Bardzo mało ludzi przewidywało w XIX w., że po nim nastąpi wiek

Transkrypt

Bardzo mało ludzi przewidywało w XIX w., że po nim nastąpi wiek
Diametros nr 6 (grudzie 2005): 189 – 198
Bardzo mało ludzi przewidywało w XIX w., e po
nim nast pi wiek XX (St. J. Lec)
Jan Wole ski
Lec miał na my li okropno ci XX w., trudne do przewidzenia w optymistycznym
stuleciu 1800-1900. Ale jest i inny sens zacytowanej my li nieuczesanej. Przełomy
stuleci (nawet tysi cleci, bo taki mieli my kilka lat temu) s konwencjonalnymi
momentami w upływie czasu. Same przez si nic nie znacz , a symbolicznego
znaczenia nabieraj znacznie pó niej. Podobno pod koniec XIX w. zapytano grup
dziennikarzy specjalizuj cych si w popularyzacji nauki o spodziewanie przez
nich wynalazki. Najbardziej miała odpowied wskazywała na statek pasa erski,
który pokona tras
z Londynu do Nowego Jorku bodaj w trzy dni. Nic nie
wiadomo o przewidywaniach w sprawie rozwoju filozofii. My l
jednak,
e
byłyby w wi kszo ci nietrafione. Upadek neokantyzmu? Rozwój logiki matematycznej i jej rola w filozofii? Fenomenologia? Kilka lat temu słyszałem argumentacj ,
e jednak przełom XIX i XX w. zaowocował dziełami, które wyznaczyły bieg
filozofii w XX w.: Badania logiczne Husserla, dzieła Bergsona, Principles of
Mathematics Russella itd. Wszelako w ka dej nast pnej dekadzie było tak samo:
Idee Husserla, Principia Mathematica Whiteheada i Russella, Traktat Wittgensteina,
Sein und Zeit Heideggera, Naukowe podej cie do wiata. Koło Wiede skie (manifest
logicznego empiryzmu) itd. Całkowicie zgadzam si z Szubk , i „trudno [...]
oczekiwa , by koniec stulecia lub nawet tysi clecia przyniósł nagł zmian w
pr dach i nurtach”. Na tym jednak obszar zgody ko czy si , mo e poza spraw
periodyzacji i systematyzacji filozofii analitycznej.
Zabieram głos w niniejszej debacie jako kto
uwa aj cy si
za przed-
stawiciela analitycznego sposobu filozofowania w jego formalno-logicznym
wydaniu. Po wi ciłem w swych pracach sporo uwagi metafilozoficznej analizie
analitycznego podej cia do filozofii i historii filozofii analitycznej (szkoła
lwowsko-warszawska, logika). Szubka nawet zauwa ył to drugie, bo zacytował
189
Jan Wole ski
Bardzo mało ludzi przewidywało w XIX w., e po nim nast pi wiek XX...
moje okre lenie filozofii analitycznej. Pisz „nawet”, bo Szubka nale y do zast pu
filozofów polskich (rzecz ciekawa, e jego trzon stanowi absolwenci KUL), dla
których niemal wszystko, co wa ne i ciekawe w filozofii współczesnej (zwłaszcza
najnowszej) dzieje si
w okolicach Cambridge, Oxfordu, Cambridge, Mass.,
Nowego Jorku czy Melbourne. Wprawdzie w tek cie „Czy zmierzch filozofii
analitycznej?” wyst puje kilka polskich nazwisk, ale tylko jako tło dla
zagranicznych dokona . Metoda pisania tekstu o stanie filozofii współczesnej
(podobnie dzieje si w pracach systematycznych, np. o prawdzie, eksternalizmie
itd.) z takiego wiatowego punktu widzenia jest prosta. Trzeba znale
osob z
zachodniej cywilizacji łaci skiej, która w danym momencie mo e posłu y za
przewodnika, stre ci jej wywody, oczywi cie z zało enia wnikliwe, a dalej poda
je jako reprezentatywne dla opinii
wiatowej. Tym razem my li Bernarda
Williamsa z kolegium Wszystkich
wi tych z Oxfordu (wspomaganego w
pewnych punktach przez Hilarego Putnama i Scotta Soamesa) posłu yły jako
punkt odniesienia dla diagnozy filozofii analitycznej. Postaram si wykaza , e z
marnym skutkiem. Chciałbym przy tym by dobrze zrozumiany. Kwestionuj c
postawy naszych filozoficznych wiatowców, nie mam zamiaru nawoływa do
ignorowania tego, co pisze i dokonuje si w filozoficznych centrach. Zawsze silnie
podkre lam,
e nie jeste my filozoficznym supermocarstwem. Jest faktem,
e
nonszalanckie (bo za takie je uwa am) dywagacje Williamsa o filozofii
analitycznej b d zawsze miały wi ksz wag socjologiczn ni to, co na ten temat
pisze si w Polsce, ale polscy autorzy winni jednak przykłada wi ksz wag do
tego, co dzieje si u nas. Filozofia analityczna (dotyczy do tak e innych postaci
my li filozoficznej) w Polsce ma sw
własn
histori . I jej dalszy rozwój lub
zmierzch b dzie dokonywał si , przynajmniej cz ciowo, tak e w nawi zaniu do
rodzimych zaszło ci i ich kontynuacji, mniej lub bardziej udanych.
Szubka ma racj , e nie jest łatwo okre li filozofi analityczn . Nie ma w
tym nic szczególnego, poniewa
tak samo jest z jakimkolwiek nurtem czy
kierunkiem filozoficznym. Niemniej jednak, nie jest jasne, czy wedle Szubki,
filozofia jest kierunkiem, tj. czym zjednoczonym wspólnymi pogl dami na kilka
podstawowych pyta
filozoficznych czy te
190
nie. Szubka powiada,
e wedle
Jan Wole ski
Bardzo mało ludzi przewidywało w XIX w., e po nim nast pi wiek XX...
mojego zdania filozofia analityczna to kierunek obejmuj cy i tu nast puje
wyliczenie, co takiego do niej nale y. Otó , nigdzie nie traktowałem filozofii
analitycznej jako kierunku, a nawet zdecydowanie przeciwko temu wyst powałem. Uwa am, e termin „filozofia” wyra a poj cie rodzinne w sensie Wittgensteina, a to samo dotyczy nazwy „filozofia analityczna”. Jest to o tyle wa ne, e
nie ma wi kszych widoków na to, by, poza kilkoma bardzo ogólnymi punktami,
bardziej zreszt historycznymi i genetycznymi, ni systematycznymi znale
jaki
wyrazisty wspólny mianownik dla nurtu analitycznego. Powiedzenie, e jest nim
metoda analityczna nic nie znaczy, poniewa
rozmaicie. Je li zatem chcemy zabra
si
jest ona pojmowana bardzo
do efektywnego rozbioru plusów i
minusów (perspektyw czy zmierzchu, je li kto woli) filozofii analitycznej, trzeba
koncentrowa
si
na poszczególnych jej wersjach. To starałem si
uczyni w
szkicu „Kierunki i metody filozofii analitycznej” cytowanym przez Szubk , a
tak e w innych pracach (np. ksi ce Metamatematyka i epistemologia, Pa stwowe
Wydawnictwo Naukowe, Warszawa 1993 oraz „Prologu” i „Epilogu” w: W stron
logiki, Aureus, Kraków 1996).
Przypuszczam, e Szubka zgodziłby si ze mn , i nie ma co mówi o
filozofii czy metodzie analitycznej w ogóle, a tylko o jej poszczególnych
manifestacjach. Je li tak, to powinien przytoczy
wywody Williamsa jako
wyj tkowo negatywny przykład spojrzenia na rozwa an
w nim formacj
filozoficzn . Zastrzegam przy tym, e nie znam artykułu, który Szubka referuje.
Poniewa okoliczno ci napisania tego tekstu uniemo liwiły mi zapoznanie si z
oryginałem, polegam tylko na tym, co przeczytałem u Szubki. Przyjmuj zatem, e
wedle Williamsa scjentyzm jest charakterystycznym pogl dem dla sporej cz ci
filozofii analitycznej, a ponadto, e to bardzo le i winno by zmienione, bo inaczej
zmierzch filozofii analitycznej jest niechybny. Szubka ilustruje tendencje
scjentystyczne w filozofii analitycznej wskazuj c na logiczny empiryzm, szkoł
lwowsko-warszawsk , Russella i szkoł australijsk . Dodaje: „analityczna próba
u ci lenia filozofii cz sto prowadziła do scjentyzmu, z którym z kolei wi zał si
ahistoryzm i naturalizm” (te dwa ostatnie „zmy” to tak e co nader brzydkiego).
Trzeba jednak od razu zauwa y , i scjentyzm logicznego empiryzmu i szkoły
191
Jan Wole ski
Bardzo mało ludzi przewidywało w XIX w., e po nim nast pi wiek XX...
lwowsko-warszawskiej polegał zgoła na czym innym i do innych rezultatów
prowadził (szczegóły pomijam, bo rzecz dokładnie opisałem w ksi
ce Filozoficzna
szkoła lwowsko-warszawska, Pa stwowe Wydawnictwo Naukowe, Warszawa 1985).
W zwi zku z tym zdanie „analityczna próba u ci lenia filozofii cz sto prowadziła
do scjentyzmu” nie ma wyra nego sensu, bo przydawka „analityczna” jest tylko
hasłem wywoławczym, co sprawia, e trzeba doda „cz sto”, aczkolwiek z tego
nic nie wynika na temat „kiedy”, tj. w jakich przypadkach. Precyzja tej kwalifikacji
przypomina osobliw kwalifikacj Slugi (cytowan przez Szubk ), e do filozofii
analitycznej nale y „główny nurt filozofii ameryka skiej”. Jest to jasne jak sło ce i
proste jak parasol, by u y potocznego artu, zwłaszcza dla tych, którzy nie s
znawcami filozofii w USA lub tworz
jej obraz wedle działów filozofii w
ameryka skich ksi garniach, gdzie króluj
Lyotard. Dodam jeszcze,
Derrida, feminizm, Heidegger czy
e całkiem spora cz
filozofii analitycznej (Moore,
Wittgenstein w obu fazach, szkoła oksfordzka) w ogóle nie podzielała scjentyzmu
(nie twierdz , e Szubka o tym nie wie). Tak wi c, przypisywanie analitykom
postawy scjentystycznej musi by opatrzone mnóstwem dodatkowych zastrze e ,
bo sam postulat unaukowienia filozofii niewiele mówi.
Williams wyró nia trzy rodzaje (czy te
przejawy) scjentyzmu meta-
filozoficznego. Po pierwsze, mamy do czynienia ze scjentyzmem stylistycznym, tj.
upodobnianiem j zyka filozofii do argonu naukowego. Wszelako ta tendencja nie
mo e by ograniczona do filozofii analitycznej. Pomijaj c czasy dawniejsze była
popularna w XIX w., nawet w formie skrajnej, np. u Spencera. W XX w. celowali w
tym marksi ci. Nie jest obca neoscholastykom, a nawet postmodernistom; u tych
ostatnich prowadzi do efektów wyj tkowo komicznych (zob. ksi
k A. Sokala i J.
Brickmonta, Modne bzdury. O nadu yciach nauki popełnianych przez postmodernistycznych intelektualistów, wyd. polskie: Prószy ski i S-ka, Warszawa 2004).
To prawda, e scjentyzm stylistyczny mo na znale
u analityków (nie podejmuj
si podania dokładniejszej kwalifikacji w rodzaju „wielu” czy „niewielu”), ale z
uwagi na powszechno
tego zjawiska w całej filozofii, trudno z tego wyci gn
jakiekolwiek rozs dne wnioski na temat zmierzchu filozofii analitycznej. Po
drugie, mamy scjentyzm argumentacyjny. Polega on na czym nast puj cym:
192
Jan Wole ski
Bardzo mało ludzi przewidywało w XIX w., e po nim nast pi wiek XX...
Pod hasłem hołdowania ideałom cisło ci i eliminacji nieporozumie w filozofii, a
tak e uzasadniania głoszonych przez siebie twierdze , zaraz po ich przedstawieniu przyst puj do rozpatrywania wszelkich mo liwych zarzutów, jakie mo na
przeciw nim wysun
i ich odpierania. Nie ulega najmniejszej w tpliwo ci, e
ka dy rzetelny filozof musi wnikliwie rozpatrywa
zarzuty, jakie mo na
sformułowa pod adresem jego pogl dów i stara si je odeprze . Nie oznacza to
jednak, e wszystkie one musz by po kolei rozpatrywane w pisanych przez
niego pracach.
Szubka nie twierdzi,
e scjentyzm ogólny jest jedynym
cyjnego, niemniej jednak uwa a,
trzeba tutaj zauwa y , i
ródłem argumenta-
e drugi jest przejawem pierwszego. Znowu
argumentowanie nie jest specjalno ci
li tylko
analityków, poniewa choruje na ni tak e wielu innych, np. fenomenologów.
Pomijaj c t kwesti , nie jest łatwo rozstrzygn , które zarzuty warto rozwa y , a
które nie oraz co to znaczy „wszystkie mo liwe”. Nie ma adnych reguł w tej
mierze. Za bardziej istotny uwa am inny problem. Oto powiada si , e analitycy
przedkładaj
form nad tre ,
e zbytnie zwracanie uwagi na jako
j zyka i
argumentacji przesłania im wiat i jego problemy. Ocena tego stanu rzeczy jest
relatywna wzgl dem oczekiwa
stawianych filozofii. Faktem jest,
e postawa
analityczna najcz ciej skłania do filozoficznego minimalizmu, ale to jest cena
płacona za metod . Nic za darmo w filozofii, jak zwykłem powtarza . Natomiast
to, czy hipertrofia argumentacji jest znamieniem zmierzchu obecnej filozofii
analitycznej, stanowi kwesti otwart . Gdy np. czytam liczne rozwa ania na temat
tzw. deflacyjnej koncepcji prawdy (np. Soamesa, tak cenionego przez Szubk )
mam wra enie,
e jest to przelewanie pustego w pró ne, ale wahałbym si
generalizowa . Skoro liczba filozofów i ich publikacji gwałtownie wzrosła, jako
rozwa a
z konieczno ci podlega prawidłowo ciom statystycznym. Mo e wi c
lepiej nie wyprowadza
zbyt dalekich wniosków wedle reguły pars pro toto.
Zapewne jest i tak, e ka dy analityk, by ograniczy si do tego kr gu, ma na
swym koncie publikacje, o których z czystym sumieniem mo na powiedzie , e
reprezentuj
scjentyzm argumentacyjny. Po trzecie, wyst puje te
scjentyzm
metodologiczny, tj. plan sanacji filozofii poprzez zastosowanie w niej metod nauk
193
Jan Wole ski
Bardzo mało ludzi przewidywało w XIX w., e po nim nast pi wiek XX...
szczegółowych, formalnych i empirycznych. Nihil novi, a nawet powiedziałbym,
e taki prostolinijny scjentyzm dawniej wyst pował znacznie cz ciej ni
to
obecnie ma miejsce w filozofii analitycznej. To, co Szubka pisze, za Williamsem, o
scjentyzmie metodologicznym razi uproszczeniami. Mo e nie powinienem odwoływa si do samego siebie (w ko cu jestem tylko z Krakowa, a nie z metropolii
zachodniej), ale powa am si s dzi ,
e moja analiza scjentyzmu (w artykule
Umiarkowana (poprawiona?) obrona scjentyzmu, w: W stron logiki, j. w., s. 43-64) czy
propozycje w sprawie u ycia nauki i jej metod w filozofii (por. „Prolog” i „Epilog”
w Stron logiki, j. w.) stanowi sprawniejsze uj cie tych kwestii w ramach filozofii
analitycznej ni powierzchowne dywagacje Williamsa i Szubki.
Williams i Szubka twierdz ,
e filozofia analityczna jest ahistoryczna,
przynajmniej w znacznej cz ci. Ma ona nadto operowa odró nieniem dwóch
rodzajów historii filozofii, po pierwsze, „racjonaln lub analityczn ”, tj. rozumian
jako „analiza krytyczna lub racjonalna rekonstrukcja dzieł i pogl dów wielkich
filozofów przeszło ci” oraz, po drugie, traktowan
jako „typowe historyczne
badania nad genez i dziejami idei filozoficznych”. Je li traktowa serio pierwsze
rozumienie, to słowa „racjonalna”, „analityczna” i „krytyczna” s równowa ne, a
to samo dotyczy zwrotów „analiza krytyczna” i „racjonalna rekonstrukcja”. Te
identyfikacje wydaj mi si nietrafne, a w ka dym razie kwalifikacja „analityczna”
znaczy co innego ni
w zło eniu „filozofia analityczna”. Szubka i Williams
w tpi , czy „analityczna historia filozofii ma cokolwiek wspólnego z uprawianiem historii”. Stwierdzaj
dalej,
e, wedle analityków, drugi rodzaj bada
historycznych ma by ignorowany, bo filozof hołduj cy scjentyzmowi traktuje
histori
jako nieistotn
dla filozofii systematycznej, podobnie jak przyrodnik
uwa a, i nic nie skorzysta z rozpatrywania dziejów swej dyscypliny, np. fizyki
czy chemii. Proponowałbym na pocz tek, by tego rodzaju pogl dy przypisywa
konkretnym autorom, np. cytowanemu Rorty’emu, a nie filozofii analitycznej tout
court. Ponadto referowane rozwa ania wywa aj dawno otwarte drzwi. Poniewa
Szubka i Williams nie podaj
przykładów racjonalnej rekonstrukcji w historii
filozofii, trudno zorientowa si , co i kogo maj na my li. Dla ustalenia uwagi
przypu my, e chodzi o co podobnego do rekonstrukcji historii nauki, np. przez
194
Jan Wole ski
Bardzo mało ludzi przewidywało w XIX w., e po nim nast pi wiek XX...
Kuhna i Lakatosa. Je li tak, to, po pierwsze, ani jeden ani drugi nie uwa ali si za
filozofów analitycznych, a po drugie, i wa niejsze, od dawna i na ogół traktuje si
ich obrazy dziejów nauki jako historycznie w tpliwe. Szubka nie zgadza si z tym,
e historia filozofii mo e by ignorowana przez filozofa. To te niezbyt oryginalne
stanowisko, bo standardowy jest pogl d, e upływ czasu inaczej działa w sferze
kultury duchowej a inaczej w sferze nauk przyrodniczych i techniki. Rzecz polega
na tym,
e inaczej starzej
si
dzieła filozoficzne czy sztuki, a inaczej teorie
naukowe czy rodki pokonywania przestrzeni. Jak to kto kiedy uj ł (bodaj L.
Kołakowski w znanym eseju Zakresowe i funkcjonalne rozumienie filozofii), mog c
uczy si geometrii z podr cznika Hilberta nie si gniemy do Elementów Euklidesa,
natomiast czytanie współczesnego filozofa nie zast pi lektury Platona, aczkolwiek
zawsze mo na dyskutowa o zasi gu takich diagnoz.
Jest oczywi cie wielkim problemem, jak korzysta z historii filozofii w
badaniach systematycznych i co nam mówi dawni filozofowie czytani z dzisiejszej perspektywy, ale
adna prosta formuła tego nie rozstrzygnie. Mo na np.
wyprodukowa koszulk z hasłem „Zapomnij o tym, co zdarzyło si w filozofii
wcze niej ni 10 lat temu” i zaleca , by studenci nie tylko j nosili, ale i starannie
przestrzegali rzeczonego wskazania. Tak pono zdarzyło si w Princeton, a sam
mistrz Soames był jednym z promotorów całej akcji. Nie do ko ca pozostał wierny
sam sobie, bo wydał dwutomowe dzieło Philosophical Analysis in the Twentieth
Century (Princeton University Press, Princeton 2003), w którym na pró no szuka
informacji o Brentanie (z wyj tkiem cytatu z Quine’a), analitycznych tendencjach
u Husserla, Polakach (z wyj tkiem Tarskiego) czy filozofii skandynawskiej,
aczkolwiek jest tam te mnóstwo ciekawego materiału. Załó my, e to wła nie
Soames jest typowym reprezentantem ahistoryzmu. Nie wida jednak adnego
powodu, by t postaw rozszerza na cał filozofi analityczn lub znaczn jej
cz
. Wystarczy spojrze na prace filozofów (analitycznych) polskich, skandy-
nawskich czy niemieckich, a tak e wi kszo ci brytyjskich, by przekona si o ich
znacznej, a w wielu wypadkach, wr cz imponuj cej kompetencji historycznej. A
to, e analizy historyczne mieszcz si zwykle jako pomi dzy analiz krytyczn a
odtworzeniem genezy danego pogl du, to wła nie specyfika filozofii. Sam
195
Jan Wole ski
Bardzo mało ludzi przewidywało w XIX w., e po nim nast pi wiek XX...
zajmuj c si poj ciem prawdy, w szczególno ci, jej korespondencyjnym rozumieniem, nie widz
adnej niestosowno ci w dociekaniu, jak kategoria adequatio
pojawiła si w okresie redniowiecza, bo wierz , e to pomo e w zrozumieniu, jak
idea korespondencji funkcjonuje dzisiaj.
Szubka, podobnie jak w wypadku scjentyzmu, nie dostrzega, e naturalizm
ma wiele twarzy i bynajmniej nie jest dobrem (lub złem) filozofii analitycznej.
Niektórzy, jak Quine, traktuj go radykalnie i jako rzecz niemal ju zrealizowan ,
inni (tych jest coraz wi cej) jako program, którego realizacja jest warta zachodu,
przynajmniej lokalnie. Ci drudzy s w pełni wiadomi, e naturalizm ma swe
ograniczenia, by
mo e nieprzekraczalne. Niemniej jednak, po ytkiem filozo-
ficznym jest wskazanie nawet owych barier. I znowu notujemy tutaj wywa anie
bardzo dawno otwartych drzwi w postaci cytowania Strouda i jego diagnozy, e
naturalista albo zasklepia si w modelowym rozumieniu natury wedle obecnych
nauk przyrodniczych, albo te rozszerza sfer zjawisk naturalnych. To, e filozof z
Południowej Kalifornii odkrywa takie rzeczy, nie dziwi, bo sk d miałby zna
pogl dy Brentana czy szkoły lwowsko-warszawskiej, np. Kotarbi skiego, ale
smutne jest to, e filozof polski, pisz cy dla publiczno ci rodzimej, musi podpiera
si ameryka skim autorytetem dla wyra enia spraw oczywistych w jego kraju.
Przywoływanie opinii rzeczonego Strouda,
e naturalizm podobny jest idei
wiatowego pokoju w jej abstrakcyjno ci, ale z mizernymi efektami, gdy sprawy
przechodz do konkretów lub te metafory Putnama, e akces do naturalizmu
przypomina deklaracje o zgodno ci z dokonaniami Stalina, ma ju wył cznie sens
retoryczny i to w nienajlepszym gu cie.
Trudno dziwi
si ,
e tekst zatytułowany „Czy zmierzch filozofii
analitycznej?” ko czy si postulatem i prognoz . Szubka korzysta w tym celu z
cytowanej przez siebie wypowiedzi Putnama o potrzebie bycia filozofem bez
przymiotników i rozumie j jako wezwanie:
do uprawiania filozofii bez adnych ogranicze
i obci
e , bez niewolniczego
ogl dania si na zało enia kierunków filozofii minionego stulecia. Je eli za do
czego takiego dojdzie, to nale y si spodziewa , e pierwsze dekady tego wieku
b d
równie filozoficznie interesuj ce i dynamiczne jak pierwsze dekady XX
196
Jan Wole ski
Bardzo mało ludzi przewidywało w XIX w., e po nim nast pi wiek XX...
wieku. B dzie si to jednak wi zało ze zmierzchem i radykaln transformacj
filozofii analitycznej, któr znamy i której jeste my b d gor cymi or downikami,
b d przeciwnikami.
Uwa am,
e jest to proroctwo, które nie ma szans na realizacj . Filozofia,
przynajmniej na razie, nie mogła oderwa si od metafilozofii (mówi c nieco
bardziej technicznie, praktyka filozoficzna, w przeciwie stwie do tej w naukach
szczegółowych, jest domkni ta pogl dami na sposób jej uprawiania). Ze swej
strony, nie widz powodu, by nie ogl da si na filozofi zeszłego wieku i wcale
nie odczuwam z tego powodu ogranicze czy obci e . Nie znaczy to, e jestem
zadowolony ze stanu filozofii analitycznej, tj. tej do której chc zalicza si . W
szczególno ci, uwa am, e jej anglosaskie ródła stały si jałowe. Tym tłumacz
rozkwit analitycznego przyczynkarstwa. Jeszcze jeden warunek dla definicji
wiedzy, by upora si z problemem Gettiera, jeszcze jedna propozycja w sprawie
antynomii Kłamcy, jeszcze jeden system logiki deontycznej, epistemicznej itd., a
potem komentarze do komentarzy i interes kr ci si niemal samoczynnie (trzeba
tutaj zreszt
doda podobn
uwag
jak w przypadku scjentyzmu argumenta-
cyjnego, tj. e ka dy ma co ma sumieniu). Zapewne nie ma na to rady, e filozofia
analityczna pozostanie kolekcj problemów, a nie szerok wizj tego, co istnieje i
jest poznawane. To sprawia, e pojawianie si przyczynków jest nieuniknione.
Rzecz jednak w tym, aby ich produkcja nie przekroczyła statystycznie
dopuszczalnych granic. Przyszło
filozofii analitycznej widz
w jej
miałym
si ganiu do tradycji kontynentalnej, wyznaczonej przez takie nazwiska jak
Bolzano, Brentano, Husserl (zwłaszcza z wczesnej fazy); Frege, zgoła niesłusznie
zawłaszczony przez Anglosasów równie nale y do tego kr gu. Nasza szkoła
lwowsko-warszawska jest formacj godn uwagi w tej perspektywie i warto z niej
korzysta nie dla za ciankowego cigania si z innymi, ale wła nie dla ogólnofilozoficznego po ytku. Takie jest te zdanie wielu filozofów zagranicznych, z
których Kevin Mulligan, Peter Simons i Barry Smith s najbardziej znani. Nie
znaczy to, by zapoznawa inne kultury filozoficzne. Tradycja anglosaska jest na
tyle ustalona i silna, e na pewno wygeneruje rzeczy warto ciowe, ale chyba,
przynajmniej na razie, nie na miar Moore’a czy Russella. Nie wida za
197
adnych
Jan Wole ski
Bardzo mało ludzi przewidywało w XIX w., e po nim nast pi wiek XX...
powodów, by powiela w Polsce diagnozy a lá Williams jako rzekomo wnikliwe
analizy obecnej sytuacji w filozofii analitycznej, bo s wyj tkowo niekompetentne,
zarówno historycznie jak i systematycznie.
198