ERASMUS - PRZYGODA YCIA
Transkrypt
ERASMUS - PRZYGODA YCIA
ERASMUS - PRZYGODA ŻYCIA W czasie studiów wielu studentów decyduje się na wyjazd zagraniczny - w celu zapoznania się z innymi systemami nauczania, językiem, czy choćby z czystej ciekawości i chęci przeżycia przygody. Możliwość ta, choć bardzo pociągająca, bywa też pod wieloma względami trudna... Postaramy się opowiedzieć Wam jak poradziłyśmy sobie z "byciem Erasmusem" w Hiszpanii, czyli trudnym losem wędrowca.... Przed wyjazdem Wybierając się na Erasmusa każdy student powinien wiedzieć, że wiąże się to z dużą ilością papierkowej roboty, czyli wypełniania wielu dokumentów takich jak ubezpieczenia czy wyboru przedmiotów i ich akceptacji ze strony uczelni macierzystej i przyjmującej oraz założenie konta walutowego czy wybór mentora. Ważne jest również znalezienie mieszkania, aby później uniknąć spania pod mostem:P Warto wcześniej pomyśleć o kupnie biletów lotniczych w przestępnej cenie, gdyż jest to ważne dla każdej kieszeni studenta;) Jak to mówią- po co przepłacać??? Dlaczego wybrałyśmy Hiszpanię? Pomysł wyjazdu na Erasmusa do miasteczka portowego położonego na południu Hiszpanii o nazwie Cartagena wziął się z naszego wcześniejszego założenia- ,,Korzystaj z wszystkiego co oferuje Ci uczelnia''. Wyjeżdżałyśmy w semestrze zimowym, więc głównym założeniem było spędzenie zimy w jakimś cieplejszym kraju. Dodatkowo nasza Pani koordynator polecała Hiszpanię, a na Słowację czy do Czech to przecież za blisko na półrocznego Erasmusa;) Jesteśmy już na ostatnim- V roku kierunku Rolnictwa, tak więc rzutem na taśmę skorzystałyśmy z szansy bycia Erasmusami i na pewno tego nie żałujemy, a jak to wyglądało za granicą to już opowiadamy… Pierwsze wrażenie Samolot wylądował w Walencji a do Cartageny musiałyśmy dotrzeć pociągiem (270 km). Jak na połowę września pogoda niesamowita: słońce prażyło, termometry wskazywały 35 stopni na plusie i dookoła palmy. Widoki niesamowite, świeże morskie powietrze - brakowało nam tylko zielonej trawki w ogródkach;) Już na miejscu W Cartagenie odebrała nas Alina (pracownica biura tutejszej uczelni i była Erazmuska), to ona i jej chłopak pomagali nam w znalezieniu mieszkania. Składało się ono z salonu, kuchni, pralni, 3 pokoi (mieszkała z nami jeszcze jedna Polka z SGGW) i łazienki. Szybkie podpisanie umowy na okres pół roku gwarantowało nam życie na obrzeżach miasta. Płaciłyśmy czynsz w wysokości 150 euro plus rachunki za wodę, gaz i prąd, co w sumie dawało 180-185 euro za miesiąc. Stypendium, które otrzymywałyśmy z Programu Erasmus to kwota 400 euro/miesiąc i było wystarczające. Akademiki w Hiszpanii w porównaniu z tymi w Polsce są bardzo drogie - około 400 euro/miesiąc za same noclegi. Wybrałyśmy zatem tą tańsza opcję - mieszkanie wynajmowane od Hiszpanów. Pierwsze dni na uczelni W każdym semestrze w Cartagenie przebywa około 150 Erasmusów i tak było tym razem. Najsilniejszą i największą grupę tworzyli Polacybyło nas 24 osoby z uczelni z całej Polski: Warszawa, Poznań, Lublin, Łódź, Rzeszów, Wrocław, Kraków, Gdańsk i oczywiście my we dwie z Siedlec. International Office zorganizował nam spotkanie zapoznawcze, dzięki któremu mogłyśmy bliżej poznać studentów innych narodowości. Następnie przewodnik oprowadził nas po zabytkach w Cartagenie. Zwiedzałyśmy także wydziały UPCT (Universidad Politecnica de Cartagena) porozrzucane po całym miasteczku, podobnie jak w Siedlcach. W kolejnych dniach musiałyśmy pojawić się na uczelni, aby porozmawiać z naszą opiekunką- Kateliną, która wskazała nam gdzie mamy się udać, aby znaleźć odpowiednich wykładowców. Nasz Learning Agrement zmieniałyśmy kilka razy i to był nasz największy problem dotyczący biurokracji. Następnie chodziłyśmy do poszczególnych profesorów i dowiadywałyśmy się o przedmioty, które będą realizowane. Nie znałyśmy języka hiszpańskiego i posługiwałyśmy się wyłącznie angielskim. Warunkiem zaliczeń było pisanie egzaminów po zakończeniu poszczególnych kursów. Na początku naszej przygody z zajęciami wykładanymi w języku angielskim myślałyśmy sobie: ,,Co my tu robimy?'', jednak z czasem osłuchałyśmy się i rozumiałyśmy coraz więcej. Najbardziej stresujące były pytania kierowane do każdego indywidualnie typu ,,What do you think about this idea?'' itp. Nie łatwo było nam odpowiadać, gdyż mieliśmy indywidualne zajęcia tylko dla Erasmusów po angielsku. W zależności od przedmiotu nasze grupy liczyły od 2 do 7 osób. Większość zajęć miałyśmy z Erasmusami z Turcji i Niemiec. Aby zaliczyć semestr na UP-H w Siedlcach musiałyśmy uzyskać 30 punktów ECTS. Przelicznik 1 punkta w Hiszpanii= 1,25 punkta w Polsce. Dzięki temu realizowałyśmy 5 przedmiotów: Spanish Course (nauka podstaw hiszpańskiego w języku angielskim), a kolejne 4 przedmioty wyłącznie po angielsku Vegetable Crop, Postharvest Technology, Animal Production, Drainage and Irrigation. Zajęcia odbywały się przez 4 dni w tygodniu (od poniedziałku do czwartku) a w piątki miałyśmy wyjazdy terenowe na pola i do obór tamtejszych rolników. Podróże małe i duże Podczas pobytu w Cartagenie nie miałyśmy za wiele czasu na zwiedzanie, jednak korzystając z każdej wolnej chwili czy dłuższego weekendu jeździłyśmy na wycieczki. Zdziwił nas fakt, że studenci nie mają zniżek na autobusy i pociągi a najtańszą formą podróżowania okazało się wypożyczenie samochodu i z tego oto pomysłu skorzystałyśmy niejednokrotnie (polecamy firmę Enterprice). Nie ukrywamy, że celem naszego pobytu było zwiedzanie całej Hiszpanii i nie tylko;) Wycieczki organizowałyśmy sobie same ze znajomymi, aby wyszło taniej. Jest to bardzo ciekawa sprawa, ponieważ trzeba się wykazać sztuką planowania, zarządzania czasem i oczywiście budżetem. Podczas 6-miesięcznego pobytu zwiedziłyśmy m.in. takie miast jak: Murcia, Walencja, Alicante, Mirabella, Sewilla, Cordoba, Granada, Barcelona, Cadiz, La Manga, Toledo, Gibraltar a także przepłynęłyśmy promem z najdalej wysuniętego przylądka w południowej Hiszpanii do Afryki (Tanger) i na ,,Czarnym Lądzie'' spędziłyśmy jeden dzień. Warto przed wyjazdem na Erasmusa wyrobić paszport, który może okazać się przydatny podczas organizowanych wycieczek.