Wtorek, 22 lipca

Transkrypt

Wtorek, 22 lipca
Wtorek, 22 lipca
Pierwszy mecz turnieju Spingold wygraliśmy różnicą 190 impów. Czy warto taki mecz
opisywać? (To było pytanie retoryczne).
Wynik mnie bardzo ... niepokoi. Doświadczenie podpowiada, że sukces musi rodzić się w
bólach, a zbyt łatwy początek potem się mści.
Najważniejszą sprawą w naszym teamie jest ósemka Skrzypczaka. Nie chodzi tu wcale o
zrzutkę (taką jak słynna „szóstka Kupnickiego – ja Ci radzę graj, w co uważasz”, lecz o
ząbek. Wdała się jakaś infekcja, Jurek spać nie może i mniej więcej od 6-ej rano budzi całą
drużynę.
Wczoraj o siódmej udało mu się wyciągnąć mnie z łóżka i zaczęliśmy poszukiwania
antybiotyku o jakiejś wdzięcznej nazwie, zapisanego przez lekarza jeszcze w Polsce.
W aptece antybiotyku nie znali, a i tak bez amerykańskiej recepty nie ma mowy.
Jedyny dentysta w Dentysta Las Vegas ma w poniedziałki wolne. (Nic dziwnego, tu
przecież nikt nie przyjeżdża wydawać pieniędzy na leczenie, bo może ich zabraknąć na
ruletkę).
Pani w recepcji hotelu obdzwoniła siedmiu lekarzy. Każdy notował nazwę leku i obiecywał
zadzwonić za 2-3 minuty. I dalej wracali chyba do Black Jacka, bo telefon się nie odezwał ani
razu.
O godzinie 12 do roboty wziął się Polonus, Edward Wojewoda. Zadzwonił do kilku
znajomych brydżystów, lekarzy. Wszyscy umówili się o 12.20 koło recepcji. Do 13-ej żaden
się nie pojawił. A o 13-ej Jurek usiadł do gry z bolącym zębem.
To znaczy, jeśli tak ma tak grać cały turniej jak wczoraj, to może lepiej go wcale nie leczyć?
Na nasze nieszczęście wśród naszych przeciwników grała pani kardiolog. Miała pod ręką
kilka różnych antybiotyków oraz zestaw recept na wypadek, gdyby te nie zadziałały.
Od dzisiaj Jurek gra ze zdrową szczęką.
Czarno to widzę.