Referat Ks. dr. hab. Roberta Woźniaka wygłoszony w ramach Dni

Transkrypt

Referat Ks. dr. hab. Roberta Woźniaka wygłoszony w ramach Dni
Referat Ks. dr. hab. Roberta Woźniaka wygłoszony w ramach
Dni Katechetycznych.
Chrześcijaństwo i lęk z punktu widzenia wyzwań nowej ewangelizacji.
Parafrazując tytuł słynnej, programowej książki Zygmunta Baumanna („Ponowoczesność jako źródło cierpień”)
można zaryzykować postawienie tezy, iż współczesna kultura generuje doświadczenie lęku. Oświecone i
wyemancypowane społeczeństwa zachodu są areną wzrastającego poczucia lęku, które niejednokrotnie
przejawia się w postaci depresji i melancholii. Lęk, zarówno dzisiaj jak i w przeszłości, stanowił jeden z
podstawowych punktów odniesienia działalności ewangelizacyjnej i katechetycznej Kościoła. W tej
perspektywie warto poczynić kilka konkretnych uwag.
1. Skąd pochodzi lęk? To fundamentalne pytanie spotykało się raz po raz ze zdecydowaną diagnozą Kościoła
podkreślającego stanowczo, iż Bóg nie jest źródłem lęku. Pojawienie się lęku, Tradycja kojarzy z rajskim
wydarzeniem kuszenia, podczas którego ‘wąż’ wzbudza i podsyca w człowieku przeżycie niepewności w
jego relacji do Boga: zły zasiewa w człowieku ‘nieśmiertelną plotkę’, iż Bóg nie działa ze względu na
ludzkie dobro. Celem pokuszenia jest złamać w człowieku naturalne, pochodzące z samej tajemnicy
stworzenia, zaufanie do Boga. Zachwianie wiarygodności Boga związane jest z pierwotnym pojawieniem
się w człowieku lęku. Doświadczenie tego lęku stanowi odtąd wspólne dziedzictwo ludzi i jest częścią
rzeczywistości przekazywanej w ‘grzechu pierworodnym’. Księga Rodzaju widzi źródło leku i grzechu nie
w Bogu a w kusicielu i wolności człowieka. Najdoskonalszym wyrazem prawdy o dobroci Boga jest osoba
Jezusa Chrystusa, którego istotne przesłanie (euangelion, dobra nowina) związane jest z wezwaniem do
przekroczenia lęku. Spotkanie z Bogiem jest rzeczywistością wyzwalającą, także z lęku. Stąd też,
jakiekolwiek duszpasterstwo i katecheza, godne miana chrześcijańskich, muszą podejmować na nowo ową
walkę z ludzkim lękiem, dla której Ojciec posłał Syna. Katecheza i ewangelizacja oparte na lęku stanowią
nic innego, jak, paradoksalnie, szerzenie tej logiki, która prędzej czy później owocuje ludzką walką o
autentyczność (wolność) i ucieczką w grzech.
2. Warto w tym miejscu przypomnieć duszpasterską diagnozę Benedykta XVI. Papież wskazuje na fakt, iż
religia może stać się zarzewiem destrukcyjnego lęku. Może on przybierać podwójną postać: zarówno
fundamentalistycznego totalitaryzmu (owocującego w skrajnych przypadkach terroryzmem), jak i
racjonalizmu. W obydwu przypadkach podstawowy błąd, który prowadzi do przeżycia lęku polega na
rozdzieleniu religijności i racjonalności. Religia, dowodzi papież w swoim Ratyzbońskim wykładzie, która
odrzuca rozum, prowadzi do lęku ujawniającego się albo w postaci fundamentalizmu albo zabobonu.
Wyrzucenie rozumu poza nawias życia religijnego prowadzi do wynaturzonych wersji doświadczenia
religijnego. Chrześcijaństwo jednak, argumentuje papież, jest religią przedwiecznego, wcielonego,
ukrzyżowanego Logosu. To właśnie w nim dokonuje się ostateczne odsłonięcie boskiego rozumu, który
jest tożsamy z miłością Boga do człowieka i zamieszkiwanego przezeń świata. Rozum objawiony w
chrześcijaństwie nie jest zatem jedynie czystym, chłodnym sylogizmem logicznym, ale żywą i kochającą
osobą. Rewolucja chrześcijańska dokonuje się w obrębie prawdziwego pogodzenia rozumu i wiary.
3. Diagnoza Benedykta XVI posiada dzisiaj ogromne znaczenie dla konkretnej wizji duszpasterskiej i
katechetycznej. Wzywa, bowiem do takiej troski o zbawienie człowieka, która jest próbą wypracowania
‘racjonalnej służby Bożej’ (logike latreia: kult zgodny z Logosem). Jeśli duszpasterstwo jest niczym innym
jak budowaniem bosko-ludzkiej wspólnoty życia, poznania, miłości i czynu (oto treść pawłowej logike
latreia) to musi ono dotykać tych miejsc w ludzkim byciu, które zostały ustanowione przez samego
Stwórcę, jako punkty komunikacji. Człowiek z natury swojej jest obrazem Boga; obraz ten odnajdujemy
szczególnie w ludzkiej racjonalności i wolności, które wspólnie kształtują świat doświadczenia
wewnętrznego. Właśnie, dlatego, klasyczne duszpasterstwo Kościoła było zawsze troską o kształtowanie
boskiego, trynitarnego obrazu w człowieku poprzez kształtowanie rozumności i wolności. Duszpasterstwo
na miarę Ewangelii to troska nie tyle o kult, moralność, obyczaj, ale nade wszystko troska o rozumność i
wolność człowieka! Katecheta, teolog i duszpasterz wezwani są do wspomagania w człowieku procesu
upodobnienia do Boga. To nie tylko nasz obowiązek, ale też i prawdziwy zaszczyt i jedyny powód do
radości: wspomagać człowieka we wzrastaniu w racjonalności i wolności odważnych dzieci Boga.
4. W tym kontekście należy podkreślić, iż skupianie ‘nowej ewangelizacji’ na świecie ludzkich emocji i
przeżyć, z jednoczesnym zaniedbaniem albo delikatnym nawet unieważnieniem świata rozumu, skazuje
duszpasterstwo i katechezę na fiasko w dłuższej perspektywie. Wynika to przede wszystkim z tego, że jest
ono skutkiem odwróconej koncepcji człowieka, w której to, co najbardziej ludzkie utożsamiane jest z
obojętnym rozumowi przeżyciem. Takie duszpasterstwo można nazwać postmodernistycznym, gdyż
odrzuciło ono praktycznie prawdę o człowieku, jako stworzeniu na obraz Trójcy. Ta zaś wyraźnie
przypomina, iż miejscami spotkania i dialogu z Bogiem jest rozumność i oparta na niej wolność człowieka.
Dopiero wtedy, kiedy rozum pozna prawdę, a wolność będzie próbowała, pomału i niezdarnie, wprowadzić
ją w życie, sfera ludzkich przeżyć zostanie trwale i mocno dotknięta pięknem i prawdą boskiego bycia.
5.
Duszpasterstwo, daleko od małpowania intelektualnych zwyczajów świata akademickiego, powinno stać
się kształtowaniem człowieka dla spotkania z Bogiem, poczynając od formacji rozumu serdecznego, czyli
takiego, który zna ‘racje serca’. Wychować ludzki rozum do spotkania z Bogiem – oto wielkie i trudne
wyzwanie współczesnego Kościoła. Nieprzypadkowo za jedną z najważniejszych encyklik Jana Pawła II
uważana jest właśnie ta poświęcona spotkaniu rozumu i wiary.
Wydaje się, iż obecnie, w czasie pojawienia się ‘nowego ateizmu’ wojującego z Bogiem w imię nauki, taka
duszpasterska troska o racjonalność jest istotnie ważna. Jednym z jej uprzywilejowanych miejsc,
katechetycznie i kaznodziejsko, powinna stać się próba duszpasterskiego dowartościowania nauk ścisłych.
Istnieje nagląca potrzeba przeciwstawienia się tym, którzy głoszą, iż między nauką/racjonalnością i wiarą
istnieje śmiertelny konflikt. Wbrew takim separacjonistycznym tendencjom, które głoszą istnienie
serologicznego konfliktu w relacjach nauki i wiary, należy podejmować próby krytycznego, ale i otwartego
dialogu prawd wiary z danymi nauk szczegółowych. W tym względzie już pobieżne zerknięcie w bogate
archiwum duszpasterskiego starożytnego i średniowiecznego Kościoła może zachwycać odważnymi
próbami wpisywania, bez podporządkowania lub zniekształcenia, prawdy wiary w ludzkie, konkretne
doświadczenie świata. Budować dzisiaj przepaść między światem wiary i konkretnym doświadczeniem
życia w słuchaczach Ewangelii może stwarzać fałszywe przeświadczenie o istnieniu dwóch
nieprzystających do siebie światów. Takie przeświadczenie prowadzi do rozbicia jedności doświadczenia
świata, z którego wypływa bezpośrednio lęk kuszący mocno koniecznością odrzucenia jednego z
wymiarów rzeczywistości. Troszcząc się dzisiaj duszpastersko o rozum należy wziąć mocno pod uwagę
konieczność takiego głoszenia Ewangelii, aby oświecało ono naturalne i naukowe doświadczenia świata i
prowadziło do integralnego przeżycia rzeczywistości. Takie spajanie świata, integracja różnych elementów
rzeczywistości w spójny światoobraz mogą być osiągnięte jedynie za sprawą dobrze prowadzonej
ewangelizacji.