ogromnej sile człowieka w dążeniu
do szczęścia na przekór wszystkiemu, co na co dzień gotuje mu
los” – powiedział o spektaklu reżyser.
Podczas sobotniego wieczoru zostanie przyznany, po raz kolejny,
tytuł Przyjaciela Teatru „Groteska”, który otrzymają m.in. Janina Paradowska, Magdalena
Drohomirecka, Piotr Legutko
i Jerzy Stuhr. (JOC )
Kopciuszek
po mistrzowsku
Met ponownie skompletowała
obsadę składającą się ze światowych specjalistów od muzyki
włoskiego mistrza opery komicznej. To przedstawienie było już
transmitowane w roku 2009,
z Łotyszką Eliną Garančą w tytułowej roli. Teraz Angeliną, czyli
Kopciuszkiem, będzie amerykańska mezzosopranistka Joyce
DiDonato, a jej ukochanym księciem – peruwiański tenor koloraturowy Juan Diego Flórez.
Alessandro Corbelli wcieli się
w postać nieczułego ojczyma
Angeliny, Luca Pisaroni – w nauczyciela księcia, a Pietro
Spagnoli zagra lokaja
Dandiniego.
(JOC)
Niedziela, 28 września,
godz. 17, Kijów.Centrum
W najbliższą niedzielę, po raz
ostatni tego lata, będziemy mogli nadrobić zaległości i cieszyć
się retransmisją z Metropolitan
Opera, z której popłynie opowieść o Kopciuszku. Operowy
Kopciuszek Rossiniego zgubi
na balu bransoletkę zamiast bucika… Czy będą jeszcze inne
zmiany? Rossini to zawsze wielkie wyzwanie dla śpiewaków: jego opery pełne są karkołomnych
arii czy duetów, które muszą być
wykonywane w zawrotnym tempie, i to po mistrzowsku. Dyrekcja
Kolejny odcinek
Czwartek, 25 września,
godz. 19, Teatr Łaźnia Nowa
„Sabat dobrego domu” ma być
antidotum na znalezienie wyjścia
z ciemnego korytarza porażek,
na pocieszenie młodych ludzi,
którym obiecywano gruszki
na wierzbie, na wyjście ze smutku
i wykorzystanie resztek życia
w dowolny sposób. Może tu chodzić, o przywołane w sztuce, skreślanie numerków w totolotku czy
marzenie o własnym jachcie – napisano po premierze trzeciej
części teatralnego serialu autorstwa duetu Monika Strzępka – Paweł Demirski w Teatrze Imka
w Warszawie. Krakowska premie-
ra odbędzie się w Teatrze Łaźnia
Nowa. Wtrzecimodcinkuduet
DemirskiiStrzępkaprzyglądasię
tym,którzystojązawszelkimiprzemianamiwPolsce,iprzenosibohaterówwczasyPRL-u.Alepojawią
sięteżnascenieostatniepolitycznezawirowaniawkraju,wojna
naUkrainie,przejęcieKrymuprzez
Rosjan,aferataśmowaikompromitacjapolitycznychelit.Totematy,
któreinspirujątwórcówdoteatralnychrozważań.Dodajmyodrazu,
żeautorzyspektaklu,jakczęsto
wswychrealizacjach,nielukrują
rzeczywistości.Wręczprzeciwnie–
nieszczędząnamkatastroficznych
wizjiświata.Poprzednie odcinki
„Klątwy…” do zobaczenia
27 i 28 września.(JOC)
23.01.2015
M A G A Z Y N
R E P O R T E R Ó W
D Z I E N N I K A
Nasze dzieci mają dobrych nauczycieli i wysoki poziom, zdobywają nagrody
w konkursach wojewódzkich. Nie pozwolimy likwidować szkół i odejść dobrymnauczycielom–mówiBarbaraCygan, jedna z mam. – Edukacja to zadanie gminy, władze Iwanowic chcą się
go pozbyć. Prawo na to nie pozwala
– twierdzi Arkadiusz Boroń.
Mirosław Chrapusta, dyrektor WydziałuPrawnegowUrzędzieWojewódzkim mówi, że zadanie edukacyjne będzie realizowane, jeśli stowarzyszenia
w imieniu gminy poprowadzą szkoły.
– Tylko czy rzeczywiście placówki zostaną utrzymane? Jeśli stowarzyszenia
zacznąjelikwidować,gminabędziemusiała odtworzyć szkoły. A to nie jest już
ekonomiczne przedsięwzięcie – mówi.
ą
Komentarz // Str. A2
Jak to się robi w Krakowie? // Str. A5
TIMES
P O L S K I E G O
Jest chory, a uratował
życie mamie i siostrze
Redaktorzy wydania: Remigiusz Półtorak i Włodzimierz Jurasz
REKLAMA
034802878
Str. C4
20 WRZEŚNIA 2014
www.dziennikpolski24.pl
dziennikpolski24.pl
Andrzej Matuszyk: Niektórzy w górach Na tropie
Rafała Sonika
czują się bliżsi zrozumienia istoty
wampirów,
zahartowała
świata. Ja nie jestem taki patetyczny
posągów i świątyń Nowa Huta
Chłopczyk,
którego zabić
może sen
str. C3
str. C8-9
str. C6
str. C7
Przeciętnie wartość kredytów
hipotecznych stanowi w Europie 43,1 proc. PKB. Różnice między poszczególnymi krajami
są jednak bardzo znaczne. Generalnie bardziej zadłużeni są
mieszkańcy „starej” Unii
W krajach Europy ŚrodkowoWschodniej wartość zadłużenia w stosunku do wartości
PKB jest niższa.
Łatwo to wytłumaczyć zamożnością społeczeństw, a co
za tym idzie dostępnością kredytów hipotecznych dla przeciętnego obywatela. Absolutnymi rekordzistami są Duńczycy, którzy mają więcej kredytów hipotecznych niż wynosi
wartość ich PKB (choć po części wynika to ze specyficznej
konstrukcji systemu kredytowego w tym kraju i dlatego też
duńskie zadłużenie nie jest wliczane przez Europejski Bank
Centralny do średniej). Kolejne miejsca na kredytowym podium zajmują Cypryjczycy
(72,8 proc. PKB), Brytyjczycy
(68,9 proc. PKB) i Holendrzy
(64,5 proc. PKB). (MK)
i003971938
Oferta deweloperów
i producentów wyposażenia
wnętrz oraz informacje o rynku
mieszkaniowym w środowym
dodatku „Nieruchomości”
Alina
Kabajewa,
piękna muza
Putina
Medialni prorocy
biznesu
Wartość kredytów hipotecznych, które Polacy spłacają powoli, ale systematycznie, rośnie. Jak wynika z danych Europejskiego Banku Centralnego,
w Polsce zadłużenie wynosi
obecnie 82,5 mld euro i stanowi
21 proc. PKB. To ponad dwukrotnie mniej niż wynosi średnia europejska.
REKLAMA
odszkodowanie spadkobiercom
majątków ziemskich. „Opowiadamy się za ustawowym rozwiązaniem sprawy poprzez uchwalenie
ustawy reprywatyzacyjnej, wzorem innych państw w tej części Europy. Powinno ono polegać
na zwrocie składników majątko-
PRZYCIĄGA
gmina oprócz subwencji dokłada około
400 zł rocznie, a do każdego gimnazjalisty prawie 4 tys. zł. Dlatego te placówki stać na dodatkowe wyposażenie.
Te „gminne” finanse mogą się jednak skończyć. Gdyby doszło do przekształcenia, wszystkie szkoły dostaną
tylko subwencję.
Choćbędąteżoszczędności–napensjach nauczycieli. W szkołach prowadzonych przez stowarzyszenia obowiązuje bowiem Kodeks pracy, a nie Karta
nauczyciela z 18-godzinnym pensum,
13. pensją, feriami i wakacjami.
Już w ubiegłym roku w Iwanowicach był pomysł oddania wszystkich
szkół stowarzyszeniom, ale nauczyciele i rodzice ostro zaprotestowali. Sprawa więc powraca. Dzisiaj radni mają
podjąć decyzję.
– Budowaliśmy te szkoły nie po to,
żeby ktoś teraz oszczędzał na edukacji.
Więcej // Str. A3
MAŁOPOLSKA. Gdyby nie przytomność
umysłu 37-letniego Roberta, mogło
dojść do tragedii – dwie osoby uległyby śmiertelnemu zatruciu tlenkiem
węgla. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie to, że mężczyzna
cierpi na zespół Downa i jest znacznie
upośledzony umysłowo. //STR.A5
Przyzwyczailiśmy się do nowego
wyglądu „Dziennika Polskiego”.
Jednak przed kilku laty wielu
Czytelników szokował
PIĄTEK
KUL
TURA
się prowadzenia szkół, dostając tylko
subwencję. Jeśli gmina nie radzi sobie
z ich utrzymaniem, to jak mają sobie
poradzić stowarzyszenia? – pytają.
Arkadiusz Boroń, prezes powiatowegooddziałuZwiązkuNauczycielstwa
Polskiego, przekonuje, że szkoły to nie
miejsce na oszczędności. – Nie ma czegoś takiego jak tania, dobra edukacja.
Jeśli radni przegłosują uchwałę o likwidacji szkół, to rozpoczniemy protest
na skalę powiatu, bo ta decyzja może
wywołać chęć podobnego oszczędzania
w innych samorządach – mówi.
W gminie Iwanowice już teraz jest
więcej szkół prowadzonych przez osoby prywatne niż samorząd. Z siedmiu
podstawówek gmina zachowała cztery,
a z czterech gimnazjów prowadzi jedno. Szkoły, które oddano osobom prywatnym, teraz dobrze sobie radzą, bo
do każdego ucznia w podstawówkach
– My, ocalali z Holokaustu, nie śmiemy zapomnieć o milionach zamordowanych, bo gdyby tak się stało, sumienie ludzkości zostałoby pogrzebane
z tymi ofiarami – mówił wczoraj były
więzień obozu Auschwitz-Birkenau
Roman Kent.
– Strach, strach, strach – tymi słowami przeżycia z Auschwitz opisywał
z kolei Ihor Malickij (na zdjęciu), też
były więzień, obecnie mieszkaniec
Charkowa na wschodniej Ukrainie.
Główne uroczystości 70. rocznicy
wyzwolenia niemieckiego obozu
koncentracyjnego zostały zorganizowane przed Bramą Śmierci
w Birkenau. Wzięło w nich udział
około 300 byłych więźniów i ocalałych z Holokaustu.
– Każdy ocalony z obozu jest dziś
strażnikiem pamięci. A w szczególny
sposób są nimi Polacy. Pamiętać
o Auschwitz to także pamiętać o naszych wartościach – mówił prezydent
Bronisław Komorowski.
Tym żyje świat - tygodnik „Dziennika Polskiego” o najważniejszych wydarzeniach zagranicznych
70 razy Groteski
KRAKÓW
DWA TYSIĄCE POLSKICH DWORÓW POPADA W RUINĘ
Jak fascynujące są nasze
dawniejsze i bliższe nam dzieje
przekonują się Czytelnicy
wtorkowego dodatku
„Historia”
a Plakat z wizerunkiem nowego
świętego Jana Pawła II // STR. IV-V
a Homilia papieża Franciszka wygłoszona podczas kanonizacji // STR. VIII
ŚRODA
Tylko jedno skojarzenie
W centrum tego pawilonu, wykorzystującego motyw drewnianych skrzynek na owoce,
znajduje się zwielokrotniony lustrzanymi odbiciami sad jabłoni. – Założeniem wyjściowym
do projektu pawilonu na Expo
2015 w Mediolanie były najczęstsze skojarzenia łączące się
z sukcesem gospodarczym polskiego rolnictwa – mówi „Dziennikowi” Piotr Musiałowski. –
Analiza tego zagadnienia dawała tylko jeden możliwy wynik. Uznałem, że Polska jako lider produkcji i eksportu jabłek
powinna oprzeć narrację swojej ekspozycji o symbolikę drzewa jabłoni.
Do konkursu w Polsce przystąpiło 59 firm. Werdykt zapadł 6 czerwca, a zatem jeszcze
na długo przed sankcjami ogłoszonymi przez Rosję.
Wystawa Światowa EXPO
w Mediolanie odbędzie się
w dniach 1 maja – 31 października 2015 pod hasłem „Wyżywienie planety, energia dla życia”. Udział w tym wydarzeniu
zapowiedziało 150 państw. Organizacja EXPO 2015 w Mediolanie jest jednym z głównych
Pieter Bruegel, „Walka karnawału z postem”, 1559 r.
a Na kanonizację papieży przybyło
do Watykanu prawie milion wiernych. Modlono się też m.in. w Krakowie i Wadowicach // STR. II-III, VI-VII
Była mistrzyni
gimnastyczna będzie
szefować wielkiemu
koncernowi medialnemu
MAREK KĘSKRAWIEC
EDYTORIAL
C
FOT. ARCHIWUM
SPORT
SPORTOWY
I kolejna nagroda, tym razem
za „alternatywną” propozycję przed otwierającym Euro 2012
meczem Polaków z Grecją
WIZUALIZACJA: BIURO ARCHITEKTONICZNE 2 PM
str. 3
str. 4
Marek Halberda i Marek Lovell
FOT. JANUSZ MICHALCZAK
str. 5
FOT. MARTA ZALEWSKA
Po prostu mistrz.
Stoch skakał
w Sapporo
nierówno, ale do
podium doleciał
Redaktorzy wydania:
Marek Halberda i Marek Lovell
[email protected]
Dzisiaj specjalny dodatek z okazji KANONIZACJI JANA PAWŁA II i JANA XXIII
a Była godzina 10.15, gdy papież
Franciszek ogłosił wczoraj świętymi
swoich wielkich poprzedników:
Jana Pawła II i Jana XXIII. // STR. I
Redaktorzy wydania:
Barbara Ciryt
Plan jest taki: władze podkrakowskich
Iwanowic chcą pozbyć się szkół i proponują, żeby wszystkie zostały przejęte przez stowarzyszenia. W całej Polsce jest tylko jeden taki przypadek
– w gminie Hanna na Lubelszczyźnie.
Powodem są względy ekonomiczne. Wójt Robert Lisowski mówi wprost,
że potrzebuje pieniędzy na drogi i kanalizację. – Tymczasem na szkoły wydajemy ok. 13 mln zł. To ponad połowa
budżetu. Do subwencji dla szkół podstawowych i gimnazjów dokładamy
2 mln zł – twierdzi wójt. Szacuje, że oddając szkoły stowarzyszeniom, oszczędzi 1,5 mln zł rocznie.
Nauczyciele biją jednak na alarm.
– Pewna jest tylko likwidacja. Nie ma
gwarancji, że stowarzyszenia podejmą
„007. The Best of James Bond” – czyli najsłynniejsze piosenki i tematy z filmów o brytyjskim agencie
„Mefistofeles” – w roli tytułowej Wołodymyr Pankiv
Muzycznie i filmowo Mefisto w Operze
Piosenki z filmów o Jamesie Bondzie zaśpiewają polskie gwiazdy popu
Wielka insenizacja, której początek dał słynny dramat Goethego
Czwartek, 25 września
– niedziela, 28 września,
Kraków
Czwartek, 25 września,
godz. 18.30, Opera
Krakowska
Już po raz siódmy Kraków będzie od dzisiaj do niedzieli celebrować Festiwal Muzyki Filmowej. W programie mnóstwo
atrakcji – zarówno dla dorosłych, jak i dla dzieci.
Oto bowiem w czwartek
o godz. 11 w Kijów.Centrum Orkiestra Akademii Beethovenowskiej zaprasza maluchy
na koncert „Bolek i Lolek
symfonicznie”. Z kolei wieczorem o godz. 20 w nowohuckiej
ocynowni film z muzyką na żywo – „Kon-Tiki. Dalekomorska
wyprawa”. Zagra Sinfonietta
Cracovia pod dyrekcją Christiana Schumanna. Natomiast
o godz. 21 w Małopolskim Ogrodzie Sztuki multimedialne widowisko „Europa Train Score”,
przygotowane przez twórcę muzyki eksperymentalnej Czesława CzeTa Minkusa. Jego gośćmi będą m.in. Józef Skrzek,
Adam Pierończyk, Marek
Chołoniewski, Michał Dymny
i Marcin Oleś.
Inne widowisko multimedialne można będzie obejrzeć
w piątek o godz. 18 również
w MOS-ie. Pierwsza część koncertu poświęcona będzie popularnym tematom z gier wideo,
a druga przyniesie wykonanie
utworu „Ignition” Łukasza NOX
Pieprzyka, finalisty zeszłorocznego konkursu FMF Young Talent Award. A godz. 20 w Kraków Arenie koncert „007. The
Best Of James Bond” – czyli najsłynniejsze piosenki i tematy
z filmów o agencie Jej Królewskiej Mości w wykonaniu m.in.
JustynySteczkowskiejiZbigniewa Wodeckiego.
W sobotę o godz. 18 w Kraków Arenie można będzie obejrzeć film „Gladiator” z muzyką
na żywo w wykonaniu
SinfoniettyCracovii.Gościembędzie słynny kompozytor muzyki filmowej z USA – Hans
Zimmer.Zkoleio21.30wMOS–ie
Mikołaj Trzaska zagra z Orkiestrą Klezmerską Teatru
Sejneńskiego muzykę z filmów
Wojciecha Smarzowskiego.
W niedzielę o godz. 12 znów
coś dla młodych słuchaczy – muzyka z kultowych filmów i seriali w Krakowskiej Filharmonii.
A wieczorem o godz. 18
w nowohuckiej ocynowni Międzynarodowa Gala Muzyki Filmowej, podczas której zabrzmią
najpiękniejsze suity filmowe
ostatniego stulecia, ilustrowane fragmentami filmów.
Paweł Gzyl
[email protected]
„Mefistofeles”, opera Arriga
Boita, z jego librettem według
„Fausta” Goethego, po premierze w 1868 r. w La Scali poniosła
druzgocącąklęskę.Późniejzmodyfikowanaprzezautora,triumfalniewędrowałaposcenachmuzycznychświata.Terazzobaczymy ją w Operze Krakowskiej,
która tym dziełem inauguruje
swój 60. sezon.
„Mefistofeles” Boita zachowuje zasadnicze wątki dzieła
wielkiego weimarczyka: prolog
wniebiezzakłademMefistofelesa o duszę Fausta, historię uwiedzenia Małgorzaty i jej śmierci,
Noc Sabatu i miraż Pięknej Heleny,wkońcuśmierćFausta,wypowiadającego słynne zdanie:
„Trwaj, chwilo, jesteś piękna”.
W przedstawieniu Opery
Krakowskiej będzie to historia
człowieka rozdartego między
pragnieniem świętości a codziennością, operowy fresk wiodący od modlitwy i rozmowy
z Bogiem po obrazy piekła. Opera łączy przejmującą opowieść
o miłości z efektownymi scenami chóralnymi.
Zpropozycjąwystawieniatej
operywystąpiłdyrektormuzycznyOperyTomaszTokarczykion
też poprowadzi spektakle, których inscenizacji, reżyserii iscenografii podjął się Tomasz Konina, znany z realizacji operowych w Warszawie, Łodzi, Poznaniu,WarszawieiBydgoszczy,
gdzie operę Boita zrealizował
przed13laty.Dodajmy,żekostiumy do spektaklu zaprojektowała ceniona kreatorka mody Joanna Klimas, a za stylizację fryzurartystówodpowiedzialnajest
pracownia Jagi Hupało, współpracująca na stałe z Teatrem
Wielkim i Teatrem Roma.
Obsadęspektakluwyłaniano
w drodze konkursów, podobnie
osoby, które powiększyły skład
chóru – to łącznie niemal 100
osób, w tym 30 dzieci. W rolach
głównych wymiennie śpiewają:
Daniel Borowski, Wołodymyr
Pankiv,TomaszRaff–Mefistofeles, Vasyl Grokholskyi, Daniel
Magdal, Zurab Zurabishvili
– Faust,KatarzynaOleś-Blacha,
Iwona Socha, Anna Wierzbicka
– Małgorzata, Agnieszka Cząstka, Maria Stattin – Marta, Paweł
Brożek, Krzysztof Kozarek
– Wagner, Nereusz, Marta Abako,ElodieHache,ElisabethTeige
–Helena.Dodajmy,żekonsultantem wokalnym solistów był sam
Ryszard Karczykowski.
Kolejne spektakle: 26, 28
i 30 września. Wacław Krupiński
Oferta kulturalna na cały
tydzień. Zapowiedzi premier
filmowych i teatralnych,
koncertów i wystaw to
czwartkowy „Magnes”
milczenie
Demarczyk
FOT. ZBIGNIEW ŁAGOCKI
REKLAMA
1258650/10
ISSN 0137-9089
SKOKI NARCIARSKIE
FOT. ANNA KACZMARZ
STR. A20
Polacy gotowi na wstrząs:
nikt nie wie, na co nas stać
Puchar Polski
dla wiślaczek!
W wielkim
finale pokonały
Energę 84:75
ŚWIĘTY
STR. A19
Kuba Błaszczykowski:
Esencją sportu są trofea
Franciszek Smuda: mecz
z Grecją nie aż tak ważny
Gmina chce zlikwidować wszystkie
samorządowe podstawówki i gimnazja
WYGRAŁA GRECJA
obróć gazetę
na ostatnią stronę
Nasza sonda: Polska wyjdzie
z grupy razem z Rosją
STR. A19
www.dziennikpolski24.pl
NR 22 (21 463) // ROK LXXI
INDEKS 350052 // ISSN 0137-9089
CENA GAZETY
(W TYM 8% VAT)
Edukacja. Iwanowic nie stać na utrzymanie szkół, władze robią rewolucję. To pierwszy przypadek w Małopolsce.
1800
REMIS
rozłóż pierwszą
stronę z ostatnią
REKLAMA
2,00
Strach. To najlepiej pamiętają więźniowie Auschwitz po 70 latach
JEŻELI W MECZU O GODZ. 18 PADŁ INNY WYNIK
WYGRAŁA POLSKA
obróć gazetę
na pierwszą stronę
Marek Motyka: brak wyjścia
z grupy będzie katastrofą
KOSZYKÓWKA
ŚRODA 28 STYCZNIA 2015
KRAKÓW // MAŁOPOLSKA
– mówi ANDRZEJ SZARMACH
1800
Lekarze nie dali
Jovanoviciowi
zgody na grę.
Wisła rozwiązała
z nim umowę
Krakowski punkt widzenia
J A N PA W E Ł I I , PA P I E Ż R O D Z I N Y
„Jestemprzekonany,
żewygra naszadrużyna,
boprezentowałasiędobrze
wostatnichmeczach,jest
gospodarzemturnieju,no
imapiłkarzy,którzy
wyróżniająsię, grając
wdobrychklubach”.
JEŻELI W MECZU O GODZ. 18 PADŁ INNY WYNIK
PIŁKA NOŻNA
www.dziennikpolski24.pl
NR 98 (21 237) // ROK LXX
INDEKS 350052 // ISSN 0137-9089
WYGRAŁA Z GRECJĄ
WYGRAŁA Z POLSKĄ
Nagrodzona okładka Tomasza
Bocheńskiego z 12 kwietnia
2010 roku po katastrofie
pod Smoleńskiem
CENA GAZETY
(W TYM 8% VAT)
DZISIAJ RADOSNY DLA NAS
MECZ OTWARCIA EURO 2012
MIS
REM
SzukaliśmywcałejPolsce
kogoś,ktopodjąłbysię
uzasadnieniatezy,dlaczego
wygrajądziśGrecy;np.
zwróciuwagęnaichżelazną
obronęlubhartducha,który
pozwalaimosiągaćsukcesy
naprzekórtrawiącemukraj
kryzysowi.Bezskutecznie.
REMIS
rozłóż pierwszą
stronę z ostatnią
2,40
Miała potrzebę władzy, rządzenia i trudny charakter. Stopniowo odrzucała przyjaciół,
izolowała się od środowiska, przestała występować. Czy za milczeniem wielkiej
EWY DEMARCZYK stoi jej ostatni partner? A może jest ofiarą swojego talentu? — str. C4-5
zytam kolejne analizy dotyczące
kryzysu frankowego i zaczyna
mnie zalewać krew. Te wszystkie mądre opinie analityków, ich niezachwiane przekonanie o nieomylności
wygłaszanych opinii, pouczanie maluczkich. A ja się pytam: gdzie państwo byliście dwa tygodnie temu? Ludzie nie
mają sklerozy i pamiętają, iż żaden
z was nie przewidział tąpnięcia, a wręcz
przeciwnie, prawie wszyscy uspokajaliście, że w najbliższym czasie kurs franka się nie zmieni. Dziś ci wszyscy
pseudospece znów mądrzą się publicznie, produkują w mediach, piszą analizy i biorą za nie honoraria. A ja myślę
sobie, że gdyby rzeczywiście byli tacy
mądrzy, to nie pisaliby artykułów, ale
po prostu sami skorzystali ze swych
analiz, zbili fortunę i od dawna opalali
się zadowoleni na egzotycznej plaży.
Zrozpaczeni klienci, którzy zaufali
tym prorokom biznesu, są teraz sami ze
swoimi kłopotami. Banki nie palą się, by
wziąć na siebie część kosztów, mimo że
rokrocznie notują rekordowe zyski,
a poza tym powinny mieć wyrzuty sumienia za kuszenie przez lata klientów
„tanimi” kredytami we frankach. Aby
być uczciwym, muszę dodać, że kilka
banków otwarcie ostrzegało, i to już
w 2006 roku, przed niebezpiecznym
dla klientów ryzykiem kursowym.
Niech mnie ktoś posądzi o kryptoreklamę, trudno. Wymienię te banki, gdzie
kasa nie przesłoniła prezesom elementarnej uczciwości. To PKO BP, Pekao
SA, ING Bank Śląski i BZ WBK.
We wtorek rząd napuścił na pazerny
sektor bankowy szefów UOKiK, KNF
i NBP. Uważnie obserwujmy efekty ich
działań. Dotychczas nasze władze bardzo dbały, by korporacje finansowe czuły się nad Wisłą jak w raju. Chyba nastał
już czas, by poczuły powiew czyśćca.
Prawdziwe historie, znani
artyści, gorące tematy,
kontrowersje i spory, które nie
pozostawią cię obojętnym.
Wszystko w Magazynie „Piątek”
[ str. 3 ]
Aneksja Krymu zmieniła życie
mieszkańców. Ceny wzrosły,
a w bankach brakuje pieniędzy
Komandosi SAS mają ująć lub
zlikwidować zabójcę, który ściął
trzech zakładników
Prezydenta Hollande’a martwią
pikujące w dół sondaże, a dobija
go była kochanka
[ str. 2 ]
[ str. 4]
[ str. 5 ]
Wybór najciekawszych
artykułów z brytyjskiej prasy
znajdziemy w sobotnim
dodatku „The Times”
Jak się zmieniał „Dziennik Polski”
ŁUKASZ GAZUR
C
zerwona winieta naszej gazety to
rozpoznawalna
marka. I choć wygląd „Dziennika
Polskiego” się
zmieniał, przechodził swoje wizualne rewolucje, wciąż nawiązuje
do swych pierwszych numerów. Wystarczy wspomnieć, że
nawet litery w tytule, dziś przecież kolorowe, nawiązują do winiety z roku 1945. Jeszcze czarno-białej, skromnej, tuż powojennej. Bo „Dziennik Polski”
lubi tradycję.
***
Dzisiejszy wygląd największa
gazeta codzienna Małopolski
zawdzięcza dwóm momentom
przełomowym. Pierwszy nastąpił w listopadzie 2008 roku.
Wtedy właśnie w całej gazecie
pojawił się kolor. Poza tym, zamiast gęsto zadrukowanych
stron, małych tytułów i czarno-białych zdjęć, pojawił się nowoczesny design. Uporządko-
wany, ale dynamiczny, wprowadzający hierarchię tekstów
i tematów.
– Idziemy z duchem czasu.
To krok, dzięki któremu gazeta
jest atrakcyjniejsza w oczach czytelników – mówi Tomasz Bocheński, dyrektor artystyczny
„Dziennika Polskiego”.
To właśnie on był autorem
nowych projektów poszczególnych części gazety. Przygotował nowy layout we współpracy z wybitnym specjalistą Tonym Suttonem, prezesem
News Design Associates Inc.,
jednym z najwyżej cenionych
grafików prasowych świata.
Drugi przełomowy dla wyglądu gazety moment nastąpił
w końcu 2013 roku. Wtedy
dziennik lekko zmniejszył format. W celu ułatwienia czytelnikom poruszania się po gazecie wprowadzono wyraźniejsze otwarcia tematycznych sekcji, wprowadzono zasadę, że
już na początku tekstu krótko
jest określany jego temat – np.
Sylwetka, Rozmowa, Transport, Teatr, Sztuka.
Nie zmieniły się kolory wiodące w poszczególnych działach: w grzbiecie głównym pozostała nim czerwień, w lokal-
nym – niebieski, w sporcie
– zieleń. Na łamach przybyło
zdjęć prezentowanych w pionie, a nie w poziomie.
To były dwa przełomy, dostrzegalne przez czytelników.
Po ponad 50 latach niemal bez
zmian – licząc może przejścia
w latach 90. z tzw. łamania luźnego na blokowe, które co
prawda jest bardziej czytelne,
niemniej jest to dość subtelna
korekta – „Dziennik Polski” zyskał zupełnie nowe wizualne
oblicze.
***
W wydaniu codziennym wyróżniono wtedy wyraźnie trzy niezależne grzbiety: główny, lokalny oraz magazynowy.
Pierwszy (A) został podzielony na wyraźnie wyodrębnione sekcje: Kraj, Świat, Gospodarka, Opinie, Kultura oraz
Sport.
Grzbiet lokalny (B) codziennie jest wydawany w kilku mutacjach regionalnych, w tej
części gazety znajdują się również ogłoszenia drobne.
Grzbiet magazynowy (C) jest
natomiast
przeznaczony
dla różnych grup odbiorców.
I tak w poniedziałki ukazuje się
„Dziennik Sportowy”, w którym znajdziecie wywiady ze
sportowcami, podsumowania
weekendowych meczów, analizy. Wtorki należą do magazynu „Historia”, zawierającego
informacje na temat przeszłości dalszej i bliższej. W środy ma-
Doceniono naszą
gazetę m.in. zalinię
okładek magazynu
„Magnes”, okładki
„DP” oraz
indywidualnie dla
„Dziennika Polskiego”
– zapierwszą stronę
poświęconą
katastrofie
smoleńskiej – nagrodą
European Newspaper
Award wnajważniejszym konkursie
projektowania
prasowego wEuropie
my „Przegląd nieruchomości”,
w którym nie tylko znajdziecie
oferty mieszkaniowe, ale przede wszystkim wiele porad na temat kupna i urządzania mieszkań. W czwartki na czytelników czeka magazyn kulturalny „Magnes. Kultura przyciąga”, w którym znajdziecie zapowiedzi najważniejszych wydarzeń najbliższego tygodnia,
wywiady z muzykami, reżyserami, aktorami i autorami książek. W piątki do „DP” dołączany jest magazyn reportażowy
„Piątek”. Tam czekają na was
duże, problemowe teksty o polityce, społeczeństwie, kulturze. I – jak sama nazwa wskazuje – reportaże. W piątkowym
wydaniu znajdziecie też
„Teleprogram”.
W soboty z kolei magazyn
sobotni, a także dodatek przygotowywany we współpracy
z brytyjskim dziennikiem społeczno-politycznym
„The
Times”.
***
Dzisiejszy wygląd „Dziennika
Polskiego” jest doceniany – nie
tylko przez czytelników, ale
i specjalistów.
Przygotowywane pod okiem
Tomka Bocheńskiego wydania
przyciągają liczne nagrody krajowe (jak GrandFront) i zagraniczne. Doceniono naszą gazetę m.in. za linię okładek magazynu „Magnes”, okładki „DP”
oraz indywidualnie dla „Dziennika Polskiego” – za pierwszą
stronę poświęconą katastrofie
smoleńskiej – nagrodą European Newspaper Award w najważniejszym konkursie projektowania prasowego w Europie.
Wreszcie, najpopularniejszy
w Małopolsce tytuł prasowy
otrzymał kilkakrotnie nagrody w amerykańskim konkursie „Best of Designed Newspaper”.
W 2010 roku zdobył nagrodę w kategorii „Feature design
pages”, w 2012 roku srebrny
medal w kategorii „Linia
Okładek”, w 2013 jury nagrodziło jego portfolio, a w 2014
roku otrzymał wyróżnienie
Award of Excellence – za projekt pierwszej strony kulturalnego dodatku „Magnes”.
A trzeba dodać, że to najważniejsza prasowa nagroda
na świecie, o którą co roku
ubiegają się tysiące projektantów i setki tytułów.
24 |
REKLAMA
70 LAT DZIENNIKA POLSKIEGO
DZIENNIKPOLSKI24.PL
ŚRODA, 4 LUTEGO 2015
DZIENNIK POLSKI
POLUB NAS NA FACEBOOKU
WWW.FACEBOOK.COM/DZIENNIKPOLSKI
004892523