Czego nie wiemy o Czego nie wiemy o Henryce Nowak Henryce

Transkrypt

Czego nie wiemy o Czego nie wiemy o Henryce Nowak Henryce
6
Czego nie wiemy o
Henryce Nowak
MIĘDZY NAMI
Teresa Katarzyńska przepracowała w oświacie 35 lat. Zawsze była
dyrektorem, najpierw małego przedszkola w Kociugach, potem
przedszkola w Pawłowicach, wreszcie przedszkola w Garzynie, a od
1996 roku przedszkola i szkoły. Jako dyrektor połączonych placówek
przepracowała dokładnie 10 lat. Teraz przechodzi na emeryturę.
Mieszkanka Drobnina, lat 49, kierownik filii banku PBS w Krzemieniewie, żona, matka dwóch córek,
zodiakalna Waga.
- W tym banku jest pani od zawsze?
- Nazwa banku się zmieniała, siedziba placówki też, tylko nie ja. W
czerwcu minie 30 lat, jak przychodzę
tu do pracy. To moje jedyne miejsce
zatrudnienia.
- To zna pani wszystkich ludzi ze
wsi?
- Chyba tak, bo każdy w końcu tu do
nas trafia. Dzięki nim mam w sobie
tyle pogody ducha. Codzienne kontakty z ludźmi nauczyły mnie, że
warto się uśmiechać, być życzliwym,
otwartym.
- I nie ma pani sobie nic do zarzucenia?
- Bez przesady, przecież znam również swoje wady. Chciałabym na
przykład być spokojniejsza na co
dzień i jak to się mówi, bardziej
trzymać nerwy na wodzy.
- A czego nie lubi pani u innych?
- Fałszu i arogancji.
- Co zrobiłaby pani z dużą wygraną?
- Dałabym córkom, by miały łatwiejszy start w życiu. A sobie i mężowi
zafundowałabym daleką wycieczkę.
- Lubi pani podróże?
- Chętnie wyjeżdżam na kilkudniowe
wyprawy po Polsce. Lubię poznawać
nowe miejsca, oglądać przyrodę,
spotykać ludzi.
- Gdzie poza Drobninem mogłaby
pani mieszkać?
- W Karpaczu. Tam jest po prostu
pięknie.
- Ulubiona potrawa?
- Zupy, a najbardziej pomidorowa.
- Co robi pani w czasie wolnym?
- Dużo czytam. Chętnie sięgam po
książki historyczne.
- Co ma pani zawsze w torebce?
- Chusteczkę, grzebień, lusterko.
- Z kim chciałaby pani się spotkać
na wyjątkowej kolacji?
- Na przykład z aktorami serialu „Na
dobre i na złe”. A tak na serio chciałabym znaleźć czas, by wreszcie z
mężem wybrać się do lokalu i zjeść
kolację przy świecach.
- Czym jest dla pani szczęście?
- Rodziną. Los pozwala mi ciągle
mieszkać z rodzicami. W moim domu
żyją więc trzy pokolenia. Kto wie,
może w zdrowiu wszyscy doczekamy
czwartego. To jest właśnie szczęście.
- Życiowe motto?
- Żyj tak, by nikt przez ciebie nie
cierpiał.
Zapytaliśmy panią Teresę, co w
jej zawodowym życiu było najbardziej charakterystyczne i czym różni
się działalność dzisiejszego przedszkola od tamtego sprzed lat?
Niełatwo było uzyskać odpowiedź na to pytanie. Nie dlatego, że
pani Katarzyńska o czymś zapomniała czy chciała przemilczeć, ale dlatego, że zdarzeń było tak wiele i dzieci
tak dużo, że nie sposób podsumować
życia w kilku zdaniach. Dość powiedzieć, że do przedszkola w Garzynie
chodziło kiedyś 120 dzieci i że nie
starczało dla wszystkich miejsca, a
zapisy kontrolowała specjalna komisja. Pani Teresa przypomina sobie, że
właściwie od podstaw urządzała
przedszkole w Pawłowicach i w
Garzynie. Pamięta pomoc gminy,
sponsorów, POHZ-u, a także to jak,
kupowała pierwsze meble, pierwszy
telewizor, pierwsze zabawki. Z rozrzewnieniem mówi, że przed laty
dzieci cieszyły się każdą najmniejszą
imprezą, a na wycieczki chodziły
głównie po okolicy. Dziś oczywiście
oczekiwania przedszkolaków są
większe, ale i możliwości ich zaspokojenia również. Dalej pomagają
firmy, instytucje, aktywnie współpracują z placówką rodzice, większość
zamierzeń finansuje samorząd.
- Nigdy nie wybrałabym innego
zawodu - mówi pani Teresa - Jako
nauczyciel spełniłam swoje marzenia.
W przedszkolu i w szkole czułam się
naprawdę dobrze, a radość dzieci
była dla mnie zawsze największą
nagrodą.
I zdradza nam, że dla pracy zawodowej poświęciła nawet życie rodzinne. Bywało, że trójka jej dzieci miała
mamę rzadziej niż przedszkolaki w
placówce. Dlatego teraz chciałaby
więcej czasu poświęcać rodzinie.
Mówi, że zajmie się ogrodem, że
dużo więcej będzie czytać, że zwiedzi Polskę. Oczywiście dorosły syn i
dorosłe córki już nie oczekują co-
Ci płyną. Za to, że jesteś naszą
gwiazdeczką na niebie, niech świat
Cię kocha tak jak my kochamy Ciebie.
Tej radości nikt pani Teresie nie
odbierze. Ale odchodzić z przedszkola i szkoły wcale nie jest łatwo. Dlatego pani Katarzyńska mówi, że z
radością przeplata się smutek. Ale
zostawia dobrą placówkę. Przez te
lata przeprowadziła wiele remontów,
jest nowy dach, nowa kotłownia i
ogrzewanie, zmodernizowano pokój
nauczycielski i kuchnię, urządzono
pracownię komputerową... tak można
by wymieniać i wymieniać. A i tak
najważniejsze są osiągnięcia i prze-
dziennej opieki, ale jest ukochana
wnuczka. I dla niej pani Teresa gotowa jest poświęcić każdy dzień. W
tajemnicy przed bliskimi pokazała
nam wierszyk, który ułożyła dla
małej Weroniki na zbliżający się
roczek: Za to, że jesteś naszym słoneczkiem, niech czas Ci płynie jak w
bajeczce. Za to, że jesteś naszą ptaszyną, niech wszystkie dni radośnie
życia dzieci. Tych nie da się przeliczyć na żadne pieniądze.
Uroczystość pożegnania swojej
pani dyrektor była więc bardzo miła.
Za dziesiątki lat pracy i tysiące godzin spędzonych w przedszkolu i
szkole dziękowali nauczyciele, rodzice, przedstawiciele władz gminy i
oczywiście dzieci. Niejedna łza zakręciła się w oku.
Jedna z naszych czytelniczek przyniosła do redakcji zdjęcie zrobione w 1935 roku. Przedstawia ono budowę kościoła w Drobninie. Na fotografii jest ksiądz Eryk Szymkowiak oraz członkinie organizacji Młode Polki i siostry zakonne, które przebywały
przy kaplicy w Drobninie. Więcej zdjęć z budowy kościoła znaleźć można na stronie internetowej www.klasaa.net