Orwell by tego nie wymyślił

Transkrypt

Orwell by tego nie wymyślił
Artykuł pobrano ze strony eioba.pl
Orwell by tego nie wymyślił
Koniec naturalnych suplementów, terapii ziołami i zdrowej żywności?
Hasło Kodeks Żywnościowy (Codex Alimentarius) niewiele mówi przeciętnemu Polakowi, choć Kodeks
istnieje od dawna. W Unii Europejskiej stopniowo wprowadzane są skandaliczne regulacje. Oczywiście
pod hasłami ochrony konsumenta. Przed czym? Przed terapiami dietą, ziołolecznictwem, naturalnymi
suplementami. Z roku na rok będzie coraz gorzej. Również z naszym zdrowiem.
Od nowego roku zacznie obowiązywać zakaz stosowania wielu witamin, minerałów i ziół oraz innych produktów
pochodzenia roślinnego w suplementach diety, co de facto oznacza koniec większości tanich terapii naturalnych
bazujących na tych składnikach np. ziołolecznictwa czy terapii żywieniem. Ale to wierzchołek góry lodowej. Komisja
Kodeksu zakazuje informowania o korzystnym działaniu (zdrowotnym lub leczniczym) produktów bez zezwolenia
(co zostało obwarowane przepisami nie do przejścia dla producentów), dopuszcza wysokie dawki ponad trzech
tysięcy różnych pestycydów w żywności, w tym DDT i innych podejrzanych o działanie rakotwórcze i zakazanych
przez Konwencję Sztokholmską, dopuszcza uprawę i sprzedaż roślin genetycznie modyfikowanych, a także
stosowanie genetycznie modyfikowanych hormonów w hodowli zwierząt rzeźnych i mlecznych, dopuszcza
substancje chemiczne w żywności ekologicznej i jej napromieniowanie (czego nie będzie świadomy konsument, bo
Kodeks nie nakłada obowiązku informowania o tym na etykiecie), co w rzeczywistości oznacza jej stopniową
likwidację. Możliwe, że nie będzie też wolno bez zezwolenia prowadzić przydomowej hodowli warzyw, owoców i ziół.
Podgrzewanie żaby
Polityka twórców Kodeksu wobec konsumentów przypomina historię o żabie — gdyby wrzucić ją we wrzątek,
wyskoczy, ale jeśliby powoli podgrzewać wodę, w której pływa, da się ugotować. W ciągu najbliższych lat będą
stopniowo wchodzić w życie przepisy, które pozwolą okraść nas ze zdrowia i fundamentalnych praw
obywatelskich, np. wyboru sposobu leczenia. — Te działania są celowo rozciągnięte na wiele lat, tak by ludzie
przyzwyczaili się do zmian, ciągłych ograniczeń. Proces ten jest wspierany przez media podające w wątpliwość
bezpieczeństwo żywności i suplementów diety, powołujące się na wadliwe lub nieadekwatne badania naukowe,
które miały przygotować opinię publiczną na przyszłe wycofanie tych produktów z rynku — podkreślają
przedstawiciele europejskiej organizacji pozarządowej Alliance for Natural Health (ANH).
Komisję Kodeksu Żywnościowego powołały w 1963 roku Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) i Organizacja ds.
Wyżywienia i Rolnictwa przy ONZ (FAO), aby promowała bezpieczną żywność i dbała o uczciwy handel. Problem w
tym, że zbyt duży wpływ na prace Komisji zaczęły wkrótce wywierać koncerny farmaceutyczne i spożywcze, a jak
twierdzi dr Matthias Rath, twórca medycyny komórkowej zajmującej się m.in. leczeniem chorób sercowonaczyniowych, przedstawiciele przemysłu farmaceutycznego stanowią dziś połowę składu Komisji. Konflikt
interesów? Sprawa się jeszcze skomplikowała, gdy w 1994 roku powstała Światowa Organizacja Handlu (WTO), a
globalizacja handlu dała koncernom możliwość większych zysków. Pociągnęło to za sobą wymóg konserwacji
żywności metodami chemicznymi lub radiacyjnymi (rozważa się na przykład duże ilości promieniowania gamma —
do 30 KGr, a więc dużo wyższe od dawek uznawanych przez wielu naukowców za niebezpieczne). W tych
procesach składniki odżywcze — witaminy i enzymy — są niszczone, a pokarm staje się mniej odżywczy. Jak widać,
ochrona zdrowia i praw Kowalskiego gdzieś po drodze się zagubiła...
— Rola Komisji Kodeksu diametralnie się zmieniła: od dostarczania żywności krajom rozwijającym się i wyznaczania
norm dopuszczalnych dla niebezpiecznych chemikaliów w zapasach żywności do wtargnięcia w obszary
naturalnych suplementów i organizmów modyfikowanych genetycznie — tłumaczy dr Robert Verkerk, dyrektor
wykonawczy i naukowy ANH. Dlaczego? Bo większość organizacji pozarządowych biorących udział w posiedzeniach
Komisji Kodeksu reprezentuje interesy korporacji międzynarodowych. Tylko jednej organizacji działającej w obronie
wolności naturalnego zdrowia — National Health Federation (NHF) przyznano status oficjalnego obserwatora przy
Kodeksie (bez prawa głosu). Wszystkie inne organizacje tego typu starające się o uzyskanie takiego statusu zostały
odrzucone.
Około 300 wytycznych i standardów Kodeksu jest używanych w krajach członkowskich jako podstawa do
stanowienia prawa krajowego oraz przez WTO jako podstawa do rozstrzygania międzynarodowych sporów
handlowych.. Wdrożenie wytycznych Kodeksu jest dobrowolne, ale — jak podkreśla dr Verkerk — to tylko trik, bo
kraje członkowskie nie są informowane o konsekwencjach nietańczenia w takt muzyki Kodeksu. — W takim
przypadku trafiasz w ręce policjanta Kodeksu, czyli WTO, i to zdecydowanie zła wiadomość, chyba że znajdziesz
jakiś magiczny sposób na poradzenie sobie z ogromnymi karami i sankcjami handlowymi.
Z takim obciążeniem boryka się od jakiegoś czasu Unia Europejska. Za to, że odmawia importu z USA i Kanady
wołowiny i drobiu uzyskanych z hodowli zwierząt karmionych genetycznie zmodyfikowanym hormonem wzrostu
(rbGH), musi co roku płacić im łącznie 128 milionów dolarów odszkodowania. Logika jest następująca: skoro
Komisja Kodeksu autorytarnie, acz kontrowersyjnie orzekła, że takie mięso jest bezpieczne, żaden kraj nie może
bezkarnie nakładać ograniczeń handlowych na drugie państwo. Na poniesienie takich konsekwencji może i stać
bogatą UE, ale nie pojedynczy kraj, szczególnie taki jak Polska. Zresztą coraz częściej słychać, że w dobie kryzysu
Europa nie da rady dłużej opierać się zapisom Kodeksu i chce odstąpić od ośmioletniego moratorium na uprawę
organizmów modyfikowanych genetycznie (GMO).
Komu szkodzą witaminy?
— W 1994 roku Kodeks oświadczył, że substancje odżywcze — zapnijcie swoje intelektualne pasy bezpieczeństwa
— to toksyny! Jako że są to trucizny, musi się nas przed nimi ochraniać. Mówimy tu o obudzeniu się pewnego
poranka i byciu bardzo zaskoczonym, że silnie oddziałujące, terapeutycznie skuteczne, istotne z klinicznego punktu
widzenia składniki odżywcze są teraz nielegalne! Tak jak nielegalna jest heroina! — ostrzegała jakiś czas temu
jedna z działaczek1.
Ten poranek właśnie nadszedł. Z końcem tego roku ulegają drastycznej obniżce maksymalne dopuszczalne dawki
witamin i minerałów w suplementach diety. Na przykład dopuszczony poziom beta-karotenu będzie trzy i pół razy
niższy niż w jednej marchewce, a selenu trzy razy niższy niż w orzechu brazylijskim! Takie preparaty nie będą
posiadały większej wartości. Produkty zawierające ilości witamin i minerałów powyżej tego poziomu będą
traktowane jako „posiadające właściwości produktu leczniczego”. A taka kwalifikacja powoduje, że będą podlegać
prawu farmaceutycznemu. To z kolei sprawia, że każdy taki suplement będzie musiał przejść kosztowne badania
kliniczne, na co stać tylko koncerny farmaceutyczne. Czy w ten sposób chcą one przejąć bogaty rynek naturalnych
suplementów? Wydaje się raczej, że chcą go po prostu zniszczyć, bo po pierwsze — witaminy i minerały nie
podlegają patentom, więc nie mogą przynosić takich zysków jak patentowane leki syntetyczne; po drugie —
zapobiegają wielu chorobom, zmniejszając zapotrzebowanie na leki farmaceutyczne; po trzecie — pozostawieni na
łasce farmaceutyków pacjenci zapewnią koncernom utrzymanie zysków z produkcji, jako że leki te często działają
tylko na objawy, kumulując przy tym efekty uboczne, a tym samym utrzymując zły stan zdrowia społeczeństw. I
koło się zamyka. Czy zatem naturalne witaminy nie szkodzą przede wszystkim producentom leków, którzy próbują
sprzedawać nam mało skuteczne ich syntetyczne odpowiedniki?
Skąd wzięło się przekonanie, tak chętnie nagłaśniane przez media, że witaminy są śmiertelnie szkodliwe? Istnieją
przecież setki badań naukowych dowodzących, że naturalna suplementacja pomaga ograniczyć, a nawet
wyeliminować wiele chorób cywilizacyjnych2. Dr Bruce Adams, wykładowca biologii molekularnej i biochemii na
Berkeley — University of California, jest jednym z wielu naukowców, którzy bazując na wynikach badań,
wykazywali, że braki mikroelementów w powiązaniu z dietą zachodnią to najważniejsza przyczyna epidemii chorób
przewlekłych, w tym raka, cukrzycy i chorób serca. Skąd zatem te absurdalne wnioski o śmiertelnej szkodliwości
witamin? — Były tylko jedne badania w latach 90., i to dotyczące syntetycznych witamin, które przyniosły
negatywne rezultaty — tłumaczy dr Verkerk. — Potem poddawano je metaanalizie, czyli analizie analizy, i pojawiały
się wciąż nowe artykuły, co sprawiało wrażenie, jakby tezę o szkodliwości witamin popierały kolejne badania. Przy
tym skrzętnie pomijano informacje, że negatywne wyniki dotyczyły sztucznie wyizolowanych i bardzo wysoko
dozowanych składników odżywczych ludziom chorym. Czyli mówiąc inaczej — ogromnych dawek syntetycznych
witamin.
Gdy w 1994 roku podobne regulacje Kodeks chciał wprowadzić w USA rękami rządowej Agencji ds. Żywności i
Leków (FDA), powstał olbrzymi ruch konsumencki, a protestom nie było końca. W kampanię na rzecz wolności
opieki zdrowotnej zaangażowali się nawet aktorzy, m.in. Sharon Stone i Mel Gibson3, a Kongres zarzucono listami i
telefonami — dziennie odbierano ich tam milion. Efektem społecznego buntu było stworzenie ustawy znanej jako
DHSEA, broniącej swobodnego dostępu do naturalnych suplementów. Kodeks poniósł porażkę za oceanem, więc
wyciągnął ręce w stronę Europy. Czy uśpione kraje UE sprostają zadaniu i zaprotestują?
Walka z Goliatem
Kodeks posuwa się jeszcze dalej: zabrania informowania, że codzienna zrównoważona dieta oparta na żywności
konwencjonalnej nie dostarcza wystarczającej ilości składników odżywczych. To niczym kneblowanie ust, bo jak
podkreślają przedstawiciele Kampanii Natura bez Granic, w krajach rozwiniętych poziom mikroelementów w
codziennej diecie może być ponad połowę niższy od potrzeb organizmu. Jest to związane z wyjałowieniem gleby
spowodowanym przez intensywne rolnictwo4, stosowaniem w rolnictwie substancji chemicznych i modyfikowanych
genetycznie oraz przetwarzaniem żywności, czyli dodatkami chemicznymi i napromieniowaniem, a także
wydłużającym się czasem od zbiorów do spożycia przez konsumenta. Tylko w Wielkiej Brytanii w ciągu półwiecza
poziom kluczowych minerałów w owocach i warzywach zmniejszył się o 70 proc.5. Ale kto nie będzie wiedział, że
konwencjonalna dieta nie pokrywa zapotrzebowania organizmu, nie będzie się domagał suplementów...
Zapobieganie chorobom nie leży w interesie przemysłu farmaceutycznego, a kontrolowany przez
niego Kodeks wypowiedział wojnę medycynie naturalnej — uważa dr Matthias Rath uznany przez
dwukrotnego noblistę Linusa Paulinga za swego następcę. Istnienie tego przemysłu zależy od istnienia i rozwijania
się chorób. Produkuje on leki, które nie mogą likwidować chorób, bo to podkopałoby podstawy jego istnienia.
Według Ratha 80 proc. obecnych na rynku farmaceutyków nie ma dowiedzionej skuteczności i działa tylko
objawowo. Więc choroby się rozwijają, mimo że medycyna naturalna ma na nie sposób. Dr Verkerk dodaje: —
Strachu używa się do pobudzenia sprzedaży i nigdzie nie robi się tego tak bezwstydnie jak w sferze medycyny i
pożywienia. Zostaliśmy uzależnieni od leków, co pokazuje olbrzymia liczba przepisywanych corocznie recept. Jak
celnie podsumowano w filmie Stajemy się niemi, „wmawia się nam nieumiejętność zapobiegania chorobom oraz
leczenia ich i popycha się całe narody do klękania przed ołtarzem przemysłu farmaceutycznego”.
W Stanach Zjednoczonych co roku umiera 106 tys. osób z powodu prawidłowego zażycia prawidłowo przepisanych
leków6. W ciągu 23 lat daje to blisko 2,5 miliona zgonów. W tym samym okresie, jak wynika z badań, odnotowano
tylko 10 przypadków śmiertelnych z powodu użycia witamin — powodu rzekomego, bo nigdy tego dokładnie nie
zbadano. — Jeśli przejrzymy literaturę medyczną z ostatnich 65-75 lat, to okaże się, że są tysiące artykułów
wykazujących, że wysokie dawki minerałów leczą choroby — mówi Andrew W. Saul, dietetyk i wykładowca, jeden z
redaktorów „Journal of Orthomolecular Medicine”. — Ale niektóre publikacje są niedostępne, ponieważ
wydrukowano je w magazynach, których Narodowa Biblioteka Medyczna (USA) nie chce skatalogować. Żadnej
naszej publikacji z ostatnich 41 lat, setek artykułów, Biblioteka nie skatalogowała, choć mieni się największą
biblioteką medyczną świata. Istnieją zatem pisma medyczne, które są na czarnej liście. Czy to nie jest
interesujące? — pyta7.
Genetyczne oszustwo
Patenty na leki oraz dążenie do wyeliminowania terapii naturalnych, których opatentować się nie da, to nie jedyny
obszar, nad którym wielkie korporacje chcą przejąć kontrolę. Kodeks, realizując strategie koncernów
biotechnologicznych, dąży do sytuacji, w której konsument nie będzie informowany, że produkt, który zamierza
kupić, jest częściowo lub w całości modyfikowany genetycznie — ostrzegają twórcy Kampanii Naturalne
Nielegalne!? Nigdy!!!
Wytyczne Kodeksu z 2003 roku stały się podstawą regulacji prawnych w USA, Kanadzie i Argentynie, będących
światowymi gigantami upraw GMO (w USA i Kanadzie nie ma już tradycyjnych nasion rzepaku czy kukurydzy). Są
prowadzone prace, by usankcjonować sprzedaż produktów modyfikowanych genetycznie we wszystkich krajach
członkowskich WTO. Europejski Urząd ds. Bezpieczeństwa Żywności mimo protestów dopuścił kukurydzę GM
(odmiana MON 810) do upraw i sprzedaży w Polsce. — Konkurentom zagranicznym może zależeć na wymuszeniu
na Polsce zgody na uprawy GMO, by podważyć nasz atut czystej ekologicznie i genetycznie żywności — mówi prof.
dr hab. Tadeusz Żarski z Katedry Biologii i Środowiska Zwierząt SGGW. — Tradycyjne gatunki i stare odmiany roślin
to nasze bogactwo biologiczne, które Polska wniosła do zubożałej rolniczo poprzez masowe stosowanie chemizacji
rolnictwa zachodniej Europy.
Nowy projekt ustawy o GMO to wyrok śmierci dla rolnictwa ekologicznego i tradycyjnego, gdyż te uprawy nie mogą
obok siebie współistnieć — ostrzega dr inż. Roman Andrzej Śniady z Katedry Kształtowania Agroekosystemów
Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu, członek Komisji Sterującej Koalicji Polska Wolna od GMO. Pyłki roślin
GM mogą z wiatrem pokonać setki kilometrów i krzyżować się z konwencjonalnymi roślinami. Tego procesu nie da
się przerwać. To technologia, która opanowuje, zanieczyszcza, psuje i w ostatecznym rozrachunku niszczy
naturalne gatunki. Koegzystencja jest niemożliwa. — Skażenie genetyczne to coś zupełnie innego niż skażenie
chemiczne, które przez własną głupotę rozpowszechniamy od 50 lat — tłumaczy norweski naukowiec Terje Traavik,
który do końca lat 80. był jednym z najbardziej zagorzałych zwolenników inżynierii genetycznej. — Rzecz w tym, ze
chemikalia nie potrafią się same rozmnażać. Nawet największe skażenie chemiczne z czasem maleje,
podczas gdy w technologii genetycznych modyfikacji jest dokładnie na odwrót. DNA może się w
zasadzie rozmnażać samodzielnie, a więc możliwe jest, że początkowo niewielkie skażenie rozrośnie
się z czasem do olbrzymich rozmiarów8. I położy kres produkcji żywności wolnej od GMO. Naukowcy
podkreślają, że technologie GM używają bardzo agresywnych rakotwórczych wirusów, które podlegają szybkiej
mutacji i z czasem mogą powstawać z nich nowe groźne zarazki o niedających się przewidzieć konsekwencjach.
Wpływ organizmów GM na nasze zdrowie nie jest wbrew zapewnieniom obojętny. Zwierzęta karmione takimi
paszami i roślinami chorują i zdychają. Są rośliny GM, które produkują silną truciznę zabijającą owady — wszystkie,
zarówno szkodniki, jak i te pożyteczne, np. pszczoły. Toksyna ta jest również trująca dla ludzi i zwierząt,
doprowadza do chorób, w tym nowotworowych. Pyłek tych roślin może powodować silne alergie. U szczurów
karmionych genetycznie zmodyfikowaną kukurydzą zauważono m.in. podwyższony poziom białych krwinek, niższy
poziom czerwonych krwinek, zaburzenia pracy nerek i wątroby i znaczący wzrost poziomu cukru we krwi.
Podawanie soi GM ciężarnym samicom powodowało wysoką śmiertelność oraz zaburzenia wzrostu u ich potomstwa
— ponad połowa zmarła w ciągu trzech tygodni. Co ciekawe, w trzecim pokoleniu szczurzyce stawały się
bezpłodne. Problemy z płodnością miało też 80 proc. macior karmionych paszą zawierającą GMO9.
Depopulacja?
Czy chodzi tylko o pazerność wielkich korporacji? Czy zysk za wszelką cenę kosztem zdrowia i życia ludzi to jedyny
cel? Nie — twierdzi prof. zw. dr hab. inż. Stanisław Wiąckowski. I dodaje: — Jest tu jeszcze inny ważny, ale ukryty
cel: zmniejszenie liczby ludzi na świecie. Kolejna warta śmiechu teoria spiskowa? Może, ale parę istotnych faktów
powoduje, że nie powinno być nam do śmiechu. — Do tego celu służą takie wynalazki jak antykoncepcyjne nasiona
roślin GMO, masowo stosowany preparat roundup10 czy soja masowo wciskana producentom żywności na całym
świecie — wyjaśnia prof. Wiąckowski. — Soja obok swoich zalet zawiera genistynę, która ma negatywny wpływ na
ruchliwość plemników, a soja GM jeszcze silniej negatywnie oddziałuje na reprodukcję. Polska sprowadza rocznie
około dwóch milionów ton śruty sojowej genetycznie modyfikowanej. Pozornie jako dodatek do pasz dla trzody i
drobiu. Jednak większość tej soi zjadają ludzie, nawet o tym nie wiedząc. Soja GM jest wszechobecna w wielu
produktach, np. w wyrobach mięsnych — jest trzecim pod względem proporcji składnikiem po wodzie i mięsie.
Słowo manipulacja nie będzie tu chyba nieadekwatne. Pozbawiono nas informacji, a więc możliwości wyboru. Czyli
szansy zadbania o siebie i swoje zdrowie. Kto kontroluje żywność, ten kontroluje świat. Żywność GM osłabiająca
płodność i prowadząca do eliminacji upraw konwencjonalnych, delegalizacja witamin i minerałów w
dawkach terapeutycznych przy jednoczesnym zielonym świetle dla pestycydów oraz innych
chemikaliów w żywności11, dopuszczenie napromieniania żywności ekologicznej, zakaz naturalnych
terapii, z których korzysta 80 proc. ludzi na świecie — jakie będą tego skutki? Globalne plany
ograniczenia liczby ludności nie są tajemnicą. Debatują nad tym przedstawiciele świata polityki i biznesu. W maju
tego roku, o czym doniósł dziennik „Polska — The Times”, najwięksi bogacze zebrali się w USA, by rozmawiać o
połączeniu sił w walce o — jak to ładnie ujęto — zahamowanie wzrostu populacji. W nieoficjalnym panelu wzięli
udział m.in. David Rockefeler Jr, Warren Buffett i George Soros12. Są ludzie jak Ben Stewart, reżyser
kontrowersyjnego dokumentu Esoteric Agenda (Tajny program), który uważa, że celem działań Komisji Kodeksu
Żywnościowego jest właśnie redukcja liczby ludzi na ziemi. Sami eksperci WHO i FAO, jak twierdzi w filmie, mieli
szacować, że wprowadzenie po 31 grudnia 2009 roku na skalę globalną wytycznych dotyczących witamin i
minerałów spowoduje trzy miliardy zgonów. Podejrzenia Stewarta, choć grupa ludzi o podobnych przekonaniach
jest całkiem spora, wydają się zbyt absurdalne, by normalny człowiek mógł w nie uwierzyć. Ale z drugiej strony —
gdyby przed dojściem Hitlera do władzy ktoś ostrzegał, że człowiek ten będzie zwoził w bydlęcych wagonach ludzi
do obozów koncentracyjnych, by ich zagazować i prowadzić na nich eksperymenty medyczne, reakcje świata
byłyby podobne: to niemożliwe! Zło jednak nie ma granic, tak jak ludzka chciwość. Choć wiele tez i danych może
być przesadzonych, coś wydaje się być na rzeczy. Od dawna się powtarza, że ograbiona z bogactw naturalnych
ziemia nie może utrzymać sześciu miliardów ludzi. „Kto przeżyje? — stawia pytanie Ben Stewart i odpowiada: —
Zapewne ludzie na tyle bogaci i wpływowi, by mieć swoich dostawców czystego jedzenia i składników
odżywczych”.
Szczególnego znaczenia nabierają w tym kontekście słowa Thomasa Jeffersona: „Ceną wolności jest wieczna
czujność”.
Potrzebny twój podpis
Jedno wiadomo: Kodeks wprowadza skandaliczne, niehumanitarne regulacje prawne wymierzone przeciw zdrowiu
ludzi i prawom obywatelskim. Nie dowiemy się tego z czołowych mediów pozostających pod wpływem kapitału
powiązanego z przemysłem farmaceutycznym, spożywczym i biotechnologicznym, które ciągle szukają sposobu, by
zakneblować internet — jedyny szeroko dostępny niepoddający się ich kontroli środek przekazu. I rzec można — już
znalazły13. Czy jesteście skłonni przekazać rządom i korporacjom kontrolę nad tym, co jecie i pijecie? — pytają
przedstawiciele Alliance for Natural Health. Fundacja Zdrowia dr. Ratha i National Health Federation prowadzą
międzynarodową kampanię w sprawie Referendum na rzecz Naturalnych Środków Leczniczych. Jej celem jest
zagwarantowanie wszystkim obywatelom UE wolnego dostępu do osiągnięć medycyny naturalnej opartej na
podstawach naukowych. W 27 krajach członkowskich UE zbierane są podpisy pod petycją. Aby referendum zostało
przeprowadzone, trzeba zebrać milion ważnych podpisów. Na stronie
www.eu-referendum.org/polski/petitions/natural_remedies_info.html każdy, komu drogie jest zdrowie i prawo
wyboru metody leczenia, może złożyć swój podpis14.
„Odnosimy wrażenie, że padli Państwo ofiarą znacznie większej manipulacji nie jednego, lecz wielu producentów
leków, chemii i biotechnologii, którzy wykorzystują Komisję Kodeksu Żywnościowego i Komisję Europejską do
usankcjonowania prawem ich oligopolu” — napisali twórcy Kampanii Naturalne Nielegalne!? Nigdy!!! oraz Kampanii
Natura bez Granic w piśmie skierowanym do Głównego Inspektoratu Jakości Handlowej Artykułów RolnoSpożywczych, który w Polsce odpowiada za koordynację prac kodeksowych.
Abraham Lincoln powiedział: „Można oszukiwać niektórych ludzi cały czas i wszystkich ludzi przez pewien czas. Ale
nie da się oszukiwać wszystkich przez cały czas”.
Katarzyna Lewkowicz-Siejka
1
Wypowiedź tę należy uznać za duży skrót myślowy. Jej autorka, dr Rima Lailbo, nie jest uważana przez ANH za
koalicjanta w walce o dostęp do naturalnych terapii. 2 Nie oznacza to, że suplementy zwalczają choroby lub ich
objawy tak jak farmaceutyki, lecz że właściwie odżywiają organizm, który sam jest w stanie poradzić sobie z
wieloma chorobami. Przykłady badań są opublikowane na stronie ANH:
www.anhcampaign.org./files/061121-The-case-for-nutritional-supplementation.pdf. 3 Krótki film Mela Gibsona
można obejrzeć na: www.youtube.com/watch?v=98yk0N5BZoQ. 4 Z ok. 50 minerałów zawartych pierwotnie w
5
glebie przywracane są najczęściej tylko trzy: fosfor, azot i potas (występujące w nawozach). Zob.
6
www.anccampaign.org/campaigns/food4health. Dane „Journal of American Medical Association”; za: Food Matters
(Jedzenie ma znaczenie), reż. James Colquhoun i Laurentine ten Bosch. 7 Tamże. 8 Życie wymyka się spod kontroli,
reż. Bertram Vehaag i Gabriele Kröber. Zob. też: Świat według Monstanto, reż. Marie-Monique Robin. 9 Za: „Lina
ratunkowa”, jesień 2009, s. 5. Zob. też:
www.polska-wolna-od-gmo.org/doc/Zywnosc-genetycznie-modyfikowana.pdf. 10 „Scientific American Magazine”
doniósł, że używany do ochrony upraw GMO środek chwastobójczy roundup (używa się go też w ogrodach i parkach
miejskich) jest zabójczy dla komórek ludzkich, szczególnie dzieci w okresie płodowym. Zob.
www.scientificamerican.com/article.cfm?id=weed-whacking-herbicide-p. 11 Zagrożenie poszczególnymi
pestycydami jest zazwyczaj rozpatrywane w oderwaniu od wpływu innych pestycydów i dodatków chemicznych do
żywności, a wpływ długofalowy ich kumulacji w organizmie jest ignorowany. 12 „Polska — The Times”, 25.05.2009.
13
UE właśnie osiągnęła konsensus co do blokującej Pakiet Telekomunikacyjny tzw. poprawki 138. Regulacje
spowodują blokadę dostępu do wielu niszowych witryn. Ponadto „Dziennik Gazeta Prawna” poinformował w
ubiegłym miesiącu, że niezależnie od dyrektywy unijnej polski rząd — przy okazji zdelegalizowania e-hazardu —
chce stworzyć czarną listę domen, które będą musieli blokować dostawcy internetu. Konkretne adresy będą
wskazywać m.in. Urząd Komunikacji Elektronicznej, policja i służby specjalne. Prace nad tzw. artykułem 170a
pilotuje Ministerstwo Finansów. Stworzy to podstawy prawne do klasyfikowania jako nielegalne „niepoprawnych
politycznie” stron WWW. 14 Zebrano już 800 tys. podpisów, ale za ważne uznano tylko 250 tys.
Autor: Katarzyna Lewkowicz-Siejka
Przedruk ze strony: http://znakiczasu.pl/o-tym-sie-mowi/151-orwell-by-tego-nie-wymyslil
Artykuł pobrano ze strony eioba.pl