europejska stolica kultury 2013

Transkrypt

europejska stolica kultury 2013
europejska stolica kultury 2013
Artystyczne instalacje przyciągają
całe rodziny do nietypowych
miejsc. Na zdjęciu: biblioteka
Uniwersytetu Technicznego
Staramy się postrzegać miasto jak żywy
organizm. Transformacja jest możliwa
tylko wtedy, gdy na wszystko patrzymy
z góry, systemowo. Gdy zauważamy i zaczynamy rozumieć całe mechanizmy.
Stosunkowo łatwo jest zorganizować
kolejną edycję festiwalu lub jednorazowe wydarzenie kulturalne. Znacznie
trudniej – zmienić mentalność ludzi.
Do tego potrzebna jest strategia na wiele lat. Dlatego w biurze festiwalowym
bardziej niż na detalach koncentrujemy się na ogólnej wizji. Zmianę pokaże przyszłość.
Nasz projekt nie dotyczy wyłącznie
Koszyc, lecz także okolic. Władze regionalne organizują m.in. projekt „Terra
incognita”, w ramach którego przygotowano trasy zwiedzania związane z produkcją wina, wytapianiem żelaza i zabytkami gotyckimi.
Jak na festiwal reagują jego
uczestnicy?
Bardzo dobre recenzje zbieramy od naszych zagranicznych partnerów. Zwłaszcza od tych, którzy przyjeżdżają do nas
często i zauważają zmianę, jaka się tu
dokonała.
Pierwsze skojarzenie: Koszyce –
idylla na peryferiach Europy. Nie
boi się Pan, że za sprawą zmian
miasto utraci część swojego uroku?
Koszyce nigdy nie staną się metropolią w stylu zachodnim. Proszę zauważyć, że pomimo gwałtownego rozwoju
Kraków nie stracił swojego uroku, wciąż
emanuje takim, którego na próżno szukać w dużych metropoliach. Podobnie
jest w Koszycach – oba miasta posiadają
własną, niepowtarzalną atmosferę.
Koszyce jeszcze na długo pozostaną na peryferiach. Ale wkrótce pokażą
swoje możliwości. Sprawimy, że będzie
tu po co przyjeżdżać. Na swój sposób
chcielibyśmy powtórzyć sukces Linzu
„Zmianę pokaże przyszłość”, mówi dyrektor Festiwalu.
I dodaje: „stawiamy na nowe media”
i jego Centrum Ars Electronica, dokąd
przyjeżdżają goście z całego świata. Podobnie jest z Festiwalem Kultury Żydowskiej w Krakowie.
Nie wszyscy rozumieją, dlaczego organizujemy np. festiwal sztuki elektronicznej Sound City Days. Mam jednak
przekonanie, że takie wydarzenia pomagają całemu miastu, wzmagają także zainteresowanie sztuką tradycyjną.
Kiedy w Linzu powstwała Ars Electronica, lokalni artyści również narzekali:
to nie jest sztuka!
"
Między Polakami
a Słowakami nie ma bariery
języka. Wykorzystujmy to,
poznawajmy się nawzajem!
W Koszycach można usiąść
na ławce, zagadać
do sąsiada i w ten sposób
nie tylko obserwować
ludzi z zewnątrz.
Nowa kultura rodzi się w napięciu?
Mamy tu instytucje i ludzi myślących
o kulturze w sposób tradycyjny – oraz
tych, którzy spoglądają na „nowe”. Przypomina to trochę czasy, kiedy do Polski przywędrował jazz. Przy okazji tak
dużego projektu jak Europejska Stolica
Kultury międzypokoleniowy konflikt
siłą rzeczy się zaostrza. Sprzyjają temu
warunki: jest więcej pieniędzy, publiczność jest bardziej zainteresowana. Procesy, które zwykle nie są silne, nabierają rozpędu. Jednak różnice w poglądach na kulturę są dla mnie całkowicie naturalne.
Co najbardziej niszczy dziś
kulturę?
Konsumpcjonizm, w którego apogeum
właśnie się znajdujemy. A także komercja. Ale nawet ona nie jest w stanie zniszczyć kultury całkowicie. Nasza cywilizacja istnieje od tysięcy lat i jak dotąd nic
nie zdołało zniszczyć jej kulturowego
wymiaru. Człowiek od zawsze szukał,
zadawał pytania. Odpowiadał na nie
przy pomocy filozofii, religii, nauki –
lub właśnie sztuki. Kultura jest zakodowana w człowieku. Dopóki będzie istnieć cywilizacja, dopóty istnieć będzie
też kultura, także ta „wysoka”.
Tożsamość środkowoeuropejską
ma wiele miast naszego regionu.
Czy Koszyce mają swój pomysł
na Środkową Europę?
Koszyce zawsze były miastem środkowoeuropejskim. Przed laty byliśmy częścią monarchii austro-węgierskiej. Zimą
mieszkańcy miasta wyjeżdżali na wczasy do chorwackiej Opatii. Kiedyś było naturalne, że choć żyjemy w regionie wielu narodowości, języków i religii, tworzymy wspólną przestrzeń, nie
tylko polityczną, ale i kulturalną. Taka
mieszanka była typowa dla dawnych
Austro-Węgier – weźmy np. kompozytora Bélę Bartóka, który źródeł swojej
muzyki poszukiwał w folklorze z terenów całej monarchii. W Koszycach staramy się do tego wrócić.
W całej Europie Środkowej zmagamy się z „pamięcią nieobecności”
– pamięcią o tych, którzy już z nami nie mieszkają. W jaki sposób
program Europejskiej Stolicy Kultury pamięta o koszyckich Żydach?
W Koszycach mamy trzy budynki dawnych synagog. W jednej z nich działa
dziś filharmonia. W drugiej mieścił się
uniwersytet ekonomiczny, a poprzednio
– żydowska szkoła. W centrum miasta
jest dzielnica żydowska. Niestety, społeczność żydowska w Koszycach jest
niewielka. Żydzi, którzy przeżyli wojnę,
wyemigrowali do Izraela i Ameryki. Ci,
którzy pozostali, w dużej mierze utracili
swoją tożsamość w czasach komunizmu
– możliwość kultywowania tradycji była w tym czasie ograniczona.
V
Tygodnik
powszechny 25
23 czerwca 2013
Koszyce czekają jeszcze m.in. na otwarcie Kunsthalle (Domu Sztuki),
które zaplanowano na 3 lipca 2013 r.
Kiedy jednak organizujemy koncert
muzyki klezmerskiej, przychodzi bardzo dużo ludzi. Słowacy są coraz bardziej zainteresowani kulturą żydowską.
Dzięki niej wielu z nas nauczyło się czegoś o przeszłości.
Nieobecnymi w głównym nurcie
słowackiej kultury są – z innych
oczywiście powodów i w innej skali – także Romowie.
Mamy sporo projektów wpierających
integrację. W programie „spotów kulturalnych” orientujemy się na sztukę społeczną, na peryferia miasta. Nie koncentrujemy się wyłącznie na Romach, ale
przyznajemy pieniądze organizacjom,
które działają w ich środowisku. Jest
w Koszycach romska telewizja i inne
instytucje, które same prowadzą projekty. Myślę, że są tylko dwie możliwości: edukacja i wciąganie do głównego obiegu kultury tych romskich artystów, którzy tego chcą. Kultura jest jedną z tych dziedzin życia, która wspiera
integrację. Choć chyba nikt w Europie
nie wie, w jaki sposob zagwarantować
jej sukces.
Dlaczego Polacy powinni przyjechać w tym roku do Koszyc?
Już sama droga do Koszyc to lekcja naszej wspólnej historii. Stara Lubownia,
Lewocza czy Bardiów to miejsca bliskie
obu narodom. Mistrz Paweł, nasz słynny
średniowieczny rzeźbiarz i malarz, uczył
się u Wita Stwosza. Zainteresowani historią Polacy odnajdą wiele polskich śladów także w samych Koszycach.
Wiem, o czym mówię, bo interesuję
się polską historią i kulturą. Co miesiąc
wyjeżdżam do waszego kraju. Mentalność Słowaków i Polaków jest bardzo
podobna. Mamy wspólną, środkowoeuropejską tożsamość. Karpackie granice były zawsze barierami sztucznymi.
Polak na Słowacji zawsze mógł się czuć
jak w domu.
Do Polski przyjeżdżam regularnie od
1991 r. Nie mieszkam tam, ale widzę
zmiany – być może wyraźniej niż statystyczny Polak, który nie opuszcza kraju
na dłużej. Działa to też w drugą stronę.
Dla tych z was, którzy ostatni raz byli tu wiele lat temu, zaskoczeniem będzie postęp, jaki przez ten czas dokonał się na Słowacji.
Nowe miejsca najlepiej poznawać
rozmawiając z mieszkańcami. Między
Polakami a Słowakami praktycznie nie
ma bariery języka. Wykorzystujmy to,
poznawajmy się nawzajem! W Koszycach można usiąść na ławce, zagadać
do sąsiada i w ten sposób nie tylko obserwować ludzi z zewnątrz. To się czuje od razu, nawet sposób rozmowy jest
nasz, słowiański.
Na jakie wydarzenia festiwalu
w drugiej połowie roku czeka Pan
najbardziej?
Jestem muzykiem, więc cieszy mnie bardzo, że wkrótce przyjedzie do Koszyc
Krzysztof Penderecki. Zdarzy się jeszcze sporo. 3 lipca otwieramy centrum
Kunsthalle. Miesiąc później rozpocznie
działalność Park Kultury Kasárne. Na
początku października odbędzie się kolejna edycja koszyckiego Maratonu Pokoju – drugiego najstarszego na świecie. Jest dopiero czerwiec, a do udziału
w nim zgłosiła się już rekordowa liczba
8,5 tys. zawodników.
1 października odbędzie się Biała Noc
– przez całą noc w mieście będą się odbywać happeningi z użyciem światła. Na
Białą Noc co roku przyjeżdżają Słowacy z całego kraju, mamy gości z Miszkolca, a nawet Krakowa. Rok temu było tu 50 tys. ludzi.
Szczerze mówiąc, mogą być kłopoty ze znalezieniem wolnego miejsca
w hotelach, co dotąd nie zdarzało się
często.
14 grudnia odbędzie się ceremonia
zakończenia festiwalu. Ale to tylko oficjalna nazwa. Traktujemy ją bardziej
jako „bramę do przyszłości”. To dopiero początek pracy. Koszyce mają
22 dzielnice – chcemy, aby wszędzie
tam, w każdym pubie, na każdej ulicy,
coś się wtedy zdarzyło. To jest najbardziej fascynujące – patrzeć, jak bawi się
całe miasto. h
Rozmawiał w Koszycach
Marcin Żyła