ZADANIA WYCHOWAWCZE RODZICÓW

Transkrypt

ZADANIA WYCHOWAWCZE RODZICÓW
ZADANIA WYCHOWAWCZE RODZICÓW
Szkoła koncentruje się przede wszystkim na wyposaŜeniu dzieci w wiedzę z róŜnych
dziedzin. MoŜna z pewnym uproszczeniem powiedzieć, Ŝe dąŜy do uczynienia z nich
matematyków, informatyków, biologów, historyków, literatów, sportowców, którzy będą wykorzystywać odpowiednie wiadomości w pracy zawodowej, jako technicy, inŜynierowie, lekarze,
nauczyciele, duchowni, artyści, wynalazcy, administratorzy, politycy. JednakŜe, aby naleŜycie
wykonywać role zawodowe i prowadzić godne Ŝycie w rodzinie, potrzebna jest umiejętność bycia
człowiekiem.
Człowieczeństwo rozumiemy jako szczególną
wraŜliwość na drugiego człowieka, rodzącą się na
gruncie naturalnego poczucia więzi, na gruncie
pokrewieństwa.
W rodzinie, przez właściwe wychowanie, to naturalne dobro moŜe być utwierdzane
i rozwijane. Tu człowiek najłatwiej czuje i rozumie, Ŝe nie moŜna posunąć się za daleko, z punktu
widzenia własnego indywidualnego interesu, względem drugiego człowieka, w którego Ŝyłach
płynie ta sama krew. To poczucie więzi rodzinnych, w sprzyjających warunkach wychowawczych
w naturalny sposób rozszerza się na lokalną społeczność, naród, który jest rodziną rodzin, i całą
ludzkość. Taką naturalną wspólnotą nie jest ani klasa szkolna, ani jakakolwiek organizacja
społeczna.
Ludzie, pozbawieni poczucia tej naturalnej więzi, działają bez skrupułów. Wiemy z historii
o bezwzględności, nieludzkiej brutalności jednostek wyrwanych z naturalnego środowiska
rodzinnego,
np.
„janczarowie",
czy ludzie
wychowani
w
organizacjach
hitlerowskich
i konsomolskich.
Duma z własnej rodziny - rodu, nazwiska,
przynaleŜności do niej jest podstawą
do kształtowania dumy z własnego narodu.
Kto nie ceni sobie przynaleŜności do własnej rodziny, nie będzie cenił Ŝycia w Ŝadnej
wspólnocie. Dobra rodzina, nazwisko to godność człowieka, choćby nominalnie oznaczało ono
takŜe pospolitego ptaka. Dawniej, pytając o nazwisko, pytano o godność.
Pielęgnowanie i rozwijanie tych naturalnych więzi, uświadamianie ich dzieciom, nauka
radości z dobra, jakie się dzieje w rodzinie, ale takŜe wraŜliwości i solidarności w niepowodzeniach
jej członków bliŜszych i dalszych, utrzymywanie więzi z szeroką rodziną - to zadanie
wychowawcze, w realizacji, których nikt nie wyręczy rodziny. Jeśli jest inaczej, zakłócenia w tej
dziedzinie obciąŜają państwo, to znaczy nas wszystkich, potęgując koszta pomocy o działania
formalno-biurokratyczne.
W
wychowaniu
powinni
uczestniczyć
równieŜ
dalsi
krewni.
W niektórych narodach krewni tworzą fundusze na kształcenie dziecka wybitnie zdolnego
z rodziny, widząc w tym szansę rozwoju tej rodziny.
Człowiek Ŝyje w rodzinie, uwzględniając czas pracy zawodowej, przez większą część Ŝycia.
Rodzice swoim przykładem kształtują wizerunek rodziny, panujących u niej stosunków.
Tu kształtuje się wzór matki, ojca, siostry, brata, babci, dziadka, ciotki, wujka. W szkole moŜna
o tym mówić, w rodzinie się to praktykuje.
W rodzinie człowiek uczy się pracy dla innych, uczynności, usłuŜności. Kto nie zechce być
uczynnym dla najbliŜszych, nie będzie bezinteresowny dla obcych. Dlatego rozwaŜni rodzice tak
organizują Ŝycie dziecka, by w nich znalazło się miejsce na pracę dla rodziny czy innych. Nie
trzeba ograniczać dzieciom moŜliwości choćby pozmywania po kolacji, z obawy, Ŝe coś się
zniszczy, za duŜo zuŜyje wody czy będzie to zrobione niedokładnie i niesprawnie.
W rodzinie i z rodziną człowiek świętuje i wypoczywa - regeneruje siły utracone
w borykaniu się z obcymi. ZaleŜy to jednak od tego, czy istnieje odpowiednia atmosfera, bo jeśli jej
nie ma, to człowiek szuka rozrywki poza domem, pozornych przyjaciół schlebiających, nie
wymagających. Wiele konfliktów w rodzinach wywoływanych jest w wolne dni, święta, gdy
wszyscy są razem.
Wychowanie rodzicielskie jest niezastąpione
w formowaniu moralności człowieka.
Rodzina najczęściej w ostatecznej instancji, przez to, Ŝe jest szczególną wartością dla
człowieka, a rodzice - osobami z naturalnym autorytetem, wyznacza ideały, wartości moralne,
światopogląd, nawet jeśli w pewnym okresie ze strony młodych jest to kwestionowane. Rodzice nie
tylko mówią o tym, co dobre lub złe, lecz wykazują się przed dziećmi stopniem respektowania
określonych zasad.
Poza praktykowaniem określonych zasad moralnych, rodzice kształtują szacunek dla ich
źródeł. Przeciwstawiają się demoralizacji jawnej i zakamuflowanej, idących z róŜnych znaczących
ośrodków opiniotwórczych, często mieniących się postępowymi i uosabiającymi wolność. NaleŜy
pilnie patrzeć, do czego one nawołują, obiecują wolność od czego i do czego.
Nawet gdy w rodzinie nie wszystko układa się idealnie, nie oznacza to przekreślenia
moŜliwości wyjścia z takiej rodziny człowieka dobrego, szlachetnego. Przykładem niech tu będzie
amerykański aktor Michael London, odgrywający główną rolę w serialu „Autostrada do nieba",
wyświetlanym kilka lat temu w telewizji. Sam opracował scenariusz tego filmu. Grał tam postać
anioła, który w ludzkiej postaci pojawił się na ziemskim padole, by pomagać ludziom w potrzebie.
Nie dokonuje on zresztą Ŝadnych nadzwyczajnych cudów, po prostu swoją pełną współczucia,
Ŝyczliwości i taktu postawą uzmysławia zgorzkniałym, dotkniętym nieszczęściem ludziom, iŜ od
nich samych zaleŜy, czy cierpienie wyda się ponad siły. Uczy stawić czoła przeciwnościom losu,
pokazuje, jak wyzbyć się egoizmu i być w sposób mądry pomocą innym, będąc człowiekiem
uśmiechniętym, serdecznym.
A co aktor mówi w biografii o swoim dzieciństwie? Jego ojciec był reŜyserem radiowym.
Matka była aktorką. Rodzice byli ogromnie zajęci, wiecznie zdenerwowani. Swe napięcie
wyładowywali na dziecku, które postanowili „trzymać twardą ręką". Jako koszmar aktor wspomina
chwile, gdy matka lodowatym głosem zwracała się do niego - „zawiadom swego ojca, ze obiad jest
gotowy". Ojciec zaś w milczeniu zasiadał trzy metry od nich, odwrócony tyłem.
Zwierzał się: „Byłem nieuleczalnie samotny w domu i w szkole. Sam jadłem, sam się
bawiłem, bo nie mogłem znaleźć przyjaciół". Wiecznie sam - nazywany był przez szkolnych
kolegów podrzutkiem. Czuł się napiętnowany, bo sądził, Ŝe jest niekochany, bo cierpiał na
wstydliwą, w swoim (nie tylko) pojęciu, przypadłość. Był juŜ duŜy, a... siusiał w łóŜko. Rodzice
zamiast leczyć, zawstydzali go. Matka wymyśliła straszliwą karę. Co rano rozwieszała w oknie
mokre prześcieradło, by cale miasto dowiedziało się o jego problemie. Z goryczą wspomina: „Nie
mogłem nikogo do siebie zaprosić, bo wyszłoby na jaw, Ŝe sypiam w za małym dla siebie
dziecinnym łóŜku. Rodzice nie chcieli kupić mi tapczanu - chyba, Ŝe się poprawię... ".
Pewnego razu obejrzał film „Samson i Dalila". Uwierzył, Ŝe jeśli zapuści tak długie włosy
jak jego bohater, teŜ będzie w nich siła, ale ta, której najbardziej potrzebował - siła charakteru. To
mu pomogło, choć przysporzyło sporo nowych problemów. Długie włosy u chłopca wydawały się
w tamtych czasach po prostu śmieszne, draŜniły wszystkich.
Po latach aktor stwierdził, Ŝe te wszystkie drobne, ale przecieŜ bardzo smutne wydarzenia
pomogły mu wyrobić w sobie siłę charakteru. „Nauczyłem się stawiać czoła przykrościom
i niepowodzeniom. DąŜyć do wytkniętego celu. Rozumieć innych i wybaczać im". Stał się
ulubieńcem młodych i dorosłych widzów. W swoich rolach, między innymi w „Bonanzie" Jako Joe,
lansował postawy Ŝyciowe godne naśladowania.
W Ŝyciu prywatnym był ojcem dziewięciorga dzieci - dumnych z niego i kochających go.
I - o dziwo - nie był ojcem bezkrytycznie tolerancyjnym. Powtarzał: „Choć nie Ŝyczę Ŝadnemu
dziecku takiej szkoły, jaką sam przeszedłem, jednak uwaŜam, Ŝe współcześni ojcowie czasem
powinni być bardziej surowi i wymagający. Dobrze wychowywać młodych to sztuka, do której nie
wystarczy ani samo serce, ani sama głowa. To musi iść w parze".

Podobne dokumenty