PRZYGODY MICHAŁKÓW

Transkrypt

PRZYGODY MICHAŁKÓW
PRZYGODY MICHAŁKÓW
11 listopada 2013 roku
DZIEŃ NIEPODLEGŁOŚCI
Zbliżał się 11 listopada. W szkole wszystkie dzieciaki nie mogły się już doczekać
i to chyba nie tylko dlatego, że miał to być wolny od nauki dzień. Niektórzy wybierali się
też z Panią na radosną Paradę Niepodległości, która miała mieć miejsce na wrocławskim
Rynku. Tam gdzie coś ciekawego się działo nie mogło zabraknąć Michała i Michałka. Oni
też chcieli się pójść z kolegami by uczcić Dzień Niepodległości, pooglądać żołnierzy, ich
wozy bojowe i broń.
A może nie tylko pooglądać? - Michałek rozmarzył się i puścił wodze fantazji.
 Wyobraź sobie, że taki Marines maszeruje sobie dookoła Ratusza ze swoim
oddziałem, w ramię gryzie go wielka mrówa, on się zajadle drapie i odpina
sobie przy tym pas z kaburą i bronią, a za nim idziemy my i patrzymy,
a tu sobie leży fajny karabin maszynowy…
 Najwyżej by sobie leżał jakiś kozik! Co ty gadasz, oni nie noszą karabinów
maszynowych przy pasie. Zresztą w naszej armii nie ma marines. - Michał

ostudził zapał Michałka.
 To widzimy się w poniedziałek pod szkołą. Zbiórka o 10 rano. I nie
zaszkodzi jak weźmiesz ze sobą szmatę do czyszczenia broni.
 Michałek!!!
W poniedziałek mama Michałka też miała wolne i nie nastawiła tak jak zwykle budzika.
Zapomniała, że Michałek miał iść na Paradę. Wprawdzie o 10.20 zdyszany Michałek
dobiegł pod szkołę, ale po Pani i kolegach nie było już śladu. Nawet po Michale nie było.

I ty Brutusie! - Mruknął Michałek i przysiadł na chodniku zastanawiając się
co dalej robić.
Na ulicach było pusto i cicho.
Ani żywej duszy! - zdziwił się chłopak.
 Jakby w Saturnie zrobiono wyprzedaż stulecia!

Wtem usłyszał dziwny hałas.
Koń?! - Olśniło Michałka i zadziwiło.
 We Wrocławiu!?

Zza zakrętu wyłonił się jeździec na koniu. Gdy się zbliżył Michałek ujrzał, że jest ubrany
w starodawny mundur, a na twarzy ma sumiastego wąsa.

Skąd ja go znam? I skąd on się urwał? - Zastanawiał się i w końcu uznał, że
musi to być jakiś aktor biorący udział w paradzie.
Anna Wieczorek
4
PRZYGODY MICHAŁKÓW
11 listopada 2013 roku
Jeździec natomiast zbliżył się do Michałka i zatrzymał tuż przed nim swojego
kasztanowego konia. A raczej klacz.
Chłopaku! – Zawołał.
 Podejdź no tu, ino chyżo!
 O co mu biega? - Michałek podrapał się po głowie wyrażając w ten sposób swoją

najgłębszą frustrację i stan najwyższej koncentracji.
 Nie czochraj się po swojej czuprynie, ino dawaj mi tu żywo wyczesać
grzywę mojej kasztanki. I nie zapomnij zapleść jej warkocza! Jam jest
sam Marszałek i nie zamierzam długo czekać! - Mężczyzna ostrzegł,
podejrzliwie łypiąc na wciąż zakłopotanego chłopaka.
 I daj jej owsa. Nie wiesz, gdzie tu można dostać przedniego owsa dla
konia?
 Nie mam pojęcia gdzie można dostać owies dla przodu konia, ale tam na
rogu jest Żabka i pewnie mają płatki owsiane.
 Co ty pleciesz chłopaku? Przedniego znaczy najlepszego, a nie dla przodu.
Poza tym nie rozumiem dlaczego jakaś żabka ma mieć płatki owsiane?!
 Chyba się nie dogadamy… - Stwierdził Michałek i pomyślał, że wąsacz musiał się
urwać raczej z choinki a nie parady, ale przecież do świąt było jeszcze daleko.
 Dobra chłopaku, podaruję ci ten owies i czesanie grzywy, ale tylko jeśli
odpowiesz na moje pytanie.
Jest Naszym domem, choć nie ma ściany.
Nie ma też dachu, więc do chmur sięgamy.
Bez niej nie żyje nasza polszczyzna
Słowo zagadka to jest...?
Ojczyzna? - Nieśmiało rzucił Michałek
 Chociaż bardziej pasuje mi tu szałas, który zbudowaliśmy w parku z
Michałem. Też nie ma dachu...
 Dość! - Przerwał mu Marszałek.
 Pewnie, że to nie szałas chłopaku! Chyba zasłużyłeś na następną zagadkę...

Nagle Michałek usłyszał dzwonienie, które stawało się coraz głośniejsze i głośniejsze.
Zatkał uszy, ale to nie pomogło. Otworzył więc oczy i stwierdził, że leży we własnym
łóżku, a budzik wydzwania godzinę ósmą.
Hurra! - Wyskoczył z pościeli Michałek.
 Zdążę na paradę! I wolę chyba spotkać przebieranego Marszałka. Może
będą też marines…i głodna mrówa z ostrymi żuwaczkami! Cdn…

Anna Wieczorek
5