A nam trawa juŜ rośnie!

Transkrypt

A nam trawa juŜ rośnie!
A nam trawa juŜ rośnie!
Ojczyzna nasza znała juŜ róŜne
marsze. Bo generalnie rzecz
biorąc, jesteśmy narodem, który
lubi sobie pomaszerować od
czasu do czasu. Maszerujemy z
róŜnych powodów. MoŜemy
poszczycić
się
długoletnią
praktyką
marszową
i
doświadczeniem, które myślę
(właściwie
jestem
pewien)
zasługuje na przyszłoroczną
Nagrodę Nobla. Uzasadnienie
przyznania nam tej nagrody nie
powinno być trudne. Przez ulicę i
skwery naszego kraju co jakiś
czas przechodzą dumne pochody.
Właściwie kaŜdy powód jest
dobry. Jakie to pochody ostatnio
mieliśmy? Wystarczy wpisać w
Google wyraz „marsz” i juŜ (tuŜ
obok marsza weselnego) mamy
marsz: „dla Ŝycia i rodziny”,
„róŜowej wstąŜki”, „grunwaldzki
(organizowany przez MłodzieŜ
Wszechpolską, śydzi i Niemcy
mile widziani )”, oraz...
„Marsz Wyzwolenia Konopi”.
Tak. To nie pomyłka.
Jak donosiły media, dnia 16
października, ulicami Poznania
taki właśnie dumny pochód
kroczył. Niestety, nie było
Ŝadnych wzniosłych pieśni, ani
haseł
nawołujących
do
powstania. No, moŜe nie licząc
powstania legalnych punktów,
gdzie moŜna by Marychę
legalnie nabyć i prawa, które
zezwalałoby na jej legalne
zaŜywanie.
Sukces sklepów z dopalaczami
do wina polityków!- krzyczy z
tłumu chłopak wyglądający na
trzecią klasę gimnazjum. Hm.
Ciekawy zarzut. Wiemy juŜ
przynajmniej co hoduje
Andrzej L. Na swoich polach i
Włodzimierz C. w Puszczy
Białowieskiej. Ale powaŜnie.
ma
Nasze
społeczeństwo
problem z tytoniem, alkoholem,
debilizmem
(ten
problem
uwaŜam, za główną przyczynę
wyginięcia gatunku ludzkiego w
przyszłości), wandalizmem, więc
czas najwyŜszy dodać coś
nowego
do
tej
listy.
Zalegalizujmy
trawkę.
Argumentów za jest wiele.
Będzie moŜna się kłócić o nowy
przedmiot w szkole. Bo przecieŜ
to oczywiste, Ŝe powstanie nowy
problem społeczny o którym
będzie
trzeba
edukować
szanowną młodzieŜ. Proponuje
nową nazwę
Edukacja Narkotyczna.
Ale jest jedno „ale”: zajęcia
muszą
być
praktyczne.
Koniecznie. Trzeba wyłoŜyć
dokładnie jak zbawienny wpływ
na Ŝycie człowieka ma joint.
OdpręŜa, relaksuje, pomaga
zregenerować siły. Jest więc
logiczne,
Ŝe
przerwy
po
przedmiotach ścisłych będą
dłuŜsze, tak aby kaŜdy mógł
wziąć choć jednego „bucha”
relaksu. A jaki będzie poŜytek z
tego!
Bo przecieŜ taką MarięHuanę
moŜna by sprzedawać na
przykład w sklepiku szkolnym, a
dochód przeznaczyć na zakup
jointów dla dzieci z uboŜszych
rodzin. Ile plusów! Wszyscy
będą zrelaksowani. I dzieci i
nauczyciele.
I znów wyszło na to, Ŝe Poznań
był tym, którego w staroŜytności
zwano „Primus inter pares”.
PrzecieŜ nie dalej jak miesiąc
temu wybuchła ogromna afera,
Ŝe plakaty dotyczące Euro2012 z
napisem „A nam TRAWA juŜ
rośnie” były kłamstwem, bo na
stadionie trawy ani widu, ani
słychu. Teraz juŜ wiemy, Ŝe nie o
tą trawę chodziło!
Morał: Poznań, jak zwykle był
pierwszy, będzie eksportował
Marihuanę
na
tereny
popowodziowe, aby i tamci
ludzie mogli się zrelaksować.
A poznaniacy w czasie „Marszu
Wyzwolenia Konopi” jak zawsze
solidarnie krzyczeli: „Poznań nie
jest podzielony, kaŜdy pali tu
gibony”!
„Primus inter
pares”- Poznań po
raz kolejny
pokazał, Ŝe rozwija
się pręŜnie zarówno
gospodarczo jak i
społecznie!
Nr 1/2010 (1)
04.11.2010
GÓRAL śYWEMU NIE
PRZEPUŚCI
Łowiecki
na halach becą, ze łoscypki bace
za wincyj piniązków spsydajum. Powód jest
ino jedyn: Colin Farell. Pipol Magazin
donosi, ze pieron jeden nasom, polską Alicję
Bachledę– Curuś zostowił. Tymu tyz
łoscypki drozyją, bo bace cioupagi łostzą i
bileta na samoloty kupują. Tsa psecie
chopowi wyłoŜyć, Ŝe pierwszej lepszej
dziouchy nie wziuł i ze z goralami się nie
zadziero!
CóŜ Colinowi pozostaje? Chyba tylko kupić
sobie Farelkę, zaszyć się na Antarktydzie i
prowadzić Ŝycie pustelnika, próbując się
wstrzymać od gwałtów na pingwinach!
No, ale... Albo się kalkuluje na zimno, albo
się jest zimnym, jak mawiają stare bace.
WĄś W KIESZENI
Wszyscy, którzy 16 października udali się na
koncert do klubu Eskulap pocałowali
klamkę. Powód jest jeden i to bardzo prosty:
najemca lokalu zbankrutował i mając drobny
dług w postaci 1 miliona złotych postanowił
ogłosić upadłość. Okazało się więc, Ŝe ma
węŜa w kieszeni, być moŜe eskulapa właśnie.
Wiele osób usłyszawszy tę tragiczną
wiadomość wpadło stany depresyjne: emo
postanowiły ubrać Ŝałobną czerń, słuchający
metalu udali się do praktikera, aby nabyć tam
zestaw gwoździ i narzędzia metalowe, a cała
reszta po prostu poszła do domu. Ale co to za
dom bez Eskulapa?
„Ty sobie lepiej kup mózg!”
Nadciąga czas prawdziwego równouprawnienia. Zaczynają się
dziać rzeczy niemoŜliwe i niepojęte. To ogromny przełom dla
blondynek, księgowych, ludzi ze skąpą wyobraźnią, czy teŜ
głupków po prosu! I ty moŜesz mieć mózg!
CzyŜ to nie brzmi wspaniale? Własny mózg. Mówi się, Ŝe
Niemcy z natury rzeczy nie zrobią nic dobrego dla Polaków, a
tu ogromne zaskoczenie! Znany niemiecki anatom doktor
Gunther von Hagens daje nam, równieŜ Tobie (!) szanse
kupienia sobie mózgu! Wyobraźmy sobie, jak ogromne i
nieznane dotąd obszary świata moŜemy zdobywać mając
własny mózg z fabryki doktora Hagensa. I to za jedyne 4
tysiące Euro. Ale to nie koniec naszej rewelacyjnej oferty!
MoŜesz równieŜ kupić sobie tors (57 tysięcy euro), głowę (15
tysięcy Euro, do wyboru przekrojowe plastry lub w całości).
Owszem moŜe i części te są uŜywane i poddane zabiegowi
plastynacji, moŜe i są drogie, ale wyobraź sobie (zamknij oczy
dla lepszego efektu) jak spacerujesz ulicami Poznania (zamknij
oczy!) z WŁASNYM mózgiem pod pachą (tak, wiem, Ŝe nie
widzisz, ale to dlatego, Ŝe nie zamknąłeś oczu)!
A przecieŜ to dopiero kilka z niezliczonych zalet
takiej transakcji! Teraz bez problemu
udowodnisz koledze, rodzicom, nauczycielowi,
Ŝe masz mózg! Wystarczy, Ŝe wyjmiesz go z
torby i juŜ masz +5 do szacunu!
A wszystko to moŜna nabyć łatwo i anonimowo na:
www.plastination-products.com
A skupiliśmy się tylko na mózgu! A gdyby zejść trochę niŜej?
Ile razy słyszałeś, Ŝe brakuje Ci... jaja...?
Mózg.... 4 tysiące
Tors...... 15 tysięcy
Zrobić coś z jajem.... bezcenne!
Dlaczego „Stańczyk”?
To chyba oczywiste. Po pierwsze chcę upamiętnić znamienitą postać jaką Stańczyk, a właściwie
Stanisław Gąska był. Bo warto dodać, Ŝe nie był tylko błaznem, ale równieŜ wielkim przyjacielem
Zygmunta Starego, wielkim patriotą, ale przede wszystkim człowiekiem niezwykle inteligentnym
słynącym po dziś dzień z ciętego języka. A przecieŜ nawet, gdy kpił myślał o rzeczach niezwykle
waŜnych i wykazywał się ogromną bystrością umysłu.
Naturalną więc rzeczą jest, Ŝe właśnie jego wybrałem na swego patrona. Bo choć będę bezlitośnie
wykpiwali ludzi, zjawiska, państwo to zawsze tylko po to aby napiętnować chore zjawiska, zwrócić
na nie nasze siły oraz uwagę, i usunąć je na trwałe z naszej rzeczywistości.
Póki co pismo te tworzę tylko ja, Stańczyk. Tak teŜ podpisuje swoje artykuły.
Nr 1/2010 (1)
04.11.2010
SZTUKA ... WARTA
17
października
„Metro”
donosiło nam, Ŝe Mike Ballard,
brytyjski
artysta
otworzył
wystawę swoich
prac w
Londynie. A trzeb Ci wiedzieć,
drogi czytelniku, Ŝe nie jest to
byle jaka wystawa. Składa się
ona bowiem z około 200 kurtek i
płaszczy ukradzionych przez
Ballarda. Tłumaczy on, Ŝe w
swojej
młodości
przeŜył
ogromną traumę związaną ze
swoją ulubioną kurtką, która
została skradziona. W związku z
tym nasz młody kleptoman
postanowił się odegrać i kradł
ludziom kurtki przez całe
dziesięć lat. Pewnie szaleństwo
to trwałoby dalej, gdyby nie... za
małe mieszkanie artysty, który
zwierzył się publicznie, Ŝe nie
miał juŜ co robić ze swoimi
łupami. W związku z tym
wynajął lokal w centrum
Londynu, wystawił wszystkie
kurtki i... czeka na ich
prawowitych
właścicieli.
Twierdzi bowiem, Ŝe jeśli ktoś
znajdzie swoją kurtkę i poda
miejsce i czas kradzieŜy to ją
odzyska. Trzeba przyznać, Ŝe to
niezwykle miłe ze strony tego
młodego człowieka, Ŝe po
dekadzie przyznaje się do błędu
i chce zwrócić je prawowitym
właścicielom. Nie jestem jednak
pewien, czy ja, będąc owym
właścicielem powstrzymałbym
się od mordu na artyście. Z
drugiej strony takie coś mogło
zdarzyć się tylko w Wielkiej
Brytanii, bo w Polsce mamy
niepisaną zasadę: „nie kradnijwładza nie znosi konkurencji”.
W związku z tą wielką sztuką
nasuwa się pytanie, czy to ciągle
sztuka i co ona jest warta?
KaŜdy z nas widząc sztukę
nowoczesną przynajmniej raz
pomyślał „dajcie mi farby, ja
teŜ tak umiem.”
No i w sumie cięŜko się nie
zgodzić
z
takim
stwierdzeniem, gdy widzimy
dzieła Jacksona Pollocka. W
końcu ich wykonanie polegało
na
rozchlapywaniu,
a
następnie
ewentualnym
rozmazywaniu farby.
Warto równieŜ wspomnieć o
włoskim
artyście
Pierze
Manzonim. Wpadł on na
genialny pomysł pokazania
nam wartości swoich prac.
OtóŜ w maju 1961 roku Piero
zapakował swoje ekskrementy
do
90
ponumerowanych
puszek, po 30 gramów kaŜda.
KaŜdą z nich opisał jako (tu
dosłowny cytat) „Gówno
artysty” i to w czterech
językach (włoski, angielski,
francuski,
niemiecki).
Z
pewnością praca nad tym
wielkim dziełem musiała być
męcząca,
monotonna
i...
brudna. Nie zmienia to jednak
faktu, Ŝe sprzedał puszki za
cenę ich wagi w złocie.
Szacuje się, Ŝe dzisiaj puszka
taka warta jest około 31
tysięcy euro. Niestety, jak to z
wielkimi dziełami bywa nie
wszystkie sztuki przetrwały po
dziś dzień, gdyŜ w wyniku
korozji metalu i wewnętrznego
ciśnienia część puszek zaczęła
przeciekać, bądź... wybuchać
(jeśli posiadasz takie dzieło w
swojej kolekcji to zawczasu
dzwoń po saperów!).
Szukamy dziwadeł daleko, a
nie patrzymy na własne
podwórko. A szkoda, bo
Romana
mamy
przecieŜ
Opałkę. Artysta ten od 1965
roku
tworzy
cykl
o
zaskakującym tytule „Opałka
1965/1- nieskończoność” Cykl
rozpoczął się postawieniem w
lewym górnym rogu płótna
pomalowanego na czarno
cyfry „1” i pisaniu obok niej
kolejnym liczb.
Kolejne obrazy zawierają
kolejne cyfry, tylko tło
następnego rozjaśniane jest o
1%
w
stosunku
do
poprzedniego. Jeden Bóg wie
do jakiego numeru Opałka juŜ
„domalował”. Warto równieŜ
zaznaczyć, Ŝe od 1972 roku
nie tworzy nic innego.
Twierdzi, Ŝe „być wiernym
jednej idei, to być wiernym
samemu sobie. Ktoś kto
poświęca się jednej rzeczy jest
awangardowy”.
KaŜdy z nas widząc
sztukę nowoczesną
przynajmniej raz
pomyślał: „dajcie
mi farby, ja teŜ tak
potrafię.”
Mamy więc trzy róŜne
przykłady i ciągle dwa
początkowe pytania. Czy to
ciągle sztuka? Ile ona jest
warta?
Nie
ma
jednoznacznej
odpowiedzi. Tak jak nie
moŜna
jednoznacznie
zdefiniował awangardy. Tylko,
czy naprawdę przez całe Ŝycie
naleŜy tworzyć ciągle to
samo? Bo przecieŜ dzieło
Opałki to ciągle malowanie 10
znaków. Cyfr od 0 do 9.
(ciąg dalszy na następnej stronie)
Nr 1/2010 (1)
(ciąg dalszy artykułu „Sztuka ... warta”)
A gdzie miejsce na rozwój artysty?
Gdzie piękno i uniwersalne
wartości? Gdzie wreszcie sens i
przesłanie? Bo, Ŝe świat liczb jest
nieskończony, to wiemy od
staroŜytności. Czy awangarda to
trwanie w tym samym punkcie
Ŝycia? Bo ja mam wraŜenie, Ŝe
Opałka chcę zatrzymać swoje Ŝycie,
dzięki liczbom. Większą awangardę
widzę juŜ w dziele Manzoniego.
Słowo awangarda pochodzi od
francuskich słów „straŜ przednia”,
czyli coś co ma być zupełną
nowością.
Ale
nowość
jest
nowością tylko raz, a nie do
nieskończoności.
Tak więc Manzoni był moŜe
awangardowy, ale dla mnie jego
sztuka ciągle pozostaje dziwnym
pomysłem,
ekskrementem
w
puszce.
Brytyjski
artysta
i
jego
kleptomańskie
zapędy
nie
przekonują mnie tym bardziej. Bo,
czy w takim razie jeśli
zacznę zbierać eksponaty na moją
wystawę portfeli, nawet jeśli oddam
je po dziesięciu latach, to czy to nie
będzie
kradzieŜ?
MoŜe
i
artystyczna,
ale
jednak
KRADZIEś?
A przecieŜ wszelka sztuka musi
prezentować wartości, w tym
równieŜ
poszanowanie
prawa
własności.
04.11.2010
„Ballada o Mickiewiczu”
Słuchajcie ludzie tej opowieści
jest to opowieść prawdziwa
Ŝył sobie pewien facet na Litwie
co się Mickiewicz nazywał.
Był on poetą i pisał ody
Warmińsko-mazurskim stylem
Nie miał pieniędzy, wiadomo młody
Lecz miał kochaną Marylę.
Ona na niego wciąŜ się gniewała
KtóŜ to zrozumie kobiety
Bo kiedy ona nylony chciała
On jej zasuwał sonety.
Ona sonety buch do piecyka
Nie trzeba mi takich darów
I wyszła za mąŜ za obszarnika
PowyŜej trzystu hektarów.
Tu się poeta srodze rozgniewał
I chciał jej w lica nawalić
Lecz musiał pisać wiersze dla dziadów
Bo się Zaduszki zbliŜali.
Ale fortuna kołem się toczy
Dziś czasy się pozmieniali
On na pomniku zaciera ręce
A ją rozparcelowali...
(Nieznany)
Wiersz ten znalazłem w
starym zeszycie z
piosenkami mojego taty.
Nie znam autora,
zapewne był to jakiś
student, który dzieło
swoje puścił między
ludzi i między ludźmi
ono pozostało. Myślę, Ŝe
warto przypomnieć ten
tekst, bo pozwala on
dostrzec, Ŝe pod
zmitologizowaną
skorupą historii kryje
się Mickiewicz, który
teŜ miał problemy.
RównieŜ te „popularne”,
jak choćby kłótnia z
narzeczoną. Ballada ta
wspomina o jednej
jeszcze rzeczy. Niestety,
to prawda, Ŝe
Mickiewicz uŜywał
przemocy wobec swojej
rodziny.
Ale czy to, Ŝe
dowiedzieliśmy się, Ŝe
miał grzeszki oznacza,
Ŝe nie jest godny miana
największego polskiego
wieszcza?
Nie, to tylko dowodzi,
Ŝe kaŜdy robi błędy.
RównieŜ poeci.
Ja tylko ogromnie
Ŝałuję, Ŝe ballada ta nie
wyszła spod mojego
pióra.
Z TEKI DZIADKA MROZA
Ostatnio Dziadek Mróz przeglądał gazetę. Na pierwszej stronie nic, na drugiej tak samo, aŜ wreszcie dotarł
do samego środka, czyli ogłoszeń. Dziadek od dawna tego działu nie czytał (a szkoda bo to jedyna część
gazety, oprócz daty, która się zmienia), więc z ochotą załoŜył okulary na nos. „Absolutny odlot!!!”- brzmiało
pierwsze ogłoszenie. Pomyślał sobie, Ŝe dostępność transportu powietrznego jest niezwykle łatwa. Kolejne:
„Niegrzeczna, 22 lata”- ciekawie, ale jak na psa to juŜ trochę za stara, a poza tym karma TAKA droga, a
emerytura taka mała. Dobrze, Ŝe chociaŜ prawdę mówią, o tym jaki ten pies jest.
I następne: „Extra hiszpański”- chochlik drukarski pomyślał Dziadek, bo nie dodali co ekstra i co hiszpański.
I w tym momencie wszedł wnuczek i zapytał:
„Dziadku, czemu czytasz ogłoszenia towarzyskie?”
PowyŜsza publikacja nie ma na celu obraŜania niczyjej osoby, ani jej poglądów i jest stworzona tylko po to aby zwrócić uwagę na pewne zjawiska, rozśmieszyć,
stworzyć satyrę i sprawić aby otaczająca nas rzeczywistość stała się znośniejsza.