O. ROBERT WAWRZENIECKI OMI Widzieć więcej niż tylko śmierć

Transkrypt

O. ROBERT WAWRZENIECKI OMI Widzieć więcej niż tylko śmierć
O. ROBERT WAWRZENIECKI OMI
Widzieć więcej niż tylko śmierć
Kazanie o rzeczach ostatecznych
tą alternatywą związany jest czyściec, jako stan przejściowy, który
ostatecznie do nieba ma doprowadzić. Druga alternatywa, to piekło
czyli stan wiecznego nieszczęścia, potępienia.
Drodzy Bracia i Siostry!
Kiedy dziś gromadzimy się na tym cmentarzu, to po to, aby dotknąć
tajemnicy świętych obcowania, ciała zmartwychwstania i życia
wiecznego, jak wyznajemy to w czasie każdej Eucharystii niedzielnej i
uroczystości. Trzeba nam sobie dziś w tym miejscu jednak
przypomnieć całą prawdę o wspólnocie wiary, do której należymy i o
rzeczach ostatecznych, o których mówi nasza wiara.
Często mamy zawężone pojęcie Kościoła, gdyż dostrzegamy tylko
ten wymiar ziemski, doczesny. Skupiamy naszą uwagę jedynie na
Kościele walczącym, żyjącym na ziemi, pielgrzymującym jeszcze w
kierunku nieba. Tymczasem ta rzeczywistość jest pełniejsza, bo
obejmuje Kościół triumfujący czyli świętych i błogosławionych,
których my sami prosimy, aby wstawiali się za nami u Boga. Wreszcie
jest tu też miejsce na Kościół oczyszczający się w czyśćcu, o którym
pamiętamy czasem zaledwie w Dzień Zaduszny, a przecież ci zmarli
wciąż potrzebują naszej pomocy.
Kiedy dziś, nad grobami naszych bliskich zmarłych, patrzymy na
sprawy ostateczne, to najpierw dostrzegamy śmierć, która dotyka
każdego człowieka bez wyjątku, bo jesteśmy przecież śmiertelni. Jeśli
zaś dostrzegamy śmierć, to także sąd Boży, gdzie sprawiedliwy
sędzia odda każdemu to, co mu się należy. Jednak nie będzie to wg
miary naszej ludzkiej sprawiedliwości, gdyż Bóg jest sędzią
miłosiernym, litującym się nad człowiekiem.
I wreszcie w tych rzeczach ostatecznych dostrzegamy dwie
alternatywy, związane z życiowym wyborem człowieka. Pierwsza z
nich to niebo, szczęście wieczne, przebywanie z Bogiem na wieki. Z
Drodzy Bracia i Siostry!
Śmierć nie jest dziełem Boga, bo Jezus zwyciężył śmierć, ale jest ona
skutkiem grzechu człowieka, grzechu pierwszych ludzi, wyboru
jakiego oni dokonali, a my ponosimy jego konsekwencje w postaci
grzechu pierworodnego.
Jezus, gdy zapowiada sąd Boży, to mówi wyraźnie: "Cokolwiek
uczyniliście jednemu z tych najmniejszych, mnieście uczynili. (...)
Czegoście nie uczynili jednemu z tych najmniejszych, tegoście i Mnie
nie uczynili" (por. Mt 25, 31-46). To przypomnienie słów św. Jana od
Krzyża, że na końcu naszego życia sądzeni będziemy z miłości.
Niebem radują się ci, którzy umarli w łasce Bożej i przyjaźni z Nim.
Oni zostali już w sposób doskonały oczyszczeni. Oni pozwolili działać
Bogu, którego moc jest lepsza niż najlepszy wybielacz, dostępny dziś
na rynku czy środek czystości, jaki możemy dostać w sklepie. Dlatego
prosimy ich o modlitwę za nas, by wstawiali się za nami przed
Bogiem.
W czyśćcu znajdują się ci, którzy umarli w łasce Bożej i przyjaźni z
Nim, ale nie są jeszcze doskonale oczyszczeni. Oni nie do końca
pozwolili Bogu działać w swoim życiu i dlatego teraz dojrzewają
jeszcze do chwały nieba, jak trzeba aby dojrzały owoce, by nadawały
się do jedzenia. Dlatego prosimy za nich w naszych modlitwach,
Mszach świętych, gregoriankach, wypominkach. Potrzeba tej naszej
modlitwy, aby im pomóc, bo same zewnętrzne gesty w postaci
kwiatów i zniczy nie wystarczą.
Piekło przeznaczone jest dla tych, którzy za szatanem powiedzieli
Panu Bogu "nie". To też jest objawienie Bożego Miłosierdzia, dla nas
żyjących, gdyż stanowi dla nas ostrzeżenie. Niestety na niektórych
nie działa miłość, ale nieuchronność kary. To jak z radarami na
drogach: wiemy, że trzeba dostosować prędkość do ograniczeń, a
jednocześnie często tę prędkość przekraczamy, a mobilizująco
działają radary prędkości z "drogimi zdjęciami", jakie z nich
przychodzą wraz mandatem do zapłacenia.
Drodzy Bracia i Siostry!
Nasze życie tu na ziemi, to przygotowanie na wieczność, czasem z
refleksją, opamiętaniem w ostatniej godzinie, minucie czy nawet
sekundzie życia, jak Dobry Łotr na krzyżu. Jednak i tam historia
drugiego łotra pokazuje, że nawet w takim momencie można nie
zdążyć, co więcej można odrzucić miłość Boga.
Dlaczego dziś tak wielu ludzi boi się śmierci, a z nią choroby i
cierpienia? Wszytko to związane jest z brakiem wiary w życie
wieczne, w to że to ludzkie tu na ziemi "zmienia się ale się nie
kończy" (por. 1 prefacja za zmarłych). Czasem to jest związane z
bojaźnią, że człowiek czuje, że nie jest dobrze przygotowany na
moment swojej śmierci. Warto więc modlić się dla siebie o łaskę
dobrej śmierci, bo to walka o wygraną dobra w nas.
Dla człowieka wierzącego jest jednak w tym wszystkim Dobra
Nowina. Jezus nieustannie na pogrzebach, w których uczestniczymy,
mówi "Ja jestem drogą, prawdą i życiem. Nikt nie przychodzi do Ojca
inaczej jak tylko przeze mnie" (por. J 14, 6); "Ja jestem
zmartwychwstaniem i życiem. Kto we mnie wierzy, choćby i umarł,
żyć będzie" (por. J 11, 25-26); "W domu Ojca mego jest mieszkań
wiele. Idę, aby wam przygotować miejsce, a gdy przygotuję wam
miejsce, przyjdę i zabiorę was do siebie, abyście i wy byli tam, gdzie
ja jestem" (por. J 14, 2-3).
Tym znakiem nadziei i przypomnieniem tych słów, jest dla nas krzyż
Chrystusa, który stawiamy na grobach naszych bliskich zmarłych, a
przypominają one o zwycięstwie Chrystusa nad śmiercią. Tym
znakiem są znicze, które stawiamy na grobach, jako przypomnienie o
Chrystusowym i naszym zmartwychwstaniu, nawiązujące do
wiekuistej światłości. Wreszcie tym znakiem są kwiaty, jako znak
życia, które nie przemija w Chrystusie. Dlaczego taka bogata
symbolika? Bo Chrystus jest prawdziwie zwycięzcą śmierci, piekła i
szatana (por. pieśń wielkanocna).
Drodzy Bracia i Siostry!
Dziś nad grobami naszych bliskich św. Paweł przypomina nam, że
"Nikt z nas nie żyje dla siebie i nikt nie umiera dla siebie: jeżeli
bowiem żyjemy, żyjemy dla Pana; jeżeli zaś umieramy, umieramy dla
Pana. I w życiu więc i w śmierci należymy do Pana" (por. Rz 14, 7-8).
Tak przeżywając nasze życie i naszą śmierć będziemy dobrze
przygotowani na sąd Boży i niebo oraz za św. Janem Pawłem II
będziemy w stanie uczynić ze swojego życia i swojej śmierci
świadectwo podążania do "domu Ojca".
Takiego przeżycia codzienności i gotowości na moment śmierci uczy
nas Maryja Wniebowzięta. Przyjęła Chrystusa i dała Go światu, jako
Zbawiciela, słuchała Słowa Bożego i rozważała je w swoim sercu i
ono w ten sposób dla niej stało się tarczą. Ona też była uważna na
potrzeby innych, we wspólnocie wiary przyzywała daru Ducha
Świętego oraz łączyła swe cierpienia z cierpieniami Chrystusa na
krzyżu. Ona chce nas tą bezpieczną drogą poprowadzić. Amen.