tutaj - Salon Kulturalny Kobiet

Transkrypt

tutaj - Salon Kulturalny Kobiet
• WWW.CHARAKTERY.EU
L A B O R A T O R I U M
duchowość
TEKST KATARZYNA SKRZYPIŃSKA
ILUSTRACJA DAWID RYSKI
Pokaż
mi,
w co
wierzysz
Gdy mówimy, że Bóg istnieje, to jest to jakiś kiepski żart. Gdy mówimy, że Boga nie ma, to jest to
taki sam żart – wypowiadając te słowa Sean Penn,
znany aktor, pokazuje paradoks naszej wiary, żeby
nie powiedzieć pat, do jakiego nas wiedzie. Istnieje
więc, czy nie istnieje? Skąd pochodzi ten boski
dylemat?
Od czasów Victora Frankla, austriackiego psychiatry i twórcy logoterapii, pytanie o sens życia
nabrało dynamiki zarówno w filozofii, jak i psychologii. Tę pierwszą interesuje istnienie bytu
samo w sobie, tę drugą – istnienie mechanizmów
poznawczych i emocjonalno-motywacyjnych,
skłaniających nas do stawiania takich pytań. Jak
zgrabnie ujęła to w książce Psychologia pozytywna
prof. Ewa Trzebińska ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej, „psychologiczne podejście do duchowości nie dotyczy poznania pozafizycznych
aspektów życia (…), ale sposobu, w jaki ludzie rozumieją, odczuwają i uwzględniają w działaniu
transcendencję i doskonałość oraz dotyczy znaczenia, jakie to ma dla jakości życia”.
O duszy bez duchowości
Przez lata psychologia duchowości w zasadzie
nie istniała. Dociekania na temat duchowej sfery
człowieka były zarezerwowane jedynie dla teologii i filozofii. Ot, taki paradoks: psychologia (od
psyche – dusza i logos – nauka) czyli nauka o duszy, ale bez duchowości… Owszem, już od czasów
starożytnych zastanawiano się nad istotą duszy,
zwłaszcza jako zasady życia, jednak bardziej pod
kątem ontologicznym, metafizycznym, niż na bazie
empirycznych dociekań.
78
jest z psychologią duchowości. Zainteresowanie tą
dziedziną rozkwitło na Zachodzie wraz z pojawieniem się prac Abrahama Maslowa, twórcy nurtu
humanistycznego w psychologii, który w swej piramidzie potrzeb uwzględnił tę najwyższą – potrzebę
transcendencji. Zwrócił też uwagę na doznania
szczytowe towarzyszące człowiekowi w momentach twórczego uniesienia lub poszukiwania Absolutu. Nową falę pożywki dla tego nurtu przyniósł
ruch New Age, oferując – nie zawsze z dobrym
skutkiem – miksturę poglądów, nierzadko wywrotowych, takich jak prekognicja, wiara w UFO czy
telekineza. Zdeformowały one do pewnego stopnia społeczne rozumienie psychologii duchowości.
Dopiero pod koniec lat 90. pojawiły się próby rzetelnej empirycznej weryfikacji zjawiska duchowości. Stało się tak dzięki powstaniu metod, które
przybliżały możliwość wniknięcia w duchową
sferę człowieka. Dlaczego tak długo trzeba było
na to czekać? Wydawało się, że „tymi sprawami”
zajmuje się teologia. Nic bardziej mylnego. Psychologowie bowiem nie próbują odpowiedzieć na
pytanie o powstanie i naturę świata, ale o naturę
człowieka i sposoby odzwierciedlania tego, co go
otacza. Pytamy zatem o systemy pojęciowe w umyśle, o uczucia z nimi związane, o motywację z nich
wynikającą oraz o działanie, ku któremu nas skłaniają. A to wszystko poddaje się badaniu.
CHARAKTERY • LISTOPAD 2013
Wierzymy w trzy
podstawowe grupy sił,
które decydują o losie
świata i człowieka: siły
wyższe, siły przypadku
i siły ludzkie. Jakie są
konsekwencje tych różnic
w odcieniach wiary?
Czasy współczesne, dzięki odkryciom na polu biologii, przyniosły falę kontrastujących i konkurujących ze sobą poglądów, począwszy od behawiorystów i psychologów eksperymentalnych, którzy
zanegowali istnienie duszy, poprzez psychoanalityków traktujących ją w sposób funkcjonalny (jako
posługującą się mechanizmami obronnymi), po
psychologów humanistycznych odwołujących się
do osobowości jako duchowego podmiotu. Aktualnie w naukowych dyskusjach badacze najczęściej
mówią o umyśle i świadomości osoby. Choć pojawia się wiele oryginalnych teorii, jak np. sformułowana przez sir Johna Ecclesa, australijskiego
neurofizjologa i laureata Nagrody Nobla, kon-
Hełm Boga
cepcja psychonów, czyli elementarnych jednostek
mentalnych związanych z dendronami, a odpowiedzialnych za proces derandomizacji efektów
kwantowych na synapsach… I w tym wszystkim
ma mieszkać Bóg?
Jak lapidarnie ujmuje Sławomir Mrożek: „Dusza
to dziura w bycie… Niektórzy wierzą, że można
przejść na drugą stronę”…
Na szczycie piramidy
Psychologia religii zwraca uwagę na to, jakie mechanizmy skłaniają ludzi do gromadzenia się wokół bóstwa oraz odprawiania ściśle określonych
i narzuconych przez dogmat rytuałów. Inaczej
Jak można mierzyć te zjawiska? Czy da się zważyć
duszę? Określić jej stan skupienia? Byli tacy, co
próbowali – na przykład doktor MacDougall na
początku minionego wieku, ważąc osoby tuż przed
śmiercią i zaraz po niej, stwierdził, że dusza waży
21 gramów… Tyle bowiem ubywało z wagi ciała po
śmierci. Albo psychiatra Walter Pahnke, który w latach 60. prowadził eksperymenty z wykorzystaniem
środków halucynogennych, by wywołać u uczestników stany mistyczne. Dziś nadal trwają próby poszukiwania tzw. punktu Boga, jak to robią Danah
Zohar i Ian Marshall w swojej koncepcji inteligencji
duchowej, lub wzorca amplitudy fal mózgowych,
który odpowiadałby przeżyciom duchowym.
Postęp technologii neuroobrazowania pozwala
opisać topograficznie i funkcjonalnie to, co się
dzieje w mózgu. Powstała nawet neuroteologia,
która ustala związek między aktywnością mózgu,
a indywidualnym doświadczeniem duchowym.
Bada się głównie te osoby, które deklarują kontakt z bóstwem w modlitwie, medytacji czy transie.
Pionierskie badania na ten temat prowadził w latach 80. Michael Persinger, neurobadacz z kana-
CHARAKTERY • LISTOPAD 2013
79
duchowość
dyjskiego Lauretian University. Wywoływał u badanych doświadczenie analogiczne jak w stanie
śmierci klinicznej. W tym celu skonstruował tzw.
hełm Boga, by stymulować odpowiednie części
mózgu. Eksperymenty przyniosły frapujące wyniki
– stymulacja obszarów odpowiedzialnych za indukowanie odczuć religijnych powodowała uczucie
jedności z Bogiem, religijnego uduchowienia – ale
głównie u osób wierzących. U niewierzących w tym
czasie pojawiał się stan relaksacji. Jaki wniosek
wysnuli neurologowie? Że doświadczenie religijne
i wiara w Boga są jedynie rezultatami elektrycznych anomalii w ludzkim mózgu…
Po co nam w takim razie złudzenia będące pochodną wyładowań elektrycznych? I dlaczego są
one udziałem tak wielu ludzi? Czy duchowa sfera
jest nam do czegoś potrzebna? Okazuje się, że w jej
obszarze rodzi się wiele istotnych dla naszej egzystencji pytań, przede wszystkim pytanie o sens
ludzkiego życia. Powstaje orientacyjna mapa po-
W dobie postępu cywilizacyjnego
rośnie samoocena ludzkości.
znawcza, którą się kierujemy, zadając sobie pytanie
„w co wierzyć?”. Obiektem wierzeń są siły, postaci
lub osoby posiadające określone przymioty. Ponieważ są one istotne dla wyjaśnienia sobie genezy
świata i człowieka, celu i sensu własnego życia – wywołują w nas silne emocje, wśród nich najczęściej
poczucie trwogi, szacunek, pietyzm, uwielbienie,
miłość, radość czy nadzieję. Decydują one o barwie
egzystencji, przenikają kluczowe momenty naszego
życia, wyznaczają cele i dążenia, a także motywują
nas do działań. Jak zauważył Robert Emmons, duchowe dążenia stanowią istotny czynnik motywacyjny osobowości, a do tego – zwłaszcza u kobiet
– wiążą się z zadowoleniem z życia. Do tych dążeń
należy poszerzanie wiedzy na temat sił wyższych,
utrzymywanie z nimi kontaktu, próby wdrażania
duchowych wierzeń w codzienne życie.
Trzy siły
W co wierzą ludzie i co daje im ta wiara? Badania
prowadzone przeze mnie od kilkunastu lat wskazują, że wierzymy w trzy podstawowe grupy sił,
które decydują o losie świata i człowieka: w siły
wyższe, siły przypadku i siły ludzkie. A z tych
trzech najsilniejsza okazuje się ta trzecia – wiara
w siły ludzkie.
Wiara w siły wyższe oznacza odniesienie się do
Boga, przeznaczenia lub też innej siły, która ma
możliwość intencjonalnego oddziaływania na
80
CHARAKTERY • LISTOPAD 2013
świat i nasze życie. Wyraża się w poszukiwaniu
sacrum – mocy, która ochroni, da nadzieję na przyszłość, wskaże, którą drogą najlepiej podążać, by
się samorealizować. Ta wiara towarzyszy człowiekowi od zarania dziejów. Co ciekawe, kobiety istotnie częściej niż mężczyźni wierzą w siły wyższe,
czyli w Boga i przeznaczenie.
Siły przypadku obejmują szczęśliwy lub pechowy
zbieg okoliczności oraz sił natury. Wiążą się z nieprzewidywalnością – poczuciem braku kontroli
i losowości zdarzeń. W zasadzie nie da się przewidzieć przyczyny, która nimi rządzi, dlatego też
uważane są za bezosobowe i nieintencjonalne,
a przy tym wysoce abstrakcyjne. Dlatego pozwalają wytłumaczyć nawet najbardziej kuriozalne
przebiegi zdarzeń, czyli „oszukać przeznaczenie”…
Powiązanie wiary w siły natury i w przypadek sugeruje specyficzny światopogląd – wpływy natury
na los człowieka mogą być przypadkowe i nieuchronne. Przykładem są wszelkie kataklizmy…
Trzecia moc władająca światem i nami to człowiek bądź grupa ludzi. Wydaje się, że takie wierzenie stanowi antropocentryczne spełnienie marzeń człowieka o własnej sile i potędze. Trudno
zaprzeczyć – w dobie postępu cywilizacyjnego
i technologicznego, przy rosnących możliwościach
okiełznania natury, rośnie zbiorowa samoocena
ludzkości. Do tego dochodzi wzrastające poczucie indywidualizmu, wzrost standardu życiowego,
laicyzacja, upowszechnianie wiedzy i informacji.
Powstaje możliwość wyboru stylu życia, wolność
głoszenia i realizacji idei. Wiele osób ma przekonanie o pełnej niezależności i umiejętności kontroli
własnego życia.
Co ciekawe, im większe przekonanie badanych,
że o ich losie decydują inni ludzie lub pechowy
przypadek, tym mniejsza wiara w człowieka jako
istotę altruistyczną (co zmierzone zostało odrębną
skalą). Powstaje więc sprzeczność – kategoria „inni
ludzie” (czyli obcy) jest przeciwstawiana „człowiekowi godnemu zaufania”. Prawdopodobnie więc
mamy odrębny schemat poznawczy na temat „innych ludzi” i „dobrego człowieka”. A „masa ludzka”
jest mniej przychylnie oceniana niż wyabstrahowany wizerunek pojedynczego człowieka. Za tą
interpretacją przemawiałby także społeczny podział na grupę własną, czyli tą, z którą się identyfikujemy, czujemy jej członkiem, oraz grupę obcą.
Niestety, taki jest początek procesów stereotypizacji, uprzedzeń i dyskryminacji.
Ponadto połączenie wiary w innych ludzi z wiarą
w pechowy lub szczęśliwy przypadek sugeruje
przeświadczenie, że jeśli zdarza się coś pechowego
lub szczęśliwego w naszym życiu, to przyczyniają
się do tego inni ludzie. To wszystko oni, i przez
nich. Sięgamy do gwiazd, a oddalamy się od ludzi.
Można zapytać za Stanisławem Jerzym Lecem:
Kiedy człowiek pokona przestrzeń międzyludzką?
W co wierzyć?
Jakie zmiany
zachodzą
w mózgu osoby
medytującej?
– pytamy Wolfa
Singera
w rozmowie
„Mózg na
kontemplacji”,
dostępnej
w e-wydaniu.
Jakie są konsekwencje tych różnic w odcieniach
wiary? Badałam poczucie sensu życia i zadowolenie u osób o różnych systemach przekonań. Okazuje się, że wierzący w siły wyższe są najbardziej
zadowoleni z życia, mają największe poczucia
sensu życia. Najsilniej doznają miłości i radości
w obliczu egzystencji. Taka wiara daje gwarancję
lepszego życia, również po śmierci. Pozwala wytłumaczyć niesprawiedliwość, jaka nas spotyka,
wyjaśnić przyczyny tragicznych wydarzeń.
W przypadku osób wierzących w siły ludzkie
sprawy się komplikują. Jeśli wierzymy, że na nasz
los ma wpływ pojedynczy człowiek, wtedy rośnie
poczucie sensu życia i zadowolenie. Natomiast jeśli
uznamy, że nasza dola zależy od grupy ludzi – przeciwnie: poczucie sensu i zadowolenia spada. Nie
lubimy, gdy inni nami rządzą. A zarazem łatwiej
uwierzyć w konkretnego człowieka, niż w całą ich
grupę, która jest przecież różnorodna: i dobra,
i zła, i czasami nijaka. Kategoria „Inni ludzie” wywołuje zatem ambiwalencję uczuć.
Im silniejsza wiara w przypadek, tym mniejsze poczucie sensu życia. Osoby przekonane o nieuchronności przypadku, nie są szczęśliwe ze swego losu.
Taka wiara generalnie wiąże się z mniejszą satysfakcją z życia i radością, większym strachem, gniewem, smutkiem i wstydem. Przypadek jest siłą nieobliczalną, rodzi niepewność co do przyszłości.
Czy treść wierzeń i przekonań może być kluczem
do szczęścia? Teoria opanowywania trwogi przed
śmiercią, jaką zaproponowali trzej psychologowie społeczni: Sheldon Solomon, Jeff Greenberg
i Tom Pyszczynski, zakłada, że światopogląd dotyczący natury świata i jego stworzenia działa jak
bufor chroniący nas przed świadomością własnej
śmiertelności i lękiem, jaki ta świadomość budzi.
Chroni przed nim wizja poukładanego, w miarę
logicznego świata, który został stworzony przez
istotę rozumną, mądrzejszą od nas, a jednocześnie
opiekującą się nami. Stąd płynie gwarancja sensu
życia i zadowolenia z niego.
Wierzyć zatem, czy nie wierzyć? Nauka pozostaje
bezsilna wobec dylematów naszej egzystencji. Jak
mawiał ks. Józef Tischner: Wiara jest w gruncie rzeczy smutną koniecznością. Gdybyśmy mogli mieć
wiedzę, nie potrzebowalibyśmy mieć wiary. KATARZYNA SKRZYPIŃSKA jest doktorem psychologii,
adiunktem w Zakładzie Badań nad Rodziną i Jakością Życia
na Uniwersytecie Gdańskim, inicjatorką i współzałożycielką
Polskiego Towarzystwa Psychologii Religii i Duchowości.
Napisała m.in. monografię Pogląd na świat a poczucie sensu
i zadowolenie z życia. Adaptowała (wspólnie z M. Żemojtel-Piotrowską, J. Piotrowskim i T. Baranem) metodę Ralpha
Piedmonta ASPIRES do badania religijności i duchowości.
reklama
• WWW.CHARAKTERY.EU
L A B O R A T O R I U M
CHARAKTERY • LISTOPAD 2013
81